248 Grudzień 2024
- 01 grudnia
- TEST Z OKŁADKI: GigaWatt POWERMASTER 25th ANNIVERSARY LIMITED EDITION ⸜ kondycjoner napięcia zasilającego AC
- NAGRODY: NAGRODY ROKU 2024 wg „High Fidelity”
- TEST: Audio Phonique DESIRE ⸜ kable głośnikowe
- TEST: Dynaudio CONTOUR LEGACY ⸜ kolumny głośnikowe • podłogowe
- TEST: Laiv HP2A ⸜ przedwzmacniacz/wzmacniacz słuchawkowy
- TEST: MoreAudio CS100 ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- TEST: Sugden MASTERCLASS IA-4 ⸜ wzmacniacz zintegrowany
- 16 grudnia
- KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE, spotkanie № 149: ART FARMER, High Fidelity presents: Art Farmer in Wrocław
- TEST: Aurender A1000 ⸜ odtwarzacz plików audio
- TEST: Avatar Audio DREAMLINK № 1 ⸜ interkonekt analogowy RCA
- TEST: DS Audio DS MASTER 3 ⸜ wkładka gramofonowa • optyczna + przedwzmacniacz gramofonowy
- TEST: TiGLON TPL-2000L PROFESSIONAL ⸜ kabel LAN
- MUZYKA ⸜ recenzja: Namysłowski, Laboratorium, Kombi, SBB – „Polskie Nagrania Catalogue Selections” SACD ˻ SERIA 7 ˺
- LISTY: CZYTELNICY piszą, REDAKCJA ODPOWIADA
Wstępniak
tekst WOJCIECH PACUŁA |
|
No 248 1 grudnia 2024 |
IDZIE MŁODOŚĆ
NIE WIEM, CZY SIĘ PAŃSTWO kiedyś zastanawialiście, skąd się biorą producenci w branży audio. Młodzi producenci w ogóle, ale ponieważ jesteśmy zanurzeni w tym, a nie innym świecie, pytanie to dotyczy naszej branży. Ma ono związek jest z kilkoma obserwacjami, zebranymi przeze mnie w czasie wystawy Audio Video Show 2024. Czasu wprawdzie na miglancowanie i obijanie się miałem podczas imprezy niewiele, ale nawet to, co udało mi się podejrzeć wydało mi się ciekawe i zastanawiające. Zastanowiło mnie, dlaczego tak wielu jest w naszej branży ludzi, że tak powiem, w dojrzałym i w słusznym wieku, a tak mało naprawdę młodych. Pamiętam, jak w 2017 roku poznałem KAROLA GOLIŃSKIEGO, wówczas debiutanta, i jakim szokiem nieledwie był dla mnie właśnie jego, domniemywany przeze mnie, PESEL – właściwie młody wygląd, ale na jedno wychodzi. Proszę spojrzeć na zdjęcie, które wówczas nam podesłał → TUTAJ. To było jednak tylko mgnienie oka. Szybko okazało się, że Karol miał wyraźnie skrystalizowane poglądy na dźwięk, wiedział, co chce osiągnąć, a czas działał tylko na jego korzyść. Dzisiaj jest naprawdę doświadczonym producentem, wciąż młodym, choć już nie aż tak, jak te siedem lat temu, który proponuje przemyślane, udane produkty. Wtedy było to dla mnie coś nowego i odświeżającego. Ale do rzeczy. A rzecz w tym, że młodych producentów spotyka się w audio bardzo rzadko. Zazwyczaj, taką mam intuicję, są to ludzie, którzy już swoje wysłuchali, swoje przeżyli i „przetrawili” to, co oferuje świat perfekcjonistycznego audio. Jednym słowem – ludzie doświadczeni. Czyli – nie-tak-znowu-młodzi. Co to o nas mówi? Najpierw oczywista oczywistość: to jest branża, w której doświadczenie liczy się najbardziej. Wykształcenie – jasne, to jest rzecz bezcenna. Jak jednak pokazują niezliczone przykłady inteligentnych, sprawnych i sprawczych specjalistów elektroników i informatyków po studiach, nauka akademicka jest oderwana od głównego nurtu audiofilizmu. Po prostu go nie rozumie. I dlatego właśnie wykształcenie jest tylko jedną ze składowych. Do niej musi bowiem dojść doświadczenie, często zastępujące dyplom. I to ono warunkuje, jak mi się wydaje, czas potrzebny do osiągnięcia pożądanych wyników. Tym bardziej, że wraz z wiekiem nabywamy bowiem zdolności finansowych, że tak to ujmę. Czyli mamy do rozdysponowania więcej pieniędzy na zainteresowania czy pasje. Nie zawsze, ale zazwyczaj. A im bliżej emerytury, tym łatwiej jest myśleć o zrealizowaniu swoich marzeń i przekształceniu hobby czyli składanie, plecenie, montowanie czy co tam jeszcze, audio-wynalazków, przeznaczonych dla naszych znajomych i ich znajomych, w regularną działalność. ⸜ Pałac Sztuki, gmach Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie przy placu Szczepańskim 4, w którym odbywały się targi Nówka Sztuka, poświęcone twórczości młodych Znacznie korzystniejszy byłby model oparty na kredytowaniu nowego biznesu, nie ma co o tego wątpliwości. Pozwoliłoby to przenieść ów próg „dorosłości” w audio znacznie niżej. Jest jednak tak, że to branża wysokiego ryzyka, wymagająca długiego czasu na „osadzenie się” w niej, a co dopiero na zwrot inwestycji. Dlatego też, tak to sobie wyobrażam, banki są niechętne w udzielaniu kredytów przeznaczonych na produkcję związaną z audiofilską częścią rynku produktów luksusowych. Chyba że kredytobiorca ma coś, czym może taki kredyt zabezpieczyć. A to jest najczęściej związane z tym, że już się czegoś „dorobił”, z czym wracamy do punktu wyjścia, czyli do wieku. A jeśli już zdarzy się nam jakiś „młody”, jeśli mamy szczęście i ktoś mający coś ciekawego do powiedzenia kocha również muzykę i chciałby się podzielić swoimi pomysłami na to, jak powinna ona brzmieć, branża działa jak hamulcowy. Rzecz w tym, że każda perfekcjonistyczna działalność jest osadzona w jedynie słusznych i dogmatycznie wyznawanych poglądach. Słusznych – dodajmy – dla nas, ludzi z bagażem doświadczeń (czytaj: starszych). A ta nie ma miejsca na nowe pomysły i odstępstwa od ogólnie przyjętych poglądów. Bądźmy szczerzy – nie ma znaczenia, czy wolimy lampy czy tranzystory, cyfrę czy analog itp., bo to jest doskonale ten sam stan umysłu. A młodzi widzą sprawy inaczej. Świetnie pamiętam, jak to było, kiedy ja zaczynałem swoją przygodę życia, właściwie jedną z dwóch, pisząc pierwsze artykuły dotyczące zagadnień audio. Prawdę mówiąc kompletnie nie podobało mi się to, co znałem z polskich magazynów audio. Postawiłem na pisanie związane z emocjami, na podawanie urządzeń towarzyszących, utworów, których słucham i opis dźwięku bazujący na konkretnych przykładach. Dzisiaj wiem, że problemem była niemieckocentryzm polskiego piśmiennictwa audio, które starało się być „obiektywne”, chowając w tym wszystkim osobę autora. Mnie się to nie podobało i uważałem to za systemowy błąd, prowadzący do błędnych wyników. ⸜ Pierwsza z sal, w której córce kupiłem bardzo ciekawy obrazek wykonany w technice szydełkowania; trzy z nich widać na samej górze, w głębi, w formie geometrycznych założeń pod nimi wersje kolorowe Swoje pomysły mogłem w pełni zrealizować dopiero dzięki założeniu swojego własnego pisma. Dzisiaj większość z tych rzeczy, o których piszę może się wydawać oczywista, ale – proszę mi wierzyć – przez wiele lat uchodziłem za dziwaka. Dopiero z czasem, jakby dzięki osmozie, to jest wymianie niezauważalnych drobin pomiędzy piszącymi, sytuacja się zmieniła. Moim zdaniem, na lepsze. Z czasem jednak sam zacząłem utwardzać swoje poglądy i nawyki, stając na pozycjach, które lata temu kontestowałem. Dzisiaj muszę bardzo uważać, aby nie zgubić przez to czegoś ważnego. Czasem, mam nadzieję, mi się to udaje. Tego typu konflikty między „młodymi” i „starymi” są czymś absolutnie naturalnym. Jeśli macie państwo w rodzinie kogoś, kto zdaje w tym roku maturę lub ją zdawał w poprzednim, to wiecie, że jednym z ważniejszych motywów jest ten związany z konfliktem pokoleń: Konflikt międzypokoleniowy to odwieczny problem ludzkości. Nic dziwnego, że stał się motywem literackim. Walka pomiędzy młodymi, pełnymi ambicji i przekonania o słuszności ludźmi oraz doświadczonymi starcami mimo naturalności nie traci jednak nic ze swojego dramatyzmu. Wręcz przeciwnie; to właśnie naturalna potrzeba wymiany pokoleń nadaje temu konfliktowi tragiczny charakter. Sytuacja ta jest uniwersalna dla wszystkich dziedzin, nie tylko sztuki, ale i nauki, techniki, nawet – powiedzmy to – zasad gotowania. Tytuł tego wstępniaka wziąłem przecież od nazwy wystawy, którą w 2019 roku zaprezentowało Muzeum Narodowe, na której pokazywano prace I Grupy Krakowskiej. Jej członkowie pochodzili z Krakowa, Łodzi i małych miejscowości na Kresach Wschodnich i podjęli naukę w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Kuratorka wystawy, Anna Burzałek, mówiła wówczas: Niemal każdy z nich, pod okiem swoich profesorów zdobywał pochwały, nagrody i pretendował do stypendiów. To nie jest tak, że od początku byli obrażeni i zbuntowani. Zezłościło ich to, że profesorowie zostali mentalnie w Młodej Polsce, a czas pobiegł dalej i w latach trzydziestych pojawiła się groźba nacjonalizmów, zwłaszcza faszyzmu. To spowodowało, że wyrwali się z więzów uczelni i zaczęli szukać. |
Jak mówię, przeciwstawianie się autorytetom jest częścią nas, człowieczeństwa. Niezależnie od tego, kim jesteśmy i czym się zajmujemy. Steven Pinker, autor znakomitego Instynktu językowego, na podparcie tezy o wrodzonych umiejętnościach gramatycznych, przywołuje badania innego naukowca, antropologa Donalda E. Browna. Ten, zniesmaczony obowiązującym wciąż Standardowym Modelem Nauk Społecznych (Standard Social Science Model, SSSM) oraz tendencją do podkreślania przez antropologów i socjologów różnic między różnymi ludami, postanowił się bliżej przyjrzeć ich raportom. ⸜ Widok na dalszą część pierszego z pomieszczeń Bazując na badaniach nad językiem Noama Chomskiego oraz psychologów i lingwistów związanych z propagowaniem wiedzy o uniwersalnej gramatyce (Universal Grammar, UG), pokusił się o stworzenie opisu uniwersalnego człowieka (Universal People, UP). Zestawiając z sobą badania terenowe znalazł ogromną liczbę cech, które nas wszystkich łączą, nie dzielą. A wśród nich coś, co nas interesuje szczególnie: muzykę, przywołaną zaraz po higienie (!) oraz tańcu. Ale również naśladowanie starszych przez dzieci (Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2023, s. 518-520). Jak jednak zauważa Pinker, naśladownictwo to nie może przybierać postaci powielania, ponieważ byłoby ono związane z autyzmem. Musi za to polegać na podobieństwie, ale podobieństwie uogólnionym. Musi być w nim, jednym słowem miejsce na eksperyment. Czyli na niezgodę młodych na zastaną rzeczywistość. Mniej lub bardziej konfrontacyjną, ale jednak nieuniknioną, a wręcz konieczną. I to jest chyba nasz największy problem – młodzi producenci audio mają przez to pod górkę i w dodatku podwójnie ciężko. O komponencie ekonomicznym już mówiłem, ale drugą, może nawet trudniejszą przeszkodą są, już przywołane, „dogmaty”. My, starsi, po prostu „wiemy”, jak to ma wyglądać. „Ponieważ działa, to tego nie zmieniajmy” – zdajemy się kolektywnie twierdzić. Są oczywiście wyjątki od takiej postawy, ale – jak to wyjątki – tylko potwierdzają one regułę. Dlatego też najwyższy czas, takie mam wewnętrzne przekonanie, na zmianę myślenia. Myślę o tych, którzy w branży audio mają coś do powiedzenia: o producentach, dystrybutorach, sprzedawcach, kupujących i pełniącą rolę mediatora między nimi prasę, a także o stowarzyszeniach uczelnianych. Czas najwyższy, jak sądzę, aby młodym pomóc. Albo przynajmniej im nie przeszkadzać. Chciałbym, żeby to przyszło mi do głowy tak sobie, abym okazał się tak wrażliwy, ale prawda jest inna – „zobaczyłem” przyszłość idiomu audiofilskiego dzięki komuś innemu. Stało się to dokładnie 9 listopada tego roku o godzinie, plus-minus, 13.16. To wtedy wszedłem do Pałacu Sztuki, gmachu Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie przy placu Szczepańskim 4, w którym odbywały się targi Nówka Sztuka, poświęcone twórczości młodych, startujących, albo wciąż szukających swojej przestrzeni, artystów. Organizacja tej imprezy była banalna – w użyczonych (wynajętych?) im wnętrzach mogli ustawić swoje stanowisko i starać się przyciągnąć do niego zwiedzających. Udało się, widziałem, że wielu kupuje dzieła, ja również wyszedłem z dwoma rzeczami dla moich dzieci. Inaczej się po prostu nie dało. I właśnie tam, patrząc na to, ile w tym miejscu zmęczenia, bólu i zwątpienia, bo bycie młodym artystą jest chyba jeszcze trudniejsze niż młodym producentem audio, ale i radości, pasji, miłości do tego, co się robi, przyszło mi do głowy, że – mimo wszystko – właśnie czegoś takiego brakuje nam, audiofilom. ⸜ Ostatnie z pomieszczeń, przeznaczone dla artystów pracujących głównie z plakatem Czy można by sobie wyobrazić, tak na początek, przestrzeń w czasie wystawy Audio Video Show, w której młodzi, początkujący producenci mogliby zaprezentować swoje produkty. Mógłby to być ciąg wysokich stolików, przypominający tego typu sekcję na wystawie High End w Monachium, noszącej nawę Start-Up. Żeby to jednak miało więcej sensu, musiałoby to być połączone z salą odsłuchową, w której, rotacyjnie, na przykład co godzinę, prowadzone by były prezentacje. Całość musiałaby być dobrze rozreklamowana i traktowana jako wydarzenie „Premium”, a nie dopust boży. I znowu – wystawcy musieliby otrzymać w wsparcie od organizatorów i powinna to koordynować jedna osoba, ktoś w rodzaju „animatora”, obecnego na miejscu przez cały czas. Sam chętnie bym kilka takich spotkań poprowadził. Równie ważne: musiałaby to być dobra lokalizacja, a nie piwnica w zachodnio-wschodniej części kompleksu garaży :) Istotnym wyznacznikiem powinno być jednak nie to, że ktoś, coś tam składa dla siebie, bo pokój DIY funkcjonuje na wystawie od wielu lat, z powodzeniem. Wyobrażam sobie, że byłaby to przestrzeń przeznaczona tylko i wyłącznie dla nowych producentów, mających w ofercie produkty. Kolejna możliwość, może nawet bardziej atrakcyjna, to lokalne imprezy tego typu. Być może organizowane przez salony audio. Albo, to też jakiś pomysł, przygotowywane przez uczelnie techniczne w danym mieście i korzystające z ich infrastruktury. To byłaby też możliwość zbliżenia tych dwóch, na razie rozłącznych, światów – akademickiego i audiofilskiego. Idealnie byłoby, gdyby zajęła się tym Polska Organizacja Audio, tyle tylko, że takiej nie mamy. Nie mamy również Polskiego Stowarzyszenia Audio, ani żadnej z tego typu grup pomocowych. Jak widać, to wciąż za mały rynek. ⸜ Zakątek, w którym obok plakatów można było kupić również pocztówki i prace małoformatowe A może jednak nie? Może przyzwyczailiśmy się do tego, co mamy i nie chcemy zmian w oswojonym przez nas, jako-tako ogarnianym świecie? A może to jest właśnie moment, w którym do gry powinni wejść młodzi i zaproponować coś, czego sami by od nas oczekiwali, a my powinniśmy im w tym pomóc? Jeśli tak, „High Fidelity” z chęcią przyłoży do tego rękę, najpewniej w zakresie informowania czytelników i reklamowania takich spotkań, ale i może jako gospodarz spotkań podczas wystawy AVS w Warszawie. Bo najwyższy czas, aby wpuścić trochę świeżej krwi w zadowolony z siebie, poukładany świat audio. Dobrze nam to wszystkim zrobi. ● WOJCIECH PACUŁA Kończący się rok był pełen emocji i wydarzeń, również w świecie muzyki i audio. |
Kim jesteśmy? |
Współpracujemy |
Patronujemy |
HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ). HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ). HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut. |
|
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity