pl | en

Przedwzmacniacz gramofonowy MM

 

Remton
LCR

Producent: REMTON audio s.r.o.
Cena (w czasie testu): 3480 euro

Kontakt:
Křižíkova 159/56
Praha 8 | 186 00
Czech Republic

info@remton.eu

www.remton.eu

MADE IN CZECH REPUBLIC


zadko spotykam się ostatnimi czasy z przedwzmacniaczami przeznaczonymi wyłącznie dla wkładek MM (Moving Magnet), wysokopoziomowych MC (Moving Coil High Output), jak również MI (Moving Iron), których najbardziej znanym producentem jest Grado. Właściwie to nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Bez sekcji dla MC przedwzmacniaczy właściwie na rynku nie ma, poza dwoma kategoriami – bardzo tanimi urządzeniami, przeznaczonymi dla absolutnie początkujących fanów czarnych płyt i tymi dla bardzo wyrafinowanych melomanów. Ci pierwsi – wiadomo, każda złotówka jest ważna, dlatego uproszczenie układu, oparcie go (najczęściej) na pojedynczym układzie scalonym, jest pożądane. Przypadek drugi jest inny i wiąże się ze skłonnością do stosowania przez część audiofilów transformatorów podnoszonych napięcie z wkładek MC (tzw. „step-up transformer”), zamiast układów aktywnych. Najwięcej przykładów takich rozwiązań znam z Japonii – melomani wybierają tam transformator step-up dla konkretnej wkładki, podłączając go następnie do klasycznego przedwzmacniacza MM, aktywnego.

I to jest chyba ten przypadek. Jak pisze poniżej Alexander Remmer, właściciel i konstruktor czeskiej firmy Remton, chciał on przygotować jak najlepszy przedwzmacniacz dla wkładek niskopoziomowych, licząc na to, że będzie on współpracował z topowymi wkładkami MM, MC HO lub MI, do którego można jednak podłączyć transformator step-up. I tak powstał model LCR z wykonywanymi na zamówienie w firmie Sowter cewkami, a także kondensatorami SCR oraz Itel. To przedwzmacniacz lampowy, z podwójnymi triodami ECC81 na wejściu, po jednej na kanał i E88CC na wyjściu, także po jednej na kanał.
I co się stało? Okazało się, że ludzie widząc lampy, wiedząc co w środku siedzi, chcą podłączać do przedwzmacniacza wkładki MC. Takie życie… Pan Alexander w dość prosty sposób zmienił więc wersję MM w MC, dokładając na wejściu – tak, tak – transformatory dopasowujące step-up. Tak powstał przedwzmacniacz gramofonowy, przeznaczony jedynie dla wkładek MC, z możliwością ustawiania impedancji wejściowej – wersja MkII testowanego urządzenia.

Do testu otrzymaliśmy wersję podstawową (MkI), przeznaczoną dla wkładek MM. Dlaczego? To – według szefa Remtona – znacznie lepsze wyjście: „zdecydowanie wolę korzystać z wkładek MC z zewnętrznym transformatorem dopasowującym. W naszej opinii ci, których stać na LCR, stać też na transformator MC…” Jak mówi, uniwersalne transformatory step-up Sowtera, które zastosował w wersji MkII są bardzo dobre, ale przecież jest wiele znacznie lepszych. Wersja podstawowa przedwzmacniacza LCR jest więc według niego tą bardziej wyrafinowaną.

Urządzenie wygląda bardzo porządnie, świetne gniazda też dobrze nastrajają. Przyjemnie wyglądają również opisy na przedniej ściance. Czy to przypadek, że logo firmy ma liternictwo do złudzenia przypominające to, które stosuje japońska firma Phasemation? Nie wydaje mi się – to raczej hołd dla tego wybitnego specjalisty. I nie jest przypadkiem, że w jego ofercie są dwa transformatory dopasowujące step-up T-300 i T-500.

ALEXANDER REMMER
Remton | właściciel, konstruktor

Moja firma jest młoda. Założyłem ją w czeskiej Pradze, z myślą o tym, aby budować wysokiej klasy lampowe przedwzmacniacze gramofonowe w przystępnych cenach. Pierwszą wystawą, w jakiej wzięliśmy udział był High End Praha 2013, gdzie zaprezentowaliśmy modele remton 383 oraz Remton 8352 (patrz TUTAJ i TUTAJ).

Remton LCR po raz pierwszy publicznie został pokazany w czasie wystawy High End 2014 w Monachium. Przedwzmacniacz zbudowany jest z wykorzystaniem indukcyjnego układu korekcyjnego RIAA, z filtrami LCR, w których zastosowałem cewki firmy Sowter, kondensatory SCR oraz Icel, a także precyzyjne, bezindukcyjne oporniki. Przez wlutowaniem do płytki, wszystkie elementy są mierzone i na tej podstawie dobierane.

Dotychczas nasze przedwzmacniacze wykonywane były w wersji MM, ponieważ uważamy, że aby wydobyć z wkładki MC to, co najlepsze, musi być ona obciążona stosownym transformatorem step-up. Nasi klienci chcieli jednak, aby można było do niego podłączyć również wkładki MC, przygotowaliśmy więc wersje MkII modeli Remton 383 oraz Remton LCR, z wbudowanymi na wejściu transformatorami step-up Sowtera.


Przedwzmacniacz Remton LCR został przygotowany (zoptymalizowany) pod kątem współpracy z transformatorem typu step-up. Może pracować, to oczywiste, jak klasyczny przedwzmacniacz MM, jednak chyba tylko w przypadku współpracy z drogimi wkładkami typu MI (Moving Iron), np. Grado.
Do testu użyłem więc transformatora T-500 firmy Phasemation. Najpierw określiłem jego wpływ na dźwięk, podłączając go do sekcji MM mojego przedwzmacniacza RCM Audio Sensor Prelude IC, a potem do Remtona LCR.

Płyty użyte w teście (wybór)

  • Arp-Life, Z bezpieczną szybkością, Polskie Radio/GAD Records GAD LP 004, „Limited Edition of 100 grey wax” 180 g LP (1978/2014).
  • Diana Krall, All for You, Verve Music Group/ORG ORG 006, 2 x 180 g LP (1996/2009); recenzja TUTAJ.
  • Dire Straits, Brothers in Arms, Warner Bros./Mobile Fidelity Sound Lab MFSL-2-441, “Special Limited Edition No 3000”, 2 x 180 g, 45 RPM LP (1985/2014).
  • Edward Artemiev, Solaris (Original Soundtrack), Mirumir MIR100705, 180 g LP (1972/2013); recenzja TUTAJ.
  • Kraftwerk, Computerwelt, EMI Electrola GmbH 1C 064-46 311, LP (1981).
  • Maria Callas, Maria Callas Remastered, Warner Classic 624295, 180 g LP (2014).
  • Miles Davis & Milt Jackson, Miles Davis All Star Sextet/Quintet, Prestige/Victor Musical Industries SMJ-6530, LP (1956/1976).
  • Niemen Enigmatic, Niemen Enigmatic, Polskie Nagrania MUZA XL 0710-711, 2 x LP (1971).
  • Skaldowie, Krywań Sessions 1971-1973. The Complete German Radio Recordings, Kameleon Records KAMLP 8, 180 g, “Purple Wax” LP (2014).
  • Yasunao Tone + Talibam! + Sam Kulik, Double Automatism, Karlrecords, 180 g LP + Test Pressing (II) (2015).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Filozofia brzmienia przedwzmacniaczy, w których wkładka obciążona jest elementem pasywnym, indukcyjnym (transformatorem) różni się od tej, która stoi za układami aktywnymi. To chyba jasne, inaczej nie byłoby zwolenników tych dwóch, tak różnych sposobów wzmacniania sygnału. Remton jest chyba jednym z lepszych przykładów na to, jak modeluje się dźwięk w tych pierwszych, ponieważ z jednej strony ma oczywiście swój własny „rys”, charakter, który nakłada na dźwięk, a z drugiej pokazuje elementy, które znam z przedwzmacniacza Manley Steelhead v2, wspólne dla przedwzmacniaczy z wejściem transformatorowym. Żeby nie utrudniać, opiszę dźwięk łącznie dla obydwu i tylko tam, gdzie to konieczne, będę zaznaczał, że chodzi albo o charakter WŁASNY testowanego przedwzmacniacza, albo o sposób kształtowania dźwięku przez tego typu SYSTEM.

Dźwięk systemu jest gęsty i organiczny. To rzecz, która zwraca uwagę od razu, przy pierwszej płycie, ale ma się ją w głowie także po wielu dniach słuchania muzyki. Wysycenie barwą jest w tym przekazie ponadprzeciętne i przypomina to lekkie podciągnięcie barwy i kontrastu przy obróbce zdjęć. Bez przesady, tylko na tyle, aby wszystko było nieco żywsze niż w rzeczywistości, a przez to bardziej atrakcyjne. Normalna sprawa. Czeski przedwzmacniacz robi to jednak w szczególnie ujmujący sposób. Nie podbarwia w wyraźny sposób niskiej średnicy, nie dopala basu, a jednak dźwięk jest z nim duży i „dotykalny”.
Wyjątkowo duże wrażenie robi ta druga cecha, ponieważ tego zwykle się spodziewamy po wzmacniaczu lampowym i rzadko to otrzymujemy. Remton przybliża pierwszy plan, wydłużając przez to wymiar w głąb i plastycznie pokazując instrumenty w trójwymiarowej przestrzeni. Nie jest ona opisywana wyraźnie, ani zbyt selektywnie – to rzecz, którą wnosi od siebie transformator (każdy). Ma jednak rozmach i wielkość, i naturalną strukturę, dającą duży, ciepły dźwięk.

Największe wrażenie robi to przy nagraniach mono, bo z nimi właśnie potrzebny jest tor, w którym źródła mają duże rozmiary, także (subiektywnie oczywiście) wszerz. Testowany przedwzmacniacz dawał taki właśnie obraz, ukazując Davisa i jego quintet oraz sextet grających z feelingiem, w dużej przestrzeni, w gęsty sposób. Płytę Miles Davis All Star Sextet/Quintet z 1956 roku mam w japońskiej wersji wydanej w 1976 roku. Choć ukazała się na stosunkowo lekkim krążku (czasy „180 g Heavy Weight” były wciąż daleką przyszłością), nie na „deep groove” (jak oryginał), to dźwięk tego wydania ma niesamowitą spójność. Dźwięk wydaje się wręcz ciepły, choć taki nie jest. Remton zagrał tę płytę zarówno ciepło, jak i plastycznie, nie sklejając wszystkiego w coś bezkształtnego – a tak duża część przedwzmacniaczy gramofonowych robi. Dźwięk był nieco wolniejszy i nie tak dynamiczny, jak z moim przedwzmacniaczem odniesienia, RCM Audio Sensor Prelude IC, ale też był po prostu inny. Był gładszy, cieplejszy, bardziej namacalny, bliżej miejsca odsłuchowego, był też bardziej organiczny.

A organiczność to cecha, dla której – jak zakładam – ludzie stosują transformatory step-up. Dostajemy z nimi coś w rodzaju „udźwięcznienia” brzmienia, bez jego rozjaśniania. Mówię o dużej energii średnich i wysokich tonów, przy zaokrągleniu ich ataku. To właśnie dlatego dźwięk tego systemu jest tak intensywny. Jest też nienarzucający się. Co więcej – wydaje się, jakby system z przedwzmacniaczem i transformatorem „zagarniał” pod swoje skrzydła wszystkie płyty, jakich słuchamy. A nie poprzestałem na klasykach, krążkach, które po prostu grają, niezależnie od tego, czy słuchamy ich na Pro-Jekcie za 1000 zł, czy TechDASie za 250 000 zł, jak Brothers in Arms Dire Straits albo All For You Diany Krall, choć od nich zacząłem.

Ta pierwsza została właśnie wydana przez Mobile Fidelity na dwóch 180-gramowych krążkach 45 rpm. Łamiąc swoją zasadę, MoFi wydało ją w serii „Original Master Recording”, w której ukazują się wyłącznie reedycje dokonane z analogowych taśm-matek. A, jak wiadomo, ta płyta Straitsów została nagrana cyfrowo i przez analogowy stół zmiksowana do stereo na taśmę cyfrową (DASH lub DAT – nie jest to pewne). Jakby nie było, najnowsza wersja brzmi fantastycznie i prawdę mówiąc mam gdzieś, z czego została zrobiona – po prostu słucha się jej z przyjemnością i tyle. System z czeskim przedwzmacniaczem zagrał ją gładko, gęsto, podkreślając głos Knopflera, a także – w Money For Nothing - Stinga. Gitara lidera była prominentna i gęsta, choć nie była tak trójwymiarowa i wyraźna, jak z RCM Audio. Mniejsza selektywność i mniejsza dynamika to bowiem elementy, którymi płacimy za organiczność i namacalność (i ciepło, ale to ma mniejszy wpływ na brzmienie).

Brzmienie przedwzmacniacza zostało jednak ukształtowane tak, aby wydobyć jak najwięcej z tego, co taki zestaw, tj. transformator i lampy, są w stanie dać. Nie miałem ich do porównania bezpośrednio obok siebie, ale doskonale pamiętam, mam to przecież zapisane, czym różnił się, już przywoływany, Steelhead Manleya i mój (tzn. RCM Audio) Sensor Prelude IC.

Teraz, porównując Sensora oraz testowany przedwzmacniacz, jestem w stanie te spostrzeżenia porównać (między innymi dlatego muszę być absolutnie szczery w swoich testach – sam z nich później korzystam). Wynika z nich, że amerykański przedwzmacniacz był nieco bardziej rozdzielczy i dynamiczny niż system złożony z Phasemation i Remtona. Ale był też bardziej podbarwiony, szczególnie na niskiej średnicy.

Japońsko-czeski duet pokazywał płyty w bardziej wyrównany i wyważony sposób. Był też bardziej dźwięczny i „aktywny” w dziedzinie różnicowania barw. Nie tylko z Dire Straits, czy Dianą Krall (piękne wydanie Original Recording Group na dwóch krążkach 180 g), ale także z płytami, które do sekcji „easy listening” nie należą, nawet nie wiedzą, gdzie to leży – np. z najnowszym wydawnictwem Karlrecords z eksperymentalną elektroniką, płytą Double Automatism Yasunao Tone + Talibam! + Sam Kulik, czy z soundrackiem do filmu Solaris w reżyserii Andrieja Tarkowskiego (Андре́й Арсе́ньевич Тарко́вский, 1932–1986) z muzyką Eduarda Artemieva (Эдуа́рд Никола́евич Арте́мьев). To nie są proste muzyczki, kawałki, czy jak je tam nazwiemy, To gęsta, działająca na wielu poziomach muzyka, która nie ma „bawić”, a docierać głębiej, do samego środka.

Remton, z pomocą Phasemation T-500, pięknie pokazał wielowymiarową strukturę tej muzyki. Nie przesadził też z jej sterylizacją, tj. nie starał się pokazać szczegółów kosztem spójności. Podobnie zachowuje się z materiałem naciętym z taśm cyfrowych – tak swoje płyty przygotowuje Karlrecords i tak przygotowano materiał do krążka Maria Callas Remastered. Wydano ją z okazji ukazania się boxu z twórczością śpiewaczki w nowym remasterze. Brzmienie winylu jest nieco lekkie i nie tak nasycone, jak z oryginałami. I to słychać, nawet jeśli wiemy, że Remton dopieszcza takie detale, dopala nasycenie, kręci niską średnica oraz wyższym basem. Różnicowanie dźwięku jest w nim więc wystarczająco dobre, pomimo nie najwyższej selektywności.

Podsumowanie

Nie jestem fanem transformatorów step-up. Wynika to z moich osobistych preferencji i wyborów, a nie z przekonania o wyższości jednej techniki nad drugą – wiem, że są sobie równoważne. Remton LCR i Phasemation T-500 są dobrym przykładem na wysokiej klasy system tego typu. Dźwięk nie jest tak dynamiczny i tak rozdzielczy, jak z systemami aktywnymi za te pieniądze i droższymi (np. RCM Audio THERIAA i SPEC REQ-S1 EX ).

Jest za to gęsty, namacalny, pełny i dźwięczny, Jego organiczność, tj. pokazywanie dźwięku w taki sposób, że sprawia ona przyjemność, że chce się słuchać, jest jednak wyjątkowa. Właśnie za to Japończycy kochają systemy z transformatorami. Przedwzmacniacz będzie dla nich bardzo dobrym partnerem w odsłuchach, dodając do równania nasycenie i ciepło, gęstość i bardzo ładne barwy. Nagrania monofoniczne będą miały duży wolumen, a stereofoniczne będą bliskie, namacalne. Mocny, całkiem niski bas będzie zaś dobrym fundamentem dla dowolnego przekazu.

Przedwzmacniacz nie jest za duży, ani za mały – po prostu w sam raz. Wygląda klasycznie dla tego typu produktów, przygotowanych przez małe firmy – ma albuminową ściankę przednią i obudowę wykonaną z giętych, stalowych blach. Klasycznie również nóżki są absolutnie symboliczne.
LCR jest urządzeniem minimalistycznym, tj. nie ma żadnej możliwości zmiany obciążenia wkładki. Jedynym przełącznikiem, jaki z nim dostajemy jest wyłącznik sieciowy – ładny, niewielki hebelek powiązany z zieloną diodą. Wydaje się, że powody takiego stanu rzeczy są dwa: potrzeba redukcji kosztów (urządzenie miało być przystępne cenowo), a także pochodzenie – to przecież przedwzmacniacz MM.

Nic więc dziwnego, że także tylna ścianka jest maksymalnie uproszczona – to tylko para wejść i wyjść RCA, a także gniazdo sieciowe IEC z bezpiecznikiem. Gniazda RCA są jednak bardzo dobre, przypominają gniazda WBT. Chciałbym zwrócić uwagę na świetnie dobrane liternictwo i ładnie wykonany opis na tylnej ściance. Niemal zawsze to nijaka naklejka, albo słabej jakości sitodruk. Remton przygotował je inaczej – pomalowana na czarno ścianka tylna została wygrawerowana (?), opisy są więc nieco wklęsłe, srebrne.

Środek wygląda równie porządnie. To układ z pasywną equalizacją pomiędzy dwoma sekcjami wzmacniającymi, bez sprzężenia zwrotnego. Na wejściu, w sekcji wzmacniającej sygnał, mamy lampę E88CC słowackiej firmy JJ, ze złoconymi pinami, a na końcu, przy wyjściu lampę ECC81 tej samej firmy, także ze złoconymi nóżkami. Szkoda więc, że podstawki lamp nie są złocone. W LCR zastosowano rzadko spotykany, ale bardzo efektywny sposób minimalizacji przydźwięku , szumów i przesłuchów – lampy zamknięto w aluminiowych kubkach ekranujących. Układ wygląda niezwykle ładnie – uwagę zwracają ultraprecyzyjne oporniki, świetne kondensatory polipropylenowe SRC i Itel, a także cewki w kapsułach ekranujących, firmy Sowter. Sygnał do płytki z układem dostarczany jest dość długimi kabelkami ekranowanymi.

Zasilacz oddzielono od układu blachą ekranującą te dwie sekcje. Podstawą jest całkiem spory transformator toroidalny z zalanym środkiem i czterema uzwojeniami wtórnymi. Wygląda na to, że każdy kanał ma osobno zasilane anody lamp i osobno, też każdy kanał, ich żarzenie. Napięcie podawane jest z opóźnieniem („soft-start”), przedłużając żywotność lamp. Napięcie wejściowe AC filtrowane jest w dwóch, ładnie wyglądających filtrach typu podwójne Pi. Kondensatory filtrujące w zasilaczu to bardzo dobre Rubicony. Świetna robota, szczególnie (choć nie tylko) za te pieniądze!

Dane techniczne (wg producenta)

- Typ układu: pasywna equalizacja LCR
- Układ bez sprzężenia zwrotnego
- Soft-start
- Pasmo przenoszenia (RIAA): 20 Hz - 20 kHz (±0,3 dB)
- Czułość wejściowa: 5 mV
- Impedancja wejściowa: 47 kΩ
- Pojemność wejściowa: 100 pF
- Impedancja wyjściowa: 200 Ω
- Gain (MM): 38 dB
- Lampy: 2x JJ E88CC, 2x JJ ECC81
- Wymiary: 386 x 295 x 85 mm
- Waga: 6,5 kg
- Gwarancja:
- 2 lata na urządzenie
- 90 dni na lampy

Handcrafted in Czech Republic

DIRE STRAITS
Brothers In Arms

Warner Bros./Mobile Fidelity Sound Lab MFSL-2-441
“Special Limited Edition No 3000”
2 x 180 g, 45 RPM LP (1985/2014)

Historię powstania tej płyty, jak również jej kolejnych remasterów przestawiłem kiedyś w artykule Wojna światów. Nowe fakty i kolejne podejście do tej materii przedstawił w artykule Brothers In Arms at 45rpm From Mobile Fidelity Michael Fremer, recenzując najnowsze winylowe wydanie płyty, przygotowane przez Mobile Fidelity (czytaj TUTAJ). Przypomnę pokrótce, że materiał na tę płytę został nagrany na wielośladowym, szpulowym magnetofonie CYFROWYM Sony (16 bitów i 44,1 lub 48 kHz) i zmiksowany do stereo przez stół mikserski ANALOGOWY. Zmiksowany do stereo materiał nagrano na taśmę cyfrową w postaci 16/44,1. Przy zastosowaniu kodu SPARC byłaby to więc płyta DAD. Wszystkie wydania winylowe były nacinane z cyfrowej taśmy-matki o jakości CD.

Podobnie, tak się wydaje, postąpiono w przypadku najnowszej wersji BIA, wydanej przez Mobile Fidelity w ramach serii Original Master Recording, w której do tej pory wydawano jedynie mastery analogowe. Ale nie jest to pierwszy raz, kiedy firma odstępuje od swoich zasad, bo – przypomnę – podobnie było z płytami CD i LP Johna Lennona. Zostały one wykonane nie z oryginalnych taśm-matek, a z nowych, cyfrowych taśm, zremasterowanych pod okiem Yoko Ono. Stare, oryginalne taśmy-matki (analogowe) są „niedostępne”. Wydanie jest pięknie przygotowane, w rozkładanej okładce typu „gatefold”, z dwoma 180-gramowymi płytami 45 RPM.

Niezależnie jednak od tego, jak ta płyta została przygotowana, efekt jest olśniewający. Cyfrowe nagrania z połowy lat 80. brzmią dość jasno i ostro, chropawo i głucho. Taka była wówczas technika i to jedna z cech własnych tego czasu. Na płycie Dire Straits jest to zaznaczone, ale od niechcenia, mimochodem. Brzmienie jest gęste, mocne, pełne, nasycone. Fantastycznie brzmi bas – to będzie jedna z największych różnic pomiędzy tym i wszystkimi innymi wydaniami. Porównywałem wydawnictwo MoFi z oryginalnym tłoczeniem oraz z wersją CD uważaną z najlepszą – SHM-XRDC i wersja winylowa była DUŻO lepsza. Przestrzeń, barwa, różnicowanie – były naprawdę znakomite. Płyty słucha się wybornie.

Jakość dźwięku: 8/10
Remaster: 10/10

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-301

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1
Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono