Wzmacniacz zintegrowany Struss
Producent: STRUSS AUDIO SP. Z O.O. |
hciałem, naprawdę chciałem zacząć ten test jakoś inaczej, uciec od wspomnień, które przewijały się w recenzji modelu Chopin MkIV firmy Struss Amplifiers, jednak poddałem się – chociaż nigdy nie miałem wzmacniacza tej firmy, nasze drogi w taki, czy inny sposób co jakiś czas się krzyżują. Po raz ostatni widzieliśmy się z panem Zdzisławem Hrynkiewiczem-Strussem, o ile mnie pamięć nie myli, jakieś szesnaście lat temu. Może siedemnaście, nie jestem pewien. Pracowałem wówczas w firmie Audioholic, dystrybuującej produkty takich firm, jak McIntosh, PSB, Aerial, Nakamichi, Enlightened Audio Design. Oprócz działalności dystrybucyjnej firma wynajmowała dużą willę na obrzeżach Krakowa, w której urządzonych było kilka pokoi w sposób, w jaki mogłoby to wyglądać u klientów. Poza urządzeniami z dystrybucji w salonie prezentowane były też produkty kilku innych firm, które dopełniały ofertę. Jedną z nich były wzmacniacze firmy Struss. Pamiętam tę sytuację doskonale być może dlatego, że w tym samym czasie mój brat, Maciek, kupił w komisie używany wzmacniacz Strussa o symbolu 140. Ładnie wykonany, z niecodziennym frontem z polerowanej blachy, przedwzmacniaczem gramofonowym i drewnianymi bokami był urządzeniem o którym się mówiło. Nie było to pierwsze urządzenie pana Zdzisława. Projektowaniem i produkowaniem urządzeń audio zajmował się już od dawna, bazując na doświadczeniach wyniesionych z Polskiej Akademii Nauk, gdzie był częścią zespołu inżynierów elektroników. Okres ten trwał dziesięć lat. Następnie, w latach 1985 – 1990, współpracował z firmami Philips i Studer AG – dla tej ostatniej zaprojektował tor odczytu dla magnetofonu szpulowego B77. Jako swojego duchowego mentora pan Struss wymienia dr. Matti Otali. Ten urodzony w 1939 roku, zmarły w roku 2015 profesor fińskiego Uniwersytetu Oulu, ważna figura w Philips Research Laboratories, szef inżynierów firmy Harman/Kardon, był elektronikiem znanym z opracowania pomiarów typu zniekształceń, których wcześniej nie znano – Transient Intermodulation (TIM). TIM powstawały głównie po zastosowaniu głębokiego sprzężenia zwrotnego. Warto wspomnieć, że jego wystąpienie w 1973 roku na konferencji AES zainspirowało norweskiego producenta muzycznego Sveina Erika Børję, który po trzech latach miał gotowy wzmacniacz i firmę: Electrocompaniet. Pierwszym wzmacniaczem pana Strussa powstałym na bazie tych doświadczeń był model Struss 01-2 z 1995 roku. Rok później powstaje firma Struss Amplifiers. Jak czytamy w materiałach firmowych i na stronie internetowej producenta, w tym samym czasie został zaprojektowany model 140, a w następnym otrzymał nagrodę magazynu „Audio”, w którym kilka lat później zaczęły się ukazywać moje recenzje. Pierwszym recenzentem był Adam Mokrzycki, dzisiaj znany bardziej jako organizator wystawy Audio Video Show, której „High Fidelity” jest partnerem medialnym. ZDZISŁAW HRYNKIEWICZ-STRUSS Wzmacniacz DM 250 bazuje na dotychczasowych doświadczeniach firmy Struss Amplifiers, które zostały rozwinięte i mocno zmodyfikowane w nowym zespole Struss Audio. Ważne jest to, że w całym torze wzmocnienia nie ma tranzystorów bipolarnych, pozostaliśmy jedynie przy technologii FET. Zastosowane przez nas komponenty to światowa czołówka, wyeliminowaliśmy całkowicie podzespoły pochodzenia chińskiego. Przedwzmacniacz to nowatorski układ Harmonics and Phase Conversion System, zmieniający proporcje w spektrum zniekształceń harmonicznych. Rozwiązanie układu wprowadza parzyste harmoniczne, charakterystyczne dla układów lampowych, co powoduje, że przekaz muzyki jest cieplejszy, bardziej realistyczny, a jednocześnie nie jest pozbawiony zalet wzmacniaczy tranzystorowych. Również w tej sekcji wprowadzono szereg zmian znanych ze wzmacniaczy Struss Amplifiers. Dotyczą one głównie usunięcia do zera wszelkich pojemności – zarówno sprzęgających, jak i zapobiegających zakłóceniom. Wymagało to od nas zaprojektowania nowych obwodów z uwzględnieniem usunięcia zakłóceń pasożytniczych. Osiągnęliśmy wymagany kompromis stosując w wybranych miejscach elementy SMD, a w decydujących o brzmieniu wzmacniacza elementy THT (tradycyjnie przewlekane). Całość wzmacniacza to niezależne dwa monobloki zasilane dwoma transformatorami toroidalnymi o mocy 500 W każdy. W końcówce wykorzystaliśmy sprawdzoną i dokładnie policzoną topologię chłodzenia konwekcyjnego, znanego z wcześniejszych konstrukcji Struss Amplifiers. Dodam, że Struss Audio jest w końcowej fazie przygotowania osobnych monobloków pracujących w klasie A, o mocy 50 W, w następnej kolejności zaproponujemy monobloki o mocy 400 W, pracujące w klasie AB. | DM 250 W 2015 roku, po serii wzmacniaczy, z których warto wymienić testowane przez nas modele Chopin MkIV oraz R150, firma zmienia strukturę własnościową i pod nazwą Struss Audio rozpoczyna prace nad zupełnie nowym urządzeniem. Wynikiem trzyletnich prac jest wzmacniacz DM 250, będący tematem tego testu. Jak mówi pan Zdzisław, podstawowa struktura mechaniczna jest zbliżona do tego, co znamy z modelu Chopin. Zupełnie nowy jest za to wygląd i elektronika. Przednia ścianka ma ciekawy układ, a to dzięki podzieleniu jej na dwie części karminowym insertem i rzeźbiarskiemu potraktowaniu jej powierzchni. Chromowane gałeczki zmiany siły głosu i wejścia opracowano pierwotnie dla Chopina i nic się od tamtej pory nie zmieniło – są ładne i poręczne. Pilotem zdalnego sterowania, mającego postać płaskiego, ciężkiego dysku, zmienimy tylko głośność. Urządzenie oferuje cztery wejścia liniowe, jedno gramofonowe MM i jedno na końcówkę mocy. Jedno z wejść liniowych jest zbalansowane (XLR). Układ desymetryzujący – wzmacniacz ma budowę niesymetryczną – jest opracowaniem własnym firmy. Jedno z wejść RCA zostało wyposażone w wysokiej klasy gniazda WBT. Z tej samej firmy pochodzą wyjścia głośnikowe. Wzmacniacz chroniony jest przed przeciążeniem i zwarciem. Chroniony jest także wyłącznik zasilający – wybrano do tego zatrzaskowy wyłącznik amerykańskiej firmy C&K, który zabezpiecza przed przypadkowym włączeniem lub wyłączeniem. I przy okazji jest ciekawym odejściem od nudnych przycisków i hebelków. W podobny sposób rozwiązano wyłączanie we wzmacniaczach japońskiej firmy SPEC. Wzmacniacz ma wysoką moc (250 W przy 4 Ω) i szerokie pasmo przenoszenia (5 Hz – 250 kHz), a jego brzmienie zostało ukształtowane tak, aby z jednej strony był możliwie najbardziej „przezroczysty”, a z drugiej, aby brzmiał przyjemnie. Służące temu techniki rozwijane były od 2000 roku, a jedną z ważniejszych jest autorskie opracowanie o nazwie HPCS (Harmonics and Phase Conversion System): Układ HPCS jest rozwiązaniem, które przy zachowaniu ekstremalnie wysokich parametrów technicznych toru wzmacniacza, pozwala na uzyskanie dźwięku przyjaznego dla ludzkiego słuchu. Brzmienie wzmacniacza DM 250 nawiązuje swoją charakterystyką do efektów uzyskiwanych w konstrukcjach lampowych. […] Układ HPCS jest rozwiązaniem, które wprowadzając pewne subtelne modyfikacje w spektrum i dynamice sygnału akustycznego, dostosowuje brzmienie wzmacniacza DM250 do subiektywnej charakterystyki słuchu ludzkiego. Jak mówi pan Zdzisław chodzi o sekcję przedwzmacniacza, w którym zastosował tranzystory polowe J-FET w układzie znanym ze wzmacniaczy lampowych opartych na lampach typu pentoda. Chodzi w nim o zminimalizowanie zniekształceń nieparzystych, a pozostawienie parzystych na poziomie, który byłby akceptowalny z punktu widzenia pomiarów, a który by pomagał w uzyskaniu założonego dźwięku. Układ został zmontowany mieszaną techniką przewlekaną i powierzchniową, a liczbę komponentów starano się zmniejszyć do minimum. Wzmacniacz pracował w systemie referencyjnym „High Fidelity” i porównywany był do dzielonego systemu złożonego z przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III oraz wzmacniacza mocy Soulution 710. Jako źródło pracował odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF oraz testowany równolegle gramofon Gold Note Pianosa z wkładką Machiavelli Red tejże firmy. To wkładka typu MC HO, a jej napięcie wyjściowe wynosi 2 mV, a więc jest niższe niż czułość nominalna przedwzmacniacza w DM 250. W czasie testu nie miało to znaczenia, ale dla spokoju ducha rekomendowałbym stosowanie wkładek o napięciu wyjściowym około 4 mV. Wzmacniacz połączony był z kolumnami Harbeth M40.1 kablami Siltech Triple Crown, a sygnał z odtwarzacza przesyłany był interkonektami Acoustic Revive RCA-1.0 Absolute-FM. Zasilanie zapewniał kabel Acoustic Revive Power Reference Triple-C. Dodajmy, że Struss stał na platformie antywibracyjnej Acoustic Revive RAF-48H. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Zarejestrowana w 2001 roku, za pomocą magnetofonu Studer A829, płyta Autumn in Seattle Tsuyoshi Yamamoto, japońskiego pianisty jazzowego, kompozytora i aranżera, była dla właściciela wydawnictwa First Impression Music, pana Winstona Ma płytą szczególną. Materiał został nagrany specjalnie dla jego wytwórni, a utwór tytułowy skomponowany specjalnie z myślą o nim. |
Nic więc dziwnego, że wznawiał ją co jakiś czas, kiedy tylko znalazł lepszy – jego zdaniem – sposób na wydanie tego materiału. Wersją „ultymatywną” była, jak sądzę, wersja winylowa, jednak bardzo wysoko cenił sobie także wersje cyfrowe – XRCD2 oraz 32-bit UltraHD. Słucham tej płyty dość często, bo lubię Yamamoto, lubię też tego typu muzykę. Ale też za każdym razem wybieram inne wydanie – nie potrafię zdecydować, które jest lepsze. A to dlatego, że są zupełnie różne. Porównałem je korzystając ze wzmacniacza Strussa i różnice o których mowa były absolutnie czytelne i jednoznaczne. Najważniejsza była oczywiście muzyka, to ona nadaje całości sens, jednak to, jak zmieniało się myślenie pana Ma o dźwięku jest fascynujące. Wersja z roku 2011, czyli 32-bit UltraHD, brzmi w duży, intensywny sposób. DM 250 tak też ją zagrał, bo sam gra dużymi planami, to nie jest „chudy” dźwięk, bardzo dobrze więc tę właściwość krążka pokazał. To wzmacniacz grający „szeroko”, to znaczy pokazujący obszerne źródła pozorne ulokowane na dużej przestrzeni. Od razu dało się wyczuć, że dźwięk wersji o której mowa jest w jakiś sposób „zrobiony”. Porównanie płyty XRCD2 do winylu pokazało, że są one do siebie bardziej podobne niż do UltraHD. Struss nie miał kłopotu z pokazaniem mocnego, ale nie do końca konturowego kontrabasu z tej płyty. To wzmacniacz, który nie cyzeluje selektywności niskiego dołu. Gra z rozmachem, ładnymi barwami, ale nie dąży do wyklarowania wszystkiego, co się tam dzieje. Nie przeszkadza mu to jednak w bardzo dobrym różnicowaniu niskiego zakresu, bo od razu słychać było, że wersja XRCD2 jest bardziej punktowa i szybsza, a UltraHD ma mniej wyraźny atak. Kontrola tego zakresu nie ulega wątpliwości, nie o to chodzi – doskonale słychać jednak, że chodzi bardziej o nasycenie go barwami i o masę, a nie o ultymatywną szybkość w oddaniu skoków dynamiki. Nie należy przy tym myśleć, że DM 250 nadaje się przez to tylko do jednego rodzaju muzyki – to anachroniczne podejście. Zarówno płyta First Impression Music, jak i znakomita elektronika Tomasza Pauszka z LO-Fi LO-VE miały odpowiedni rytm, puls, każda własny, a dźwięk naprawdę mocny dół. Puśćmy DAMN. Kendricka Lamara, Starboy The Weeknd albo In Colour Jamiego xx, a usłyszymy to samo: mocny, niski bas o kremowych barwach i przyjemnym, ciepłym ataku. Myślę, że to w dużej mierze takiemu ukształtowaniu zakresu niskotonowego wzmacniacz zawdzięcza taki rozmach, tak ładne wysycenie dźwięku. Bo całe pasmo jest tak prowadzone, to znaczy w ciepły, gęsty sposób. I nie miało znaczenia, czy słuchałem wysmakowanych realizacji jazzowych, czy elektroniki, ten aspekt był czytelny ze wszystkimi płytami. Najnowszy wzmacniacz Strussa gra mocnym pierwszym planem. To urządzenie, które celebruje głosy ludzkie, dodaje im powagi i nasyca znaczeniami. Bardzo mi się to podobało i znakomicie współgrało z filozofią stojącą za kolumnami Harbetha. Jeśli więc słuchamy tego typu muzyki i uważamy, że tylko wzmacniacze lampowe przybliżają nas do naszego ideału – przemyślmy to raz jeszcze, najlepiej słuchając DM 250. Głosy są z nim niesamowicie intymne, mają duży wolumen i dobry rysunek brył. Są treściwe i bardzo naturalne. Mimo że mamy wrażenie, coś jak posmak nałożonego na nie ciepła. Pierwsze 10 W tego urządzenia oddawane jest w klasie A, ma on niewielkie sprzężenie zwrotne i bardzo niskie zniekształcenia TIM, bazuje też na tranzystorach polowych. Każda z tych technik osobno stosowana jest zazwyczaj do ocieplenia dźwięku. Tutaj wszystkie razem zostały bardzo dobrze złożone, przypominając nie tylko to, co znam z lampowego wzmacniacza Qualiton A50i, ale i bazującego na końcówkach pracujących w klasie D wzmacniacza elinsAudio Concerto. Co pokazuje, że jest coś takiego, jak wspólnota estetyczna, smaku i można jej realizację powierzyć różnym technikom. W przypadku DM 250 Strussa daje to rozmach, ciepło, gęstość, nasycenie i niesamowity rozmach. Atak wydaje się zaokrąglony, jednak niczego w brzmieniu blach, instrumentów dętych, w uderzeniu perkusji mi nie brakowało. Doskonale jasne było jednak to, że to urządzenie „długodystansowe”, w którym uwaga słuchacza skupia się na wypełnieniu i podtrzymaniu, a nie na ataku. Dynamika może się więc wydać nieco uspokojona, przynajmniej jeśli posłuchamy obok czegoś wyraźnie otwartego i wyraźnie dynamicznego. Ma to jednak znaczenie tylko w krótkim demo, w długim odsłuchu zaczyna być zaletą. Także wybrzmienie jest przez to nieco maskowane i chyba dlatego dźwięki ulokowane na osi, w pierwszym planie, wydawały się być u nas w pokoju, a nie my w ich przestrzeni. Były duże, treściwe i gęste, miały też duże, ładne bryły. Były jednak „tu i teraz”, a pogłosy i akustyka wnętrz były temperowane. Paradoksalnie, zyskiwała na tym muzyka klasyczna w wydaniu kameralnym, ponieważ wykonawcy byli blisko nas, bez oddalania ich od nas kosztem pogłosu. Podsumowanie Świetnie wyszedł ten wzmacniacz panu Zdzisławowi – jest pięknie nasycony, gęsty, ale nie zlewa wszystkiego w papkę. Jego wysokie tony mają wyjątkową łatwość w wypełnianiu pasma bez rozjaśnienia i wyostrzenia. Bas jest niesamowicie głęboki i mocny, chociaż nie ściga się z najlepszymi w kontroli i selektywności. Ma być po prostu dobrym wypełnieniem i podstawą. Jak widać najważniejszym zakresem jest tu środek pasma. Pięknie wypadają więc wokale, niewielkie składy kameralne, świetnie brzmi jednak i elektronika. Mimo tak ukształtowanej barwy to bardzo uniwersalny wzmacniacz, ponieważ gra w bardzo szybki i czysty sposób, mimo że skryte to jest pod barwami i nasyceniem. Przedwzmacniacz gramofonowy jest tu fajnym dodatkiem, ale dopiero wysokiej klasy źródła cyfrowe i przedwzmacniacze gramofonowe pozwolą DM 250 pokazać wszystko to, o czym mówiłem. Gratulacje! DM 250 jest średniej wielkości wzmacniaczem zintegrowanym o którym producent mówi „dual mono”. Chodzi o to, że są to dwa monobloki zasilane z osobnych transformatorów. Jego ścianka przednia jest bardzo ładna – podzielona na dwie części przez wijącą się między nimi karminową wstęgę wygląda naprawdę ładnie. Tego typu motyw nie jest nowością, bo w innej formie znamy go przecież z urządzeń firmy elinsAudio, ale przecież widać, że chodzi o wykorzystanie podobnego pomysłu, a nie powielenie go. Przód i tył | Front wykonano z grubego aluminium anodowanego na kolor czarny i karminowy. Nie jest płaski, jak zazwyczaj, a nieco wybrzuszony, co sprawia, że całość wygląda w bardzo „architektoniczny” sposób. Jego produkcją zajęła się firma z Kanady. Manipulatory znamy z Chopina – to niewielka gałka siły głosu oraz zmiany wejść; tą ostatnią możemy też rozłączyć końcówkę i przedwzmacniacz, włączając urządzenie w system kina domowego. Zniknęła natomiast gałka regulująca poziom sygnału na wyjściu słuchawkowym – firma zrezygnowała z tej funkcji. Wybrane wejście wskazywane jest przez niebieskie diody LED. Dość niespotykany, znany raczej z urządzeń przemysłowych, jest wyłącznik napięcia zasilającego – ma zapadkę, która zabezpiecza przed przypadkowym włączeniem lub wyłączeniem urządzenia. Z tyłu znajdziemy wyodrębnione wejścia oznaczone jako CD/DAC – to wysokiej lasy gniazda WBT – oraz gniazda głośnikowe tej samej firmy. Pozostałe wejścia RCA są klasyczne, lutowane do płytki drukowanej. Ponieważ wzmacniacz został zaprojektowany z myślą o eksporcie do USA i Kanady, mamy tu wejście zbalansowane XLR oraz, już wspomniane, wejście na końcówkę mocy. Chassis, przygotowywane przez jedną z podwarszawskich firm, wykonano z giętych, cynkowanych blach stalowych, a górną ściankę polakierowano. Od środka wyklejona jest ona matą bitumiczną, tłumiącą jej wibracje. Wzmacniacz stoi na aluminiowych, podklejonych filcem nóżkach. Środek | Na przedniej ściance wzmacniacza widnieje napis „Dual Mono”, a na tylnej „Dual Mono Amplifier”. Podnosząc go będziemy wiedzieli, że pomimo niewielkiej budowy nie żałowano w nim miedzi i aluminium – termin „dual mono” oznacza tutaj osobne zasilanie obydwu kanałów. Użyto do tego dwóch, sporych transformatorów toroidalnych o mocy 500 W każdy, zamontowanych na grubej, miedziowanej platformie. Współpracują z nimi cztery, po dwa na kanał, kondensatory tłumiące tętnienia sieci o pojemności sumarycznej 60 000 μF. Końcówka mocy bazuje na własnym patencie firmy Struss - RP nr 176514. To układ sprzęgnięty bez pośrednictwa kondensatorów, oparty w całości o tranzystory polowe. Obydwa kanały dzielą tę samą płytkę drukowaną, której duża część została zmontowana powierzchniowo. Tranzystory przykręcone zostały do grubej na 15 mm płyty z aluminium. Wraz z dużym radiatorem typu „jodełka” i obudową odprowadza ona ciepło z tranzystorów końcowych, dwóch komplementarnych par na kanał – to tranzystory polowe typu N-MOSFET (IRFP240 + IRFP9240). Przykręcenie tranzystorów do grubej, odpornej na drgania płyty miało zmniejszyć ich drgania i efekt „mikrofonowania”. Dziś już wiadomo, że znany z urządzeń lampowych wpływa także na układy tranzystorowe. Podobnie zresztą, jak przedwzmacniacz. Ten ma osobną płytkę i został przykręcony przy tylnej ściance. Oparty jest o tranzystory J-FET pracujące w układzie podobnym, jak pentody w układach lampowych, dzięki czemu zminimalizowano 3. harmoniczną, pozostawiając mocniejszą 2. Ma to pomóc w uzyskaniu bardziej „lampowego”, a tak naprawdę bardziej naturalnego i przyjemnego brzmienia. Wejścia zmieniane są przekaźnikami, a wejście CD wydaje się mieć krótszą ścieżkę sygnału. Wejście gramofonowe pracuje z pojedynczym układem scalonym Texas Instruments, z którego starto napisy. Regulacją siły głosu zajmuje się potencjometr firmy Alps do którego biegną sporej długości interkonekty. Pilot zdalnego sterowania | Ciekawie wygląda pilot zdalnego sterowania – ma okrągły obrys i jest dość ciężki, Możemy za jego pomocą pogłośnić lub ściszyć głośność. Został zaprojektowany tak, aby leżeć na płaskiej powierzchni. Dane techniczne (wg producenta) Nominalna moc wyjściowa: 130 W/8 Ω | 250 W/4 Ω |
System referencyjny 2018 |
|
1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST| 2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST| 3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| 4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| 5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710 6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity