| PLATFORMA ANTYWIBRACYJNA/SZTUCZNA MASA THUNDER MELODY 
Producent: INNOVACOM sp. z o.o. | 
 
| Test 
tekst WOJCIECH PACUŁA |   | No 259 1 listopada 2025 | 
| ˻ PREMIERA ˼ ⌈ THUNDER MELODY jest polską marką audio, powstałą w 2020 roku. Założona została przez panów KONRADA RASIA i RAFAŁA HŁADZIAKA i specjalizuje się w produktach służących do tłumienia drgań, redukcji szumów i kondycjonowania napięcia zasilającego. Testujemy jej produkt będący połączeniem platformy antywibracyjnej oraz sztucznej masy, w wersji Black, czyli najwyższej. To jego PREMIERA. ⌋ MÓJ PIERWSZY KONTAKT Z FIRMĄ Thunder Melody miał miejsce przy okazji testu platformy antywibracyjnej Monument, niemal dokładnie pięć lat temu; test → TUTAJ. Firma właśnie powstała, była kompletnie nieznana, nawet strony internetowej jeszcze nie miała – co się zresztą nie zmieni przez kilka kolejnych lat – a już proponowała produkt bardzo drogi, a przy tym zaawansowany mechanicznie. I w tym segmencie rynku już pozostała.   Dzisiaj jest okrzepłym producentem, oferującym zarówno osobne elementy, jak i kompletne systemy, w tym customowe, projektowane pod kątem konkretnego systemu i odbiorcy. Ma również kompletne portfolio, w którym łączy zarówno swoją wiedzę na temat redukcji drgań jak i minimalizowania szumów. I to te drugie wydają się w jej podejściu do audio najważniejsze w tym sensie, że zarówno kluczowe do osiągnięcia wysokiej klasy dźwięku, jak i najtrudniejsze do eliminacji w sposób, który dawałby założone rezultaty. A to dlatego, że chodzi zarówno o szum mechaniczny, jak i elektryczny. Najnowsza propozycja Thunder Melody, Ground Hub Black Edition, łączy te dwa podejścia, oferując w jednej obudowie zarówno platformę antywibracyjną, jak i sztuczną masę. ▲ Kilka prostych słów KONRAD RAŚ, RAFAŁ HŁADZIAK   Sztuczna masa (kondycjoner masy) to kolejny z komponentów w ofercie Thunder Melody. Jest on de facto centralnym urządzeniem w całej naszej architekturze urządzeń odszumiających i kondycjonujących do urządzeń audio. Inne nasze urządzenia, jak platforma antywibracyjna (Monument), akceleratory prądowe (nanoGrall), sygnałowe (accXLR, accRCA), kondycjonery zasilania (GRAAL), generatory (LFG) jak i okablowanie np. kable głośnikowe ATTO Speaker, posiadają wyjście do uziomu zewnętrznego. W przypadku, gdy ktoś posiada pojedyncze elementy, można je uziemiać osobno, jednakże w przypadku szerszej architektury uziomowej, warto rozważyć scentralizowanie systemu uziemiającego, korzystając z efektów synergii odszumienia każdego z jej składowych elementów. To samo dotyczy wyprowadzeń uziemienia wzmacniaczy, streamerów, kompaktów i innych urządzeń, o ile mają takie możliwości podłączenia. Jak widać, ilość komponentów do podłączenia może być bardzo różna i dlatego potrzebne jest zeskalowanie takich kondycjonerów masy. Najmniejszy Ground Hub w wersji Silver może mieć 3-4 porty wejściowe oraz 1 wyjściowy i być rozmiarów zeszytu B5, ale też może być wielkości urządzenia audio i stanowić dla niego także platformę antywibracyjną, a skończywszy na półce stolika audio o szerokości 110-140 cm - wszystkie wymienione w wersjach Silver z opcjami apgrejdu do Black.   Do recenzji przedstawiamy właśnie rozwiązanie w skalowaniu pośrednim (czyli platforma ze sztuczną masą), w topowym wyposażeniu Black - z 7 portami wejściowymi i jednym wyjściowym. Nie jest to największe rozmiarowo rozwiązanie, ale z maksymalnie wykorzystanymi wejściami. Sama platforma jest wersją Monument Black o szerokości 50 cm, głębokości 50 cm i wysokości 6 cm (wersja Slim) i wadze ok. 18 kg. Jest ona aktualną wersją na rok 2025, jeszcze bardziej zaawansowaną względem Monumentu z roku premiery w roku 2020. W przedstawionej wersji platformy jest zamontowanych siedem modułów kondycjonujących na wtykach głośnikowych WBT Ag. Zalecamy podłączenie po jednym urządzeniu na port, aby otrzymać najlepsze rezultaty, jednakże można także wykorzystać możliwość podłączenia i jako wejście bananowe razem z wejściem widłowym. Tyle tylko, że nie uzyskamy wówczas separacji mas w układzie innym niż zalecany. Złożoność możliwości konfiguracji jest odzwierciedlona w składowych końcowej ceny. Przedłożona wersja do recenzji składa się z: 1. Monument Black (2025) – 1 x 45 000 zł. Koszty każdorazowo są kalkulowane w oparciu o potrzeby uzgodnione z klientem. » TM ▌ Ground Hub Black Edition GROUND HUB BLACK EDITION to dwa produkty w jednym. Jak mówił pan Raś, chodziło o to, aby zmniejszyć ilość komponentów w systemie, a jednocześnie nie stracić zalet stosowania oddzielnych produktów, osobno do redukcji drgań i szumów. Platforma (tak będę o niej, skrótowo, mówił) wygląda bardzo ładnie, w czym widać duży postęp w stosunku do pierwszego Monumentu. Ma ona spore rozmiary w płaszczyźnie poziomej, bo mierzy 50 x 50 cm, ale jest znacznie niższa niż pierwowzór, bo to tylko 6 cm. To ważne, ponieważ w wielu systemach wysokość półek stolików audio nie pozwala na stosowanie wysokich elementów pod urządzeniami. Przy okazji lepiej też to wygląda. Pan Hładziak, który jest odpowiedzialny za produkcję, mówi że udało się to dzięki pozyskaniu materiału od innego producenta, o podobnych parametrach, a o mniejszej grubości. Obudowa jest wykonana ze sklejki „pancernej” (niem. Panzerholz). To odmiana sklejki o właściwościach antywibracyjnych, w wersji suchej, która jest produkowana dla tej marki na, jak mówią jej twórcy, „ściśle określone zamówienie”. To materiał specjalistyczny, dlatego firma otrzymuje go ok. 3-4 miesiące od zamówienia. Materiał jest sezonowany zaraz po produkcji oraz po wykonaniu, tak żeby zachowywać jego właściwości przez długie lata. Jak się dowiedziałem, to jeden z najszybciej drożejących elementów składowych produktów tej firmy – w ostatnim czasie podrożał o ponad 100%, czyli więcej niż złoto.   Z zewnątrz platforma jest wykańczana woskiem. Z przodu mocowana jest mosiężna tabliczka z nazwą producenta i logotypem, a z tyłu gniazda uziomów. To topowe, srebrne gniazda WBT, model 0705 Ag, z zewnętrznymi elementami pokrywanymi palladem. Należy on do serii Nextgen, czyli o zminimalizowanej ilości metalu. Redukcja metalu wokół przewodnika ma zapobiec powstawaniu prądów wirowych. Z lewej strony mamy gniazdo, którym odprowadzamy ładunki elektryczne „zebrane” z podłączonych urządzeń. Wewnątrz niej znalazły się materiały, służące do ich akumulacji i minimalizacji. Jak przy okazji testu Monumentu mówili właściciele firmy, jest to „autorska mieszanka rzadkich materiałów najwyższej jakości, które stanowią tajemnicę własności intelektualnej firmy”. Zakładam, że są one stosowane, w jakieś formie, w przemyśle. Pierwszymi produktami, w których wykorzystali tę technologię był generator LFG, filtry napięcia zasilającego AC i kondycjoner. Jak dalej mówili: „Technologię mamy już opanowaną i teraz stosujemy ją w kolejnych produktach. Wszystko co w nich wykorzystujemy ma cechy wspólne, gdyż ma stanowić to jeden wspólny koncept”. Zacisk uziemienia należy połączyć z tzw. „ziemią”, czyli punktem o zerowym potencjale. W warunkach domowych najbliższym dostępnym uziemieniem jest przewód ochronny w gniazdku ściennym. W zestawie znajduje się więc kabel, który z jednej strony podłączamy do platformy, a z drugiej wpinamy do wolnego gniazda zasilającego. Do testu otrzymałem specjalnie na tę okazję przygotowany kabel „Żelazkowy”, aby pokazać, że nawet taki uziom przynosi efekty. Jeśli jednak wszystko ma być topowo, trzeba będzie zamówić również kabel uziomowy Thunder Melody. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Ground Hub Black Edition został przetestowany w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II. Test polegał na odsłuchu odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, który raz stał na testowanej platformie, a raz bezpośrednio na górnej półce Finite Elemente. Było to wielokrotne porównanie AA/BB/AA i BB/AA/BB, ze znanymi A i B.   Na co dzień odtwarzacz Ayona podłączony jest do listwy zasilającej i do przedwzmacniacza – odpowiednio – kablem zasilającym i interkonektem RCA Siltech Triple Crown. To sztywne kable, co uniemożliwia jego przenoszenie. Dlatego w teście wymieniłem je na znacznie bardziej giętkie – kabel zasilający Harmonix X-DC350M2R Improved-Version oraz interkonekt RCA Crystal Cable Absolute Dream. Z uwagi na to, że testowane rozwiązanie jest kombinacją dwóch produktów – (1) kondycjonera masy w (2) platformie antywibracyjnej, jest możliwe, a nawet celowe, uruchomienie i sprawdzenie możliwości każdego z nich osobno. Zacząłem od testów ˻ I ˺ platformy, a później dodałem do tego wpływ ˻ II ˺ uziemienia wszystkich elementów w systemie – odtwarzacza SACD, przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy.   Test odbywał się z podłączonym kablem uruchomieniowym (PE gniazdko), który – jak pisze pan Raś – celowo nie zawyża efektów pracy testowanych urządzeń. Jak mówi, podłączenie możliwie najlepszego kabla uziomowego zamiast niego pokaże „jeszcze szersze i głębsze możliwości testowanych urządzeń”. Dlatego do testu został dostarczony również topowy kabel uziomowy Thunder Melody Atto Black (1,2 m, 17 000 zł): 
 Firma zaleca po uruchomieniu docelowej konfiguracji pozostawienie wszystkiego na noc i sprawdzenie jak duża praca filtracyjna została wykonana w tym dłuższym czasie. W trakcie samego uruchamiania, z uwagi na charakter czyszczenia systemu, który jest rozłożony w czasie, sugeruje również, aby kolejne odsłuchy cząstkowe wykonywać po 5, 10 czy najlepiej 15 minutach ciszy (bez „podsłuchiwania”). Efekty filtracji mają się pojawić się od razu, ale z czasem postępując ma ona odkrywać kolejne swoje „twarze”, a maksimum zmian ma być osiągnięte w 3-4 dni. Ma to działać, jak zapewniaj firma, również w drugą stronę: po odłączeniu masy efekt zanika z czasem, a nie od razu. |   Do opisu tego efektu Thunder Melody używa porównania z filtrem wody w akwarium: „Woda w akwarium nie oczyści się od razu, kiedy włączymy pompę, i nie zmętnieje w momencie, w którym ją odłączymy”. Tak też zrobiłem. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór 
• CHET BAKER, The making of Chet Baker Sings, Jazz Images Records 83310, CD ⸜ 1956/2021.  ˻ I ˺ PLATFORMA PŁYTA, OD KTÓREJ ZACZĄŁEM odsłuch, Pyramid THE MODERN JAZZ QUARTET, jest nagrana wysoko. To znaczy punkt ciężkości jest w niej postawiony na otwartej przestrzeni, z blachami ze sporym powietrzem wokół nich. Nie ma to nic wspólnego z jasnością, ale dźwięk tego krążka jest przez to nieco eteryczny. To dlatego zmiany, które wprowadza do dźwięku platforma, bo od testu Ground Hub Black Edition w tej roli rozpocząłem, wydały mi się tak znaczące i ważne. A to dlatego, że nie zmieniając barwy, pokazała znacznie bardziej ściśliwy, wypełniony obraz brył instrumentów, które były przez to tak wyraźniejsze, jak i bardziej namacalne. Ta większa ilość dźwięków nie byłą natręctwem, a bogactwem wewnętrznym. Czyli nie nużyła,, a pozytywnie ekscytowała. W dodatku zmiana była doskonale czytelna i zachodziła zarówno, kiedy odtwarzacz przenosiłem na platformę – porównanie A/B – jak i kiedy wracał z powrotem na półkę stolika – porównanie B/A.   Mimo że, przecież (do cholery), stolik Finite Elemente Master Edition Pagode Edition Mk II, z górnymi półkami Heavy Duty wykończonymi włóknem węglowym, sam w sobie jest dziełem sztuki inżynieryjnej i podstawą (dosłowną i w przenośni) mojego systemu. A mimo to postawienie Ayona na platformie Thunder Melody zmieniało perspektywę, z której patrzyłem na muzykę. To nie był już eteryczny dźwięk, a dźwięk „nośny”. Miał teraz więcej masy, był mocniej nasycany i lepiej oświetlany – wszystko naraz. Jedno, to – wspomniany – lepszy rysunek brył. Drugie, wyraźnie większa energia całego pasma. Nie poszczególnych dźwięków, a całej ich „chmury”. A przecież ostatnie, co można powiedzieć o wpływie Ground Hub Black Edition na dźwięk, na razie wciąż w roli platformy, to – jego „dobicie”, przemocowe powiększenie. Powiedziałbym, że robiła ona dwie rzeczy jednocześnie, które powinny się wykluczać: dociążała dźwięk wewnętrznie i jednocześnie go uwalniała ze swego rodzaju „mgiełki”, która wcześniej rozmywała krawędzie. To wydobycie detali prowadziło jednak nie do rozjaśnienia, a do przyciemnienia. To cecha charakterystyczna wszystkich produktów tej firmy i – ogólnie – wszystkich dobrych produktów audio: pokazują więcej informacji na bardziej „czarnym” tle. Banał, ale prawdziwy. Co doskonale, naprawdę genialnie wyszło przy pierwszych słowach, które zaśpiewał CHET BAKER w ˻ 1 ˺ That Old Feeling, utworze rozpoczynającym płytę Chet Baker Sings: „I saw you last night and got that old feeling”… Mam ją w kilku wersjach, jednak ta, która ukazała się w serii „The making of…, czyli z książeczką opisującą jej powstanie, wydaje mi się bardzo ciekawa, także ze względu na dźwięk. Ten jest równie dobry, jak z wysokiej klasy reedycji japońskich (!). No i historia, którą czytamy jest fascynująca. Po przestawieniu odtwarzacza na platformę wokal Bakera zrobił się większy, zrobił się gęstszy, zrobił się – wreszcie – bardziej zrozumiały. Dykcja, nie będąca najmocniejszym punktem tego artysty, przecież nie piosenkarza, a trębacza, wydała mi się jakby lepsza, jakby w międzyczasie wziął kilka szybkich lekcji, przeszedł przyspieszony kurs logopedyczny i emisji dźwięku. Nie była to zmiana ilościowa, niby wszystko było takie samo, ale jakościowa. Mimo, że takie same, to jednak lepsze. Prawdę mówiąc, w porównaniu dźwięku „z” i „bez” platformy nie było co zbierać. To szczególna rzecz, to odkrywanie w audio. Myślimy, że wszystko jest fajne, że jest cacy, gitara i w ogóle, a przychodzi taki produkt, jak Ground Hub Black Edition i okazuje się, że – gdzie tam, że tyle jeszcze można przecież poprawić. Co prowokuje do pytania: Gdzie jest koniec? Narwaniec rzuci – „no – tutaj, właśnie złapałem pana Boga za nogi i jestem w niebie”. Doświadczenie podpowie jednak coś innego – „to tylko przystanek, moment przejściowy”. Za chwilę może być jeszcze lepiej. Tyle, że w przypadku takich produktów, jak Thunder Melody okazuje się ona punktem węzłowym, nie prostą „przelotówką”, a miejscem krzyżowania się różnych tras. I wrażenie tej jego wagi nie dotyczy tylko i jedynie nagrań jazzowych czy muzyki klasycznej, a generalnie, wszystkich płyt. A im mniej „audiofilskie” nagranie, im bardziej „życiowe”, tym mocniej odczujemy te zmiany już na samym początku. Wysokiej klasy nagrania rozwiną się z kolei po jakimś czasie. A rozwiną się, po prostu, w kierunku o wiele większej rozdzielczości. „Czerń” o której mówiłem to „brak”, a nie „obecność” – brak szumów, które rozmywają i duszą sygnały o najniższej amplitudzie, a to one przecież decydują o tym, czy nagranie wyda się nam wiarygodne. To pogłębienie dźwięku nie odbywa się przy tym przez dopalenie jakiejś części pasma. Jak mówiłem, balans tonalny kompletnie się nie zmienia. Zmienia się natomiast skala dźwięku i jego „waga”. Doskonale, ach - jak doskonale!, wyszło to na początku płyty Laughing Stock grupy TALK TALK, w utworze w ˻ 1 ˺ Myrhman. To przez nią, przez eksperymentalny, na poły jazzowy, na poły będący muzyką współczesną, repertuar zespół stracił kontrakt w swojej dotychczasowej wytwórni, Ale powstało arcydzieło. A w dodatku arcydzieło, które rozpoczyna się od szesnastosekundowego nagrania szumów i przydźwięku pieca gitarowego. Mamy szum, charakterystyczne „falowanie”, będące zniekształceniem, i dopiero w siedemnastej sekundzie, w prawym kanale, duża, wchodzi mocna gitara. Platforma spowodowała, że to oczekiwanie na jej dźwięk nie było szumem, a zanurzeniem się w napiętej atmosferze studia, gdzie muzyk , już z lewą ręką na gryfie i prawą, z piórkiem, czekającą na zjazd po strunach w rozłożonym akordzie e-moll. Jesteśmy tam, jesteśmy razem z nim i również nam udziela się ta atmosfera zawieszenia pełna potencjalnej muzyki. Ta się za chwilę odzywa i jest ona mocniejsza, pełniejsza i głębsza niż kiedy odtwarzacz grał na swoich nóżkach.   Czasem ta transformacja zachodzi w odwrotnym kierunku, to jest otwierając i energetyzując przekaz, jeśli wcześniej był trochę zgaszony Tak miałem płytą ULTRAVOX Lament, w 2009 roku zremasterowaną przez Steve’a Rooke’a w Abbey Road Studios w Londynie. Otwierający ją utwór ˻ 1 ˺ White China rozpoczyna się od szybkiego przebiegu automatycznej perkusji, I już po tym krótkim fragmencie wiedziałem, że Thunder Melody nie gra w kółko i od nowa tej samej, jednej „piosenki”, a reaguje empatycznie na muzykę. Bo było to mocniejsze, bardziej otwarte, większe i wyraźniejsze. To klasyczne dla lat 80. granie, ale wcale nie jasne, wcale nie jazgotliwe. Powiedziałbym, że wręcz kremowe. Platforma tę jego kremowość nie dość, że nie zniszczyła, to podkreśliła. A mimo to wszystko było czytelniejsze, bardziej selektywne. Poprawiła się też głębia sceny, a pierwsze plany były większe, mocniejsze, Ni zostały przybliżone, platforma TM tego nie robi, dlatego nie było problemu ze zbyt „dużym” dźwiękiem, który nie wszystkim się podoba. Nota bene, ta reedycja płyty Ultravox została wytłoczona w Polsce, przez wytwórnię Takt. ˻ II ˺ PLATFORMA & SZTUCZNA MASA O ILE PRZEMIESZCZANIE odtwarzacza z górnej półki Finite Elemente platformy na platformę Thunder Melody dawało momentalne zmiany, czytelne i wyraźne, o tyle podłączenie systemu do zintegrowanego z nią systemu sztucznej masy kazało z efektami na siebie czekać. Zarówno jeśli chodzi o jej wpływ na dźwięk, jak i na zrozumienie przeze mnie, co się właściwie zmieniło. I to ta druga część wydała mi się ciekawsza. A to dlatego, że sztuczna masa w Ground Hub Black Edition przynosi jeszcze mocniejszy efekt niż sama platforma, ale raz, że odtwarzacz już na niej stał, korzystał więc z jej wpływu, a dwa, że zmiany te idą jeszcze mocniej w głąb dźwięku. Instrumenty wydobywane są w pełnym, recenzowanym systemie, w mocny i wyraźny sposób w ich bryle. Eteryczne, jak mówiłem, dźwięki z płyty Modern Jazz Quartet były teraz mocno osadzone na scenie, a kontrabas dostał coś w rodzaju „turbo” w tym, jak energetycznie był pokazywany. Bas sam z siebie nie był mocniejszy, a jednak instrument by wyraźnie większy i bardziej „obecny”. O ile wcześniej tło skokowo się oddaliło i zgasło „mrowienie” w tle dźwięków, to teraz na tym głębszym tle instrumenty zostały pokazane w bardziej rozdzielczy, w o wiele bardziej zróżnicowany sposób. Już sama platforma sprawiała, że byliśmy „tam”. Ale to sztuczna masa, jak się okazało (pamiętają państwo, co mówiłem o „pewności” i o tym, jak jest ona przeorywana porównaniami?) była gamechangerem. Bo do tego doszło również lepsze skupienie. Monofoniczne nagrania z płyty Bakera były pokazane dalej ode mnie niż wcześniej. Ale wszystko się też wydłużyło w głąb sceny. Wokal z przodu, potem fortepian i perkusja z kontrabasem – w takim porządku. I to naprawdę – porządku. Znika bowiem również lekkie rozchwianie, którego wcześniej nie zauważyłem. Potem będę o nim pamiętał, ale dopóki nie wiedziałem, że „tam” jest, było tak, jakby go nie było. A Thunder Melody pokazał je i skorygował. Zapewne, jak to w życiu, da się jeszcze lepiej, ale na razie nie wiem, jak. Ciekawe było to, że jednocześnie był to dźwięk bardziej pastelowy niż wcześniej i mniej wewnętrznie spięty. Platforma znakomicie sobie z tym radziła, ale nawet ona nie wszystko w przekazie rozplątywała. Z sekcją sztucznej masy dźwięk wydawał się więc nieco cichszy, a przez to można było go podgłośnić o 1 dB, wracając do tej samej, subiektywnej, siły głosu, a jednocześnie uzyskiwaliśmy wyższą dynamikę. Praca perkusji uchwycona na płycie Talk Talk mikrofonem ambientowym, czyli widoczna w głębi sceny, w matowy sposób, zyskała na energii. A to przez mocniejszą dźwięczność i „obecność”, wciąż w tym samym miejscu, w tej samej akustyce. Na sam koniec odsłuchów zostawiłem sobie „wisienkę na torcie”, jak o tym kablu mówili konstruktorzy Thunder Melody, czyli kabel firmowy uziomowy. Obyło się bez niespodzianek - dźwięk był jeszcze lepszy Tym razem chodziło o większą plastykę, mocniejsze „pchnięcie” dźwięku w jego środkowej części, może nawet z delikatnym zaokrągleniem czoła ataku.   Mocno nagrany, wspaniale nagrany w Avatar Studios przez Jay’a Newlanda, zmasterowany przez Marka Wildera, album ABBEY LINCOLN Abbey Sings Abbey, który kupiłem niedługo wcześniej w komisie Pauls’ Butique Record Store na krakowskim Kazimierzu za piętnaście złotych, zabrzmiał więc gładko, ciepło, wyraźnie, rozdzielczo, selektywnie, przestrzennie. I w uporządkowany, płynny sposób Jakbym słuchał innego tłoczenia, jakiegoś odlotu w rodzaju XRCD czy Blu-spec CD. ▌ Podsumowanie NIE BĘDĘ SIĘ ROZPISYWAŁ, wszystko zostało już powiedziane. Dodam tylko, że to najlepszy produkt w ofercie Thunder Melody, które testowałem, a więc i jeden z najlepszych na rynku. Lepszy od mojej sztucznej masy firmy Nordost, lepszy też od większości platform, które testowałem, może poza Divine Acoustics Cassini (więcej → TUTAJ). W dodatku w jednym produkcie łączy dwa elementy. Tak, to wyk..iście duże pieniądze. Ale i wyk…ście dobry dźwięk. I tyle w tym temacie. Na koniec jeszcze więc ˻ GOLD FINGERPRINT ˺. ●.   Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International owlaudiohile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. | 
 
		| System referencyjny 2025 | |
|  ① Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ② Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ③ Odtwarzacz plików & zegar taktujący SFORZATO DSP-05 EX & PMC-05 EX → TEST & dysk NAS/przełącznik LAN LUMIN L2 • → TUTAJ ④ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris EVO • → TEST ⑤ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ⑥ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ⑦ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ⑧ Pasywny układ korygujący SPEC Real-Sound Processor RSP-W1EX • → TEST | |
|   | OkablowanieInterkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TEST Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| Kabel LAN & filtr LAN: ACOUSTIC REVIVE LAN Quadrant Triple-C, RLI-1GB-TRIPLE-C • test → TUTAJ Kabel USB: ACOUSTIC REVIVE USB-1.5 PL Triple-C • test → TUTAJ | 
|   | ZasilanieKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST | 
|   | Elementy antywibracyjnePodstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom) Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ Stopy antywibracyjne CARBIDE AUDIO Carbide Base ⸜ przedwzmacniacz & zasilacz przedwzmacniacza • test → TUTAJ | 
|   | AnalogPrzedwzmacniacz gramofonowy: 
 
 Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition | 
|   | SłuchawkiWzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJ Platforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki: 
 | 
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity
 
		







 
															 
															 
															 
															 
															 
															




