Kolumny głośnikowe | podłogowe Avatar Audio
Producent: AVATAR AUDIO |
owinienem powiedzieć: perfekcjonista w każdym calu. Gdyby nie to, że żyjemy w kraju wielkości metrycznych i wypada być precyzyjnym. Byłby to więc „perfekcjonista w każdym centymetrze”, gdyby nie fakt, że brzmi to co najmniej głupio, a sprawa jest zupełnie serio. A to dlatego, że Cezariusz Andrejczuk, konstruktor stojący za kolumnami Numer 3 Bamboo jest perfekcjonistą absolutnym. Dopracowuje swoje produkty w sposób, w jaki żadnej innej firmie nie opłacałoby się to robić, ponieważ zabiera to mnóstwo czasu, czyli kosztuje. Cezariusza nie dba o to, ponieważ każdy z jego produktów jest nie tylko produktem do sprzedania, ale także częścią jego własnego systemu muzycznego. Mógłbym jednak ten tekst zacząć tak: bryła kolumn Numer 3 Bamboo perfekcyjnie wpisuje się w modny w ostatnich latach nurt urządzania domów w stylu lat 50. i 60. XX wieku. Zaokrąglona góra, bambusowa sklejka (ekologia!) i papierowe głośniki typu NOS perfekcyjnie wpisujące się w tę wizję – wszystko to daje produkt, który będzie ozdobą takiego salonu. A do tego jeszcze pachnie – Cezariusz pokrywa obudowy nie lakierem, ponieważ uważa, że utwardzenie powierzchni niekorzystnie wpływa na dźwięk. Obudowy testowanych kolumn są więc olejowane. Efektem ubocznym jest łatwość naprawienia dowolnego uszkodzenia i w usuwaniu śladów zużycia. | Numer 3 Bamboo Z kolumną Numer 3 spotkaliśmy się już w teście z lutego 2017 roku (HF | No. 153). Nieustanne poprawki doprowadziły do niemal zupełnej zmiany elektrycznej i sonicznej, choć serce, czyli głośniki, pozostają te same. Obydwa należą do grupy produktów NOS, czyli są nowe, ale pochodzą sprzed lat i od dawna nie są produkowane. Obydwa mają papierowe membrany i obydwa są głośnikami stożkowymi. Mają również niedzisiejsze zawieszenia – głośnik wysokotonowy średnicy ø 100 mm papierowe, a nisko-średniotonowy o średnicy ø 250 mm z gumowanego płótna. Numer 3 Bamboo to konstrukcje dwudrożne z obudową typu bas-refleks, którego wylot został umieszczony na tylnej ściance. Zamykany jest on zatyczkami, które – jeśli chcemy nieco pogłębić bas – możemy wyjąć. Cezariusz uważa jednak, że pogarszamy w ten sposób oddanie impulsu, a tym samym dźwięk. Poprawie precyzji służy także odsprzęgnięcie kolumn, stojących na czterech nóżkach. To nóżki magnetyczno-kulowe z korkowymi podkładkami. Zwrotnica jest niezwykle minimalistyczna. Dojście do tego stanu zajęło konstruktorowi kilka lat; mamy w niej zaledwie dwa elementy: cewkę i kondensator. W torze głośnika wysokotonowego nie ma opornika, co przypomina niezwykły model Extrema firmy Sonus faber. Zwrotnica w tych kolumnach zamknięta jest w osobnej skrzyneczce wewnątrz obudowy, a skrzyneczka jest odsprzęgnięta od obudowy. Aby taka redukcja w ogóle się udała obydwa elementy są dobierane z precyzją o której można by powiedzieć „przesadna”, gdyby nie efekty: kolumny są niebywale rozdzielcze i każda, nawet niewielka niedokładność skutkuje pogorszeniem przetwarzania. Kolumny zostały przywiezione i ustawione osobiście przez konstruktora. Dogiął je w ten sposób, że skierowane zostały bezpośrednio na uszy słuchającego. Był niezadowolony z niedoskonałości akustyki mojego pokoju, ale tylko teoretycznie – kiedy zagrała muzyka wyraźnie się uspokoił. Tego typu głośniki projektowane są zazwyczaj do współpracy ze wzmacniaczami lampowymi, choć świetnie sprawdzają się też wzmacniacze półprzewodnikowe, ale pracujące w klasie D. Konstruktor Avatara używa z kolei wzmacniaczy w klasie A, ale bez sprzężenia zwrotnego. Ponieważ jednak chciałem wiedzieć, jak zachowują się same kolumny, a nie w układzie ze wzmacniaczem, przetestowałem je – podobnie zresztą jak wszystkie inne konstrukcje Avatar Audio – ze wzmacniaczem Soulution 710 (klasa A/AB, tranzystor). Drugim elementem na który Cezariusz zwraca ogromną uwagę jest źródło sygnału. Według niego płyta Compact Disc jest bardzo słabym nośnikiem, a ze źródeł cyfrowych sens mają jedynie pliki wysokiej rozdzielczości, ze szczególnie mocno przez niego podkreślaną naturalnością plików DSD. Jest zwolennikiem prostych, wręcz purystycznych nagrań i ma marzenie – wybudowanie niewielkiej sali do nagrań według jego własnego pomysłu. Dość powiedzieć, że koncerty w kościołach interesują go jedynie wtedy, kiedy siedzi w pierwszym rzędzie, gdzie nic nie stoi na drodze między nim i instrumentami. Jeśli takiego miejsca nie ma – wychodzi. W każdym razie – najważniejszym źródłem sygnału są dla niego pliki DSD. Mam inne zdanie na ten temat. Nie jestem jednak dogmatykiem, większość odsłuchów wykonałem więc korzystając z transportu Ayon Audio NW-T DSD. To szczególne urządzenie, ponieważ wysyła sygnał nie tylko łączem USB – uważanym przez wielu profesjonalistów za wąskie gardło komputerowego audio – a przez profesjonalne łącze 3 x BNC. Wykorzystałem przy tym to, że odtwarzacz SACD Ayon CD-35 HF ma takie wejście. Sygnał DSD przesyłany jest nim bez zmian i manipulacji w trybie „direct”. Oprócz tego posłuchałem również płyt SACD i plików wysokiej rozdzielczości plików PCM. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Japońskie wersje płyt dostępne na Cezariusz Andrejczuk przy swoich najnowszych kolumnach Numer 3 Bamboo Bezkompromisowe podejście Cezariusza do jego konstrukcji staje się czytelne w pierwszych sekundach odsłuchu jego kolumn, szczególnie tego modelu. Dalekie od uniwersalności i mające wyraźny „dźwięk własny” kolumny Numer 3 Bamboo w ramach założonego celu są nieprawdopodobne. |
To, co momentalnie każe się nam przeorientować to sposób obrazowania. Celowo nie mówię o „scenie dźwiękowej” czy o „przestrzeni”, ponieważ chodzi o coś bardziej ogólnego, w czym mieszczą się i te elementy, i inne, jak kształtowanie brył itp. Obrazowanie według tych kolumn to zamiana naszej akustyki w akustykę z nagrania. Siedząc przez nimi czujemy się, jakbyśmy siedzieli wewnątrz czegoś w rodzaju kopuły dźwięku, otaczającego nas ze wszystkich stron. Tak, jakby nasz pokój zamienił się w parę potężnych słuchawek. Było to oczywiste od razu, a w moim przypadku był to kolejny odcinek drugiego sezony serialu Westworld (2018). Mówię o tym dlatego, że tego typu, topowe seriale mają świetnie realizowaną ścieżkę dźwiękową, w której wszystko ma perfekcyjnie dobrane proporcje, wielkość, wolumen. To oczywiście konstrukt zbudowany z drobnych elementów, a nie dźwięk nagrany na planie. Ale właśnie dlatego jest to kreacja niemalże perfekcyjna. Z takim materiałem Numer 3 pokazują nieprawdopodobną ilość detali, szczegółów – zarówno jeśli chodzi o dźwięki na osi, jak i nas otaczające. Okazuje się, że większość klasycznych kolumn te detale maskuje, zatapia w czymś większym, co tworzy „masę”. Zanim jednak ustawimy sobie w głowie, że chodzi o „szczegółowość” wyrzućmy z niej to, co powiedziałem i ustawmy to w nieco innym świetle. Kolumny Avatar Audio nie pokazują szczegółów i detali, a przekazują informacje. I ta duża ilość informacji powoduje, że nam się wydaje, iż chodzi o detale i szczegóły. Kolumny Numer 3 Bamboo łączą je w całość i pokazują jako „kopułę” dźwięków. Wystarczy posłuchać dobrych analogowych nagrań, chociażby Three Blind Mice z samplera First Impression Music, aby usłyszeć szum taśmy w sposób, w jaki słychać go w studiu. Niemal wszystkie kolumny go modyfikują, wycofując za dźwięk podstawowy – tutaj to ważna część kreacji. Łączy się z tym wybitna szybkość. To kolumny, które wydają się nie opóźniać sygnału. Ukazują atak momentalnie, jakby rodził się na naszych oczach. Nawet ultraszybkie Harbethy są wolniejsze i bardziej „zgrubne”. Pod tym względem tylko potężne, wielkie kolumny tubowe z lat 50. i 60. pokazują coś podobnego. Mamy więc szybki atak, przez co nic się nie snuje. Jest też niebywała przejrzystość, co daje nieprawdopodobne obrazowanie, jest również rytmiczność, która daje nagraniom wyjątkowy puls. Muzyka z nimi żyje i zmienia się. Mając to wszystko na uwadze powiedzmy coś, na co wskazuję przy testach kolejnych kolumn Avatar Audio: to dźwięk kompletnie inny niż z klasycznych kolumn. Podstawowa różnica dotyczy masy dźwięku. Z Numerem 3 go nie ma, to dźwięk szybki, który nie pozostawia na podniebieniu posmaku, ponieważ wciąż pojawiają się nowe informacje. Wolumen dźwięku jest dobry, ale nawet niewielkie współczesne monitory potrafią wykreować bardziej treściwy i bardziej nasycony przekaz. Robią to zazwyczaj – choć nie zawsze! – przez podbarwienia, wspomagając się bas-refleksem, co z kolei prowadzi do rozmycia dźwięku. Ale faktem jest, że potrafią zbudować coś bardziej treściwego niż Avatary. Druga rzecz wiąże się z tonalnością testowanych kolumn. Część środka pasma jest wyeksponowana. To dlatego dźwięk jest tak klarowny i wyrazisty. Ale też jest to odejście od pełnej wierności; jak zwykle mamy coś za coś. Modyfikacja o której mówię powoduje uwypuklenie przełomu kilkuset Hz i 1 kHz. I teraz: wzmacniacze lampowe o wyższej niż tranzystorowe impedancji wyjściowej ten element w znacznym stopniu zniwelują. Tak to działa. A rozdzielczość pozostanie. Podsumowanie Nowa wersja kolumn Numer 3 jest bardziej rozdzielcza, bardziej spójna, a przede wszystkim bardziej emocjonująca niż poprzedni model. Choć zmiana obudowy oraz rezygnacja z oklejania filcem niwelującym odbicia mogłaby się wydawać krokiem w tył, przedłożeniem postulatów estetycznych nad dźwiękowymi, to w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie - to sporo lepsze kolumny niż model, który kiedyś testowałem. Ich nieprawdopodobna rozdzielczość, szybkość reakcji i przejrzystość powodują, że jesteśmy w centrum wydarzeń. Pierwszy plan jest blisko nas, ale czujemy się, jakbyśmy siedzieli przed wykonawcą nie dlatego, że siedzi on nam na kolanach, a dlatego, że jesteśmy we wspólnej z nim przestrzeni. Kolumny grają ładnym basem, choć ten nie ma masy, ani wypełnienia znanego ze współczesnych konstrukcji. Także góra jest zawsze obecna, niczego mi w niej nie brakowało. To niezwykłe kolumny dla niezwykłych ludzi. Jazz i muzyka klasyczna to coś, co zagra z nimi najlepiej. Pomyślmy o dobrym wzmacniaczu lampowym, a dostaniemy dźwięk, którego nie będzie miał nikt inny. Avatar Audio Numer 3 Bamboo to drugie od dołu konstrukcje w ofercie tego producenta. Poniżej są podstawkowe konstrukcje Numer 4, a powyżej większe, dwumodułowe, kolumny Numer 2 i Numer 1. Numer 3 Bamboo, wersja którą testujemy, różni się w niemal wszystkich szczegółach – poza głośnikami – od poprzedniej wersji Numer 3. Inna jest obudowa – teraz ze sklejki bambusowej. Jest też nieco mniejsza, a przednia ścianka jest bardziej pochylona. Konstruktor Avatara uważa, że zwrotnica to 70% efektu brzmieniowego kolumn i to im poświęca najwięcej uwagi, wręcz fanatycznej. Układ zastosowany w wersji Bamboo jest kompletnie inny, ponieważ składa się tylko z dwóch elementów: taśmowej, woskowanej cewki oraz kondensatora. Ten ostatni jest składany z kilku mniejszych (pochodzących z lat 60. i 70) , aby uzyskać dokładność rzędu 0,01 uF. Elementy zwrotnicy zamknięte zostały w wewnętrznej obudowie, a ta jest odsprzęgnięta od obudowy. Przetworniki są precyzyjnie dobierane, aby jak najmniej różniły się parametrami. Nie ma co się ich bać – choć to przetworniki typu NOS, a więc mające swoje lata, przeżyją większość nowoczesnych konstrukcji. Zostały bowiem wykonane tak, aby się nie starzały. Obydwa pochodzą z Niemiec z lat 70. XX wieku – nisko-średniotonowy z początku tej dekady. To krótko produkowana wersja o mocy 35 W, z magnesem AlNiCo, a więc rzadka. Dobra informacja jest taka, że Cezariusz ma ich wystarczające zapasy i każdy może spokojnie spać. Mówiłem o pochyleniu przedniej ścianki – chodziło o wyrównanie fazowe przetworników. Temu samemu służy wyrównanie ich centrów akustycznych – stożkowy głośnik wysokotonowy jest przesunięty ku tyłowi i obciążony krótką tubką. Przy jej wylocie widać kołnierz z filcu. Ma on za zadanie redukować odbicia i ugięcia fali dźwiękowej. Sygnał wypuszczany jest przez pojedyncze, rodowane gniazda przypominające gniazda WBT. Ważną częścią składową kolumn Avatar Audio są nóżki odsprzęgające je od drgań. Każda z czterech nóżek ma dwa poziomy odsprzęgnięcia: magnetyczny i kulowy. To modyfikowana w Avatarze wersja podstawek antywibracyjnych dostępnych u jednego z chińskich producentów. Modyfikacje polegają na wymianie gumowych i filcowych elementów na korkowe i zmianie kulek odsprzęgąjących na inne, produkcji Avatara. Dane techniczne (wg producenta) Moc: 20 W |
System referencyjny 2018 |
|
1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST| 2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST| 3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| 4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS| 5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710 6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity