pl | en

Przedwzmacniacz liniowy +

wzmacniacz mocy (monobloki)

Phasemation
CA-1000 + MA-1000

Producent: Kyodo Denshi Engineering Co., Ltd.
Cena (w czasie testu): CA-1000 – 150 000 zł
MA-1000 – 69 900 zł/2 szt.


Kontakt: Ikebe-cho 4900-1 Tsuzuki-ku Yokohama-shi Kanagawa 224-0053 | Japan
hdseven@phasemation.com
phasemation.com
www.phase-tech.com

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma: NAUTILUS


obuyuki Suzuki-san to miłośnik winylu. Jego najważniejszymi, jak dotąd, produktami, były wkładki gramofonowe, z flagową PP-1000 na czele, jak również transformatory step-up. Od tych ostatnich zresztą cała historia firmy się rozpoczęła. Powstała ona bowiem z miłości inżyniera-audiofila, mającego dobrze prosperującą firmę Kyodo Denshi Engineering Co. Ltd., produkującą precyzyjne urządzenia pomiarowe, do przygotowania w systemie OEM transformatorów step-up dla kilku wiodących japońskich firm. Szybko postanowił on jednak zaprezentować produkty sygnowane własną nazwą. Tak narodziła się PHASE-TECH. Po początkowym okresie, w którym znana była jedynie nielicznym, dobrze poinformowanym audiofilom w Japonii, pojawiła się także w USA i Europie. Ponieważ jednak w Europie nazwa ‘Phase-Tech’ była wcześniej zastrzeżona, pan Suzuki-san zdecydował się zmienić ją na rynkach poza swoim krajem na PHASEMATION.

Seria ‘1000’

Liczba ‘1000’ pojawiła się już na samym początku nieprzypadkowo. Używana jest ona przez tę firmę do oznaczenia topowej, bezkompromisowej serii produktów. Otwarła ją, co oczywiste, wkładka gramofonowa, do której zaraz potem dołączył jednak dzielony, trzyczęściowy przedwzmacniacz gramofonowy EA-1000, a następnie główka ramienia CM-1000 i dwie wersje zbalansowanego interkonektu gramofonowego, zakończonego wtykami XLR, modele CC-1000D oraz CC-1000R. Zwieńczeniem tego projektu jest dzielony wzmacniacz, na który składa się przedwzmacniacz liniowy CA-1000 oraz monofoniczne końcówki mocy MA-1000.

To urządzenia niezwykłe chociaż, znając jego wcześniejsze projekty i wiedząc, że interesuje go tylko to, co najlepsze, można się tego było po panu Suzuki-san spodziewać. Wystarczy przypomnieć, że głównym źródłem sygnału w jego systemie jest Jego Magnificencja, gramofon TechDAS Air Force One.

Projektując przedwzmacniacz gramofonowy EA-1000, który miał z nim współpracować, założył więc, że przy tak delikatnych sygnałach urządzenie musi zostać podzielone na kilka elementów. Powstał trzyczęściowy przedwzmacniacz, z osobnymi obudowami dla lewego kanału wzmocnienia, dla prawego oraz wspólnym dla nich obydwu zasilaczem. Najwyraźniej jednak okazało się, że podział trzeba pogłębić, bo niedawno do sprzedaży trafił zasilacz PP-1000, którym apgrejdujemy system, stając się właścicielem czteroczęściowego przedwzmacniacza gramofonowego.

CA-1000

Projekt przedwzmacniacza liniowego poszedł w podobnym kierunku. CA-1000 jest lampowym przedwzmacniaczem liniowym z zewnętrznym zasilaczem; na całość składają się trzy obudowy – większa, o szerokości przedniej ścianki klasycznego „racka” i dwie mniejsze, których przednia ścianka ma połowę tej szerokości.
Intuicja podpowiada nam, audiofilom, wytresowanym przez producentów, że główne urządzenie, w którym jest gałka siły głosu, wyświetlacz, guziki zmiany wejść, balansu między kanałami i mute, jak również przełączniki wzmocnienia (+6, +12 i +18 dB) oraz aktywujący wyjścia, to moduł z układem wzmacniającym.

Kiedy popatrzymy na tylną ściankę okaże się jednak, że w sekcji, którą braliśmy za główną są tylko cztery wielopinowe gniazda, a wszystkie wejścia i wyjścia znajdują się w mniejszych obudowach. CA-1000 podzielono bowiem w ten sposób, że w dużej obudowie z manipulatorami, które stawiamy tak, abyśmy mogli wygodnie je obsługiwać, znajduje się zasilacz oraz układy sterujące, wraz z mikroprocesorem. W mniejszych obudowach mamy z kolei układy wzmacniające, rozdzielone na lewy i prawy kanał – tak, jak w EA-1000. To tam podpinamy źródła sygnału i stamtąd wychodzimy do wzmacniacza mocy.

„ZŁOTY” PODZIAŁ?

Urządzenia dzielone uważane są w audio za lepsze od niedzielonych. Podział służy odseparowaniu układów zasilających od wzmacniających, co daje lepszy odstęp sygnału od szumu, niższy przydźwięk, a także minimalizuje wibracje. Jeśli dodatkowo oddzielimy od siebie lewy i prawy kanał, zmniejszamy przesłuch międzykanałowy. To wszystko procentuje potem w jakości dźwięku. Dla porządku powiedzmy jednak, że nie wszystkie high-endowe produkty są dzielone. Dzieląc, komplikujemy bowiem prowadzenie masy układu, a także wprowadzamy do niego dodatkowe, zwykle długie kable zasilające, biegnące od zasilaczy do układów ze wzmocnieniem. Generalnie jednak high-end się dzieli.

Boulder 2010

Najczęściej spotykanym podziałem jest dwuczęściowa konstrukcja, z układem wzmacniającym oraz wszystkimi manipulatorami w jednej obudowie i z zasilaczem w drugiej. Tak wygląda mój Ayon Spheris III. W niektórych przypadkach dostajemy dwa zasilacze, jak w modelu Io firmy Aesthetix (wersja „dual supply”), albo i dwa zasilacze oraz lewy i prawy kanał, jak we wspomnianym EA-1000 z zasilaczem PP-1000.

Znacznie rzadziej spotyka się rozwiązanie przyjęte w CA-1000, choć wydaje się ono najlepsze. Pozwala ono całkowicie odseparować zasilacz (to normalne), ale i generujące szumy i mikrodrgania układy sterujące, najczęściej cyfrowe, od układów wzmacniających. Jeśli dodatkowo rozdzielimy lewy i prawy kanał otrzymamy absolutnie wyczynowe urządzenie.

Mark Levinson №32

Nie jest to pomysł nowy. Już w 1998 roku firma Boulder 2010 wprowadziła do sprzedaży Isolated Preamplifier (w 2015 powstała jego nowa wersja 2110). Był to przedwzmacniacz liniowy złożony z czterech modułów, ale poskładanych tak, że wyglądały jak jedno, zwarte urządzenie. W jednej obudowie umieszczono zasilacz, w drugiej układy sterujące, a w dwóch osobnych modułach lewy i prawy kanał układu wzmacniającego i tłumika.

Wciąż mieliśmy jednak do czynienia z produktem, który nie burzył naszego oglądu świata, nie przeczył naszej intuicji. A tak właśnie było z przedwzmacniaczem №32 Marka Levinsona z 1999 roku, którego następca №52 40th Anniversary z 2014 roku ten podział powtórzył. Chodziło o wydzielanie zasilania i sterowania do modułu, w którym były też gałki i wyświetlacz. A intuicyjnie to właśnie tam wpinamy wszystkie wejścia. W tym przypadku moduł, do którego doprowadzamy sygnał i z którego prowadzimy go dalej, do wzmacniacza mocy, nie ma żadnych manipulatorów i wygląda z przodu jak zasilacze innych urządzeń dzielonych.

VTL TL-7.5

Dla porządku powiedzmy, że jest jeszcze jedna firma, która ma tego typu produkt w swojej ofercie – amerykański VTL. Prace nad przedwzmacniaczem TL-7.5, o którym mowa, rozpoczęto w 1998 roku, ale gotowe urządzenie pokazano dopiero cztery lata później, podczas wystawy Home Entertainment 2002. Obecnie w wersji Mk III ma identyczny podział – jeden moduł z zasilaczem, sterowaniem i manipulatorami oraz drugi, z układem wzmacniającym.

CA-1000 jest więc przedwzmacniaczem dzielonym, trzymodułowym. Układ wzmacniający oparty jest na lampach ECC803 (12AX7) pracujących w systemie SRPP (Serial Regulated Pull-Push), z buforem wyjściowym na lampach 6922 (6DJ8). Wszystkie pracują bez sprzężenia zwrotnego.
Jak pisze producent, z czym się zgadzam, najważniejszym elementem każdego przedwzmacniacza audio jest układ regulacji siły głosu. W CA-1000 zastosowano układ hybrydowy z przekaźnikami łączącymi odczepy transformatorów dopasowujących (dokładnie tak samo jak w Spherisie III). Daje on 46 kroków i charakteryzuje się wysoką impedancją wejściową oraz niską wyjściową, bez potrzeby stosowania dodatkowych buforów.

MA-1000

Biorąc pod uwagę wszystko, co napisaliśmy na temat CA-1000 monobloki MA-1000 wydają się wręcz – na papierze – nudne. To wzmacniacze single-ended, triodowe, z lampą wyjściową 2A3, sterowaną przez podwójną triodę ECC803 (12AX7). Obydwie znalazły się z przodu, za szybą, tuż obok trzeciej lampy, prostownika pełnookresowego 5R4GA. Wszystkie noszą logo Phasemation, wiadomo jednak że pochodzą z firmy JJ – 2A3 jest tu w wersji 2A3-40, mocniejszej od standardowej. Producent podaje, że można za jej pomocą osiągnąć aż 10 W. To prawda, ale przy zniekształceniach na poziomie 10%! Zachowując 3%, jakie się dla urządzeń lampowych przyjmuje, dostaniemy nie więcej niż jakieś 5-6 W.

Ten suchy opis nie oddaje jednak piękna całego systemu. Składający „High Fidelity” Bartek Łuczak wykonał również zdjęcia Phasemation, na które państwo patrzycie – świetnie oddają piękno i jakość wykonania tych urządzeń. Aluminiowe obudowy w szampańskim wykończeniu (anodzie), drewniane płyty antywibracyjne pod modułami przedwzmacniacza, genialnie rozwiązana sprawa zabezpieczenia lamp przed uszkodzeniem (i poparzeniem), niesamowity pilot zdalnego sterowania z dotykowym modułem – wszystko to krzyczy: „MADE IN JAPAN”! System będzie ozdobą każdego, nawet ultrahigh-endowego systemu.

System Phasemation składa się z pięciu elementów. Przedwzmacniacz znalazł się na półce Finite Elemente Pagode Edition, natomiast monobloki stały na platformach Acoustic Revive RST-38H, na podłodze. Moduły wzmacniające przedwzmacniacza umieściłem na pneumatycznej platformie Acoustic Revive RAF-48H. Końcówki stały w tym samym miejscu, co niegdyś inne lampowe końcówki, monobloki Triode TRX-M300 Reference Edition.

Przedwzmacniacz zasilany był kablem sieciowym Crystal Cable Absolute Dream, a końcówki dwoma kablami Acrolink Mexcel 7N-PC9500. W tym zestawieniu źródłem był odtwarzacz Ancient Audio Lektor AIR V-edition z kablem zasilającym Harmonix X-DC20SM Million Maestro. Sygnał z odtwarzacza prowadzony był interkonektami Siltech Triple Crown, zaś z przedwzmacniacza do końcówek mocy Siltech Double Crown – wszystkie RCA. Przedwzmacniacz CA-1000 może pracować w dwóch trybach – aktywnym i pasywnym. W moim systemie najlepiej zagrał system aktywny, ze wzmocnieniem +12 dB, czyli z przełącznikiem ‘Gain’ w położeniu ‘0’.

Phasemation testowałem jako system, porównując go z systemem odniesienia – przedwzmacniaczem Ayon Audio Spheris III i końcówką mocy Soulution 710 (nieprodukowaną, jej następcą jest model 711). Obydwa systemy miały porównywalną cenę. Odsłuchy odbywały się za pośrednictwem kolumn Harbeth M40.1, stojących na wykonanych na zamówienie standach Acoustic Revive.

PHASEMATION w „High Fidelity”
TEST: Phasemation HD-7A192 – przetwornik cyfrowo-analogowy, czytaj TUTAJ
TEST: Phasemation EPA-007 – wzmacniacz słuchawkowy, czytaj TUTAJ
TEST: Remton LCR (+Phasemation T-500) – przedwzmacniacz gramofonowy MM (+transformator step-up), czytaj TUTAJ

Płyty użyte do testu (wybór):

  • Jun Fukumachi, Jun Fukumachi at Steinway (Take 2), Toshiba-EMI/Lasting Impression Music, LIM DXD 038, silver-CD (1976/2008).
  • Chet Baker, Chet Baker sings and plays, Pacific Jazz/EMI Music Japan TOCJ-90028, HQCD (1955/2006).
  • Chet Baker, It could happen to you, Riverside/Original Jazz Classics OJC20 303-2, “Super Bit Mapping”, CD (1958/1987).
  • Depeche Mode, Soothe My Soul, Columbia/Sony Music/RiTonis ProXLCDr/P.0006, SP CD-R (2013).
  • Frank Sinatra, Songs For Swingin’ Lovers!, Capitol/Mobile Fidelity UDCD 538, Gold-CD (1956/1990).
  • Gerry Mulligan Quartet, Dragonfly, Telarc CD-83377, CD (1995).
  • Joe Pass, For Django, Pacific Jazz/EMI Music Japan TOCJ-90027, HQCD (1964/2006).
  • Lee Konitz with Lennie Tristano, Subconscious-Lee Prestige/Universal Music Japan UCCO-9280, CD (1955/2008).
  • Miles Davis, Bags Groove, Prestige/Analogue Productions CPRJ 7109 SA, SACD/CD (1954/2015).
  • Miles Davis, Bags Groove, Prestige/JVC JVCXR-0046-2, XRCD (1954/1987).
  • Niemen, Niemen, Polskie Nagrania MUZA/Polskie Nagrania PNCD 1574 A/B, „Remaster 2014”, 2 x CD (11973/2014); recenzja TUTAJ.
Japońskie wersje płyt dostępne na

System Phasemation należy do najlepszych, jakie słyszałem w swoim domu. Pod pewnymi względami przewyższa mój własny system, złożony z minimalistycznego, lampowego przedwzmacniacza (w torze znajduje się jeden stopień wzmocnienia, kondensator i transformator zmieniający napięcie wyjściowe) oraz równie minimalistycznego wzmacniacza mocy (tylko trzy stopnie wzmocnienia i ultrakrótka ścieżka sygnału). Jednocześnie jednak jest całkowicie auniwersalny, jeśli tak można powiedzieć.

Mój system gra ze wszystkim – zarówno hardwarem, jak i softwarem – w równie fantastyczny sposób, starając się wydobyć z każdego pojedynczego urządzenia i każdej płyty jak najwięcej „dobroci”. Z kolei system Phasemation zawsze gra pięknie, ale jednocześnie lepiej różnicuje nagrania. I wymaga bardzo określonych kolumn.

Chciałem, żeby to padło zaraz na początku („System Phasemation należy do najlepszych, jakie słyszałem w swoim domu”), bo sztuczne podtrzymywanie „napięcia” jest ekscytujące co najwyżej dla piszącego test, w czytającym wzbudza najczęściej nudę lub wręcz irytację. Znacznie ważniejsze jest dla mnie to, jak japoński system kształtuje dźwięk i jak interpretuje sygnał niż zabawa w kotka i myszkę z czytelnikiem.

Auniwersalność Phasemation polega na tym, że podawane przez producenta 10 W to sfera marzeń. Osiągniemy to przy 10% zniekształceniach, co nawet w przypadku urządzenia lampowego z umiarkowanym sprzężeniem zwrotnym oznacza duże zmiany w dźwięku, zmiany nie do zaakceptowania. Nawet jednak kiedy przypasujemy odpowiednie kolumny, tj. o sensownej skuteczności – 90 dB powinno wystarczyć – i stabilnej, dość wysokiej impedancji (powyżej 6 Ω), będziemy z nim chcieli słuchać pewnego, wybranego, konkretnego rodzaju płyt.

Chodzi głównie o jazz, wokalistykę, klasykę w niewielkich składach, może nawet rock, ale bez stadionowych zapędów. Rzecz w przywoływanym już różnicowaniu. Wzmacniacz gra w nieprawdopodobnie gładki, zmysłowy sposób. Ma wystarczającą moc – co brzmi nawet dla mnie, kiedy to piszę nieprawdopodobnie, ale warto to sprawdzić samodzielnie – żeby targnąć takie kolumny, jak M40.1 Harbetha. Na papierze są one łatwe do wysterowania, ale tak nie jest. Podobnie jak większość konstrukcji JBL-a, tak i one lubią wysoką moc. Jeśli słuchamy tak, jak ja, tj. w polu półbliskim, moc Phasemation z większością płyt będzie całkowicie wystarczająca. Nie zbudzimy sąsiada, nie potrząśniemy klapą śmietnika przed blokiem, ale w wysmakowany sposób odtworzymy większość naszych nagrań, w zachwycie słuchając muzyki.

Wzmacniacz pokazuje jednak różnice w realizacji i w wydaniu płyt w bardzo dokładny sposób. Robi to kształtując w odpowiedni sposób dynamikę – słaba dynamika = nudne granie. Ale też cieniując barwę lepiej niż mój system, a także każdy inny półprzewodnikowy system, jaki słyszałem. Źle uchwycona głębia barw = żal za „utraconym”. To oczywiście nie jest jedyny wzmacniacz, który wyraźnie różnicuje nagrania – robią to nawet urządzenia za 1000 zł, choć na zupełnie innym poziomie. W przeciwieństwie do nich wszystkich system „1000” nawet te najgorsze przykłady wydawnictw opatrzy „imprimatur”, tj. zrobi tak, żebyśmy ich mimo wszystko posłuchali. Jeśli jednak usłyszymy, jak to gra z inną wersją, jak z inną płytą tego samego wykonawcy ze zbliżonego okresu, będziemy mieli ciągoty do wyszukiwania co lepszych, czyli drogich i bardzo drogich wydań.

Weźmy dla przykładu płytę Subconscious-Lee Lee Konitza z nagraniami z 1949 i 1950 roku. Kilka z nich zostało pierwotnie wydanych na płytach 78 rpm, ale wszystkie 12 utworów pokazano w 1955 roku na płycie Long Play. Jak się wydaje oryginalne taśmy-matki zaginęły, ponieważ właściciel praw do nich, firma Universal Music w ramach prestiżowej serii „Jazz The Best Legendary 100” wydała w Japonii płytę CD, na którą przegrano materiał z winylu. To stare nagranie, wcale nie z taśmy-matki, ale z Phasemation zabrzmiało wybitnie. Tak dobrze nasycone nigdy jeszcze nie było. Braki, np. obcięte pasmo, były oczywiste ale wcale, a wcale to nie przeszkadzało. Trzaski? Jasne, były, ale można je było traktować tak, jak trzaski z LP – były obok muzyki, nie przed nią.

Z kolei z dobrym materiałem, wydanym jeszcze lepiej, tj. z Chetem Bakerem z 1955 roku, opublikowanym w roku 2008 przez firmę EMI Japan jako HQCD, brzmienie miało obłędną głębię, namacalność i plastykę. To była realna plastyka, a nie sugerowana przez obcięcie pasma i odfiltrowanie części informacji. Głos Bakera był duży, głęboki, ale i zmieniał się z nagrania na nagranie, nie zawsze był równie duży i równie głęboki. Relacje barwowe między głosem i instrumentami miały w sobie coś bardzo prawdziwego.

Aż żal brał, kiedy puściłem moją ulubioną płytę tego wykonawcy wydaną trzy lata później It could happen to you, zremasterowaną przez Original Jazz Classic. Powinno być nieźle, to remaster Super Bit Mapping, a jednak barwa jest na nim żałośnie płytka. Z większością różnicujących wzmacniaczy, poza najlepszymi, gra dość jasno – tak manifestują one zdolność „rozpoznawania” drobnych zmian w barwie. Phasemation podniósł punkt ciężkości, ale nie zniszczył przekazu. Mimo to chwilę później byłem już na eBayu, gdzie znalazłem to, co mnie interesowało – wydanie na XRCD (niestety za niemal 150 dolarów) i SHM-CD (38 dolarów). Czekam na przesyłkę z tym drugim.

Chcę przez to powiedzieć, że japoński system różnicując pokazuje więcej niż mój własny. U mnie wszystko jest większe i gęstsze. Monobloki MA-1000 profilują instrumenty i głosy lepiej i dokładniej, a są jednocześnie miększe. Słuchając ich chyba po raz pierwszy w moim systemie poczułem to, co mi wcześniej (ale tylko u mnie) nie przeszkadzało, tj. leciutkie, delikatne jak włos, ale zmieniające strukturę grania, pogrubianie dźwięku przez wzmacniacze solid-state, szczególnie te pracujące w push-pullu. Tak było z A-200 i A-70 Accuphase’a, tak było ze wzmacniaczami Vitusa, Soulution, Abyssoundem, skądinąd znakomitym urządzeniem, z Elins Audio, też fantastycznym systemem, i innymi.

To paradoks, ale zwrócił na niego uwagę w swoim felietonie o Japonii Mark Robinson – lepsza scena dźwiękowa jest zwykle nieco węższa od tej, która wydaje się szersza (czytaj TUTAJ). Poszerzenie jest bowiem zwykle artefaktowe, wynika z braku dobrze określonych brył, ich granic. I nie chodzi o wycinanie z tła, to aberracja – unikajcie państwo takich urządzeń i systemów! To choroba! Rzecz w definicji, która pozwala wyraźnie „zobaczyć” instrument, który zawsze jest w jakimś kontekście – akustyki, innych instrumentów, efektów itd.

Z pogrubieniem o którym mówię jest podobnie. To delikatne dodanie czegoś na niskiej średnicy, co powoduje, że dźwięk jest efektowniejszy, większy, przyjemniejszy, ale i gorzej definiowany, trochę „robiony”. Przeczy to intuicji audiofilskiej, która mówi, że to wzmacniacze lampowe są bardziej wypełnione, ale nie jesteśmy w przedszkolu, audio jest znacznie bardziej złożone niż zabawa w ciepło-zimno.

System Phasemation uwielbia odtwarzać głosy ludzkie. Równie dobrze pokazuje jednak grę gitar elektrycznych, Hammonda i gitary basowej. Proszę posłuchać z nim Remasteru 2014 płyty Niemen (tzw. „czerwonej”) Czesława Niemena. Italiam, Ialiam a zaraz potem Enigmatyczne impresje zabrzmiały niewiarygodnie dobrze. Choć o tym wiedziałem już wcześniej, kolejny raz musiałem się ukłonić do ziemi pani Atalay i panu Gawłowskiemu, którzy tę reedycję przygotowali.

Mam nadzieję, że udało mi się nakreślić ramy, w jakich się poruszamy słuchając systemu pana Nobuyuki Suzuki. Krótki opis dla tych, którzy chcieliby wiedzieć coś na szybko mógłby być taki: ciepły, gęsty, lejący się dźwięk o nieprawdopodobnej rozdzielczości i niezwykle uważnym pokazywaniu elementów na scenie dźwiękowej. Scena nie wydaje się bardzo głęboka i szeroka, ale to złudzenie. Rzecz w tym, że wzmacniacz niczego nie sugeruje – albo coś na płycie jest, albo tego nie ma. „Trzeciej alternatywy” nie ma.

Ograniczenie pasma od dołu i góry jest oczywiste – tak grają niemal wszystkie wzmacniacze tego typu jakie znam, poza jednym – Ancient Audio Silver Grand Mono. Słuchamy systemu z Soulution i jest to od razu jasne. Słuchamy zaraz potem Phasemation i wciąż jest to jasne, ale bez znaczenia. To dźwięk kompletny i skończony.

Podsumowanie

Jak w swojej recenzji wkładki PP-1000 w “TONEAudio” pisze Richard Mak, “Suzuki-san wyraźnie powiedział, że głównym celem Phasemation jest precyzyjne sportretowanie akustyki, z mocnym naciskiem na położenie względem siebie głosów i instrumentów w tej przestrzeni” (czytaj TUTAJ). Chyba jasno z testu systemu Phasemation wynika, że jest w tym mistrzem.

Równie dobrze ukazuje barwy instrumentów i głosów, z większością płyt. Nie powiększa ich, bo nie musi. Cieniuje dynamikę, jak k… mać, chociaż wzmacniacze półprzewodnikowe o wysokiej mocy wydają się bardziej muskularne. Nie będą zadowoleni miłośnicy ciężkich odmian rocka, bo nawet z wysokoskutecznymi kolumnami dostaną dźwięk, w którym nie będzie jazgotu i ataku – tego ten system nie robi. I myślę, że to jedyna wada, jaką można mu przypisać. Ale o tym już przecież mówiłem – to absolutnie auniwersalny system z najwyższej półki.

CA-1000

Urządzenie składa się z trzech modułów: zasilacza z układem sterującym i dwóch kanałów z sekcją wzmacniającą. Została ona umieszczona w osobnych, aluminiowych obudowach z 20 mm ścianką przednią, 2 mm stalową, pokrytą miedzią płytą na spodzie i 3 mm ścianką górną. Daje to sztywną, mocną strukturę. Każdy z kanałów otrzymał własną obudowę, a obydwa zasilane są z zewnętrznego zasilacza. Dodatkowym elementem tłumiącym drgania jest drewniana płyta na spodzie. Podobne stosuje u siebie SPEC (czytaj TUTAJ), jednak w Phasemation nóżki, na których stoi urządzenie przykręcone są głębiej, do metalowej struktury, przechodząc przez otwory w drewnie.

Z przodu modułu ze sterowaniem zwracamy uwagę na dużą, wygodną w obsłudze gałkę siły głosu. Po jej prawej stronie mamy rządek diodek i dwa przyciski – za ich pomocą sterujemy balansem. Kiedy jesteśmy w położeniu „0”, świeci się pojedyncza niebieska dioda LED. Kiedy przesuniemy balans w którąś stronę, zapala się jedna z kilku diod w kolorze bursztynowym. Po drugiej strony gałki jest duży, czytelny wyświetlacz na modułach LED, na którym odczytamy siłę głosu. Poniżej umieszczono mały przełącznik zmieniający wzmocnienie i drugi, którym aktywujemy jedno z dwóch, albo tylko jedno, wyjście z przedwzmacniacza. Małymi guzikami z niebieskimi diodami LED wybieramy aktywne wejście. I jest jeszcze wyłącznik sieciowy.

Moduł zasilacza/sterownika łączy się z modułami przedwzmacniacza dwoma wielożyłowymi kablami (na kanał). Grubszym przesyłane są poszczególne napięcia, a cieńszym sygnały sterujące. Z przodu sekcji wzmacniających jest jedynie mała dioda LED. Z tyłu widać natomiast wysmakowane łącza – gniazda RCA firmy WBT oraz XLR-y Neutrika. Do dyspozycji mamy trzy wejścia niezbalansowane i trzy zbalansowane. Wyjścia są trzy – dwa aktywne (RCA i XLR) i jedno pasywne, pomijające lampy wzmacniające. Jest także gniazdo masy, które łączy się krótkim kabelkiem (na wyposażeniu) z takim samym gniazdem w drugim kanale.

Urządzenie ma budowę niezbalansowaną. Wejścia i wyjścia są w nim poprzedzane transformatorami dopasowującymi, będącymi także układami regulującymi napięcie – mają wiele odczepów, przełączanych przekaźnikami. Układ wzmacniający oparty jest na lampach ECC803 (12AX7) pracujących w układzie SRPP, z buforem wyjściowym na lampach 6922 (6DJ8). Lampy pracują bez sprzężenia zwrotnego.
Zmiana siły głosu to najważniejsza sekcja każdego przedwzmacniacza. W CA-1000 zastosowano układ dający 46 kroków w hybrydowym tłumiku (patent) o którym mowa. To transformator z 46 odczepami, przełączanymi w przekaźnikach. Wejście o wysokiej impedancji i wyjście o niskiej impedancji zostało osiągnięte bez konieczności stosowania dodatkowych elementów aktywnych.

Aby ochronić delikatne, analogowe ścieżki przedwzmacniacza układ sterujący (CPU) został przeniesiony do obudowy z zasilaczem. Pomaga w tym również kontrola przekaźników, oparta na układach I2C (Inter-Integrated Circuit). Aby zminimalizować szumy układy sterujące są aktywowane tylko w momencie zmiany wejść i siły głosu, po czym są „usypiane”.

W specjalizowanym zasilaczu zastosowano wysokiej klasy układ z transformatorem R-core o mocy znacznie większej niż to jest potrzebne. Napięcie prostowane jest w lampie 5U4G, przez co uniknięto szumu generowanego przez przełączanie diod w prostowniku. Aby oddzielić kanały, zastosowano osobne dławiki dla lewego i prawego kanału. Aby jeszcze bardziej zmniejszyć szumy w układzie żarzenia lamp zastosowano filtrowane napięcie stałe.

MA-1000

MA-1000 to monofoniczny wzmacniacz mocy – do systemu stereo potrzebne będą dwa takie monobloki. Nie są one bardzo duże, ale wykonane są fantastycznie – obudowa złożona jest z miedziowanych płyt stalowych, aluminiowych i miedzi. Bardzo ładnie rozwiązano sprawę zabezpieczenia lamp – ukryte są w „klatce” z grubym, szklanym frontem. To jeden z nielicznych przypadków, kiedy wzmacniacz lepiej wygląda, kiedy zabezpieczenie na lampy jest na swoim miejscu.

To urządzenia w pełni lampowe, z układem wzmacniającym opartym na lampach JJ 2A3-40 (trioda) oraz ECC803S i zasilaczem z potężną lampą prostowniczą 5R4GA. Dwie pierwsze pochodzą z bieżącej produkcji słowackiej fabryki JJ Electronics, zaś ostatnia to lampa typu NOS z oktalową bazą, Philips ECG JAN (tj. z wojskowych zapasów). Zaraz za nią umieszczono potencjometr, którym możemy zmniejszyć przydźwięk. Ceramiczne podstawki mają złocone piny.
Z tyłu wzmacniaczy jest jedynie gniazdo sieciowe IEC, para wyjść głośnikowych oraz wejście RCA. Wzmacniacze zamawia się z odczepami dla 4 lub 8 Ω. Bardzo podobne gniazda widziałem we wzmacniaczach firmy Luxman.

Okazuje się, że wzmacniacz może wyglądać także jak klasyczne urządzenie lampowe z lat 60. Wystarczy zdjąć osłonę na lampy i odkręcić osłonę na transformatory. Te są ładnie zaekranowane i polakierowane na czarny kolor. Wykonała je firma Hasimoto. Obok umieszczono dwa dławiki – dla lampy końcowej i sterującej – oraz dwa kondensatory, identyczne jak te, które stosuje firma Audio Tekne. Wszystkie ścianki osłony na tę część wyklejono materiałem tłumiącym drgania i chroniącym przed promieniowaniem EMI.

Układ elektryczny jest niebywale prosty, zastosowano w nim jednak znakomite podzespoły. To precyzyjne, metalizowane oporniki (także te dużej mocy) i kondensator sprzęgający lampę sterowniczą i końcową – japoński Amtrans z miedzianymi okładzinami zalanymi olejem. Także oporniki zdają się pochodzić od tego producenta. Sygnał z wejścia do siatki sterującej pierwszej triody to dobry interkonekt Mogami.

Wzmacniacz stoi na czterech nóżkach za aluminium w kształcie odwróconego stożka, który skierowany jest w kierunku urządzenia.


Dane techniczne (wg producenta)

CA-1000

Czułość wejściowa: 500/1000 mV (RCA/XLR)
Impedancja wejściowa: 47 kΩ
Wzmocnienie: +6, +12, +18 dB
Stosunek sygnału do szumu: -100 dBV (10 μV)
Separacja między kanałami: ≥ 100 dB (20 Hz – 20 kHz)
Napięcie wyjściowe: 2 V (1 kHz)
Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (±0,5 dB)
Impedancja wyjściowa: ≤ 100 Ω
Pobór mocy: 43 W
Wymiary: 214 (s) x 118 (w) x 355 (g) mm
Waga: 7,5 kg x 2 + 14 kg

MA-1000
Lampy końcowe: JJ 2A3-40
Impedancja wejściowa: 47 kΩ
Wzmocnienie: +21 dB
Szumy własne: 100 μV (ważone „A”)
Moc wyjściowa: 10 W (THD: 10%)
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 40 kHz (+0, -3 dB)
Odczepy głośnikowe: 8 Ω (zakres obciążenia 8-16 Ω) lub 4 Ω (zakres obciążenia 4-8 Ω)
Pobór mocy: 70 W
Wymiary (mm): 247 (s) x 224 (w) x × (g) 426,6
Waga: 15,5 kg/szt.


Dystrybucja w Polsce:

NAUTILUS

ul. Malborska 24
30-646 Kraków | Polska

nautilus.net.pl

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-301

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1
Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono