pl | en

Odtwarzacz CD/DAC

 

Audio Research
REFERENCE CD9

Producent: Audio Research Corporation

Cena (w Polsce): 60 100 zł

Kontakt:
3900 Annapolis Lane North ǀ Plymouth
Minnesota | USA | 55447-5447

tel.: 763-577-9700 | fax: 763-577-0323
www.audioresearch.com
Kraj pochodzenia: United States of America

Dystrybucja w Polsce: audiofast


o co komu dzisiaj, w drugim dziesięcioleciu XXI wieku, w czasach plików i śmierci fizycznych nośników odtwarzacz CD? Można na to odpowiedzieć wprost, bez filozofowania: po to, aby odtwarzać płyty Compact Disc. Od razu nasuwa się jednak kolejne pytanie: a na cóż komu, do cholery jasnej, płyty CD? Na to nie da się jednak odpowiedzieć w jednym zdaniu. A otrzymana w końcu odpowiedź wcale nie będzie jednoznaczna i wiążąca – za każdym razem będzie to autorska wypowiedź, zawierająca zdanie, przekonania, wiarę w pewne zjawiska osoby, którą pytamy. Oto MOJA odpowiedź.


Po opublikowaniu w „Positive-Feedback.com” anglojęzycznej relacji ze spotkania Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, poświęconego porównaniu różnych wydań płyt CD dostałem wiele różnych pytań, wcale nie tak łagodnych, jak to powyżej, od czytelników złych, wściekłych, a czasem rozbawionych, dla których samo zajmowanie się dyskami CD jest bez sensu, o ich porównywaniu nawet nie wspominając, stojących na stanowisku, że jedynie pliki wysokiej rozdzielczości (albo płyty SACD) nadają się do słuchania (czytaj TUTAJ). Drugą grupę stanowili oczywiście zwolennicy płyt analogowych, a także magnetofonów szpulowych, dla których rozmowa o cyfrze jako takiej mija się z celem. Płyta CD ma bowiem to nieszczęście, że jest ściśnięta między przeszłością, która dzięki zbiegowi okoliczności i uporowi zwolenników czarnej płyty powoli staje się teraźniejszością oraz przyszłością, w której wszystkie informacje znajdują się w cyfrowe „chmurze”, pozbawione atrybutów formatu, bezcielesne, najlepiej w wysokiej rozdzielczości. Przez jednych i przez drugich płyta CD ukazywana jest jako ograniczony, archaiczny już w momencie ogłoszenia format, który dzięki wygodzie użytkowania i potężnemu naciskowi lobby wydawniczego osiągnął niewiarygodny wręcz sukces, którego ani wcześniej, ani tym bardziej później żaden format już nie osiągnie. Jednym słowem – ludzie zostali zwiedzeni.

Nie dziwi więc euforia firm, które od początku wskazywały na to, że winyl brzmi na tyle dobrze, a CD na tyle źle, że nie warto się przy nim zatrzymywać. Tak było z Linnem, Naimem, Regą, ale i Audio Research. Ta ostatnia jako jedyna nigdy nie produkowała gramofonów, ani ich elementów, oferuje jednak „od zawsze” przedwzmacniacze gramofonowe. Przekonanie o wyższości medium analogowego nad cyfrowym przetrwała w niej na tyle długo, że pierwszy w jej ofercie odtwarzacz CD, model CD1 z 1995 roku, tylko o kilka lat wyprzedził wprowadzenie do sprzedaży płyt wysokiej rozdzielczości: SACD i DVD-Audio (odpowiednio: rok 1999 i 2000). A ile trzeba mieć samoświadomości i samokrytyki, żeby powiedzieć o swoim playerze „referencyjny” dziesięć lat po pierwszej konstrukcji tego typu! Znacząca część high-endowych firm buduje swój „referencyjny” (przynajmniej w założeniu) produkt od razu w pierwszym roku działalności. AR zaprezentowało odtwarzacz Compact Disc należący do serii Reference dopiero w roku 2005 – był to model Ref CD7. Trzy lata później powstał Ref CD8, a w 2013 roku Ref CD9, będący przedmiotem niniejszego testu.

Znajdziemy w nim wszystko to, z czego słynie ta, mająca swoją bazę w Plymouth, firma. To odtwarzacz typu top-loader, podobnie jak wszystkie przed nim, z układem analogowym opartym na lampach. Zastosowano w tej roli, znane mi doskonale np. z odtwarzaczy Ancient Audio i Loit Passeri, podwójne triody 6N30P, kiedyś radzieckiej, a teraz rosyjskiej produkcji. Zasilaniem tej sekcji także zajmują się dwie kolejne lampy – potężna tetroda strumieniowa 6550WE i kolejna 6N30P. Układ ten został wielokrotnie wypróbowany w przedwzmacniaczach tej firmy ze znakomitym skutkiem. Odtwarzacz korzysta ze sprawdzonego napędu Philipsa CD Pro2R i może służyć jako transport – sygnał cyfrowy wypuścimy przez łącza AES/EBU lub BNC. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację w której byśmy coś takiego zrobili; znacznie bardziej prawdopodobne jest wykorzystanie CD9 w roli przetwornika cyfrowo-analogowego. Na tylnej ściance umieszczono bowiem cztery wejścia cyfrowe: asynchroniczne USB 2.0HS, AES/EBU, RCA oraz Toslink. Wszystkie przyjmują sygnał do 24 bitów, 192 kHz. Chcąc uruchomić wejście USB musimy zainstalować w naszym komputerze driver. Przychodzi wraz z odtwarzaczem wypalony na płytce CD-R, ale można go także ściągnąć bezpośrednio ze strony firmowej producenta – to ten sam, który obsługuje Reference DAC.
I nieprzypadkowo – konstrukcja sekcji przetwornika D/A bazuje bezpośrednio na tym, czego inżynierowie AR nauczyli się przy referencyjnym DAC-u oraz DSPre. Zastosowano więc dwa układy stereofonicznych przetworników w układzie dual-mono, taktowane przez dwa osobne oscylatory – jeden dla rodziny 44,1/88,2/176,4 i drugi dla 48/96/192 kHz. Do dyspozycji mamy też jeden z dwóch filtrów cyfrowych – „slow” i „fast”, a także możliwość upsamplingu sygnału.

O Audio Research pisaliśmy
  • TEST: Audio Research Reference 5 SE – przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • NAGRODY ROKU 2012: Audio Research Reference 75 - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Audio Research Reference 75 - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • Płyty wykorzystane w teście (wybór)

    Płyty CD

    • ABBA, Gold - Complete Edition, Polar/Universal Music Japan UICY-91318/9, 2 x SHM-CD (2008).
    • Dire Straits, Brothers in Arms, Vertigo/Universal Music Ltd. Hong Kong 5483572SX, SHM-CD/XRCD2 (1985/2011); porównanie różnych remasterów – czytaj TUTAJ.
    • Et Cetera, Et Cetera, Global Records/Long Hair LHC00071, CD (1971/2008).
    • Ivie Anderson, Ivie Anderson With Duke Ellington & His Famous Orchestra. 1932/1940, EPM 157352, “Jazz Archives No 42”, CD (1991).
    • Judy Garland, Over The Rainbow, Going for a Song GFS236, CD (?).
    • Kombi, Kombi 4, Polskie Nagrania Muza/Polskie Nagrania PNCD 999, CD (1985/2005).
    • Kombi, Nowy rozdział, Polskie Nagrania Muza/Polskie Nagrania PNCD 985, CD (1983/2005).
    • Mel Tormé, The legend of Mel Tormé, Going for a Song GFS360, CD (?).
    • Mills Brothers, Swing Is The Thing, Trumpets Of Jericho Ltd/History 20.3039-HI, “The Great Vocalists of Jazz & Entertainment”, 2 x CD (?).
    • Perry Como, Perry Como’s Song Collection, Going for a Song GFS284, CD (?).
    • Savage, Tonight, Extravaganza Publishing/Klub80 Records CD001, “25th Anniversary Limited Edition No 59/150”, CD (1984/2009).
    • Sting, The dream of the blue turtles, A&M Records/Mobile Fidelity, UDCD 528, gold-CD (1985/1990).
    • Suzanne Vega, Nine Objects of Desire, A&M Records, 540 583 2, CD (1996).
    • Tommy Dorsey, Masterpieces 15, EPM 158342, “Jazz Archives”, CD (1995).
    • Wolfgang Dauner Quintet, The Oimels, MPS/Long Hair LHC59, CD (1969/2008).
    Pliki hi-res
    • SATRI Reference Recordings Vol. 2, Bakoon Products, FLAC 24/192.
    • Al Di Meola, Flesh on Flesh, Telarc, 24/96 FLAC, źródło: HDTracks (2011).
    • Charlie Haden & Antonio Forcione, Heartplay, Naim Label, 24/96 FLAC, źródło: NaimLabel.
    • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, "Special Edition Hardbound Box Set", CD+USB drive 24/44,1 WAV (2012); recenzja TUTAJ
    • Depeche Mode, Delta Machine, Columbia Records/Sony Music Japan SICP-3783-4, FLAC 24/44,1, źródło: HDTracks (2013); recenzja TUTAJ.
    • Miles Davis, Tutu, Warner Brothers Records, FLAC 24/96, źródło: HDTracks.
    • Persy Grainger, Lincolnshire Posy, Dallas Wind Symphony, dyr. Jerry Junkin, Reference Recordings, HR-117, HRx, 24/176,4 WAV, DVD-R (2009).
    • Sonny Rollins, Tenor Madness, Prestige, WAV 24/96, źródło: HDTracks (1956/2012).
    • Stan Getz & João Gilberto, Getz/Gilberto, Verve, 24/96 FLAC, źródło: HDTracks (1963/2012).
    • Stardelay A New High Fidelity, Ozella Music OZL22006CD, FLAC 24/44,1 źródło: Linn Records (2008).
    Japońskie wersje płyt dostępne na


    Zbieranie specjalnych wydań płyt CD, wyszukiwanie unikatowych tytułów, polowanie na okazje w CDJapan i na ebayu jest jednym z fajniejszych, jednym z najbardziej ubogacających hobby, jakie znam. Nieprzerwany kontakt z muzyką, ustawiczne dokształcanie się, zbieranie doświadczeń i radość posiadania fizycznego, pięknego przedmiotu to niepowtarzalne doznania. Zabawa gwarantowana do końca życia. Jak mówi Mieczysław Stoch, posiadacz największej kolekcji winylów w Polsce: „Pieniądz nie jest wartością samą w sobie. Służy temu, by zdobyć ukochaną rzecz. To wydaje mi się fajne. Kolekcjonerstwo poszerza też horyzonty, nie upupia. Daje poczucie wolności. Nie trzeba chodzić do filharmonii, żeby posłuchać najlepszego wykonania ulubionego utworu”. Tyle, że chodziło mu o czarne płyty, nawet jednak mechanizm jest ten sam, a celem – muzyka. „Kolekcjoner nie ma wątpliwości, że winyl to najfantastyczniejszy nośnik, jaki do tej pory wymyślono. Między innymi dlatego, że jest bardzo trwały. Ale zalet jest znacznie więcej. W dzisiejszych czasach, kiedy o wszystkim decyduje szybkość, zatraca się humanizm i człowieczeństwo. Kiedyś chyba Wojciech Mann powiedział, że płyta analogowa jest bardziej ludzka. Zgadzam się. Na winylach pozostała ta miękkość, przestrzenność dźwięku, przyjacielskość. W dźwiękach analogowych wytwarzają się uspokajające fale alfa. A jak słyszałem, na dźwięk cyfrowy nie reagują ani rośliny, ani zwierzęta – mówił w TOK FM” (czytaj TUTAJ).

    Płyty Compact Disc

    Wśród tysięcy płyt, które posiadam duża część to jednak zwykłe „plastiki”, płyty CD, ich normalne wydania, jakich pełno było w każdym sklepie płytowym, kiedy te jeszcze były częścią krajobrazu miast i miasteczek. Wśród tego zbioru sporą część stanowią nagrania stare i bardzo stare, wydane przez firmy specjalizujące się w reedycjach nagrań, do których wygasły prawa autorskie, zwykle w postaci składanek. Judy Garland, Andrew Sistsers, Bing Crosby, Vera Lynn, wczesny Sinatra, Ivie Anderson, Tommy Dorsey, Mills Brothers, Perry Como, Mel Tormé – i wiele, wiele innych. Konieczny w tym przypadku remaster materiału źródłowego, najczęściej z płyt szelakowych, dokonywany jest w domenie analogowe lub cyfrowej; najczęściej stosuje się do tego celu system CEDAR.
    Z tymi płytami mam nieustający problem: mało który odtwarzacz CD sobie z nimi radzi. Ciekawostka – do tej pory żaden odtwarzacz plików nie zagrał żadnej z nich (chodzi o rip z CD) na tyle dobrze, żebym chciał tego słuchać od początku do końca. Chodzi o coś poza dźwiękiem, coś drażniącego, irytującego, jakby ktoś wsadzał mi palec do oka, co powoduje odruch wymiotny, a w zastępstwie wyłączenie odtwarzania. Z płytami analogowymi zawierającymi te same nagrania lub nagrania z podobnego okresu nie miałem takiego problemu nigdy, nawet jeśli technicznie wydają się jeszcze słabsze niż ich zremasterowane wersje cyfrowe. Zwolennik analogu powie od razu, że to typowe i normalne – cyfra jest takim właśnie, drażniącym medium. Apologeta plików powie zaś, że to problem płyty CD i ograniczonych rozdzielczości oraz pasma przenoszenia, jakie oferuje. Ja powiem coś jeszcze innego: najwyraźniej odtwarzacze, z których korzystamy najczęściej nie radzą sobie z tego typu zniekształceniami. Bo to, że da się odtworzyć CD co najmniej dobrze, a czasem wręcz fenomenalnie znam z autopsji. Zawsze jest coś za coś, szczególnie jeśli mówimy o niedrogich urządzeniach, ale rehabilitacja tego medium przyspieszyła ostatnio znacząco i będzie już tylko lepiej.

    A Reference CD9? Co on ma do tych rozważań? To proste: to jeden z czterech, może pięciu odtwarzaczy Compact Disc (i SACD), z którymi płyty o których mówiłem grają w podobny sposób, jak z płyty winylowej. Inne, to: Ancient Audio, Mark Levinson, EMM Labs, a z tańszych – Human Audio. Nie znaczy to, że pozostałe są do odstrzału. Ich zalety są rozliczne, a dźwięk często doskonały. Tyle tylko, że ich konstruktorom chodziło o doszlifowanie innych cech niż te, o których mówiłem. W przypadku Audio Research i innych, podobnych pod tym względem do amerykańskiego urządzenia odtwarzaczy chodzi przede wszystkim o pokazanie łączności dźwięku, jego płynności; to brzmienie płynne, koherentne, całościowe. Drugim elementem jest brak szorstkości wysokich tonów, jak również ciepła, gładka, absolutnie nie drażniąca wyższa średnica. Ta trójca definiuje dźwięk CD9 i stawia go w miejscu, w którym wielkiego tłoku nie ma. Nie znaczy to, że to najlepszy odtwarzacz CD na świecie. Chodzi tylko, a może aż, o to, że to odtwarzacz, który zagra płyty cyfrowe – ale też i pliki, o czym potem – w absolutnie, niepowtarzalnie gładki, niedrażniący sposób. Już samo to powinno zwrócić na niego uwagę tych, dla których medium cyfrowe to zaraza, albo tych, którzy szukają dla swojej płytoteki CD „ostatecznego rozwiązania”. Tak, testowany Audio Research może czymś takim być. Ma swoje słabsze strony, wyraźnie zaprogramowany „sound”, ale w tym, co robi dobrze jest wybitny.


    Jego brzmienie kształtowane jest podobnie, jak w innych urządzeniach tego producenta. Można by właściwie przepisać całe akapity z testów przedwzmacniacza Reference 5 SE, albo wzmacniacza mocy Reference 75 i byłoby tak, jak trzeba. Ponieważ jednak przy odtwarzaniu płyt zwraca się uwagę na trochę inne rzeczy niż przy wzmacnianiu sygnału, inaczej się je interpretuje, zrezygnuję z – kuszącej – perspektywy „copy and past”.
    Balans tonalny przesunięty jest w kierunku niskiej średnicy i wyższego basu. Atak jest lekko zaokrąglony, przez co wszystko brzmi przyjaźnie i głęboko. Pomaga w tym znakomita plastyka – w ramach większych brył, planów dzieje się bardzo dużo. To robiący duże wrażenie zaraz na początku dźwięk, ale też utrzymujący dobre o sobie zdanie i podtrzymujący uwagę także po wielu godzinach grania. Po wielu godzinach, bo AR zachęca do długiego słuchania. Jest w tym nienachalny, ale konsekwentny.
    Jak mówiłem, równowaga tonalna przesunięta jest ku dołowi. Słychać to przede wszystkim przy nagraniach klasyki, gdzie głosy ludzkie nagrano w dużej przestrzeni – np. przy Misa Criolla Ramireza. José Carreras zabrzmiał w trochę pogrubiony sposób, jakby był dalej od nas, a przestrzeń była jeszcze większa niż to znam z innych odtworzeń. Jeśli rejestracja jest trochę sucha i pozbawiona niskiego dołu, jak Tosca w wykonaniu Marii Callas – wówczas nie ma problemu, to akurat takim płytom pomoże. Jeśli jednak wszystko jest na swoim miejscu, dostaniemy niższą, pogłębioną perspektywę. Jak pisałem, nie ma niczego za darmo – to jest cena, jaka płacimy za bezwarunkowe oddalenie Reference CD9 od cyfrowej perspektywy.

    Być może dlatego większość czasu spędziłem z innymi nagraniami. Urządzenia, jeśli są dobre, ukierunkowują bowiem rękę sięgającą po płyty. Z AR słuchałem przede wszystkim wspomnianych płyt z nagraniami z lat 20-40, z rockiem od lat 70. do 90., a także krążki z polskimi wykonawcami. Amerykański odtwarzacz robi bowiem z nimi cuda, których dotychczas z cyfrowym medium nie doświadczyłem. Weźmy, dla przykładu, płyty Nowy rozdział oraz Kombi 4 grupy Kombi. Wydane w – odpowiednio – 1983 i 1985 roku noszą na swojej skórze wszystkie razy, jakie zebrała rodzima fonografia. To dźwięk dość suchy i płytki. Bogate aranże często są przez to zupełnie niewidoczne, płaska perspektywa zabija napięcie między przestrzenią i barwą. CD9 robi coś w rodzaju „remasteru” tego typu płyt. Brzmienie jest bogatsze, bardziej plastyczne i przede wszystkim oparte o mocny, głęboki bas. Nagrania brzmią w bardziej zrównoważony sposób.
    Nie tylko jednak polskie płyty cierpią na tego typu przypadłości. Posłuchajmy Abby, a usłyszymy dokładnie to samo. Dyskotekowe przeznaczenie większości nagrań kwartetu, krótkie terminy na realizację, a także dość swobodne podejście do jakości dźwięku spowodowały, że większość płyt Szwedów, zwycięzców Eurowizji z 1974 roku, brzmi koszmarnie. I to bez względu na to, jakim zabiegom się je poddało, w jaki sposób zostały wydane. Jak zwykle winyle są pod tym względem uprzywilejowane, to zaleta tego nośnika. Nawet wersja SHM-CD płyty CD brzmi jednak lekko, bez życia. Przeskok pomiędzy dobrymi realizacjami, a nią jest dramatyczny. Z CD9 będzie znacznie mniejszy. Powiem więcej – tego da się wysłuchać z przyjemnością, bez zwracania uwagi na technikę, bez doszukiwania się tego, co za odtworzeniem stoi.
    Są i inne płyty, które zabrzmią z AR wyjątkowo. Generalnie każda płyta zagra bardzo dobrze – już o tym pisałem – ale niektóre dostaną drugie życie. Tak będzie np. z płytami Stinga The Dream of the Blue Turtles i Dire Straits, przede wszystkim Brothers in Arms. Pierwsza została nagrana analogowo, druga cyfrowo, jednak obydwie brzmią na CD trochę płasko, bez życia. A przecież mam je w najlepszych wydaniach cyfrowych, jakie znam – Stinga z Mobile Fidelity, a Straitsów z SHM-CD XRCD2 – po prostu pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Odtworzenie ich na zwykłym playerze CD będzie poprawne, a nawet dobre. Amerykańskie urządzenie, podobnie jak wcześniej z polskimi krążkami, wyciągnęło to, co w nich najlepsze, ujawniając fantastyczne aranże, barwę i złożoną strukturę. Zyskały na tym przede wszystkim gitary – naprawdę świetne! – ale także bas (co zrozumiałe) oraz perkusja zabrzmiały w mięsisty sposób.


    Pliki cyfrowe

    Opis brzmienia Odtwarzacza Audio Research Reference CD9 będzie niekompletny, jeśli nie powiemy nic o odtwarzaniu za jego pomocą plików, przede wszystkim przez wejście USB. Z ripami płyt CD, albo plikami tej jakości ściągniętymi z serwisów Linn Records, Naim Label czy HDTracks urządzenie gra bardzo podobnie, jak z CD, choć ostatecznie wybierałem fizyczny nośnik. Wejście USB oferuje głębokie, ciepłe brzmienie tyle, że płyty CD zagrają w nieco bardziej otwarty i rozdzielczy sposób, co akurat tutaj będzie w cenie. Ostatecznie to przecież odtwarzacz Compact Disc. Różnica nie będzie jednak jakaś powalająca i jeśli ktoś ma dużą kolekcję nagrań jakości CD na dysku twardym, to będzie miał sporo radości z ich słuchania. Co więcej – może to zabrzmi „niekoszernie”, ale także pliki mp3 były całkiem, całkiem przyjemne…
    I tak zeszliśmy do rynsztoka. Odbijając się jednak ku gwiazdom, do plików wysokiej rozdzielczości od razu trafimy na prądy wznoszące – z tego typu sygnałem CD9 gra raz, że plastycznie i gęsto, a dwa – jego barwa jest bardziej liniowa. Jak gdyby pliki hi-res nie potrzebowały wsparcia w postaci mocniejszego basu. Różnica w skali bezwzględnej między CD i hi-res nie była na tyle duża, żeby można było mówić o przeskoku jakościowym. A to dlatego, że po prostu fizyczny nośnik zabrzmiał na tyle satysfakcjonująco, tak fajnie, że lepsza głębia, bardziej wyrównane pasmo i nieco wyraźniejsza góra z 24-bitowym sygnałem nie wywracały niczego do góry nogami. Miały jednak swoją wartość.

    Filtry i upsampling

    Jak każde wysokiej klasy źródło cyfrowe, tak i odtwarzacz Audio Research oferuje możliwość kształtowania dźwięku. W ograniczonej mierze, bez przesady, ale jednak. Przede wszystkim możemy skorzystać z upsamplingu. Technika ta, po raz pierwszy wprowadzona do urządzeń audio w latach 90., momentalnie zdobyła ogromną popularność i w krótkim czasie urządzenie bez upsamplingu traktowane było jak niepełnowartościowe. Z perspektywy czasu widać, dlaczego. Teoretycznie każdy element w torze sygnału wprowadza dodatkowe zniekształcenia. Także w przypadku układów cyfrowych. Czasem jednak warto coś poświęcić, żeby uzyskać coś innego. Takim dodatkowym układem, a potem integralną częścią DAC-ów, był właśnie upsampler. Jego rola polegała na zamianie częstotliwości próbkowania sygnału wejściowego z 44,1 (CD) kHz lub 48 kHz (DVD) do 96, a potem 192 kHz (to w upsamplerze asynchronicznym; znacznie rzadziej stosowane upsamplery synchroniczne zamieniały sygnał na taki, który był wielokrotnością częstotliwości podstawowej: 44,1 kHz na 176,4 kHz, a 48 kHz na 192 kHz). Druga funkcja, zamiana słowa o długości 16 bitów na 24 bity była czymś dodatkowym – ostatecznie to Sample Rate Converter, a nazwa zobowiązuje. Poprawa jakości dźwięku, jaką wnosił wynikała z dwóch rzeczy – jednej uważanej za główną (w tamtych czasach także przeze mnie) i drugiej, zwykle pomijanej milczeniem. Pierwsza to podanie przetwornikowi już przygotowanego sygnału o maksymalnych wartościach, jakie dany DAC był w stanie obsłużyć. Uwalniało to od potrzeby obróbki wewnątrz niego, cedując to zadanie na układ poprzedzający. Druga sprawa dotyczy bezpośrednio jittera. Upsampling, niezależnie czy asynchroniczny, czy synchroniczny, polega na przetaktowywaniu sygnału. I właśnie to, jak się wydaje, stanowiło o wartości upsamplerów. Przetaktowanie pozwalało bowiem poprawić precyzję taktowania sygnału, a tym samym zmniejszyć jitter. Dość szybko problem rozmycia czasowego sygnału został powszechnie zauważony i poświęcono mu wiele wysiłków, np. stosując osobne oscylatory dla dwóch rodzin częstotliwości próbkowania, osobne zasilanie dla nich i inne techniki. Odtwarzacz, w którym jitter jest niewysoki inaczej reaguje na upsampler niż pozostałe. W Ref CD9 oprócz przywołanych rozwiązań zastosowano też osobny filtr cyfrowy przetaktowujący sygnał, zmniejszający jitter do bardzo niskich 10 ps. Dlatego włączenie upsamplingu w jego przypadku raczej zmienia dźwięk niż go poprawia. Wszystko robi się bardziej zwarte i punktowe, poprawia się definicja dźwięku. Znika jednak naturalna miękkość i wypełnienie niskiej średnicy – dla CD9 kluczowe. Dlatego też odsłuchy przeprowadziłem z wyłączonym układem upsamplingu.
    Druga możliwość, jaką dostajemy to zmiana filtru na wyjściu DAC-a. Nie wchodząc w szczegóły powiedzmy, że sygnał w przetworniku D/A musi być odpowiednio odfiltrowany. Bez tego pojawiają się w nim zniekształcenia, których oryginalnie w nich nie było. Filtracja może być przeprowadzona w różny sposób. W kości Burr Browna użytej w CD9 mamy możliwość wyboru pomiędzy filtrem „szybkim” i „wolnym”. Bez cienia wątpliwości naturalniejszy dźwięk daje ten drugi, choć z technicznego punktu widzenia jest gorszy – generuje wyższe zniekształcenia.

    Podsumowanie

    Audio Research robi swoje i nawet zmiana właściciela w 2008 roku niczego nie zepsuła. Reference CD9 jest kolejnym krokiem na wytyczonej niegdyś ścieżce, kolejnym stopniem w górę. Nie mówimy więc o rewolucji, przełomie itp., a o kontynuacji, szlifowaniu formy, stawianiu kropki nad „i”. Dźwięk tego urządzenia jest gęsty, ciepły, z akcentem przesuniętym w kierunku niskiej średnicy. CD9 traktuje sygnał cyfrowy w szczególny sposób, eliminując z niego to, co się zwykle z „cyfrą” kojarzy: brudy na górze pasma, chropowatość, nerwowość. Z testowanym odtwarzaczem to ostatnie może wywołać co najwyżej koniec płyty i konieczność jej zmiany – bo przecież jest tyle starej, znanej już muzyki do wysłuchania, tyle nowych płyt do odpakowania… To bardziej przyjaciel niż narzędzie – z całym dobrodziejstwem inwentarza. Rozdzielczość i selektywność w urządzeniach, dajmy na to, dCS-a jest bowiem o rząd wielkości lepsza, podobnie jak umiejętność oddzielania od siebie poszczególnych planów na scenie w odtwarzaczach Ancient Audio i Mark Levinson. Topowy odtwarzacz AR z serii Reference ma jednak coś, czego nie ma – tak coś mi się zdaje – żaden inny odtwarzacz CD, jaki znam: swobodę w oddawaniu dowolnego materiału w taki sposób, w jaki chcielibyśmy go usłyszeć grając z płyty Long Play. Są tego minusy, ale przede wszystkim plusy. Wbudowane wejścia cyfrowe, w tym – przede wszystkim – USB są cennym i wartościowym dodatkiem funkcjonalnym, w XXI wieku niezbędnym. Urządzenie na lata – wykonane w taki sposób, aby je z łatwością przetrwało, grające przy tym tak, że żadne chwilowe mody w audio, żadne „wynalazki” nie zburzą dobrego samopoczucia melomana, który go sobie kupi.

    Nie da się pomylić urządzeń Audio Research z niczym innym. Wypracowana przed laty, zaraz na początku istnienia firmy estetyka, wiążąca się bezpośrednio z laboratoriami i studiami nagrań, okazała się ponadczasowa. To rzadkość. Mamy więc do czynienia z dużą, wykonaną z aluminium obudową, na froncie której zamontowano dwie rączki. Tego typu udogodnienie jest wzięte wprost z systemów „rackowych”, gdzie mamy dużą szafę, do której wsuwa się od przodu i przykręca w czterech rogach przedniej ścianki. Tutaj służą jedynie dla ozdoby. I, dodajmy, dobrze służą. Na dużej, przedniej ściance znajdziemy także wyświetlacz o zielonej barwie, diody LED (też zielone) oraz srebrne guziczki sterujące napędem. Wyświetlacz jest klasyczny dla zastosowanego transportu – sprzedaje się go w pakiecie wraz z CD Pro2R Philipsa. Jest niewielki i przypisany do napędu. Nie da się na nim wyświetlić innych informacji, np. częstotliwości próbkowania sygnału z wejść cyfrowych, długości słowa. Informacji o tym ostatnim i tak nie dostaniemy, natomiast częstotliwość próbkowania sygnalizowana jest przez jedną z diod w pionowym rządku najbliżej wyświetlacza. Trochę szkoda, że AR nie zastosowała w tym miejscu wyświetlacza ze swoich przedwzmacniaczy. W drugim rzędzie mamy diody wskazujące wybrane wejście (lub czytnik CD), a w trzecim wybrany filtr cyfrowy, „power” oraz włączony upsampling. Ten ostatni jest synchroniczny. To niecodzienny wybór, ale dobrze umotywowany – obliczenia matematyczne, które są do niego potrzebne, są znacząco łatwiejsze niż przy upsamplingu asynchronicznym. Sygnały 44,1 kHz i 88,2 kHz upsamplowane są do 176,4 kHz, a 48 i 96 kHz do 192 kHz. Wejście USB traktowane jest inaczej – upsamplowane są jedynie podstawowe wartości – 44,1 kHz do 88,2 kHz, a 48 do 96 kHz.

    CD9 to urządzenie ze zbalansowanym torem analogowym. Mamy więc do dyspozycji wyjścia analogowe zbalansowane XLR, a także niezbalansowane RCA. Te ostatnie są szczególnie godne zauważenia – choć noszą logo AR wyglądają, jak wyprodukowane przez firmę CMC (Charming Music Conductor) i są naprawdę bardzo dobre. Z tej samej firmy pochodzi wejście cyfrowe RCA, które znajdziemy zaraz obok trzech innych wejść: AES/EBU, Toslink oraz USB. Wszystkie przyjmują sygnał do 24 bitów i 192 kHz. USB to wejście jest asynchroniczne 2.0HS. Choć to w dzisiejszych czasach coraz mniej potrzebna funkcja, CD9 może pracować także jako transport – stąd obecność wyjść cyfrowych: BNC oraz AES/EBU. Nie nalazłem nigdzie informacji, że można je wyłączyć, są więc zawsze aktywne.
    Płytę kładziemy bezpośrednio na osi silnika, a właściwie na nasuniętym na nią plastikowym „grzybku”, pod odsuwaną ręcznie klapą. Przyciskamy ją lekkim, aluminiowym krążkiem. Wczytywanie TOC płyty następuje po zamknięciu klapy. Po jej odsunięciu odtwarzanie jest automatycznie wstrzymywane.

    To nie jest urządzenie z powietrzem w środku w roli głównej. Układy szczelnie wypełniają całą przestrzeń – głównie dzięki zastosowaniu analogowego toru opartego na lampach zasilanych innymi lampami. Lampowa jest zarówno sekcja konwersji prądowo-napięciowej, jak i układ wzmacniająco-buforujący. Użyto do tego dużych, podwójnych triod 6N30P rosyjskiego Sovteka. Od tego samego producenta pochodzą lampy w zasilaczu – tetroda strumieniowa 6550WE oraz kolejna 6N30P. Pomiędzy lampami w torze sygnału nie widzę żadnych kondensatorów. Znajdziemy je na wyjściu – to Wimy, a także w zasilaczu – RealCap i MultiCap. Zasilacz jest zresztą bardzo rozbudowany – naliczyłem sześć uzwojeń wtórnych, wychodzących z bardzo dużego transformatora typu R-core. Współpracuje z nim wiele, dużych kondensatorów tłumiących tętnienia sieci, a także scalone stabilizatory napięcia. Zasilacz oraz układy analogowe zmontowano na dużej płytce drukowanej, przykręconej do dna obudowy.
    Postarano się przy tym odsprzęgnąć mechanicznie stronę na której jest transformator – pod płytką są materiały tłumiące. Redukcja wibracji wydaje się dla inżynierów Audio Research szczególnie istotna. Na wszystkich kondensatorach elektrolitycznych naklejono materiał tłumiący, podobnie jak na górnej ściance. Na lampach 6N30P mamy zaś gumowe ringi, zmniejszające mikrofonowanie.
    Sekcję cyfrową odseparowano od analogowej i mechanicznie, i elektrycznie. Zmontowano ją na niewielkiej płytce przykręconej do tylnej i bocznej ścianki na osobnej płytce drukowanej. Na wejściu mamy konwerter częstotliwości Burr Brown SRC4391. Potem idziemy do dwóch, stereofonicznych przetworników D/A – po jednym na kanał – Burr Brown PCM1792. To dzięki nim możemy zmieniać filtry cyfrowe – zaszyto je w przetwornikach. Obydwa kanały w każdym z nich pracują równolegle. Inaczej traktowane jest wejście USB. Płytka, która je obsługuje jest wpinana „na plecach” do głównej płytki. Można będzie ją więc łatwo kiedyś unowocześnić. To układ oparty na kości Cypress Perform CY7C68013A. Obok niego widać kolejną kość, programowalny układ FPGA Xilinx Spartan, wraz z dwoma zegarami, każdym dla jednej z rodzin próbkowania. Materiały firmowe mówią że sygnał ze wszystkich źródeł jest na wejściu przetaktowywany po to, aby zminimalizować jitter. Stawiałbym na to, że ma to miejsce właśnie tutaj. Na każdym wejściu cyfrowym elektrycznym, a także wyjściach zainstalowano transformatory dopasowujące.
    Napęd przykręcono do dużego kształtownika, wyfrezowanego z bloku aluminium w kształt „T”. Napęd został do niego przykręcony za pośrednictwem sprężyn, które przychodzą w komplecie z całym „kitem”.


    Pilot zdalnego sterowania jest, podobnie jak wygląd samego urządzenia, „old-fashion”. Trzeba wprawy, żeby go obsługiwać, ponieważ guziki są blisko siebie i są dość małe. Za jego pomocą, oprócz podstawowych komend dla napędu, zmienimy wejście, filtr cyfrowy, uruchomimy upsampler i przyciemnimy/wyłączymy wyświetlacz.

    Specyfikacja techniczna (wg producenta)

    Pasmo przenoszenia (wyjście XLR, obciążenie 200 Ω/wejście 192 kHz):
    3 Hz – 96 kHz (+0/-3dB)
    20 Hz - 20kHz (-0,15 dB)
    Zniekształcenia THD+N: <0,003%/2 V RMS/XLR
    Signal-Noise-Ratio: 110 dB
    Dynamika (AES17): 110 dB
    IMD (SMPTE): 0,002%
    Szum (RMS): -95 dBV (20-20 kHz)
    Wzmocnienie:
    14 dB/XLR
    7 dB/RCA
    Impedancja wyjściowa:
    660 Ω/XLR
    330 Ω/RCA
    Minimalne obciążenie: 20 kΩ (max. 2000 pF)
    Jitter: <10 ps
    Separacja między kanałami: 107 dB/1 kHz
    Pobór mocy: 120 W max/tryb „Sleep”: 1 W
    Wymiary (sz./wys./gł.): 480 x 134 x 390 mm
    Waga: 15 kg

    Dystrybucja w Polsce
    FAST M.J. Orszańscy s. j.
    Romanowska 55e, | 91-174 Łódź | Polska
    tel.: 42 61 33 750 | fax: 42 61 33 751

    e-mail: info@audiofast.pl

    audiofast.pl


    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One