|
|
udio to obszar, w którym spotyka się kilka dziedzin ludzkiej działalności: muzyka, sztuka jej rejestrowania i odtwarzania. W tej ostatniej równie dużą rolę pełnią: wiedza techniczna, wrażliwość muzyczna oraz dbałość o projekt plastyczny. Szczególnie kontrowersyjny jest, a raczej – był, ten ostatni aspekt. Nie ma on bowiem wpływu na jakość reprodukowanego dźwięku i jako taki uznawany był przez hardkorowych audiofilów za nadmiarowy, a więc zbędny. Czarne pudło z pokrętłami, guzikami, przełącznikami, byle się nie rozpadło w drodze do właściciela, miało wystarczająco spełniać swoją rolę absolutnie, uwalniając przeznaczone na design i zabiegi okołoprojektowe, pieniądze.
Po co w takim razie chodzimy na wystawy audio, skoro wiadomo, że zwykle nie ma tam dobrego dźwięku? Po co kupujemy ładnie wydrukowane lub udostępniane w internecie publikacje ze fantastycznymi zdjęciami? – Na pewno nie tylko po to, aby poczytać o dźwięku. Myślę, że w ten sposób objawia się zdrowy odruch wrażliwego człowieka dążącego do maksymalizacji doznań estetycznych. Ważne jest więc nie tylko, jak dany produkt gra, ale także jak jest wykonany i jak wygląda.
Podobnie rzecz się ma z pismami audio. Nieprzypadkowo tak często podkreślają państwo w swoich mailach wagę prezentowanych w „High Fidelity” zdjęć – aspekt wizualny pisma ma ogromne znaczenie. A gdzie w audio jest on najbardziej widoczny? – W high-endzie, to chyba jasne. Kiedy lata temu niemieckie miesięczniki „Audio” i „Stereoplay” rozpoczęły wydawanie osobnego dodatku „AudioPhile”, poświęconego wyłącznie drogim produktom, sięgałem po nie (jak pewnie i inni), jak po „Playboya” – żeby czegoś się dowiedzieć, ale przede wszystkim, żeby sobie popatrzeć. Takie życie…
„AudioPhile” było pismem luksusowym, podobnym w sposobie przygotowania makiety i druku do pism poświęconym zegarkom, jachtom, architekturze i wnętrzom z górnej półki. Było drogie w przygotowaniu i pewnie dlatego z jego ukazywaniem się były co jakiś czas kłopoty. Nieprzypadkowo kosztuje obecnie niemal 20 euro za egzemplarz.
Takich problemów zdaje się nie mieć inne tego typu pismo, wydawane po drugiej stronie globu, drukowane na prasach stojących do góry nogami i czytane na tak samo obróconych komputerach, australijski magazyn „Audio Esoterica”. Pismo wydawane jest przez dwumiesięcznik „Hi-Fi and Sound+Image”, wchodzący w skład grupy wydawniczej AVHub i jest jednym z ładniejszych pism audio, obok „Image Hi-Fi”, wspomnianego „AudioPhile” oraz „TONEAudio”. Pismo wydawane jest w formie drukowanej, a ten sam materiał w formie pdf można kupić na platformie Zinio, gdzie kosztuje niecałe 7 dolarów australijskich (AUD). Jego redaktor naczelny, pan Edgar Kremer zgodził się z nami porozmawiać i powiedzieć parę słów o sobie i o swoim piśmie.
WOJCIECH PACUŁA: Proszę opowiedzieć nam o sobie.
EDGAR KRAMER: W DNA Kramera jest muzyka. Chromosom M ważniejszy jest od K. Moi rodzice, chociaż nie byli muzykami, byli żarliwymi miłośnikami muzyki i ich kolekcja płyt w latach 60., czyli w czasach mojego niemowlęctwa, wpłynęła na mnie i wyposażyła mnie do mojej późniejszej pasji.
Po mieczu, tj. od rumuńskiej strony mojej rodziny, mieliśmy wujka, który był znanym dyrygentem i który prowadził największe orkiestry świata, w tym Baltimore Symphony Orchestra, Houston Symphony; był również kierownikiem muzycznym New York City Opera. Jego częste wizyty w Australii, w czasie których dyrygował Sydney Symphony Orchestra otwarły we mnie ciekawość i wpłynęły na moją wrażliwość związaną z muzyką klasyczną, a czasem uspokajało to nawet moje ciągoty za wywrotowym rockiem i punkiem.
Po kądzieli, tj. po urugwajskiej stronie mojej rodziny, mieliśmy ludowych muzyków i poetów, którzy ilustrowali życie i przeciwności losu, jakie spotykały kolejne generacje zwyczajnych ludzi żyjących z roli. Ten konglomerat muzyczny i duchowy mojej rodziny spowodował, że jako nastolatek byłem żarliwym fanem muzyki, pisząc również wiersze i krótkie opowiadania.
Przeznaczenie sprawiło, że po skończeniu szkoły filmowej pracowałem w firmie zajmującej się organizowaniem imprez oraz produkcją filmową. Wkrótce potem firma zmieniła strukturę, a ja – kierowany kramerowym muzycznym przeznaczeniem – przez czysty przypadek wylądowałem w dziale zajmującym się obsługą sprzętu scenicznego.
Cóż za okazja! Zajęcie, w którym muzyka była na liście „do zrobienia” niemal codziennie! I to w większości muzyka akustyczna (lub czujnie nagłośniona przez wysokiej klasy system nagłośnieniowy), która okazała się trudną do przecenienia szkołą, pozwalającą docenić czystość dźwięku, dokładną rozdzielczość i realistyczną ekspresję dynamiczną. Te trzy elementy są, jak dla mnie, najważniejszymi elementami w ocenie dźwięku klasy high-end, choć oczywiście nie neguję, że i inne aspekty są również istotne. I nawet na tak zaawansowanym etapie mojego audiofilskiego życia, kiedy te trzy elementy się ze sobą spotykały, doświadczałem momentów epifanii, a na rękach pojawiała się gęsia skórka, wywołana przez emocjonalny aspekt muzyki.
Chociaż w ciągu dnia byłem inżynierem dźwięku w świecie pro, w nocy pożerałem oczywiście „Stereophile’a”, pochłaniałem „The Absolute Sound”, miałem biesiadę z „Hi-Fi News” itd., poszerzając moją wiedzę i starałem się żeglować po ekscytujących wodach konsumenckiego high-endu.
Kolejne zrządzenie losu spowodowało, że na początku lat 2000, skontaktowałem się e-mailowo ze Srajanem Ebaenem, wydawcą magazynu internetowego „6moons.com” i dostałem możliwość zostania autorem recenzji produktów high-end, przeznaczonych dla jego, szeroko znanego, wydawnictwa (Srajan Ebaen był pierwszym redaktorem, od którego w nr. 93 „High Fidelity”, w styczniu 20012 roku rozpoczęliśmy cykl „The Editors”, czytaj TUTAJ - przyp. red.). W ten sposób wreszcie zetknęły się z sobą pisanie i muzyka. Czyżby w ten sposób wypełniło się moje przeznaczenie?
Jakieś 10 lat temu, doprowadzając rzecz do końca, kiedy sprzedałem moją firmę, będąc już doświadczonym dziennikarzem audio, życie postawiło mnie w miejscu, w którym jestem obecnie – na stanowisku dziennikarza australijskiego magazynu „Hi-Fi and Sound+Image”. Wisienką na torcie było zaproponowanie mi stanowiska redaktora naczelnego, właśnie uruchamianego, magazynu „Audio Esoterica”. Propozycje przyjąłem :)
Ilu twoje pismo ma czytelników?
Prawdę mówiąc, ciężko powiedzieć, jak to się rozkłada pomiędzy część drukowaną i dostępną online. To wiele tysięcy i mamy nadzieję, że w krótkim czasie uda nam się rozbudować bazę czytelników na całym świecie.
Kto jest wydawcą „Audio Esoterica”?
Naszym wydawcą jest firma nextmedia Publications. Ma ona w swoim portfolio ponad 30 tytułów z różnych nisz rynkowych, jak fotografia, motocykle, aeronautyka, wędkarstwo, sport, gotowanie i inne.
„Audio Esoterica” jest miesięcznikiem?
Nie, AE to specjalne wydanie, ukazujące się dwa razy do roku. „Esoterica” (bez „Audio”) jest stałym dodatkiem dwumiesięcznika „Hi-Fi and Sound+Image”.
Powiedz nam proszę o magazynie „Audio Esoterica” – jak to się zaczęło, dlaczego i jaki jest cel tego wydawnictwa?
Moje zainteresowania związane są z high-endowym audio. Fascynują mnie produkty, które są wyzwaniem dla status quo. Piękno i elegancja projektu, wyjątkowość wykonania. Szanuję i podziwiam konstruktorów, wizjonerów, inżynierów, naukowców, estetów, którzy łączą sztukę techniki i wyczucie przemysłu. Myślę, że mój obecny system dobrze oddaje te fascynacje.
Mając to w głowie zaraziłem wydawców pomysłem (jak mi później powiedziano, myśleli o czymś podobnym już wcześniej) powołania do życia wysokiej jakości publikacji, wydawanej na błyszczącym papierze, stylizowanej na coś w rodzaju „coffee table book” z pięknymi zdjęciami produktów i tekstami najlepszych profesjonalnych dziennikarzy w Australii.
AE jest jednocześnie drukowanym magazynem i magazynem wydawanym w internecie – za obydwie edycje trzeba zapłacić. Myślisz, że to lepsze rozwiązanie niż darmowe wydawnictwo internetowe?
Prawdę mówiąc „Audio Esoterica” jest magazynem drukowanym, który jest dodatkowo dostępny w sieci. Za niewysoką opłatą czytelnicy mają dostęp do niezależnych recenzji najlepszych, najważniejszych produktów na świecie, przygotowanych przez profesjonalnych dziennikarzy. To chyba najlepsze rozwiązanie.
|
W jaki sposób przeprowadzasz testy, tj. jakie są rządzące nimi zasady?
Zasada numer jeden: zmieniaj w danym momencie tylko jeden komponent. Kolejna – ważne jest, aby żyć z danym produktem przez jakiś czas. Żeby go poznać poprzez muzykę i nagrania, które są nam znane. Nie oceniam niczego na podstawie ceny lub reputacji, czy wreszcie wyglądu – to dla mnie, w kontekście testu, ważne rzeczy, warte skomentowania, ale które oceniać powinni konsumenci. Trzeba mieć otwarty umysł. Trzeba być świadomym tego, co się robi i swoich preferencji. Trzeba porównywać. Słuchać. To zasady, którymi się kieruję podczas testu.
Co starasz się osiągnąć w swoim systemie audio?
Wyobrażam sobie, jak każdy, że wybierając produkty do mojego systemu dążę do tego, aby być bliżej wydarzenia na żywo. Podczas mojej kariery w profesjonalnym audio miałem możliwość wysłuchania mnóstwa akustycznej muzyki. Nauczyło mnie to, że ważna jest precyzja tonalna, autentyczna dynamika i realistyczne ukazywanie detali.
Jak twoim zdaniem przedstawia się w tej chwili rynek high-end – ma przed sobą przyszłość?
Zawsze będzie rynek na to, co najlepsze. Czy to będą luksusowe łodzie, samochody, jachty, zegarki, pióra czy high-endowe audio. W szczególności młodzi ludzie słuchają teraz więcej muzyki niż kiedykolwiek wcześniej. Dzięki edukacji (i to jest miejsce, w którym wystawy audio i w ogóle marketing są tak ważne) wielu z tych pasjonatów będzie chciało dotrzeć bliżej muzyki, żeby doświadczyć jej w znacznie głębszy, emocjonalny i intymny sposób. Wynikiem tej potrzeby będzie chęć wejścia w świat wysokiej klasy audio.
A jakie w takim razie były twoje początki ze sprzętem stereo?
Byłem nieśmiałym, ale ciekawskim ośmioletnim chłopcem, kiedy pewnego dnia skorzystałem z kilkugodzinnej nieobecności moich rodziców i wśliznąłem się do ich sypialni, w której stała niedostępna świątynia, okno na muzykę, sprzęt na miarę lat 60.
Igła opadała więc kolejne płyty tworzące na melanż muzyczny – od Led Zeppelin do Elvisa, od Charlesa Aznavoura do Piaf itd… Gęsia skórka, łzy, przyjemność, uniesienie… Później, kiedy miałem już -naście lat, wymogłem na rodzicach sensowny system stereo, żebym mógł doświadczać muzyki tak, jak powinna być doświadczana. Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, ale stawałem się entuzjastą audio. Po prostu nie byłem jeszcze członkiem tego ekskluzywnego klubu… póki co.
Jakiej muzyki słuchasz w wolnym czasie? Przy okazji podrzuć proszę 10 albumów muzycznych, na które powinni zwrócić uwagę czytelnicy „High Fidelity”.
Mój muzyczny gust ogarnia szerokie spektrum. Od bluesa, do jazzu, rocka, klasyki i muzyki świata („world music”). W tej chwili jestem w fazie hard rocka i słucham ulubionych płyt, takich jak: Money Shot Puscifer, Thirteenth Step A Perfect Circle (krąży ona wokół mnie od jakiegoś czasu), Psychic Warfare Clutch. World music – od Hiszpanii (Curandero), Południowej Ameryki (Susana Baca, Astor Piazzola), Francji i Bliskiego Wschodu (Garcia Fons) do Afryki (Youssou N’Dour). Słucham również trochę współczesnego jazzu i popu utalentowanych kompozytorów z Australii.
Opisz proszę swój system audio.
Jak już mówiłem, poszczególne elementy pochodzą od firm, które są odbiciem pasji i wizjonerstwa najczęściej pojedynczego, utalentowanego inżyniera, który za nimi stoi.
- Thorsten Loesch, cyfrowy geniusz, odpowiedzialny jest za moje główne źródło dźwięku, fantastyczny odtwarzacz CD Abbingdon Music Research (AMR) CD-77.1.
- Przedwzmacniacz to wynik wielu lat pracy Micka Malloneya, który zdobył złoto stosując układ z bezpośrednio żarzonymi triodami („Directly Heated Triode”) w przedwzmacniaczu Supratek DHT Reference.
- Flemming Rasmussen jest prawdziwym artystą i wyjątkowe produkty Gryphona są odbiciem jego talentu jako projektanta i producenta jednych z najlepszych urządzeń audio na ziemi. Moim wyborem do roli wzmacniacza mocy był więc Gryphon Antileon EVO.
- Rynek high-endowych kolumn został wyraźnie zdefiniowany już we wczesnych projektach Davida Wilsona.
Jego firma, Wilson Audio Specialties, od momentu, w którym system WATT/Puppy zatrząsł podstawami high-endowego świata, urosła nie do poznania. W kolejnych generacjach konstrukcje te były coraz lepsze. Wilsion Alexia to wyjątkowe kolumny, które są ozdobą mojego pokoju odsłuchowego i mają moc stwarzania muzyki.
- I wreszcie trzy ważne produkty. Pierwszym z nich jest DEQX, australijska firma prowadzona przez Kima Ryrie’a (jeden z talentów stojących za legendą Fairlight), którego cyfrowe procesory audio, z DAC-ami, zwrotnicami, korektorami akustyki pomieszczenia itd., kiedy po raz pierwszy trafiły na rynek wyprzedziły swoje czasy. PreMate jest ważnym składnikiem mojego systemu.
- Kable ZenSati, z których korzystam, to spełniona wizja Marka Johansena. Seria Seraphim pozwala przesłać sygnał między komponentami z robiącą wrażenie neutralnością. To jedne z najlepszych kabli na rynku, dostępne w pełnym asortymencie i opcjach.
- W ofercie australijskiej firmy SGR Audio znajdziemy różnego rodzaju produkty high-endowe, od elektroniki po aktywne systemy głośnikowe, wszystkie będące dzieckiem zespołu ojcowsko-synowskiego, złożonego z Harry’ego i Stuarta Ralstonów. Stoliki SGR są pięknie wykonane i stanowią solidną podstawę, umożliwiającą pracować komponentom na 100% ich możliwości. W moim systemie korzystam z dwóch, trzypółkowych stolików, kształtujących dźwięk w istotny sposób.
Ten miks komponentów daje system, który idzie po linie rozpiętej pomiędzy analityczną precyzją narzędzia, co jest fundamentalnym wymogiem dla urządzeń, z którymi przeprowadza się testy i wciągającym emocjonalnie nacechowanym instrumentem muzycznym, którego jedynym celem jest służyć muzyce.
Dziękujemy!
Ja również dziękuję!
W cyklu „THE EDITORS” ukazały się:
- MICHAEL LAVORGNA, „AudioStream”, USA, redaktor naczelny, czytaj TUTAJ
- MICHAEL LANG, „Stereo”, Niemcy, managing editor, czytaj TUTAJ
- SRIDHAR VOOTLA, „Hifitoday.com”, Indie, redaktor naczelny, czytaj TUTAJ
- STUART SMITH, „HIFI PIG”, Francja, redaktor naczelny, czytaj TUTAJ
- SCOT HULL, „Part-Time Audiophile”, USA, redaktor naczelny/wydawca, czytaj TUTAJ
- JOHN MARKS, „Stereophile”, USA, Senior Contributing Editor and Columnist, czytaj TUTAJ
- ART DUDLEY, „Stereophile”, USA, editor-at-large, czytaj TUTAJ
- HELMUT HACK, „Image Hi-Fi”, Niemcy, managing editor, czytaj TUTAJ
- CHRIS CONNAKER, „Computer Audiophile”, USA, redaktor naczelny/założyciel, czytaj TUTAJ
- DIRK SOMMER, „HiFiStatement.net”, Niemcy, redaktor naczelny, czytaj TUTAJ
- MARJA & HENK, „6moons.com”, Szwajcaria, dziennikarze, czytaj TUTAJ
- MATEJ ISAK, „Mono & Stereo”, Słowenia/Austria, redaktor naczelny/właściciel, czytaj TUTAJ
- DR. DAVID W. ROBINSON, „Positive Feedback Online", USA, redaktor naczelny/współwłaściciel, czytaj TUTAJ
- JEFF DORGAY, „TONEAudio”, USA, wydawca, czytaj TUTAJ
- CAI BROCKMANN, „FIDELITY”, Niemcy, redaktor naczelny, czytaj TUTAJ
- STEVEN R. ROCHLIN, „EnjoyTheMusic.com”, USA, redaktor naczelny, czytaj TUTAJ
- STEPHEN MEJIAS, „Stereophile”, USA, redaktor-asystent, czytaj TUTAJ
- MARTIN COLLOMS, „HIFICRITIC”, Wielka Brytania, wydawca, redaktor, czytaj TUTAJ
- KEN KESSLER, „Hi-Fi News & Record Review”, Wielka Brytania, senior contributing editor, czytaj TUTAJ
- MICHAEL FREMER, „Stereophile”, USA, senior contributing editor, czytaj TUTAJ
- SRAJAN EBAEN, „6moons.com”, Szwajcaria, redaktor naczelny/właściciel, czytaj TUTAJ
|