Przetwornik cyfrowo-analogowy/przedwzmacniacz
Chord Electronics
Producent: CHORD ELECTRONICS Ltd. |
raz z innymi dziennikarzami z całego świata 14 maja 2015 roku, braliśmy udział w pierwszym oficjalnym pokazie przetwornika, o którym firma Chord mówi: „najbardziej zaawansowany DAC świata: DAVE” (więcej TUTAJ). Widać było, że dla ludzi tej zasłużonej dla audio firmy, zadomowionej w angielskim hrabstwie Kent od 1989 roku, to wyjątkowe wydarzenie. Wprowadzone wcześniej na rynek przetworniki/wzmacniacze słuchawkowe Hugo TT oraz Mojo były i są da Chorda bardzo ważne, to na nich oparta jest sprzedaż. Kiedy jednak przychodzi do projektów prestiżowych, których opracowania będą potem „spływały” do niższych linii, najdroższy DAC Chorda jest produktem kluczowym na najbliższe lata. Jak mówi szef Chorda, John Franks, DAVE to akronim od ‘Digital to Analogue Veritas in Extremis’, choć początkowo myślano o łacińskiej wersji ‘Extreme Truth’ lub ‘Veritas’, aby odejść od nazewnictwa z literami i cyframi. Podobnie jak za wcześniejszym Hugo TT stoi za nim wysokiej klasy inżynieria. Jego „ojcem” jest Rob Watts, który zaprojektował przełomowy dla Chorda przetwornik cyfrowo-analogowy DAC 64, a potem wszystkie kolejne. Pan Franks dodaje, że początki projektu, który obecnie znany jest jako DAVE, sięgają stosunkowo dawno wstecz, zaczęto o nim myśleć osiem lat temu, podczas prac nad Hugo TT, który – to ciekawostka – wykorzystał naprawdę wiele technologicznych rozwiązań, z których skorzystać miał także DAVE. Rob Watts spędził wiele miesięcy nad nowym projektem, z czego spory kawał czasu zajęło mu słuchanie i poprawianie tego, co należało poprawić. Co więcej, Rob testował kolejne prototypy DAVE-a nie tylko jako „całość”, ale także fragmentarycznie – zajmował się on osobno różnymi aspektami przetwornika, doprowadzając je do perfekcji. Najwięcej czasu zajęło napisanie oprogramowania dla filtrów cyfrowych typu FIR własnego pomysłu o nazwie WTA (Watts Transient Aligned) o 164 000 rejestrach (taps). Nowa jego wersja pracuje z częstotliwością 256fs, czyli 264 x częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego – to unikatowa właściwość. Tylko dla tego jednego procesu zaprzęgnięto układ o przepustowości porównywalnej ze 166 osobnymi rdzeniami DSP. Sygnał cyfrowy musi być następnie zamieniony na analogowy. Tutaj także mamy własny pomysł Wattsa: 20-elementowy DAC w technice „Pulse Array”, z dyskretnymi rezystorami i przełączającymi je tranzystorami, a także unikalny, analogowy filtr 2. rzędu typu „noise shaper”, przenoszący szumy poza pasmo słyszalne. Odczytamy tam wybrane wejście, częstotliwość próbkowania, a także siłę głosu. DAVE jest nie tylko przetwornikiem cyfrowo-analogowym, ale także cyfrowym przedwzmacniaczem. Gałką lub przyciskami na pilocie możemy zmieniać siłę głosu, dzięki czemu DAVE może pracować bezpośrednio z końcówką mocy. Jeśli jednak interesuje nas tylko jako DAC możemy tę funkcję wyłączyć. No i jest jeszcze wyjście słuchawkowe. Specjalnie dla niego zaprojektowano trzy filtry typu „Crossfeed”, które pomagają uprzestrzennić odsłuch przez słuchawki. DAC-a można ustawić w specjalnym racku, na którym wygląda znacznie lepiej i który służy też jako platforma antywibracyjna. Za rack trzeba jednak zapłacić 9390 zł. Płyty użyte do odsłuchu (wybór): Pliki
Już przy Hugo TT, tańszym od DAVE-a i starszym technologicznie o jedną generację (w historii Chorda) przetworniku słychać było, że ta angielska firma złapała Pana Boga za nogi. Dźwięk tego urządzenia z sygnałem przesyłanym z transportu CD nie odbiegał znacząco od tego, co słychać z mojego wypieszczonego, wymuskanego odtwarzacza CD Lektor AIR V-edition. Różnice były oczywiste, ale rzecz nie w tym, że były, a w tym, że nie były przesadzające. Tym bardziej, że ich charakter pokrywał się z tym, czego sam szukam w muzyce i co najwyżej cenię. Czas spędzony z Red Reference MkIII HDSD, odtwarzaczu CD bazującym na DAC-u QBD76 tejże firmy te spostrzeżenia potwierdził, dodając do tego jeszcze jedno: kolejne generacje przetworników D/A Chorda są coraz to lepsze. Odchodząc od analityczności, są coraz bardziej rozdzielcze, a jednocześnie coraz bardziej przypominają źródło analogowe. Przedwzmacniacz Hugo TT, od którego zaczęliśmy, bardzo mi się spodobał. Słuchałem go z przyjemnością przez dłuższy czas, nie czując ciśnienia, aby wrócić na Lektora. Ale też cały czas wiedziałem, co dostanę z powrotem, kiedy odjedzie do dystrybutora i się na to cieszyłem. Z DAVE-m jest inaczej. Jeśliby wziąć wszystko pod uwagę, to trzeba by powiedzieć, że oferuje on dźwięk lepszy niż mój Lektor, zbliżony – choć nie tożsamy – do odtwarzacza dCS Rossini i do przetwornika totalDAC d-twelve; myślę, że nieprzypadkowo – wszystkie trzy bazują na dyskretnych układach konwertujących cyfrę na analog. Z jednej strony jest tak rozdzielczy i tak gładki, jak brytyjski odtwarzacz, wspomagany zewnętrznym zegarem, a z drugiej ma wiele cech innego znakomitego odtwarzacza CD, Vitus Audio SCD-025 MkII. Rozdzielczość o której mowa wynika z realnie wyższej ilości informacji niż w Lektorze, a nie z podkreślenia góry, ani ataku dźwięku. Powiedziałbym, że wysokie tony DAC-a są bardziej wycofane niż w odtwarzaczu odniesienia, a więc nie o to chodzi. Vitus jest z kolei znacznie ciemniejszy i kremowy, nie chodzi więc również o plastykę, która sugeruje głębię. Chord oferuje prawdziwą głębię i rozdzielczość. Nie zwracamy uwagi na szczegóły, a odbieramy muzykę w głębszy sposób. Dostajemy informacje nie tylko o dynamice i barwie, ale i o drobnych zmianach w natężeniu dźwięku, o zmianach i falowaniu energii. To sprawia, że muzyka jest pełniejsza, bogatsza, szybciej nas jest w stanie zainteresować. I na dłużej. Doskonale jest przez DAVE-a bas. Schodzi bardzo nisko, charakteryzowany jest przez gęste, pełne barwy, ale też doskonałą, naprawdę wyjątkową definicję, pozwalającą lepiej zrozumieć nagranie. Tak dobre granie w tej mierze słyszałem tylko z odtwarzaczami dCS-a – Rossini i Vivaldi. Podobny charakter ma też, co słychać z rożnymi DAC-ami – transport CEC TL 3.0. Ładnie słychać to było w utworze Hollywood z płyty Smolika i Kev Foxa, w którym elektryczny bas buduje rytmikę, nie napędzając wszystkiego. Płynie leniwie utrzymując jednak napięcie precyzją i krótkimi frazami. Z Lektorem, a co za tym idzie z większością źródeł cyfrowych, które u siebie miałem (tylko kilka słyszałem coś lepszego od AIRa V-edition) zmiany tego typu komunikowane były przez zmianę natężenia dźwięku, w „ilości” dźwięku. DAVE pokazał, że i owszem, to ważny element brzmienia, ale równie ważne są zmiany w jego frazowaniu, w „gęstości” dźwięku. To tak, jakby jego sprężanie i rozprężanie we wszystkich innych źródłach cyfrowych było trochę kompresowane. Ostatnio tak doskonałą transparentność wobec zmian dynamiki słyszałem to z dwoma wzmacniaczami: Naim Statement oraz FM Acoustics, a znam ją od dłuzszego czasu ze zwmacniacza Ancient Audio Silver Mono Grand. Porównując do źródeł kosztujących mniej niż 50 000 zł tego nie zauważymy. Ale postawmy obok przetwornika Chorda i jest duża szansa, że krzykniemy: „ja widzę!”, a wszyscy wokół nas: „on widzi!”. Dynamika, rozciągnięcie pasma, nasycenie – to wszystko tutaj mamy. Bez jakiś dokładnych porównań można powiedzieć, że większość tych elementów jest tożsamych z Lektorem AIR, co świadczy o geniuszu jego twórcy, gościa z krakowskiej piwnicy, który lata temu, za pomocą bardzo prostych metod uzyskał coś bardzo zbliżonego. |
Ale też pokazuje, jak można to poprawić. Doświadczenia z odtwarzaczami dCS-a i DAC-ami Chorda mówią, że jedną z bardziej obiecujących dróg jest obróbka sygnału w domenie cyfrowej i dyskretny przetwornik cyfrowo-analogowy. Transport również, ale to jeszcze inna historia. Przetwornik gra bowiem w bardzo przejrzysty i świetnie definiowany sposób, ale z głębią, z nasyconymi barwami. Jeśliby sięgnąć do porównania, z którego czasem korzystam, to Lektor byłby bliższy w wyrazie pięknemu gramofonowi, a Dave analogowej taśmie-matce. Z punktu widzenia obozu „cyfrowego” to jedno i to samo – po prostu analog w najlepszym wydaniu. Ale jeśli jednak słyszeliśmy takie porównanie, to jasne jest, że to dwa różne światy. Taśma to brak dźwięku „hi-fi”, to muzyka, natychmiastowa dynamika i znacznie mniej akcentowana przestrzeń. Ta na płytach – także cyfrowych – wydaje się podkreślona, ma większą wagę niż w materiale źródłowym. Innym porównaniem, które wydaje mi się przydatne jest to między różnymi sposobami wydania płyt CD – Lektor i cały ten „obóz” świetnego, bazującego na wysokiej klasy podzespołach i minimalizmie w projekcie rzemiosła to byłyby płyty XRCD. Bardzo nasycone, często wręcz przesycone (ale to dobrze!), gęste, płynne. A DAVE to byłyby płyty Platinum SHM-CD. W bezpośrednim porównaniu ustawione wyżej, wydawałoby się nie tak gęste, ale w ostatecznym rozrachunku bardziej muzykalne, niosące więcej emocji, nie tak jednostajne. I wreszcie ostatnie porównanie, tym razem dla zwolenników plików HD: DAVE to pliki DSD128, a Lektor to PCM DXD w topowym wydaniu. Obydwa wybitne, ale różne. Akurat to porównanie nie idzie po linii Chorda, która to firma preferuje kodowanie PCM, ale co zrobić. Pliki Testowany przetwornik nie ma partnerującego mu transportu CD, SACD, ani też plików. Jestem pewien, że prędzej tę lukę wypełni ten ostatni. Obecność wejścia USB obsługującego sygnał PCM aż do 768 kHz (2 x DXD), a także DSD (aż do Quad DSD) daje możliwość odtworzenia wszystkich istniejących obecnie nagrań cyfrowych z komputera. Moim głównym źródłem muzyki są płyty Compact Disc i jeśli DAC nie radzi sobie z nimi, to tym bardziej będzie miał problemy z wyższymi częstotliwościami próbkowania. Ale, jak wiadomo, pliki „rulez”, dlatego osobną część odsłuchów poświęciłem właśnie im. Miała to być sesja uzupełniająca, a zmieniła się w główną. Sposób, w jaki DAVE (podobnie jak kiedyś Hugo TT) traktuje sygnał z wejścia USB jest wyjątkowy. Nie wiem, jak to się uzyskuje bez korekty barwy, ale muzyka brzmi z niego w bardziej dociążony, znacznie bardziej aksamitny sposób. Bas jest gęstszy, z kolei środek pasma bardziej nasycony. A wysokie tony są jeszcze bardziej oszczędne niż z wejścia S/PDIF, to tak pokrótce. Elementy o których mówię są jednak tylko dodatkiem. Znacznie ważniejsza jest podstawowa cecha tej konstrukcji: niebywała rozdzielczość. Wśród producentów urządzeń cyfrowych daje się odczuć nerwowość związaną z „numerkami”. Każdy chce mieć DAC, który przyjmie przez wejście USB jak najwięcej bitów o jak najwyższej częstotliwości próbkowania. Wystarczające do tej pory 24/192 to starożytność, teraz bez DXD i DSD128 nie ma co się pokazywać. I będzie tak jeszcze przez jakiś czas, do 4 x DXD i Octa DSD (jak sądzę), czyli do obecnych granic technologicznych. To jednak tylko taka gra – producenci udają, że to ma jakiś sens i przynosi korzyści, a konsumenci udają, że to słyszą i że wiedzą o jakie korzyści chodzi. Ważne, że „jest”, a DAC jest „przygotowany” na to, co przyniesie przyszłość. W rzeczywistości niemal żaden z tych przetworników nie ma realnej rozdzielczości wyższej niż 16-18 bitów i wszystko, co powyżej 96 kHz wymusza na nim większy jitter. Lepiej by grały, gdyby sensowną inżynierię zaaplikowano do reprodukcji plików 16/44,1. Ale marketing górą. DAVE pokazał mi, chyba po raz pierwszy, że dobrze przygotowany plik, z dobrego nagrania ma potencjał, który kiedyś, być może, pozwoli na uzyskanie dźwięku zbliżonego z analogową taśmą-matką. Podstawą są jednak nagrania. I tutaj numerki znowu wchodzą na scenę, ale w swojej własnej postaci, a nie w przebraniu klownów. Tak się składa, że jakiś czas temu René Laflamme, mój znajomy, szef firmy Fidelio Musique, założył nową firmę 2xHD, nastawioną na sprzedaż plików o jakości DXD oraz 2 x DSD. Materiał pozyskuje z taśm analogowych, a także wykonuje nagrania samodzielnie (więcej TUTAJ). A ma dostęp do naprawdę szerokiego spektrum, od firmy Naxos do Prioprius. Od niego właśnie otrzymałem pendrajwa z wyborem utworów z jego nagrań, także jeszcze niewydanych. DAVE w trybie DXD i DSD128 zagrał bardzo gęstym, niskim dźwiękiem o mocnej podstawie basowej. To odstępstwo od neutralności, ale dobre, fajne, uczciwe w tym sensie, że przekładające się w większe zaangażowanie słuchającego w muzykę. Pliki DXD miały niewiarygodną gęstość, płynność i wypełnienie. Przekaz był jednym wielkim freskiem, nie czuło się, że to coś „pokazywanego” między kolumnami. Szybkość, uderzenie, dynamika były lepsze niż przy graniu z transportu CD, podobnie zresztą jak wypełnienie brył. Nie piszę o DSD, ponieważ było naprawdę OK. Ale słychać, no po prostu słychać, że przetwornik optymalizowany jest pod kątem PCM, nawet jeśli mamy osobne filtry dla DSD. W dokumencie zatytułowanym Chord Electronics DAC technology notes in association with Rob Watts, dostępnym u Chorda, czytamy, że firma bardzo docenia pliki DSD. Uważa jednak, że to dodatek i najwyższą jakość zapewniają pliki PCM DXD. Z dCS Rossini wyraźnie lepiej brzmiały pliki DSD, podobnie jak z przetwornikami Myteka. DAVE jest jednak wybitny z sygnałem PCM, który przez USB brzmiał lepiej niż z niemal wszystkim, co u mnie do tej pory było i co z tego protokołu korzystało. Jedynie topowe odtwarzacze CD i SACD pokazują coś jeszcze więcej. Ale, prawdę mówiąc, nie na pewno… Hugo TT jest produktem, w którym równorzędną rolę grają trzy urządzenia: DAC, przedwzmacniacz i wzmacniacz słuchawkowy. Z tym ostatnim znakomicie współpracują słuchawki Audeze LCD-3 – i taki właśnie system gra u mojego syna. Podobnie było z Mojo, który dysponuje równie fajnym wzmacniaczem słuchawkowym. Obecność wyjścia słuchawkowego w DAVE sugeruje podobne potraktowanie tej sekcji w najdroższym „daku” Chorda. Nie, to nie jest zły wzmacniacz słuchawkowy. Ale jako DAC jest wybitny, znacznie lepszy od Hugo TT i być może dlatego odsłuch na słuchawkach – a słuchałem w ciągu dnia i po nocach – pozostawiłem zewnętrznemu wzmacniaczowi Bakoon HPA-21. Chord nie do końca poradził sobie z wysterowaniem słuchawek HiFiMAN HE-6, co wykluczyło je z odsłuchów. Lepiej było z Audeze i słuchawkami dynamicznymi – Sennheiser HD800 i AKG K701. Ich brzmienie miało charakter własny tych konstrukcji, wzmacniacz nie starał się go modelować na swoją modłę. Ich brzmienie było szybkie i czyste, bardzo przestrzenne. Różnice między poszczególnymi ustawieniami układu „Crossfeed” są wyraźne, ale żadne nie przekonało mnie na tyle, żeby z niego skorzystać. Problem w tym, że dźwięk z żadnymi z tych słuchawek nie był mocno wypełniony i raczej lekki niż dociążony. Bas był szybki, czysty, ale nie miał wysokiej energii. Dynamika była przez to uspokojona. Jeślibym nie miał zewnętrznego wzmacniacza, postawiłbym na modele Ultrasone z serii PRO, albo inne, tego typu słuchawki, w których basu nie brakuje. Z kolei ci, którzy chcą mieć dźwięk na słuchawkach równy poziomem temu, co DAVE robi w systemie z kolumnami, powinni zainwestować w drogi, zewnętrzny wzmacniacz słuchawkowy. Podsumowanie DAVE jest urządzeniem, które gra równie dobrze, jak topowe źródła cyfrowe, takie jak Ancient Audio Lektor AIR V-edition, dCS Rossini, totalDAC d-twelve. Najbliżej mu do tych dwóch ostatnich, dzieląc z nimi świeże spojrzenie na reprodukcję dźwięku z cyfrowych nośników (CD i HDD). To piękny, zbalansowany, gęsty i fantastycznie kontrolowany przekaz, w którym jest wszystko, czego można sobie zażyczyć od źródła dźwięku. Urządzenie jest wszechstronne i równie dobrze gra zarówno rzeźnię Slayera, jak i wyrafinowane, elitarne eksperymenty Eugeniusza Rudnika. A jest przy tym maleńki, zmieści się w każdym systemie, nie zajmując zbyt wiele miejsca. To zdecydowanie najlepsze źródło Chorda, o kilka długości wyprzedzające wszystkie dotychczasowe, a przy tym jeden z najlepszych przetworników cyfrowo-analogowych, jakie słyszałem. Obudowę tego niezwykłego urządzenia wyfrezowano z dwóch kawałków aluminium. Jej bryła powtarza pomysł na serie Qute i Ensemble. Jest ono niewielkie, podłużne, z szerszą ścianką skierowaną ku słuchaczowi i z zaokrąglonymi bokami. Konstrukcja jest niezwykle sztywna i wytrzymała, co jest wyróżnikiem tego producenta – po Mojo jeździł czołg i nic mu nie zrobił. Poza wyjściem słuchawkowym na przedniej ściance wszystkie elementy umieszczono na górnej ściance, a łącza na tylnej. Po wpięciu wtyku do gniazda wyjście analogowe jest wyłączane i ustawiana jest osobna siła głosu, wybrana ostatnio dla słuchawek. W trybie tym mamy dostęp do trzech różnych trybów eliminujących zjawisko „dźwięku w głowie”. Można je także wyłączyć. Ja wyłączyłem. Góra W oczy rzuca się od razu charakterystyczne szkło powiększające, ujęte w aluminiową ramę, przypominając przez to bulaj Nautilusa, podwodnego okrętu kapitana Nemo. Steampunkowe konotacje na tym się kończą. Pod szkłem jest duży, kolorowy wyświetlacz – w innych produktach Chorda widać pod nim podzespoły elektroniczne. Na wyświetlaczu odczytamy wybrane wejście i częstotliwość próbkowania, siłę głosu, tryby pracy filtrów cyfrowych, fazę absolutną oraz wybrany wygląd wyświetlacza. Tył Tylna ścianka jest zapełniona w całości gniazdami. Wejść cyfrowych jest aż osiem: 4 x BNC, 2 x optyczne TOSLINK, AES/EBU oraz USB typu B. Gniazda BNC mogą pracować w trybie „dual mode”, znanym z poprzedniej generacji urządzeń dCS i Chorda, a szerzej znanego z systemów studyjnych. W trybie tym jednym kablem przesyłany jest lewy kanał, a drugim prawy. Można w ten sposób podłączyć transport Blu CD Chorda. Są też wyjścia cyfrowe – 4 x BNC, przeznaczone „dla urządzeń, których Chord jeszcze nie opracował”. Sekcja analogowa ma budowę zbalansowaną, mamy więc zarówno niezbalansowane gniazda wyjściowe RCA, jak i zbalansowane XLR. Maksymalne napięcie wyjściowe wynosi na nich – odpowiednio 3 i 6 V, wystarczy więc do wysterowania większości wzmacniaczy mocy. Środek Przetworniki Jadis, Ancient Audio, Audio Research i innych tuzów elektroniki pełne są lamp, transformatorów, kondensatorów. To jest widok, który rozumiemy. Od lat Linn, dCS, EMM Labs, Chord proponują jednak ultranowoczesne spojrzenie na problem, skupiając się na obróbce dźwięku w układach FPGA (Field Programmable Gate Array). Taki właśnie układ, ukryty pod bardzo dużym radiatorem, znajduje się w sercu DAVE-a. Jest on dziesięć razy bardziej wydajny niż w Hugo. Użyty tutaj FPGA to potężny układ LX75 Spartan 6. To tutaj sygnał jest filtrowany i dokonywana jest redukcja siły głosu. Najważniejszym elementem oprogramowania jest najnowsza wersja WTA (Watts Transient Aligned), opracowanego przez Roberta Wattsa filtra cyfrowego. Za nim umieszczono właściwy DAC, dyskretny układ na opornikach i tranzystorach montowanych powierzchniowo. Wyjście oparto na tranzystorach średniej mocy. Z boku, za grubym ekranem, umieszczono zasilacz impulsowy. Znany od lat, jest przez Chorda udoskonalany i znajdziemy go we wszystkich jego produktach. W DAVE mamy dwa osobne zasilacze, dla sekcji cyfrowej i analogowej. Pilot Pilot zdalnego sterowania znany jest od lat – najpierw w urządzeń Arcama. teraz stosowany jest przez wiele firm, ponieważ jest poręczny i może pełnić wiele funkcji. Jak na tak nieskomplikowane urządzenie, jak DAC przycisków jest na nim o wiele za dużo. Jeśli jednak będziemy za jego pomocą sterowali także innymi urządzeniami Chorda, wtedy będzie lepiej. Rack DAVE jest niewielki i leży na małych, gumowych podkładkach. Aby go wyeksponować i poprawić odprzęgnięcie od podłoża, firma oferuje specjalny rack, w którym przetwornik leży pod kątem. Rack można wyposażyć w niskie lub wysokie (jak w teście) nóżki i zestawić w ten sposób „wieżę” z innymi urządzeniami z tej serii. Ciekawostka – opakowanie transportowe racka jest czterokrotnie większe niż przetwornika. Dane techniczne (wg producenta) Wejścia: Dystrybucja w Polsce: |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity