Transport CD + DAC Chord
Producent: CHORD ELECTRONICS Ltd. |
woją prezentację w Power Poincie dotyczącą transportu Blu Mk II firma Chord rozpoczyna od znaczącego elementu pt. WTA filter tap length history (Chord używa zamiennie określeń Mk 2 i Mk II; aby uprościć będę stosował to drugie). Jak na opis transportu CD to raczej zaskakujące. Chord nie byłby jednak Chordem, gdyby nie interesowała go przede wszystkim techniczna doskonałość bazująca na aplikacji twardej inżynierii przede wszystkim w domenie cyfrowej. Część mechaniczna, sekcja analogowa i zasilanie są równie ważne, ale nie ma co udawać – prawdziwą ekscytację na twarzach panów z Chorda widać wtedy, kiedy omawiają pomysły Roberta Wattsa. Robert Watts jest osobą stojącą za najważniejszymi opracowaniami tego typu w firmie Chord i to od lat. Zabłysnął w 1999 roku, kiedy to ta angielska firma zaprezentowała przetwornik cyfrowo-analogowy DAC 64. Był to pierwszy DAC tej firmy, w którym zastosowano programowany samodzielnie układ FPGA (Field-Programmable Gate Array), czyli rodzaj programowalnego układu logicznego. Zapisano w nim nowatorski rodzaj filtra cyfrowego, a więc elementu po którym bezpośrednio jest układ D/A. Filtr ten nazwano Watts Transient Aligned filter (WTA). Chodziło o to, aby zminimalizować tzw. „dzwonienie” sygnału przed i po impulsie. Co to jest „tap”? Układ ten zbudowany był tak, aby zrekonstruować sinusoidę bazując na 1024 rejestrach, czyli tzw. „tapsach”. Czym jest „tap”? Jak Robert Watts wyjaśniał w wywiadzie udzielonym portalowi the-ear.net, WTA jest rodzajem filtra interpolacyjnego. Z teorii samplingu Whittakera-Shannona wynika, że aby z sygnału cyfrowego uzyskać perfekcyjne odwzorowanie sygnału, tj. zrekonstruować sinusoidę, potrzebujemy nieskończenie wiele rejestrów, czyli punktów pomiędzy jednym samplem, a drugim. W początkowym okresie rozwoju układów cyfrowych trzeba było do tego wykorzystać linię opóźniającą, aby „zapamiętać” dane poprzednich sampli; następnie trzeba było „stuknąć” – „tap” – tę linię opóźniającą, aby odzyskać zapisane dane. Stąd nazwa „tap”. za: Robert Watts, Rob Watts on Chord Mojo tech, rozm. Jason Kennedy, the-ear.net (dostęp: 26.06.2017) Jak mówił wówczas pan Robert, aby uzyskać idealną sinusoidę liczba „tapsów” powinna być nieskończona. W rzeczywistości nie da się tego uzyskać, ponieważ sygnał nigdy by takiego układu nie opuścił, byłby „opukiwany” do końca świata. Potrzebny był więc rozsądny kompromis uwzględniający techniczne możliwości ówczesnych układów. Postęp nie znosi jednak pustki, dlatego w każdym kolejnym produkcie liczba tapsów rosła:
W transporcie Blu Mk II zastosowano 1 015 808 tapsów, co – jak mówi pan Watts – z punktu widzenia muzyki cyfrowej jest bliskie nieskończoności. Tak poprawiony układ WTA nazwano WTA M Scaler i zapisano w potężnym układzie Xilinx XC7A200T. To układ cyfrowy o 740 rdzeniach DSP, 215 360 bramach logicznych oraz 16 Mb pamięci. Układ ten pobiera prąd o natężeniu aż 10 A! COLIN PRATT WOJCIECH PACUŁA: Czym różni się druga wersja transportu Blu od pierwszej? Widzę, że w transporcie mamy wejście USB – zazwyczaj stosuje się je w przetwornikach D/A, prawda? Co daje zwiększenie tzw. „tapsów”, od strony dźwięku? Dlaczego nie zastosowaliście takiego skalera w przetworniku DAVE? Blu Mk II Blu Mk II to jednak przede wszystkim transport, a więc element mechaniczny. Ponieważ został połączony z upsamplerem, w nazewnictwie Chorda „skalerem”, jest to transport z upsamplingiem. Jego pełna nazwa brzmi: Blu Mk II M Scaler Technology. Chociaż przez kilka ostatnich lat wydawało się, że mechaniczne transporty to umierająca technika, teraz widać, że pogłoski o jej śmierci były mocno przesadzone. Chord sięgnął po sprawdzone rozwiązanie, transport CD-Pro 2 LF firmy Philips, który znajdziemy w tak różnych odtwarzaczach, jak Vitus, Audio Research, Ancient Audio, Métronome Technologie, Audionet i innych. W Blu Mk II jest on nieco zmodyfikowany mechanicznie. Tzw. „kit” Philipsa obejmuje transport przykręcony do odlewanej płyty, odsprzęgniętej od podłoża za pomocą czterech sprężyn. Tutaj sprężyny zachowano (a np. Ancient się ich pozbywa), ale dwie z nich podpierają nie element Philipsa, a większą płytę, do której jest on przykręcony. To konstrukcja typu top-loader, tj. płytę kładziemy bezpośrednio na osi silnika. Komora z płytą jest zamykana, jak w Vitusie i Audio Research, a wcześniej w odtwarzaczu Chord Red Referemce Mk III. Tutaj zamykamy ją ręcznie – to ciężki, frezowany element, „zwieszony” na trzech sprężynach. Niestety nie jest to idealne rozwiązanie, ponieważ trzeba uważać, aby nie zamknąć jej zbyt mocno. Także wkładanie i wyjmowanie płyty z komory nie jest zbyt wygodne. Zasilanie zapewnia układ impulsowy – coś, z czego Chord jest znany. Do transportu możemy przesłać sygnał cyfrowy poprzez kabel USB i skorzystać z dobrodziejstw „skalera”, możemy też dostarczyć mu sygnał S/PDIF korzystając z wejścia BNC. Urządzenie może leżeć poziomo lub w specjalnym „racku”, dodajmy dość kosztownym: 9990 zł. Łącząc dwie takie podstawy możemy ustawić Blu Mk II i DAVE’a jeden nad drugim. Transport Blu Mk II testowany był razem z przetwornikiem DAVE. Sygnał przesyłany był dwoma kablami BNC Synergistic Research CuWAg Element C.T.S. Digital, urządzenia zasilane były kablami sieciowymi Acoustic Revive Power Reference Triple-C z filtrami RAS-14 Triple-C. Obydwa elementy stały na swoich podstawach. Jako punkt odniesienia posłużył mi odtwarzacz Ancient Audio Lektor AIR V-edition, Gold Note CD-1000 oraz Accuphase DP-560. Płyty użyte w odsłuchu (wybór)
Japońskie wersje płyt dostępne na Dzielony odtwarzacz CD Chorda na pierwszy rzut oka może się wydawać „składakiem”. Elementem wokół którego było najgłośniej i któremu sama firma przyglądała się najbaczniej jest przetwornik cyfrowo-analogowy DAVE. To w nim znalazła miejsce najnowsza wówczas wersja filtra cyfrowego WTA (Watts Transient Aligned) o 164 000 rejestrach (taps), pracującego z częstotliwością 256fs, czyli 264 x częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego. Także w nim znajdziemy 20-elementowy DAC w technice „Pulse Array”, z dyskretnymi rezystorami i przełączającymi je tranzystorami, a także kolejne własne opracowanie Chorda, analogowy filtr 2. rzędu typu „noise shaper”, przenoszący szumy poza pasmo słyszalne. Na tym tle transport Blu, nawet w nowej wersji Mk II może się wydawać dodatkiem, a nawet produktem nadmiarowym. Tymczasem to właśnie on, niepozorny transport CD powoduje, że DAVE zyskuje nowy wymiar; o ile można było podziwiać jego pracę z transportami innych firm, jak również z odtwarzaczami transportami/serwerami plików, dopiero razem, tj. Blu Mk II oraz DAVE stanowią produkt docelowy. Jak gdyby na nowy transport Chorda czekał „slot”, którego zamknięcie uruchomiło dodatkowy program. |
Blu Mk II + DAVE Odtwarzacz Chorda gra niebywale skupionym, głębokim, ciemnym i rozdzielczym dźwiękiem. To high-endowe granie na bardzo wysokim poziomie. Jego barwa, a to zwraca uwagę przede wszystkim, jest gęsta i ciemna. Ilość odcieni w ramach tej „ciemności” jest jednak niebywała. Doskonale słuchać różnice między różnymi typami nagrań, a nawet przesunięcia w ramach danej płyty. To w dużej mierze zasługa wybitnej rozdzielczości, to chyba jasne. Sama rozdzielczość bez czegoś więcej, tj. czegoś, co ją wykorzysta, nie ma żadnego znaczenia, a w skrajnych przypadkach może prowadzić do hiperdetaliczności, która jest przekleństwem naszej branży. Pięknie wyszła więc fantastyczna jakość dźwięku nowego remasteru płyty Drums Dream Czesława Bartkowskiego z serii Polish Jazz (vol. 50) – odpowiedzialny za tę nową wersję Jacek Gawłowski najwyraźniej ma jakiś patent na dobre brzmienie, albo po prostu na tyle już „wszedł” w tę estetykę i zaznajomił się z taśmami Polish Jazzu, że otrzymaliśmy jedną z najlepiej – jak do tej pory – brzmiących płyt przygotowanych przez Warner Music Poland. Chodzi o to, że dynamika perkusji jest wyjątkowa, ale nie zakrywa barwy stopy, blach, świetnie wypada trąbka, tak przecież odmienna sonorycznie, a tutaj wchodząca w dialog z perkusją, wymieniająca się z nią prowadzeniem. Chord pokazał tę płytę w niezwykły sposób, budując napięcie, wypełniając przestrzeń nie tylko dźwiękiem bezpośrednim, ale i pogłosami. Zaraz po płycie Bartkowskiego wysłuchałem krążka The Dialogue Takeshi Inomaty, płytę wydaną pierwotnie w 1977 roku przez japońską wytwórnię Audio Lab. Record, znaną z ekstremalnie czujnego podejścia do dźwięku. Także na niej główną rolę gra perkusja wchodząca w dialog z różnymi instrumentami. Otwierające całość solo było za pośrednictwem Chorda fantastycznie dynamiczne, pełne i gęste. Dla mnie ważniejsze było jednak to, w jak plastyczny sposób angielski odtwarzacz pokazał strony dialogu. Było w tym coś z aksamitnego charakteru dobrych gramofonów, np. Kronos Pro MkII połączonego ze swobodą charakterystyczną dla analogowych taśm-matek. Muszę powiedzieć, że choć pod tym względem dzielony odtwarzacz firmy CEC, składający się z transportu paskowego TL0 3.0 i przetwornika D/A DA0 3.0, był jeszcze lepszy, jeszcze bardziej swobodny, to Chord nie był wcale tak bardzo z tyłu i był to jedyny odtwarzacz poza CEC-em, jaki miałem u siebie w domu, który pokazywał tę właściwość magnetofonów szpulowych. Jego barwa jest raczej słodka i nieco ciepła. Porównywany z nim odtwarzacz AIR V-edition firmy Ancient Audio, a więc mój odtwarzacz odniesienia, zagrał w trochę uproszczony sposób, z mocniejszym atakiem. Atak Chorda jest nieco miększy, bardziej wtopiony w podtrzymanie, ale to jest chyba właściwa droga, tak brzmi muzyka grana na żywo. Niski dół i wysoka góra są w Chordzie ponadprzeciętne. Mają gęstość i masę, są substancjalne, namacalne, ale nigdy zbyt ciężkie, ani zbyt mocne. Dopełniają, mogę chyba tak powiedzieć, średnicę, w której dzieje się najwięcej. To tutaj skupia się nasza uwaga. I chodzi raczej o ‘wydarzenia’ niż o ‘dźwięki’. Słuchając Chorda doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że to mechaniczne odtworzenie zapisu sygnału muzycznego, taka jest natura urządzeń audio. Ale też cała ta mechanika, maszyneria stojąca za nagraniami jest przez ten odtwarzacz oswajana. Nawet jeśli coś nie jest idealne, to jest to co najwyżej walor, a nie wada. Chociaż różnicowanie jest ponadprzeciętne i nie ma żadnych wątpliwości, czym różnią się takie płyty, jak Fleetwood Mac Tusk i The Velvet Underground, Loaded, jednak prześlizgujemy się po tych różnicach, skupiając się na różnicach muzycznych. To umiejętność charakterystyczna dla najlepszych źródeł sygnału. W tym przypadku dzieje się tak dlatego, że gęstość i skupienie otrzymują tutaj wsparcie w postaci wybitnego różnicowania w zakresie obrazowania. Wielokrotnie w ostatnich latach wskazywałem na braki w tej mierze wielu odtwarzaczy CD, gramofonów i właściwie wszystkich odtwarzaczy plików. Jedynie pełny system dCS Vivaldi oraz wspomniany CEC robiły coś, co od lat jest cechą mojego odtwarzacza odniesienia, wspomnianego Ancient Audio. Tyle lat temu, w garażu, Jarek Waszczyszyn zrobił odtwarzacz korzystając jedynie z zastanych technologii, którego przestrzeń rywalizowała z najlepszymi odtworzeniami płyt gramofonowych. Właściwie wszystkie inne źródła grały przy nim płasko i jednowymiarowo. Dopóki nie usłyszałem gramofonu TechDAS Air Force One, Vivaldiego i CEC-a. A teraz Chorda. Pokazuje on, że w tym względzie należy do tej elitarnej grupy. Tak organicznej, normalnej, naturalnej przestrzeni dawno nie słyszałem. Miałem zarówno różnicowanie elementów pod względem barwy, która zmieniała się jeśli instrument był dalej ode mnie (od mikrofonu), jaki pod względem wolumenu. To trudna rzecz, ale cechuje mistrzów. Testowany system gra przy tym niezwykle głęboką sceną. Odsłuchiwany równolegle AIR grał trochę bardziej z przodu i ścieśniał nieco plany – chociaż wcześniej tego nie słyszałem! Jego atak wydawał się szybszy, ale to było złudzenie – uderzenie było wyraźniejsze, ale to Chord podawał cały dźwięk jako całość, co – paradoksalnie – umożliwiało dłuższy, bardziej relaksujący odsłuch, a było przy tym bardziej naturalne, czyli: miało szybszy atak. Upsampling Upsampling jako technika poprawiająca dźwięk do techniki audio weszła na dobre pod koniec lat 90. XX wieku. Po początkowej popularności zainteresowanie nią się zmniejszyło, ponieważ poprawiono pracę podstawowych bloków odtwarzaczy i DAC-ów, czym wymiernie przyczyniono się do zmniejszenia jittera. Po czym większość kości D/A wyposażono zarówno w układ zwiększający częstotliwość próbkowania sygnału, jak i w układ zwiększający długość słowa. Wydawało się, że tym samym kariera tego rozwiązania w formie zewnętrznych urządzeń dobiegła końca. Posłuchajmy jednak tego, jak działa „skaler” w transporcie Blu Mk. 2, a będziemy wiedzieli, że najwyraźniej wszystkiego jeszcze nie wiemy. Przejście z 88,2 kHz na 352,8 kHz przy połączeniu pojedynczym kablem BNC i na 705,6 kHz przy podwójnym BNC było poważną zmianą i to właśnie z dwoma kablami i skalowaniem do 705,6 kHz uzyskałem najlepsze wyniki; powyższy tekst dotyczy tego ustawienia. Zastosowany w transporcie skaler poprawia rozdzielczość i pogłębia tonalność. Informacji jest dużo więcej, ale są one ciemniejsze i mniej jednoznaczne, tj. wpisują się w coś większego, nie zwracając na siebie uwagę. Bez upsamplingu dźwięk był bardziej zbity w jednej linii. To oczywiście przesada, bo jedną z zalet Chorda jest ogromna scena dźwiękowa, ale dopiero ze skalerem otrzymałem coś, co było jednoznacznie lepsze od odtwarzacza Ancient Audio i na podobnym poziomie, co najlepsze źródła cyfrowe, jakie znam. Transport Chociaż testujemy komplet składający się z transportu i DAC-a, ciekaw byłem, jakiej klasy jest sam transport. Porównałem go z sekcją transportu mojego odtwarzacza Ancient Audio – ostatecznie to identyczne mechanizmy Philipsa. Jedyną zmienną był upsampling na stałe włączony w Blu Mk II (88,2 kHz) i DAC w odtwarzaczu. Różnice okazały się znaczące. Mniejsze niż między upsamplingiem i bez niego, jak również między przesyłem sygnału jednym i dwoma kablami BNC, ale i tak były wyraźne. Blu Mk II gra w gęstszy ciemniejszy sposób; jego balans tonalny jest ustawiony niżej niż z Ancientem. Dostajemy też więcej informacji o barwie i dynamice. Z kolei Ancient Audio potrafił wejść głębiej w nagranie, pokazać mocniejszą bryłę, bliżej słuchacza – Chord odsuwa pierwszy plan. Za każdym razem wracałem jednak do transportu Chorda jakbym wracał do domu – to było gęstsze, bardziej naturalne granie. Podsumowanie Ze wszystkich topowych odtwarzaczy CD i SACD jakie słyszałem system Chorda jest najtańszy. Choć absolutna czołówka pokazuje jeszcze głębszą tonalność, jeszcze gładszy dźwięk i lepiej różnicowane plany dźwiękowe, to różnice nie są bardzo duże. W podobnej cenie, co Chord jedynie Audionet Planck z zewnętrznym zasilaczem gra w równie wciągający sposób. Angielskie źródło daje jednak coś ekstra, tj. poczucie obcowania z naturalną muzyką, o dynamice znanej z taśm analogowych. To wybitne źródło dźwięku, odtwarzacz Compact Disc, który pokazuje, że w tym formacie jest niebywała wartość. Zasłużone, rzadko przez nas wręczane wyróżnienie GOLD Fingerprint. Blu Mk II firmy Chord to transport Compact Dics wyposażony w upsampler. Upsampling możemy wyłączyć lub podnieść o dwa poziomy. Łącząc go z „dakiem” za pomocą kabla BNC to 88,2 kHz, 176 kHz oraz 352,8 kHz. Po podłączeniu go do przetwornika DAVE za pomocą dwóch interkonektów BNC sygnał może być upsamplowany do 705,6 kHz. Drugim przełącznikiem możemy włączyć układ ditheringu; dithering dodaje do sygnału losowy szum o niskim poziomie, który poprawia pracę przetworników D/A z małymi sygnałami. Transport ma typową dla serii Choral tego producenta obudowę, zaprojektowaną osobiście przez dyrektora firmy, pana Johna Franksa. Jest to sztywna skorupa wykonana z dwóch wyfrezowanych z aluminium elementów o niewielkich wymiarach – urządzenie mierzy 333,5 x 98,5 x 142 mm i waży 7 kg. Może albo leżeć poziomo, albo pod kątem, na specjalnie dla niego i DAVE’a przygotowanych podstawkach. Od góry umieszczono ciężką, ręcznie zamykaną pokrywę, niewielki (zbyt mały) wyświetlacz VTF oraz kilka guzików. Tych ostatnich jest niewiele i dobrze – w wersji Mk I była ich cała masa. Wyjścia i wejścia umieszczono z tyłu. Do dyspozycji mamy dwa wejścia cyfrowe – USB, BNC – które są traktowane tak samo, jak płyta CD, tj. przy dalszym przesyle wykorzystywany jest skaler. Wyjść cyfrowych jest więcej, to:
Urządzenie wyposażono w transport CD-Pro 2 LH (VAU1254/31 LF) firmy Philips, zmodyfikowany mechanicznie. Spoglądając do środka zobaczymy jeszcze impulsowy zasil |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity