GRAMOFON + RAMIĘ GRAMOFONOWE SME
Producent: SME LIMITED |

Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
No 258 16 października 2025 |
⌈ Firma SME została założona w 1946 roku jako Scale Model Equipment Company. W 1959 roku, kiedy to jej właściciel, Alastair Robertson-Aikman (1924-2006), zaprojektował pierwsze ramię gramofonowe, powstała spółka SME Limited. Bazujący na tym opracowaniu pierwszy komercyjny produkt, model 3009, pojawił się w sprzedaży we wrześniu tego samego roku. Dzisiaj znana jest zarówno z doskonałych ramion, jak i gramofonów. ⌋ PRZEZ LATA MODEL 30 firmy SME (The Scale Model Equipment Company), gramofon sprzedawany z ramieniem V tejże firmy, był obiektem pożądania audiofilów na całym świecie. Został zaprezentowany w 1990 roku jako „nośnik” „piątki”, a jego nazwa informowała o trzech dekadach, które minęły od powstania pierwszego ramienia gramofonowego tej firmy noszącego liczbową nazwę 3009 (i 12” calowej wersji 3012). ![]() W Modelu 30 dwie podstawy, górna i dolna, zostały od siebie odprzęgnięte miękkim elementem stratnym. Było to 48, niezwykle charakterystycznych, specjalnie wykonanych o-ringów (12 na wieżę), tłumionych w każdej wieży za pomocą łopatki zanurzonej w lepkim płynie. Był to flagowy model tej firmy, po którym przyszły kolejne, wykorzystujące podobne technologie, za które nie trzeba było już tyle płacić, Model 20 (1992) i Model 10 (1999), a następnie ich wersje 30/12 i 20/12 przystosowane do ramion o długości 12” Dwadzieścia dwa lata później, w roku 2022 zaprezentowano Model 60, mający być gramofonem „rocznicowym”, którym chciano świętować jej 75-lecie, i jednocześnie nowym flagowcem tej brytyjskiej firmy. Jego wprowadzenie do sprzedaży opóźniła pandemia – oficjalna premiera prasowa miała miejsce dopiero w marcu 2022 roku – ale „flagowość” była widoczna na pierwszy rzut oka, podobnie jak nowe podejście do konstrukcji mechanicznej. Ważył 48 kg (bez zasilacza i sterownika) i był zbudowany z dwóch odseparowanych od siebie (odsprzęgniętych materiałami stratnymi) podstaw. Różnica między poprzednim i obecnym systemem zawieszenia była jednak ważna, dla fanów marki wręcz – podstawowa. Najważniejszą zmianą, którą SME zaimplementowała w nowym gramofonie było ukrycie systemu odsprzęgania. Zamiast widocznych o-ringów i systemu, w którym górna płyta jest „podwieszona”, elementy stratne zostały ukryte w grubych, okrągłych nogach, a system jest teraz „odwrócony”, czyli płyta z ramieniem i talerzem jest „zawieszona”. Niby nic, a jednak – nowa era. Model 35 przynosi tę samą zmianę. ▌ Model 35 GRAMOFON SME O OZNACZENIU „35” został zaprezentowany 4 kwietnia 2025 roku podczas specjalnego pokazu w Londynie oraz na targach audio AXPONA 2025 w Ameryce Północnej, gdzie pokazano go z nowym ramieniem SME Series Vi. Wraz z nim do sprzedaży wszedł również otwierający ofertę tej firmy Model 8, zastępujący „szóstkę”. W materiałach firmowych czytamy:
Wśród najważniejszych cech nowego gramofonu producent wymieniał:
PODSTAWA • Gramofon jest wykonany perfekcyjnie. Jego budowa, choć z pozoru nieskomplikowana, bazuje na wielu drobnych elementach, które razem składają się na konstrukcję dość odmienną od klasycznych gramofonów Model 20 i Model 30. Ale najważniejsze jest to, że firma zdecydowała się postawić na kształt znany z tańszych gramofonów, w których podstawa nie jest prostokątna, a ma kształt przycięty do krzywizn talerza. To konstrukcja odsprzęgana, ale jednocześnie masowa. Zbudowana jest z dwóch aluminiowych platform oddzielonych od siebie systemem odprzęgającym. Platformy nie są prostokątne, a zaokrąglone, co zmniejszyło wizualnie bryłę gramofonu. Są one zakończone w rogach okrągłymi elementami, które są wpasowane w nogi, na których stoi cała konstrukcja. Gramofon może być polakierowany na kolor czarny lub srebrny, a za dodatkową opłatą również na jeden z dwóch kolejnych: Midnight Blue oraz Gunmetal Anodised. Na górnej platformie zamocowano ramię oraz łożysko talerza w taki sposób, aby jak najmniej na siebie wpływały. Na dolnym znalazł się silnik, mocowanie gniazd wyjściowych (RCA) oraz aluminiowy element z olejem tłumiącym ruchy górnej platformy. Silnik został umieszczony w ciężkiej, mosiężnej obudowie i dodatkowo odprzęgnięto go poprzez trzy regulowane kolce. Jest on dociskany do podłoża za pomocą małych gumowych ringów. Z boku znalazł się złocony zacisk masy, który warto wykorzystać do odprowadzenia ładunków elektrostatycznych. ![]() Najważniejszą zmianą, którą SME zaimplementowała w Modelu 60, a którą otrzymujemy w Modelu 35 jest ukrycie systemu odsprzęgania poprzez odwrócenie układu i schowanie go w aluminiowych pilarach – w tym przypadku trzech. Nie tylko zmieniono w ten sposób własności mechaniczne takiego systemu, ale i wygląd urządzenia. Po zmianach powstała przysadzista, mocna, silna bryła, znacznie bardziej potężna niż Modelu 30. Prawdę mówiąc, w tej formie Model 35 przypomina gramofony innego brytyjskiego producenta, Avid HiFi. Chociaż, jeśliby o tym pomyśleć całościowo, pierwowzorem byłyby konstrukcje innej brytyjskiej legendy, firmy Michell. Szerokie nogi są nie tylko elementem odprzęgającym cały gramofon, ale to w nich ukryto elementy stratne na których zawieszono górną platformę. W ich środku wyfrezowano stożkowe zagłębienie z trzpieniem pośrodku. Na trzpień nakładany jest wydrążony, wykonany z mosiądzu element z zamocowanymi o-ringami; w tym modelu jest ich piętnaście na każdą nogę. Ringi są zawieszone na wypustkach podstawy. Nogi nie są tłumione olejowo, jak w Modelu 60 i nie mają tłumienia w osi poziomej. System ten pozwala na regulację poziomu – służy do tego klucz, którym przekręcamy od góry śrubę w każdej nodze. Od spodu są one dodatkowo tłumione gumowymi podkładkami nałożonymi na system śrub i metalowych przekładek; obudowa nóg została wyfrezowana z aluminiowych elementów. To naprawdę złożony system. TALERZ • Zastosowany w testowanym gramofonie talerz jest znany również z innych modeli SME. Jego cecha charakterystyczną jest to, że jest większy od samej płyty LP, a jego średnica ø wynosi 330 mm. Został on wykonany z dwóch aluminiowych elementów, pełnego talerza oraz obrzeża pełniącego funkcję koła zamachowego. Na górze naniesiono matę izotermiczną, toczoną diamentem z drobnym zwojem na powierzchni, która ma tłumić drgania i pomagać w jak najlepszym kontakcie z płytą. Środek jest lekko zagłębiony, a na oś nakłada się aluminiowy krążek. Wraz z zakręcanym, aluminiowym dociskiem mają one mocno związać z sobą mechanicznie płytę i talerz. Całość waży 4,6 kg. Łożysko główne Modelu 35 jest ponownie wykonane ze stali wysokowęglowej i obraca się na, jak zapewnia producent, precyzyjnym łożysku kulkowym z tulejami ze spiekanego brązu. Łożysko to znajduje się w kąpieli tłumiącej z oleju silikonowego, której zasada działania jest taka sama jak w Modelu 60, aczkolwiek różni się nieco konstrukcją. Podobnie jak poprzednio, jego celem jest pochłanianie rezonansów wynikających z obrotów talerza, w tym szumów silnika przenoszonego przez pasek. Moment obrotowy przenoszony jest nie na talerz główny, a na talerz pomocniczy, zintegrowany ze stalową osią. Pasek wykonany jest z gumy neoprenowej, zapewniającej odporność na olej, wodę i rozpuszczalniki, a wewnątrz wzmocniony jest strunami poliestrowymi o wysokiej wytrzymałości zapewniającymi wytrzymałość i elastyczność; pasek ma płaski profil i nie jest zbyt długi. Aby przeciwdziałać sile przyciągającej talerz do silnika – a pamiętajmy o tym, że to dwie niezależne platformy – symetrycznie po drugiej stronie osi przymocowano gumowy o-ring, który odciąga ją w drugą stronę pozwalając zachować równowagę. NAPĘD • Nowością w Modelu 60 był silnik. W miejsce asynchronicznego (DC) z „trzydziestki” zastosowano 24-biegunowy silnik synchroniczny (AC). Jak pisaliśmy przy okazji testu topowego modelu SME, silniki prądu stałego mają to do siebie, że są nieco cichsze w pracy od asynchronicznych. W teorii mniej wpływają więc na dźwięk i łatwiej je wytłumić mechanicznie. Ale i silniki prądu przemiennego mają zalety, wśród których najważniejszy jest wysoki moment obrotowy osiągany przy danej wielkości. A to pozwala na lepszą kontrolę talerza. Aby osiągnąć podobny moment z silnika DC musiałby on być większy, a więc byłby – tak, dokładnie tak – głośniejszy. Silnik w Modelu 35 jest taki sam, jak w „60”, takie samo jest również jego sterowanie. Aby zminimalizować zakłócenia podzielono je na dwie części. W jednej znalazł się transformator, a w drugim system sterujący z układem DSP. Ma on postać dużego podłużnego elementu z gałką i guzikami na pochyłe ściance przedniej. Włączymy tam zasilanie silnika (obroty) i zmienimy prędkość obrotową, między 33,3 i 45 rpm (niestety nie ma 78 rpm). Gałka służy do precyzyjnego dostrojenia sterownika, jeśli to oczywiście będzie konieczne. Praca silnika i wybór prędkości są pokazywane przez zapalenie dużych i jaskrawych diod LED w kolorze niebieskim. Jak pisze producent, jednostka sterująca prędkością wykorzystuje układ DSP do generowania dwóch niezależnych fal sinusoidalnych, które „zapewniają całkowitą kontrolę częstotliwości, zależności fazowej i amplitudy”. Te z kolei są dopasowywane (dostrajane) do konkretnego egzemplarza silnika. Wyjściowy stopień sterujący to dwukanałowy, bipolarny wzmacniacz pracujący w klasie AB o „niskim poziomie zniekształceń”, z przekaźnikiem sprzężonym bezpośrednio z silnikiem. Cała konstrukcja została wykonana przy użyciu montażu powierzchniowego na pozłacanej płytce drukowanej FR4. Kable łączące zasilacz ze sterownikiem i sterownik z silnikiem są zakończone wysokiej klasy wtykami LEMO. Polski dystrybutor oferuje nieco inne kable, które warto (spróbowałem) wypróbować. RAMIĘ • Nowością we współczesnych modelach SME jest nie tylko nowy system zawieszenia, ale i ramię. Również i Model 35 został wyposażony w nowe ramię; w tym przypadku, Series Vi, gdzie „i” pochodzi od słowa „improvement”, czyli „poprawa”. Ciekawe, ale na dokładnie takie samo oznaczenie zdecydował się Luxman w swoim najnowszym odtwarzaczu SACD, modelu D-100 Centennial, którego poprawiony transport nosi nazwę LxDTM-i1. Od ramienia V model Vi (jak i VA w Modelu 60) różni się przede wszystkim innym materiałem rurki. Nowe ramię jest wykonywane na maszynach CNC z niemetalicznego polimeru o wysokiej gęstości, wybranego ze względu na jego obojętność akustyczną. Jak czytamy, „ta jednoczęściowa konstrukcja została wykonana z zachowaniem wąskich tolerancji i rygorystycznych standardów kontroli jakości”. SME uważa, że produkcja addytywna, tj. druk 3D, nie jest jeszcze wystarczająco precyzyjna, dlatego w przypadku tego ramienia zastosowano obróbkę skrawaniem. ![]() Rurka Vi ma okrągły przekrój poprzeczny (w VA był to bardziej złożony profil tri-lobe-profile, czyli podzielona na trzy segmenty i przypominający w przekroju jajko). Producent twierdzi, że taka konstrukcja skutkuje „bardzo niską sygnaturą rezonansową przy znacznie lepiej zmierzonych rezonansach ramienia i kolumny”, co powinno zapewnić większą precyzję śledzenia ścieżki. Ma być ona sztywniejsza i mniej podatna na drgania niż klasyczna, ze stopu magnezu. Najważniejszym celem tej zmiany było jednak zmniejszenie masy ramienia. Opracowany w 1986 roku model V był najcięższą i najbardziej zaawansowaną technicznie konstrukcją tej firmy. Jego masa była jednak tak duża, że nie wszystkie wkładki można było z nim parować. Przypomnijmy, że rurki w „V” były jedynym elementem konstrukcji kupowanym przez SME u zewnętrznego dostawcy, producenta z Chicago (USA). Efektywna długość ramienia Vi wynosi 233,15 mm. Możemy na nim zawiesić wkładki o wadze od 7 do 18 gramów. Wewnętrzne okablowanie to, jak mówiliśmy, Crystal Cable. Podobnie, jak w ramieniu VA są to srebrne druciki o średnicy ø 0,1 mm wykonywane w technice Mono X-Tal czyli ze srebra monokrystalicznego. Sygnał wypuszczany jest przez zamocowane do dolnej podstawy, gniazda RCA, co również jest zmianą w stosunku do dotychczasowej praktyki SME, które stawiało na wtyki DIN zamocowane w kolumnie ramienia. |
Nowe ramię zachowało znaną z modelu V obudowę łożyska ze stopu aluminium ze zmienionym wewnętrznym obciążnikiem wolframowym oraz takie same, stalowe kulki wykonywane w Szwajcarii. Dodajmy, że ramię ma dynamiczny system docisku, umożliwia zmianę VTA/SRA i antyskatingu, nie ma jednak możliwości zmiany azymutu. SME wierzy bowiem, że ważniejsze jest utrzymanie jak największej sztywności ramienia. W komplecie nie otrzymujemy interkonektu połączeniowego. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Gramofon SME Model 35 testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY. Stanął on na górnej półce z włókna węglowego, na stoliku Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II. ![]() W czasie testów gramofonu słuchałem go z wkładką My Sonic Lab Eminent EX. Do czyszczenia igły wykorzystałem DS Audio ST-50, zestalony żel. Sygnał do przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC przesyłany był kablem Furutech Ag-16-R4, a do przedwzmacniacza liniowego interkonektem Siltech Triple Crown. Przedwzmacniacz połączyłem ze sztuczną masą Nordost QRT QKore6. » PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór
⸜ THE MONTGOMERY BROTHERS, Groove Yards, Riverside/Analogue Productions AJAZ 9362, „Top 100 Fantasy 45 Series”, 45 rpm, 180 g, 2 x LP ⸜ 1961/2008. KIEDY SŁUCHAŁEM MODELU 60 zrozumiałem, że firma SME w nowych konstrukcjach zmieniła kierunek, w którym podążała poprzednio. Znając Model 30, odświeżony niedawnym odsłuchem tego gramofonu u Zbyszka Bielaka, autora okładek do płyt, chociażby, Mayhem Esoteric Warfare (2014) i Paradise Lost The Plague Within (2015), nietrudno mi było zauważyć, że topowa konstrukcja tego brytyjskiego producenta, Model 30, poszła w stronę grania jak z „taśmy master”. To znaczy grania „surowego”, otwartego precyzyjnego i jednocześnie niebywale rozdzielczego. ![]() Dało to dźwięk z jednej strony pozwalający na głęboki wgląd w nagranie, a z drugiej taki, który nie przykuwa uwagi do siebie samego, który znika za muzyką. Model 35 wydaje mi się inny. Nowa konstrukcja podstawy i ramienia również, zmienia kierunek, w porównaniu do Modelu 30, ale idzie w kierunku wypełnienia, masy i gęstego powietrza. To konstrukcja, która gra w bardziej „analogowy” sposób niż Model 60. W tym sensie, że bardziej przypomina to, co myślimy mówiąc „brzmienie winylu”. Aby zorientować się w zmianach w stosunku do topowego gramofonu tej firmy wysłuchałem na początek kilku płyt, od których rozpocząłem odsłuchy Modelu 60. Płyta THE MONTGOMERY BROTHERS Groove Yard w reedycji Analogue Productions z 2008 roku, wydana na dwóch krążkach 45 rpm, zabrzmiała z Modelem 35 w wybitnie nasycony, głęboki sposób. Było w tym graniu mnóstwo informacji, detali, szczegółów, perkusja odzywała się pogłosem zarówno w swoim kanale, jak i w prawym. Był jednak w tym wyraźny „modus operandi”. Testowany gramofon w tym zestawieniu i konfiguracji gra mocnym, wyraźnym basem. To nie jest granie ostre, a jednak podtrzymanie dźwięku otrzymało z nim mocne wsparcie. Czyli nie mówimy o lekko rozluźnionym wybrzmieniu kontrabasu, a o wyraźnym, niemalże punktowym uderzeniu. Przy czym to nie jest proste pogrubienie dźwięku, co zrozumiałem słuchając ˻ A-1 ˺ Autumn Leaves, utwór otwierający płytę CANNONBALLA ADDERLEY’a zatytułowaną Somethin’ Else, ponownie w wersji Analogue Productions na dwóch krążkach 45 rpm, zaprezentowaną w 2008 roku. Ani kontrabas, ani stopa perkusji nie były na niej powiększone, a po prostu „obecne”, mocne, wyraźne. Tym razem „usztywnienie” średniego basu pozwoliło lepiej prowadzić rytm – ostatecznie kontrabas gra tutaj dość oszczędnie, nie jest mocno wypchnięty w miksie. To, co się zmieniło dotyczy głównie przestrzeni. Jest ona z Modelem 35 bardzo duża. Nie rozdęta, a naturalnie obszerna. Naturalnie – czyli tak, że nie zwracamy na nią uwagi jako na osobny „byt”, a odbieramy jako duży obraz dźwiękowy. Być może dlatego odebrałem ten przekaz w bardzo organiczny sposób – bo sam jest organiczny. Inaczej niż w Modelu 60, który brzmi w bardziej surowy sposób, tutaj jest on bardziej wysycony i mniej selektywny, to jednak inne konstrukcje. Ale w porównaniu z wieloma innymi konstrukcjami z tego przedziału cenowego jest on otwarty na zmiany w dźwięku, w barwie, dynamice, w ustawieniu instrumentów w miksie. Bo kiedy usłyszałem pierwsze dźwięki z płyty MICHIKO OGAWA Balluchon, krążka japońskiego wydawnictwa Ultra Art Records, od razu usłyszałem kompletnie inny sposób budowania przestrzeni. Płyta pani Ogawy zabrzmiała tak, jakby jej dźwięk był bardziej skupiony i mniej otwarty na pogłos. W tym sensie, że rejestracje Ray’a Flowera (The Montgomery Brothers) i Rudy’ego Van Geldera (Cannonball Adderley) miały w mikrofonach poszczególnych instrumentów sporo dźwięku i pogłosu pochodzących z instrumentów znajdujących się w tym samym czasie w studiu. Wprawdzie i utwory na płycie z Japonii zostały zarejestrowane w jednym podejściu, firma mówi o nim „One Take Recording”, to jednak dźwięk jest mniej otwarty przestrzennie i bardziej skupiony na samych instrumentach, nieco mocniej przez to stłumionych. ![]() To znakomita płyta i świetne nagranie. A jednak nośność dźwięku z dwóch krążków, o których mówiłem, była niebywała i po prostu większa. Z nowym SME te różnice były czytelne, nie trzeba było ich szukać. To nie jest jednak gramofon nakierowany na precyzję za wszelką cenę. To zmiana, nawet spora, w stosunku do „30”, która charakteryzuje wszystkie nowe konstrukcje tej firmy. Czy to zmiana sposobu zawieszenia, czy zmiana silnika, czy też nowa rurka ramienia – nie wiem, który element wpłynął na to przesunięcie najbardziej, zapewne wszystkie razem. Ciekawe, ale kiedy posłuchałem zaraz potem płyty ROY HAYNES QUARTET Out Of The Afternoon, tym razem w wersji Test Press przygotowanej przez Impulse! w 2019 roku, z jednej strony ponownie miałem potężną przestrzeń, a z drugiej mniej namacalne brzmienie niż na wszystkich poprzednich albumach, mimo że został on nagrany przez tego samego Van Geldera, co płyta Sometning Else. Zmiana jednak nastąpiła – przecież ta druga powstała jeszcze w studiu Hackensack w New Jersey, czyli w małym pomieszczeniu będącym jednocześnie salonem i jadalną rodziców realizatora, z instrumentami jeden na drugim, a drugi w przestronnym, specjalnie do tego zbudowanym studiu w Englewood Cliffs. Z czym wracam do różnicowania – to gramofon, który nadaje dźwiękowi własny charakter, ale który nie zamyka go w nim, a pozwala się manifestować zmianom. Słychać je również w jakości nagrania, nie miejmy co do tego złudzeń. Kiedy posłuchałem reedycji dwupłytowego albumu ELVISA PRESLEY’a Elvis Recorded Live on Stage in Memphis, wydanej w 2014 roku, zarówno w mono, jak i stereo, przez Music on Vinyl, doskonale słyszałem, że to nagranie sceniczne, że nie ma w nim głębi, że rozdzielczość jest tylko przyzwoita. Z drugiej strony wszystko zabrzmiało spójnie, gęsto i głęboko. To gramofon, który spina wszystko w gęstą całość, który nasyca brzmienie harmonicznymi i który dba o to, aby dźwięk nigdy nie był chudy czy cienki. Można nawet powiedzieć, że idzie w kierunku mocnego wypełniania. Jak przy oryginalnym wydaniu płyty SKALPELA Transit. Pierwszy na stronie A utwór ˻ A-1 ˺ Siesta został pokazany nisko, wręcz gęsto. To otwarte brzmienie z mnóstwem detali i szczegółów, sampli i dźwięków nagranych współcześnie, które SME Model 35 połączył w jednorodną wewnętrznie, gęstą całość. Tak, jakby powstały razem, w tym samym momencie. A o to chyba duetowi chodziło. ▌ Podsumowanie DOBRZE SIĘ TEGO GRAMOFONU SŁUCHA. Jest zupełnie nieinwazyjny w ukształtowaniu ataku dźwięków. To znaczy nie atakuje nas szczegółami. Podaje dźwięk całościowo i dopiero w ramach dużych brył różnicuje je i pokazuje dźwięczność, jak chociażby w kończącym Siestę uderzeniu w blachy perkusji, które był nasycone, złote, ciężkie. To konstrukcja, która dociąża przekaz. Z wkładką My Sonic Lab gramofon z Anglii zagrał w duży, rozległy sposób. Jakby chciał, aby dźwięk niósł się po całym pomieszczeniu, a nie dochodził tylko z wąskiego paska pomiędzy kolumnami. Dlatego też nie ma tu superwyraźnych, „wycinanych” źródeł, a ich bryły są mocno powiązane z powietrzem, z akustyką, z wybrzmieniami. Te ostatnie są, dodajmy, lekko wygaszane przy końcówkach. ![]() Ale to przecież gramofon SME, prawda? A więc niebywale rozdzielczy. Nie powiedziałbym, że szczegółowy, bo nie o to chodzi, a właśnie rozdzielczy, czyli złożony wewnętrznie, można powiedzieć – skomplikowany. A mimo to nie zwracamy uwagi na detale. Jak to możliwe? – Chyba przez to, że płyty są z nim odtwarzane tak, jakby zamiast naszej akustyki „stawał” się u nas dźwięk ze studia czy ze sceny, wraz z tamtejszym „powietrzem”. To dlatego SME 35 gra w tak naturalny i tak organiczny sposób. Porównując go z poprzednią generacją gramofonów SME widzimy od razu, że zmieniła się perspektywa, z której konstruktorzy przyglądali się dźwiękowi. Zamiast dokładności do ostatniego bitu mamy spójność, zamiast mnóstwa szczegółów – organiczność, zamiast powietrza – duży dźwięk. Czyli jednak – zmiana, ale jaka! ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
» PODSTAWA ![]() Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International owlaudiohile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ. |

System referencyjny 2025 |
|
![]() ① Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST ② Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) ③ Odtwarzacz plików & zegar taktujący SFORZATO DSP-05 EX & PMC-05 EX → TEST & dysk NAS/przełącznik LAN LUMIN L2 • → TUTAJ ④ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris EVO • → TEST ⑤ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST ⑥ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 ⑦ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ ⑧ Pasywny układ korygujący SPEC Real-Sound Processor RSP-W1EX • → TEST |
|
![]() |
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TESTInterkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| Kabel LAN & filtr LAN: ACOUSTIC REVIVE LAN Quadrant Triple-C, RLI-1GB-TRIPLE-C • test → TUTAJ Kabel USB: ACOUSTIC REVIVE USB-1.5 PL Triple-C • test → TUTAJ |
![]() |
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TESTKabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST |
![]() |
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ Stopy antywibracyjne CARBIDE AUDIO Carbide Base ⸜ przedwzmacniacz & zasilacz przedwzmacniacza • test → TUTAJ |
![]() |
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition |
![]() |
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJPlatforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity