Wzmacniacz zintegrowany Ayon Audio SPARK DELTA Cena: 25 900 zł Producent: Ayon Audio Kontakt: Gerhard Hirt | Hart 18 | A-8101 Gratkorn | Austria tel.: +43 3124 24954 | fax: +43 3124 24955 e-mail: ayon@ayonaudio.com Kraj pochodzenia: Austria Strona producenta: Ayon Audio Polska strona firmy: Ayon Audio Dystrybucja w Polsce: Eter Audio Tekst: Marek Dyba Zdjęcia: Piksel Studio |
Spark Delta to jeden z nowszych wzmacniaczy Gerharda Hirta. To prawdziwe monstrum ważące ponad 50 kg! Jak mi powiedział Gerhard Hirt, sam główny konstruktor i właściciel firmy Ayon: „jeśli chcesz zrobić dobry wzmacniacz w konfiguracji paralel-single-ended na lampach 6C33, musisz zastosować gigantyczne transformatory z ogromnym zapasem mocy, a one po prostu bardzo dużo ważą”. Później wyjaśnił mi również nieco kwestię nowego systemu auto-biasu. To nie jest prosta sprawa, dlatego zdecydowanie zalecam zapoznanie się z instrukcją obsługi zanim zaczniecie Państwo używać Sparka Deltę – głównie ze względu właśnie na ten system. Na tylnym panelu znajduje się niewielki przycisk, który włącza proces testowania i ustawiania (dla każdej lampy mocy z osobna) właściwego prądu (biasu). Test jest przeprowadzany również po to, by wykryć ewentualne problemy z którąkolwiek z lamp. Jeśli faktycznie taki problem zostanie wykryty to wzmacniacz po prostu nie będzie grać, a zapalona czerwona dioda na tylnym panelu wzmacniacza wskaże, którą lampę należy wymienić. Jak mi powiedział Gerhard: Osobiście zdarzyło mi się słyszeć od kilku osób, że nie używają wzmacniaczy lampowych, bo „lampy się zużywają, zmieniają się ich parametry, nie wiadomo czy nie nawalą” etc., etc., w czym, nawet jako miłośnik lampy, potrafię obiektywnie dostrzec pewną rację (choć to argumenty wyłącznie dla bardzo „wygodnickich” użytkowników). Nowy system auto-biasu Ayona jest odpowiedzią na „marudzenie” malkontentów – wzmacniacz, po tym jak użytkownik go wyłączy, po każdym trwającym ponad 45 minut odsłuchu przeprowadzi test i zoptymalizuje parametry pracy lamp mocy, jednocześnie sprawdzając, czy któraś z nich nie jest uszkodzona. W ten sposób użytkowanie takiego urządzenia staje się w zasadzie równie łatwe jak tranzystora. No, może prawie, bo w końcu nadejdzie moment, kiedy lampy trzeba będzie wymienić i przeprowadzić ręcznie pełną sekwencję ustawiania odpowiedniego biasu. ODSŁUCHPłyty użyte w teście (wybór):
Jak pisałem w jednym z ostatnich tekstów zaledwie niewielka liczba urządzeń spośród tych, które miałem okazję do tej pory testować tak trafiła w mój prywatny gust na tyle pewnie, że, gdyby tylko finanse pozwalały, kupiłbym je. Wśród nich była zarówno pierwsza, jak i tym bardziej druga wersja wzmacniacza Crossfire firmy Ayon. To urządzenie pracujące w układzie SET na lampie 62B (potężniejsza kuzynka 300B), którego średnica jest niemal tak dobra, jak z moich ukochanych SET-ów na 300B, a jednocześnie potrafi powalić dynamiką, niskim, świetnie kontrolowanym basem i skrzącą się górą i na dodatek jest w stanie napędzić wiele kolumn, niekoniecznie tylko wysoko-skutecznych. Gdyby nie jego cena (za wysoka dla mnie, bo wcale nie w stosunku do oferowanej jakości brzmienia), to kto wie, czy nie zrezygnowałbym z części magii w średnicy (czyli z lampy 300B) na rzecz szerokiej gamy zalet Crossfire'a. Dużo bym dał, żeby postawić te dwa wzmacniacze obok siebie, tak by porównanie było jak najdokładniejsze, bo dopiero wówczas mógłbym bez żadnych wątpliwości wskazać swojego faworyta (oczywiście teraz też takowego mam, ale gdybym miał kupować, to wolałbym potwierdzić obserwacje w bezpośrednim starciu). No tak, znowu na początku recenzji zdradzam, że mi się podobało… Ale nie było to specjalnym zaskoczeniem, zważywszy na moje dotychczasowe doświadczenia z SET-ami, czy odtwarzaczami Gerharda Hirta. Ale po kolei. Wszystkie wzmacniacze austriackiej firmy robią wrażenie jakością wykonania i… masą. Są po prostu ładne – miło na nich zawiesić oko, a ich ciężar sprawia, że jeśli już się takie monstrum przytarga do domu, ustawi na stoliku, to na samą myśl o ponownym noszeniu można się zdecydować na zakup… To oczywiście mały żart, choć te 52 kg (bez opakowania!) Sparka Delty to naprawdę nie przelewki. Jako, że byłem akurat w nastroju nieco „blue”, zacząłem odsłuchy Ayona od… bluesa, od Etty James gwoli ścisłości. I tak minął pierwszy dzień... Ups, przydałoby się więcej szczegółów? Otóż płyt nieco zapomnianej, acz znakomitej Etty mam sporo, a Spark Delta okazał się być zawodnikiem wagi ciężkiej w kategorii SET-owego grania. Średnica, jaką oferuje zbliża się niebezpiecznie blisko do tego, co prezentuje mój wzmacniacz na lampach 300B. Jest ciepło, gładko, jest piękne wypełnienie, jest feeling, emocje, a Etta James stoi 3 metry ode mnie. Mogę jej spojrzeć w oczy, widzę każdy grymas towarzyszący wyrażaniu emocji, widzę jak wkłada w śpiewanie wszystko, co ma – duszę, ciało i serce. Głos – gęsty, zmysłowy, wibrujący – płynie do mnie leniwie, sprawiając, że siedzę jak zahipnotyzowany. Żywo reagująca publiczność pogłębia tylko realizm prezentacji, utwierdzając mnie w przekonaniu, że jakimś cudem biorę udział w koncercie wielkiej damy bluesa i soulu. Całości dopełnia pięknie zbudowana scena, w której nawet nie chodzi o super precyzję, ale raczej o realne rozmiary sceny i odstępy między muzykami. Nie ma tu niekończących się planów/głębi, żaden z instrumentów nie znajduje się 10 metrów od innych – mam wrażenie, że po prostu wszystko jest dokładnie na swoim miejscu. Czy mogłem łatwo porzucić tak piękne przeżycia? Nie, i dlatego kontynuowałem z właściwie całym Chess Box, korzystając z tak doskonale uzupełniających mój nastrój nagrań. Co ważne po blisko 8 godzinnym odsłuchu nie czułem żadnego zmęczenia, ba! czułem się świetnie, pełny energii – po tak długich odsłuchach to zdarza się nieczęsto (tzn. nie mogę powiedzieć, że często aż tak długo słucham, ale zdarza mi się i to zazwyczaj jednak jest męczące). To jedna z zalet (dobrych!) SET-ów – można ich słuchać bez zmęczenia naprawdę długo, co trudno powiedzieć o, nawet bardzo dobrych, wzmacniaczach innego typu. Mając już dobre pojęcie o tym, co Spark Delta potrafi zaprezentować w średnicy postanowiłem przyjrzeć się nieco dokładniej skrajom pasma. Jako test basu zastosowałem, oczywiście, płyty z kontrabasem – Ray Brown i Renaud Garcia-Fons to dwóch kontrabasistów, których mogę słuchać bez końca. Nie dość, że obaj to wybitni muzycy, to na dodatek ich nagrania są po prostu świetnie zrealizowane. Cóż więc ich nagrania mi pokazały? Otóż Spark Delta dostarcza raczej… „lampowy” bas, tzn. jest go dużo, z dobrym ciężarem, wypełnieniem, jest dobrze różnicowany, kolorowy, rytmiczny. |
Większość nagrań Raya Browna to małe składy, najczęściej tria, i taka muzyka wypada na Sparku Delcie absolutnie wybornie. Bardzo realistycznie zarysowana, w pełni trójwymiarowa scena, duża ilość szczegółów, tych drobnych smaczków, które zwykle czasem umykają, w nagraniach koncertowych wyraźnie zaznaczone reakcje publiczności – to wszystko sprawia, że prezentacja jest cudownie wciągająca, że łatwo jest zapomnieć o tym, że słucha się „tylko” płyty. Dla odmiany na płytach Renaud Garcii-Fons'a pojawia się mnóstwo (trudno identyfikowalnych dla – jednak – laika) instrumentów z różnych stron świata, co utrudnia może ocenę prawidłowości ich brzmienia, ale na pewno pozwala usłyszeć, że Ayon świetnie radzi sobie z różnicowaniem wszelakich dźwięków, niezależnie od tego, w której części pasma występują. Bardzo fajnie wypadła płyta Arne Domnerusa Antiphone blues, na której grają tylko dwa instrumenty – organy i saksofon. Nagrania dokonano w kościele, więc i akustyka odgrywa tu ogromną rolę. Od tej płyty znowu trudno mi się było oderwać, bo znakomicie wypadał zarówno saksofon, ze swoją kapitalną barwą, wibrującym dźwiękiem, jak i organy, którym sposób prezentowania dołu pasma testowanego wzmacniacza zdecydowanie służył. Słychać było potęgę tego instrumentu, to jak długie potrafią być dźwięki wydobywane z niego i nawet we fragmentach, gdzie organy tworzą tylko podkład dla saksofonu, dzięki należytemu zejściu w dół i pokazaniu skali tego instrumentu, brzmiało to wybornie. Jak przystało na lampę, zwłaszcza w układzie SET, prezentacja akustyki pomieszczenia, odbić, pogłosu, była po prostu znakomita. Całość tworzyła cudowny, mający odpowiednio podniosły charakter, spektakl, który przeżywałem z intensywnością porównywalną do tego, czego doświadcza się uczestnicząc w koncertach na żywo. Spark Delta nie ma żadnych problemów z pokazywaniem dynamiki, podawaniem rytmu, co świetnie pokazały nieco „cięższe” nagrania od elektrycznego bluesa Johna Lee Hookera poczynając, przez ostatnie płyty Carlosa Santany, aż po australijskich weteranów mocniejszego rock'n'rolla czyli AC/DC. Uderzenia perkusji miały odpowiedniego „kopa” i co ciekawe, trudno było się tu doszukać tego delikatnego przeciągania niskich tonów, co wydaje się sugerować, że występuje ono głównie na samym dole pasma, a wyższym basie już niemal nie występują. Uderzenie w bęben było odpowiednio szybkie, sprężyste, a narastanie ataku miało dobre tempo. Wszystkie gitary elektryczne potrafiły zagrać i odpowiednio ciężko i ostro, a gitary basowe nadawały nagraniom dobrze reprodukowany rytm i to niezależnie od tego, czy był powolny czy całkiem szybki. Kawałki AC/DC pokazały dobrą rozdzielczość Ayona, bo nawet w gęstych momentach nie było bałaganu na scenie, niezależnie od tego jak bardzo Angus Young szalał. Jak przystało na lampę Ayon pokazuje piękne wybrzmienia instrumentów – jest to szczególnie ważne w takich nagraniach jak choćby wspaniały koncert Jarreta w Koeln – to artysta i jego fortepian, sam na sam z publicznością. Dzięki temu słychać doskonale nie tylko kunszt muzyka, ale właśnie to, jak dobrze dany system potrafi odtworzyć wybrzmienia, przeciągane nuty, ale również i ciche (no, nie zawsze takie ciche) mruczenie Keitha. Spark Delta spisuje się tu jak rasowy wzmacniacz w układzie SET (tu to oczywiście PSE), dzięki czemu brzmi to bardzo naturalnie, wciągająco, a jednocześnie z dużą dynamiką, doskonale pokazując dlaczego ten właśnie instrument jest idealny do solowych występów. Duża klasyka w wykonaniu testowanego Ayona wypada dobrze, acz tu najwyraźniej zauważyłem różnicę między tym wzmacniaczem a Crossfirem. Spark Delta oferuje średnicę bliższą 300B, a Crossfire potrafi powalić dynamiką i przejrzystością, mając przy tym właśnie nieco krótszy, bardziej zwarty bas. Te cechy decydują, że gdy gra wielka orkiestra symfoniczna, to prezentacja tego ostatniego wzmacniacza jest w pełni uporządkowana, bardziej przejrzysta i lepiej oddawana jest skala dźwięku. Proszę mnie dobrze zrozumieć – nie twierdzę, że Spark Delta robi to źle, a jedynie sugeruję, na ile pamiętam brzmienie obydwu Crossfire’ów, że te ostatnie mają w tej materii pewną przewagę. Plany, bardzo ważne z uwagi na ilość instrumentów w orkiestrze, są czytelniejsze, lepiej separowane, łatwiej jest śledzić poszczególne grupy instrumentów, czy solistów. Spark zagra symfonię Beethovena z rozmachem, ładnie pokaże skoki dynamiki, barwę instrumentów, ale potraktuje orkiestrę raczej jak jeden wielki instrument. Swoją drogą taka prezentacja jest też bardzo ciekawa – w końcu co właściwie robi dyrygent, jak nie stara się zgrać tych wszystkich muzyków tak, był osiągnąć pełną harmonię? Dla mnie 6C33 w wydaniu Gerharda Hirta jest bardziej zbliżone do brzmienia 300B, niż 62B, mimo, że to ta ostatnia lampa jest „kuzynką” kultowej triody. Stąd ktoś, kto słucha przede wszystkim małych składów, muzyki akustycznej wybierze chyba Sparka Deltę, natomiast osoby preferujące muzykę dynamiczną, ciężką, czy duże składy wybrałyby chyba raczej Crossfire'a. Przynajmniej jak bym tak wybrał. Crossfire (zwłaszcza w wersji II) wydaje się być nieco bardziej uniwersalnym wzmacniaczem, ale z drugiej strony każdy z nas szuka wzmacniacza zgodnego z własnymi preferencjami, a nie uniwersalnego. Stąd wybór (zakładając w ogóle, że następowałby akurat między Crossfirem a Sparkiem Deltą) mógłby być inny w zależności od wybierającego. Crossfire od pewnego czasu jest na liście urządzeń, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie i które chciałbym mieć, a teraz dołączył do niego Spark Delta. To dwie znakomicie grające, piękne i solidnie wykonane maszyny, które potrafią dostarczyć niezapomnianych wrażeń, wzruszeń, emocji i radości obcowania z niemal dowolną muzyką, wciągnąć po prostu w inny świat. Może kiedyś jedna z nich w końcu zagości u mnie na stałe. BUDOWASpark Delta to lampowy wzmacniacz zintegrowany w układzie PSE (paralel single ended), oparty o rosyjskie lampy mocy 6C33 (po dwie na kanał), zwane popularnie diabełkami, z racji posiadania czegoś w rodzaju rogów na czubku, pracujący w klasie A. Jest to rozwinięcie modelu Spark III, opartego o pojedynczą parę tych samych lamp mocy. Dwie sztuki 12AU7 i 4 sztuki EL84EH pracują w przedwzmacniaczu i jako drivery. Obudowa jest charakterystyczna dla integr tej firmy – czarna, z zaokrąglonymi rogami i podłużnymi otworami wentylacyjnymi po bokach, oraz podświetlanym na czerwono logiem. Na froncie oprócz loga znajdują się dwie gałki – regulacji głośności oraz selektora wejść. Wzmacniacz wyposażono w trzy wejścia liniowe (gniazda RCA firmy WBT), jedno XLR, oraz wejście „direct in” (czyli bezpośrednie na końcówkę mocy). Z tyłu znajdziemy także zaciski głośnikowe dla 4 i 8 Ω – są one bardzo solidne (również pochodzą z firmy WBT), acz w praktyce nie najwygodniejsze w użytkowaniu (mają dość gładką powierzchnię i raczej trudno jest je porządnie dokręcić przy mocowaniu widełek). Obok gniazda zasilania znajduje się (podobnie jak w innych urządzeniach Ayona) dioda sygnalizująca prawidłową polaryzację napięcia zasilającego. Całość uzupełnia przełącznik uziemienia, który można wykorzystać, jeśli po podłączeniu słychać buczenie. Na górnej powierzchni wzmacniacza, oprócz kompletu lamp znajduje się spora liczba puszek transformatorów, która wynika z faktu wspomnianego na początku przez Gerharda Hirta – czyli konieczności zapewnienia jak najlepszego zasilania. Na układ zasilania składają się osobne transformatory zasilające, dławiki i filtry dla poszczególnych stopni, umożliwiające ich izolację – układ wyjściowy pracuje jak we wzmacniaczu mocy, a wejściowy jak w osobnym przedwzmacniaczu. Dodatkowe, zdecydowanie przydatne elementy to stabilizowany układ napięcia żarzenia z miękkim startem (przedłużający żywotność lamp), czy ograniczenie prądu początkowego (co w mniej audiofilskich sieciach elektrycznych zaoszczędzi użytkownikowi zachodu restartowania co jakiś czas bezpiecznika). Wewnątrz, jak zwykle w urządzeniach Ayona, zadbano o jak najkrótszą drogę sygnału (nawet ścieżki na płytkach drukowanych są prowadzone po jak najkrótszej linii), a w ścieżce sygnału nie ma elementów półprzewodnikowych. Wszystkie elementy bierne wysokiej jakości są dodatkowo selekcjonowane. Wzmacniacz wyposażono w zdalne sterowanie głośnością – zgrabnym, metalowym pilotem można również włączyć funkcję „mute” (wyciszenie). Specyfikacja techniczna (wg producenta): Dystrybucja w Polsce: Eter Audio Pobierz test w PDF |
||||||||||||||||
g a l e r i a
|
System odniesienia
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity