Gramofon
Transrotor
Producent: RÄKE HIFI/VERTRIEB GmbH |
ramofon składa się z kilku podstawowych modułów: podstawy, talerza z łożyskiem, silnika i ramienia z wkładką. To tylko kilka elementów, a jednak możliwości, jakie dają są – jak się wydaje – nieskończone. Każdy z nich występuje w wielu wariantach i wersjach, technologiach i wykończeniach. Gramofony odsprzęgane i masowe, z napędem paskowym, strunowym i direct drive, ramiona uni-pivot, kardanowe i mieszane – to tylko czubek góry lodowej. Kiedy jednak dany producent zawierzy konkretnemu rozwiązaniu, technice lub kombinacji kilku z nich, jest jej wierny. Musi się stać coś bardzo ważnego, żeby to zmienić. Taką firmą jest niemiecki, mający siedzibę w Bergisch Gladbach, Transrotor. Jego właściciel, pan Jochen Räke, jest inżynierem starej daty, jeśli tak można powiedzieć, i wypracował w swojej karierze kilka „patentów”, które wciąż, choć powoli, rozwija. W centrum jego zainteresowań są nieodsprzęgane gramofony masowe. Buduje je z akrylu, aluminium i mosiądzu oraz – w niektórych gramofonach – polimeru o nazwie POM. Jest specjalistą w dziedzinie łożyskowania, co wykorzystuje w droższych gramofonach, gdzie znajdziemy jego własny patent, łożysko TMD (Transrotor Magnet Drive), w którym przełożenie siły napędowej z dolnej części z paskiem od silnika, na górną, na której spoczywa talerz, odbywa się za pomocą magnesów. Taka aranżacja w drastyczny sposób minimalizuje drgania przenoszone z silnika i podstawy na płytę, a w efekcie na igłę. Transrotor nie buduje własnych ramion. Zamiast tego modyfikuje ramiona japońskiej firmy Jelco i brytyjskiej SME. Modyfikacje polegają na selekcji – duża część rurek nie jest idealnie prosta, a także na rozłożeniu i ponownym precyzyjnym złożeniu, z mniejszymi tolerancjami. Ramiona te otrzymują nowe nazwy. I tak mamy Transrotora TR-800S (Jelco SA-250), TR-5009 (SME 309) i TR-5012 (SME 312). Na zmówienie uzbroimy je także w ramiona SME M2-9 i M2-12. Kiedyś firma oferowała też swoje własne wersje Regi RB-250, jednak ze względu na zbyt wiele odrzutów przy selekcji, zrezygnowała z nich. Jupiter Wiedząc to wszystko i tak panowie Räke – Johen i jego syn, Dirk (członek Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego), co roku na wystawie High End w Monachium pokazują coś, co zaskakuje. Ze znanych wszystkim „klocków” składają coś jeszcze innego. Także i w tym roku można było dojrzeć nowości. A jednak najważniejszą zachowali aż do teraz – Jupiter jest na tyle oryginalną konstrukcją, że – jak na Transrotora – można mówić o zupełnie nowym modelu, niemającym w przeszłości żadnego poprzednika. Od strony systematyki to wciąż dobry znajomy – gramofon masowy (akryl + aluminium), nieodsprzęgany, z silnikiem synchronicznym i napędem paskowym. W szczegółach jest jednak znacznie ciekawiej. Kiedy spojrzymy na niego od góry, zobaczymy odmienny od poprzednich kształt podstawy, a po bliższej inspekcji zrozumiemy, że to także nowe myślenie o mechanice. Wykonana z akrylu podstawa ma kształt zbliżony do owalu. Jej punkt ciężkości został przeniesiony w kierunku ramienia i od strony talerza jest niewidoczna, kończy się kilka cm od jego krawędzi. Zupełnie inaczej wygląda sposób odprzęgnięcia łożyska. Zastosowane tutaj, bardzo dobre, łożysko hydrodynamiczne, zostało przykręcone do podstawy. W innych konstrukcjach tej firmy jest ono odsprzęgane od podłoża przez trzy nóżki. W Jupiterze łożysko jest podparte od spodu solidnym trzpieniem, zakończonym ceramiczną kulką. Przypomnę, że tego typu odsprzęgnięcie w swoich nóżkach antywibracyjnych stosują firmy Finite Elemente i Franc Audio Accessories. Pod kulką znajduje się aluminiowy krążek z gumą pod spodem. Podparcie jest dokładnie w osi trzpienia, na którym nakładamy płytę, co całkowicie zmienia rozkład rezonansów. Z boków dołożono dwie, klasyczne dla tego producenta, nóżki, ze stalowymi kulkami na końcu, dużymi gałkami, którymi regulujemy poziom i równie dużymi, aluminiowymi podkładkami pod nóżki. Wygląda to tak, jakby talerz stał na pojedynczej nóżce, przytrzymywany w pionie przez podstawę, a pozostałe dwie nóżki podpierały ramię. Silnik stawiany jest osobno, z boku. Od razu, na etapie projektu, pomyślano jednak o apgrejdzie – zakładam, że na podstawie doświadczeń zebranych przy Zet 3. Do Jupitera możemy bowiem dokupić – od razu lub po jakimś czasie – specjalną podstawę. Nie jest to zwykły „stolik”, a coś, co reorganizuje też gramofon od strony mechanicznej. W podstawie umieszczono mosiężne, chromowane łoża na nóżki, z niewielkimi ringami z elastycznego materiału w niebieskim kolorze. Łoża są tak naprawdę nóżkami zintegrowanymi z drugą podstawą i od spodu, dodatkowo izolującymi gramofon od podłoża. Silnik zmienia w tej aranżacji miejsce – jest teraz blisko talerza i całkowicie się pod nim kryje. Wyfrezowano pod niego wgłębienie, do którego idealnie pasuje. Zamiast długiego paska używamy wówczas krótszego. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Słucham i słucham kolejnych produktów Transrotora i mam coraz mocniejsze wrażenie, że moje priorytety są podobne do priorytetów pana Räke. Przy wszystkich różnicach ostatecznie i tak moim pierwszym wyborem byłoby to, co słyszałem kiedyś w Argosie, niedawno w Zet 3, a teraz w Jupiterze. Wszystkie te konstrukcje łączy dążenie do jak najlepszej płynności, gęstości i czegoś, co można określić jako „funk”, tj. puls. Muzyka dochodzi do nas jako całość, jako przekaz, nie musimy tego sobie składać, nie musimy się wysilać, żeby z dźwięków złożyć muzykę. Płacimy za to określoną cenę, w selektywności, rozciągnięciu pasma i w pewnej mierze w rozdzielczości. Namawiałbym państwa do tego, żeby ją zapłacić bez wahania, bo pewne rzeczy można potem poprawić, a radości z muzyki nie dokupimy. I taki jest Jupiter. Jego dźwięk można nazwać ciepłym, ale pod warunkiem, że mówimy o braku rozjaśnień, a nie o wyraźnym obniżeniu góry. Ta rzeczywiście jest złagodzona, ale tak gra przede wszystkim zastosowana przez producenta wkładka, a w mniejszym stopniu gramofon. Nie zwracamy jednak uwagi na górę, ani na dół, bo najpierw chłoniemy duży, pełny przekaz. To granie, w którym dominuje środek pasma. Nie przez jego uwypuklenie, tj. podbarwienia, a przez większe rozmiary dźwięków z tego zakresu, jakby miały jakiś dopalacz za sobą. Wokale, głównie męskie, ale żeńskie też, brzmiały więc dobrze, gęsto, namacalnie. Niesamowity Johnny Hartman, któremu na płycie I Just Dropped By To Say Hello towarzyszą m.in. Hank Jones, Illinois Jacquet, Kenny Burrell i Jim Hall, miał bardzo nisko postawiony głos, jego pełnia była wyjątkowa. Podobnie zresztą jak Mel Tormé z oryginalnego wydania (brytyjskiego) płyty, na której towarzyszy mu zespół Marty Paich. To „croonerzy” i tak zostali pokazani. Lekko obniżona góra i dopalona niska średnica tworzyły specyficzny klimat bliskości, namacalności. Ich wpływ na kształtowanie dźwięku Jupitera nie przekracza jednak granicy dobrego smaku, nawet się o nią nie ociera. Przesłuchane pod tym kątem stare polskie płyty, dalekie od poprawności technicznej – myślę o jakości dźwięku – pokazały, że kiedy trzeba gramofon pokazuje wydarzenia bardzo neutralnie, nie pogarsza problemów, które dostaje. Weźmy, dla przykładu, krążek Geira Haliny Frąckowiak. Drugi w jej karierze album został w całości skomponowany i zagrany przez grupę SBB, będącą wówczas w bardzo wysokiej formie. W tym samym roku wydała ona swoją płytę Ze słowem biegnę do ciebie, na której prezentuje znacznie bardziej progresywną i przemyślaną niż wcześniej. Technicznie płyta Frąckowiak jest jednak bardzo słaba, ma obciętą górę już – jak myślę – przy 5 kHz, nie ma też zbyt dużo dołu (mówię o oryginalnym tłoczeniu „Mint”). Muzycznie jest jednak niezwykle ciekawa i jest świadkiem swojego czasu; jako taka ma własną „opowieść”. Jupiter wszedł w to jak w masło, pokazując problemy o których mówię, ale nie zatrzymując się na nich. Dość głuche brzmienie uatrakcyjnił bardzo dobrą plastycznością średnicy i ładnym, całkiem gęstym basem. |
O tym, że gramofon potrafi świetnie różnicować – a o tym mówiłem w akapicie powyżej – przekonać się można z płytami, którym nic nie brakuje. Jak z reedycją Jazz Giant Benny’ego Cartera, unikatowym wydawnictwem First Impression Music, czyli winylową wersją Autumn in Seattle Tsuyoshi Yamamoto, czy wreszcie – z innej beczki – podwójnym albumem Transit polskiego duetu Skalpel. Pokazuje on wtedy piękną górę – jedwabistą, ale i ciężką, „obecną”, a także bardzo mocny dół. Wszystko żyje, pulsuje, dźwięk jest duży i wychodzi do nas. Wymiar w głąb nie jest specjalnie duży, tego Jupiter nie robi. Pokazuje za to przed nami duży przekaz o dużej plastyce, z instrumentami prowadzącymi lub wokalem (jeśli tak został zarejestrowany) wychodzący przed linię łączącą głośniki. Cena, jaką za to płacimy nie jest wysoka, ale jest. Nad basem nie mamy bezwzględnej kontroli. Nie rozmywa się on, ale też trudno mówić o wyraźnym ataku i szybkim gaszeniu. I jeszcze scena dźwiękowa – nie jest zbyt głęboka. I tyle. Jak się okazuje, to i owo da się poprawić stosując jeden z kilku firmowych apgrejdów. Podobnie jak Zet 3, tak i Jupiter można rozbudować do znacznie bardziej zaawansowanej, a co za tym idzie – droższej postaci. Oczywisty, tj. wymiana wkładki, odpuszczam. Myślę, że ten konkretny zestaw jest optymalny. Pomimo że to prosta wkładka MM, wcale nie taka droga, to jej wybór przez pana Räke nie był przypadkiem. Nie sprawdzałem też innej możliwości, z którą miałem do czynienia przy Zet 3, tj. nie wymieniłem łożyska głównego na TMD. A to dlatego, że łożysko w Jupiterze jest naprawdę wysokiej próby i zmiana nie da tak spektakularnych zmian, jak w Zet 3 – tam podstawowe łożysko nie jest tak wyrafinowane, jak tutaj. Taka zmiana będzie miała sens na samym końcu, kiedy wyczerpiemy całą listę. UPGRADE Podsumowanie Naturalnym punktem odniesienia dla Jupitera będzie model Zet 3 tego producenta. Zapytany w nocy o północy, co bym wybrał, nie wiedziałbym, co powiedzieć. Jeśliby mnie przycisnąć, to powiedziałbym, że wziąłbym Jupitera. Ale raczej ze względów estetycznych – jest znacznie mniejszy i zgrabniejszy niż rozbudowana wersja „Zetki”. Ich dźwięk jest dość zbliżony, ale nie taki sam. Zet 3 gra większym dźwiękiem o sporej głębokości sceny, w dodatku bardziej selektywnym. Jupiter z kolei skupia lepiej muzykę w „paczce”, którą dostajemy bez względu na to, czego słuchamy. Zet 3 lepiej maskuje trzaski. W Jupiterze nie ma ich wiele, ale trzeba pamiętać o umyciu płyty. Z Zet 3 można było o tym co jakiś czas zapomnieć. Ja bym jednak takich porównań nie robił, proszę się przyjrzeć tym gramofonom i dokonać wstępnej selekcji na podstawie wrażeń estetycznych i posłuchać tego gramofonu, który nam się bardziej podoba. To mało profesjonalna rada, ale myślę – takie życie – że sensowna. Jeśli wybierzemy Jupitera, dostaniemy bardzo dobrze poskładany z elementów składowych gramofon, dający mnóstwo radości z muzyki. Da się go rozbudować, ale nie ma presji. Po prostu kupujmy płyty i słuchajmy. Większość opisu technicznego przedstawiłem we wstępie, nie ma go sensu powtarzać. Jupiter przychodzi do nas rozłożony, ale z zamontowanym ramieniem i wykalibrowaną wkładką. Trzeba ją tylko odpowiednio dociążyć. W zestawie znajduje się prosty szablon, którym ustawiamy overhang i azymut, jeśli zmieniamy wkładkę na inną. Drugi szablon służy do ustawiania silnika względem talerza, chodzi o odpowiedni naciąg gumowego paska o okrągłym przekroju. Silnik podłączamy do zewnętrznego zasilacza, to niewielki transformator w plastikowej obudowie, z mechanicznym, podświetlanym wyłącznikiem. W korpusie silnika jest dodatkowy przełącznik, którym go włączamy. Pasek owijamy na walcu na osi silnika, o małym przekroju, a z drugiej strony na obwodzie na sub-talerza/łożyska pod spodem talerza. Jeśli chcemy zmienić prędkość obrotową (33 1/3 i 45 rpm), przesuwamy paska z jednej części walca, na drugą; różnią się one przekrojem. Po zmianie, zanim włączymy obroty, warto zakręcić talerzem kilka razy, aby pasek ułożył się w jednym z rowków na sub-talerzu. Inaczej może spaść. Talerz wykonano z aluminium i waży 7 kg. Na górze jest mata z winylu, a od spodu uformowano koncentryczne kręgi, poprawiające jego własności mechaniczne. Znamy go z innych modeli tej firmy, chociażby z Zet 3, chociaż tutaj jest jego mniejsza, lżejsza wersja. Talerz nakłada się na ładne, duże łożysko o średnicy fi 60 mm, które pełni rolę sub-talerza. Silnik AC (synchroniczny) stawia się z boku, na tej samej płaszczyźnie stolika, co gramofon. Ma on niski profil i zamknięty jest w mosiężnej obudowie. Ramię gramofonowe wkręcane jest do specjalnej podstawy z akrylu, wyniesionej nad poziom podstawy głównej przez kilka aluminiowych, polerowanych walców. Ramię to model TR-800S, o długości 9”, kardanowym zawieszeniu i rurce w kształcie litery ‘S’ z odłączalną główką. Bądźmy jak Japończycy, oni wiedzą, jak to się robi, i kupmy lepszą główkę od jednego ze specjalistów: Phasemation, Oyaide, ZYX itp. A najlepiej kilka główek, w których na stałe zamontujemy kilka wkładek, np. jedną mono. Wystarczy wówczas dostosować nacisk dla danej wkładki i gotowe. Na takie główki z zamontowanymi w nich wkładkami Japończycy mają specjalne pudełeczka z przezroczystymi pokrywami. Dane techniczne (wg producenta) Chassis: profilowany akrylowo o wysokości (z nóżkami) 30 mm Dystrybucja w Polsce: |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity