Gramofon + ramię gramofonowe Cantano
Producent: CNC-FERTIGUNG GRONEMANN GMBH |
odczas wystaw audio spotkać można zarówno rzeczy ciekawe, jak i nudne, nowe i vintage, duże i małe. Ale również takie, do których podchodzisz z szacunkiem i takie, na widok których nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać. W tej ostatniej kategorii mieszczą się najczęściej kolumny głośnikowe oraz gramofony. Powodem płaczu i/lub śmiechu jest zaś gigantomania. Bo jak inaczej można zareagować na widok gramofonu większego od dwudrzwiowej szafy? Albo cięższego niż pół naszego mieszkania? Może to zresztą wcale nie obiektywne zdanie, a moje własne odczucia? Wraz z wiekiem mam bowiem coraz większą skłonność do rozwiązań eleganckich i minimalistycznych. Doceniając starania idące w kierunku coraz lepszego dźwięku, takie w których często bez komplikacji obejść się nie można, serce mam po stronie prostoty. Kiedy więc po raz pierwszy, korzystając z gościny Jürgena Straussmana, którego niestety już z nami nie ma, zobaczyłem grający u niego gramofon, od razu bardzo mi się spodobał (czytaj TUTAJ). Model Cantano firmy KlangwellenManufaktur, dzieło pana pana Olivera von Zedlitza, był jedynym elementem systemu Jürgena, prócz kolumn, który nie wyszedł spod jego ręki. Obydwaj byli dumni z tego, jak dobrze on brzmiał, chwaląc przy okazji wkładkę Ortofon MC Anna, z której korzystali. Dodajmy, że obydwaj dumni byli również z tego, że są berlińczykami. PHILIPP PETZKA Pan Oliver von Zedlitz w Krakowie Oliver von Zedlitz jest właścicielem berlińskiej firmy CNC-Gronemann GmbH in Berlin, produkującej gramofon Cantano. Głównym polem zainteresowań CNC-Gronemann, i to od 50 lat, jest produkcja elementów o wysokiej precyzji przeznaczonych do zastosowań medycznych i dla laboratoriów. Jej właściciel jest wielkim fanem muzyki, szczególnie tej reprodukowanej z winylu. Dostępne na rynku gramofony nie do końca spełniały jego definicję „dobrego” odsłuchu. Często brakowało mu w nich wszechstronności, a szczególnie witalności. Mając więc zaplecze w postaci swojej firmy postanowił zaprojektować gramofon z prostym celem: „miał on być najlepszy na świecie”. To było 13 lat temu, a od tamtego czasu gramofony Cantano kilkakrotnie zmieniały swój kształt. Przetestowano setki materiałów i ich kombinacji, przeegzaminowano wiele różnych koncepcji. I chociaż Oliver i jego zespół wciąż doskonalą swój produkt, to niekończąca się przygoda, Cantano W/T jest ich szczytowym osiągnięciem i chcą z nim podbić audiofilskie umysły na całym świecie. Można więc powiedzieć, że gramofony Cantano korzystają z najlepszych umiejętności mechanicznych – z uwagi na doświadczenie firmy w obróbce CNC. Głównym celem było osiągnięcie witalnego dźwięku bez tłumienia poszczególnych elementów, ale przez perfekcyjną kombinację materiałów i ich precyzyjną obróbkę i pasowanie. Pan Philipp Petzka, szef sprzedaży międzynarodowej, podczas odpakowywania gramofonu w Krakowie A oto, w skrócie, różnice pomiędzy poprzednią wersją Cantano, którą pan Wojtek Pacuła, redaktor naczelny „High Fidelity” miał okazję słuchać w Berlinie kilka lat temu, a nową W/T:
Cantano W Niemal siedem lat później pan Oliver von Zedlitz zapukał do moich drzwi. Wraz z szefem sprzedaży wnieśli na moje trzecie piętro drewnianą skrzynkę, z której wyciągnęli gramofon wyglądający bardzo podobnie do tego, co widziałem niegdyś w Berlinie, uzbrojony w ramię, które również wydało mi się znajome. Jak się okazało od tamtej pory dużo się w ich budowie zmieniło. Przede wszystkim nie tylko gramofon, ale i firma nazywa się obecnie Cantano i należy teraz do firmy CNC-Fertigung Gronemann GmbH. Pan Olivier wciąż jest jej szefem i konstruktorem, ale gramofon przeszedł znaczną metamorfozę. Z pierwotnego założenia pozostały przede wszystkim jego sylwetka i ogólny pomysł. To minimalistyczny gramofon bez odsprzęgnięcia, z talerzem poruszanym zewnętrznym silnikiem za pomocą paska. Zarówno podstawa, jak i moduł mieszczący łożysko główne mają szlachetną sylwetkę i – na pierwszy rzut oka – wydają się proste w budowie. Diabeł tkwi w szczegółach, w tym w precyzji wykonania komponentów. W ogólnym planie model W – bo tak się teraz nazywa – przypomina konstrukcje Simona Yorke’a (np. S-10). Mamy bowiem wysoki moduł z łożyskiem o średnicy mniejszej niż talerz. W odróżnieniu od S-10 model W wyposażony jest w podstawę, która pełni tutaj ważną rolę, bo jest elementem tłumiącym drgania. Zbudowano ją z łupka i drewnianej ramki. Łupek w roli elementu stratnego jest stosowany przez niektóre firmy, ale jest trudny w obróbce. Ze znanych konstrukcji, w których go znajdziemy przypomnijmy gramofon Transrotor La Roccia TMD i platformę antywibracyjną Stacore Advanced, a z najnowszych wzmacniacz Super Sound Device. Drewniana ramka w której osadzono tutaj łupek dostępna jest w czterech różnych wykończeniach. Talerz składa się z dwóch elementów. Dolny wykonano z aluminium na obrabiarkach CNC, z tolerancją 0,01%. Jego górna część to drogi i trudny w obróbce grafit w specjalnie dobranej wersji i innym niż poprzednio wykończeniu. W stalowym module pod spodem zamontowano łożysko główne. Składa się ono z trzpienia z utwardzanej stali oraz spieku węglika krzemu; oparty jest na szafirowej kulce. W ściankach wyfrezowano pięć rowków, w których znajduje się olej smarujący łożysko. Od góry na oś silnika nakładamy ciężki, stalowy docisk. Na życzenie firma może wyposażyć gramofon w magnetyczne podparcie talerza, które w znacznym stopniu, choć nie całkowicie, redukuje nacisk osi na szafirową kulkę. Silnik zamknięto w stalowym walcu. Stoi on obok gramofonu, z lewej strony. Naprężenie paska możemy regulować eksperymentalnie. Firma oferuje dwa rodzaje paska – o mniejszej i większej podatności, a ich wybór również wpływa na brzmienie. Obroty włączamy małym hebelkiem na jego górze, a podobnym hebelkiem zmieniamy prędkość obrotową (33 1/3 lub 45 rpm). Kółko na którym opasujemy gumowy pasek o kwadratowym przekroju wygląda jakby był wykonany z materiału o nazwie POM. Silnik zasilany jest obecnie z zewnętrznego zasilacza, będącego opracowaniem własnym Cantano. Przez lata firma korzystała z bardzo dobrej elektroniki firmy Klein i to ona w czasie testu była ukazana na stronie internetowej producenta. Do testu trafiła jednak najnowsza wersja. Gramofon stoi na trzech nóżkach składających się ze stalowego stożka, nakręcanego na nagwintowany trzpień, oraz aluminiowej podstawy. Stożki są przykręcane do trzpienia wkrętami imbusowymi, co daje im wyjątkową stabilność. Waga VTF Zaproponowana dosłownie kilka dni temu przez brytyjską firmę Rega waga Atlas należy do tej samej grupy ultraprecyzyjnych, stabilnych w czasie, kompensowanych temperaturowo przyrządów pomiarowych. Jest duża, z obudową wykonaną z duraluminium, zasilana jest rzadko już spotykaną baterią 9 V PP3. Odczyt zapewnia trzyelementowy wyświetlacz na modułach LED w kolorze czerwonym. Z boku ładnie podświetlane jest logo Regi. Zdjęcia: Wojciech Pacuła | Rega |
Cantano T Ramię T ma budowę typu uni-pivot i długość 12”, ale dzięki precyzyjnej obróbce ma wagę zbliżoną do typowego ramienia 9”. Wykonano je na obrabiarkach CNC z tytanu, z dodatkiem kilku elementów ze stali. Główka jest niewielka, okrągła i przykręcona jest dwoma śrubami do ramienia. Z tytanu wyfrezowano również dwa elementy stabilizujące ramię w poziomie. Przeciwwagę tworzą trzy kółka, zakręcane do stalowego trzpienia imbusami. Antyskating wykonany został na sprężynie dokręcanej do wygiętego trzpienia. Ramię mocowane jest do ażurowego, ale sztywnego wysięgnika ze stali, a wysięgnik do smukłej kolumny. Dostępna jest regulacja VTA, ale nie jest ją łatwo powtórzyć, ponieważ aby to zrobić trzeba odkręcić klemę mocującą kolumnę ramienia, na której nie ma żadnych wskaźników. Powtórzenie danej wysokości jest więc utrudnione. Sygnał prowadzony jest przewodami ze srebrzonej miedzi, na stałe przylutowanych do miedzianych, złoconych gniazd RCA. Te mocuje się na wygiętym metalowym elemencie tuż za ramieniem. Gramofon wygląda wyjątkowo elegancko i jest po prostu ładny. Gramofon został ustawiony w moim domu przez pana Olivera von Zedlitza. Stanął na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition. Do odsłuchu użyłem swojej, sprawdzonej wkładki Miyajima Laboratory Madake oraz przedwzmacniacza RCM Sensor Prelude IC. Do ustawienia wkładki wg geometrii Baerwalda użyłem protractora Mr. Feickerta. Gramofon z przedwzmacniaczem połączony by interkonektem Crystal Cable Absolute Dream, a z przedwzmacniaczem liniowym –Ayon Audio Spheris III – interkonektem Siltech Triple Crown. Płyty użyte w odsłuchu (wybór)
Japońskie wersje płyt dostępne na Rzeczą, którą doskonale zapamiętałem z odsłuchu pierwszej wersji gramofonu i ramienia Cantano była dynamika – niebywała, przypominająca to, co znamy z wykonań na żywo i w dużej mierze powtarzająca to, co znam z analogowych taśm master. Cały system Straussmana był na ten element nakierowany, wyraźnie słychać było, że ta wrodzona słabość nagrań była na celowniku, ale to gramofon, wraz z wkładką Ortofona, nadawały całości kierunek. Nie trzeba się urodzić ze złotymi uszami, żeby potwierdzić wybitność tego aspektu również i w wersjach W i T tego gramofonu i ramienia. Inaczej niż wówczas znalazłem ten dźwięk znacznie gęstszy i lepiej wypełniony, znacznie lepszy. Pod względem barwy niemiecka konstrukcja jest znacznie bliżej tego, co pokazują modele Air Force Two (141 500 zł + ramię) japońskiego TechDASa, jak również Model 20/3 brytyjskiego SME (ok. 100 000 zł). Patrząc w drugą stronę, mielibyśmy przeciwieństwa w postaci Kronosa Sparta (140 000 zł) z ramieniem Helena oraz Acutus Reference firmy Avid HiFi z ramieniem SME V (ok. 75 000 zł). Tak się przynajmniej wydaje w krótkim odsłuchu. W dłuższej perspektywie wszystko zaczyna się zmieniać i zaczynamy go postrzegać w tych samych kategoriach, co gramofon Döhmann Helix 1 (180 000 zł). A w końcu w ogóle przestajemy go z czymkolwiek porównywać. Muzyka odtwarzana za pomocą Cantano jest interesująca sama w sobie, bez względu na to jak została nagrana. To oczywiście zmienia się w zależności od tego, jakiej płyty słuchamy, ale nawet z tymi krążkami, po które rzadko sięgamy jesteśmy wciągani w przekaz, angażując się weń emocjonalnie i intelektualnie. Emocjonalnie, bo okazuje się, że część „odrzuconych” otrzymała ten status niesprawiedliwie i jeśli tylko odtworzenie jest wysokiej klasy, mają swoją historię do opowiedzenia, a intelektualnie ponieważ Cantano serwuje interesujący przekaz, nasycony informacjami, detaliczny, ale i pulsujący podskórnym „bitem”, dzięki czemu można je porównywać nawet z najlepszymi. Balans tonalny tego zestawu jest bardzo neutralny. Ma on mocno rozbudowaną górę i niski, bardzo niski bas, ale nigdy nie dominują one przekazu. Są częścią składową większej całości nawet jeśli to nagrania w których zadbano, aby bas robił wrażenie, jak np. Wintersun z albumu Ark Brendana Perry’ego, albo z takich, w których blachy są przeskalowane i zbyt mocne, jak np. z dwupłytowego albumu zawierającego remiksy utworu Where's the Revolution Depeche Mode. W obydwu przypadkach własności nagrań były czytelne, jednoznaczne, ale nigdy nie przed muzyką. To bowiem gramofon, który doskonale różnicuje nagrania, pomimo że na pierwszy rzut oka nie jest specjalnie wylewny. Dla przykładu chodzi o to, że jego dźwięk nie jest ocieplony, ale często jest ciepły. Puszczając oryginalne, monofoniczne wydanie krążka Julie London Julie is her name… Vol. 1 usłyszałem niebywale niski, ciepły wokal. Tak wtedy wydawano tego typu nagrania w mono, bo bardzo podobnie brzmią płyty Nat ‘King’ Cole’a i Deana Martina z tego okresu. Dla porównania, wersje stereo są znacznie jaśniejsze, ostrzejsze. Cantano doskonale uchwyciło intencje realizatorów i producentów, którzy chcieli oddać intymną stronę głowu Julie London i namacalność gitary Berneya Kessela, ale bez zlewania wszystkiego w papkę; poszczególne elementy były czytelne. Z kolei kiedy na talerzu znajdzie się płyta na której zadbano o wysoką dynamikę i o odpowiednio wyprofilowane czoło ataku dźwięku, wówczas Cantano momentalnie się tego łapie i pokazuje, dla przykładu, fortepian Tsuyoshi Yamamoto z płyty Midnight Sugar w sposób, w jaki potrafią to najlepsze gramofony, np. wspomniany Döhmann Helix 1. Te dwie konstrukcje dzielą umiejętność do cieniowania dynamiki, która w większości innych konstrukcji jest łagodzona w imię innych celów. Tutaj wszystko jest doskonale zrównoważone. Kiedy słuchamy płyty London wydaje się nam, że to gramofon stworzony do wokalistyki, skupiony na ciepłym, niskim środku pasma. Kiedy słuchamy Perry’ego, albo Kraftwerka mamy z kolei wrażenie, że to konstrukcja przygotowana z myślą o szerokich planach, rozmachu, basie. I tak dalej. Za każdym razem inaczej. Bez narzucania swojego charakteru i bez kierowania naszej uwagi na konkretne aspekty brzmienia. Zawsze dostajemy za to gęsty i skupiony dźwięk o dużej wadze i ogromnej dynamice. Ta ostatnia kojarzy się często z raczej jasnym brzmieniem, bo łatwiej pokazać atak, szybkość jeśli się trochę wyprofiluje dźwięk, uwalniając się od wypełnienia. Nie w tym przypadku. Wypełnienie to bowiem podstawa dla przekazu Cantano. Kontrabas, stopa perkusji, bas, wokale, fortepian – wszystko to ma solidne wsparcie, dzięki któremu „płyniemy” razem z muzyką, a nie walczymy z prądem. Elementem, któremu gramofon to zawdzięcza jest rozdzielczość. Klasę urządzenia można łatwo rozpoznać skupiając się na zależnościach między rozdzielczością, selektywnością i detalicznością. Niemiecki gramofon serwuje informacje, a nie detale. Co to oznacza? Po pierwsze tak brzmi muzyka, a nie dźwięki, a po drugie słychać mnóstwo rzeczy, ale nie od razu można powiedzieć dlaczego. Jak na przykład różnice między cyfrowymi i analogowymi rejestracjami. Te drugie są z tym gramofonem nieco bardziej tępe i mniej dynamiczne. Ale jeśli to dobre nagranie, jak np. rejestracje PCM firmy Denon z lat 70., dostajemy razem z tym mnóstwo muzyki. Z kolei jeśli to współczesne nagranie cyfrowe, a co za tym idzie współczesne tłoczenie, przekaz robi się nudny, nieinteresujący. Normalnie te różnice są ukazywane jako wyostrzenie, artefaktowa dynamika itd. Posłuchajmy Cantano, a będziemy wiedzieli więcej. To, co w najdroższych gramofonach jest inne, czasem lepsze, to np. skala. Air Force One TechDASa zagrał u mnie niewiarygodnie obszerną sceną, która wychodziła bokami w kierunku słuchacza. Podobnie było z obydwoma gramofonami Kronosa – Spartą i Pro, ten ostatni z ramieniem Black Beauty. Bardziej szczegółowy dźwięk, ale w dobrym duchu, dawały gramofony SME. No i jeszcze większy wolumen, większe źródła pozorne to domena zarówno cieplej brzmiących gramofonów, jak Kronos i Avid, ale i – przywoływanego już kilkukrotnie – Döhmanna. Weźmy jednak pod uwagę, że mówimy o znacznie droższych konstrukcjach, od których Cantano wcale nie odstaje. A pod względem różnicowania i umiejętności pokazania spójnego przekazu z mnóstwem informacji jest często, może poza kilkoma wyjątkami, równie dobry. I dodajmy do tego coś, co powinno się szczególnie spodobać. Pomimo wielu informacji trzaski i szumy nie są podkreślane. Powiedziałbym nawet, że są lekko temperowane, tj. świetnie tłumione. Słuchanie nawet mocno sfatygowanych, albo po prostu zasłuchanych na śmierć płyt nie niesie niebezpieczeństwa zmęczenia problemami nośnika. To nie jest to samo, co z Air Force One, gdzie mamy osobne plany muzyki i trzasków oraz szumów, ale nie miałem z tym żadnego problemu. Podsumowanie Gramofon pana Olivera von Zedlitza ma klasę. Tak się kiedyś mówiło o wyjątkowych kobietach lub mężczyznach – wystarczyło na nich spojrzeć i już wiedzieliśmy. Inni, choćby na głowie stawali, nigdy tak się nie prezentowali. Podobnie jest z Cantano – gramofonem W i ramieniem T. Jest on skromny w wyrazie, wyrafinowany w budowie, piękny w brzmieniu. Nie jest tak efektowny jak inne gramofony, tj. nie uwodzi w krótkim odsłuchu. Trzeba doświadczenia, żeby zrozumieć o co w nim chodzi. A chodzi o piękno muzyki bez narzucania swojego charakteru – ni mniej, ni więcej. Dane techniczne (wg producenta) Cantano W |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/przedwzmacniacz liniowy/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Pro Audio Bono PAB CERAMIC 7 SN | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon Audio HA-3 - Słuchawki: HiFiMAN HE-1000 V2 | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity