pl | en

Wzmacniacz

zintegrowany

Ayon Audio
SPIRIT III (NEW)

Producent: Ayon Audio
Cena (w Polsce): 15 900 zł
Kontakt: Hart 18 | A-8101 Gratkorn | Austria
tel.: +43 3124 24954 | fax: +43 3124 24955


e-mail: ayon@ayonaudio.com

Strona internetowa producenta: www.ayonaudio.com

Kraj pochodzenia: Austria


iekawa sprawa z tymi numerkami. Ze wszystkimi, co oczywiste, ale w tym przypadku chodzi mi o numerki kładzione obok nazw urządzeń audio. W listopadzie 2010 roku firma Ayon rozesłała informację o tym, że opracowała właśnie nową wersję swojego klasyka, modelu Spirit, tym razem z dopiskiem ‘III’. Jakiś czas później testowałem go w „Audio” i okazało się, że to był dobry wzmacniacz. Może nie jakiś wybitny, w tym sensie, że rozp...ał wszystko inne w drobny puch, ale był bardzo dobrze zbudowany, a jego dźwięk był bardzo solidny i dobrze poukładany. Mocna czwórka, dobry, bezpieczny wybór. Kiedy więc niedawno otrzymałem wiadomość o tym, że do sprzedaży wchodzi nowa wersja Spirita III poczułem się trochę skołowany. Patrząc na stronę internetową producenta i na wzmacniacz stojący u mnie na półce miałem poczucie rozszczepienia jaźni – co innego po mojej lewicy, co innego po prawicy.
Jak się okazuje, Spirit III (New) korzysta z rozwiązań wprowadzonych niedawno do droższego wzmacniacza zintegrowanego o nazwie Triton III oraz do przedwzmacniacza liniowego Eris. Z tego ostatniego zaczerpnięto sekcję przedwzmacniacza – to nowe układy oraz zupełnie nowy tłumik sygnału. Teraz to regulator elektroniczny, z alfanumerycznym wyświetlaczem widocznym w okienku obok gałki siły głosu. Nowe są także lampy sterujące końcówką – lampy 6SJ7 w metalowych płaszczach, znacznie lepiej chroniące sygnał przed zakłóceniami, w tym przydźwiękiem. Lampy końcowe są z kolei obciążone zupełnie nowymi transformatorami głośnikowymi – o szerszym paśmie przenoszenia i lepiej zabezpieczonych przed drganiami – zarówno własnymi, jak i pochodzącymi z zewnątrz.


O szczegóły zapytałem Gerharda:

Dokonaliśmy delikatnego liftingu wyglądu zewnętrznego i kilku apgrejdów wewnątrz, ale darowaliśmy sobie gadanie o tym na lewo i na prawo, dlatego wzmacniacz wciąż nazywa się Spitrit III. tak naprawdę, to zmiany są duże: to nowy regulator siły głosu z wyświetlaczem, nowy stopień drivera, najnowsza wersja systemu “Auto-fixed-bias” i zaawansowanego systemu chroniącego lampy – a to dało dużą poprawę dźwięku.
Powodem, dla którego wciąż nie pokazaliśmy nowego Spirita na naszej stronie jest to, że zamówień na niego jest tyle, że po prostu nie wyrabiamy z nimi. A jeślibyśmy go pokazali, ciśnienie byłoby nie do zniesienia. Spytaj Roberta, naszego dystrybutora, on ci powie, jaka jest sytuacja i ile musi czekać na swoje egzemplarze.

Niezależnie od tego, co o nazewnictwie wzmacniacza myślimy, jego podstawowe dane nie mają „numeru”. Wiadomo, że to wzmacniacz zintegrowany, z wyjściem z przedwzmacniacza, ale i wejściem na końcówkę mocy. O ile wyjście to klasyka, o tyle wejście na końcówkę we wzmacniaczu lampowym to rzadkość. Najwyraźniej jednak Gerhard zadbał o posiadaczy kina domowego – Spirit może pracować w systemach kina domowego. Wystarczy wyjść z amplitunera AV wyjściem Pre L i R, wejść na „Direct” w Ayonie i mamy wypasiony system wielokanałowy i stereo w jednym. Można oczywiście wejście to wykorzystać do czegoś innego: jeśli mamy lepszy przedwzmacniacz, albo źródło z przedwzmacniaczem i uważamy, że jest lepszy niż ten w austriackim wzmacniaczu – można w ten sposób pominąć wbudowany przedwzmacniacz Spirita. Końcówka oparta jest o parę lamp KT88sx na kanał, napędzaną ciekawymi, pracującymi w trybie triodowym, pentodami 6SJ7 z charakterystycznym, metalowym kubkiem zamiast szklanej bańki. KT88sx jest odmianą lamp KT88 produkowanych dla Ayona przez firmę Shuguang. Nowością jest okienko z alfanumerycznym wskazaniem siły głosu. Już w poprzednim ‘III’ Spiricie siła głosu regulowana była w układzie scalonym, jednak wcześniej informację o tym, jak mocno odkręcona jest gałka siły głosu podawana była klasycznie, podziałką – układ scalony sterowany był potencjometrem obrotowym, mającym punkt początkowy i końcowy. Nie był więc potrzebny osobny wskaźnik. O różnicach zewnętrznych między wersją „II” oraz „III” można się przekonać patrząc na zdjęcie nr 5.

O firmie Ayon Audio pisaliśmy
Wzmacniacze zintegrowane
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE: Spotkanie #79 – lampy Ayon Audio KT88sx, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio ORION II - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio SPARK DELTA - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio MERCURY II - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio 300B - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ

    Przedwzmacniacze
  • TEST: Ayon Audio ORBIS - przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio Spheris II Linestage - przedwzmacniacz liniowy czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio Polaris II - przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ

    Wzmacniacze mocy
  • TEST: Ayon Audio VULCAN II - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio TRITON MONO - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ

    Źródła cyfrowe
  • TEST: Ayon Audio CD-3s + NW-T - odtwarzacz CD/DAC/przedwzmacniacz + transport plików audio, czytaj TUTAJ
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE: Spotkanie #80 - Gerhard Hirt i jego S-3 (Ayon Audio), czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio Skylla - przetwornik cyfrowo-analogowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-2s – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ TEST: Ayon Audio CD-5s Special - odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-1s (w systemie) - odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-1 – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-3 – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-07 – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ

    Inne
  • WYWIAD: Gerhard Hirt, Ayon Audio – właściciel, czytaj TUTAJ

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór)



    • A Day at Jazz Spot 'Basie'. Selected by Shoji "Swifty" Sugawara, Stereo Sound Reference Record SSRR6-7, SACD/CD (2011).
    • Art Farmer and Jim Hall, Big Blues, CTI/King Records KICJ-2186, „Timeless Collection 40”, CD (1978/2006).
    • Bach, Violin Concertos, Yehudi Menuhin, EMI/Hi-Q Records HIQXRCD9, XRCD24, CD (1960/2013).
    • Bach, Violin Concertos, Yehudi Menuhin, EMI/Seraphim 5685172, 2 x CD (1960/1995).
    • Daft Punk, Random Access Memories, Columbia Records/Sony Music Japan SICP-3817, CD (2013).
    • Danielsson, Dell, Landgren, Salzau Music On The Water, ACT Music ACT 9445-2, CD (2006).
    • Dominic Miller, Fourth Wall, Q-rious Music QRM 108-2, CD (2006); recenzja TUTAJ.
    • Frank Sinatra, Sinatra Sings Gershwin, Columbia/Legacy/Sony Music Entertainment 507878 2, CD (2003).
    • Grabek, 8, Polskie Radio PRCD 1372, CD; recenzja TUTAJ.
    • Johann Sebastian Bach, St. John Passion, BWV 245, Smithsonian Chamber Players and Chorus, Kenneth Slowik, Smithsonian Collection Of Recordings ND 0381, 2 x CD (1990).
    • Mark Knopfler, The Travelerman's Song EP, Mercury 9870986, CD (2005).
    • Miles Davis, In A Silent Way, Columbia/Mobile Fidelity UDSACD-2088, “Special Limited Edition, No. 1311”, SACD/CD (1969/2012).
    • Nirvana, In Utero, Geffen GED 24536, CD (1993).
    • The Modern Jazz Quartet, Pyramid, Atlantic Records/Warner Music Japan WPCR-25125, “Atlantic 60th”, CD (1960/2006).
    • Wes Montgomery & Wynton Kelly Trio, Smokin’ At The Half Note, Verve 2103476, "Verve Master Edition", CD (1965/2005).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Co rozumiemy pod pojęciem „brzmienie lampowe”? Bo o tym, że rozumie się je w dość jednoznaczny sposób, powszechnie, jestem głęboko przekonany. To oczywiście stereotyp, ale jak każde tego typu uproszczenie pozwala na szybkie zorientowanie się w sytuacji i jest w nim sporo prawdy. Raczej historycznej, ale – jednak. Jak więc rozumiemy „lampowe granie”? To, że jest ciepłe – wiadomo. Że ma przyciętą, okrągłą górę i nie do końca kontrolowany bas – także. I jeszcze, że nie ma co liczyć na dobre wysterowanie kolumn, chyba, że mówimy o lampowych monstrach. To minusy. Wśród plusów na czoło wydobywa się tzw. muzykalność. Słowo-wytrych, przez wielu nielubiane, przychodzi jednak na myśl w takich przypadkach automatycznie; trochę to jak opisywanie stereotypu za pomocą stereotypu, ale często działa! Muzykalność byłaby tu rozumiana jako plastyka, gładkość i płynność, w połączeniu z brakiem drażniących wyostrzeń i zniekształceń. Jeśli tak rozumiemy „lampowy dźwięk”, wówczas Gerhard Hirt od lat stara się zrobić wszystko, żeby jego wzmacniacze zaprzeczały takiemu stereotypowi.


    Mówię o wzmacniaczach, a nie o produktach, ponieważ inaczej „prowadzone” są przez Gerharda źródła cyfrowe, a jeszcze inaczej przedwzmacniacze. Przynajmniej w moim pojęciu i w porównaniu do innych produktów tego typu czołowych producentów. Najbardziej neutralne wydają się być przedwzmacniacze. Nie tylko są neutralne, ale też najmniej z dźwięku zabierają. Są bowiem i naturalne. Niebywale naturalnie brzmią też źródła cyfrowe, tyle że w ich przypadku trudniej mówić o neutralności – zwykle bas jest podrasowany, a środek mocno eksponowany. To się podoba, to dobrze gra, nic więc dziwnego, że dźwięk „firmowy” Ayona jest kojarzony właśnie z nimi. I wreszcie wzmacniacze – mniej naturalnie brzmiące niż przedwzmacniacze, ale może nawet jeszcze bardziej neutralnie. Jeśli ktoś się martwi, tak dla przykładu, kontrolą basu wzmacniacza lampowego, Ayony pokazują, że to problem w dużej mierze aplikacji, nie techniki; jeśli komuś trudno u wierzyć w to, że lampa „uciągnie” kolumny o niższej niż przeciętna skuteczności – Ayon temu zaprzeczy. Wyleczy też z kompleksów dotyczących wybudowania góry.
    A jednak, przez wszystkie te lata, najwyżej ceniłem to, co Gerhard zrobił w przedwzmacniaczach i źródłach cyfrowych (kolumn niemal nie znam). Choć wzmacniacze miały świetny dźwięk, podobały się też wielu melomanom, brakowało mi w nich lepszego zrównoważenia tonalnego, dźwięk wydawał mi się trochę zbyt wykalkulowany. Nie zawsze, były wyjątki, jednak tak je generalnie zapamiętałem. Można było temu zaradzić przez odpowiedni dobór toru i można było w ten sposób uzyskać spektakularne wyniki – słyszałem to wiele razy.

    Jorgos Skolias & Bogdan Hołownia
    …tales
    ZezIvony/Nautilus NSA-V001, CD (2005/2012) | Edycja limitowana, No. 0001/2000



    Jak pisałem, najnowsza wersja Spirita III, której test jako pierwsi państwo czytacie (wprawdzie ukazał się już wcześniej test wersji z „okienkiem” – była to jednak wersja „przejściowa”), jest trudno dostępna. Nawet dystrybutor ma tylko kilka sztuk, z czego wszystkie są w salonach audio. Na szczęście kilku osobom udało się już wzmacniacz kupić i od jednej z nich wypożyczyłem go do testu. Tą osobą jest Jorgos Skolias.
    Ten, urodzony w 1950 roku w Zgorzelcu, polski muzyk i kompozytor o greckich korzeniach znany jest ze swojego głębokiego, przejmującego śpiewu i współpracy z zespołami: Krzak, Dżem i Osjan oraz muzykami: Tomaszem Stańką, Tomaszem Szukalskim, Zbigniewem Namysłowskim czy Bogdanem Hołownią. Studiuje archaiczne techniki wokalne i zwykle określany jest jako „wokalista poszukujący”, co ma – jak sądzę – oddawać twórcze podejście materiału. Polska wzbogaciła się o tego artystę przez politykę – jego rodzice trafili do nas jako uchodźcy polityczni. Choć uczestniczył w imprezach mniejszości greckiej, to obracał się w międzynarodowym towarzystwie, nie zamykają się w etnicznym getcie. W latach siedemdziesiątych rozpoczął współpracę ze środowiskiem rockowo-bluesowym Wrocławia, współpracując z zespołami Nurt, Grupa 1111, Spisek Sześciu. Zawodową pracę rozpoczął w 1982 roku od jazz rockowej formacji KRZAK i stał się przedmiotem zainteresowania wielu poszukujących i nowatorskich muzyków, którzy proponowali mu współpracę zarówno koncertową, jak i w przygotowaniu nagrań. Przez ponad rok współpracował z grupą Osjan.
    Od roku 1988 do 1991 był stałym wokalistą formacji Young Power, skupiającej młodych i nieortodoksyjnych artystów. Była to istotna demonstracja nowatorskiego podejścia do jazzu. Zajmował się nowymi wizjami muzyki pracując z Radosławem Nowakowskim (perkusjonistą zespołu Osjan), zespołami Tie Break, Pick Up, Free Cooperation, Tomaszem Stańko, Terje Rypdalem, Nikosem Touliatosem, Bronisławem Dużym, Tomaszem Szukalskim ,Zbigniewem Namysłowskim. Przez pięć sezonów brał udział w inscenizacji Dziadów w teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie (gdzie przez siedem lat pracowałem jako akustyk – realizator dźwięku). Uczestniczył w wielu nagraniach muzyki teatralnej i filmowej.
    (za: Jorgos Skolias – wokalista niesforny, czytaj TUTAJ)
    Tak się składa, że muzyk mieszka obecnie w Krakowie i że do swojego systemu, po długich poszukiwaniach wybrał wzmacniacz Spirit III (new).


    Jego współpraca z krakowskim salonem Nautilus, skąd go do siebie przywiózł, sięga jednak głębiej niż prosty przepływ środków pieniężnych. W maju 2012 roku na rynku ukazała się reedycja zapisu niezwykłej współpracy między dwoma muzykami – Jorgosem Skoliasem i pianistą, Bogdanem Hołownią, w której powstaniu aktywnie uczestniczył krakowski salon. Wydana oryginalnie w 2005 roku w wydawnictwie ZezIvony, zawiera autorskie interpretacje standardów jazzowych, bluesowych i soulowych. Przez lata płyta była trudno dostępna. Teraz ma się to zmienić – to wprawdzie limitowany nakład, 2000 sztuk, jednak jest szansa, że więcej ludzi usłyszy ten fantastyczny materiał. Na potrzeby tego tekstu zabezpieczyłem sobie płytę Nr 0001. Nie miałem do porównania oryginału, dlatego odsłuch odbył się w kontekście światowej muzyki wokalnej i fortepianowej z ostatnich kilku dekad. I dobrze – zawartość muzyczna oraz brzmienie krążka są bowiem na tyle wyjątkowe i interesujące, że nie dają się zamknąć w ramach „polskiego” wydawnictwa.
    Dźwięk jest niesamowicie głęboki i dynamiczny. To tylko głos i fortepian, w większości rozbudowane, melancholijne interpretacje, jednak drzemie w tym dynamit. Warto odpalić płytę na swoim systemie chociażby po to, aby usłyszeć, jak można pokazać w przestrzeni głos i instrument. Dzięki niskiej – jak zakładam – kompresji brzmienie jest bogate w mikroinformacje i nie jest zduszone. Imponuje mocny dół i nienarzucająca się góra. Plastyka, rozdzielczość, głębia – to trzy najważniejsze cechy tego nagrania. Trzeba mieć tę płytę koniecznie, pospieszcie się, póki nakład nie jest jeszcze wyczerpany.

    Jeśli chodzi o dźwięk właściwie niczego mi nie brakuje. Chciałbym jednak usłyszeć, jak ten sam materiał brzmi na złotym podkładzie – ostatecznie to wydawnictwo audiofilskie, perfekcjonistyczne. Brakuje mi też informacji o sesji nagraniowej, opisu studia, sprzętu użytego do nagrania i produkcji. Następny projekt Nautilusa koniecznie powinien zostać o te elementy wzbogacony. Być może uda się wówczas pomyśleć też o bardziej atrakcyjnej formie samego wydawnictwa. Płyta dostępna w salonach Nautilus w Warszawie i Krakowie.

    www.skolias.strefa.pl
    nautilus.net.pl


    Spirit III jest pierwszym wzmacniaczem tego producenta, który idzie w dokładnie tym samym kierunku, co najlepsze źródła cyfrowe Ayona, np. odtwarzacz CD-5s Special. Nie rujnuje wizerunku, nad którym Gerhard od lat pracował, ale dodaje do tego cechy, dzięki którym to teraz niezwykle uniwersalne urządzenie.
    Odpalając go dostaniemy duży wolumen. Trochę to „lampą” pobrzmiewa, ale nie jest z nią tożsame. Wolumen, jaki dostajemy z nowym Spiritem III polega bowiem nie na wypchnięciu środka pasma i obcięciu góry, przez co może się wydawać, że dźwięk jest plastyczny. Tutaj duży znaczy duży. Słuchając Daft Panka zostajemy wepchnięci w duży balon, kokon gęstego, ekspansywnego dźwięku. To nie pitu pitu pośrodku, w punkcie przed naszym nosem, a żywiołowe, kolorowe granie. Niski bas jest masywny, dobrze definiowany. Komplementuje go góra, bez ostrości, ale kiedy trzeba zadziorna i obecna – jak np. przy In Utero Nirvany. Mocno skompresowany dźwięk tej płyty nie przeszkodził w pokazaniu brudnego soundu, wykreowanego na tym krążku przez muzyków wraz z producentem.
    Urządzenie ma tendencję do takiego właśnie grania. Przy małych składach, w momentach, w których równie ważna jest cisza, pauza, namysł, np. przy koncertach skrzypcowych Bacha w wykonaniu Yehudiego Menuhina, jakby się przyczajał, trochę chował w sobie. Czuć było, że to czasowe, że zna reguły gry i kiedy trzeba, to przywali, ale nie przekraczał granicy między tym co dopuszczalne, a co już nie.
    Wydaje się, że to zasługa czegoś w rodzaju skupienia na dźwięku. Nie chodzi o przesadną kontrolę, a o „uważność”. Choć wzmacniacz ma tendencję do mocnego grania, lekkiego podrasowania dźwięku, to robi to w granicach, w jakich powinien działać wysokiej klasy wzmacniacz. Urządzenie jest więc bardzo uniwersalne. Dobrze różnicuje materiał, nie zlewa wszystkiego w papkę – różnica między nowym, nadzorowanym przez pana Kiuchi (Combak Corporation) remasterem wspomnianych Koncertów…, a ich poprzednią wersją była ogromna i nie polegała na dywagacjach w rodzaju „tu trochę lepiej, tu trochę gorzej”, tylko na całkowitym odrzuceniu idei klasycznego (z lat 90.) remasteru EMI jako błędnej. Wzmacniacz potrafi bowiem przekazać nie tylko podstawowe elementy dźwięku, ale i coś ponad to, atmosferę nagrania, rodzaj remasteru w jego wyższej warstwie, gdzie mówimy o wyrazie artystycznym. To przy tym bardzo bezpieczny wybór. Wzmacniacz może i nie jest nadzwyczajnie rozdzielczy, ale przy tym wcale nie zlewa niczego ze sobą – po prostu akcentuje duże grupy, większe plany, a nie poszczególne dźwięki.

    Spodoba się przy tym scena dźwiękowa, jaką kreuje. Jest duża i ekspansywna. Myślę, że udało się to osiagnąć dzięki nasyceniu dołu pasma. Choć w obiegowej opinii o dokładności i wielkości przestrzeni decydują wysokie tony, w rzeczywistości o jej wartości, dojrzałości decyduje to, co dzieje się po drugiej stronie pasma. Żeby scena miała wiarygodne rozmiary, tj. przypominała to, co znamy z wydarzenia na żywo, dźwięk nie może mieć obciętego dołu, ani też skompresowanego. Znam to dobrze z praktyki. Na wejściu toru mikrofonowego w niemal każdym stole mikserskim jest przycisk uaktywniający filtr dolnozaporowy, zwykle 100 Hz. Realizatorzy bardzo chętnie z niego korzystają, ponieważ zapobiega przedostawaniu się na kolumny przypadkowych stuków, przydźwięku (50 Hz i harmonicznych) – generalnie jest swego rodzaju „zabezpieczeniem”. Teoretycznie nie powinien specjalnie wpływać na barwę głosu, ponieważ położony jest stosunkowo nisko. A jednak – nawet wysoki głos żeński z aktywnym filtrem brzmi cieniej i jest płytszy. Doświadczyłem tego wielokrotnie i teraz, jeśli to tylko możliwe, unikam jego stosowania. Liniowy bas oznacza bowiem większy wolumen i lepsze zakotwiczenie na scenie.
    I właśnie z tym miałem do czynienia słuchając Spirita. Jego bas jest bardzo niski i głęboki, także w trybie „Triode”. Gerhard mówił mi kiedyś, że dość mocno żyłuje lampy, pracuje z nimi przy wysokich napięciach, ale że inaczej brzmią w stłumiony i „okrągły” sposób. Na szczęście problemu wielkiego z tym nie ma, ponieważ, zastosowane w nowym Spiricie, najnowsza wersja układu kalibrującego oraz układy miękkiego startu wydłużają ich żywotność. Przekłada się to jednak na brzmienie, którego po lampie nie oczekujemy – dostajemy barwę znaną z dobrych, lampowych wzmacniaczy, czyli trochę miękką i kolorową, ale i wysoką dynamikę oraz bardzo dobrą kontrolę aż po sam dół skali.


    Podsumowanie

    Gerhard Hirt należy do grupy konstruktorów, którzy wiedzą, co robią. Zdaje się panować nad wszystkimi aspektami swoich działań – począwszy od projektu plastycznego, na dźwięku skończywszy. Nie zawsze musimy się z nim zgadzać, to są JEGO wybory, a MY możemy im powiedzieć „nie” i wszystko będzie w porządku. Będzie to jednak odpowiedź na konkretną, przemyślaną ofertę. Można dzięki temu podjąć równie przemyślaną decyzję. Po niekończącym się pochodzie produktów, w których coś się udało, a coś nie, a części nawet twórca nie zauważy to doprawdy odświeżająca perspektywa – nie musieć odrzucać błędne decyzje, a po prostu reagować na wartościową propozycję.
    Nowa wersja Siprita III gra dużym, nasyconym dźwiękiem. Duża, obszerna scena dźwiękowa jest kontrolowana i „ogarniana”, nie ma się więc co martwić, że coś zostanie nadmiernie „nadmuchane”. Bas schodzi nisko i ma ładną barwę. Zachowuje sprawne różnicowanie barwy i ataku, co przenosi się także na środek pasma. Selektywność nie jest tak dobra, jak w poprzednim Spiricie, ale coś trzeba było najwyraźniej poświęcić w imię tego, co otrzymujemy. Mnie takie poukładanie kompromisów odpowiada znacznie bardziej niż wcześniej – wzmacniacze zintegrowane Gerharda przypominają teraz jego przedwzmacniacze, czyli korzystając z techniki lampowej i nie starają się tego ukryć. Ale i nie eksponują. Zachowują wszystko w równowadze. A jej w audio potrzeba najbardziej. Świetna zmiana paradygmatu!

    Ze Spiritem spędziłem znacznie więcej czasu niż zwykle, ponieważ posłużył mi do testu wszystkich, przedstawionych w poprzednim wydaniu „High Fidelity”, platform antywibracyjnych (archiwum TUTAJ). Trzeba powiedzieć, że choć jego budowa mechaniczna jest bardzo dobra, z każdą z nich zagrał inaczej i zwykle lepiej. Najlepsze wyniki osiągnąłem z platformami CEC ASB3545WF Wellfloat oraz HRS M3X. To drogie uzupełnienie, ale dostajemy z nim znacznie lepszy dźwięk bez konieczności wymiany urządzenia. Warto też wypróbować Resonator 1000 Hz Finite Elemente, w tym przypadku działają jednoznacznie pozytywnie. Albo posłuchać innych elementów tłumiących drgania, położonych na kubkach transformatorów.
    Test miał charakter odsłuchu, porównania AB ze znanymi A i B. Punktem odniesienia był wzmacniacz z systemu referencyjnego oraz dzielony wzmacniacz Jeff Rowland Corus + 625. Próbki muzyczne miały długość 2 minut. Do zasilania użyłem kabla sieciowego Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a interkonekty oraz kable głośnikowe pochodziły z firmy Acoustic Revive („System II”).

    Choć to się może wydawać nieprawdopodobne, nie zawsze urządzenia Ayona wyglądały jak „typowy” Ayon. Proszę rzucić okiem na nasz test wzmacniacza 300B tej firmy, test z czerwca 2008 roku (czytaj TUTAJ), żeby zorientować się o co chodzi. Jak widać, było to urządzenie, którego kształty i rozwiązania mechaniczne w obrębie obudowy przywodziły na myśl niewielkie, jedno, najwyżej kilkuosobowe manufaktury, którą Ayon w istocie był. Jak się jednak okazało, to był końcowy akcent wczesnego Ayona, który miał już niedługo wyglądać jak odtwarzacz CD-3, którego test przeprowadziliśmy miesiąc później (czytaj TUTAJ). Poza szczegółami, to była forma, z jaką mamy do czynienia dzisiaj: grube, aluminiowe płyty, zaokrąglone rogi oraz brak widocznych śrub mocujących. I jeszcze duże logo pośrodku przedniej ścianki. Wszystko zaczęło się od odtwarzaczy cyfrowych, do których obudowy w 2006 roku podjęła się produkować chińska firma Raysonic. Jak to jednak często w takich przypadkach bywa, projekt wymknął się spod kontroli Gerharda i na rynek zaczęły trafiać odtwarzacze CD i wzmacniacze z logiem Raysonica, które w środku nie miały wiele wspólnego z austriacką firmą. Były jednak z nią kojarzone ze względu na zbliżone kształty i rozwiązania w zakresie obudowy. Szef Ayona szybko to jednak zakończył, kupując własną fabrykę w Hong Kongu, w której od tamtej pory produkuje wszystkie mechaniczne elementy swoich urządzeń. A Raysonic? Cóż… Jakiś czas temu pan Steven Leung, właściciel tej firmy, zdefraudował jej pieniądze, zadłużył ją i uciekł, zostawiając fabrykę ze zrozpaczonymi pracownikami (część tej historii TUTAJ). Być może, jak ktoś jest złodziejem, to kimś takim pozostanie na zawsze.

    Po przeniesieniu produkcji do własnej fabryki Ayon zdecydowanie poprawił jakość wykonania i wykończenia. Tak ostatecznie powstał współczesny „look” tej firmy. To aluminium anodowane na czarno, z chromowanymi akcentami. Te ostatnie to w Spiricie III kubki transformatorów, umieszczone za lampami. Srebrem pobłyskują także cokoły oktalowych lamp KT88sx (Black Treasure), pracujących tutaj w klasie AB, w push-pullu, po jednej parze na kanał. Lampy noszą logo Ayona i mają charakterystyczną, czarną bańkę. Skądinąd wiadomo, że produkuje je dla tej austriackiej firmy gigant, chińska firma Shuguang, która ma też ich wersję sprzedawaną pod nazwą "Black Glass" Treasure Tubes. Reszta obudowy jest czarna, także dwie, moletowane gałki – głośności oraz zmiany wejść. Przy tej pierwszej znajdziemy coś, co różni od modelu II model III – okienko, w którym wyświetla się na chwilę, po czym gaśnie, wskazanie siły głosu (w skali bezwzględnej, w dB). To znak, że zamiast potencjometru oporowego mamy elektroniczną regulację, opartą zapewne na układzie z analogową, sterowaną cyfrowo drabinką rezystorową. Różnic jest oczywiście więcej, to np. poprawiony układ autokalibracji, z którego Gerhard jest bardzo dumny, a także inne lampy sterujące. Na wejściu mamy klasykę – 12AU7W w wersji produkowanej przez Tung-Sol, ale za nimi widać czarne, metalowe kubki lamp 6SJ7, tutaj w wersji NOS z rosyjskich zapasów wojskowych (6Ж8) z 1972 roku. Zarejestrowana po raz pierwszy w 1938 roku lampa z oktalowym cokołem przeznaczona była pierwotnie do odbiorników radiowych, a potem również do telewizyjnych. W przeciwieństwie do lamp wejściowych to pentoda – tutaj pracuje jednak w trybie triodowym.
    Drugą gałką zmieniamy wejście. Obok tej ostatniej umieszczono czerwone diody LED, które wskazują aktywne wejście, użycie trybu „mute”, a także włączony tryb „triode”. To możliwość w Ayonie spotykana dość często – użytkownik może wybrać, jak pracują lampy wyjściowe: czy klasycznie, jak tetrody strumieniowe (którymi są), czy jako triody. W tym ostatnim przypadku spada moc, ale zmienia się też dźwięk. Między trybami przełączamy za pomocą małej gałki widocznej przed lampami wejściowymi.
    Wspomniałem o układzie auto-biasu. Tak naprawdę to układ semiautomatyczny – wstępną kalibrację wykonuje się ręcznie i dopiero po niej, przy każdym włączeniu się wzmacniacza następuje autokalibracja. Trwa to niezbyt długo, w tym czasie miga podświetlane logo na przedniej ściance, ale zarazem działa układ miękkiego startu – żarzenie lamp jest powoli zwiększane i dopiero po rozgrzaniu się lamp podawane jest napięcie na anody. Żywotność lamp jest dzięki temu znacząco przedłużona. Częścią tego układu są diody LED na tylnej ściance, przycisk „zerujący” oraz gniazdo USB, służące do mierzenia napięć.
    Obok diod mamy dwa rzędy gniazd głośnikowych – dużych, solidnych, produkowanych samodzielnie przez Ayona. W każdym kanale są trzy gniazda – masy oraz z odczepami dla 4 i 8 Ω. Obok widać równie solidne gniazda RCA – trzy pary – oraz gniazda XLR – jedną parę. Jest też wejście „Direct In”, pomijające przedwzmacniacz i regulację siły głosu, przydatne np. w systemie kina domowego. Oprócz niego jest też wyjście z przedwzmacniacza, w razie, gdybyśmy chcieli przygotować system bi-amp. Dodajmy, że obok gniazda sieciowego IEC jest przełącznik odłączający masę sygnału od obudowy oraz czerwona lampka sygnalizująca niepoprawne fazowanie kabla zasilającego. Jeśli się świeci trzeba przekręcić wtyczkę sieciową (jeśli to Shuko). Wyłącznik sieciowy jest mechaniczny, umieszczono go pod spodem, blisko przedniej ścianki. Wzmacniacz sterowany jest niewielkim pilotem zdalnego sterowania, z regulacją siły głosu i przyciskiem „mute”.


    Dolna, ażurowa ścianka, też została wykonana z aluminiowej płyty, choć wyraźnie cieńszej niż pozostałe ścianki. Układy elektroniczne zmontowano na płytkach ze złoconymi ścieżkami, a mimo to mnóstwo wewnątrz kabli, łączących poszczególne sekcje. Widać, że część z nich stosowanych jest w innych wzmacniaczach tego producenta. Najwięcej miejsca zajmuje zasilacz i układy logiki. W końcówce napięcie filtruje osiem sporych kondensatorów z logo Ayona, współpracujących z dwoma, po jednym na kanał, dużymi dławikami. Osobne zasilacze mają przedwzmacniacz, żarzenie oraz układy logiczne, wraz ze scalakiem, w którym reguluje się siłę głosu. Lampy sprzęgane są ze sobą za pomocną polipropylenowych kondensatorów bez naniesionego loga. Uwagę zwraca rozbudowany filtr sieciowy AC przy gnieździe, wykorzystujący bardzo duży dławik oraz kondensator. Jedna z płytek w całości zalana jest czarną substancja uniemożliwiającą rozpoznanie, jaki elementy w niej „siedzą”. Układ wzmacniający zbudowano bez wykorzystania sprzężenia zwrotnego.

    Dane techniczne (wg producenta)

    Rodzaj pracy końcówki: trioda lub pentoda
    Impedancja obciążenia: 4 lub 8 Ω
    Pasmo przenoszenia (+/- 3 dB): 12 Hz-60 kHz
    Moc wyjściowa (tryb pentody): 2 x 55 W
    Moc wyjściowa (tryb triody): 2 x 35 W
    Impedancja wejściowa (1 kHz): 100 kΩ
    Stosunek S/N (przy pełnej mocy): 80 dB
    Przydźwięk: 0,003 V
    Sprzężenie zwrotne: 0 dB
    Zdalne sterowanie: tak
    Wejścia: 4 x liniowe, 1 x direct
    Wymiary (WxDxH): 460 x 340 x 260 mm
    Waga: 31 kg

    Dystrybucja w Polsce:
    Eter Audio

    ul. Malborska 24 | 30-646 Kraków | Polska
    tel./fax: 12 425 51 20/30

    e-mail: info@eteraudio.pl

    www.eteraudio.pl




    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One