WYWIAD
STUART SMITH
Tytuł pisma: „HIFI PIG” |
omyślmy – „Soundstage!” założono w 1995 roku, rok później, w 1996, „EnjoyTheMusic.com”, „Positive-Feedback Online” przeniósł się do internetu w 2002 roku (od 1990 ukazywał się w formie drukowanej), w tym samym roku wystartował „Sixmoons.com” a „High Fidelity” dostępny jest online od 1 maja 2004. Na tym tle francuski, anglojęzyczny magazyn „HiFi Pig Magazine” wydaje się nowicjuszem. Wojciech Pacuła: Stuart, opowiedz proszę o sobie – kim jesteś, powiedz coś o swojej pracy, karierze. Później studiowałem na wydziale środowiska („environmental studies”) w Sunderland. W ciągu dziesięciu lat, które tam spędziłem prowadziłem, z sukcesem, program radiowy, posmakowałem kariery DJ-a w klubach i na imprezach (DJ-wałem gdzie tylko się dało), grałem w zespole dub regge (Roughneck Sounds), miałem sklep z winylami (Mr Music Man) i 50% udziałów w studio nagraniowym. Jak widzisz, muzyka zawsze była znaczącą częścią mojego życia. W latach 80., będąc nastolatkiem, podobnie jak wielu innych nastolatków w tamtym czasie, czytałem prasę hi-fi marząc jednocześnie o tym, aby wejść w posiadanie klasycznego start-upu w postaci gramofonu Dual, wzmacniacza NAD i pary kolumn Wharfedale Diamonds (albo jakiś podobnych). Nigdy takiego systemu nie miałem, ale miałem za to wzmacniacz mocy Crimson Electric, przedwzmacniacz Musical Fidelity The Preamp oraz parę oryginalnych Wharfedale Diamond, z gramofonem Technics SLDL1 z liniowym ramieniem w roli źródła. Bardzo byłem z tego systemu zadowolony, ale wiedziałem, że jego słabym punktem jest w nim właśnie źródło. Wydałem więc moje pierwsze pieniądze na gramofon Linn Sondek LP12 w okleinie z drzewa o nazwie Afromosia. Niestety nigdy nie było mnie stać na to, aby dokupić do niego ramię. Pod koniec lat 80. , jak tylko zaczęła się rodzić scena dance, wymieniłem więc Linna na parę gramofonów Technics 1210 i mikser. Przez wiele lat słuchałem w domu muzyki na sprzęcie którego używałem jako DJ. Był on, jak na warunki domowe, ogromny i był przy tym pomalowany fluorescencyjną, różową farbą. Dopiero po jakimś czasie wróciłem do hi-fi, drobnymi kroczkami, kupując mały system Cambridge Audio. I zaledwie jakieś dziesięć lat temu kupiłem sobie pełny system Linna (LP12 miał nawet ramię i wkładkę…) i to był w owym czasie mój system marzeń. Od tamtego czasu przesłuchałem i przerzuciłem tony sprzętu, tak więc od dawna cały ten system jest już tylko wspomnieniem. Jak powstał “HiFi Pig”? Po co ci to było? Wielu ludzi pyta mnie: „Ale dlaczego taka nazwa?”, a powód jest prosty – mój system DJ-ski z lat 80. i 90. nazywał się Big Pig Sound System (dlatego, że był pomalowany różową, fluorescencyjną farbą). W naszej stodole mamy scenę, na której wciąż gramy w lecie dla naszych przyjaciół i sąsiadów i ona też jest jasnoróżowa. Czym jest „HiFi Pig” – magazynem portalem, czy czymś jeszcze innym? Jakie są twoje cele? Jaką masz metodologię testów? Politykę? Oczywiście Linette, z którą prowadzę pismo, i ja także zajmujemy się recenzjami i nasz modus operandi jest taki sam, jak w przypadku naszych pozostałych dziennikarzy. Rozmawiałem kiedyś z paroma ludźmi z branży o tym, że tak naprawdę zadanie recenzentów mogłoby się sprowadzać do stwierdzenia, że dany produkt jest „lepszy” lub „gorszy”. Uważam jednak, że czytelnicy chcieliby się dowiedzieć, co dany dziennikarz myślał o produkcie ogólnie po to, aby poznać jego preferencje jako recenzenta. Choć staramy się w naszej pracy być obiektywni, to jednak jasne jest, że trzeba brać też pod uwagę nasze osobiste upodobania i fobie. Byłoby nie fair sugerowanie, że osobiste preferencje, w mniejszym czy większym stopniu, nie grają w procesie recenzowania sprzętu jakieś roli. Czym HFP różni się od innych magazynów? Nie załapałem się na oryginalny punk z lat 70., ale byłem zaangażowany w ruch punkowy, kiedy jeszcze byłem nastolatkiem. Chodziło w nim o entuzjazm i afirmatywne podejście do życia – jeśli chciałeś coś stworzyć, to po prostu to robiłeś. W przeszłości robiliśmy coś takiego z naszym systemem grającym i wolnym wstępem na nasze imprezy, ale uważam, że koleś mający niemal pięćdziesiątkę, szalejący gdzieś pośrodku niczego wydaje się trochę nie na miejscu… Choć, trzeba dodać, wciąż jesteśmy zaangażowani w organizację dużej, bezpłatnej imprezy w Wielkiej Brytanii. Jesteśmy inteligentni, odważni i mamy w sobie mnóstwo entuzjazmu – naszym zdaniem to jest różnica, jaką „HiFi Pig” wnosi do tej branży. Pismo ma wyraźną osobowość i ta osobowość jest dobrze prezentowana przez ludzi zaangażowanych w magazyn. Poszukaj nas na wystawach, a rozpoznasz nas od razu – Linette (Pani HiFi Pig, jak się czasem o niej mówi) ma jasnoróżowo-czerwono-fioletowe włosy… Kiedy zdecydowałem się prowadzić stronę jak należy, zapytałem paru dobrych ludzi, co myślą o kolorach różowym i czarnym jako kolorach strony i komentarz był właściwie taki sam – negatywny. Osobiście lubię się wyróżniać i jeśli ktoś mówi, że nie powinno się czegoś tam robić w taki to, a taki sposób, zwykle staram się im udowodnić, że się mylą i robię dokładnie tak, jak „nie powinienem”. To chyba znowu ten cały punk… To pewnie stąd moje fanatyczne przekonanie, że „HiFi Pig” powinno zostać wolne – dla naszych czytelników. Czy możemy się czegoś nauczyć od magazynów drukowanych? A one czegoś od nas? Myślę, że przewagą, jaka ma „HiFi Pig” i inne magazyny online nad drukowanymi jest szybkość, z jaką mogą reagować na nowości, a być może jeszcze ważniejsze jest to, że jesteśmy dla naszych czytelników dostępni za darmo. Nie jesteśmy ograniczeni ramami czasowymi i kosztami, jakie towarzyszą tradycyjnym magazynom drukowanym. Jesteś zadowolony ze swojej pracy? I jeszcze powiedz proszę, na jakim systemie słuchasz muzyki. OK., teraz podaj proszę 10 albumów, które czytelnicy „High Fidelity” powinni, twoim zdaniem, posłuchać tu i teraz, od razu... 1. Hawkwind, HALL OF THE MOUNTAIN GRILL Kocham zespół Hawkwind i jestem fanem właściwie wszystkiego, co wyszło spod ich ręki. To psychodeliczny space-rock w najlepszym, w mojej ocenie, wydaniu. |
2. Fleetwood Mac, RUMOURS Miałem kilka kopii tej płyty, które różniły się między sobą znacząco jakością dźwięku. Jestem pewien, że większość ludzi ma tę płytę w swojej kolekcji i muszę powiedzieć, że gra ona w naszej wieży „HiFi Pig” częściej niż jakakolwiek inna. Ma ona naprawdę niesamowitą witalność i dobre wibracje, które kocham, a Songbird (także sposób jego realizacji) jest znakomitym utworem. Nic więc dziwnego, że to pierwsza płyta, której słuchamy, kiedy do testu przychodzi nowe urządzenie. 3. Neil Young, AFTER THE GOLDRUSH Żeby być szczerym – to dość arbitralny wybór, bo mógłbym wybrać dowolny album Neila Younga z wczesnej fazy jego kariery. Mieliśmy szczęście i kilka lat temu widzieliśmy go na odbywającym się nieopodal festiwalu. Grał z Crazy Horse, a pod koniec koncertu oczyścili scenę i zagrali to, co chcieliśmy – przez jakieś dwadzieścia minut. Po koncercie z głośników popłynął No rain zagrany na Woodstock - nawet teraz, pisząc o tym mam gęsią skórkę… 4. Crass, FEEDING OF THE 5000 Crass mieli duży wpływ na to, w jaki sposób odbierałem świat, dlatego każda krótka lista tego rodzaju byłaby bez nich niekompletna. Płyta zawiera Reality Asylum, jedną z najbardziej agresywnych piosenek, jaką można sobie wyobrazić. Linette ich nienawidzi i muzycznie to dość „wymagający” zespół, ale mają punkowe podejście, które łykam bez zastanowienia. 5. Blondie, PARALLEL LINES Dobrze przygotowana muzyka pop o właściwym nastawieniu. Jako nastolatek kochałem się w Debbie Harry. 6. Gil Scott-Heron and Brian Jackson, WINTER IN AMERICA Zjadliwy komentarz społeczny i artysta obnażony. Pod koniec lat siedemdziesiątych, albo na początku osiemdziesiątych pojechałem zobaczyć Gila Scott-Herona w Newcastle i przybyłem na koncert wraz z moim przyjacielem Mingusem trochę nie w formie i stanowczo zbyt wcześnie. Weszliśmy do sali, zamówiliśmy w klubie drinki i zagraliśmy w pinball. W trakcie gry podszedł do nas jakiś gość i zapytał, czy może się przyłączyć. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się i pograliśmy razem z godzinkę czy coś koło tego. Sala się wypełniła, światła przygasły i wtedy nasz nowy przyjaciel podszedł do fortepianu pośrodku sceny i zaczął grać. Żaden z nas nie miał nawet cienia podejrzenia, że ciągnęliśmy piwko właśnie z NIM. Kiedy umarł, po raz pierwszy w życiu byłem poruszony śmiercią muzyka. 7. Jefferson Airplane, SURREALISTIC PILLOW Wydana na kilka miesięcy przed moim urodzeniem płyta jest uosobieniem Lata Miłości („Summer Of Love”), a także całej sceny hipisowskiej Haight-Ashbury, która zawsze mnie fascynowała. Coming Back To Me jest fantastyczną piosenką, a album ma jeszcze przecież kolejnego asa w rękawie – fenomenalny utwór White Rabbit. Bardzo związany z momentem, w którym powstał, ale wciąż na czasie. Miałem szczęście i udało mi się ostatnio dostać pierwsze tłoczenie tej płyty. 8. Massive Attack, BLUE LINES Kiedy hip-hop się pojawił, nic z niego nie rozumiałem, tym bardziej, że byłem zanurzony całkowicie w scenie house i techno. Kupiłem ten album dopiero kilka lat temu, ponieważ zawierał bardzo dobry kawałek pt. Unfinished Sympathy (o czym oczywiście wcześniej wiedziałem) i okazało się, że nie ma na tym krążku słabego utworu. Dlatego zawsze jest w moim przenośnym odtwarzaczu, kiedy wybieramy się w podróż. Bit mocnego, niskiego basu i sympatyczna atmosfera – tak to się robi! 9. Louis Armstrong and Duke Ellington, THE GREAT SUMMIT Kupiłem ten album kilka lat temu sklepie z używanymi płytami we Francji. Nigdy wcześniej na niego nie wpadłem, ponieważ wiedziałem wówczas o jazzie bardzo niewiele. Album ten był dla mnie jak objawienie i otworzył mi oczy na całkiem nowy rodzaj muzyki. 10. Lee Scratch Perry, FROM THE SECRET LABORATORY Płyta ta została wydana w 1990 roku, a jej produkcją zajmował się Adrian Sherwood. Mam tę płytę w pracy – uważam, że fantastycznie oddaje ona ducha czasu, mieszając reggae i mające korzenie w muzyce house bity. Nie na tym krążku, ale także autorstwa Lee Perry jest fantastyczny Midnight Train To Doomsville, który przez długi czas był wstępem do naszej cotygodniowej audycji radiowej „The Midnight Train To Doomsville”, nadawanej w Wear FM. W cyklu “THE EDITORS” ukazały się:
“Hifi Pig” jest częścią Big Pig Media LLP DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity