pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

 

Audia Flight
FL THREE S

Producent: AUDIA snc
Cena (w czasie testu): 11 990 zł
DAC: 1500 zł | RIAA: 1200 zł


Kontakt: Via delle Azalee 13/E
00053 Civitavecchia - Rm - Italy

info@audia.it

www.audia.it

MADE IN ITALY

Do testu dostarczyła firma: AUDIO ANATOMY


iedziba firmy Audia snc, właściciela marki Audia Flight, znajduje się w Civitavecchia, na włoskim wybrzeżu, w centralnej części „buta”, jakieś 70 km od Rzymu. Firma założona została w 1996 roku przez Massimiliano Marzi oraz Andrea Nardini; za rok obchodzić więc będzie 20-lecie istnienia. Podobnie jak inni luminarze świata audio, np. Anssi Hyvönen (Amphion), Kazuo Kiuchi (Harmonix, Reimyo), obydwaj dżentelmeni doświadczenie wynieśli z pracy w przemyśle elektronicznym.

Testowana przez nas dawno temu końcówka mocy Audia Flight 100, wprowadzona do sprzedaży w 1997 roku, a więc zaledwie rok po powstaniu firmy, była ogromnym sukcesem, dzięki któremu zagościła ona w pismach audio na całym świecie, a później również w sklepach i wreszcie w domach melomanów. W rok czegoś takiego wymyślić się nie da – nie łudźmy się. Rok założenia firmy był bowiem tylko momentem rejestracji, a panowie pracowali wspólnie nad nowym układem wzmacniacza w latach 1994-1996. W wyniku tych prac powstał układ z prądowym, a nie napięciowym sprzężeniem zwrotnym, pozwalający na szybkie oddanie transjentów i łatwą kontrolę obciążenia. Dzisiaj może się to wydawać normalne (Accuphase robi tak we wszystkich swoich wzmacniaczach), ale wówczas było zupełną nowością.

Potomkowie modelu ‘100’ należą do serii Classic, jednej z trzech produkowanych obecnie w Civitavecchia. Dwie pozostałe to Three oraz topowa Strumento. Choć jeszcze tego na stronie producenta nie widać, seria Three przeszła gruntowny lifting, upodobniający jej wygląd do Strumento, poprawiający również układ elektroniczny, a w nazwie pojawiła się literka ‘S’. Ale czas był już najwyższy – poprzednie wcielenie testowanego urządzenia weszło do produkcji w styczniu 2009 roku.

FL Three S to wzmacniacz zintegrowany, półprzewodnikowy o charakterystycznym wycięciu w przedniej ściance, oddającym górną część logo firmy. Oprócz wyższej niż poprzednio mocy (2 x 75 W/8 Ω vs 2 x 100 W/8 Ω), uwagę zwraca bardzo szerokie pasmo przenoszenia: 1 Hz - 450 kHz (+3 dB) i duża szybkość narastania sygnału: > 80 V/µs. Wyraźnie widać, że to te elementy były w centrum uwagi projektantów.
W podstawowej wersji, wbrew obecnie obowiązującej modzie (bo nie można tego inaczej nazwać), wzmacniacz jest klasyczną integrą, z pięcioma wejściami liniowymi, z czego jedno, oznaczone numerem 5, jest wejściem zbalansowanym.

Żeby jednak nie zostać w tyle, zaoferowano użytkownikowi możliwość przystosowania wzmacniacza, albo możliwość jego późniejszej rozbudowy. Podobnie jak we wzmacniaczach Accuphase’a, np. E-470, dostępne są dwa opcjonalne moduły: przedwzmacniacza gramofonowego MM/MC, z rozbudowanym układem zmiany obciążenia, oraz przetwornika cyfrowo-analogowego. Test dotyczy sekcji liniowej urządzenia.

Jest ono bardzo ładnie zbudowane, solidnie i z wyczuciem. Widać, że nie powstało wczoraj, ponieważ w jego działaniu znajdziemy kilka fajnych „dżingsów”, jak na przykład działanie układu „mute”. Zazwyczaj to po prostu przekaźnik w torze sygnału. Tutaj po naciśnięciu guzika gałka siły głosu dostojnie zjeżdża do zera, a gdy naciśniemy ponownie wraca do poprzedniej pozycji. Fajne i funkcjonalne – chronimy siebie i kolumny przed nagłym skokiem sygnału. Wzmacniacz dostępny jest ze srebrną lub czarną ścianką przednią. W obydwu przypadkach reszta obudowy będzie miała jednak kolor ciemnotytanowy.

AUDIA FLIGHT w “High Fidelity”
TEST: Audia Flight 100 - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ

Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

  • Jerzy Milian Trio, Bazaar, Polskie Nagrania “Muza”/GAD Records GAD CD 017, „Polish Jazz vol 17”, CD (1069/2014).
  • Ludwig Van Beethoven, Piano Trios Op.70 No.2, Op.97 ‘Archduke’, wyk. Alexander Melnikov, Isabelle Faust, Jean-Gihen Queyras, Harmonia Mundi HMC 902125, CD (2014).
  • Maroon 5, Songs About Jane, A&M/Octone Records/BMG Japan BVCP-24048, CD (2002/2004).
  • Maroon 5, Songs About Jane. 10th Anniversary Edition, A&M/Octone Records/Universal Music LLC UICY-10029/30, 2 x SHM-CD (2002/2012).
  • Max Roach & Clifford Brown, The Best of Max Roach & Clifford Brown in Concert! - full version, GNP Crescendo/King Records (Japan) KICJ 246, “24 Bit Remastering Series”, CD (1956/1995).
  • OST, Gladiator, muz. Hans Zimmer and Lisa Gerrard, Decca Records/Universal Music Polska 467 094-2, CD (2000).
  • Ted Sirota’s Rebel Souls, Rebel Roots, Naim naimcd014, CD (1996).
  • Ultravox, Lament, Chrysalis/EMI 96802229, “Remastered Definitive Edition”, 2 x CD (1984/2009).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Włoski wzmacniacz wygląda niezwykle atrakcyjnie – to ostatecznie włoska robota, pod każdym względem. Patrzymy na FL Three S i wiemy, że zaprojektował go ktoś, kto wie, co to smak, ale też, że ten ktoś nie zapomniał o podstawowej roli, jaką wzmacniacz pełni, tj. wzmacnia sygnał i jest częścią systemu audio. Urządzenie ma bowiem stylową ściankę przednią, jest jednak przy tym duże, ciężkie i solidnie wykonane.

Jest coś w stylistyce urządzeń z włoskiego „buta”, co nadaje im wspólny rys. Myślę, że zgodzi się ze mną nie jeden i nie dwóch czytelników „High Fidelity”. Ale jest w tym coś więcej niż tylko polor – mam wrażenie, że włoscy projektanci myślą o produkcie holistycznie (sorry za modne słowo). Wydaje mi się – a nawet jestem tego pewien – że myślą oni o produkcie jako jednorodnej całości. To znaczy, że projektując jego wygląd robią to, mając w głowie dźwięk, jaki chcieliby uzyskać lub/i jaki uzyskali. I nie ma znaczenia, czy to działanie świadome, czy instynktowne (freudyści powiedzieliby: podświadome), ponieważ liczy się wynik.

Jeśli to prawda, to gładkość, lekkość stylistyczna, jaką charakteryzują się projekty plastyczne włoskich urządzeń, są odbiciem sposobu kształtowania przez nie dźwięku. W brzmieniu testowanego wzmacniacza nie ma nic z chęci pokazania kto tu „rządzi”. Z drugiej strony nie ma nic fircykowatego, „rokokowego”, że tak powiem, gdzie ozdobnik jest ważniejszy od materii. To zespół cech, składających się na inny od znaczącej oferty, z jaką spotkamy się w salonach audio, pomysł na dźwięk.

Najbliżej jest mu do brzmienia… kolumn z zamkniętą obudową. Wiem, to nieczęste takie krzyżowe porównania międzyrodzajowe, ale jeśli mają państwo doświadczenie z takim przekazem, to od razu będziecie wiedzieli o co chodzi. Dźwięk w takim graniu jest kontrolowany i lekko zdystansowany. Pierwszy plan jest za linią łączącą głośniki, wobec czego nic nie „wyskakuje” przed nami. Nie ma także rozciągania sceny dźwiękowej daleko poza kolumny, niczego na siłę. W bezpośrednim porównaniu z efektownie brzmiącymi wzmacniaczami, dla przykładu Haiku Bright MkIII z jednej strony i Accuphase E-470 z drugiej, „Trójka” może się wydać mdła. To nie tak. Posłuchajmy jej dłużej, a będziemy wiedzieli, dla jakiej muzyki została stworzona (tj. jakiej muzyki słuchają, jaką muzykę KOCHAJĄ jej twórcy) i jest duże prawdopodobieństwo, że to będzie NASZ sposób przekazywania informacji przestrzennej. Bez spinania się, bez żyłowania – gładko, lekko, ale też dokładnie.

Mikrodynamika jest w tym graniu niebywała – i to ona, wraz z bardzo dobrym różnicowaniem barwowym, powoduje, że wszystko w tym dźwięku żyje. Dynamika w skali makro wydaje się lekko uspokojona – to część nieco zdystansowanego grania o którym mówiłem. W małej skali, jeśli chodzi o poszczególne instrumenty, wydarzenia – to dynamit. Ale tak samo jest w kolumnach, które przywołałem – w porównaniu z nimi znakomita większość klasycznych rozwiązań, tj. z bas-refleksem, wydaje się skompresowana. Z Audią o kompresji nie ma mowy.

Jest jednak pewna cecha, w kontekście której trzeba ją przywołać: wzmacniacz wyraźnie pokazuje kompresję dźwięku słuchanych przez nas nagrań; sama do dźwięku jej nie wnosi, ale jeśli użyto jej w nadmiarze gdzieś wyżej w torze, to ją pokaże. Mówię o kompresji dokonanej w studiu, tj. o zmniejszaniu dynamiki, o jej uśrednianiu (a więc subiektywnym podnoszeniu siły głosu). Technika ta znana jest od zarania procesu nagrywania, jednak w ostatnich 10 latach została wynaturzona, to karykatura. Producenci i wytwórnie chcą, aby „ich” płyta brzmiała najgłośniej, aby od razu waliła między oczy. Da się to zrobić właśnie kompresując dźwięk, minimalizując dynamikę.

Przy okazji powiem więc o czymś, co słyszałem od kilku różnych wydawców płyt, komentujących sens wydawania winyli nacinanych z plików cyfrowych. Uważają oni, że płyta LP może zagrać o wiele lepiej niż ten sam materiał grany z odtwarzacza CD lub z odtwarzacza plików, nawet bardzo wysokiej klasy dlatego, że na potrzeby LP jest przygotowywany inaczej. Przy masteringu płyty CD i plików (np. na iTunesa) dokonuje się dużej kompresji – „wojna” o uwagę słuchacza wciąż trwa. Z kolei przygotowując master wydania winylowego ludzie za to odpowiedzialni mają wolną rękę, wytwórnie nie widzą w tym pieniędzy, więc im „odpuszczają”. Kompresja jest oczywiście stosowana, ale zgodnie z regułami sztuki, a nie w pijanym zwidzie. Dlatego właśnie płyty LP brzmią zwykle lepiej niż te same tytuły na płytach CD i w plikach, nawet jeśli sygnał dla wszystkich jest ten sam – cyfrowy.

Wróćmy do Audii. Urządzenie przy mocno skompresowanych płytach dystansuje się do nich. Czyli pokazuje bardziej płaskie brzmienie, mniej kolorową barwę. Inne, raczej te drogie urządzenia radzą sobie z tym w ten sposób, że wchodzą głębiej w nagranie i ratują je wysoką rozdzielczością i jeszcze lepszym różnicowaniem barwowym. Audia nie jest w tym słaba – po prostu ma konkretne brzmienie, a w nim na takie coś nie ma miejsca.

Z kolei jeśli nagranie jest fajnie przygotowane, sensownie wydane, wzmacniacz odwdzięcza się niezwykłym realizmem. I nie chodzi nawet o purystyczne nagrania, jak firm Naim Label i ECM – choć z nimi będzie jazda! – a po prostu o dobre granie. Nawet takie, jak z płyty Songs About Jane grupy Maroon5. Zabrzmiała ona z feelingiem, ładnie. Nie miała wysokiej dynamiki, ale też nie mogła – to klasyczna produkcja tego typu. Ale też było różnicowanie barwy, dobra równowaga tonalna, komunikatywność.

Testowane urządzenie jest przy tym na tyle rozdzielcze, że bez problemu pokazuje różnice między poszczególnymi tłoczeniami i masterami. Płytę o której mowa mam w dwóch wersjach (obydwie z Japonii): klasyczne wydanie z 2002 roku i wydanie rocznicowe „10th Anniversary Edition” na płycie SHM-CD. Klarowność, przejrzystość i definicja tego drugiego są o wiele lepsze, o czym Audia poinformowała od razu. Wszystko w tym graniu żyje i brzmi dźwięcznie. Nawet wówczas starsza wersja miała na tyle czaru, że bez problemu można jej było wysłuchać. Urządzenie nie podkreśla góry pasma, ale podaje ją w bardzo czysty, wyważony sposób. Tak więc nawet z nagraniami, których wysokie tony do czystych nie należą, nie będzie to problemem, nie będzie rozjaśnień, wyostrzeń itp.

Włoski wzmacniacz najlepiej zagra z kolumnami, które mają własny wyraz, własny sposób na dźwięk. Myślę, że Graham Audio LS 5/9, Spendory, Harbethy, ale i JBL-e to dobry kierunek. Słuchałem Audii z Modelem 4319 tej ostatniej firmy i to był dynamit – moc, rozdzielczość i do tego łatwo uchwytny wyraz, charakter. Bas wzmacniacza nie jest jakoś szczególnie definiowany i chodzi w nim o ładną barwę, dobre połączenie ze środkiem pasma.

Nie liczyłbym na głębokie, szybko tłumione zejścia. Wprawdzie nic się nie wlecze, ale też nie jest to kontrola idealna.

Wzmacniacze zintegrowane wyposaża się w wyjście słuchawkowe niemal od „zawsze”, tj. od lat 60. ubiegłego wieku. W latach 90. zostały one jednak porzucone – słuchawki wydawały się wówczas „passe”. Rewolucja związana z cyfrowymi odtwarzaczami przenośnymi mp3, których synonimem został iPod firmy Apple (choć korzysta z innego systemu kompresji sygnału – AAC), spowodowały jednak, że to obecnie jedna z najszybciej rozwijających się części branży audio i nie tylko, także komputerowej.

Wraz ze słuchawkami do łask wróciły też wyjścia dla nich we wzmacniaczach zintegrowanych. Teraz wzmacniacz bez takiego gniazda wydaje się niekompletny. Równocześnie jednak boleśnie odświeżono nam pamięć – przeważająca ilość takich gniazd jest tylko dodatkiem, nie wiem nawet, czy ktoś z nich korzysta. Bazując na odsłuchach wielu, wielu produktów jestem skłonny powiedzieć, że nie.
Kiedy więc słyszę tak dobrze grające Sennhiesery HD800, tak świetnie brzmiące Audeze LCD-3 podłączone bezpośrednio do wzmacniacza, mam na końcu języka kilka brzydkich słów, które chciałbym skierować pod adresem tych wszystkich, którzy o to w swoich produktach nie dbają, którzy mają to głęboko gdzieś.

Audia zagrała materiał ze wszystkich płyt, jakie w ten sposób przesłuchałem z dynamiką, świetną barwą i kulturą, które powodują, że nie trzeba myśleć o zewnętrznym wzmacniaczu słuchawkowym. Chyba, że mamy do wydania jakieś 5000 zł, to można próbować walczyć. Jeśli nie, to nie ma to sensu, lepiej zainwestować w dobre słuchawki. Otrzymamy z nimi zrównoważone brzmienie, delikatnie podniesione względem tego, co mamy na wyjściu głośnikowym, ale nie będzie z tym żadnego problemu. Fajne, rasowe granie – zarówno z dynamicznymi przetwornikami Sennheisera, jak i magnetostatami Audeze.


Podsumowanie

Rockmani, zwolennicy bliskiego, namacalnego dźwięku, ci, którzy szukają w muzyce przede wszystkim dużej energii na pewno znajdą wzmacniacz dla siebie – ale gdzie indziej. Audia jest dla tych, którzy cenią sobie nastrój, spojrzenie na nagranie z perspektywy, finezję.
To nie jest nudny dźwięk – rozdzielczość, różnicowanie i mikrodynamika są fantastyczne, bardzo mi się podobały. Wzmacniacz zagra równie dobrze muzykę o dużym rozmachu, zarówno soundtrack do Gladiatora, który obchodzi w tym roku 15 rocznicę, jak i fortepian solo.

I jest przy tym bardzo dobrym wzmacniaczem słuchawkowym, co pozwoli zaoszczędzić spore pieniądze, które można przeznaczyć na lepsze słuchawki. Dodajmy do tego udany przedwzmacniacz gramofonowy, którego brzmienie rozwija to, co słychać z wejść liniowych, a wyjdzie na to, że Audia Flight FL Three S to solidna propozycja dla ludzi, którzy nie zmieniają urządzeń dla samej zmiany, a dla tych, którzy chcą po prostu zestawić fajny zestaw z charakterem i skupić się na samej muzyce.

Wzmacniacz porównywany był z systemem złożonym z przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III i końcówki mocy Soulution 710, w teście odsłuchowym, w porównaniu A/B/A ze znanymi A i B. Współpracował z kolumnami Harbeth M40.1 oraz JBL Model 4319. Sygnał dostarczany był z odtwarzacza CD Ancient Audio Lektor AIR V-edition przez interkonekty Siltech Triple Crown. Sygnał do kolumn przesyłany był kablami głośnikowymi Acoustic Revive SPC-2.5TRIPLE C-FM. Zasilany był kablem sieciowym Crystal Cable Absolute Dream.

Wzmacniacz jest ciężki, ma sztywną obudowę i dobre nóżki. Warto jednak pomyśleć o jeszcze lepszym odsprzęgnięciu go od podłoża. Chociaż stał na półce Finite Elemente Pagode Edition, podstawiłem go dodatkowo na nóżkach Franc Audio Accessories Ceramic Disc Classic. Ponieważ masa rozkłada się we wzmacniaczu nierównomiernie, przednią nóżkę (używam trzech) przesunąłem w kierunku transformatora.

FL Three S to stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany, półprzewodnikowy. Ma on dużą obudowę i jest ciężki – ciężar ten w dużej mierze zawdzięcza bardzo dużemu transformatorowi zasilającemu. Przednia ścianka ma okienko w kształcie loga firmy, w którym umieszczono alfanumeryczny wyświetlacz z niebieskim filtrem. Na wyświetlaczu odczytamy wybrane wejście, a także aktywację trybu mute oraz to, czy wyłączyliśmy wyjście głośnikowe. To ostatnie jest ważne, ponieważ wpięcie słuchawek nie odcina głośników. Wyświetlacz można przyciemnić.

Wybrane wejście wyświetla się jako Line 1, Line 2 itd., ale możemy też nadać im własne nazwy. Mute działa w ciekawy sposób – sygnał nie jest od razu odcinany, a wyciszany – w ścieżce sygnału nie ma przekaźników, a wzmacniacz ścisza (mechanicznie) się głosu, kręcąc gałką. Powrót jest taki sam. Niestety to, jak mocno gałka jest odkręcona, nie jest zbyt widoczne – informuje o tym małe zagłębienie na gałce. Przydałoby się pokazać to na wyświetlaczu.

Oprócz wyświetlacza i gałki na przedniej ściance mamy jeszcze małe, ładne guziczki, którymi zmieniamy wejście, aktywujemy mute i odcinamy głośniki, jak również włączamy urządzenie z trybu standby. Mechaniczny wyłącznik sieciowy, całkowicie odłączający wzmacniacz od sieci, jest na tylnej ściance, przy gnieździe sieciowym. Przy gałce siły głosu jest jeszcze gniazdo słuchawkowe typu „duży jack” fi 6,3 mm.

Użytkownik otrzymuje do dyspozycji pięć wejść liniowych, z czego jedno, oznaczone numerem 5, jest wejściem zbalansowanym. Wzmacniacz ma budowę niezbalansowaną, a sygnał zaraz za gniazdem XLR jest desymetryzowany. Wejście to okablowane jest w standardzie DIN, tj. z pinem „gorącym” nr 2. Mamy też dwie pary wyjść RCA – z przedwzmacniacza, tj. z regulowanym poziomem sygnału, oraz „Rec”, do nagrywania, czyli z poziomem zależnym tylko od poziomu sygnału wejściowego. Gniazda głośnikowe są pojedyncze. Całości dopełniają małe gniazda trigger 12 V.

Ale są też dwie zaślepki, przeznaczone na opcjonalne moduły. Jeśli zamontujemy płytkę z przedwzmacniaczem gramofonowym wówczas pod jedną z nich znajdziemy przełączniki służące do ustawienia wzmocnienia i obciążenia wkładki. Żeby się do nich dostać trzeba odkręcić dwie małe śrubki i zdjąć pasek metalu. Druga zaślepka może być zamieniona z wejściami cyfrowymi – wzmacniacz może wówczas pełnić również funkcję przetwornika cyfrowo-analogowego. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że coraz częściej się od tego rozwiązania odchodzi.

Środek urządzenia podzielony jest na dwie części sporym radiatorem. Po jeden jego stronie jest duży transformator toroidalny, ekranowany i zalany materiałem tłumiącym drgania, a obok mniejszy transformator, również toroidalny. Ten mniejszy zasila logikę urządzenia, a większy układy audio – przedwzmacniacz końcówki mocy. Ma on dwa uzwojenia wtórne – każdy kanał ma swój własny zasilacz.

Wzmacniacz zmontowano na dużej płytce drukowanej. Nietypowo ustawiono przekaźniki, którymi wybieramy wejście – nie przy tylnej ściance. Układ całości jest tu obrócony względem niej o 90º, wymuszone to zostało przez ustawienie radiatora w poprzek obudowy.
Przedwzmacniacz zmontowano z użyciem układów scalonych, a końcówka mocy jest na tranzystorach. W torze widać ładne elementy bierne – precyzyjne oporniki i polipropylenowe kondensatory. Regulacja siły głosu to domena niebieskiego potencjometru Alps.

Wzmacniacz postawiono na ładnych nóżkach z aluminium i gumy. Można nim sterować z metalowego pilota zdalnego sterowania, na którym guziczki mają taki sam kształt, jak te we wzmacniaczu. Kształty guzików przywodzą na myśl piloty Marantza sprzed kilku lat, dodajmy bardzo ładne. Dobra, solidna robota!


Dane techniczne (wg producenta)

Moc maksymalna:
- 2 x 100 W/8 Ω
- 2 x 160 W/4 Ω
Wzmocnienie: 26 dB
Pasmo przenoszenia: 1 Hz - 450 kHz (+3 dB)
Szybkość narastania sygnału: > 80 V/µs
Całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD): < 0,03%
Stosunek sygnału do szumu: > 95 dB
Impedancja wejściowa:
- RCA - 51 kΩ/150 pF
- XLR - 30 kΩ
Pobór mocy:
- max. 400 W
- standby 0,5 W
Wymiary (SxWxG) : 450 x 110 x 440 mm
Waga: 16,5 kg


Dystrybucja w Polsce:

AUDIO ANATOMY

audioanatomy.pl

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-301

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1
Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono