|
KOLUMNY GŁOŚNIKOWE ⸜ podstawkowe MOFI ELECTRONICS
Producent: MOFI ELECTRONICS LLC |
|
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
|
No 260 1 grudnia 2025 |
⌈ MOBILE FIDELITY ELECTRONICS jest marką należącą do do firmy MUSIC DIRECT, która jest też właścicielem wydawnictwa muzycznego Mobile Fidelity Sound Lab. W jej ramach projektowane i sprzedawane są produkty służące do odtwarzania muzyki, jak gramofony i kolumny głośnikowe. Jej pierwszym produktem były kolumny SOURCEPOINT 10, zaprojektowane przez Andrew Jonesa. Teraz dostępny jest „kit”, którym możemy poprawić ich brzmienie, zamieniając je w wersję MASTER EDITION. ⌋ JEDNĄ Z CIEKAWSZYCH MOŻLIWOŚCI, jakie daje część branży audio skupiona w DIY jest otwarte okno do stałego ulepszania swoich produktów (DIY – ang. Do It Yourself, pol. „zrób to sam”). To bonus, który często przeważa nad wadami tego typu rozwiązań. Chroni on system przed starzeniem się technologicznym, utrzymuje go w dobrym stanie technicznym, a nakłady na jego ulepszanie są wielokrotnie mniejsze niż wymiana poszczególnych komponentów na nowe.
Producenci znają ten problem i znalazło się kilku, którzy starali się z nim zaprzyjaźnić. A jednak… próby przeniesienia tego rozwiązania do branży audio domowego, na Zachodzie nazywanego „Hi-Fi”, nie przyjęły się i rynek odrzucił tę możliwość. Zresztą nie tylko on, ale, ta generalnie, całe AGD, moto i inne. Powodów tego stanu rzeczy jest zapewne wiele, ale najpierwsze, które mi przychodzą do głowy, to chciwość i/lub brak motywacji. W świecie turbokonsumpcjonizmu nikomu nie opłaca się stawiać na produkty trwałe i długowieczne, stąd doprowadzona do perfekcji doktryna planowego „starzenia się” produktów. Opłaca się wymieniać je najczęściej, jak to tylko możliwe. „Opłaca się”, dodajmy, jedynie producentom, nie nam. Od jakiegoś czasu zdaje się widoczny trend polegający na powrocie do solidności, naprawialności i długowieczności. Nie jest przypadkiem, że – dla przykładu – jedną z ważniejszych cech słuchawek Cambridge Audio Melomania P100 jest wymienny akumulator, systemy Varèse firmy dCS i urządzenia CH Precision mają konstrukcję modułową, a testowane kolumny Mofi Electronics Sourcepoint 10 możliwość wymiany całej zwrotnicy, dzięki czemu zmieniamy je w wersję Master Edition. O takiej właśnie zmianie, którą wykonałem, chciałem państwu opowiedzieć. ▌ Sourcepoint 10 Master Edition KONSTRUKTOREM KOLUMN Mofi Electronics jest Andrew Jones. Jest on jednym z najważniejszych i najsłynniejszych, żyjących obecnie, projektantów kolumn głośnikowych. Jego najbardziej znane pomysły pochodzą z czasów, kiedy pracował dla angielskiej firmy KEF, w latach 1983-1994. Jego mentorem i przyjacielem był wówczas Laurie Fincham, ówczesny dyrektor techniczny KEF. To w tym czasie powstał ikoniczny dziś model 104/2 i inne legendarne konstrukcje. Jego głównym opracowaniem z tego czasu był system współosiowy UNI-Q, z głośnikiem wysokotonowym w osi głośnika nisko-średniotonowego. Doświadczenie to przydało mu się, kiedy w 1997 roku, po trzyletnim pobycie w firmie Infinity, na zaproszenie wysłane przez Floyda Toole’a, dołączył do firmy Pioneer, a po jakimś czasie został poproszony o dołączenie do formującego się od 2000 roku działu badawczego firmy TAD. Tam również zaprojektował serię kolumn z przetwornikiem współosiowym. Nic więc dziwnego, że kiedy firma MoFi Electronics postanowiła wprowadzić do oferty kolumny głośnikowe, zwróciła się właśnie do Jonesa. Efekt tych rozmów, pierwszy produkt tego typu w ofercie MoFi, kolumny Sourcepoint 10, został pokazany listopadzie 2022 roku. Ich nazwa jest stylizowana na „SourcePoint”, co ma podkreślać punktowe źródło dźwięku. Były to pierwsze kolumny głośnikowe w ofercie tego amerykańskiego producenta. Premiera miała miejsce w czasie trwającej w dniach 11-13 listopada wystawy Capital Audiofest w amerykańskim Rockville. Jak czytaliśmy w materiałach prasowych Sourcepoint 10 zaprojektowane zostały przy założeniu, że koszty nie mają znaczenia i są „perfekcyjnie dopasowane do gustu tych wszystkich, którzy chcą sobie zapewnić odtwarzanie dźwięku z najwyższą możliwą jakością”. Jak mówił Jones: „Niezależnie od tego, ile kosztuje produkt audio, moją pasją jest dostarczanie poziomu jakości dźwięku i doświadczenia znacznie przekraczającego ich cenę”. Z czasem okazało się jednak, że można na ich bazie zrobić coś więcej. Zachowano obudowę i przetwornik współosiowy, wymieniając jedynie płytkę z zaciskami oraz zwrotnicę. W ten sposób ze „zwykłych” Sourcepoint 10 powstaje wersja Master Edition, dostępna zresztą również jako gotowa kolumna. Model podstawowy kosztuje 12 999 złotych za parę, wersja Master Edition 14 499 złotych, również z parę, a nowe zwrotnice dla SP10 1699 złotych za dwie sztuki. TECHNIKA • Test modelu Sourcepoint 10 opublikowaliśmy w 226. numerze „High Fidelity” z lutego 2023 roku; więcej → TUTAJ. Po więcej informacji odsyłam więc do niego, przypominając jedynie najważniejsze fakty dotyczące ich budowy. To duże, dwudrożne kolumny podstawkowe z obudową bas-refleks. Ich nazwa zawiera średnicę fi przetwornika (10”) oraz sugeruje główną myśl stojącą za tą konstrukcją: wyemitowanie dźwięku z jednego punktu. Specjalnie na potrzeby tej konstrukcji zaprojektowano głośnik współosiowy umieszczony dokładnie pośrodku symetrycznej obudowy kolumny. Składa się on z 254 mm przetwornika nisko-średniotonowego oraz 30 mm kopułki wysokotonowej.
Głośnik nisko-średniotonowy ma papierową membranę, a wysokotonowy jedwabną kopułkę z grubą fałdą zawieszenia. Jedną z wad przetworników tego typu jest to, że duży przetwornik jest falowodem mniejszego. I wciąż się porusza. Aby zminimalizować ten ruch, Jones zastosował zawieszenie podobne do tego, które znamy z przetworników sprzed 50. i więcej lat – nie jedną, grubą fałdę, a trzy małe. Konstrukcja neodymowych magnesów Twin-Drive pozwala wytworzyć, jak zapewnia Jones, „w pełni symetryczne pole magnetyczne, które eliminuje modulację strumienia, zapewniając wyjątkowo niskie zniekształcenia intermodulacyjne (IMD) i wysoką precyzję działania”. Powtórzmy: to naprawdę duże kolumny. Mierzą 368 x 572 x 422 mm (szer. x wys. x gł.) i ważą 21 kg każda. Jak na monitor, czyli głośnik podstawkowy, to naprawdę sporo. Używam słowa „monitor” celowo. Trzeba bowiem pamiętać, że firma-matka, wykonuje remastery płyt, a więc jest związana ze studiem nagraniowym. Dlatego też Sourcepoint 10 można ustawić w pozycji pionowej, jak w warunkach domowych, lub poziomej, jak w polu półbliskim, przed konsolą mikserską. Podział między głośnikami ustalono przy 1,6 kHz, a więc – jak na rozmiary dużego głośnika – dość wysoko. Oznacza to, że najbardziej wyrównane pasmo przenoszenia osiągniemy kierując kopułkę bezpośrednio na uszy, zarówno w planie pionowym, jak i poziomym. To przy tym wyjątkowo „przyjazne” dla wzmacniaczy konstrukcje. Ich impedancję nominalną określono na 8 Ω, a i minimum leży wysoko, bo przy 6,2 Ω, a w wersji „Master” jeszcze ciut wyżej, przy 6,4 Ω. Skuteczność, jak podaje producent, wynosi wysokie 91 dB. Tak więc możemy wypróbować z nimi właściwie dowolny wzmacniacz – lampowy lub tranzystorowy, o dużej i niskiej mocy. Mimo że ruch membrany jest niewielki, to jednak to jest duży głośnik. Aby zapewnić mu możliwie najlepsze warunki pracy, obudowę wzmocniono wewnątrz dwoma, pionowymi wieńcami. Magnes głośnika nisko-średniotonowego oparto na pierwszym z nich, dodatkowo usztywniając strukturę. Ścianki z płyt MDF mają grubość 10 mm, a przednia 20 mm. Dostępne są dwa kolory okleiny: Satin Walnut i Satin Black Ash. MASTER EDITION • Andrew Jones potrafi opowiadać. Proszę wysłuchać instrukcji dotyczących wymiany zwrotnicy, dostępnej na stronie producenta i w serwisie YouTube, a będziecie państwo mieli dobre wyobrażenie o czym mówię. I dowiecie się, dlaczego w ogóle zaproponował tę modyfikację. Jak się okazuje dlatego, że chciał poprawić komponenty stosowane w podstawowej wersji zwrotnicy oraz umożliwić posiadaczom tych kolumn /dopasowanie brzmienia do akustyki pomieszczenia. I choć obydwa te cele są równie ważne, przy czym pierwszy będzie wprost nawiązywał do idei DIY, to ważniejszy wydaje mi się ten drugi. Jest bowiem tak, że Jones należy do inżynierów, dla których pomiary są świętością. Słucha muzyki, to oczywiste, ale techniczne aspekty konstrukcji, aspekty wynikające z obliczeń, są dla niego kluczowe. To dobrze, to dlatego Sourcepoint 10 były tak precyzyjne, były prawdziwym monitorem. A jednak… to nie było „moje” granie, ani też – tak to widzę – wielu innych audiofilów. W materiałach towarzyszących nowej wersji producent zmiany opisywał w ten sposób: • poprawiona integracja częstotliwości: nowa zwrotnica ma na celu poprawę integracji między 10-calowym koncentrycznym przetwornikiem a 1,25-calowym miękkim kopułkowym głośnikiem wysokotonowym. Ta zmiana „przynosi poprawę równowagi tonalnej i obrazowania, zapewniając bardziej spójną i naturalną scenę dźwiękową”, • poprawiona odpowiedź wysokich częstotliwości: dokonano niewielkich zmian elementów zwrotnicy, aby umożliwić słuchaczom dostosowanie odpowiedzi wysokich tonów do własnych preferencji, co „pozwala uzyskać płynniejsze i poszerzone wysokie częstotliwości”, • poprawiona jakość komponentów: w modelu Master Edition zastosowano komponenty wyższej jakości oraz dwie oddzielne płytki drukowane w zwrotnicy, co „przyczynia się do zmniejszenia zniekształceń i poprawy ogólnej czystości dźwięku w całym spektrum częstotliwości”. Na tylnej ściance płytki, do której teraz jest mocowana zwrotnica, znalazł się trzypozycyjny przełącznik, modyfikujący ilość wysokich tonów (nachylenie pasma przenoszenia). W pozycji „Mid” (to znaczące) otrzymujemy płaskie pasmo identyczne z tym, które mieliśmy w wersji podstawowej tych kolumn. W pozycjach „High” jest ono podkreślone w górnych rejestrach, a w „Low” jest nachylone. Producent pisze o nim:
Kolumny można kupić od razu w wersji Master Edition lub apgrejdować ich wersję podstawową (ang. upgrade - uaktualnienie, ulepszenie, podniesienie, rozbudowa, unowocześnienie). Do tego ostatniego służy, tak zwany, „kit”, w którym dostajemy nowe zwrotnice oraz zatyczki do bas-refleksu. Został on pomyślany w taki sposób, aby z wymianą dał sobie radę średnio sprawny technicznie użytkownik. W zestawie są dwa narzędzia, wkrętaki typu krzyżak oraz imbus. Są one jednak małe i lepiej sięgnąć po śrubokręt lub wkrętarkę. Musimy bowiem odkręcić głośniki oraz płytkę z zaciskami na tylnej ściance oraz odpiąć skuwki z kablami łączącymi je ze zwrotnicą. Stary układ jest zmontowany na pojedynczej płytce drukowanej i przymocowany za pomocą plastikowych zatrzasków do wieńca wzmacniającego od środka obudowę. Zwrotnicę należy odpiąć i wyciągnąć na zewnątrz. Nowa jest przykręcona bezpośrednio do płytki z zaciskami, odpada więc konieczność jej montażu. Podpinamy kable do głośnika – i gotowe.
W praktyce nie wygląda to tak łatwo i nawet mając spore doświadczenie z wykręcaniem, przykręcaniem, odpinaniem i zapinaniem kilka razy przykląłem brzydko utyskując (mówiąc wprost: wkur…ąc się) na niedoskonałość tych rozwiązań. Ale do tego się już w high-endzie przyzwyczaiłem – im droższy produkt, tym mniej uwagi przykłada się do takich „drobiazgów”. Wychodzi się mianowicie z założenia, że „dźwięk i tylko dźwięk”. I jak tu nie rozumieć tych, którzy uważają produkty audiofilskie za dziadostwo… Miałem jednak dobrą motywację – nowe zwrotnice wyglądają bardzo dobrze, o wiele lepiej niż stare. Każda z sekcji ma teraz własną płytkę. Małe kondensatory i cewki zostały zastąpione znacznie większymi i o wyższej klasie. Metalizowane polipropylenowe kondensatory mają niemagnetyczne wyprowadzenia; niemagnetyczne są również znacznie lepsze (bo nie masowe) oporniki. Wymieniono również kable łączące zwrotnicę z głośnikami i zaciskami. To naprawdę duuuże zmiany. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Mofi Electronics Sourcepoint 10 (Master Edition) były testowane w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Źródłem był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition oraz gramofon Rega P8 z wkładką Denon DL-103R i przedwzmacniaczem RCM Audio Sensor Prelude IC. Test był podzielony na dwie części. W pierwszej słuchałem kolumn ze starszą wersją zwrotnicy. Po sesji wymieniłem ją na nową i ponownie słuchałem kolumn, tym razem dłużej.
W teście ich pierwszej wersji w 2023 roku ustawiłem je na starych podstawkach Sonus Faber, z których korzystam od wielu lat. Tym razem zdecydowałem się jednak na klasyczny test, stawiając je na podstawkach, na których na co dzień stoją kolumny Harbeth M40.1, które były też kolumnami odniesienia. Minus jest taki, że były konstrukcje MoFi Electronics były nieco niżej niż gdyby stały na podstawkach, które oferuje sam producent. Kiedy z nich skorzystamy, głośnik wysokotonowy znajdzie się na wysokości około 85,5 centymetra (plus kolce). Z podstawkami Acoustic Revive, z którymi były testowane był na wysokości około 70 centymetrów. Aby nakierować oś systemu współosiowego na miejsce odsłuchowe podniosłem przednią ściankę o dwa centymetry, stawiając front na podkładkach Acoustic Revive. Producent sam zresztą sugeruje takie rozwiązanie, oferując również inne, niskie podstawki, które odginają kolumnę mocno w tył.
Testowane kolumny stanęły w odległości 257 cm od miejsca odsłuchowego i 230 cm od siebie, licząc od ich osi pionowej, tam, gdzie stojące tam na co dzień, Harbethy M40.1. Od tylnej ściany znajdowały się w odległości 75 cm, również od ich osi i górnej krawędzi. Kolumny skręcone były bezpośrednio na miejsce odsłuchowe. Napędzane były przez wzmacniacz tranzystorowy Soulution 710, a sygnał do nich prowadziły kable głośnikowe Siltech Triple Crown. W czasie testu wypróbowałem wszystkie trzy pozycje przełącznika i skończyłem w położeniu „Low”. Nie używałem też zatyczki piankowej do bas-refleksu. |
» PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ CHARLIE HADEN & CHRIS ANDERSON, None But The Lonely Heart, Naim naimcd022, CD ⸜ 1997, recenzja → TUTAJ. ▌ Sesja 1: Sourcepoint 10 CHOĆ OD TESTU MODELU Sourcepoint 10 minęło dwa i pół roku, doskonale pamiętam zasłuchanie, któremu się wówczas poddałem. Choć charakter amerykańskich kolumn jest znacząco odmienny od tego, co oferują moje Harbethy M40.1, to była porównywalna skala ekscytacji, w jaką byłem wprowadzany słuchając kolejnych płyt. Nie tak wypełnione, nie ta rozdzielcze i nie aż tak przestrzenne jak brytyjskie konstrukcje, były jednak po prostu znakomite w tym, co robiły. Może i w dłuższym odsłuchu mogły być natarczywe, ale – były w tym, co robią wyjątkowe.
Słuchane pod koniec 2025 roku wydały mi się jeszcze lepsze. Wiem, że to niemożliwe, ale w tym czasie w moim systemie zaszło kilka zmian, większych i mniejszych, z wymianą przedwzmacniacza Ayon Audio na model Spheris Evo na czele. I w tym upatrywałbym źródła tego „apgrejdu” dźwiękowego, jaki otrzymałem z kolumnami MoFi. Z czego wypływa oczywisty wniosek: to rozdzielcze i różnicujące konstrukcje, pozwalające na dokładny wgląd w tor audio. Ale nie tylko w tor po naszej stronie „szyby”, jak się mówi o konsumenckiej stronie procesu nagraniowo-odtworzeniowego. Nie tylko w tor audio w naszym domu można z nimi „wejrzeć”, ponieważ równie dobrze słychać z nimi to, co się działo w studiu. Jak przy płycie None But The Lonely Heart, na której zagrali CHARLIE HADEN i CHRIS ANDERSON. To realizacja Kena Christiansona, nagranie za pomocą dwóch mikrofonów na magnetofon analogowy Nagra IV-S; więcej → TUTAJ. Doskonale słychać było to, o czym w książeczce towarzyszącej płycie mówi Christianson, a więc że musiał oddalić fortepian w głąb sali, a nawet, że kontrabas stał wyżej od fortepianu. Jakże inne to spojrzenie od tego, które dostajemy z nagranym rok wcześniej, a wydanym rok później krążkiem Night and The City, gdzie Haden gra z KENNYM BARRONEM! Z amerykańskimi kolumnami było to doskonale czytelne, ponieważ są przejrzyste i wyraziste. Nie mają przejaskrawionej góry pasma, a jednak atak dźwięku jest z nimi szybki i jednoznaczny. Testowane kolumny przybliżają pierwszy plan, o ile tylko został wyodrębniony przez realizatora jako ten najważniejszy. Jak na płycie NAT „KING” COLE’a Welcome to the Club z 1958 roku. Nagrana wraz z Count Basie Orchestra (choć bez samego Basiego) miała na celu uchwycenie „swingującego Cole’a”, mimo że to nagranie studyjne. Kolumny MoFi momentalnie wrzuciły nas w duże studio, z dużą orkiestrą, gdzie atak dęciaków w prawym kanale był doskonale czytelny i mocny, a blachy perkusji w lewym, odzywające się echem w prawym, choć cichsze, równie wyraźne. Ale to wokal był najważniejszy, to jasne. I byl blisko mnie, był wyraźny w artykulacji i w „obecności”. Podobnie jak przy pierwszym odsłuchu zauważyłem przy tej okazji tendencję amerykańskich kolumn do podkreślania ataku kosztem wypełnienia. To nie błąd, jednak przy croonerze oczekiwałbym większego „mięsa” na niskiej średnicy i na basie, czego z nimi nie dostałem. Nic w tym złego, to takie strojenie. I wiem, że wielu z państwa się spodoba. Osobiście wybieram jednak kolumny o mocniej nasyconym średnim zakresie, nawet kosztem czytelności. Ta bezpośredniość przydała się natomiast z muzyką elektroniczną, na przykład z soundtrackiem do filmu Tron: Ares. Przygotowana przez zespół NINE INCH NAILS przynosi charakterystyczną dla niego mieszankę brzmień industrialnych, mocnych, niemal rockowych, ale czasem i ambientowych. Sourcepoint 10 świetnie pokazały rytmiczną warstwę płyty, bo na niej się wszystko opiera, budują głęboką, bardzo dobrze poukładaną scenę dźwiękową. ▲ Nasze płyty NINE INCH NAILS Walt Disney Records | Interscope Records | The Null Corporation
SOUNDTRACK DO FILMU Tron: Legacy z 2010 roku, przygotowany przez duet Daft Punk, był wybitny. Nie będę w tym oryginalny, jeśli powiem, że jego sukces to w dużej mierze zasługa muzyki. Francuzi sprostali więc zadaniu, jakim było przebicie tego, co w 1982 roku, do oryginalnego Tronu zaproponowała Wendy Carlos, wybitna kompozytorka i znawczyni instrumentów elektronicznych. Kiedy więc ogłoszono, że do kolejnej części, filmu Tron: Ares, muzykę skomponuje zespół Nine Inch Nails, oczekiwania były ogromne. Ten amerykański zespół muzyczny grający rock industrialny, założony w 1988 przez Trenta Reznora w Cleveland w stanie Ohio, ma na koncie kilka przełomowych dla tego gatunku płyt, że przypomnę The Downward Spiral (1994) i The Fragile (1999).
A jednak to nie jest soundtrack, który by definiował cały film. Słuchany osobno wydaje się nieco chaotyczny i mało spójny. Jest jednak i tak, że z czasem zyskuje. Pomimo mojej krytycznej oceny na samym początku przesłuchałem go kilka razy i wiem, że zrobię to niedługo po raz kolejny. Pomaga w tym niezła jakość dźwięku. To industrialne granie i nawet nawiązania do muzyki Daft Punk, a nawet Depeche Mode, nie łagodzą go jakoś szczególnie. Tym ważniejsze wydaje mi się to, w jaki sposób płyta została wydana w Japonii. Wszędzie jest dostępna w klasycznym opakowaniu, a japońska edycja ma alternatywne opakowanie, wzorowane na 5-calowej dyskietce, tak zwanym Floppy Disc. A to dlatego, że były one kiedyś podstawowym nośnikiem pamięci służącym do dystrybucji muzyki w jakości lo-fi.
Na zewnątrz mamy kopertę z tektury z tytułem albumu z przodu oraz listą utworów w języku japońskim i opis promocyjny albumu i filmu z tyłu (oraz drobny druk w języku angielskim z informacjami o prawach autorskich i podziękowaniami dla firmy). Do koperty wsuwany jest „dysk” (z naklejką MUSIC BY NIN) oraz okładka płyty CD. Zestaw zawiera również kolorową wkładkę i czarno-białą książeczkę w języku japońskim z tłumaczeniami tekstów piosenek. Wczesne bonusy zakupowe dla tej edycji obejmowały kilka różnych dodatków, w mojej wersji była to naklejka z logiem NIN. ● » Płyta jest dostępna sklepie internetowym → CD JAPAN. ▌ Sesja 2. Sourcepoint 10 Master Edition NIE WIEM, CZY TO WYBRZMIAŁO wystarczająco wyraźnie, ale na wszelki wypadek powiem to jeszcze raz: kolumny Sourcepoint 10 były znakomite, ale to nie był „mój” dźwięk”. Szanuję to, co robi Andrew Jones i jego konstrukcje, to niesamowity projektant. Ale też ma w sposobie pracy coś, co nie pozwala mu naginać wyników, jeśli teoria mówi coś jednego, a praktyka odsłuchowa coś innego. Wybiera bezkompromisowe dążenie do realizowania założeń.
Tymczasem świat audio rządzi się swoimi prawami. Zresztą sam wspomina o tym w filmie, w którym demonstruje sposób montażu nowych zwrotnic, odwołując się do akustyki pomieszczeń, nad którą nie ma kontroli. Jest w tym coś więcej, jak mi się wydaje, i płaskie pasmo przenoszenia kolumn to nie droga do sukcesu, a niemal pewna porażka, ale to tylko moje zdanie. Państwo mogą myśleć inaczej. Na „moje” świadczy zmiana, której doświadczymy instalując „kit” Master Edition. Oczywiście wiem, że lepsze podzespoły, które zostały w niej użyte, to duży plus. Zmiana, jaką jednak usłyszałem pomiędzy Sourcepoint 10, a wersją Master była o wiele większa niż by na to pozwalał apgrejd elementów w zwrotnicy. To, tak naprawdę, była zupełnie inna opowieść. Dostałem dźwięk, który z jednej strony był równie szybki i energetyczny, jak wcześniej, ale z drugiej był o wiele lepiej wypełniony. Zresztą nie chodzi o samo wypełnienie, które się oczywiście przydało, ale też o wyrównanie pasma przenoszenia. Tak, obniżenie jego wyższej części na „papierze”, dało w rezultacie naturalny dźwięk, w którym było miejsce i na oddech dęciaków na płycie Nat „King” Cole’a, i na ładne zejście kontrabasu, a przede wszystkim na głęboki głos samego artysty. Góra, jak mówię, pozostała czytelna, bo i szum taśmy był wyczuwalny, wyraźne było też echo blach perkusji „słyszane” przez mikrofony sekcji dętej. Ale nie było w tym przesady, która wcześniej mogła zmęczyć, jeśli nie jesteśmy fanami takiego przekazu. Zniknęło rozjaśnienie górnej części wokalu, pozostawiając wypełnienie na jego niskiej części i – jednak – otwarty charakter. To nie są kolumny, które by celebrowały bryłę 3D instrumentów, z jej pogłębieniem tonalnym. Ale w wersji Master Edition nie miało to już takiego znaczenia, jak wcześniej. Połączenie szybkości i pełni było bowiem tak dobre, że można było tę wersję brać w ciemno. Zmiana zwrotnicy nie zmienia tego, czym te kolumny są. Co znakomicie pokazała płyta z soundtrackiem do najnowszej części Tronu. Bas się z nią wypełnił, głównie w średnim zakresie, a wysokie tony „siadły” w miksie. Były mocne i wyraźne, podobnie jak wyższa średnica, tak ważna w tego typu muzyce. To nie zostało zgaszone. Zmiana, którą daje Master Edition nie polega bowiem na „zabraniu”, a na „dodaniu”. Jakby wypełniało się powietrze między dźwiękami. W tym sensie, że odbieramy ich przekaz już nie punktowo, że coś tam jest fajne i coś obok również, a całościowo – w sensie: „ooo, fajnie to gra…” ▌ Podsumowanie W NOWEJ WERSJI KOLUMN MoFi Electronics dodajemy więc pełnię. Ale też i skalę. Wcześniej przestrzeń była z kolumnami bardzo dobrze uporządkowana i głęboka. Teraz doszła do tego również szerokość, wcześniej trochę ograniczana przez zwracanie naszej uwagi na wgląd „w głąb”. Pozostała doskonała czytelność, ale doszła do niej namacalność. Wydaje się, że – tak generalnie – skuteczność Master Edition jest przez to niższa, ponieważ musiałem mocniej podkręcać gałkę siły głosu. Ale może po prostu chodziło o to, że teraz głośniki generowały więcej energii na niskim środku i wyższym basie, a to wymaga większego prądu. Tak zestrojone Sourcepoint 10 mają wyjątkowo smakowite brzmienie – co było już wcześniej – i jednocześnie „moje” – co jest nowością. To nie będzie ciepłe granie ani granie „kocykowe”, które ma nas zawinąć w ciepły kokon spokoju i melancholii. To wciąż bardzo „rockowe” w charakterze kolumny. To znaczy selektywne i wyraziste. Ale wreszcie też i wypełnione, gęstsze. Nie aż tak jak Harbethy ze starszych serii, a bardziej jak te z nowych i raczej Spendor niż Bowers & Wilkins.
„Kit”, który można dokupić do podstawowej wersji kolumn transformuje nie tylko ich dźwięk, ale i klasę. Wraz z nim dostajemy naprawdę świetne połączenie szybkości i wypełnienia. Co pokazuje, że dobra konstrukcja podaje się modyfikacjom w stopniu, o jakim nie marzyliśmy. I co powinno być wskazówką dla innych producentów. ● » W tekście zamieszczono link afiliacyjny do sklepu internetowego → CD JAPAN. ▌ Dane techniczne (wg producenta)
Rekomendowana moc wzmacniacza: 30-200 W Dystrybucja w Polsce ul. Łuki Wielkie 3/5 02-434 Warszawa ⸜ POLSKA → www.EIC.com.pl
Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiohile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |
|
System referencyjny 2025 |
|
![]() ① Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ② Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ③ Odtwarzacz plików & zegar taktujący SFORZATO DSP-05 EX & PMC-05 EX → TEST & dysk NAS/przełącznik LAN LUMIN L2 • → TUTAJ ④ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris EVO • → TEST ⑤ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ⑥ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ⑦ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ⑧ Pasywny układ korygujący SPEC Real-Sound Processor RSP-W1EX • → TEST |
|
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| Kabel LAN & filtr LAN: ACOUSTIC REVIVE LAN Quadrant Triple-C, RLI-1GB-TRIPLE-C • test → TUTAJ Kabel USB: ACOUSTIC REVIVE USB-1.5 PL Triple-C • test → TUTAJ |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ Stopy antywibracyjne CARBIDE AUDIO Carbide Base ⸜ przedwzmacniacz & zasilacz przedwzmacniacza • test → TUTAJ |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity



































