pl | en

Gramofon

Transrotor
MASSIMO TMD
(dwa silniki)

Producent: RÄKE HIFI/VERTRIEB GmbH
Cena (w czasie testu): 45 000 zł

Kontakt: Räke Hifi/Vertrieb GmbH
Irlenfelder Weg 43 | D-51467
Bergisch Gladbach | Deutschland


www.transrotor.de
www.transrotor.pl

MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma: NAUTILUS


est coś w świecie audio, co przypomina wymianę myśli, wzajemne inspirowanie się, spoglądanie chyłkiem na „drugą stronę”. Już o tym kiedyś pisałem, ale powtórzyć nie zwadzi, trzeba wiedzieć, że ta branża niczym nie różni się od innych dziedzin twórczości człowieka, w której łączą się artyzm i rzemieślnictwo, jak architektura, moda, dizajn itp. Kiedy w Monachium na wystawie High End 2017 zobaczyłem najnowszy gramofon firmy TRANSROTOR, model Massimo, ustawiłem go w głowie w szeregu razem z takimi wyjątkowymi konstrukcjami, jak: Thorens Prestige i Micro Seiki RX-1500, wraz z jego najnowszą inkarnacją, czyli gramofonem TechDAS Air Force Three.

Tego typu krążenie idei to rzecz normalna i zdrowa, ponieważ pozwala na testowanie co lepszych rozwiązań i ich powolne dopracowywanie. Model Massimo wydaje się nie tyle rozwinięciem tego, o czym mowa, co raczej twórczą reinterpretacją w duchu Transrotora, przy wykorzystaniu właściwych tej firmie narzędzi i rozwiązań. Podstawą tego pomysłu jest zastosowanie możliwie najcięższego talerza na możliwie najmniejszej podstawie do której można jednak zamontować nawet cztery ramiona. To ostatnie wymusza zastosowanie kwadratowego obrysu z czterema punktami podparcia, będącymi także miejscami montażu wysięgników dla ramion.

| MASSIMO

Wymogi o których mowa przekładają się na bardzo charakterystyczny kształt gramofonu Massimo. Jego podstawa to gruby na 60 mm chromowany blok z mosiądzu, wspierający się na czterech, wykręcanych nóżkach. Pośrodku zamontowano najlepsze łożysko w arsenale tego producenta, piękny, duży model TMD (Transrotor Magnetic Drive). Składa się ono z dwóch głównych części: dolnej, która jest klasycznym łożyskiem z ceramiczną kulką osadzoną na długim trzpieniu oraz górnej, na którą nakłada się talerz. Górna część to tak naprawdę dwa osobne walce, oddzielone od siebie polem magnetycznym i poruszające się niezależnie. Łączą się one jedynie za pomocą trzpienia, utrzymującego wszystko w pionie. Ponieważ pasek napędowy nakłada się na dolny walec, drgania z silnika nie są przenoszone na górny walec, a co za tym idzie na talerz.

Wysoki na niemal 80 mm, ważący pokaźne 16 kg talerz z aluminium wygląda bardzo masywnie. Na wierzch nakłada się winylową, sztywną matę, a od góry płytę dociskamy dość ciężkim dociskiem. Wysięgniki na których montowane są ramiona przykręca się do trzpieni będących przedłużeniem osi nóżek. Każde z czterech ramion może mieć długość 9, 10 lub 12”. Podstawa wygląda niezwykle „bojowo” – jest zwarta i „mocna”. Gramofon napędzany jest za pomocą stawianego obok silnika. Ten element też jest dość skomplikowany, ponieważ sam silnik zamknięty jest w dużym, ciężkim, chromowanym walcu, stawianym na specjalnej podstawie z aluminium. Podstawa jest odsprzęgnięta od podłoża za pomocą czterech trzpieni z kolcami. Od góry na walec nakłada się element, który zakrywa oś z wałkiem.

Jedną z cech Massimo jest to, że można w nim zastosować dwa silniki. Czytelnicy „High Fidelity” mogli się już z podobnym rozwiązaniem spotkać – dwa silniki miały modele ZET 3 (New Version) i ZET 3 Infinity tego producenta; powinniście państwo pamiętać także trzysilnikową wersję gramofonu Acoustic Signature Thunder. W tego typu napędzie chodzi w równej mierze o zwiększenie momentu obrotowego oraz równomierne obciążenie talerza, który napędzany jednym silnikiem jest w naturalny sposób przyciągany do niego poprzez gumowy pasek.

Aby dwa lub trzy silniki ze sobą współpracowały, tj. były zsynchronizowane, wymagany jest specjalny zasilacz. Transrotor skonstruował taki właśnie dla modelu Massimo – Konstant FMD Massimo. Pozwala on na podłączenie aż trzech silników (trzeci można ustawić z tyłu) oraz specjalnego wyłącznika, wyglądającego jak wolantu przepustnic silników w samolotach, rzecz znana np. z gramofonu Tourbillon FMD. Zasilacz ma kształt długiego prostopadłościanu zbudowanego z radiatorów, do którego przykręcono chromowany front z dużą, wygodną w użyciu gałką. Zmieniamy nią prędkość obrotową, sygnalizowaną kolorem diody (niebieski = 33,3 | biały = 45 rpm).

System wygląda świetnie. To jeden z tych gramofonów Transrotora, który od pierwszego spojrzenia budzi zaufanie. Pracuje absolutnie bezgłośnie, a na wyjściu przedwzmacniacza nie słychać było przydźwięku, nawet podczas odsłuchu na słuchawkach HiFiMAN HE-1000 v2; to jeden z najciszej pracujących gramofonów, z jakimi się do tej pory spotkałem. Ponieważ ramię z wkładką jest umieszczone wysoko nad silnikiem, a ten jest dodatkowo ekranowany wspomnianym elementem „maskującym”, nie ma nawet cienia przydźwięku, kiedy ramię znajduje się w pozycji spoczynkowej – rzecz, która nieco dawała się we znaki w dwusilnikowej wersji ZET 3 (New Version).

Gramofon stanął na dwóch górnych półkach stolika Finite Elemente Pagode Edition. Jest na tyle szeroki, że trzeba mu zapewnić niemal metr wolnej przestrzeni, tym bardziej jeśli chcemy obok postawić jeszcze zasilacz. Gramofon dostarczony został z ramieniem TR 5009 w kolorze czarnym, czyli selekcjonowaną wersją SME 309. Odsłuchy przeprowadziłem z wkładkami Miyajima Labs Madake i Zero, a także Denon DL-103. Ta ostatnia była również wyposażona w body AL-S firmy MusiKraft; to na Transrotorze przeprowadziłem test tej modyfikacji. Sygnał wzmacniany był w dwóch przedwzmacniaczach gramofonowych: RCM Audio Sensor Prelude IC oraz Grandinote Celio.

TRANSROTOR w „High Fidelity”
  • WYWIAD: JOCHEN RÄKE | Transrotor
  • FELIETON: DIRK RÄKE i Transrotor ARTUS FMD (130 000 euro) w Krakowie
  • TEST: Transrotor JUPITER – gramofon
  • TEST: Transrotor ZET 3 INFINITY – gramofon
  • TEST: Transrotor DARK STAR SILVER SHADOW – gramofon
  • TEST: Transrotor ZET 3 (New Version) – gramofon (wersja z dwoma silnikami)
  • TEST: Transrotor ZET 1 MATT WHITE – gramofon
  • TEST: Transrotor ARGOS – gramofon
  • TEST: Transrotor SUPER SEVEN LAROCCIA – gramofon
  • TEST: Transrotor FAT BOB S – gramofon

  • Płyty użyte w odsłuchu (wybór)

    • Denon Jazz in New York, Nippon Columbia ST-6004, „6th Anniversary”, LP (1978)
    • Ben Webster, Old Betsy - The Sound Of Big Ben Webster, STS Digital STS 6111129, 180 g LP (1967/2013).
    • Berlioz, Symphonie Fantastique Op. 14, dyr. Lorin Maazel, wyk. The Cleveland Orchestra, Telarc 2OPC-2006, LP (1982)
    • Billie Holiday, Lady Day, Columbia/Pure Pleasure PPAN CL637, 180 g LP (1954/2010)
    • Billie Holiday, Songs For Distingue Lovers, Verve/Classic Records AS AVRJ 6021, „Special 45 Edition, One-sided”, 2 x 200 g LP (1957/2012)
    • Chico Hamilton Quintet, Chico Hamilton Quintet feat. Buddy Collette, Pacific Jazz Records 1209, LP (1955)
    • Depeche Mode, Cover Me [Remixes], Columbia Records 5483411, 12” maxi-single, 2 x 180 g LP (2017)
    • Depeche Mode, Where’s The Revolution [Remixes], Columbia Records 42003, 12” maxi-single, 2 x 180 g LP (2017)
    • Dominic Miller, Fourth Wall, Q-rious Music/Rutis Music QRM 114-2, 2 x 180 g LP (2010); recenzja TUTAJ
    • Duke Jordan Trio, So Nice Duke, Master Music MSA-001, „Harmonix Master Sound”, 180 g LP (2017)
    • Ella Fitzgerald, Ella Fitzgerald sings the Cole Porter Song Book, Verve/Speakers Corner Records MGV 4001-2, 2 x 180 g LP (1956/2000)
    • Fred Jackson, Hootin’ ‘N Tootin’, Blue Note Records/Analogue Productions AP-84094, „45 RPM Limited Edition #1557”, 2 x 180 g LP (1962/2008)

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Siadając przed wysokiej klasy produktem audio mamy zakodowane w głowie określone oczekiwania. Ukształtowane przez nasze doświadczenie, przewidywania, a nawet stereotypy zostają potwierdzone lub zaprzeczone. A siadając przed wysokiej klasy produktem audio firmy, którą znamy i cenimy oczekujemy, że wszystkie nasze dobre myśli o niej zostaną potwierdzone i że w trakcie tego procesu nie pojawią się żadne wątpliwości. Jeśli jest inaczej, czujemy się dotknięci i to podwójnie – raz przez rujnację dobrego samopoczucia i zawiedzione nadzieje, a dwa przez to, że czujemy się oszukani. Zdarza się to częściej niż by się mogło wydawać.

    Zasiadłem więc i ja przed Massimo z konkretnymi oczekiwaniami i „przypuszczalnym” dźwiękiem w głowie. Znając niemal wszystkie modele Transrotora, jakie zostały przez tę firmę zaprezentowane w ostatnich – powiedzmy – dziesięciu latach, znając dobrze pana Johena Räke i jego syna, naszego przyjaciela i członka Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, Dirka Räke, czyli – odpowiednio – konstruktora i twarz firmy, miałem świadomość, że będzie dobrze.

    Okazało się jednak, że tak naprawdę nic nie wiedziałem i niczego nie przeczuwałem, tylko mi się tak wydawało. Transrotor Massimo jest bowiem najlepszym gramofonem tego producenta od lat i to w dodatku takim, który poruszył we mnie wszystkie istotne struny. To znaczy najlepszym w swojej kategorii „wagowej”, że tak powiem. A uwalniając się na chwilę z poprawności politycznej dodam, że był jednym z tych urządzeń, które sprawiły mi mnóstwo radości i dlatego w moim subiektywnym rankingu to był najlepszy gramofon Transrotora, jaki słyszałem od lat.

    Konstrukcje tego typu, tj. bazujące w głównej mierze na mechanice, narzucają ich odbiór już w pierwszym momencie, wystarczy je zobaczyć – tak jest i już. Masowe, nieodsprzęgane konstrukcje, szczególnie tak masywne, jak Massimo (taki żarcik językowy) mają charakterystyczne cechy własne, różnicowane przez wybór materiału, geometrii, łożyska, napędu i innych elementów. Testowany gramofon nie tyle, że zmienia warunki gry, bo to ostatecznie fizyka, ale na tyle je modyfikuje, że dźwięk, jaki uzyskałem korzystając z wkładki Miyajima Labs Madake i przedwzmacniacza gramofonowego Grandinote Celio nie przynależał ani do świata gramofonów masowych, ani odsprzęganych; charakterem i aspiracjami najbliżej mu było do dwóch topowych konstrukcji, jakie znam, tj. TechDAS Air Force One oraz Transrotor Argos.

    To granie, które nie jest ani ciepłe (ocieplone, naturalne), ani konturowe (zimne, neutralne). Jest nimi po trochu, ale miks jest na tyle gładki, że odbieramy ten przekaz jak nową jakość, bez doszukiwania się cech to jednego, to drugiego paradygmatu grania. Muzyka z tym gramofonem jest ciekawa i intrygująca, bo odsłania się w zależności od płyty. Bardzo ciekawie słychać na przykład różnice między masterami i remasterami cyfrowymi oraz analogowymi AAA. Analogowe brzmią niezwykle głęboko, mają namacalny pierwszy plan – zarówno saksofon Bena Webstera, jak i wokal Elli Fitzgerald były rzucane blisko nas, na pierwszej linii. Z kolei płyty nacinane z cyfrowych źródeł były lekko wycofane i mniej trójwymiarowe.

    I choć to płyty w pełni analogowe zawrócą niejednemu w głowie, dla mnie o klasie tego urządzenia najwięcej powiedziały właśnie płyty mające u źródła cyfrową taśmę-matkę. A to dlatego, że zagrały one wybitnie w swojej gęstości i szlachetności. Z przyjemnością wysłuchałem więc płyt z lat 70., przygotowywanych na warsztaty, jakie miałem prowadzić w czasie wystawy Audio Video Show 2017, zarówno te nagrywane przez Denona, jak i Soundstream.

    Szczególnie zapadło mi w pamięć odtworzenie krążka zarejestrowanego w 1982 roku, a więc w momencie, kiedy rejestrator Soundstream odchodził już do przeszłości, płyty Symphonie Fantastique Op. 14 Berlioza wydanej przez firmę Telarc. Było piękno, melancholia, ale przede wszystkim świetne różnicowanie barw i planów. Dodam, że doskonale słychać było różnice między systemami wspomnianych dwóch firm – płyty Denona grały mocniej, dokładniej, bardziej dynamicznie, a firmy Soundstream nastrojowo, ciemniej, gęściej, delikatniej.

    To nie było aż tak „analogowe” brzmienie, jak z płyt AAA, ale miało sznyt, który słyszałem wcześniej, ale ze znacznie droższych gramofonów. Przede wszystkim wysokie tony nie były wcale mechaniczne, a perliste, przyjemne. Dół pasma nie był konturowy i twardy, a bardzo naturalny. Także nowsze nagrania przygotowane w całości w domenie cyfrowej nie brzmiały mechanicznie, było bardzo dobrze, bo bez jaskrawości i tego denerwującego „czegoś”, co mnie często odstrasza od słuchania płyt LP nagranych w ten sposób. Transrotor Massimo grał je zawodowo, słuchałem muzyki, a nie nagrania.

    „Masową” naturę gramofon Transrotora sygnalizuje brakiem podbarwień, dążeniem do muzykalności od strony informacji, a także przez doskonale ułożoną scenę dźwiękowa, która jest zamknięta między głośnikami. Wszystkie te elementy są w równowadze, nie ma się wrażenia dominowania którejś z cech, a przekaz jest bardzo wiarygodny, Chociażby słuchając nagrań „live”, gdzie mamy publiczność o innej barwie i dynamice niż muzycy – z Massimo od razu wiemy, że dla widowni przeznaczono znacznie prostsze mikrofony.

    Dostajemy więc świetną głębokość i bardzo przekonywające różnicowanie. To ostatnie jest prawdziwe zarówno dla odległości od słuchacza, jak i dla barwy – ta zmieniała się, gęstniejąc lub delikatniejąc, w zależności od tego, jaki instrument grał. Nie było mowy o graniu „jedną nutą”. Jest zupełnie inaczej – to wielobarwne granie, które znakomicie różnicuje, pomaga zrozumieć daną płytę i nawet jeśli słyszymy defekty rejestracji, to nie są one irytujące, są po prostu „prawdą czasu, prawdą ekranu”.

    Podsumowanie

    Niema co bić piany: Massimo jest wyjątkowo udanym gramofonem, nawet na tle równej, rzetelnej oferty Transrotora. To coś więcej niż solidność, jak gdyby wszystko nagle „wskoczyło” na swoje miejsce. Z dobrze dobraną wkładką dostaniemy prawdziwy dźwięk o naturalnych barwach, ale też z bardzo dobrą kontrolą. Odbierany całościowo, bez podziału na górę, dół, środek itd. daje mnóstwo radości. Jest w tym graniu nerw, barwa, dynamika i precyzja. Jest więc i RED Fingerprint.

    Chociaż wydaje się niewielki Massimo, gramofon niemieckiej firmy Transrotor, składa się z wielu, ciężkich elementów. Przychodzi więc do nas w dwóch dużych pudłach. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli jego złożenie pozostawimy dystrybutorowi.

    | Podstawa

    To konstrukcja masowa, nieodsprzęgana, z wydzielonym na zewnątrz zasilaniem, ważąca 36 kg. Podstawę tworzy gruby chromowany blok mosiądzu uformowany w kwadrat, co daje niezwykle zwartą, masywną bryłę. Podstawa podparta jest w czterech rogach nóżkami, których wysokość można regulować. Po odkręceniu górnych nakrętek można w to miejsce zamontować nawet cztery blaty dla ramion o długościach od 9 do 12”; testowaliśmy wersję z pojedynczym ramieniem 9”.

    | Łożysko & talerz

    Pośrodku zamontowano łożysko. To duma Transrotora, łożysko olejowo-magnetyczne TMD. Podparte jest ono na ceramicznej kulce umieszczonej na długim trzpieniu. Do wanienki wokół trzpienia wlewa się nieco oleju. Górna część łożyska składa się z dwóch części, oddzielonych od siebie polem magnetycznym generowanym przez wiele niewielkich magnesów z neodymu. Paski napędowe opasuje się na dolnej części, a talerz spoczywa na górnej.

    Potężny talerz wysokości 80 mm i wadze 16 kg wykonany jest z aluminium. Jego górna płaszczyzna wykończona jest matą z winylu. Napędzany jest on za pomocą zewnętrznego silnika. Można też zastosować dwa, jak w teście. To silniki synchroniczne 18 V, zamknięte w ciężkich obudowach. Obudowy te stoją na platformach antywibracyjnych i poziomowane są czterema nóżkami zakończonymi kolcami; pod kolce dostarczane są aluminiowe podstawki. Paski napędowe z gumy mają okrągły przekrój i opasuje się je na łożysku, które pełni tutaj funkcję subtalerza.

    | Zasilacz

    Silniki zasilane są z zewnętrznego, sporego zasilacza Konstant FMD Massimo – jest on głęboki na 176 mm i waży 5 kg. Na jego przedniej ściance jest duża, wygodna w obsłudze gałka do włączenia napędu i zmiany prędkości obrotowej. Zatopiona w niej dioda LED wskazuje wybraną prędkość: 33 1/3 RPM kolorem niebieskim, a 45 RPM białym. Obok są dwa otwory, w których znajdują się wieloobrotowe potencjometry, za pomocą których można precyzyjnie wyregulować obroty.

    Z tyłu zasilacza znalazły się cztery gniazda typu DIN, przystosowane do wtyków z zakręcanym kołnierzem. Trzy z nich służą do zasilania i synchronizacji trzech silników, czwarte jest gniazdem dla wolantu – elementu włączającego i wyłączającego zasilanie, które wygląda jakby zostało przeniesione z samolotu lub luksusowej motorówki. Za ten bajer musimy jednak zapłacić osobno.

    | Ramię

    Transrotor nie produkuje swoich ramion, oferuje natomiast modyfikowane prze siebie ramiona Jelco i SME. W testowanym gramofonie użyłem ramienia TR 5009, czyli selekcjonowanego ramienia SME 309 z naniesionym logo Transrotora. To fantastyczne ramię znane z solidności i precyzyjnych nastaw. Montuje się je na grubym wysięgniku ramienia, a sygnał wypuszcza odłączanymi interkonektami zakończonymi DIN-em.

    System wygląda znakomicie i potrzebuje dużego stolika o przynajmniej 810 mm szerokości i 400 mm głębokości – jeśli zasilacz stoi obok. Jeśli umieścimy go gdzie indziej, wystarczy stolik szeroki na 600 mm.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Chassis:
    blok z chromowanego mosiądzu (z nóżkami) mm
    Talerz:
    aluminium o wysokości 80 mm i wadze 16 kg
    Wyposażenie podstawowe:
    ramię TR 5009 (SME 309), aluminiowy docisk płyty, zasilacz Konstant FMD Massimo
    Wymiary (szer. x gł. x wys.):
    60 x 320 x 230 (z jednym silnikiem)
    710 x 320 x 230 mm (z dwoma silnikami)
    Waga:
    ok. 36 kg


    Dystrybucja w Polsce

    NAUTILUS

    ul. Malborska 24
    30-646 Kraków | Polska

    nautilus.net.pl

    MIKROTEST

    VOVOX
    TEXTURA PROTECT/Nautilus

    Producent: VOVOX | NAUTILUS
    Cena: 6900 zł/1,25 m

    O tym, że każdy detal w audio jest ważny, nie muszę nikomu przypominać. A jeśli muszę, to znaczy że wciąż przede mną w sprawie edukacji dużo do zrobienia. Zakładam jednak, że czytelnicy „High Fidelity” to ludzie wiedzący o co w audio chodzi i umiejący szukać własnej ścieżki. Właśnie dla nich ten mikrotest powinien być szczególnie ciekawy.

    Tym razem chciałem opisać pokrótce interkonekt analogowy, który powstał dzięki determinacji ludzi z firmy Nautilus. To dystrybutor między innymi kabli szwajcarskiej firmy VOVOX. Są to bardzo porządne kable produkowane przez firmę nakierowaną na rynek profesjonalny, a więc dbającą w pierwszym rzędzie o powiązanie niskiej ceny i dobrego dźwięku. Ludzie z Nautilusa znali zalety Vovoxów, jednak pewnych rzecz nie dało się przeskoczyć i droższe kable innych firm zwykle grały lepiej.

    W wyniku burzy mózgów postanowiono zmierzyć się z tym, co często producentom umyka – z połączeniem wtyków z kablem i samymi wtykami. Projektowaniem takiej „konfekcji” zajął się pan Jarosław Wisznicki. Po wielu próbach opracował sposób specjalnego lutu, z kontrolowaną temperaturą oraz czasem chłodzenia. Lut składa się z cyny, srebra i dodatków będących tajemnicą warsztatu. Interkonekt RCA wykonywany jest ze zbalansowanego kabla Textura Protect, w konfiguracji pseudozbalansowanej, w której ważny jest kierunek podłączania.

    Kabel zakańczany jest jednym z dwóch wtyków RCA – złoconym lub srebrzonym; obydwa pochodzą z firmy WBT i serii nextGen. Dostępny jest w jednej długości 1,25 m, wybranej na podstawie odsłuchów.

    DŹWIĘK

    Kabel Vovoxa potraktowany w odpowiedni sposób brzmi jak rasowy interkonekt high-end. Porównywany z kablami Crystal Cable Absolute Dream oraz Siltech Triple Crown szybko pokazał, czego nie da się w tym budżecie przeskoczyć, ale już w kontrze do Acoustic Revive RCA-1.0 Triple-C FM wydał mi się szalenie interesujący.

    To kabel, który fantastycznie przekazuje energię nagrania. Jego barwa jest osadzona na niskim środku i wyższym basie, a pierwsze plany są nieco przybliżane. Dzięki temu to król wokali i małych składów, które mają świetny rytm i „flow”. Ale i rock, byle nagrany bez cyfrowej kompresji, np. z płyty Carole King Tapestry w najnowszym wydaniu SACD/CD mini LP 7” brzmi świetnie. Wokal był blisko mnie, miał ładną, interesującą barwę, dużą bryłę, a gitary ciągnęły całość, energetyzując przekaz.

    To interkonekt, który pięknie wydobywa pierwsze plany. Skraca przy tym pogłosy, nie rozwijając nagrania w tył sceny. Dobrze pokazuje natomiast wymiar w szerz, z rozległymi skrajami, w których sporo się dzieje. Najbardziej jednak przemówiło do mnie to, że nic nie jest tu wyszczuplone, ani uspokojone. To gęste, treściwe granie z mocnym basem. Wyższa góra jest dokładna, wyraźna, ale nie popada w manierę grania „jednym tonem”. Wręcz przeciwnie – różnicowanie jest, jak na kabel za te pieniądze, bardzo dobre.

    I dopiero najlepsze interkonekty dostępne na rynku pokazują, że promowanie pierwszego planu jest tutaj zawsze priorytetem, że rozdzielczość może być lepsza, podobnie jak umiejętność budowania trójwymiarowych brył daleko w głąb sceny. Ponieważ jednak lubię mocny, pełny dźwięk, nie cierpię rozjaśnienia i wyszczuplenia dźwięku, to interkonekt, który bardzo mi się spodobał. Jak zawsze konieczna jest konfrontacja z własnymi wymaganiami, ale tu i teraz powiedzmy, że to rasowy produkt. Jeśli chodzi o brzmienie, nie ma nic wspólnego z kablem Vovoxa, z którego został wykonany. Bardzo, bardzo dobry produkt – brawo!

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    SYSTEM A

    ŻRÓDŁA ANALOGOWE
    - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

    ŻRÓDŁA CYFROWE
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

    WZMACNIACZE
    - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

    AUDIO KOMPUTEROWE
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    KOLUMNY
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

    OKABLOWANIE
    System I
    - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

    SIEĆ
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
    AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
    - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/przedwzmacniacz liniowy/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Pro Audio Bono PAB CERAMIC 7 SN | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    - Pasywny filtr Verictum X BLOCK

    SŁUCHAWKI
    - Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon Audio HA-3
    - Słuchawki: HiFiMAN HE-1000 V2 | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

    CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
    - Radio: Tivoli Audio Model One
    SYSTEM B

    Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
    Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
    Odtwarzacz plików: Lumin D1
    Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
    Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
    Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
    Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
    Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
    Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
    Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
    Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
    Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono