pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

 

Pro-Ject
BOX DESIGN MaiA

Producent: PRO-JECT AUDIO SYSTEMS
Cena (w czasie testu): 2190 zł

Kontakt: Division of Audio Tuning Vertriebs GmbH  
Margaretenstrasse 98 | A-1050 Wien  
AUSTRIA

info@project-audio.com

www.project-audio.com

MADE IN SLOVAKIA

Do testu dostarczyła firma: voice.com.pl


filozofii indyjskiej ‘Maja’ to „ułuda, nierzeczywisty byt świata materialnego, będącej jedynym odbiciem rzeczywistości brahmana” (Encyklopedia Gazety Wyborczej, red. Juliusz Rawicz i in., Warszawa 2005). Wikipedia z kolei mówi: „Maja – imię (z pochodzenia greckie lub rzymskie), wywodzące się od imienia nimfy, matki Hermesa lub od rzymskiej bogini przyrody, której imieniem nazwano miesiąc maj”. Gra słowna, którą proponuje Pro-Ject nazywając swój wzmacniacz MaiA otwiera więc różne możliwości interpretacyjne. Żeby je jakoś opanować, materiały firmowe posługują się własnym rozwinięciem tego, jak się okazuje, akronimu: My Audio Integrated Amplifier.

Maleństwo, nieco tylko większe od komiksów o Kaczorze Donaldzie, w których niegdyś zaczytywał się mój syn, jest prawdziwie zintegrowanym wzmacniaczem. W drugiej dekadzie XXI wieku znaczy to, że ma zarówno wejścia liniowe, jak i gramofonowe; wejścia cyfrowe (w tym USB), jak i wyjście słuchawkowe. I jeszcze, że możemy doń przesłać sygnał bezprzewodowo, korzystając z łącza Bluetooth (aptX).
Udało się to wszystko pomieścić w tak małej przestrzeni przede wszystkim dlatego, że użyta w e wzmacniaczu końcówka mocy to maleńki moduł pracujący w klasie D, w którym modulator PWM jest jednocześnie wzmacniaczem końcowym. Moduły te wyprodukowała japońska firma Flying Mole, oferująca także gotowe wzmacniacze pod swoją marką.

Pro-Ject dołożył do tego swoją wiedzę z zakresu przedwzmacniaczy, także gramofonowych, a także doświadczenie w budowie tak niewielkich urządzeń. Do wzmacniacza możemy więc przesłać sygnał analogowy, liniowy np. z odtwarzacza CD, DVD i Blu-ray, albo z odbiornika radiowego. Przez wejście mini-jack prześlemy sygnał z przenośnego odtwarzacza lub smartfona. Urządzenie przyjmuje również sygnał z gramofonu, pod warunkiem, że korzystamy z wkładki MM.
Wejścia cyfrowe (1 x USB, 2 x optyczne TSLINK i 1 x koaksjalne RCA) oznaczają, że w środku mamy przetwornik cyfrowo-analogowy. Oparto go o układ Cirrus Logic CS4344 (24 bity/192 kHz). Możemy więc w nim zdekodować sygnał cyfrowy z odbiornika TV, konsoli gier, odtwarzacza CD/DVD/BD lub odbiornika telewizji cyfrowej. A to wszystko z pudełeczka o wymiarach 206 x 36 x 150 mm. Coś takiego zmieści się na każdym biurku, stoliku, komodzie, w systemach komputerowych. Ale też może być sercem naprawdę fajnego systemu stereofonicznego hi-fi.

PRO-JECT w „High Fidelity”
  • NAGRODA ROKU 2014: CD BOX RS + PRE BOX RS DIGITAL – transport Compact Disc + przetwornik D/A/przedwzmacniacz, czytaj TUTAJ
  • TEST: CD BOX RS + PRE BOX RS DIGITAL – transport Compact Disc + przetwornik D/A/przedwzmacniacz, czytaj TUTAJ
  • NAGRODA ROKU 2014: Pro-Ject 1XPRESSION CARBON CLASSIC + Ortofon M SILVER - gramofon + wkładka gramofonowa, czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject 1XPRESSION CARBON CLASSIC + Ortofon M SILVER - gramofon + wkładka gramofonowa, czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject Box CD SE + DAC Box FL - odtwarzacz CD + przetwornik D/A, czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject ART-1 (+ Denon DL-A100) - gramofon (+ wkładka gramofonowa), czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject RPM6 SB + PRO-JECT PHONO BOX SE - gramofon + przedwzmacniacz gramofonowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject 2XPERIENCE - gramofon, czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject RPM5 SUPERPACK - gramofon, czytaj TUTAJ
  • TEST: Pro-Ject HEAD BOX MkII - wzmacniacz słuchawkowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Saga Rodu Π`Jectów, część pierwsza, czytaj TUTAJ
  • TEST: Saga Rodu Π`Jectów, część druga, czytaj TUTAJ

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór)

    Long Play
    • Kitty, Daisy & Lewis, Kitty, Daisy & Lewis, Sunday Best SBEST25, 180 g LP (2008).
    • Brendan Perry, Ark, The End Records | Cooking Vinyl | Vinyl 180 VIN180LP040, 2 x 180 g LP (2011).
    • Clifford Brown and Max Roach, Study In Brown, EmArcy Records/Universal Music Japan UCJU-9072, 200 g LP (1955/2007).
    Compact Disc
    • Queen, Queen Forever, Virgin/Universal Music LLC (Japan) UICY-15347/8, 2 x SHM-CD (2014).
    • Pet Shop Boys, PopArt: Pet Shop Boys – The Hits , Parlophone/Toshiba-EMI TOCP-66252-54, 3 x CCD (2003).
    • Ludwig van Beethoven, Sonatas op. 109, 110 and 111, piano: Evgeni Korolov, Tacet 208, “The Koroliov Series Vol. XVI”, CD (2014).
    Pliki
    • Clannad, Nádúr, ARC Music, FLAC 16/44,1 (2013).
    • Diana Krall, From This Moment On, Verve/HDTracks, 24/96 FLAC (2006/2011)
    • Daft Punk, Random Access Memories, Columbia Records, 24/96 FLAC (2013).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Jak mówiłem, wzmacniacz MaiA jest czymś w rodzaju szwajcarskiego scyzoryka. Do takiego porównania uprawomocnia jego niebywała funkcjonalność i zwarta, jednorodna linia wzornicza. Nawet jednak ów szwajcarski scyzoryk, ten prawdziwy, szwajcarski, jest przede wszystkim scyzorykiem, prawda?
    Testowane urządzenie też jest przede wszystkim czymś, a dopiero potem pozostałym: ponad wszystko jest WZMACNIACZEM. Wzmacniaczem zintegrowanym, dodajmy, do czego jeszcze wrócę.

    I tak został przetestowany w pierwszym rzędzie, w systemie referencyjnym, z sygnałem analogowym, liniowym, dostarczanym z odtwarzacza Ancient Audio Lektor AIR V-edition i z odtwarzacza plików audio Lumin S1. Okazało się jednak, że niezwykle interesująco, wciągająco, wzmacniacz zagrał z gramofonem, z niedrogim Pro-Jectem 1Xpression Carbon Classic. Nie mówię, że taki zestaw grał lepiej niż drogie źródła cyfrowe, bo tak nie było. Nie trzeba być jednak znawcą, żeby usłyszeć, że jest to źródło, które w sercach konstruktorów stojących za tym wzmacniaczem ma specjalne miejsce.

    To, co MaiA robi dobrze i bardzo dobrze, a także to, w czym nie jest liderem (to normalna rzecz) pokażę na przykładzie kilku albumów, najpierw CD, a potem LP. Powiem też parę słów na temat przetwornika cyfrowo-analogowego oraz wyjścia słuchawkowego.

    Patrząc na specyfikacją techniczną czytając w niej, że pasmo przenoszenia już przy 20 kHz opada o całe 3 dB, wiedząc iż mówimy o wzmacniaczu pracującym w klasie D, z dużym prawdopodobieństwem można określić ogólne ramy, w jakich będziemy mówili o barwie urządzenia.
    To dźwięk, w którym atak jest zaokrąglony. Nie znalazłem płyty, z którą urządzenie zagrałoby nieprzyjemnie i szorstko. A mówię o naprawdę szerokimi przeglądzie. Wśród nich najciekawsze wydaje mi się to, jak MaiA brzmiała z płytami, do których określenie „audiofilskie” pasuje jak pięść do nosa: Queen Forever grupy Queen oraz PopArt: Pet Shop Boys – The Hits duetu Pet Shop Boys.

    Queen Forever to najnowszy, wydany 19 lat po Made in Heaven z 1995 roku, album tej grupy. Wedle zapowiedzi płyta miała być przygotowana w podobny do Made in… sposób, tj. do istniejących fragmentów utworów z wokalem Freddy’ego Mercury’ego reszta zespołu planowała dograć swoje partie. Okazało się, że to „tylko” składanka, tyle że wzbogacona o trzy nowe utwory.
    Ładnie wydany, dwupłytowy album, w Japonii dostępny w wersji SHM-CD, okazał się lepszy niż można się było spodziewać. Przede wszystkim dzięki naprawdę niezłemu dźwiękowi. Zaskoczony takim obrotem rzeczy (płyty tej grupy do najlepiej nagranych nie należą), wyszukałem w opisie, że za mastering całości odpowiedzialny jest Bob Ludwig, szalejący w Gateway Studio. To wiele tłumaczy.

    Mimo to od razu wiadomo, że to składak, a najgorzej brzmiące kawałki, to te wcześniej nieznane, z tym, w którym śpiewa Michael Jackson na czele. Mimo to płyta słuchana za pośrednictwem testowanego wzmacniacza miała wspólny mianownik, nadany – jak zakładam – w procesie masteringu, tj. gęstość i świetnie prowadzony bas. Tak ładnie grającej gitary Rogera Taylora jeszcze nie słyszałem.
    Wzmacniacz MaiA zachował się bardzo dobrze. Nie kompresując go specjalnie, ani też nie wpadając w panikę, kiedy tylko sytuacja się zagęszczała, zawsze prowadził niskie dźwięki czytelnie i z energią. Nie jest to bas tak precyzyjny i tak selektywny, jak w mocniejszych urządzeniach, jednak nikt chyba tego po „maleństwie” nie oczekiwał. Ale też, założę się, mało kto spodziewał się po nim takiej energii, gęstości i naprawdę ładnej barwy. Ta jest nieco ciepła i przechylona w kierunku wypełnienia kosztem szybkości.
    Z gorzej nagranymi kawałkami słychać było, że barwa jest podniesiona i brakuje wypełnienia niskiego środka – mówię o nagraniach, nie o wzmacniaczu. Pro-Ject dość swobodnie tę zmianę pokazał. Kiedy jednak grały These Are Days Of Your Lives, czy Mother Love, potęga brzmienia, wielkość kreowanej sceny i źródeł dźwięku były bardziej niż satysfakcjonujące, były zdumiewające.

    O ile jednak w przypadku „nowego” albumu Queen można by powiedzieć, że pomógł mu Bob Ludwig, że precyzyjny sposób jej wykonania w technice SHM-CD (Super-High Material Compact Disc) w japońskiej tłoczni, że to wszystko pomogło mu się w Pro-Jectem wybronić. Tak, zmiany pomiędzy utworami są słyszalne, co dobrze świadczy o różnicowaniu barwowym urządzenia, nie musiał się jednak wzmacniacz specjalnie wysilać. To nie tak, wciąż mówimy o nagraniach z mocno „średnim” dźwiękiem. MaiA ma jednak swój własny „świat”, coś w rodzaju „okularów”, przez które, za jego pośrednictwem, patrzymy na słuchane płyty.

    PopArt: Pet Shop Boys – The Hits to zupełnie inna historia. Mówimy o trzypłytowym, wydanym w 2003 roku albumie, którego strona graficzna jest absolutnie niezwykła. Na pierwszych dwóch płytach zawarto wszystkie ich hity z Top-20 w UK , a na trzeciej ich miksy. Dźwięk utworów zawartych w tym wydawnictwie jest przeciętny. PSB nagrywali tak, jak inne zespoły w latach 80. i 90., tj. płasko, z dość krzykliwą górą i cienkim, cherlawym basem. Nie przeszkadza mi to jakoś boleśnie, ponieważ lubię ich muzykę, w szczególności cztery pierwsze albumy. Problem z PopArt mam jednak podwójny – wyszedł w ciemnych wiekach wytwórni EMI, kiedy to wydawała ona cyfrowe dyski w postaci Copy Control Disc, a nie Compact Disc. Walczono w ten sposób z piractwem, do sygnału dodawając zniekształcenia mające – w teorii – być „przezroczyste dla odtwarzacza CD, a które miały powodować „głupawkę” napędów komputerowych. Nic z tego nie wyszło, jednak płyty CCD grają znacząco słabiej niż Compact Disc (CCD nie mogą nosić loga Compact Disc, ponieważ są z jego specyfikacją Red Book niezgodne!). Album Pet Shop Boys został wydany w Japonii, ale nawet tam wyszedł w nieco zdegenerowanej dźwiękowo wersji CCD.

    Pomimo tych słabości, wzmacniacz Pro-Jecta zagrał ten materiał w niezwykle cywilizowany, fajny, ciekawy sposób. Trudno mówić o szczególnym wyrafinowaniu, ale „jaki jest koń każdy widzi”. Nie trzeba było jednak się specjalnie wysilać, żeby dobrze się bawić, słuchając Always on my mind, West End girls, czy It’s a sin. Muzyka płynęła gładko, bez ostrości, z całkiem nieźle zaznaczonym basem i dużym wolumenem. Ta ostatnia cecha była w tym wszystkim chyba najważniejsza. Wzmacniacz nieco cofa wokale, ale te mimo to są duże. Nie ma się wrażenia ich braku, a chodzi raczej o naturalny „oddech”, perspektywę. Nigdy nie dostajemy dźwiękiem „w twarz”, nie mówimy o wychodzeniu przed linię łączącą głośniki. A jednak wielkość tego, co jest między kolumnami, jego intensywność jest wyjątkowa.

    Sprawdzianem, przy którym mogłem przyjrzeć się wzmacniaczowi dokładniej, była właśnie przeze mnie kupiona i przysłana mi przez Andreasa Spreera płyta z Sonatami nr 109, 110 i 111 Ludwiga van Beethovena, w wykonaniu Evgenia Korolova. Andreas nagrał materiał na magnetofonie analogowym w berlińskim kościele Jesus-Christus-Kirche, w którym w zeszłym roku byłem. Korolov gra na potężnym fortepianie Steinway D, a nagranie zostało dokonane w minimalistycznym ustawieniu mikrofonów, bez kompresji. Słychać to momentalnie.
    Pro-Ject pokazał bardzo ładną dynamikę nagrania, choć wreszcie słychać było, że to maleńki wzmacniacz i dużo prądu w krótkim czasie nie jest w stanie dostarczyć. Krążki Pet Shop Boys i Queen to typowy produkt mocnej kompresji i dążenia do jak najgłośniejszego grania. Z kolei płyta wydana przez Spreera ma prawdziwą dynamikę i to ona wykazywała ograniczenia MaI. Nie miałem z tym problemu, po prostu trochę przyciszyłem, ale bądźcie tego świadomi.
    Lepiej było teraz słychać, że przejrzystość urządzenia i jego selektywność nie są jakieś szczególne. Dynamika w też jest uspokajana i płynność o której kilka razy mówiłem bierze się między innymi z wygładzenia ataku, z grania legato.

    Tyle tylko, że – powtórzę – nie przeszkadza to w odbiorze muzyki, w słuchaniu różnych płyt. A jeśli przejdziemy na płyty winylowe, rozpocznie się czarowanie. Nie da się tego inaczej określić, bo przecież takiej dużej zmiany być nie powinno. Dźwięk się dogęścił, muzyka została dopieszczona. Gęstość przekazu wzrosła, podobnie jak trójwymiarowość brył. Wszystko było bardziej namacalne i bardziej selektywne. Dlaczego tak? Nie potrafię powiedzieć, nie powinno tak być, różnice nie powinny być aż tak wielowymiarowe.

    Podsumowanie

    Wejścia cyfrowe w MaI są pomocne, rozumiem je jako fajny, funkcjonalny dodatek, coś dodatkowego. Przetwornik cyfrowo-analogowy wewnątrz gra o kilka dB ciszej niż źródła analogowe, przy porównaniach trzeba więc pamiętać o wyrównaniu siły głosu. Jego dźwięk jest trochę zgaszony i jednowymiarowy, przynajmniej w porównaniu z wejściem gramofonowym. Ale takie jest życie. Wyjście słuchawkowe też przyda się okazjonalnie. Jeśli jednak chcemy czegoś bardziej nasyconego, bardziej rozdzielczego, pomyślmy o zewnętrznym wzmacniaczu, chociażby z oferty Pro-Jecta.

    Najważniejsze jest jednak to, że winyl rządzi, także z MaiĄ. Niedrogie komponenty, z jakimiś fajnymi, raczej ciepłymi (byle nie rozjaśnionymi) kolumnami zagrają niezwykle przyjemnie, przyjaźnie. Uważałbym na komponenty z podniesionym środkiem (odchudzonym niskim jego zakresem), ponieważ grając głośno, wzmacniacz Pro-Jecta też ma takie ciągoty. Z dobrym odtwarzaczem CD też będzie bardzo fajnie, nie narzekałem słuchając wspomnianych płyt, miałem z tego dużą uciechę, dobrze się bawiłem. Polecam.

    MaiA jest wzmacniaczem zintegrowanym, do którego zaaplikowano również przetwornik cyfrowo-analogowy i odbiornik Bluetooth. Jest maleńki i wymiarami przypomina niewielką książeczkę. Jego budowa jest jednak solidna – to stalowe, grube blachy i aluminiowy front.
    Z przodu mamy małą gałkę siły głosu, dwa przyciski zmieniające aktywne wejście, przycisk standby, gniazdo słuchawkowe typu „duży-jack” i niebieskie mikrodiody LED, pokazujące, czy urządzenie jest włączone, a także wybrane wejście.

    Tył jest niezwykle zatłoczony. Ze względu na niski profil urządzenia gniazda stereofoniczne, analogowe, umieszczono poziomo. Mamy dwa wejścia liniowe na RCA i mini-jackach (równolegle), wejście gramofonowe MM oraz cztery wejścia cyfrowe: USB, RCA i dwa optyczne. Dwa pierwsze przyjmują sygnał do 24 bitów i 192 kHz, a Toslink ograniczony jest do 96 kHz. Dzięki odbiornikowi Bluetooth możemy przesyłać sygnał ze smartfona lub tabletu (komputera). Urządzenie ma najnowszy kodek aptX, charakteryzujący się naprawdę wysoką jakością dźwięku.

    Z boku jest jeszcze gniazdo zasilające 20 V DC i dwie pary gniazd głośnikowych. Te są złocone i całkiem solidne, jednak zupełnie mi tu nie pasują. Są umieszczone tak blisko siebie, że trzeba się wykazać wielką ostrożnością, aby nie zewrzeć wtyków. Gniazda BFA, choć forsowane przez urzędników Unii Europejskiej, a przez to idiotyczne, tutaj sprawdziłyby się idealnie. Zasilaniem zajmuje się niewielki, ścienny zasilacz impulsowy.

    Równie zatłoczone, jak tył, jest wnętrze wzmacniacza. Widać, że ma ono budowę modułową, ponieważ każda z poszczególnych sekcji ma swoją własną płytkę drukowaną, a te łączone są taśmami komputerowymi. Wzmacniaczy zajmuje jedną z najmniejszych. Pod małym radiatorkiem ukryto konwertery PWM, zintegrowane z tranzystorami mocy. Obok radiatora widać maleńkie cewki z rdzeniami, potrzebne do zamiany sygnału impulsowego na sinusoidę.

    Regulacją siły głosu zajmuje się pełnowymiarowy, ładny potencjometr, który wygląda, jak czarny Alps. Przy wejściu gramofonowym jest przeznaczona dla tego przedwzmacniacza płytka, z czterema układami scalonymi: JRC2067 oraz TL071 Texas Instruments. Elementy montowane są powierzchniowo, oprócz dwóch kondensatorów polipropylenowych w pętli korekcyjnej RIAA.

    Wejście USB obsługiwane jest przez układ XMOS GT1325L, a DAC to kość Cirrus Logic CS4344. Obok niego widać bardzo dobry zegar taktujący. Wejścia przełączane są w przekaźnikach. Gniazdo słuchawkowe ma własny wzmacniacz, z układem scalonym i dwoma kondensatorami polipropylenowymi Wima.
    Wzmacniacz sterowany jest z niewielkiego pilota z membranowymi przyciskami. Możemy nim zmienić głośność oraz aktywne wejście.

    To bardzo zaawansowany technologicznie, skomplikowany system. Każdy z układów osobno nie jest może wymyślny, ale razem tworzą niezwykły system. Który w dodatku naprawdę fajnie gra!


    Dane techniczne (wg producenta)

    Wejścia liniowe: 2 x RCA + mini-jack 3,5 mm
    Impedancja wejściowa: 50 kΩ
    Impedancja obciążenia wyjścia słuchawkowego: 5/20/50 Ω
    Czułość wejściowa: 350 mV RMS

    Wejście gramofonowe: 1 x RCA
    Impedancja wejściowa: 47 kΩ
    Wzmocnienie: 40 dB

    Wejścia cyfrowe:
    koaksjalne – 24/192
    optyczne – 24/96
    USB – asynchroniczne, 24/192
    Bluetooth: aptX, A2DP
    DAC: Cirrus Logic CS4344

    Moc wyjściowa:
    • 2 x 25 W/8 Ω
    • 2 x 37 W/4 Ω
    Separacja między kanałami: > 65 dB/20 kHz
    Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (+0,3/-2,5 dB)
    Stosunek sygnału do szumu: -90 dB (IEC-A)
    THD: 0,07%
    Wzmocnienie: 31 dB

    Zasilanie: 20 V/3 A DC
    Pobór mocy:
    • 3 A – max
    • 0,5 W – standby
    Wymiary W x H x D: 206 x 36 x 150 mm (165 z wyjściami)
    Waga: 1250 g (bez zasilacza)


    Dystrybucja w Polsce:

    VOICE Spółka z o.o.

    Mostowa 4 | 43-400 Cieszyn
    Polska

    e-mail: office@voice.com.pl

    voice.com.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    SYSTEM A

    ŻRÓDŁA ANALOGOWE
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

    ŻRÓDŁA CYFROWE
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

    WZMACNIACZE
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

    AUDIO KOMPUTEROWE
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    KOLUMNY
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-301

    OKABLOWANIE
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

    SIEĆ
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

    SŁUCHAWKI
    - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

    CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
    - Radio: Tivoli Audio Model One
    SYSTEM B

    Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
    Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1
    Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ
    Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
    Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
    Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
    Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
    Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
    Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
    Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
    Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
    Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono