Gramofon Pro-Ject
Producent: PRO-JECT AUDIO SYSTEMS |
istoria produktów specjalnych firmy PRO-JECT rozpoczęła się, o ile mnie pamięć nie myli, w listopadzie 2003 roku. Jej założyciel i dyrektor, pan Heinz Lichtenegger, podpisał się wówczas na 500 certyfikatach dołączanych do złoconej wersji przedwzmacniacza gramofonowego Pro-Ject Phono Box Limited Edition; była to celebracja sprzedaży 100 000 sztuk tego produktu. Tak się składa, że mam taki zestaw z numerem 162 (więcej TUTAJ). Kolejna okazja pojawiła się w 2010 roku, kiedy to firma obchodziła swoje 20-lecie. W sprzedaży znalazły się wówczas trzy gramofony: 1-Anniversary, ART-1 oraz Signature. Każdy z nich zbudowany był na podstawie już istniejącego modelu – w przypadku testowanego przez nas ART-1 był to Debut III Esprit. Choć niedrogi, to jego wygląd podrasowano kilkoma elementami, klika rzeczy zupełnie zmieniono, a – jak wówczas pisałem – przede wszystkim nadano mu specjalnego rysu: nad jego projektem plastycznym czuwała jedna z bardziej znanych austriackich artystek, Barbara Mungenast, rozpoznawalna m.in. dzięki swoim „kołowym” obrazom. Ważne było to, że gramofon był limitowany do 100 sztuk, a na każdym widniał ręczny autograf artystki i kolejny numer. Na nieco innym pomyśle oparte były kolejne edycje specjalne, ponieważ poświęcono je zespołom i artystom w ramach serii Artist Collaboration: najpierw The Rolling Stones Edition, a następnie The Beatles, George Harrison itd. Nigdy wcześniej nie było jednak w ofercie Pro-Jecta gramofonu tak drogiego jak 175 The Vienna Philharmonic Recordplayer, bo tak brzmi jego pełna nazwa. Nie dość, że jest limitowaną do 175 sztuk wersją specjalną modelu Classic SB, to jeszcze najdroższym w historii gramofonem tej firmy. | Sub-chassis Przez całe lata 70. i 80. rozwiązanie to wydawało się wielu inżynierom i melomanom idealne, ponieważ w pewnym stopniu uniezależniało gramofon od miejsca jego ustawienia. W gramofonach bez odsprzęgnięcia, szczególnie o lekkiej budowie, należy bowiem bardzo starannie wybrać miejsce, w którym stoi. To dlatego sporą popularność zdobyły swego czasu półki montowane do ściany. Odsprzęgnięcie sub-chassis od podstawy i silnika pozwalało podejść do tego problemu mniej restrykcyjnie. Warto jednak zauważyć, że jest to tylko jedna z możliwości, w high-endowych produktach kontynuowana między innymi przez firmy Linn, a w zmodyfikowanej wersji SME, Avid Hi-Fi i Kronos. Jednocześnie wielu producentów topowych produktów stawia na połączenia sztywne, wygaszając drgania w dużej masie, dla przykładu powiedzmy o takich markach, jak Acoustic Signature, Transrotor czy TechDAS. Ten ostatni miejscem odsprzęgnięcia uczynił nóżki. Jak widać, dwuczęściowa, odsprzęgnięta podstawa jest tylko jedną z możliwości i gramofony o tej konstrukcji to kompromis innego typu niż ten w konstrukcjach nieodsprzęganych, ciężkich. Dodajmy, że w Polsce gramofony odsprzęgane produkowała Unitra – patrz model Daniel (więcej TUTAJ). | 175 THE VIENNA PHILHARMONIC RECORDPLAYER Nowy rocznicowy Pro-Ject powstał na bazie jego „regularnego” modelu Classic SB. To gramofon odprzęgany, z napędem paskowym i ramieniem typu „S”. Przychodzi do nas z zainstalowaną, specjalną wersją wkładki firmy Ortofon o symbolu 175. Wszystkie jego elementy zostały z sobą zestrojone, można więc o tym gramofonie mówić jak o „systemie”, a nie o poszczególnych częściach. | Podstawa Jego cechą szczególną jest drewniana rama, część sub-chassis. Ramę wykonano z drewna pokrytego lakierem o wysokim połysku; dostępne są dwie jego wersje: Dark Cello oraz Bright Violin. Górna płyta to sandwicz złożony z płyty MDF i 3 mm polerowanego mosiądzu, chronionego przed utlenieniem za pomocą przezroczystego lakieru. W dolnym prawym roku wyfrezowano duży, rocznicowy logotyp Filharmoników Wiedeńskich. Płyta górna łączy się z chassis poprzez sześć sprężystych elementów wykonanych z termoplastycznego elastomeru (Thermo Plastic Elastomer = TPE). I to jest największa zmiana w stosunku do klasycznych, odsprzęganych gramofonów – tam stosowano sprężyny. Zrezygnowano z nich, jak sądzę, z tego względu, że wymagały one stałej kontroli i regulacji, a także dlatego, że górna płyta nie była stabilna, zawsze lekko się ruszała. Do dolnej płyty przykręcony został silnik napędowy z aluminiowym talerzykiem na osi. Od spodu wkręca się zaś trzy nóżki, które dodatkowo izolują konstrukcję od podłoża. Silnik został zintegrowany z zasilaczem elektronicznym. Zasilanie włącza się guzikiem przypominającym kształt guzika fletu. Wskazanie prędkości obrotowej zapewniają dwie niebieskie diody LED. | Talerz Aluminiowy talerz o niewielkiej grubości jest dynamicznie zbalansowany i wytłumiony materiałem przypominającym gumę, wciśniętym od spodu do szerokiego frezu na obwodzie. Kładzie się go na sporej wielkości sub-talerzu, w tej wersji wykonanego z aluminium przygotowywanego na obrabiarkach CNC. Płaski pasek napędowy zakłada się z jednej strony na talerzyk na osi silnika, a z drugiej na sub-talerz. Obydwa elementy ukryte są pod talerzem, co nadaje gramofonowi prosty wygląd. Interfejsem pomiędzy talerzem i płytą jest mata ze skóry. Muszę przyznać, że ze względów etycznych nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania. Myślę więc, że równie dobrze możemy zamówić wersję z matą korkową z gumowymi elementami. Albo pozostać przy skórze – proszę się czuć wolnym. Płytę LP od góry zakręca się aluminiowym, złoconym dociskiem. Łożysko główne wykonano ze stalowego trzpienia poruszającego się w tulei z brązu. Obydwa elementy są znacznie większe niż w gramofonach Classic, co przyczynia się do większej masy tego gramofonu. | Ramię Nie tylko polerowana płyta górna, ale i ramię mieni się i błyszczy. Jego nazwa – Pro-Ject 9” S-Shape Special Tonearm – mówi sporo o jego budowie. Jego zawieszenie jest kardanowe, a aluminiowa, ręcznie polerowana rurka ma kształt litery „S”. Długość efektywna to 9”. Na końcu przykręca się doń wymienną mosiężną, polerowaną główkę Amati. Ramię ma wysoką masę efektywną, wymaga więc stosowania wkładek o niskiej podatności. Także tutaj znajdziemy element zaczerpnięty z instrumentu muzycznego – wysięgnik, za który odnosimy główkę ma kształt klapy zamykającej otwór we flecie poprzecznym. Przeciwwagę ze złoconym obwodem nakręca się na plastikowy trzpień ramienia. Antyskating ma rzadko spotykany mechanizm – wprawdzie to ciężarek zawieszony na żyłce, a jednak jest stabilny i nie drga w czasie odtwarzania płyty. | Wkładka Częścią składową tego systemu jest wkładka Ortofon 175; w materiałach firmowych mówi się o niej „Selected High-End Moving Coil System Ortofon 175”. Jej body wykonane jest ze stali i polerowanego aluminium, dlatego jest dość ciężka – 10,7 g. Wysięgnik wykonano z rubinu, a szlif igły to nude FG 70. Ma ona stosunkowo niską podatność 12 μm/mN; rekomendowany nacisk igły wynosi 2,5 g. Firma rekomenduje obciążenie jej impedancją od 50 do 200 Ω. Porównując jej dane z danymi wkładek Ortofona można założyć, że to modyfikowana wersja modelu Cadenza Blue. To topowa seria tej firmy, dzieląca kształt body z jej najdroższym modelem, Windfeld Ti. Model Cadenza Blue kosztuje 6200 zł. | Duma 175 The Vienna Philharmonic Recordplayer jest dla właściciela firmy Pro-Ject, pana Heinza Lichteneggera produktem szczególnym, powstałym z potrzeby jego serca. Dlatego też zajmuje się on zamówieniami osobiście. Postarał się o to, aby nabywca dostawał kompletny produkt, być może na cale życie. Gramofon pakowany jest więc do schludnego pudła ze sklejki, na którym wygrawerowano rocznicowe logo Filharmoników. W środku jest drugie pudełko z drewna, na podzespoły, także z logotypem. Na tylnej ściance gramofonu przykręcona jest tabliczka z indywidualnym numerem (xx/175) i nazwiskiem osoby, która gramofon zamówiła. Na gotowy produkt czeka się dwa miesiące – przychodzi wówczas z listem gratulacyjnym podpisanym własnoręcznie przez pana Lichteneggera. THE WIENER PHILHARMONIKER W kolekcji znalazły się następujące nagrania: Bruckner i jego II Symfonia C-dur z Riccardo Muti, Schumann i III Symfonia „Reńska” wraz z Koncertem wiolonczelowym pod dyrekcją Leonarda Bernsteina, album Carlosa Kleibera dyrygującego wykonaniem VII Symfonii A-dur Beethovena; Claudio Abbado dyrygujący Tańcami Węgierskimi Brahmsa oraz Herbert von Karajan w materiale Wagnerowskim zawierającym utwory orkiestrowe. Płyty zostały wytłoczone na 180 g winylu w limitowanym nakładzie 1842 sztuk. Nagrania zostały wybrane przez orkiestrę i jest to wybór z pięcioma, najbardziej przez nią poważanymi dyrygentami. II Symfonia Brucknera pod dyrekcją Riccardo Muti z nagraniem live z festiwalu w Salzburgu z 2016 roku wydana została po raz pierwszy; lakier na nią i na płytę numer 6 (Wagner) został nacięty w Emil Berliner Studios. Jak czytamy w materiałach firmowych, wszystkie płyty zostały zgrane z taśm-matek i otrzymały nowy master. Nie wiadomo, czy remaster odbywał się w domenie cyfrowej, czy analogowej – stawiałbym na cyfrową. Zresztą większość nagrań, jak Bruckner, Brahms, Schumann i Wagner to rejestracje cyfrowe. Cena – na Amazon.com wynosi ok. 100 USD. deutschegrammophon.com |
Testowany gramofon stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition na platformie pneumatycznej Acoustic Revive RAF-48H. Wysłuchałem go także bez platformy, jednak lepsze brzmienie osiągnąłem z RAF-48H. Sygnał z gramofonu przesyłany był poprzez interkonekt Crystal Cable Absolute Dream do jednego z dwóch – wymiennie – przedwzmacniaczy, z których obecnie korzystam: RCM Audio Sensor Prelude IC oraz Grandinote Celio Mk IV, a stamtąd do przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III interkonektami Siltech Triple Crown. Osobny odsłuch przeznaczyłem na przedwzmacniacz Balanced Audio Technology VK-P6SE. Przedwzmacniacze zasilane były kablem Siltech Triple Crown Power (z tej samej serii pochodził kabel głośnikowy). Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Choć nie powinno mnie to dziwić, zaskoczenie za każdym razem jest równie silne, co chyba nienajlepiej o mnie świadczy – chodzi o to, że systemy gramofonowe Pro-Jecta zawsze i wszędzie grają w przemyślany sposób, to „skończony” dźwięk. Chodzi przede wszystkim o jego wewnętrzną zgodność i zwartość. To wcale nie musi być najlepszy dźwięk na świecie, ani nawet najlepszy w kategoriach bezwzględnych w swojej kategorii cenowej. Nie o palmę pierwszeństwa w takiej, czy innej kategorii Pro-Ject chyba jednak walczy, a o to, aby wszystko było ze sobą poskładane jak origami, żeby poszczególne cechy ze sobą nie walczyły, a się wspierały. Taki właśnie jest 175 The Vienna Philharmonic Recordplayer. Jego brzmienie określiłbym jako ekstremalnie przyjemne. Ekstremalnie, czyli ‘wyjątkowo’, ‘szczególnie’, ‘niebywale’. To konstrukcja, w której najważniejsza jest gładkość dźwięku. Utwory płyną jak aksamit, głaszczą nas po podniebieniu i wokół uszu, wygładzają niesforne kosmyki na naszych głowach. To zaproszenie do „walca”, jeśli tak można powiedzieć, bo nikt się tu nie spieszy, nie popędza, nie naciska. Zawdzięcza to, jak sadzę, łagodnemu atakowi dźwięku, ciepłej barwie i gęstej sieci dźwięków rozpiętych między kolumnami. Nie ma tam pustych przestrzeni i ukrytych „kieszeni” powietrznych, które ukazują się, na przykład, przy mocniejszej dynamice lub przy zejściu basu. Co świetnie pokazały trzy krążki ze specjalnej serii, wydawane rok po roku w latach 2007-2009, wytwórni Stockfisch Records , z nagraniami „live”, ale dokonanymi w studiu. Zrealizowane odmiennymi technikami inaczej też brzmią. Dwie z nich, tj. nagrana „direct-to-disc” The Bassface Swing Trio oraz 45 RPM Paula O’Briena i Uli Kringler Trio brzmią w niebywale dynamiczny sposób, a ich bas schodzi bardzo nisko, mając przy tym tłusty charakter. Pro-Ject zagrał je w niezwykły sposób – tj. ciepło, gęsto, gładko. Słychać było, że atak dźwięku jest złagodzony, a wysoka góra nie rozwija się specjalnie mocno. Nie dostaniemy więc ultymatywnej dynamiki, a nagrania nie zostaną „prześwietlone”. Ale, jak się wydaje, nie o to chodziło. To granie wyłapujące z płyty to, co najlepsze między muzykami wraz z barwą – ciepłą i nasyconą. To na będzie najważniejsza. W głosach nagrywanych przez Stockfisch Records, zawsze dużych, ciepłych i dopalonych, można czasem usłyszeć podniesiony sybilant, czasem wyższy środek – ale nie tutaj, nie z tymi winylami. Testowany gramofon poszedł jeszcze dalej i złagodził najwyższą gorę, ponieważ najważniejszy jest dla niego środek pasma. Pokazał niski, mięsisty bas, nie zgasił go dynamicznie, ale też lekko go zaokrąglił. To konstrukcja, która nie przymusza do analizy brzmienia. Nie chodzi o to, że na nią nie pozwala, a o to, że pozostawia nam wybór. Brzmi na tyle ciepło i gęsto, że nie musimy niczego rozbierać na części pierwsze i oglądać pod światło, wyłapując skazy. Tym razem wystarczy cieszyć się graniem, bez względu na to, czego akurat słuchamy. Ale też jest to na tyle rozdzielcze granie, że doskonale sygnalizuje zmiany w realizacji nagrań. Nieprzypadkowo z trzech płyt Stockfischa wyłączyłem tę z materiałem zarejestrowanym pierwotnie w domenie cyfrowej (DSD), ponieważ – moim zdaniem brzmi z nich najsłabiej. Wszystko wydaje się być na swoim miejscu, jest dobrze, a jednak – a jednak dynamika jest zgaszona, a barwa nieco zduszona. Ale przyczyna mogła być inna, być może to gramofon wskazał zarówno mocne, jaki słabe cechy tej cyfrowej rejestracji i rejestracji cyfrowych wydawanych na winylu w ogóle. Co zdawał się potwierdzić odsłuch płyty Smoke Session, płyty wydanej na 200-gramowym winylu, nagranej przy użyciu topowych systemów analogowych, w tym lampowych, ale z rejestratorem cyfrowym hi-res PCM na końcu. Jej brzmienie było równe, dobre, ale nie aż tak emocjonujące, jak słuchanych za chwilę płyt o rodowodzie w pełni analogowym. Czegoś w tym brzmieniu zabrakło. I tak – Pro-Ject to pokazał bez ogródek, co dobrze świadczy o jego rozdzielczości. Ale też nie zniechęcił specjalnie do słuchania. Jeśli tylko muzyka będzie nam odpowiadała, będziemy mogli bez obaw słuchać nowych reedycji starszych płyt, także tych kupionych w Biedronce za 50 zł i mniej. Dostaniemy ładną barwę, przyjemną dynamikę i sensowny wgląd w nagranie. Mam jednak wrażenie, że z czasem zaczniemy kopać głębiej i szukać pierwszych wydań, analogowych remasterów, lepszych wydań, nawet jeśli będzie się to wiązało z dużo większymi wydatkami. Posłuchajmy Take Ten Paula Desmonda w reedycji Speakers Corner, So Nice Duke Duke Jordan Trio z wytwórni Three Blind Mice, niedawno wznowione przez pana Kazuo Kiuchi w ramach marki Harmonix, albo też oryginalne wydanie A Broken Frame, a usłyszymy o co mi chodzi. To płyty z którymi gramofon Pro-Jecta okaże coś więcej, tj. plany dźwiękowe, jeszcze mocniej nasyci środek pasma i otworzy dynamikę. To nie jest mistrz tej ostatniej, można powiedzieć, że traktuje ją jako coś dodatkowego, wspomagającego. Być może dlatego mocne nagrania, jak Master of Puppets Metalliki, mimo że w wersji 45 rpm, zagrała w dość grzeczny sposób, bez „wjazdu na chatę”. Ale powinno już być chyba jasne, że to gramofon pomyślany pod kątem innej muzyki, strojony – i używam tego określenia nie tylko w przenośni, ostatecznie to swego rodzaju „instrument elektromechaniczny”, ale i dosłownie – dla innej muzyki, innego grania. Jak innego? Jazz od którego zacząłem jest numerem jeden, wraz z klasyką, której również w tym czasie sporo przesłuchałem. Ale nieprzypadkowo przywołałem album Depeche Mode z czasów, kiedy nagrywali jeszcze analogowo. Bo oto elektronika z lat 70. i 80. zabrzmi z Pro-Jectem obłędnie. Mówię to z pełną odpowiedzialnością, znając i rozpoznając ograniczenia tej konstrukcji. Bo barwa, rozmach i gęstość to rzeczy, które przydadzą się zarówno z Caverna Magica Andreasa Vollenweidera, jak i Zoolook Jeana-Michela Jarre’a. Płyty te wydano – odpowiednio – w 1983 i 1984 roku, ale pierwsza jest nagraniem analogowym, a druga zarejestrowana została cyfrowo. Mimo tego, co powiedziałem wcześniej, a może dlatego, płyta francuskiego muzyka zagrała pięknie, bez często przez gramofony podkreślanej, jaskrawej wysokiej średnicy. Nie było to tak „czyste” granie, jak z bardziej analitycznych konstrukcji, ale nie przeszkodziło to w jej niemal ekstatycznym odsłuchu. Pomaga w tym niemal niezauważalny szum przesuwu i niemal nieobecne trzaski. Nie miejmy złudzeń, to po części „zasługa” zaokrąglonego ataku i wycofanej najwyższej góry. Ale też, w znacznie większym stopniu, część takiego, a nie innego pomysłu na dźwięk, na słuchanie muzyki. Nie chodzi w nim o wsłuchiwanie się w szczegóły, w budowanie siatki połączeń. Siatka ta jest skryta pod muzyką, przykryta barwą i to gęstą barwą. Podsumowanie Kupując gramofon mamy nadzieję wejść do świata „analogu”, a dokładniej – „winylu”. Rzadko zdarza się, że chcemy powtórzyć doświadczenia z odsłuchu płyty CD. Jeśli tak właśnie myślicie państwo o płycie winylowej, to ten limitowany do 175 sztuk gramofon Pro-Jecta jest przeznaczony właśnie dla was. To esencja „winylu”, pigułka szczęścia w niezwykle atrakcyjnej formie, dająca poczucie posiadania produktu unikatowego i niepowtarzalnego. Jego dźwięk został skrojony dokładnie pod ten gust i w tej mierze to absolutnie klasyczny dźwięk, co korespondowałoby zarówno z modelem będącym podstawą tej edycji, jak i organizacją, dla uczczenia której został stworzony. Ciepły, gesty i jedwabisty przekaz o dobrej rozdzielczości, z drugiej strony z wygładzoną dynamiką, atakiem i ciepłą górą pasma. Nie łączyłbym go z ciepłymi przedwzmacniaczami gramofonowymi, ale już kabel połączeniowy powinien być możliwie najlepiej nasycony. Dostaniemy wówczas esencję tego, czym jest zabawa w winyl i muzykę. To po prostu 175 The Vienna Philharmonic Recordplayer. Dane techniczne (wg producenta) Podstawa |
System referencyjny 2018 |
|
1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST| 2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST| 3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50|TEST| 4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| 5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710 6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity