pl | en

FELIETON

 

MARK ROBINSON w Japonii

Tokio oczami mieszkańca, ale nie-Japończyka. Potężne sklepy, maleńkie sklepiki, najnowocześniejsze gadżety i poszukiwane na całym świecie vintage’owe produkty audio – w tym mieście jest chyba wszystko.

JAPONIA


JAPONIA, A SPRAWA AUDIO

eśli jesteś fanem audio, Japonia będzie dla ciebie idealnym krajem do życia. Możliwości służące do zaspokojenia żądzy jak najlepszego dźwięku wydają się tu niczym nieograniczone. Tokio jest niesamowicie nasycone (zarówno w planie horyzontalnym, jak i wertykalnym) produktami elektronicznymi i możliwości, jakie otrzymujemy potrafią namieszać w głowie. W poświęconych elektronice częściach sklepów można zobaczyć niekończącą się ścianę płaskich telewizorów, aparatów fotograficznych, klimatyzatorów w wyborze setek modeli.


Tokio to zespół wielu gmin/dzielnic, z których każda ma coś unikatowego do zaoferowania. Shinjuku to dystrykt biznesowy, jest tam jednak parę fantastycznych sklepów. Shibuya oraz Harajuku to stolice mody – na ulicach można zobaczyć tam ludzi ubranych tak, że można by pomyśleć, że to podróżnicy w czasie. Akihabara to mekka miłośników elektroniki i mangi, ze wszystkimi rodzaami przyborów dla otaku (dla mnie i pewnie dla was to po prostu nerdy), zaś Ginza to droga dzielnica, w której znajdziemy luksusowe sklepy w rodzaju Tiffany & Co i Dior.

Jeśli chodzi o muzykę i audio, interesujące miejsca rozrzucone są po całym mieście, w sporej odległości od siebie. Jeśli chcielibyście państwo odwiedzić kilka z nich w ciągu jednego dnia, trzeba będzie dobrze się nagłówkować, jak to wszystko zorganizować. Niezależnie jednak od tego, czy szukacie płyt CD i winyli, komponentów audio hi-fi i profesjonalnych, vintage’owych syntezatorów, instrumentów muzycznych, gadżetów elektronicznych i innych nerdowych odlotów – Tokio czeka…

SŁUCHAWKI

Moim konikiem są słuchawki. Jeśli dobrze pamiętam, pierwsze dobre słuchawki dostałem w wieku 15 lat, gdzieś koło 1990 roku – były to douszne Sennheisery, zanim jeszcze zaczęto je nazywać słuchawkami IEM. O ile pamiętam, z moim walkmanem Aiwy grało to naprawdę dobrze! Kolejnym krokiem były bardzo dobre, nawet jak na dzisiejsze standardy, Sennheisery HD-445, realizujące obietnicę dźwięku high-fidelity. Zamieniłem je dopiero na referencyjny system Staxa SR-202/SRM-1/MK-2, którego wciąż używam przy pracy – przy nagraniach, produkcji analizach i masteringu. Mają one tak dobry balans tonalny i są tak wyrafinowane, że używam ich również do słuchania muzyki – a pod tym pojęciem rozumiem pełne skupienie, głośną muzykę i wyłączone światło!

Lubię systemy słuchawkowe, ponieważ nie zabierają one miejsca (a przestrzeń w Japonii kosztuje), nie generują problemów związanych z akustyką pomieszczenia no i mają wciągający, złożony dźwięk, a przetworniki są tuż przy uszach. Są także ekstremalnie precyzyjne jeśli chodzi o reprodukcję transjentów.

Mój system Staxa, przynajmniej na papierze, może i nie wytrzymuje porównania z większością topowych współczesnych systemów słuchawkowych, ale przy dokładnej kalibracji gwarantuje on dźwięk nie gorszy, a nawet lepszy niż nieskalibrowany system Staxa SR-009, jak również Sennheisery HD800 pracujące w trybie zbalansowanym. Wiem to, ponieważ wielokrotnie odsłuchiwałem te systemy – chociaż brzmiały znakomicie, zawsze słyszałem w nich jakieś anomalie, które nie pozwalały mówić o poziomie referencyjnym, tj. perfekcyjnie zbalansowanym tonalnie. W słuchawkach tego typu anomalie powodowane są zazwyczaj przez nie do końca płaską odpowiedź częstotliwościową w zakresie niskich lub wysokich tonów (czasem nawet najlepsze modele mają skoki o 10 dB), brak klarowności basu, problemy ze zniekształceniami i fazą, jak również niezadowalającą reprodukcję transjentów, przez co cierpi np. dźwięk perkusji.

W ciągu lat i po wielu modyfikacjach wygładziłem przebieg częstotliwości i skorygowałem (kilka) anomalii mojego systemu, jak również wyrównałem balans związany z naturalnymi różnicami pomiędzy moimi uszami. To bardzo ważne, ponieważ nawet niewielkie różnice w balansie między lewym i prawym kanałem, przy danej częstotliwości, powodują przesunięcie części dźwięku instrumentu, właśnie przy tej częstotliwości, w jedną lub drugą stronę. W rezultacie otrzymałem niebywałą precyzję obrazowania, z instrumentami i innymi dźwiękami dobiegającymi z dokładnie wyznaczonych miejsc. Dało to również niebywałe (czytaj: właściwe) poczucie głębi i wysoką jakość pogłosów, opóźnień i innych efektów, właściwie renderowanych w stereofonicznym obrazie. Poza korekcją EQ do korekcji dźwięku używam także wtyczek HRTF, kompensujących rozmiar i kształt małżowin usznych. Dźwięk dobiega wówczas nie z głowy, a jest przed nami, eliminując problem z niewłaściwym obrazowaniem w słuchawkach (ważne – to nie jest symulowanie obecności kolumn!).


Najlepiej brzmią w ten sposób dobrze zarejestrowane nagrania live – na topowym, skalibrowanym systemie są niebywale realistyczne. Głosy słychać w tak naturalny sposób, jak gdyby dana osoba siedziała tuż przed tobą. I dokładnie odwrotnie niż to się powszechnie rozumie, realistyczny przekaz powinien być dość ciemny. Niemal nigdy nie słyszymy jaskrawych i rozjaśnionych wysokich częstotliwości w realnym świecie – a wiele słuchawek każe nam tak sądzić.

Na koniec jeszcze jedna rzecz dotycząca słuchawek, której ludzie najczęściej nie rozumieją: scena dźwiękowa. Melomani mówiąc o niej używają najczęściej takich terminów, jak: „szeroka”, „duża”, „rozległa” lub „wąska” i „płaska”. Prawda jest taka, że słuchawki, co byśmy o nich nie powiedzieli, nie starają się pokazać sceny dźwiękowej w precyzyjny sposób, ponieważ tego nie potrafią. Nie da się tego zrobić, jeśli odseparujemy od siebie lewe i prawe ucho. Możemy jedynie symulować właściwą przestrzeń stosując oprogramowanie HRFT (head-related transfer function). Kiedy więc ktoś mówi, że scena jest szeroka, to najprawdopodobniej to, co słyszy jest bardziej precyzyjne, lepiej zaprezentowane niż co innego.

Słyszałem ludzi korzystających z korekcji HRFT, według których scena w ich systemie była „szeroka”, a to przecież nie tak. W rzeczywistości scena dźwiękowa jest w takich przypadkach węższa, ale dokładniejsza, a przez to bardziej realistyczna. Ci sami ludzie widzą ekstremalnie rozdzielone kanały lewa-prawa jako „wąską” scenę. Kolejnym dowodem na brak zrozumienia tej kwestii jest mówienie o tym, że HD800 mają „najszerszą” scenę dźwiękową wśród słuchawek. Ten model Sennheisera ma otwartą budowę i przetworniki umieszczone względem ucha pod kątem, co powoduje, że przestrzeń ukazywana jest w nim w nieco bardziej realistyczny sposób, trochę a la kolumny. Tak naprawdę mają więc one scenę węższą, a przez to bardziej realistyczną.

ODSŁUCHY

Będąc w Japonii, wchodząc do działu ze słuchawkami sklepu AGD, znajdziemy tam dosłownie setki różnych modeli. Duża ich część należy do grupy, koło której przechodzę obojętnie. Znajdą się tam i modele high-endowe jak Sennheisery HD800/650, Grado GS1000, Beyerdynamic T1, jak również szeroki wybór modeli Sony, HiFiMANa, AKG, Audeze i Fostexa. Jeśli chodzi o Staxy, to widziałem je w zaledwie kilku miejscach – Dynamic Audio w Akihabara oraz w Yamada Denki LABI, naprzeciwko wschodniego wyjścia ze stacji Ikebukuro. Tokio wydaje się jednak rozciągać w swojej betonowo-metalowej zabudowie bez końca, jestem więc pewien, że tylko muskam powierzchnię tego, co ono oferuje.

W miejscach, w których wystawiane są słuchawki, można je wpiąć do swojego odtwarzacza – możemy skorzystać z dowolnego modelu, nawet słuchawek dokanałowych i słuchać własnej muzyki. Przed takimi wyprawami upewniam się, że mam ze sobą jakiś referencyjny kawałek w wysokiej rozdzielczości, ponieważ staram się co jakiś czas porównać nowe modele z moim referencyjnym systemem w studio. Kilka razy wziąłem ze sobą cały przenośny system z odtwarzaczem Olympus LS11(24 bity/96 kHz), wzmacniaczem słuchawkowym Scherzo Audio Andante (niesamowity, zasilany bateryjnie wzmacniacz) i słuchawkami, w tym moimi JVC FXZ200 z przetwornikami z włókna węglowego nano-tube, z prawdziwym subwooferem (czasem używam słuchawek typu IEM z dużymi słuchawkami przemysłowymi służącymi do tłumienia hałasu – naprawdę cool), a także modyfikowanymi AKG K701.

Lepsze sklepy mają specjalne miejsca, gdzie można usiąść i spędzić czas na wypróbowywaniu różnych słuchawkowych opcji, bez presji na to, żeby cokolwiek kupić. To naprawdę przyjemne móc wykonać takie porównania samemu, z własną muzyką, bez spojrzeń w stylu „co ten gość tu robi?” To rodzaj szacunku dla klientów spotykany w społeczeństwie japońskim – jedna z rzeczy, która robi tu największe wrażenie.

AKIHABARA – MIASTO ELEKTRYCZNOŚCI

Większość ludzi zainteresowanych audio (lub takie geeki, jak ja), słyszało o Akihabara. To część Tokio wybudowana w latach 60. jako miejsce przeznaczone dla ludzi zainteresowanych amatorsko elektroniką, chcących samodzielnie coś zbudować. Dzisiaj wszystko jest bardziej nastawione na klasycznych klientów, klasyczne audio i sektor entertainment, ale jeśli wiesz, gdzie szukać, wciąż znajdziesz sklepiki sprzedające każdy rodzaj podzespołów i elektroniki, jak vintage’owe lampy, unikatowe kondensatory, transformatory, zasilacze, gniazda audio, wysokiej jakości kable. Niektóre z nich wyglądają tak, jakby się przez te 50 lat nic nie zmieniły – to moje ulubione miejsca!

Niezależnie od tego, czy kupuję vintage’owe urządzenie, które wymaga naprawy, po prostu wsiadam do pociągu w czasie przerwy na lunch, jadę kilka stacji i znajduję dokładnie ten komponent, którego potrzebuję. To niebywale satysfakcjonujące doświadczenie. Większość ludzi w Japonii nie interesuje się starym sprzętem i wolą kupić nowy niż wymienić w starym bezpiecznik lub inny prosty do wymiany komponent. To oczywiście nie jest samo w sobie złe, tak społeczeństwo japońskie zostało ukształtowane. Ludzie tu po prostu nie mają w zwyczaju dbania o sprzęty naprawiania ich tak, jak to ma miejsce w innych krajach.

Weźmy, dla przykładu, samochody. Nikt tutaj nie ma, jak się wydaje, samochodu starszego niż 3-5 lat. Albo DIY. Japończycy zazwyczaj zatrudniają fachowców do nawet najbardziej prozaicznych prac, jak malowanie pokoju, albo wymiana bezpiecznika. Ale, prawdę mówiąc, to naprawdę cool, ponieważ pozwala to ludziom jak ja, którzy trochę się na tym znają, znaleźć niezwykle niegdyś kosztowne urządzenia, które wymagają tylko nieco ciepła i miłości, a po drobnej naprawie są w perfekcyjnym stanie.

Akihabara to ogromna przestrzeń z biegnącą przez jej środek, sześciopasmową, dobrze widoczną drogą, z siecią małych uliczek i alei. Miejsca, w których robi się interesy to często przypadkowe piętra w wielopiętrowych budynkach, co oznacza, że często trudno znaleźć konkretny sklep, którego szukamy. Mogę polecić sieć małych sklepów znajdujących się po lewej stronie, zaraz jak się wychodzi ze stacji, w których znajdziemy wszelakie sprzęty elektryczne, jak urządzenia audio i wtyki do kabli zasilających, przejściówki i okablowanie. Zaraz potem, po drugiej stronie głównej ulicy, znajdziemy sklep Radio Department, jeden z oryginalnych sklepów tego typu sprzed lat, a naprzeciwko sklep Oyaide, w którym można znaleźć końcówki serii high-endowych kabli plus specjalistyczne narzędzia i podzespoły. Uważałbym jednak na ich drogie, srebrne łączówki. Wykonałem trochę kabli z nimi i nie okazały się tak dobre, na jakie wyglądały.

Idąc dalej wzdłuż głównej ulicy dochodzimy do sklepu Dynamic Audio (ekspozycja ze słuchawkami Staxa, w tym SR-009), Audio Union (dobre marki hi-fi, takie jak Accuphase i Luxman) i całkiem dobry sklep Hard Off - z urządzeniami z drugiej ręki, w którym zazwyczaj można spotkać fajne rzeczy, jak kolumny B&W z serii 800, magnetofony Nakamichi Dragon, wzmacniacze McIntosha i Sansui. Hard Off to tak naprawdę jedna z najlepszych sieci sklepów w Japonii z używanym sprzętem audio. Ponieważ jednak ten konkretny sklep znajduje się w centrum Tokio, ceny są w nim wyższe niż w innych sklepach, na peryferiach.


Niedaleko można znaleźć kilka dobrych, specjalistycznych sklepów z narzędziami – znalazłem tam sporo urządzeń służących do kalibracji sprzętu, jak ceramiczne śrubokręty do korekcji azymutu w magnetofonach kasetowych, bardzo dobre pęsety i materiały do robienia własnych kabli, materiały wytłumiające (Sorbotan), srebrną cynę, płytki z grubą warstwą miedzi itp.
I wreszcie, naprzeciwko stacji znajduje się ogromny sklep elektroniczny z sześcioma działami, o nazwie Yodobashi Akiba, z przytłaczającą liczbą produktów, który warto jednak odwiedzić.

OCHANOMIZU

Muzycy odwiedzający Tokio pokochają Ochanomizu. Jest tam jedna ulica literalnie pokryta sklepami sprzedającymi gitary: naprawdę fajne, vintage’owe Gibsony, wyprodukowane w Japonii Greco, Tokai oraz Guyatone (wymawiamy: „goo-ya-tonn”). Są one drogie, ale w bardzo dobrym stanie i tak duży wybór jest czymś absolutnie niesamowitym. W jednym ze sklepów naliczyłem ponad dwie setki akustycznych gitar (tylko akustycznych!) w jednym pomieszczeniu na jednym z pięter. A w budynku było prawdopodobnie pięć takich pięter!

Trzeba powiedzieć, że to gitary dla muzyków, którzy chcą kupić dobrze zachowane, ładnie utrzymane instrumenty, w których nie ma nic do poprawy, w cenach, które tę kondycję dobrze odzwierciedlają. Osobiście nie robiłbym tu zakupów, chyba że znalazłbym szczególną okazję. Prawdziwa okazja to dla mnie gitara, która wymaga nieco pracy, kupienia paru części i dopieszczenia (prawdopodobnie dokładnie to samo robi się w tych sklepach).

YAMAHA BUILDING, GINZA

Ginza to naprawdę przyjemne miejsce. Taki sam status miała Shibuya w latach 60. – spotykała się tu młodzież. Szybko stała się jednak jedną z droższych dzielnic, gdzie swoje flagowe sklepy otworzyły największe firmy. To tutaj, naprawdę super sklep, ma firma Apple – obsługa nie korzysta w nim z kas, ale chodzi z przenośnymi skanerami, które rozpoznają produkt, obciążając naszą kartę kredytową – drukują rachunek i gotowe. Fajne!
W Ginza jest największy sklep Yamahy, z kilkoma piętrami, na których rozlokowano instrumenty muzyczne, takie jak skrzypce, klarnety i trąbki. Jak się można domyślić, wybór jest ogromny. Wyobraźcie sobie długi rząd błyszczących trąbek – niesamowite!

5G, HARAJUKU

5G to sklep-legenda, do którego pielgrzymują ludzie z całego świata. Zajmuje się głównie profesjonalnym sprzętem, nie hi-fi, ale jest niesamowitym miejscem dla wszystkich, którzy lubią analogowe syntezatory czy kompresory, korektory EQ i efekty. Widziałem tutaj niezwykłe syntezatory, firm Sequential Circuits, Moog, Arp i Roland. Niektóre urządzenia pro można wykorzystać w systemach hi-fi, ponieważ jakość ich dźwięku jest porównywalna lub lepsza niż najlepszego hi-fi. Trzeba jednak uważać na niedrogi sprzęt pro – tak naprawdę wcale nie jest pro. Podobnie jak większość miejsc w Tokio, 5G jest trudny do odnalezienia, w sieci można jednak znaleźć wskazówki, jak do niego dotrzeć.

ECHIGOYA, SHIBUYA

Nieco klaustrofobiczny, mieszczący się na 9. piętrze sklep, za to pełen vintage’owych syntezatorów, perkusji i efektów studyjnych. Rywalizujący z 5G, ma czasem ukryte niezwykłe perły. Widziałem tam niezłe elektryczne fortepiany Rhode. Całkiem niedaleko jest potężny sklep Tower Records w Shibuya z ośmioma piętrami, również wart odwiedzenia.

TOKYU HANDS

To fantastyczne miejsce dla tych, którzy samodzielnie budują lub modyfikują sprzęt. Lubię maksymalizować jakość dźwięku mojego systemu zmieniając elementy i materiały – w Tokyo Hands znalazłem pełną gamę przydatnych rzeczy, na przykład heban, który posłużył mi do wymiany mostka w wyjątkowej gitarze, taśmę teflonową, służącą jako materiał izolujący, delikatne szczoteczki z sobolim włosiem, służące do oczyszczania kapsuł mikrofonów i specjalny materiał do tłumienia układów scalonych (generują one mikrorezonanse i wibracje, które niekorzystanie wpływają na ich pracę). Tokyu Hands to także zabawa – gadżety, gry i produkty na podarunki dla odwiedzających Japonię. Sieć ma kilka sklepów rozrzuconych po Tokio, wszystkie są kilkupiętrowe i można w nich przyjemnie spędzić kilka godzin.

MADE IN JAPAN

Jeśli miałbym wskazać na jedną rzecz, którą szczególnie lubię w sprzęcie audio to jakość budowy i precyzja wykończenia. Uwielbiam drogie materiały i projektowanie urządzeń z zapasem, naddatkiem („over-engineering”). Uwaga przyłożona do tych detali przekłada się zazwyczaj na jakość dźwięku. Kiedy Marty McFly mówił Docowi, że „wszystko, co najlepsze produkowane jest w Japonii” nie mylił się [Martin Seamus „Marty” McFly to bohater filmu Powrót do przyszłości, w którego wcielił się aktor Michael J. Fox – przyp. red.]. Doświadczenie nauczyło mnie, że jakość budowy produktów MIJ z lat 80. i 90. jest absolutnie bezbłędna. To czas ekonomicznego boomu w Japonii – słyszałem opowieści o tym, jak niemal dosłownie wyrzucano pieniądze oknem (jeśli nie miałeś więcej niż sto dolarów, nie mogłeś zamówić taksówki). To nieliczące się z kosztami podejście jest widoczne w wielu produktach audio z tamtych czasów. Na szczęście możemy je wszystkie kupić teraz po mocno obniżonych cenach.
High-end, całkowicie produkty dual-mono z układami dyskretnymi, w których zastosowano egzotyczne materiały, masywne, drogie transformatory, grube, miedziane obudowy i konstrukcje spełniające wymagania przemysłu wojskowego z właściwie obliczonym okablowaniem – to tylko kilka rzeczy, dzięki którym ten sprzęt brzmi wybitnie.


JAKOŚĆ BUDOWY

Mam w swojej kolekcji vintage’owe mikrofony Sony (C-48s, C-350s), urządzenia pogłosowe (Sony DPS-R7, Ibanez [budowane przez Sony] SDR-1000), wszystkie z połowy lat 80. – wciąż wyglądają i działają po prostu fantastycznie. Niektóre z urządzeń, np. Sansui, zbudowane są jak czołgi. Są jak wojskowe wyposażenie, z ciężkimi, solidnymi przełącznikami, gałkami, które nie kręcą się jak chorągiewki na wietrze i wskakują na miejsce z zachwycającym kliknięciem. Potencjometry suną gładko – nie za sztywno, nie za lekko, tak jak trzeba. Wykonane są tak, jak produkty przemysłowe, które mają przez lata pracować bezawaryjnie. To oczywiście podejście geeka bez cienia wstydu, ale sprawdzanie jakości nieznanego mi produktu przez kręcenie jego gałkami stało się dla mnie nową tradycją.
Także ciężar tych urządzeń jest ważną wskazówką, mówiącą o ich jakości. Jeden ze wzmacniaczy Sony, który widziałem ważył 27 kg! Miał w środku grube, miedziane chassis i dwa ogromne transformatory. Nic dziwnego, że te bestie przetrwały w tak dobrym stanie!

Rzecz w tym, aby docenić pochodzące z Japonii technologie, powstałe w tamtych czasach. Teraz mogą się wydawać przestarzałe, ale prawda jest taka, że są lepsze niż znaczna większość urządzeń produkowanych dzisiaj – no, chyba że kupujemy najdroższy high-end.
Jest to szczególnie widoczne w przypadku firmy Sony, mającej wówczas swój złoty okres, którego dzisiaj już nie widać. Warto więc upolować produkty tego typu na eBayu lub Amazonie JP. Są zwykle w dobrym stanie, a jakby co, to można przywrócić im pełną chwałę wymieniając kondensatory i inne podzespoły. Uważajmy jednak na niektórych sprzedawców windujących ceny – odróbmy pracę domową, porównując ceny w różnych miejscach.

PŁYTY

Ostatnią rzeczą, o której chciałem powiedzieć w kontekście Japonii to płyty – jesteśmy w mieście, które jest najlepszym miejscem na ziemi na zakupy używanych płyt winylowych. Winyl jest delikatnym medium, dlatego używane czarne płyty są często w złym stanie (nawet te „dobre” mają zwykle parę rysek). Japończycy najwyraźniej niańczą swoje płyty, ponieważ większość z tych, które widziałem były w idealnym stanie – mówię dokładnie to, co mówię: w idealnym. Wyglądają, jakby były grane raz, czy dwa i oceniając je trzeba by je zakwalifikować jako 'near mint' (NM) lub 'mint' (M). Jeślibym był w stanie przewieźć mój gramofon Bang & Olufsen do Japonii, korzystałbym z tego jak tylko się da (na przykład słuchając japońskiej reedycji Dark Side Of The Moon!).

REFERENCJA

Jedną z rzeczy, której jestem stale świadomy, to jakość dźwięku, w tym dźwięków wokół mnie. Czasem nagle skupiam się na niebywałej naturalności dźwięków codziennego życia i używam ich jako referencji przy porównywaniu sprzętów audio. Warto robić to regularnie po to, aby wciąż pamiętać, czym jest realny dźwięk. Dla przykładu, kiedy słyszysz profesjonalny kwartet jazzowy w otwartej przestrzeni, bez nagłośnienia, będą brzmieli perfekcyjnie, w niezwykle zbalansowany sposób, z wypełnionym, mocnym basem i ekstremalnie gładkimi średnimi i wysokimi tonami. Nie będzie tam cienia zapiaszczenia i zniekształceń i – poza ostrzejszymi momentami w brzmieniu saksofonu (który i tak będzie brzmiał doskonale) – nic w tym dźwięku nie będzie męczącego, irytującego.

Słyszałem całkiem sporo takich zespołów grających na ulicach Tokio, zarówno z nagłośnieniem, jak i bez. Na jednym z takich koncertów słyszałem niesamowity pogłos od miotełek i kontrabasu, kreowany przez odbicia od znajdujących się 20 metrów za nami budynków. Brzmieli fantastycznie! W taki właśnie sposób powinien brzmieć idealny system audio. Wielu ludzi nie wierzy, że to jest możliwe, jednak wiem z doświadczenia, że jeśli przyłożymy wystarczającą uwagę do detali, można dojść do tego miejsca bardzo blisko – mój system, dzięki poprawkom i kalibracji, jest właśnie w tym miejscu.


ZBYT GŁOŚNO!

Problemem obsesji na punkcie dźwięku jest to, że zły dźwięk w łatwy sposób może nas wybić z rytmu, zniesmaczyć. W zeszłym roku byłem na koncercie Paula McCartneya, który miał miejsce w Tokyo Dome („Out There Tour”). Występ był genialny, niestety dźwięk był po prostu zbyt głośny, był chrapliwy i zniekształcony. Biorąc pod uwagę to, że mówimy o społeczeństwie, które niemal nie narzeka, nie zaskoczyło mnie to. A jednak, stojąc przy tylnej ścianie obiektu mieszczącego 55 000 ludzi musiałem do połowy zasłonić uszy palcami (przede wszystkim dlatego, żeby nie uszkodzić sobie słuchu). Było to żenujące i choć przykro mi z powodu Paula, muszę być szczery i powiedzieć, że w ten sposób słychać go było lepiej! Mogłem rozróżnić poszczególne instrumenty, poprawił się także balans tonalny (zakładam, że chodziło o takie same problemy, jak przy kalibracji systemu słuchawkowego).

Chciałbym przy tej okazji powiedzieć też parę słów o fenomenie dotyczącym koncertów, podczas których widownia bywa po prostu gigantyczna. Występy zespołów poza Japonią kompletnie nieznanych, a nawet przedstawienia dla dzieci zawsze wypełniają się do ostatniego miejsca. To odbicie społeczeństwa nastawionego na konsumpcję. Niemal każdy tutaj pracuje bardzo długo (praca po 15 godzin dziennie wcale nie jest rzadkością), co generuje duże sumy pieniędzy, które można przeznaczyć na dowolny cel. Nic więc dziwnego, że japońska ekonomia jest 3., pod względem wielkości, na świecie.

PROBLEM OCHRONY ŚRODOWISKA

Mieszkając w Japonii zauważyłem jedną ciekawą rzecz: odsłonięte metalowe elementy (jak nikiel) w urządzeniach elektrycznych po krótkim czasie pokrywają się nalotem, jakby były pokryte białym proszkiem. Nie jestem pewien, czy chodzi o wilgotne lata i suche zimy, ale widziałem wiele gniazd RCA, XLR i TRS z tego typu zmianami. Dopóki metal znajduje się w obudowie, jest chroniony, jego powierzchnia się nie zmienia – tak jest w przypadku stali nierdzewnej i aluminium. Na szczęście to dla mnie żaden problem, ponieważ czyszczę styki 100% alkoholem izopropylowym (isopropanol), gąbką i mikrofibrą, co daje powierzchnię wypolerowaną jak lustro – idealną dla transferu sygnału elektrycznego. Jeśli kupujesz używany sprzęt z Japonii lub podczas wycieczki do Japonii, warto zwrócić na to uwagę.

LATA I ZIMY

Być może związek z wilgotnością ma też coś, co zauważyłem jeśli chodzi o gitary. Jestem niemal pewien, że ekstremalne wahania wilgotności – w lecie to około 80-90%, a zimą 10-10% - z czasem dają pozytywne efekty w barwie tych instrumentów. Drewno absorbuje wilgoć, wobec czego powiększa swoją objętość, a potem z powrotem się kurczy, schnąć w suchym powietrzu. To znany fenomen – brzmienie gitary poprawia się z czasem, kiedy się na niej gra, ponieważ drewno traci naprężenia wewnętrzne i uzyskuje odpowiednią formę przez rezonanse fal dźwiękowych, które generuje. Myślę jednak, że dużą rolę gra tutaj również wilgotność. Jeśli wyobrazimy sobie ten proces w przyspieszeniu tak, aby widzieć efekty rozprężania się i schnięcia drewna przez 10 lub 20 lat, zobaczylibyśmy, że gitara „oddycha”, powiększając się i kurcząc w niewielkim stopniu, „układając” drewno, poprawiając jego własności mechaniczne.


Elektryczne gitary Greco i Tokai to znane kopie Gibsona – w niektórych przypadkach jakość ich budowy przewyższa nawet oryginały. Mogę to potwierdzić – moja gitara Greco Firebird typu “neck-through” z mahoniowym gryfem ma niewiarygodną tonalność i wybrzmienie. Pochodzi z 1978 roku, ma już więc parę lat, parę takich cykli zmiany wilgotności przeżyła i jest po prostu fantastycznym instrumentem. Ważniejszy od tego jest jednak fakt, iż niedrogie, fajne gitary Yamahy z serii G i skrzypce Suzuki z serii C brzmią znacznie lepiej niż powinny, z mocnym zakresem basowym, bogatą, ale klarowną średnicą i fantastycznymi transjentami. To ukryte klejnoty i jestem ciekaw, czy kiedykolwiek wcześniej te gitary, kosztujące jakieś £50 ($75/¥9000), brzmiały lepiej niż tutaj.

FADE OUT

Japonia, a Tokio w szczególności, to niezwykle absorbujące miejsce, pełne niespodzianek, miejsc, które warto odwiedzić i interesujących rzeczy, które trzeba zobaczyć. Niezależnie od tego, czy chcecie zabrać do domu vintage’ową gitarę Greco/Gibson, siatę idealnych płyt LP czy po prostu wyszperane, odbite domowym sposobem mangi, to miejsce, które trzeba odwiedzić. Przy obecnym kursie jena to całkiem przystępne cenowo miejsce i widziałem wielu ludzi z UK, Europy i USA spędzających tutaj ostatnio wakacje. Tak więc przed nami dobre czasy.

Mój system audio

Stax SR-202/SRM-1/MK-2
KingRex Unanimous uArt + custom silver/Teflon USB cable
Mac Pro/Surface Pro
Software: Magix Samplitude, Reaper, Fidelia, iZotope RX
Plugins: DDMF LP10 True Stereo EQ, DMAX DEQ Type A EQ, Isone Pro HRTF/crossfeed, Voxengo MSED

Referencyjne płyty/nagrania

Radiohead, OK Computer, LP
Depeche Mode, Violator
Chesky Records, The Ultimate Demonstration Disc (UD95)
Prodigy, Fat Of The Land
Gorn Levin Marotta, From the Caves of the Iron Mountain (binaural)
Norah Jones, Come Away With Me (oryginalny remaster CD/Sterling Sound)
Twin Peaks. Fire Walk With Me, OST
Björk, Debut
The Beatles – 24-bit remasters
Sara K, If I Could Sing Your Blues
Elvis Presley, Devil In Disguise
Johan Sebastian Bach, Brandenburg Concerto No.6

O AUTORZE

MARK ROBINSON jest “Anglikiem w Japonii”, jak sam o sobie mówi. Mieszka w Tokio i zajmuje się dźwiękiem profesjonalnie oraz hobbystycznie. Od lat jest czytelnikiem „High Fidelity”.

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
  • Shiodome City, niedaleko Ginzy
  • Sklep firmowy Yamahy, 4. piętro, instrumenty dęte i smyczkowe
  • Sklep firmowy Yamahy, trąbki i puzony
  • Flety, klarnety na 4. piętrze sklepu Yamahy, Ginza
  • Sklep firmowy Yamahy, skrzypce
  • Sklep firmowy Yamahy, skrzypce – te skrajnie po prawej stronie kosztują 40 000 dolarów amerykańskich
  • Dystrykt Ginza – w każdy weekend cała ulica wyłączana jest z ruchu kołowego
  • Radio Department Store, Akihabara – radioodbiorniki vintage firm National i RCA
  • Radio vintage firmy RCA
  • Wzmacniacze lampowe, baterie, aparaty fotograficzne
  • Walkman Sony WM-10, z 1982 roku
  • Walkmany Sony. Sony TPS-L2 był pierwszym walkmanem w historii! Pochodzi on z 1979 roku
  • Vintage’owe lampy Toshiby, NEC-a, Panasonica (National) i Mazdy (jap. マツダ, wymawia się: ‘Matsuda’)
  • Urządzenia do pomiarów i kalibracji
  • Tranzystorowe radioodbiorniki Sony i Hitachi
  • Płytki miedziane przeznaczone do wykonywania ścieżek
  • Skrzyżowanie Akihabara – na zdjęciu Radio Department Store (jap. ‘Radio Departo’, ラジオデパート) tuż obok budynku SEGA
  • Akihabara
  • Sklep Oyaide, naprzeciwko Radio Department Store
  • Sklep sprzedający wszystkie rodzaje lamp, Radio Department Store, Akihabara
  • Lampy Siemensa, Mullarda, General Electric, Raytheona, Toshiby, RCA i firmy Victor (JVC)
  • Wyposażenie studia - Sony DPS-R7 oraz pogłos Ibanez SDR-1000, kompresory dbx 160XT, mikser Allen and Heath
  • Program Voxengo MSED (mid/side)
  • Program do korekcji DDMF LP10 True Stereo EQ (warto zwrócić uwagę na 10 dB skalę)
  • Mastering materiału z kasety magnetofonowej, przy użyciu magnetofonu Sony TC-KA3ES, w programie Reaper/Samplitude
  • Urządzenia przemysłowe, na których pracowałem charakteryzują się niebywale wysoką jakością budowy, wykonane w Japonii w latach 80.
  • Wysokiej klasy wykonanie i materiały
  • Znakomity transformator
  • Najlepsze ramen (japońskie kluseczki)
  • Gitara basowa Guyatone VB-28