pl | en
Wywiad
Matej Isak

Tytuł: "Mono & Stereo"
Stanowisko:
redaktor naczelny (Editor-in-Chief)/właściciel

Ukazuje się od roku: 2007
Częstotliwość ukazywania się: nieregularnik/portal
Kraj pochodzenia: Słowenia/Austria

Kontakt: tel.: + 386 41 466 359 (9-17 w dni robocze)

e-mail: matejisak@gmail.com

Strona internetowa: www.monoandstereo.com

Rozmawia: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Matej Isak/"Mono & Stereo"

Data publikacji: 16. luty 2013 No. 106




Wojciech Pacuła: Przede wszystkim powiedz skąd jesteś i gdzie mieszkasz.

Matej Isak: Mieszkam w małym mieście blisko granicy słoweńsko-austriackiej.

Jak to się stało, że zająłeś się audio? Jakie masz w tej mierze doświadczenie?
Wszystko tak naprawdę zaczęło się w czasach mojej młodości. Zanim mój ojciec zaczął studiować prawo, skończył szkołę jako technik-elektryk, a jego miłością była muzyka. Stąd obecność urządzeń audio w domu była czymś niezbędnym, podobnie jak płyt. Słuchaliśmy z bratem tej naprawdę dużej kolekcji, np. legendarnych płyt Beatlesów, Louisa Armstronga, Elvisa Presleya, Elli Fitzgerald, Glenna Millera etc., jak również rodzimych artystów. Wciąż pamiętam, że potrafiliśmy zajeździć płyty do momentu, w którym niektóre z nich nie nadawały się już do słuchania. Równie mocne wspomnienie związane jest z kupowaniem Long Playów – to było coś specjalnego. Nie było to tanie zajęcie i zwykle trudno było trafić na dobre tłoczenia.
Później w szkole podstawowej zdarzyło się kilka rzeczy, które wszystko zmieniły. Trafiłem na Pata Metheny’ego i Johna Coltrane’a, w szkole muzycznej usiłowałem nauczyć się gry na gitarze klasycznej, zostałem członkiem znanego, mającego ugruntowaną pozycję chóru szkolnego, a także zgłębiałem tajemnice lutowania i budowy wzmacniaczy lampowych. Ostatnia faza miała miejsce trochę później. Kolega wokalista z chóru w magiczny i pasjonujący sposób otworzył przede mną świat muzyki; mieliśmy także fantastycznego, niezwykle wymagającego dyrygenta, który nas prowadził i uczył. Choć oczywiście bez przesady - to nie był Toscanini… Rozumieliśmy jednak i pamiętaliśmy nie tylko nuty, ale również tekst i wydźwięk wszystkich utworów. Dyscyplina była poza wszelką dyskusją i mój respekt oraz krytyczne podejście do muzyki zostały ukształtowane w najlepszy możliwy sposób. Nasz repertuar rozciągał się od Cocain Lily Erica Claptona, przez piosenki popowe i pieśni patriotyczne, współczesną poezję do uznanych klasyków. Szczęściem wszystkie te utwory wywarły przemożny wpływ na moje rozumienie muzyki i otworzyły na nią drzwi mojego serca bez względu na rodzaj.
W piątej klasie, kiedy przeprowadziłem się z dużego miasta do małego miasteczka, mój nauczyciel muzyki, który rekomendował mnie dyrygentowi chóru, dał mi pożegnalny podarunek. To był koncert fortepianowy grany przez Ivo Pogoreliča. Być może z powodu łączących mnie z tym nagraniem wspomnień, może chcąc w ten sposób okazać swój szacunek słucham go bez przerwy przez całe swoje życie. Tak narodziło się we mnie zainteresowanie muzyką klasyczną, żywe po dziś dzień. Życzyłbym sobie więcej czasu na eksplorowanie ogromnego wszechświata muzyki poważnej, podróżując z kompozytorami przez czas…
Część z tego jest przede mną, jednak John Coltrane wciąż jest moim ulubionym artystą. Ścieżka, którą podążał do muzycznej perfekcji, tęsknota za drugim człowiekiem, potrzeba niesienia mu pomocy, dotknięcia go swoją muzyką wywarły na mnie największy wpływ. Przekroczył granice tego, co się powszechnie uważa za muzykę, starając się wnieść do swojej gry transcendencję i wzniosłość. Niestety zmarł zbyt młodo. Jego geniusz i ciężka praca uczą mnie pokory; jestem dozgonnie wdzięczny za niezmienne poszukiwanie doskonałości i znaczenia muzyki oraz życia.

Kiedy moja pasja do muzyki rosła, pojawiło się także zainteresowanie hi-fi, a potem high-endem. Przeszedłem przez fazę DIY i wielkie sny o byciu konstruktorem audio. Na szczęście szybko przejrzałem na oczy. Jak się potem okazało, to nie była moja Droga ani moje Przeznaczenie.
Małymi krokami zmierzałem od DIY, przez hi-fi do high-endowych wzmacniaczy lampowych, kolumn itp. Dowiedziałem się o istnieniu urządzeń typu „vintage” i po dziś dzień jestem admiratorem produktów Western Electric, lamp 300B, AlNiCo, japońskiego audio, lamp w ogóle itp.
Wraz z „wiekiem średnim” pojawiła się potrzeba dotarcia do „perfekcyjnej” reprodukcji dźwięku, przez co znalazłem się w miejscu nazywanym „high-endem”. W moim pisaniu łączę mówienie o kulturze, ponieważ pozwala to zbliżyć się czytelnikom do historii poszczególnych wydarzeń muzycznych i do procesu komponowania. Sprzęt audio przyjeżdża i wyjeżdża, a mnie udało się wypracować krytyczne spojrzenie na to, jak sprzęt powinien być zaprojektowany, jak high-end powinien tak naprawdę brzmieć i czego powinniśmy się w high-endzie wystrzegać.

Po co założyłeś „Mono & Stereo”? Skąd wziął się ten pomysł?
Byłem współzałożycielem największego forum high-endowego w moim kraju. W momencie, kiedy zaczęło się to wymykać z rąk, postanowiłem pójść dalej; nie chciałem być hamowany przez wąskie myślenie polegające na rozumieniu swojego życia jako misji krytykowania i udowadniania, że końcu tego tunelu nie ma światełka nadziei. Chciałem po prostu zobaczyć audio takim, jakie jest, bez ograniczeń. Moja pasja do odtwarzania muzyki oraz do urządzeń pozwala mi pozostawać w kontakcie z ludźmi i firmami z całego świata. Stopniowo, zaczynałem od krótkich artykułów o high-endowym audio i bomba poszła w górę… Przez jakiś czas pisałem dla amerykańskiego magazynu „Wired” i pomagałem wypromować wizerunek i ugruntować medialnie pozycję kilku firm audio, projektując ich strony internetowe itp. W tym czasie spotkałem też ludzi, którzy docenili moje pisanie i to, co miałem do powiedzenia.
Kiedy z niewielkich artykułów na temat urządzeń audio, słuchawek itd. uzbierała się większy korpus tekstów w pewnym momencie powiedziałem do siebie: „Trzymanie trzech srok za ogon i bycie dobrym we wszystkim, ale mistrzem w niczym to droga donikąd. Zrób coś, wyróżnij się i zapytaj siebie, czego byś po magazynach audio oczekiwał.”
Mówiąc krótko: chciałem coś zmienić. A zmiany wymagają bezsennych nocy, niekończącego się strumienia urządzeń, wszechświata słów, obiektywnych i subiektywnych notatek, każdego rodzaju zwrotnej informacji. Wbrew temu, co się sądzi, tego typu zajęcie nie zawsze jest fantastyczne i atrakcyjne. To i niebo, i piekło razem z jednym błogosławieństwem – MUZYKĄ.
Wszystko sprowadza się do ‘odpowiedzialności’. Nagle jesteś rozpoznawalny w czasie wystaw przez firmy i ludzie przychodzą do ciebie z pytaniami, problemami i otwartą krytyką. Zacząłem dostawać maile i telefony z całego świata od ludzi zadających pytania dotyczące high-endu, sugerowanych systemów, z prośbami o rady, co zrobić, żeby było lepiej, jaka jest moja opinia na to, czy tamto etc.
Wszystko to traktowałem bardzo serio. Nie możesz udawać głupka przed ludźmi, którzy chcą wydać ciężko zarobione pieniądze i nie czuć za swoje słowa odpowiedzialności. Wszyscy ludzie, z którymi mam do czynienia chcą jednego: najlepszej reprodukcji muzyki w założonym budżecie, a ja staram się wczuć w ich położenie, wiek, doświadczenia w otwarty i przyjazny sposób, wciskając swoje pokaźne ego tak mocno w ziemię, jak tylko się da :)

„M&S” to magazyn audio, czy coś innego?
To magazyn, centrum nowości, miejsce wywiadów i przede wszystkim wirtualne centrum kulturalne dla sztuki muzyki i sztuki jej reprodukcji. Myślę, że idealnie podsumowuje to poniższy tekst. Dwadzieścia lat aktywnej podróży przez niepowtarzalną krainę high-endowego audio zaprowadziło mnie do ludzi i przedmiotów będących źródłem niesamowitej radości, a czasem smutku. Bez cienia wątpliwości ukształtowało to aktywne i dogłębne postrzeganie audio, muzyki, rynku high-endowego i produkcji. Moim celem i pasją jest słuchanie, recenzowanie i wynajdowanie najlepszych, z uwagą zaprojektowanych produktów audio klasy high-end.
Większość z moich czytelników to audiofile, koneserzy audio i posiadacze high-endowych urządzeń. Ludzie ci nie tylko dostrzegają i rozpoznają prawdziwą sztukę w świecie audio, ale chcą również wydać swoje pieniądze na wysokiej klasy produkty audio, bez względu na ich cenę. Wciąż są ludzie ufający wiedzy, wysiłkom i spuściźnie producentów audio. High-end staje się coraz bardziej osobistą sprawą. To dobry znak i bezpieczna droga do punktu, w którym obydwie strony znajdą porozumienie i satysfakcję. Uwaga poświęcona klientom, jakość produktów, a z drugiej strony zadowolony miłośnik muzyki i high-endowe komponenty – to klucze otwierające przed społecznością high-end drzwi do przyszłości.
Jako zdeklarowany fan muzyki i produktów wysokiej jakości wciąż poszukuję unikalnych „instrumentów”, mówiących do nas w naturalny sposób, otaczających opieką unikalny świat muzycznej reprodukcji. W mojej podróży staram się wynajdować produkty, komunikujące muzykę w najlepszy możliwy sposób, zachowując jej charakter.
Po latach słuchania i testowania ogromnej liczby komponentów audio, przechodzących przez mój pokój odsłuchowy, ośmielę się podsumować to w ten sposób: tylko ci, którzy naprawdę kochają, czują respekt i znają muzykę dążą do braku charakteru własnego wytwarzanych przez siebie produktów, do jak najmniejszego ich wpływu na muzykę, starają się tak ustawić brzmienie, aby było jak najbardziej transparentne. Odnajdowanie przykładów takiego myślenia – produktów i stojących za nimi ludźmi – sprawia mi ogromną radość. Ostatecznie – chodzi tylko o muzykę. Świetnie podsumowuje to sławne powiedzenie Duke’a Ellingtona: „Jeśli brzmi dobrze, to znaczy, że jest dobre!”

Mówiłeś, że mieszkasz na pograniczu słoweńsko-austriackim, ale w Słowenii, stąd moje pytanie: „Mono & Stereo” to magazyn słoweński, czy austriacki? To pismo bez granic, z czytelnikami z całego świata.

W czym magazyny internetowe różnią się od drukowanych?
Wydaje mi się, że możemy [pisma internetowe – przyp. red.] dotrzeć do znacznie większej grupy ludzi, nie płacąc przy tym za druk. Pisma internetowe nie dbają o ciężar związany z działami reklamowymi i całą tą ogromną, związaną z dużą redakcją, machinerią. Jednym z niewątpliwych osiągnięć magazynów internetowych jest testowanie produktów maleńkich, zupełnie nieznanych firm. Małe high-endowe marki mogą porozumiewać się z magazynami internetowymi bezpośrednio, bez zmurszałych schematów „tańca” między dystrybutorami i dużymi, drukowanymi pismami.
Byliśmy dzięki temu świadkami fenomenu popularności słuchawek, gdzie małym producentom (to często jednoosobowe firmy) udawało się zaistnieć na rynku i przekształcić w zdrowe firmy, oferujące produkty dla audiofilów będących fanami high-endowych słuchawek. Chcę przez to powiedzieć, że pełnimy istotną funkcję w zachowaniu zdrowego balansu w świecie high-end.
I teraz: nie wszystko, co można znaleźć w internecie jest dobre. Niektóre rzeczy są jednak bardzo pozytywne, jak na przykład komunikowanie się ludzi w łatwiejszy i bardziej otwarty sposób. A to wszystko przy pozytywnej – bardziej kompleksowej i swobodniejszej – interakcji między czytelnikami i piszącymi.

W czym pisma drukowane są lepsze i vice versa? Czego możemy się od siebie nauczyć?
Pisma drukowane wnoszą w wianie doświadczonych, fantastycznych dziennikarzy, stałe dochody z reklamy i ustabilizowany krąg czytelników. Pisma internetowe, dzięki braku presji związanej z reklamami, mogą otworzyć drzwi przed wieloma, zwykle zapomnianymi lub nie branymi na poważnie, firmami. Są oczywiście pisma internetowe, w których „kasa”, jeśli chodzi o politykę testów, rządzi. Tyle, że nowa fala dziennikarzy i pism internetowych powoli, ale nieubłaganie przejmuje wiodącą rolę, w dobrym tego słowa znaczeniu. Jeśli przejrzystość i dobre nastawienie będą głównymi wyznacznikami tego, co jest przed nami, nawet wielkie „brandy” będą się chciały w ten sposób pokazać. Wraz z drukowanymi magazynami możemy pomóc powrócić kulturze do branży high-end – myślę, że wszyscy za tym tęsknimy.

Jaką widzisz przyszłość przed płytą Compact Disc?
Płyta CD jako medium zostanie z nami jeszcze przez dłuższy czas, ale nie będzie tak mocna jak kiedyś. Wielu ludzi (także nie-audiofilów) wciąż korzysta z urządzeń, które odtwarzają Red Book i codziennie ukazują się tego rodzaju krążki. Nie ma przed CD przyszłości, ale też w najbliższym czasie nie zniknie.

W takim razie przyszłością jest bezprzewodowy streaming?
Dobre pytanie. Na przykładzie francuskiego Devialeta (test D-Premier AIR – czytaj TUTAJ) i kilku innych, małych firm, które przesuwają granice tego, co jest obecnie w streamingu możliwe. Jak dotąd wszystko rozbijało się o jakość reprodukcji. Nawet mając do czynienia z plikami 24/96 spotykamy się z produktami gorszej jakości. Z czasem może się to poprawić i zrównać z przesyłem „po kablu”, jednak w tym momencie to wciąż gorsza technologia.
Produkty umożliwiające streaming korzystają najczęściej z wi-fi lub Bluetootha jako protokołów transferu. To niszowa branża i wiele czasu zajmie doszlifowanie wszystkiego do perfekcji. Devialet naprawdę mocno się stara. Mając do dyspozycji 15 milionów euro i robiący ogromne wrażenie zespół inżynierów, jestem co do tego głęboko przekonany, że w niedalekiej przyszłości zaprezentuje nam jakieś genialne rozwiązanie.

Bluetooth ma, jak do tej pory, ograniczoną prędkość transferu. Technologia ta świetnie sprawdza się w środowisku telefonów, smartfonów, i-akcesoriów, komputerów etc., jednak w kontekście wysokiej klasy hi-fi zawodzi. Kluczem jest tu łatwość obsługi i powszechność tej technologii. Jakość dźwięku jest mniej istotna.

Jak sądzisz, jaka będzie ostateczna specyfikacja protokołu USB?
W nowych urządzeniach pojawia się możliwość przesyłu sygnału DSD. Myślę, że branża będzie się starała wycisnąć z USB maksimum. Jak to się przełoży na bity i herce – zobaczymy. Wydaje się, że wraz z tym i zagadnieniami równie ważne staje się to, jaka metodę transferu obierzemy. Kiedy USB będzie się przekształcało (a mamy teraz do czynienia z USB3) poprawie będzie ulegał także dźwięk. Niepisanym standardem USB w branży audiofilskiej stały się: przesył asynchroniczny oraz wysoka rozdzielczość. Zobaczymy, co w tym zmieni protokół USB3, szczególnie jeśli chodzi o prędkość transferu i jego stabilność. Wygląda na to, że trendy w audio w tej mierze podążają za trendami w komputerach. Więcej, szybciej i lepiej – to słowa-klucze.
W ostatnich kilku latach nauczyłem się na własnych błędach, że zestawienie cyfrowego źródła dźwięku najwyższej klasy wymaga tak wielu zachodów i nakładów, ale też wiedzy, jak zestawianie high-endowego gramofonu. Liczą się nawet najmniejsze niuanse. Przewiduję więc, że będziemy świadkami kolejnych usprawnień i ulepszeń. Bez wątpienia rozwój USB i przesyłu audio będą szły ręka w rękę.

A co z winylem i coraz bardziej widocznymi magnetofonami szpulowymi?
Magnetofony szpulowe to niszowy rynek. Tak, dźwięk taśm-matek rzuca wyzwanie najlepszym wydaniom analogowym i cyfrowym, jednak technika, wiedza o niej i pieniądze potrzebne do jej właściwego zastosowania powodują, że magnetofon szpulowy nigdy nie będzie w mainstreamie.
Winyl to zupełnie inna historia. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu „powrotu” płyty winylowej. Niestety nie jest we wszystkich aspektach tak dobry jak cyfra, ale przynosi ze sobą coś zupełnie innego. Wiąże się z tym kultura muzyczna i coś poza samym nośnikiem. Winyl zmienia sposób podejścia do muzyki i sposób jej słuchania. Nawet młodsze generacje złapały bakcyla i potrafią wskazać różnicę.
Dla mnie osobiście dobrze skonfigurowany analog wciąż brzmi lepiej niż 99% cyfry. Wiem, że to mocne słowa, ale mam przywilej słuchania najlepszych cyfrowych konwerterów i systemów i jak na razie nic nie wciągnęło mnie tak mocno, żebym zmienił zdanie.
Współczesne systemy cyfrowe są dobre. A nawet świetne. Jest jednak w tym dźwięku, co nie pozwala na zanurzenie się w muzyce tak, jak to powinno mieć miejsce. Odrobiłem zadanie, a nawet wyrosłem wraz z cyfrową rewolucją. Będąc geekiem nigdy nie odrzucam nowej technologii, DAC-ów, software itp. Przed nami ciekawe czasy, jednak wciąż jest za czym tęsknić i wspominać…

Opisz proszę rynek audio w twoim kraju i w czym się różni od innych.
Uważam, że rynki audio w poszczególnych krajach na całym świecie nie różnią się od siebie w jakiś szczególny sposób. High-end był i jest zdychającą bestią. Przetrwało tylko kilka high-endowych salonów, a ludzie przerzucili się z zakupami do sieci. Jestem pierwszy w supportowaniu lokalnych dystrybutorów i sprzedawców, jako że część z nich jest najlepszymi adwokatami kultury high-endu. Jak kiedyś jednak powiedział William Gibson, teraźniejszość jest wystarczająco trywialna, że można ją nazwać przyszłością.

Jak postrzegasz przyszłość audio, w jakim kierunku to wszystko pójdzie?
Wszyscy widzimy, że przyszłość audio to cyfra. Ta będzie się rozwijała i stanie się jeszcze bardziej dostępna. Z cyfrą migracja produktów state-of-the-art do niższych przedziałów cenowych przyjdzie bardzo szybko.
Winyl pozostanie interesującym medium, jeśli tylko bardziej lub mniej znani artyści będą wydawać swoje płyty również na Long Playu. Chciałbym, aby położono większy nacisk na osobny, analogowy mastering, Z wydawcami w rodzaju 2L, Opus 3, Stockfish Records widzimy, że wysokiej rozdzielczości, cyfrowa taśma-matka wydana na winylu może brzmieć fenomenalnie.
Rok 2013 będzie rokiem produktów life-stylowych i zobaczymy, że ten trend odbije się także na high-endzie. Będziemy świadkami czegoś w rodzaju spotkania w stylu „retro”. Miniaturyzacja oraz integracja różnych technologii będą standardem i „być, albo nie być”. To przecież nie jest złe, że wzrośnie łatwość dostępu do muzyki i produktów audio wysokiej jakości i że będzie dotyczyła wszystkich, nie tylko audiofilów. W dłuższej perspektywie czasowej, żeby przetrwać potrzebujemy w świecie high-endu więcej entuzjastów.
Faktem jest, że coraz większy nacisk kładzie się na life-stylowe aspekty urządzeń. Dan D’Agostino powiedział mi w czasie ostatniej wystawy w Monachium, że zamierza przygotować urządzenia life-style’owe typu cost-no-object, ponieważ jest na nie zapotrzebowanie. Czytelnym znakiem jest nowa Wadia Intuition 01, także Devialet D-Premier nie wymaga komentarza. Właśnie teraz wiele high-endowych firm ciężko pracuje nad przygotowaniem produktów o wyjątkowych kształtach, w których zintegrowane by były nowoczesne technologie.
To jedna z dróg otwierających się przez high-endem. Wciąż będzie jednak rynek dla klasycznych urządzeń, ponieważ w naturze audiofila leży zmiana i potrzeba wypróbowywania nowych rzeczy, „dostrajanie” systemu i eksperymentowanie z różnymi ustawieniami.
Druga droga prowadzi do szybko rosnącego rynku produktów luksusowych. Znajdziemy niesamowite produkty w tym segmencie rynku, jednak najważniejszy problem jest z tym, jak wysoka cena łączy się z wysoką jakością dźwięku. Wydaje się, że ten pomysł jest tak zły, jak tylko może być i w ten sposób będzie się trzymało ludzi z daleka od prawdziwego high-endu. Wielokrotnie pisałem, że postrzegam audiofilów jako intelektualistów o zdrowym podejściu. Są krytyczni i mądrzy, jednak luksusowa otoczka zabija prawdziwego ducha. Nie potrzebujemy luksusu dla niego samego. To ślepy zaułek.

Opisz proszę swój system(emy) audio.
Mój system audio jest w ciągłej zmianie, ze względu na urządzenia, które testuję; tylko kilka elementów jest w nim stałych. Poniżej podaje kompletną listę, jednak chciałbym wskazać na kilka szczególnie istotnych: wzmacniacz Mactone MH-300B, przedwzmacniacz Robert Koda K-10, kolumny SoulSonic Impact, przedwzmacniacz Arte Forma Perla, DAC i przedwzmacniacz Burson Conductor DAC, Lampizator Level 4 DAC, wkładka Goldenote Baldinotti Blue MC, kable Skogrand, LessLoss i High Fidelity etc.
Mam do dyspozycji kilka pomieszczeń odsłuchowych, z których korzystam, jeśli chcę potwierdzić coś lub wyjaśnić jakiekolwiek wątpliwości. Ważne jest, aby przeegzaminować testowany produkt w różnym otoczeniu. Większość audiofilów i miłośników muzyki ma dedykowane i całkowicie wyposażone pokoje odsłuchowe. Tak więc kluczem do sukcesu jest połączenie klasycznych, mieszkalnych wnętrz i zaadaptowanego akustycznie wnętrza.

System referencyjny Mateja Isaka

Wzmacniacz zintegrowany: GoldeNote S-3 Signature II

Wzmacniacze mocy: monobloki Musical Laboratory Bosangwha, April Music Eximus S1s, Sanders Sound Systems Magtech, YBA Passion 650, Mactone HH-300B

Przedwzmacniacze: Lamm LL2, pasywny pre Musical Laboratory Paeonia, Woo Audio WA2, Thomas Funk LAP-2.V3, Burson Audio HA-160 D, Burson Soloist, Robert Koda Takumi K-10, April Music Eximus DP1, Burson Conductor, Arte Forma Perla

Pasywny wzmacniacz: UCA Unidirectional Current Accelator

Kolumny: Sonus Faber Elipsa Auditor, Ologoe Five oraz One, Sound Design Tcyhe

Standy i meble: Solid Tech Rack of Silence Reference 4, HifiRacks Ltd. Modular rack system, Music Tools ISOsquare, EMMESpeakers EMMERack Audio Rack

Platformy antywibracyjne: Pro Audio Bono Basic i Reference, CA Electronics Damping Plate Isolators

Absorbery: Solid Tech IsoClear, Solid Tech Disc Holder, Solid Tech Dics Of Silence, Solid Tech Feets Of Silence, Alto Extremo Neoflex, Viablue absorbers, Agora Acoustics MagicHexa

Podkładki antywibracyjne: Alto Extremo Neo Flex, Electronics Ceramic Cones XS

Pasywne układy antywibracyjne: dyski Shun Mook Mpingo

Słuchawki: Sennheiser HD-650, Sennheiser HD-580, Sennheiser HD-800

Wzmacniacze słuchawkowe: Burson Soloist, Burson Audio HA-160 D, Burson Conductor

DAC - Digital Source: Lampizator Level 4 DAC, Burson Audio HA-160 D, Macbook pro, Halide Design S/PDIF Bridge, MHDT Labs Havana, Apple IMac, Apple AirBook, Kingrex UD384 +U power, Antelope Audio Zodiac DAC z zasilaczem Voltikus, April Music Eximus DP1, Burson Conductor

Bluetooth: odbiornik cyfrowy i DAC Brik Audio Bluetooth

Analog/źródła: Stereo Reference, Thorens TD-235

Analog/akcesoria: CA Electronics Ceramic LP Puck LW, KeyStrobe Lights; Discs turntable speed adjusters, Pathe Wings Record Clamps + mata, Spin-Clean - Record Washer System MKII

Ramię gramofonowe: Pole Star PS-UNV2 Tone Arm

Główki do ramienia: Pole Star Aluminum/Chrome, Yamamoto HS-1AS 6N HS-3

Wkładki: Goldenote Baldinotti MC, Nagaoka MP-500, Miyajima-Labs Shilabe Stereo, Miyajima-Labs Premium BE Mono, Miyajima-Labs Kansui; Denon DL-103, ZYX Omega X

Przedwzmacniacze gramofonowe: Tom Evans Audio Design Microgroove X +, Acoustic Preference-Reference One, Aries - Cerat Talos Reference, Clearaudio Balanced

Kable głośnikowe: LessLoss AnchorWave, Audionova Moonwalk MK2, Skogrand SC Air Speaker Cables, Tellurium Black Q speaker Cables, Marc Audio Silver, Skogrand SC Markarian 421, Element Cables Connoisseur

Izolatory pod kable głośnikowe: ESD Cable Isolators, CA Electronics

Interkonekty: LessLoss AnchorWave, Artisan Silver XLR, Audionova Aurora MK2, Tellurium Black Q, Giant Killer Audio silver, Marc Audio Silver Cryo, High Fidelity Cables CT-1, Skogrand SC Markarian 421, Element Cables Connoisseur

Kable cyfrowe: High Fidelity Cables CT-1

Kable zasilające: LessLoss DFPC (3x), Sablon Audio, Shielded Power Cord GigaWatt LC-2 (MK2)

Filtry sieciowe: Filtering Power Strip GigaWatt PF-2

Listwy sieciowe: Furutech ETP-609E

Kondycjonery sieciowe: Audience Adept Response aR6, Tombo Audio PPSC Passive Power Supply Conditioner

Filtry napięcia: LessLoss Audio Firewall

Akustyka wnętrza: panele Organic Acoustic pure organic, Advanced Acoustics, Avcon Grande, Astri Audio Qseries, absorbery, pułapki basowe

Akcesoria: Entreq Power Chord Ambient, LessLoss Blackbody x4

Kable USB: Entreq USB

Lampy: KR audio KR 300B x4

Mógłbyś wskazać na, powiedzmy, 10 albumów, które czytelnicy “High Fidelity” po prostu MUSZĄ posłuchać?
- John Coltrane, A Love Supreme
- Michael Franks, Abandoned Garden
- Dirty Projectors, Swing Lo Magellan
- Anne Bisson, Blue Mind
- Zlatko Kavčič, Roundtrip
- Sam Cook, Night Beat
- George Harrison, Living in the material world
- Pat Metheny, Bright Size Life
- Jaco Pastorius, Jaco Pastorius
- Arturo Toscanini, Wagner, Tannhauser Overture
- Other People Place, The - Lifestyles Of The Laptop Café
- Rasa, Everyting you see is Me

Dziękuję za rozmowę!
Ja również :)