pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

Super Sound Device
SOUND EXPERIENCE

Producent: SUPER SOUND DEVICE
Cena (w czasie testu): 40 000 zł

Kontakt:
ul. Piękna 58a
05-540 Zalesie Górne


info@supersounddevice.com

supersounddevice.com

MADE IN POLAND


uper Sound Device jest jedną z nowszych polskich firm. Powstała w 2016 roku w Warszawie z inicjatywy dwóch inżynierów i jednocześnie przyjaciół, panów Roberta Łachniaka i Michała Wiktorko. Jak mówią, do współpracy pchnęła ich wspólna pasja tworzenia wysokiej jakości sprzętu audio, a umożliwiły im to „zdolności mechaniczne, elektroniczne i organizacyjne oraz zamiłowanie do stawiania sobie wyzwań technicznych”. Jak zaraz przeczytamy w części poświęconej „kilku prostym słowom”, nie są to słowa na wyrost.

Firma jest młoda, jednak od razu startuje z produktem od początku do końca dopracowanym. Tj. takim, który nie tylko świetnie wygląda, jest zawodowo zaprojektowany i wykonany, ale posiada pełną dokumentację techniczną; nie zapomniano nawet o dokumentacji dotyczącej logotypu, rzeczy dla większości firm nieosiągalnej. Ich pierwszym produktem jest wzmacniacz zintegrowany Sound Experience. Oparty na lampach, bo obydwaj są ich miłośnikami, wykorzystuje rzadko spotykane pentody mocy GU50 radzieckiej produkcji, zaprojektowane do pracy w wojskowych urządzeniach nadawczych.

W przygotowaniu jest podobny wzmacniacz, ale o dwukrotnie wyższej mocy oraz odtwarzacz plików audio – autorskie opracowanie, z lampowym przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Wszystkie te urządzenia zostaną zaprezentowane w czasie wystawy Audio Video Show 2017 w Warszawie.

Sound Experience

Wzmacniacz w teście to urządzenie zintegrowane, ale podzielone na dwie części: moduł z układami audio oraz zasilacz. Mogą one stać jeden na drugim, jeśli jednak chcemy zmniejszyć zakłócenia do minimum postawmy je na osobnych półkach. To zintegrowany wzmacniacz lampowy o budowie dual-mono, począwszy od osobnych transformatorów zasilających, oparty na autorskiej wersji układzie Williamsona. Jego lampy wyjściowe pracują w klasie A w ultraliniowym układzie typu push-pull, oddając ok. 30 W na kanał. Piszemy „około”, ponieważ moc zależna jest od konkretnych egzemplarzy lamp. Są one dobierane i parowane, ale każdy taki kwartet różni się od innych. Moc może więc wynosić od 28-32 W na kanał, przy obciążeniu 8 Ω.

Do wzmocnienia sygnału użyto radzieckich lamp z lat 60. XX wieku typu NOS, przeznaczonych do pracy w urządzeniach wojskowych. Możemy być więc pewni ich długowieczności. Jam mówią twórcy, lampy zostały wybrane ze względu na: dźwięk, dostępność i stosunkowo niską cenę. Nie należy się więc ich bać, ponieważ nawet wymiana wszystkich na raz nie powinna być dużym obciążeniem dla portfela.

Na wejściu, w układzie przedwzmacniacza i sterowania znajdziemy dwie podwójne triody 6N8S (6H8C) z oktalową bazą, będące radzieckim odpowiednikiem lamp 6SN7. Na wyjściu mamy dwie pentody mocy GU50. Warto zwrócić uwagę na ich specjalne zakończenia – z metalowym „wieczkiem” i bakelitowym uchwytem. To znakomity pomysł, szkoda że tak rzadko stosowany. Chodzi w nim po prostu o łatwe i bezpieczne wyjęcie lampy z podstawki nawet jeśli jest gorąca. W warunkach bojowych, stresu itp. to nieoceniona pomoc. A tu i teraz przydaje wzmacniaczowi charakteru.

Wzmacniacz jest intrygujący wizualnie nie tylko z powodu ładnej drewnianej obudowy (może ona być wykonana również z łupka lub granitu), metalowych elementów ze stali kwasoodpornej, ale przede wszystkim dlatego, że nie ma w nim wystających na zewnątrz transformatorów. We wzmacniaczach lampowych są one zazwyczaj przykręcane od góry i zamykane w puszkach ekranujących i eliminujących drgania. Tutaj są ukryte w obudowie. Jest jeszcze coś – duża, potężna gałka siły głosu. Waży ona 1,5 kg i wykonana jest z pełnego bloku stali kwasoodpornej. Obraca się płynnie i z gracją, a to dzięki osadzeniu jej osi na dwóch precyzyjnych łożyskach tocznych.

Gałka sprzęgnięta jest z enkoderem, a ten z jednym z najlepszych analogowych tłumików, tj. drabince rezystorowej firmy Khozmo Acoustic, gdzie w torze są tylko dwa oporniki w danym momencie i są one sterowane przekaźnikami. W „kicie” z drabinką kupuje się alfanumeryczny wyświetlacz, który tutaj, ze względów estetycznych, ukryto. Nie wiadomo więc, jak mocno gałka jest odkręcona. Wprawdzie po włączeniu urządzenia siła głosu wraca do ostatniego ustawienia, wydaje mi się jednak, że przydałby się dokładny odczyt jej wartości.

Wzmacniacz sterowany jest niewielkim, metalowym pilotem zdalnego sterowania, na którym są trzy przyciski: siły głosu oraz mute. Sygnał możemy doprowadzić do trzech niezbalansowanych wejść liniowych, opartych na gniazdach RCA firmy Neutrik. Wejście zmieniamy małą gałką na górnej ściance. Prawdę mówiąc mogłaby ona pracować nieco lżej i także w tym przypadku zabrakło wskazania, które wejście jest aktualnie wybrane.

Zasilacz znalazł się w osobnej, ekranowanej obudowie. Połączenie zasilacza ze wzmacniaczem zapewnia, wykonana w technologii wojskowej, linia kablowa firmy Raychem ze srebrzonej miedzi. Napięcia zmienne od stałych zostały odseparowane poprzez ekrany i skręcenie kabli. Kabel jest przymocowany na stałe od strony sekcji audio, a od strony zasilacza zakończony jest wielopinowym, wojskowym wtykiem Amphenol. Skąd to wojsko i nacisk na trwałość i niezawodność?

ROBERT ŁACHNIAK, MICHAŁ WIKTORKO
Właściciele

Manufaktura audio Super Sound Device powstała dzięki połączeniu sił dwóch inżynierów z Warszawy: Roberta Łachniaka i Michała Wiktorko. Nasze zamiłowanie techniczne zrodziło się w już dzieciństwie, obaj przewialiśmy zdolności do wszelakiego majsterkowania, wszystko co było związane z techniką budziło nasze zainteresowanie.

Robert Łachniak w młodości zaczął uczęszczać do sekcji modelarstwa lotniczego w warszawskim Pałacu Młodzieży. Bardzo wcześnie miał możliwość zetknięcia się i zdobycia doświadczenia przy pracach modelarskich przy użyciu maszyn: jak tokarka, szlifierka, wiertarka. Dzięki swoim zdolnością technicznym wykonał kilka modeli latających, oraz zdobył wiele nagród na zawodach modelarskich. Po ukończeniu technikum, postanowił studiować na wydziale Mechanicznym Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej dzięki czemu stał się konstruktorem. W późniejszej karierze zawodowej stał się ekspertem w projektowaniu przy użyciu trójwymiarowych graficznych narzędzi komputerowych, oraz aplikacji CAD.

Michał Wiktorko już w wieku 12 lat od ojca dostał w prezencie lutownicę, dzięki której w późniejszym wieku mógł wykonać kilka projektów elektronicznych zaczerpniętych z „Młodego Technika”. Obwody drukowane rysował odręcznie za pomocą lakieru do paznokci a płytki trawił w chlorku żelaza zakupionego w Składnicy Harcerskiej. W wieku licealnym swoje umiejętności skierował w stronę mechaniki. Swój pierwszy motorower który zakupił mu ojciec musiał złożyć i uruchomić samodzielnie gdyż został przyniesiony w częściach w tak zwanym „worku”. Pracował jako energetyk dla Wojska Polskiego.

Kolejnym jego projektem była przeróbka motocykla Junak na choppera, dzięki której zdobył ogromne doświadczenie i obycie z mechaniką. Michał był samoukiem i człowiekiem chłonnym wiedzy technicznej i przyrodniczej, kolejnym jego wielką pasją była chemia. Po ukończeniu szkoły średnie zaczął studia na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej. Studia te nauczyły go wielkiej skrupulatności i dokładności, co ma oddźwięk we wszystkim co robi. Pracuje jako cywil dla Wojska Polskiego.

Michał Wiktorko: Nasza znajomość zaczęła się w 2000 roku i z biegiem lat przerodziła się w przyjaźń. W 2016 roku Robert wiedząc, że od wielu lat interesuję się sprzętem audio zadzwonił do mnie z propozycją zbudowania wzmacniacza lampowego. Z początku pomysł wydał mi się niedorzeczny, ale z racji tego, że uwielbiam tworzyć, łatwo jest mnie namówić do tego typu przedsięwzięć. No i stało się – parafrazując słowa Stanisława Lema „Cóż to za robot piękny i młody, Michał na Ebay’u kupuje pentody”. Zakupiłem bowiem komplet doskonałych, aczkolwiek niedocenianych w świecie audiofilskim, radzieckich pentod nadawczych GU-50.

Nasz pierwszy wzmacniacz typu push-pull zbudowaliśmy na podstawie schematu Wiliamsona, który działa w trybie ultraliniowym . Robert zaprojektował i częściowo wykonał obudowę wzmacniacza, a ja zaprojektowałem płytki drukowane za pomocą darmowego, aczkolwiek o sporej funkcjonalności i możliwościach programu KiCAD. Dzięki naszym zdolnością, doświadczeniu i kulturze technicznej jesteśmy w dużym stopniu samowystarczalni. Nawet elementy toczone wykonałem własnoręcznie na tokarce, którą mam w warsztacie. Jedynie elementy wycinane na laserze są pod zlecane.

Sterowanie głośnością odbywa się za pomocą 64-krokowej drabinki rezystorowej opartej na przekaźnikach firmy Khozmo. Transformatory głośnikowe zamawiamy u pana Leszka Ogonowskiego z Olsztyna. Kondensatory sprzęgające firmy Jantzen model „Superior”, militarne rezystory Dale, kondensatory Nichicon i Wima, gniazda głośnikowe WBT. Aby zminimalizować zakłócenia, sekcję zasilania umieściliśmy w oddzielnej obudowie. Do wykonania wzmacniacza użyliśmy tylko najlepszych materiałów, żadnych półśrodków, w naszym projekcie nie ma miejsca na bylejakość. W pracy kierujemy się stwierdzeniem Johna Ruskina: „Jakość nigdy nie jest dziełem przypadku, zawsze jest wynikiem wysiłku człowieka”

Wzmacniacz testowany był w systemie odniesienia, w którym zastąpił dzielony system składający się z przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III oraz wzmacniacza mocy Soulution 710 (komplet ok. 300 000 zł). Tuż przed nim w tym samym systemie grał wzmacniacz Grandinote Shinai, który posłużył jako wzmacniacz kontrolny. Z kolumnami Harbeth M40.1 wzmacniacz połączony był kablami Acoustic Revive SPC-3.0 Triple-C, a do odtwarzacza CD Ancient Audio Lektor AIR V-edition interkonektami Crystal Cable Absolute Dream; zasilany był kablem Harmonix X-DC350M2R Improved-Version.

W czasie testu wzmacniacz stał na stoliku Finite Elemente Pagode Edition – na górnej półce układ wzmacniający, a na środkowej zasilacz. Obydwa elementy stały na własnych kolcach.

Płyty użyte w odsłuchu (wybór)

  • Anita Lipnicka, Vena Amoris, Mystic Production MYSTCD 244, CD (2013)
  • Bottleneck John, All Around Man, Opus3 CD 23001, SACD/CD (2013)
  • Ed Sheeran, Divide, Asylum 95859015, 2 x 180 g 45 RPM LP (2017)
  • Kuniko Kato, Kuniko Plays Reich, Linn Records CKD 385, SACD/CD (2011)
  • Mark Knopfler, The Trawlerman's Song EP, Mercury, 9870986, CD (2005)
  • Peggy Lee, Black Coffee, Decca/Universal Music K.K. UCCU-9517, „Jazz The Best | No. 43”, gold-CD (1956/2004)
  • Pet Shop Boys, Super, Sony Music Labels (Japan) SICX-41, CD (2016)
  • Shubert, Sonata for Piano in G Major, Op. 78 D894, „Fantasie-Sonate”, wyk. Valery Afanassiev, Denon Co-78923, „Mastersonic | One-Point Recording”, CD (1994)
  • The Hilliard Ensemble, The Hilliard Sound. Renaissance Masterpieces, Erato 4632795, 3 x CD (1985, 1986/2014)
  • Yes, Fragile, Atlantic Records/Mobile Fidelity Sound Lab UDCD 766, Gold-CD (1972/2006)

Japońskie wersje płyt dostępne na

Testowany niedawno wzmacniacz Grandinote Shinai był urządzeniem półprzewodnikowym, które brzmiało jak lampowe. Dzięki opatentowanej budowie, pracy tranzystorów końcowych w klasie A, zastosowaniu na wyjściu transformatorów głośnikowych itp. udało się przygotować wzmacniacz bez lamp, który brzmiał, jakby nic innego w nim nie było. Przywołuję ten niezwykle udany produkt dlatego, że Sound Experience, wzmacniacz który tym razem testujemy ma bardzo podobną sygnaturę tonalną, brzmi tak, jakby jego twórcom chodziło o wyciągnięcie z lamp możliwie najwięcej ich „lampowości”.

To urządzenie o ciepłym, gęstym dźwięku. Tutaj nie ma mrugania okiem do klienta, żadnego „sugerowania”, jest powiedziane wprost: słuchamy urządzenia lampowego. Niezależnie od odsłuchiwanej płyty nie dotrzemy do miejsca, w którym kończy się gładkość, a zaczyna szorstkość. Jesteśmy zawsze po bezpiecznej stronie barwy, można by powiedzieć, że po „słonecznej”. Bo to takie właśnie granie, tj. gorące i beztroskie. Jak gdyby Ed Sheeran nagrywał swoją płytę Divide specjalnie dla posiadaczy Super Sound Device, jak gdyby Bottleneck John grał i śpiewał w pełnym słońcu Missouri. Nawet Peggy Lee z płyty Black Coffee, w której eksponowany jest najczęściej element melancholii, zaśpiewała w bardziej zmysłowy, bardziej seksowny sposób niż zwykle.

Rzecz w tym, że testowane urządzenie nastrojone jest na przełom środka pasma i dołu, z naciskiem na wypełnienie i namacalność. Najlepiej, naprawdę odjazdowo, wychodzą na tym nagrania w których nie ma wielu elementów, a wśród tych najważniejszych są głos i np. gitara – także elektryczna. Są one duże, pokazywane są blisko nas i mają namacalny, treściwy obraz. T nie jest główka od szpilki rzucana daleko za linią kolumn, a coś gorącego i bliskiego. Wzmacniacz od tym względem nieco podciąga nagrania, bo nawet jeśli rejestracja została dokonana tak, aby w dźwięku dużą rolę grały dźwięki odbite, aby plany były dalej od nas, polski wzmacniacz to przełamie, oferując duży pierwszy plan. Tak było np. z nagraniami The Hilliard Ensemble, dokonanymi w dużych kościołach (Renaissance Master[ieces), podobnie było z fortepianem zarejestrowanym przez specjalistów z Denona za pomocą pojedynczego, stereofonicznego mikrofonu („Mastersonic One-Point Recording”).

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że to zabieg celowy, ze chodziło dokładnie o to, co opisuje, tj. o upodmiotowienie, dowartościowanie pierwszych planów. Wierność wobec zamysłów realizatorów nagrań, a nawet tzw. „neutralność” to elementy wtórne. Nie, żeby ich nie było, to granie na bardzo wysokim poziomie, high-end w czystej postaci, ale też to przykład produktu, w którym przekaz modyfikowany jest tak, aby oddać zamysł jego konstruktorów i ich wybory estetyczne.

Dlatego nawet mnie, zaprawionego w bojach melomana i audiofila, zaskoczyła masa i pełnia pierwszych planów z płyt w których rządzi głos, w którym rolę wiodącą mają gitary, które pokazują prawdziwy fortepian. Nie miało żadnego znaczenia, czy była to płyta jazzowa, folkowa, akustyczna odmiana rocka, klasyka itd., bo zawsze otrzymywałem pełnie, gęstość, wręcz „gorące” kolory. Barwa jest tu kształtowana w ten sposób, że nie zwracamy uwagi na wysokie i niskie tony, przykuci do tego o czym mówiłem. Ale nie dlatego, że ich nie ma ani dlatego, że nie są wystarczająco dobre. To ten przypadek, kiedy wszystko jest na swoim miejscu, a mimo to nie jest przez nas odbierane na tym samym poziomie. Jak gdyby następował u nas w głowie wybór, może nie do końca świadomy, ale jednoznaczny.

O górze i dole pasma piszę nie tylko dlatego, aby zaakcentować prymat średnicy, ale także dlatego, aby przejść do cechy, która odróżnia to urządzenie od wielu innych, ciepłych tonalnie wzmacniaczy lampowych. To wzmacniacz, który bardzo dobrze sobie radzi z trudnym obciążeniem. Wprawdzie mówili mi o tym jego twórcy, którzy korzystają np. z kolumn JMLab-Focal, bardzo trudnych do właściwego wysterowania, ale musiałem to usłyszeć na własne uszy, aby być pewnym.

Sound Experience nie różnicuje basu i wysokich tonów tak, jak chociażby system odniesienia, a nawet wspomniany powyżej Shinai. Ale też niczego nie pozostawia przypadkowi. Wszystko jest pod kontrolą, jest prowadzone pewnie i mocno. Nawet niskie zejścia z płyty Laurie Anderson i z utworu zamykającego album Vena Amoris Anety Lipnickiej miał odpowiednią wagę, gęstość i „timing”. Wprawdzie to nie jest wzmacniacz, w którym aspekt czasowy nagrań byłby szczególnie mocno akcentowany, bo gra raczej legato, ale nie dlatego, że coś jest przeciągane. Tu chodzi raczej o łączenie i melodyjność, o nasycenie. Atak dźwięku jest złagodzony i dlatego nie można mówiąc o wyraźnej sygnaturze czasowej, o natychmiastowym ataku. Z kolei wybrzmienia, nawet bardzo niskiego basu, są ładnie kontrolowane.

Bardzo ciekawie potraktowane zostały płyty na których zastosowano dużą kompresje, m.in. wspomniany krążek Eda Sheerana, ale i Super Pet Shop Boys, i In Utero Nirvany. Normalnie ta cecha uwidaczniana jest przez szorstkość wysokiej średnicy, a często i chudość. Tutaj nie ma ani szorstkości, ani chudości, bo wzmacniacz robi wszystko, aby to wyeliminować. Dostajemy gładki i wyrównany tonalnie przekaz o niewysokiej dynamice – i to ona daje nam znać, że to tego typu nagranie.

Od innych wzmacniaczy polski wzmacniacz tej klasy odróżnia się niewysoką selektywnością. Instrumenty są ładnie wyodrębniane, ale przez masę, barwę i lekkie wypchnięcie do przodu pierwszego planu. Nie maja za to wyraźnego „body”, nie są pokazywane w 3D, raczej jak płaskorzeźba. Wybrzmienia są skracane, ponieważ rządzi podtrzymanie, czyli wypełnienie. Nawet spore pogłosy i mocna akustyka są więc podporządkowane pierwszemu planowi, który jest zwykle blisko nas. Dodajmy do tego jeszcze to, że niski bas i wysoka góra nie są mocno różnicowane. To rzeczy na minus. Nie ma jednak produktów doskonałych i dopiero absolutnie topowe, jak system odniesienia, jak Kondo Ongaku, jak najnowszy wzmacniacz Ancient Audio potrafią łączyć ogień z wodą. Ale nawet one w różnych proporcjach. A przecież polski wzmacniacz jest od nich kilkukrotnie tańszy.

Podsumowanie

30 W, jakie oferuje wzmacniacz Sound Experience nie wygląda na zbyt wiele. W średniej wielkości pokojach, bez ekscesów z gałką siły głosu wystarczą jednak do wysterowania większości kolumn dostępnych na rynku, także tych trudnych. Ze względów estetycznych widziałbym go w towarzystwie kolumn Spendora z serii Classic, Graham Audio, JBL, także z klasycznej serii. Jeśli Harbeth, to raczej nowa wersja M40.2, albo M30.1 – starsze M40.1 są dla niego zbyt ciepłe. Nie ma jednak przeszkód, żeby napędzić nim Focale, Magnepany i elektrostaty. Dostaniemy z nimi ciepły, pełny, mięsisty dźwięk blisko nas. To piękne, mądre brzmienie. Może bez wybitnej rozdzielczości i selektywności, ale tak poukładane, aby to specjalnie nie raziło. RED Fingerprint.

Jak mówią twórcy wzmacniacza przy tworzeniu projektu układu postarali się o to, aby topografia kanału lewego i prawego była identyczna. Osiągnęli w ten sposób w pełni symetryczną ścieżkę sygnału w obu kanałach. Z zewnątrz jej odbiciem jest jedynie ustawienie lamp, bo chodzi o układ elektryczny.

Obudowę wykonano ze stalowego chassis, na który nakładany jest element zdobniczy – drewno lub kamień. Elementy drewniane mogą mieć niemal dowolny kolor i usłojenie. Wykończenie w kamieniu obejmuje „skórki” z łupka i granitu. Łupek jest w audio coraz bardziej popularny i widzieliśmy go np. w gramofonach Transrotor Super Seven La Rocia oraz Cantano W, w kolumnach Fisher & Fisher i podstawie antywibracyjnej Stavore Advanced. To materiał, który zapewnia znakomite tłumienie drgań i który dobrze wygląda.

Urządzenia stoją na czterech kolcach (każdy). Być może warto by było zespolić z górą zasilacza podstawki na stałe, żeby nie bać się, że kolce mogą z nich spaść, albo że się przesuną.

Przód i tył

Wzmacniacz podzielony jest na dwie części: większą, z układami audio i mniejszą, z zasilaczem. Ta pierwsza wygląda bardzo schludnie, ponieważ na górnej ściance widać tylko lampy – dwie podwójne triody 6N8S oraz dwie pentody GU50 na kanał. Górna ścianka zakryta jest grubym płatem blachy nierdzewnej, która została wygięta na rogach w taki sposób, że przypomina serwetę. Z przodu widać dużą gałkę siły głosu, wykonaną z pełnego bloku stali. Pracuje ona na łożyskach kulkowych, obraca się więc bez oporów, ale ma sporą bezwładność. Sprzęgnięta jest z enkoderem, dlatego kręci się dookoła i nie ma punktu początkowego i końcowego. Ponieważ nie ma odczytu siły głosu jest to pewne utrudnienie. Od góry podświetlana jest kilkoma diodami LED, więc może dałoby się zrobić odczyt o którym mówię za ich pomoc, jak to robi firma Cyrus?

Na górnej ściance jest jeszcze przełącznik wejść, także bez oznaczeń. Steruje on przekaźnikami, które wybierają aktywne wejście. Tych są trzy, na niezbalansowanych gniazdach RCA firmy Neutrik. Ze względu na ich specyficzną budowę trzeba w nich korzystać ze stosunkowo wąskich wtyków, moje Siltechy Triple Crown się nie zmieściły. Przy tej okazji warto zauważyć niekonwencjonalne ustawienie kanałów owych wejść – na górze mamy kanał prawy (kolor czerwony), a na dole lewy (kolor czarny), czyli tak, jak kiedyś we wzmacniaczach Marka Levinsona i przez jakiś czas w przedwzmacniaczach Ayon Audio. Nie ma na to żadnej normy, po prostu większość producentów robi to odwrotnie.

Gniazda głośnikowe o solidne WBT-y w satynowym wykończeniu. Dostajemy odczepy na 4 i 8 Ω. Obok widać przełącznik trybu pracy – trioda i pentoda, ale producent mówi, że w kolejnych egzemplarzach go nie będzie – wzmacniacz znacznie lepiej gra w klasycznym trybie pentodowym. I jeszcze dalej są cztery gniazda służące do regulacji biasu lamp końcowych. W zasilaczu mamy z tyłu jedynie wielopinowe gniazdo Amphenola, przez które zasilany jest układ audio, gniazdo sieciowe IEC oraz radiator. Ten ostatni mocno się grzeje.

Środek

Układ elektryczny zmontowano na płytkach drukowanych. Płytki dla lewego i prawego kanału są idealnie symetryczne po to, aby sygnał wzmacniany był w dokładnie ten sam sposób. Na wejściu umieszczono drabinkę rezystorową Khozmo Acoustic z przekaźnikami. To piękna, stabilna mechanicznie konstrukcja. Następnie sygnał trafia do kondensatorów sprzęgających Jantzen Superior, a potem do pierwszej triody 6N8S. Druga odwraca fazę i steruje lampami końcowymi, pentodami GU50. Układ charakteryzuje się małą ilością kondensatorów w ścieżce sygnałowej, co korzystnie wpływa na jakość dźwięku.

Jak podaje producent, we wzmacniaczu zastosowano komponenty najwyższej klasy, takie jak:

  • transformatory głośnikowe na rdzeniu EI produkcji pana Leszka Ogonowskiego,
  • 64 krokową drabinkę rezystorową firmy Khozmo Acoustic ze zdalnym sterowaniem IR,
  • kondensatory Nichicon, WIMA, Jantzen Superior,
  • doskonałej jakości płytki drukowane wykonane w Polsce,
  • ceramiczne, pozłacane gniazda do lamp,
  • militarne rezystory Dale,
  • terminale głośnikowe WBT oraz gniazda wejściowe Neutrik,
  • gniazdo pomiarowe do ustawiania BIAS-u dla lamp mocy.
  • wysokiej jakości przekaźniki wyboru źródła firmy Omron .

W zasilaczu zastosowano:

  • dwa transformatory toroidalne TELTO,
  • kondensatory elektrolityczne Nichicon,
  • gniazdo sieciowe z filtrem Schurter,
  • gniazdo wyjściowe 10-pinowe Amphenol w wykonaniu militarnym.

To przemyślana, doskonale wykonana konstrukcja.


Dane techniczne (wg producenta)

Moc wyjściowa (8 Ω | 4 Ω): 30 W RMS | 32 W RMS
Impedancja wyjściowa: 4, 8 Ω
Pasmo przenoszenia (pomiar oscyloskopem): 5 Hz-28 kHz (-3 dB)
Impedancja wejściowa: 50 kΩ
Czułość wejściowa: 600 mV
Gniazda wejściowe: 3xRCA
Typ lamp: 4 x 6N8S, 4 x GU50,

Wymiary (S x G x W):
- wzmacniacz: 430 x 500 x 250 mm
- zasilacz: 430 x 500 x 120 mm
Waga zestawu: 40 kg

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/przedwzmacniacz liniowy/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Pro Audio Bono PAB CERAMIC 7 SN | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
- Pasywny filtr Verictum X BLOCK

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon Audio HA-3
- Słuchawki: HiFiMAN HE-1000 V2 | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
Odtwarzacz plików: Lumin D1
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono