pl | en

Kolumny głośnikowe | podłogowe

YG Acoustics
HAILEY 1.2

Producent: YG ACOUSTICS LLC
Cena (w czasie testu): 234 180 zł/para

Kontakt:
4941 Allison St. Unit 10
Arvada, CO 80002 | U.S.A.


www.yg-acoustics.com

MADE IN USA

Do testu dostarczyła firma: CORE trends


Kolumny YG ACOUSTICS Hailey 1.2 należą do top high-endu. Kosztują tyle, co ładne, dwupokojowe mieszkanie w Krakowie lub przyjemna kawalerka w Sopocie. W ich powstanie zostały jednak zainwestowane miliony dolarów – w maszyny, badania, produkcję i sprzedaż. Hailey 1.2 są odpowiednikiem Bentleya i tak należy na nie patrzeć i o nich myśleć.

lekroć mówię komuś o tym, że słyszałem kolumny YG ACOUSTICS i że mi się niezwykle podobały widzę okrągłe oczy moich rozmówców, tym bardziej przypominające perfekcyjne koło, im lepiej znają moje gusta dźwiękowe i wiedzą, na czym na co dzień w domu słucham muzyki. Mogę być wówczas pewien jednego: moi rozmówcy nigdy wcześniej nie słyszeli tego typu kolumn w dobrych warunkach, nie wiedzą, jakie stoją za nimi techniki, ani jakie rezultaty można za ich pomocą osiągnąć.

W czym rzecz, skąd takie reakcje? Niemal zawsze mają one związek z materiałem, z którym wykonano zarówno obudowy kolumn tej firmy, jak i membrany przetworników średnio i niskotonowych, czyli z aluminium. O technologiach stosowanych przez YG Acoustics pisałem przy okazji najtańszych w ofercie kolumn Carmel 2, pisałem również o drodze zawodowej właściciela firmy, pana Yoava Gevy. Jedno wynika zresztą z drugiego.

Patrząc na to z perspektywy czasu, widząc jak się firma rozwija, mogę powiedzieć coś, co nieczęsto mam szansę wyartykułować: to jedna z firm, która jest naturalnym spadkobiercą myśli technicznej i sposobu projektowania mającego korzenie w ciągu trzech dekad XX wieku (1930-1960), w inżynieryjnym podejściu do tematu, wspartym wrażliwością muzyczną.

Oczywiste jest, że każda, czy to duża, czy też mała firma będą w swoich materiałach firmowych coś takiego pisały, na tę tradycję się powoływały, dobrze jest być częścią czegoś tak prestiżowego. W rzeczywistości jednak niemal wszystkie jedynie „konsumują” odkrycia z tego przełomowego dla techniki audio okresu, wyznaczanego przez wynalazki Bell Labs i innych laboratoriów, wsparte badaniami z lat 50. i 60., w technice kolumnowej kojarzone najczęściej z BBC.

Korzystanie z pracy badawczej innych nie jest niczym złym, można nawet powiedzieć, że to dobry znak, zbyt wielu producentów ma braki w wiedzy kompensowane jedynie entuzjazmem. Ale korzystać i rozwijać to jednak dwie różne rzeczy. Pan Yoav Geva i jego firma YG Acoustics należą do wąskiej grupy producentów, którzy bazując na dokonaniach wcześniejszych generacji rozwijają je, doprowadzając na kolejny poziom, do którego tamci nie mieli szans dojść, a to ze względu na niedoskonałe techniki pomiarowe, a to przez niedoskonałe technologie, a to wreszcie przez takie, a nie inne poglądy na to, co w reprodukowanym dźwięku jest ważne, a co nie.

Jak dla mnie kolumny tej firmy to myśl BBC przeniesiona do XXI wieku.

YOAV GEVA
Właściciel, konstruktor

Pomysł stojący za kolumnami Hailey był dość prosty – chodziło o to, aby zaprojektować kolumny o dźwięku maksymalnie zbliżonym do naszych flagowych konstrukcji w cenie, która byłaby dostępna większej liczbie melomanów niż modele Sonja XV i Sonja 2; wciąż oczywiście mówimy o klasie ultra high-end.

Zdecydowaliśmy się więc na użycie tych samych, produkowanych przez nas samodzielnie przetworników z membranami BilletCore, które znajdziemy w naszych flagowcach, redukując ich liczbę z dwóch 150-centymetrowych głośników do pojedynczego, 18,5-centymetrowego. Głośnik niskotonowy pozostał ten sam. Zdecydowałem się także na użycie zwrotnicy tej samej klasy, w której zastosowaliśmy nasz własny układ DualCoherent, łączący płaską odpowiedź częstotliwościową z niemal zerowym przesunięciem fazy. Pozwala to zrezygnować z optymalizacji jednej z tych wartości kosztem drugiej, jak najczęściej robią to inni producenci głośników.

Zdecydowałem się też wykonać obudowę w całości z aluminium, na maszynach CNC, która miałaby ekstremalnie grube ścianki – nawet do 35 mm (Sonja XV i Sonja 2 mają nieco grubsze – 45 mm). Aby utrzymać niższą cenę zastosowałem obudowę o pojedynczych ściankach, a nie – jak w droższych modelach – obudowę typu „box-in-the-box”, czyli z podwójnymi ściankami. Każdy przetwornik otrzymał własną komorę, ale – znowu inaczej niż w droższych konstrukcjach – zwrotnice nie mają osobnych komór.

I wreszcie głośnik wysokotonowy – wykorzystuje on, wykonywany przez nas na maszynach CNC, system napędowy ForgeCore. To nie jest ten sam, niemożliwie drogi w wykonaniu, głośnik, co w modelach Sonja XV i Sonja 2, ponieważ cena kolumn znacząco by wzrosła. Uważam, że w rezultacie tych zabiegów uzyskałem jakieś 85% jakości kolumn Sonja 2.2 i Sonja 2.3, a cena jest o połowę niższa.

Hailey różni się od modelu Carmel 2 w następujący sposób:

- Hailey to kolumna trójdrożna z 26-centymetrowym głośnikiem niskotonowym BilletCore, 18,5-centymetrowym głośnikiem średniotonowym BilletCore oraz głośnikiem wysokotonowym ForgeCore; z kolei Carmel 2 nie ma głośnika niskotonowego i jest głośnikiem dwudrożnym z dokładnie takim samym przetwornikiem nisko-średniotonowym i wysokotonowym, jaki mamy w modelu Hailey.

- Hailey korzysta z dwuczęściowej obudowy (jak Sonja 2.2), a każdy moduł jest optymalizowany dla specyficznego zakresu częstotliwości. W Carmel 2, ponieważ głośnik nisko-średniotonowy musi przetwarzać także niskie częstotliwości, obudowa musiała być jednoczęściowa.

- Obydwie kolumny korzystają z obudów wykonanych z aluminium na obrabiarkach CNC ze ścianką przednią o grubości 35 mm, ale tylne ścianki i boczne są w modelu Hailey grubsze.

Czy da się w przyszłości zmienić model Hailey 1.2 w 2.2? Cóż, model 2.2 jeszcze nie powstał, trudno mi więc na ten temat snuć domysły. Wersja 1.2 jest najnowsza i nie planujemy w najbliższej przyszłości żadnych zmian. Ale, generalnie, mogę powiedzieć, że kiedy YG Acoustics wprowadza do sprzedaży nowe modele kolumn, ciężko pracujemy nad tym, aby niemal zawsze można było apgrejdować starsze wersje do nowszych, bez potrzeby wymiany kolumn. Nie jestem pewien, co moglibyśmy zmienić w modelu 1.2, ale jeśli kiedykolwiek do tego dojdzie na pewno będzie go można ulepszyć, przechodząc do – hipotetycznego – modelu 2.2.

| Hailey 1.2

Oferta YG Acoustics składa się z zaledwie trzech modeli: Carmel 2 (HF | No. 148), Hailey oraz Sonja, przy czym Hailey może mieć formę kolumn podstawkowych, nosi wówczas oznaczenie 1.1, lub podłogowych, z oznaczeniem 1.2, a topowa Sonja ma dwie inkarnacje: Sonja 2 w kilku wersjach oraz Sonja XV. To, co rzuca się w oczy, to skalowalność tych konstrukcji.

Poza otwierającymi ofertę Carmelami 2, wszystkie pozostałe bazują na tym samym pomyśle: to systemy składane z kilku podsystemów. Hailey 1.2 to dwudrożne kolumny podstawkowe zespolone z dużym modułem basowym. Przechodząc z Haileya na Sonję zmieniamy moduł basowy na większy, a średniowysokotonowy na trzygłośnikowy. Potem możemy dodać do tego drugi moduł basowy, na którym całość stoi. Kolumna nosi wówczas nazwę Sonja 2.3. Jak czytamy w materiałach firmowych to wersja bazująca na badaniach przeprowadzonych dla rocznicowego modelu Sonja XV.

Sercem wszystkich tych kolumn jest zwrotnica. O jej roli, przy okazji testu kolumn Avatar Audio Numer 3 Bamboo, mówił Cezariusz Andrejczuk, regularnie słyszę to od innych producentów, a najlepszym przykładem obrazującym to stwierdzenie jest firma o której tym razem mowa. Jej właściciel to izraelski informatyk i naukowiec, który zajmował się technikami cyfrowego przetwarzania sygnału.

Najważniejszym założeniem, które udało mu się zrealizować była optymalizacja odpowiedzi zwrotnicy nie tylko w domenie częstotliwościowej, ale i fazowej; w modelu Hailey 1.2 pasmo przenoszenia ma odchyłkę mniejszą niż 1 dB, a dewiacja fazy mieści się w granicach +/- 5º. To niebywałe osiągnięcie. Rozwiązanie to nosi nazwę DualCoherent.

Aby zwrotnica do czegoś się przydała, potrzebne są odpowiednie głośniki. Miękką kopułkę wysokotonową z grubą fałdą zawieszenia firma kupuje w Scan-Speaku i jest to bodajże jedyny element tej konstrukcji (może poza okablowaniem), która powstaje poza fabryką YG, włączając w to także kolce, zaciski i śruby. A i on jest modyfikowany, ponieważ w YG powstają metalowe elementy jego systemu napędowego. Głośnik basowy jest ten sam, co w większym modelu Sonja, a średniotonowy, o średnicy ø 185 mm, powstał specjalnie dla tej kolumny. Głośniki te wykonywane są samodzielnie na maszynach CNC i wycinane są z bloków aluminium używanego w przemyśle lotniczym. Technikę tę nazwano BilletCore.

Z kolei aby głośniki mogły pracować w komfortowych warunkach potrzebna była odpowiednia obudowa. Jest ona wykonywana w całości z płatów aluminium, również na maszynach CNC w fabryce YG. Składane są tak, aby uzyskać jak najlepsze tłumienie struktury, dlatego wewnątrz nie znajdziemy żadnego wytłumienia. Nigdzie nie widać również śrub mocujących. Kolumna dzieli się wizualnie na dwie części: górny minimonitor oraz dolny subwoofer, skręcone w jedną, sztywną całość. Wąskie z przodu, rozszerzające się w kierunku podłogi, gdzie umieszczony jest głośnik basowy, są głębokie, a mimo to wyglądają lekko, poważnie, po prostu obłędnie. To kolumny o budowie zamkniętej.

Testowany model jest drugim od dołu i trzecim od góry – ofertę rozpoczynają niewielkie, dwudrożne Carmel 2, kosztujące 125 643 złotych za parę, a wieńczą czteroczęściowe, dziesięciogłośnikowe, ważące w sumie 840 kg, powstałe na 15-lecie firmy kolumny Sonja XV, za które zapłacimy 1 370 183 zł (ceny w Polsce za parę). Wykonanie każdego z modeli oferowanych przez tę firmę jest po prostu perfekcyjne.

Tomek, jeden z gospodarzy spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, znawca i miłośnik drogich zegarków, kiedy zobaczył stojące u mnie Haileye od razu zwrócił uwagę na to, że sam pomysł na tego typu konstrukcję przypomina to, co robią niewielkie, szwajcarskie manufaktury zajmujące się budową zegarków. Ultraprecyzja w wykonaniu, niewielki wolumen produkcji, a przez to wysoka cena – to rzeczy, które od razu mu przyszły na myśl. A do tego forma – pionowe i poziome linie łączą się w Haileyach 1.2 tak, jak gdyby to były projekty wyrafinowanych czasomierzy. Ale, powtórzę, tylko w ten sposób można było przenieść doświadczenia Działu Badawczego BBC i wszystkich, którzy byli przed nim, do miejsca, w którym jesteśmy. Jak zwykle jest bowiem tak, że stoimy na barkach olbrzymów. Ale dzięki temu widać więcej…

Ustawienie | Kolumny stanęły w tym samym miejscu, w którym na co dzień stoją Harbethy M40.1. Okazuje się, że to w moim pokoju najlepsze miejsce dla kolumn, zarówno podstawkowych, jak i podłogowych. Ponieważ konstrukcje YG Acoustics są dość głębokie moduł basowy był wysunięty nieco mocniej w moim kierunku – sekcja średnio-wysokotonowa znalazła się jednak dokładnie w tym samym miejscu, co przednia ścianka Harbethów. Kolumny skręcone były do środka w ten sposób, że ich osie skierowane były nieco przed miejscem odsłuchowym.

Sprzęt towarzyszący | Wzmocnienie zapewniała sprawdzona końcówka mocy Soulution 710 i kable głośnikowe Siltech Triple Crown. Źródłem sygnału był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 High Fidelity Edition, ale oprócz tego słuchałem również płyt LP na gramofonie Bergmann Audio Galder 4-arm T.T. z ramieniem tangencjalnym Odin oraz wkładką Miyajima Labs Madake.

Pokój | Przy tak dużych kolumnach, schodzących na basie tak nisko, zawsze pada pytanie o wielkość pokoju i odległość w jakiej powinno się od nich siedzieć. Na to pierwsze, w stosunku do konstrukcji YG Acoustics, pan Geva odpowiada: „kolumny YG Acoustics mają obudowę zamkniętą, dlatego można ich używać w pokojach o bardziej zróżnicowanej powierzchni niż w przypadku kolumn z bas-refleksem”. Na drugie odpowiadam ja – im bliżej, tym lepiej, ale nie za blisko.

Duże Haileye wydają się w niewielkim stopniu generować wzbudzenia, jak gdyby w jakiejś mierze kontrolowały nie tylko same siebie, ale i to, co się dzieje w pokoju. Niskie tony są w nich zwarte i zdyscyplinowane, nigdy nie miałem więc wrażenia, że to zbyt duże, jak na moje pomieszczenie, konstrukcje. Wystarczy zresztą zobaczyć, jak to wygląda u jednego z redaktorów japońskiego magazynu „Stereo Sound”- jego pokój ma jakieś, na oko, kilkanaście metrów kwadratowych, kolumny stoją przy ścianie, fotel odsłuchowy stoi przy drugiej, a pomiędzy ścianami są może dwa-trzy metry. Kilka lat temu widziałem zdjęcie tego samego pokoju z modelem Sonja 1.2.

YG ACOUSTICS w „High Fidelity”
  • TEST: YG Acoustics CARMEL 2 | kolumny głośnikowe
  • WYWIAD: YOAV GEVA | YG Acoustics, CEO

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    | SACD/CD
    • Carlo Gesualdo de Venosa, The Complete Madrigals, Delitiae Musicae, Marco Longhini, Naxos 8.507013, 7 x CD (2013)
    • Ella Fitzgerald & Louis Armstrong, Ella and Louis, Verve/Lasting Impression Music LIM UHD 045, UltraHD CD (1956/2010)
    • Laurie Anderson, Homeland, Nonesuch 524055-2, CD + DVD (2010); recenzja TUTAJ
    • Mario Suzuki, Masterpiece II: Touching Folklore Music, Master Music XRCD24-NT021, XRCD24 (2018)
    • Michael Jackson, Thriller. 25th Anniversary Edition, Epic/Sony Music Japan EICP-963-4, CD+DVD (1982/2008)
    • Polish Jazz Quartet, Polish Jazz Quartet, Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland, „Polish Jazz | vol. 3”, Master CD-R (1965/2016); recenzja wersji CD TUTAJ
    • Serge Gainsbourg, Histoire de melody Nelson, Mercury Records/Universal Music France 277 825 3, “Deluxe Edition” 2 x CD + DVD (1971/2011)
    • Takeshi Inomata, The Dialogue, Audio Lab. Record/Octavia Records OVXA-00008, SACD/CD
    • Tomasz Pauszek, LO-FI LO-VE, Audio Anatomy AA-006-17-CD, 2 x Master CD-R (2017); recenzja TUTAJ
    • West 8th Street, West 8th Street on Castle Ave., Audio Lab. Record/Octavia Records OVGL-00025, SACD/CD (1976/2012)

    | Long Play
    • Clifford Brown and Max Roach, Study In Brown, EmArcy Records/Universal Music Japan UCJU-9072, 200 g LP (1955/2007)
    • Depeche Mode, Leave in Silence, Mute Records 12 BONG 1, maxi SP (1982)
    • Falla, The Three Cornered Hat, Decca/Esoteric ESLP-10003, „Master Sound Works | Limited Edition”, 200 g LP (1961/2008)
    • Frank Sinatra, This is Sinatra!, Capitol Records T768, LP (1956)
    • Hans Theessink, Slow Train, Blue Groove 1610, 180 g LP (2007)
    • Nat “King” Cole, Just One Of Those Things, Capitol Records/S&P Records S&P-508, „Limited Edition | 0886”, 180 g LP (1957/2004)
    • Wes Montgomery & Wynton Kelly Trio, Smokin’ At The Half Note, Verve/Universal Music K.K. [Japan] UCJU-9083, 200 g LP (1965/2007)

    Japońskie wersje płyt dostępne na

    | Znikanie

    To kolumny, które kompletnie znikają z pola widzenia. Mają kolor czarny, co im w tym pomaga, jak i wąską ściankę, która nadaje im smukły, zgrabny wygląd. A jednak nie o to chodzi – znikają jak samoloty z technologią stealth z radarów, nie pozostawiając po sobie nawet poświaty. Dźwięk dochodzi spomiędzy nich, rodzi się w realnej przestrzeni generowanej w naszym pokoju i nie mamy wrażenia, że jest przez coś „generowany”, po prostu się „pojawia”.

    Szczególnie dobrze słychać to było z nagraniami monofonicznymi, jak chociażby z płyty Ella and Louis w fantastycznej edycji First Impression Music. To normalne, ponieważ nagrania mono odtworzone tak dobrze, jak w tym przypadku, robią największe wrażenie. Ale i stereofoniczne realizacje, jak chociażby szokująco dobre nagrania Madrygałów Gesualdo, wydane kiedyś przez firmę Naxos w zgrabnym boxie, jak Masterpiece II Mario Suzuki w wersji XRCD24 i inne – wszystkie oddawały aspekt przestrzenny tak, jakby dźwięk powstawał samoistnie przed nami, a kolumny nie miały z tym nic wspólnego.

    Żeby to potwierdzić posłuchałem kilku płyt z tzw. „głównego nurtu”, jak Histoire de Melody Nelson Serge’a Gainsbourga i Thriller Michaela Jacksona. I znowu ta sama sztuczka ze znikaniem, przy czym teraz najważniejsze były wydarzenia na osi, to one angażowały najmocniej, a to, co po bokach było czymś w rodzaju komentarza, ubogacającego całość, ale podrzędnego względem głównego tekstu. Jeśli elementy nagrania były umieszczane skrajnie, co często ma miejsce na płycie Jacksona, dochodziły dokładnie z miejsca, w których stały kolumny. To konstrukcje generujące niezwykle szeroką panoramę. Ale było właśnie tak, jak mówię – dźwięk dochodził z miejsca w którym stały, a nie z kolumn.

    | Sprawy podstawowe, czyli dół i góra, góra i dół

    Będąc przy dwóch ostatnich płytach z ciekawością prześledziłem sposób w jaki tak duże paczki pokazują niskie dźwięki. Nie chodzi o sam „bas”, ale o cały ten zakres i o to, jak łączy się ze środkiem pasma. Okazuje się, że pod tym względem Hailey 1.2 grają w kompletnie odmienny sposób niż Harbethy M40.1, a w dalszej perspektywie niż wszystkie pozostałe kolumny „by BBC”, JBL-e i tym podobne. W Harbethach, których używam od wielu lat cały przekaz jest ustawiony dość nisko i ma to wpływ zarówno na sposób pokazania sceny dźwiękowej, wolumenu (wielkości w 3D), jak i barw. Tutaj te rzeczy są prowadzone osobno, różnicowane są oddzielnie.

    Bo pod względem barwy Haileye przez większość czasu grają jak high-endowe monitory studyjne – ale właśnie monitory. Skupione są na środku pasma, nie dopalają jego niskiego zakresu, reagując mocniejszym zejściem dopiero na to, co znajduje się na płycie. Dopiero kiedy w nagraniu pojawia się bas, wówczas dźwięk się rozwija. Przy okazji możemy zresztą usłyszeć, jak wiele nagrań ma podciętych od dołu wokal, zapewne po to, aby lepiej „siadł” w miksie. Harbethy całość ocieplają i wszystko brzmi z nimi przyjemniej i pełniej. Z testowanymi kolumnami docieramy głębiej, jesteśmy bliżej prawdy zawartej w nagraniu – na dobre i na złe.

    Niezwykle ciekawie wypadają też wysokie tony. Ilekroć wspominałem o tym, jak wielkie wrażenie wywarły na mnie takie kolumny, jak AudioMachina Pure NSE i YG Acoustics Carmel 2, tyle razy słyszałem w głosie rozmówców niedowierzanie i tylekroć padało sakramentalne pytanie o to, czy aby „nie grają jasno”. I choć wiem, skąd się to może brać, to nigdy nie wiem, co powiedzieć, bo „jasne” to ostatnie, co bym o tych kolumnach powiedział.

    Wysokie tony są znacznie bardziej rozdzielcze niż w kolumnach Harbetha, ale nie przez to, że podkreślono szczegółowość dźwięku, a przez to, że większa ilość informacji pozwala na zbudowanie bardziej wiarygodnego przekazu. To dźwięk, który jest wierniejszy, bardziej prawdziwy. Większość klasycznych kolumn będzie się przy nich wydawała jazgotliwa. To granie z wybitną głębią, z dbałością o szczegół, ale tylko w kontekście ogółu – dźwięk z góry pasma budowany jest w ciągły sposób, nigdy nie uda się ich zmusić do zbyt selektywnego grania.

    | Być jak monitor

    Ale, tak myślę, nie ma to większego znaczenia – wszystko, co napisałem jest prawdą, tak to słyszałem, a jednak wciąż nie oddaje tego, czym te kolumny są. A są po prostu monitorami, w pełnym tego słowa znaczeniu. Ich brzmienie z jednej strony jest więc niezwykle podobne do tego, co znam z Harbethów – a kolumny BBC są archetypem monitora studyjnego. To doskonale zbieżny z nimi idiom podejścia do dźwięku, do tego, jak powinien zostać oddany w warunkach domowych. A jednocześnie to kompletnie różne konstrukcje i słychać, co się jednak w myśleniu o dźwięku zmieniło.

    Haileye doskonale różnicują barwy. Jestem przywiązany do tego, jak to robią konstrukcje BBC, kocham moje M40.1 i je szanuję. Porównanie z amerykańskimi konstrukcjami pokazuje jednak, że każdy dźwięk Harbethów jest pokazywany z czymś w rodzaju otoczki, jakiegoś zawieszenia, przez co dźwięk jest większy, bardziej treściwy. Dynamika brytyjskich monitorów jest wybitna i pod tym względem testowane kolumny nie pokazują niczego nowego. Ale przez to, że ich brzmienie jest – nie mam na to innego słowa – czystsze, to jest bardziej otwarty, dokładniejszy dźwięk.

    A przy tym wcale nie „detaliczny”, bo o przesadę w tym względzie – zaraz po zarzutach dotyczących wysokich tonów – kolumny z metalowymi membranami i – nie daj Boże! – metalowymi obudowami są oskarżane. To bzdura wierutna, głupota do kwadratu i niezrozumienie tego, jak ma wyglądać przekaz. Haileye są doskonale gładkie, kremowe, powiedziałbym nawet, że ma się wrażenie wycofania wysokich tonów, bo najważniejszy jest tu środek pasma. To tylko wrażenie, bo mamy tu wszystko, czego trzeba, a jednak taki właśnie posmak na podniebieniu po kolejnym utworze, kolejnej płycie pozostaje.

    Najciekawsze jest to, jak kształtowana jest tu barwa. Najpierwsze wrażenie jest takie, że jest lekko wycofana, że to kolumny, które pokazują świat z dystansu. Ale puszczamy coś w rodzaju Homeland Laurie Anderson czy doskonałe realizacje pana Okihiko Sugano z Audio Lab. Record i to wrażenie wywraca się do góry nogami, bo dźwięk robi się niesamowicie intymny, zagęszczony, blisko nas. Ale tak właśnie przejawia się nieprzeciętna rozdzielczość, a pod tym względem testowane kolumny są niewiarygodne.

    Dochodzi do tego wybitne obrazowanie. Kolumny różnicują nagrania lepiej niż wszystko, co do tej pory słyszałem, włączając w to najlepsze kolumny znane mi ze studiów nagraniowych i masteringowych. I nie chodzi o to, że precyzyjnie i wiarygodnie pokazują instrumenty, bo to przedszkole, a o to, że budują realną przestrzeń z powietrzem, instrumentami, pogłosami i – jeśli tak płyta została zarejestrowana – efektami. Jeśli mamy dźwięki zapisane w przeciwfazie, jak na wspomnianym krążku Anderson, zostaną pokazane stabilnie za naszą głową, po bokach – wszędzie tam, gdzie z innymi dobrymi kolumnami otrzymujemy tylko wrażenie dźwięku; z Haileyami 1.2 to są realne, treściwe źródła.

    | Winyl

    Wszystko o czym mówię jest prawdziwe zarówno dla źródła cyfrowego, jak i analogowego; choć w tym przypadku „cyfrowe” należy wziąć w cudzysłów, bo Ayon w wersji ‘High Fidelity’ brzmi bardziej jak taśma analogowa niż płyta CD. W każdym razie winyl pokazał podstawową cechę tych kolumn, to jest doskonałą przezroczystość, jeszcze lepiej niż płyty optyczne. Pomógł w tym doskonały gramofon Bergmanna, ale kolumny tę zmianę pokazały natychmiast.

    Potwierdziło się to, że wysokie tony są tu ponadprzeciętne w swojej kremowości i braku podbarwień. Trzaski i szum przesuwu właściwie nie istniały, słychać to było bardziej jak z analogowej taśmy niż z LP. Głos Hansa Theessinka był fantastyczny w swojej naturalności. A znam go całkiem nieźle, bo „High Fidelity” kilka lat temu gościło go na wystawie Audio Show, w czasie której Hans dał świetny koncert, znam też jego nagrania prosto z taśmy-matki grane z magnetofonu w studiu Dirka Sommera.

    Amerykańskie kolumny pokazały to z jednej strony pięknie, bo w nasycony i ciekawy sposób, a z drugiej były tak otwarte, jak jeszcze nigdy tego u siebie w domu nie słyszałem, poza jednym przypadkiem – kolumnami Kyara LumenWhite. I, żeby być uczciwym, nie pamiętam, żebym słyszał coś takiego gdziekolwiek indziej.

    | Czego od Haileyów 1.2 nie dostaniemy

    Czegoś takiego, jak „darmowe” nie ma i zawsze płacimy czymś za coś, niezależnie od tego, co nam mówią producenci i konstruktorzy. Odtwarzanie muzyki to sztuka łącząca fizykę z psychoakustyką i często jest tak, że odpowiednio wybrane i zaaplikowane odstępstwa od perfekcji, czyli zamierzona niedoskonałość, dają coś, czego nie da się inaczej osiągnąć. Tak jest w przypadku Harbethów M40.1. To kolumny w których zakres z okolic 45 Hz jest lekko podniesiony względem 1 kHz, co przekłada się na głęboki i gęsty dźwięk, z pięknym basem.

    Hailey 1.2 nie schodzi na dole głębiej niż Harnethy, ani też nie gra wyżej niż one. Gra czyściej i dokładniej, ale też w równie gęsty sposób. Różnica polega na tym, że Harbethy z każdego wydarzenia robią spektakl i dopieszczają słuchającego, podczas kiedy amerykańskie kolumny, bez podkreślania wad, starają się utrzymać na ścieżce prawdy obiektywnej. Co nie znaczy, że ma ona większą wartość niż prawda subiektywna oferowana przez brytyjskie monitory. Bo ostatecznie każde odtworzenie jest tylko próbą „przetłumaczenia” sytuacji nagraniowej na sytuację odtworzeniową, to nie są sytuacje tożsame. I, jak z każdym tłumaczeniem (przekładem), otrzymujemy nową opowieść.

    Za Jackiem Dukajem, polskim autorem literatury SF z górnej półki, spadkobiercą Stanisława Lema, można by więc powiedzieć, że M40.1 to „perfekcyjna niedoskonałość” dająca tyle przyjemności ze słuchania muzyki, jak mało co. Z kolei kolumny YG Acoustics to prawda objawiona, z którą trudno dyskutować, ale której nie wszyscy się podporządkują. W odróżnieniu od wielu innych, równie przezroczystych konstrukcji, mówią one językiem muzyki, a nie techniki, łącząc sprawność techniczną z muzyczną frazą. Tyle, że z naciskiem na przezroczystość, a nie na gęstość. Ta ostatnia to domena, przecież niedoskonałych, kolumn „by BBC”.

    Podsumowanie

    Bardzo rzadko to mówię, bo rzadko mam do czynienia z taką sytuacją: testowane kolumny były dużym krokiem naprzód w rozwoju mojego systemu. Tak, słyszałem u siebie kilka innych, fenomenalnych konstrukcji, które mi się z takiego, czy innego powodu podobały, żeby jeszcze raz przywołać kolumny LumenWhite’a. Świetnie spisały się również kolumny AudioMachina Pure NSE, ciepło wspominam podstawkowe konstrukcje Kaiser Acoustic Chiara i mniejsze konstrukcje YG Acoustics. Ale chyba po raz pierwszy dostaję coś, co jest nie tylko lepsze od Harbethów w niemal każdym aspekcie grania, ale co jest po prostu ich twórczym rozwinięciem.

    To jedne z kilku najlepszych kolumn, jakie w życiu słyszałem.

    Kolumny Hailey dostępne są w dwóch formach – jako monitor podstawkowy 1.1, a po dodaniu modułu basowego jako kolumny wolnostojące 1.2. To konstrukcja trójdrożna w obudowie zamkniętej, wyposażona w 25 mm głośnik wysokotonowy oraz 185 mm nisko-średniotonowy – ten ostatni zaprojektowany specjalnie dla tej kolumny. Tworzą one niewielki monitor, postawiony na module basowym, w którym mamy z kolei głośnik niskotonowy o średnicy ø 250 mm. Podział między przetwornikami ustalono – odpowiednio – na 1,75 kHz i 65 Hz.

    Zwrotnicę zmontowano na dużych płytkach drukowanych – zastosowano w nich najlepsze podzespoły, w tym cewki na rdzeniu toroidalnym. Technikę tę firma nazywa ToroAir – w swojej fabryce nawija cewki na rdzeniach wykonanych na maszynach CNC. Cewki te charakteryzują się unikatowymi cechami, np. wyeliminowano w nich wpływ elektryczny i mechaniczny na pozostałe elementy układu. Firma stosuje też kondensatory Mundorfa z górnej półki, z serii M-CAP. Zaciski głośnikowe ze złoconej bezpośrednio miedzi są podwójne i są wykonywane samodzielnie, podobnie zresztą jak zwory. Zazwyczaj zalecam ich wymianę, ale nie tym razem – to zwory świetne elektrycznie i tłumione mechanicznie tak, aby nie drgały.

    Obudowę wykonano z aluminiowych płyt, obrabianych na maszynach CNC. Ich wykończenie i pasowanie są perfekcyjne, nie widziałem lepszej roboty i jedynie kolumny Magico stoją w tym samym szeregu. Dolny moduł jest lekko wygięty w kierunku podłogi i się ku niej rozszerza. Górna część jest prostopadłościanem o zaokrąglonych brzegach. Wsuwa się ją w dolną część przez wycięcie stabilizujące konstrukcję. Nazwa firmowa: FocusedElimination.

    Kolumny stoją na trzech, bardzo solidnych, nóżkach z aluminiowych stożków i stalowych kolców. Nie jestem zwolennikiem kolców, warto więc wypróbować nóżki z kulkami ceramicznymi. Ale tu i teraz kolce w Haileyach wyglądają naprawdę zawodowo.

    To najlepiej wykonane, najbardziej zaawansowane technicznie kolumny, jakie miałem u siebie w domu.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Pasmo przenoszenia (użyteczne): 20 Hz - 40 kHz
    Odchyłka:
    ±1 dB w paśmie przenoszenia
    ±5° relatywnej fazy w paśmie przenoszenia
    Punkty podziału: 65 Hz, 1,75 kHz
    Skuteczność: 87 dB/2,83 V/1 m (2π bezechowa)
    Impedancja nominalna: 4 Ω (3 Ω minimum)
    Wymiary (W x S x G): 1220 x 330 x 540 mm
    Waga: 77 kg/szt.

    Dystrybucja w Polsce

    CORE trends Sp. z o.o.

    ul. św. Franciszka 62
    93-479 Łódź | Polska

    coretrends.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2018



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |3| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |4| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|
    |7| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|