pl | en
Wywiad
WYWIAD
JEFF DORGAY

Magazyn: "TONEAudio"

Stanowisko: wydawca

Ukazuje się od roku: 2005

Częstotliwość ukazywania się:
niemal miesięcznik, 10 numerów w roku

Kraj pochodzenia: USA

Kontakt:
tel.: 360-573-3919 | fax: 360-573-6893
e-mail: jeff@tonepublications.com | Facebook: www.facebook.com/tonepub2

Strona internetowa: www.tonepublications.com

Rozmawia: WOJCIECH PACUŁA | Zdjęcia: Jeff Dorgay

Data publikacji: 16. października 2012, No. 102




Wydawane przez Jeffa Dorgaya, przy wydatnej pomocy Jean Dorgay, jego żony, amerykańskie, ukazujące się wyłącznie w Internecie pismo "TONEAudio", jest najpiękniejszym pismem audio jakie znam. Jedynie co poniektóre wydania japońskiego kwartalnika "Stereo Sound" trzymają podobny poziom. Pismo jest relatywnie młode, powstało w 2005 roku (a więc rok później niż "High Fidelity"), jednak jest w tej chwili jednym z najbardziej rozpoznawalnych internetowych pism audio na świecie.
Jego forma spodobała mi się już od pierwszego numeru - zakochałem się w zdjęciach, jakie w nim były, w jego formie, rysunkach, jak również w kwadratowych okładkach. Mogę spokojnie powiedzieć, że nietypowa forma okładki "High Fidelity" - tak się składa, że też w kwadracie - jest bezpośrednim wynikiem tego zauroczenia. Zresztą całe pismo wydawane było w kwadracie, aż do numeru 27. z lutego 2010 roku, klasycznego, prostokątnego, z niezwykle zabawną okładką, na której niewiasta wyszlochuje (w komiksowym dymku): "OMG! We're Not Square Anymore!" Jak widać, nie można posądzić twórców pisma o brak poczucia humoru, podobnie jak o brak smaku.
Nie musiałem pytać Jeffa, żeby wiedzieć, skąd ta zmiana. Otóż chyba od tamtej pory Jeff nawiązał współpracę z firmą Zinio, pozwalającą na kupowanie pism internetowych prosto na tablety i komputery. Podobnie zresztą wydawane było włoskie pismo "The Absolute Audiophile", do którego trzech pierwszych numerów napisałem recenzje (recenzje się ukazały, jednak pismo "zapomniało" mi za nie zapłacić - tak skończyła się nasza współpraca). Żeby to było możliwe, magazyn musi być przygotowany dokładnie tak samo, jak drukowany, tyle że w formacie PDF lub pokrewnym.
"TONEAudio" nie zostawiło jednak audiofilów samym sobie - wszystkie wydania były ogólnie dostępne, a zapłacić trzeba było jedynie za wersję "Premium", w wysokiej rozdzielczości. Przez pewien czas, od numeru 29 do 34, obydwie wersje były dostępne bezpłatnie - wersja hi-res wyglądała obłędnie! Nic nie trwa wiecznie - od niedawna pismo zaprzestało współpracy z Zinio i dostępna jest w tej chwili jedynie klasyczna wersja.
Nie muszę więc chyba dodawać, że na rozmowę z założycielem i współwłaścicielem pisma, jego wydawcą, Jeffem Dorgay cieszyłem się jak dziecko. Oto, co udało mi się dowiedzieć...

Wojciech Pacuła: Na początek powiedz mi, jak to się stało, że założyłeś magazyn audio? Mam na myśli - kto, gdzie, kiedy...

Jeff Dorgay: O tym, żeby mieć swój magazyn audio myślałem już kiedy byłem nastolatkiem. Pomysł na "TONEAudio" pojawił się natomiast po tym, jak w lecie 2003 roku przeprowadziłem się w rejon Wybrzeża Północno-Zachodniego (Pacific Northwest). Oficjalnie pismo zainaugurowaliśmy w czasie wystawy Rocky Mountain Audio Fest (RMAF) w 2005 roku.

Dlaczego to zrobiłeś, po co ci to było?

W tym czasie pisałem artykuły dla około 15 różnych pism zajmujących się aparatami fotograficznymi, jak również do "The Absolute Sound". To tak, jakbyś miał 16 dziewczyn, a i tak chciał czegoś innego! Sporo zabawy, ale po jakimś czasie trudno mi było to wszystko ogarnąć i utrzymać w pionie. Pisanie do TAS po trzydziestu latach czytania tego pisma było czymś niesamowitym! Wiedziałem jednak, że na zawsze będę tam przypisany do budżetowych integr i że nigdy nie będę miał dostępu do wysokiej klasy urządzeń - dlatego zacząłem myśleć o czymś innym. Nie myślałem przy tym, mając na koncie ponad 600 recenzji aparatów fotograficznych, że to będzie tak trudne! Ponieważ przez całe swoje życie byłem zawodowym fotografem, zaś moja żona Jean (która jest teraz głównym grafikiem w "TONEAudio") była (świetnym!) dyrektorem artystycznym, myślałem, że mamy wszystkie podstawowe "klocki", żeby samodzielnie zbudować magazyn.

Co zadecydowało o formie wydawania "TONEAudio"? Większość, jeśli nie wszystkie, magazyny internetowe audio wydawane są klasycznie, jak strony internetowe - ty zaś zdecydowałeś się na wydawanie go w PDF-ie.

Spędziwszy ostatnie 20 lat przy drukowanej reklamie i przy produkcji magazynów dla innych klientów, dla obydwojga druk wydawał się właściwym kierunkiem. jednak głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się na PDF była możliwość ustalenia znacznie niższych cen na reklamy w tego rodzaju piśmie. Oznaczało to, że możemy być dodatkiem w budżetach reklamowych większości firm i że nie będziemy drapieżnikiem zasadzającym się na pisma drukowane. Nie było moim celem odebranie im chleba, chciałem po prostu poszerzyć grupę odbiorców.

"TONEAudio" wygląda dokładnie tak, jak drukowane pisma (OK., lepiej niż większość z nich...) - skąd na to wszystko wziąłeś pieniądze? Przygotowanie tak wyglądającego pisma musi być BARDZO kosztowne, mam rację?

Przez pierwsze lata pracowaliśmy za darmo. I to dokładnie w czasie, kiedy zdecydowałem się odejść z TAS - moim zdaniem nie byłoby etyczne ruszać ze swoim własnym pismem i wciąż dla nich pracować. Wayne Garcia (jeden ze stałych współpracowników TAS - przyp. red.) wylał mnie mówiąc, że moje pisanie "nie dorasta do wysokich standardów TAS". Ironia losu polegała na tym, że dokładnie w tym samym tygodniu kilka moich recenzji aparatów fotograficznych zostało opublikowanych przez " The New York Times". To był wyraźny znak na to, że muszę ruszać do przodu. Okazało się, że to było najlepsze wyjście. Zdecydowaliśmy się na format PDF, ponieważ chcieliśmy, żeby nasze pismo wyglądało jak wysokiej klasy drukowany magazyn, tylko bez wycinania drzew. Myślę, że ta forma pozwoliła znacznie łatwiej przestawić się czytelnikom. Nawet dzisiaj wiele stron internetowych jest trudnych w nawigacji, co zniechęca ludzi. W tego typu formacie jak nasz, czyli z kolejnymi "wydaniami", znacznie łatwiej gromadzić materiał na komputerze, laptopie czy tablecie i czytać go we fragmentach jak gdyby to był papierowy magazyn.

Jak znalazłeś właściwych ludzi do swojego pisma?

Na początku podzwoniłem po przyjaciołach, z którymi od lat pracowałem w innych magazynach i okazało się, że z radością się przyłączą do mojego projektu. A reszta po prostu znalazła nas. Nasi ludzie to prawdziwy klucz do osiągniętego przez nas sukcesu. Mamy tu kilku naprawdę świetnych autorów.

Myślisz, że pisma drukowane wymrą?

Myślę, że zaczną wymierać w momencie, w którym nie będą miały wystarczająco dużo reklam, aby pokryć koszty druku i kolportażu. Teraz, kiedy pismom internetowym łatwiej jest dodać interaktywne elementy, jak np. streaming wideo, pismom drukowanym będzie coraz trudniej utrzymać się na prostej. Trzeba jednak powiedzieć, że fajną rzeczą w pismach drukowanych jest to, że nie musisz ich wyłączać 20 minut przed lądowaniem, albo poprawiać oprogramowania - myślę więc, że jeszcze przez jakiś czas będą z nami. Zarabiając przez dłuższy czas na życie w pismach drukowanych będę bardzo niepocieszony, jeśli będę musiał patrzeć na ich wymieranie.

Czego pisma internetowe mogą się nauczyć od drukowanych i vice versa?

Jest tylko jedna lekcja dla nas wszystkich: TREŚĆ. Naczelny "Rolling Stone", Ben Fong, zawsze mi mówił tak: "jeśli treść jest zniewalająca, ludzie będą cię czytać, niezależnie od tego, na czym to wydrukujesz". W tym przypadku to zapewne byłby nie papier, a ekran iPada.

Jakie są mocne strony pism internetowych? A słabości?

Najmocniejszym punktem pisma internetowego jest możliwość dostarczenia zawartości szybciej niż pismo drukowane, a także zapewnienie dystrybucji o nieporównywalnie większym zasięgu. Myślę, że słabością pism internetowych, przynajmniej wtedy, kiedy startowaliśmy było to, że pisma tego typu nie były postrzegane jako wartościowe, prestiżowe. Wraz napływem coraz to młodszych odbiorców sytuacja się jednak zmieniła. Teraz, z iPodem, Kindlem Fire, Androidem i innymi tabletami możesz czytać pismo online wszędzie tam, gdzie kiedyś pisma drukowane. Okazuje się, że znacznie szybciej znajduję dodatkowe informacje o interesującym mnie produkcie w sieci, w piśmie online, ponieważ jeśli czytam o nim w druku, muszę odłożyć pismo, odpalić laptopa i dopiero poszukać tego, na czym mi zależy. W przypadku publikacji online po prostu otwierasz nowe okno przeglądarki i znajdujesz potrzebne ci informacje.

Skąd pomysł na tytuł twojego magazynu?

Moja żona mówi, że uwielbiam nazywać rzeczy. Lubię tytuły, które zawierają w sobie dużo treści, stąd 'TONE' wydało mi sie idealne.

Oznacza, że coś jest jasne i ciemne, głośne i delikatne, oznacza nawet, że coś jest zabarwione lub podkolorowane - wszystko to odnosi się do audio ORAZ muzyki. Jak się jednak okazało, w Australii był już magazyn "TONE", zmieniliśmy więc nasz tytuł na "TONEAudio".

Powiedz proszę coś więcej o sobie.

Całe moje życie spędziłem zanurzony w muzyce i wszyscy moi najbliżsi przyjaciele pojawili się jako rezultat miłości do muzyki i hifi. "TONEAudio" łączy wszystkie rzeczy, którymi się interesuję - audio, muzykę i inne fajne zajęcia, jak samochody, aparaty fotograficzne, zegarki, jak również super rzeczy, które można zjeść i się ich napić. I nic się w tej mierze nie zmieniło, pracuję w "TONE" od momentu w którym rano się obudzę, do momentu, w którym kładę się do łóżka, wciąż słucham muzyki, zabawiam się wymianą urządzeń, chodzę na koncerty. To spełniony sen! Nieżyjący już, niestety, Dick Clark mawiał, że jeśli za pieniądze robisz to, co kochasz, to nie jest to już praca...

Jaki masz zatem cel względem TA?

Milion czytelników.

Jak powinno się czytać recenzje w twoim piśmie?

Myślę, że powinno się starać wyciągnąć jak najwięcej informacji z każdej recenzji, niezależnie od tego, czy to twoja recenzja czy kogoś innego. Dobra recenzja jest wtedy, jeśli po jej lekturze koniecznie chcesz odwiedzić swojego lokalnego sprzedawcę, czy wystawę audio, żeby zobaczyć, czy ty też równie mocno polubisz dany produkt. Jeśli udałoby się nam opisać produkt tak dobrze, że po lekturze recenzji poszedłbyś i na jej podstawie go kupił i się nim cieszył - pomoglibyśmy w poprawie twojego systemu. To jest cel wszystkich naszych recenzentów.

Czego słuchasz dla przyjemności, w domu?

To zmienia się codziennie, naprawdę... Tak naprawdę to nie ma zbyt wiele muzyki, której nie lubię.

Mógłbyś mimo to podać 10 albumów, które rekomendowałbyś czytelnikom "High Fidelity" do natychmiastowego odsłuchania?

No nie, raczej nie: słucham tak dużo, że - jak już wcześniej mówiłem - wciąż się to zmienia. Ale jeślibym musiał coś wybierać, to byłoby to ze 100 albumów, albo i więcej. Ale, jeśli mógłbym coś zasugerować, to warto posłuchać 10 albumów, których nigdy nie słyszałeś, niezależnie od tego, co to za muzyka. I żeby trzymać się od "audiofilskich standardów" słuchania najdalej, jak to tylko możliwe.

Jaka przyszłość czeka nasze hobby; czy jest w ogóle jakaś przyszłość?

Mam taką nadzieję, inaczej stracę pracę! Ale, tak na serio, jak długo ludzie będą kochali muzykę, będą musieli jej na czymś posłuchać. To, czy będzie to taka sama forma, jak teraz - zobaczymy...

A w samym audio, streaming to przyszłość?

Dla niektórych ludzi - tak. Nie jestem jednak pewien, czy rzeczywiście jest aż tak popularny, jak sądzą media i ludzie mający moc decyzyjną. Moim zdaniem szanse na to są jak 50 do 50. Mam mnóstwo płyt, ale mam też 9300 albumów na moim serwerze muzycznym Sooloos (chodzi o Meridian Digital Media Systems, czytaj TUTAJ - przyp. red.). Mimo to zachowuję WSZYSTKIE płyty CD jako zabezpieczenie ostatniej szansy. Uważam, że zabawa streamingiem, jeśli ma być intrygująca, musi być bezbolesna, łatwa. Wciąż jeszcze nie doszliśmy do tego punktu, choć jest coraz lepiej.

A co w takim razie z odtwarzaczami CD?

To samo, co powyżej. Wiem na pewno, że wielu ludzi nie chce się bawić w ripowanie, tagowanie i katalogowanie, jednak nie jest to na tyle reprezentatywna ilość, żeby mieć pewność. Podczas niedawnej wycieczki do fabryki Naima widziałem mnóstwo odtwarzaczy CD, które właśnie składano! W moim systemie, w opozycji do powszechnej opinii, płyty wciąż brzmią lepiej, jeśli są grane z transportu dCS Paganini, niż grane z serwera czy nawet komputera, w którym mam oprogramowanie Amarra i Pure Music. Wypróbowałem większość z nich, jednak ostatecznie zawsze wygrywa płyta grana z dCS-a. Ale też lubię mieć tak dużo muzyki tuż pod moimi palcami, przez co streaming też jest ważny. Pewnie jakieś 70% muzyki, której słucham każdego dnia pochodzi z Sooloosa. A w momencie, kiedy zbliżamy sie do zamknięcia nowego numeru, nawet więcej!

Zwróciłeś może uwagę na poruszenie związane z magnetofonami szpulowymi? Co o tym myślisz?

Myślę, że to szaleństwo - ale jednocześnie muszę też powiedzieć, że mam Revoxa A77, B77 i jeszcze Studera B67! Uwielbiam ten format i kocham ten dźwięk. Para dużych, kręcących się szpul wygląda fantastycznie! (Czytaj TUTAJ i TUTAJ - przyp. red.). Jednak bez dostępnego, sensownego software'u pozostanie to jednak - jak sądzę - zabawą dla bardzo wąskiego grona zaprzysięgłych entuzjastów. Bardzo mi się podoba to, co robią ludzie z Tape Project. Ich działalność jest jednak już na starcie upośledzona przez ceny, jakich muszą żądać za taśmy. Nie zapłacę przecież 500$ za Greatest Hits The Staple Singers.

Mógłbyś powiedzieć parę słów o magazynach audio w USA - różnią się jakoś od tych w Europie?

Naprawdę nie widzę specjalnych różnic, poza tym, że każde pismo stara się opisywać urządzenia mocniej obecne w danym regionie. Ale już z magazynami samochodowymi - to zupełnie inna historia!

Dziękuję serdecznie za rozmowę!

Było bardzo miło :)

JEFF DORGAY - POKÓJ I

Elektronika:
- Przedwzmacniacze liniowe - ARC REF 5SE i Robert Koda K-10
- Przedwzmacniacze gramofonowe - ARC REF Phono 2SE, Pass XP-25, Qualia Indigo oraz Simaudio MOON 810LP
- Wzmacniacze mocy BAT VK-60SE (monobloki), Pass Labs XA-200.5 (monobloki)

Gramofony:
- AVID Acutus REF SP z/Triplanar i Lyra Atlas
- AVID Acutus REF SP z/SME V lub 309 i Lyra Kleos
- Modyfikowany przez Zu Technics SL-1200
- Thorens TD-124/SME 3009/Ortofon VMS 20mk. II
- AVID Volvere SP/SME 309/Grado Statment 1
- AVID Volvere SP/Funk Firm FXR/Rega Apheta

Cyfra:
- dCS Paganini (czteroczęściowy odtwarzacz SACD, Vivaldi już w drodze)
- Server audio Sooloos Control 15 (tylko pliki RedBook)
- Serwer audio Aurender S10 (tylko pliki wysokiej rozdzielczości)

Magnetofony:
- Kasetowy Nakamichi Dragon
- Kasetowy Nakamichi 700II
- Szpulowe Revox A77 i B77, obydwa "high speed", ścieżki 1/2"
- Szpulowy Studer B67, ścieżki 1/2”

Kolumny:
- GamuT S9

Pozostałe:
- Korekta akustyki - GIK
- Zasilanie - Running Springs Dmitri, Maxim i Haley PLC (każdy na dedykowanej linii 20 A)
- Kable - Cardas Clear oraz AudioQuest Sky
- Kable zasilające - Running Springs Mongoose

JEFF DORGAY - POKÓJ II

Linn LP-12/Shure V15, AVID Volvere SP/SME V, Ortofon Cadenza Bronze, VPI Classic 1, Lyra Kleos Mono, kolejny VPI Classic, który został fabrycznie wyposażony w ramię Eminent Technologies ET 2.5 Carbon Fiber.
AMG V-12 z/Sumiko Palo Santos czekają na zainstalowanie kolejnej półki na gramofon!
Obydwa pomieszczenia są obok siebie, podłączam więc długie interkonekty do dCS-a, który jest w ten sposób referencyjnym źródłem cyfrowym w obydwu systemach. Słucham właśnie Light Harmonic pod kątem ew. wykorzystania w drugim systemie.
Kolumny to Acoustat 1+1 ze ściennym subwooferem JL Fathom na zmianę z Dynaudio Confidence C1 II. Ten pokój jest znacznie mniejszy (13 x 16) i jest używany głównie do odsłuchu mniejszych kolumn. Mam tu także cały system do poprawy akustyki GIK, co daje fantastyczne rezultaty.
Monk Audio Phono zajmuje kilka półek, a ARC REF Phono 2 (w tym pokoju nie wersja SE) obsługuje AVID-a i AMG.