Przetwornik cyfrowo-analogowy
Exogal
Producent: EXOGAL AUDIO |
przypadku tego testu wystarczy jedno słowo: Wadia – i wszystko jasne (www.wadia.com). Ta ikoniczna amerykańska marka przez całe lata była synonimem high-endowego źródła cyfrowego, jako że specjalizowała się w odtwarzaczach Compact Disc, zarówno zintegrowanych, jak i dzielonych. Później dołączyły do nich odtwarzacze SACD, np. model 581. Odtwarzacze Wadii korzystały z najlepszych dostępnych transportów, czyli VRDS, a potem VRDS-NEO firmy Teac, ale to sekcja DAC była oczkiem w głowie ich konstruktorów. Tym bardziej, że zawsze towarzyszyła im regulacja poziomu wyjściowego, prowadzona w domenie cyfrowej. Opracowany przez firmę proces DigiMaster obejmował filtrację cyfrową sygnału, jego upsampling (wraz z wydłużeniem słowa) oraz regulację siły głosu. Ta ostatnia wymaga redukcji rozdzielczości bitowej, upsampling był więc konieczny, aby sygnał z 16-bitowej płyty CD, a potem także 24-bitowego sygnału z płyt SACD, odtworzony został bez strat. Konstruktorzy wierzyli jednak w zasadę krótkiej ścieżki sygnału, a wyeliminowanie przedwzmacniacza znacząco ją skraca (o zaoszczędzonych pieniądzach nie wspomniawszy). Exogal Nie jest tajemnicą, że - założona w 1988 roku - Wadia w XXI wieku nie bardzo mogła się odnaleźć. Ogromne pieniądze zainwestowane w Power DAC Wadia 790, cyfrowy wzmacniacz, a właściwie DAC o dużej mocy, nie zwróciły się, ponieważ projekt nie trafił w swój czas (2000-2002, był to pierwszy wzmacniacz cyfrowy na świecie). Sprzedaż firmy zewnętrznemu inwestorowi była więc tylko kwestią czasu. W 2011 firma została kupiona przez włoski fundusz kapitałowy Fine Sounds, który wcześniej skupił pod swoimi skrzydłami Sonus fabera (2007), Audio Research (2009) i Sumiko (2010), a rok po Wadii także McIntosha (2012). Zmiana właściciela wiązała się ze zmianą profilu działalności. Niemogący się z tym pogodzić konstruktorzy, odeszli z niej i założyli własną firmę – Exogal. Jej nazwa została utworzona od „exo”, czyli „wyjście” i skróconej formy słowa „galaxy” (za: Vade Forrester , Auspicious Debut, „The Absolute Sound” 24 czerwca 2015). Innymi słowy chodzi o sprzęt „nie z tej Ziemi”. Firma zostaje zarejestrowana w 2013 roku nie przez żółtodziobów, a weteranów świata audio. To: Larry Jacoby (Vice President of Manufacturing Engineering), Jeff Haagenstad (Chief Executive Officer), Jim Kinne (Chief Technology Officer) oraz Jan Larsen (Chief Operating Officer). Technicznym mózgiem operacji jest Jim Kinne, autor takich ikonicznych urządzeń, jak „decoding computer” Wadia 27, transport Wadia 270 CD i Power DAC Wadia 790. Deklarują oni, że chcą produkować urządzenia optymalne w odsłuchu, a nie po prostu dobre w laboratorium pomiarowym. Produkty mają być zaprojektowane przez nich od A do Z przy użyciu najnowszych technologii. Mają być produkowane w USA, jak najbliżej ich siedziby w Minesocie. Mają być niewielkie i ładne. Mają mieć otwartą architekturę, umożliwiającą apgrejd oprogramowania, kiedy tylko zostanie opracowane. I mają być łatwe w sterowaniu, np. przez domową sieć komputerową wi-fi. Comet Ich pierwszym produktem jest przetwornik cyfrowo-analogowy Comet. Niedawno zaprezentowano jego uzupełnienie, wzmacniacz cyfrowy Ion Power DAC. Jest on o tyle ciekawy, że ma jedynie wejście HDMI, do którego można przesłać sygnał tylko z Cometa, w postaci cyfrowej. Wróćmy jednak do DAC-a. To niewielki, świetnie wyglądający przetwornik cyfrowo-analogowy, który oferuje szereg wejść: asynchroniczne USB (32/384 | DSD128), AES/EBU (24/192), S/PDIF (24/192), Toslink (24/96), a także analogowe RCA. Sygnał w tym ostatnim jest zamieniany na cyfrowy 24/96. Jest to konieczne, ponieważ Comet jest także przedwzmacniaczem – poziom sygnału na wyjściach analogowych możemy zmieniać w 100 krokach, a jego regulacja odbywa się w domenie cyfrowej. Sercem tego urządzenia jest sześciordzeniowy układ DSP z oprogramowaniem napisanym w Exogalu. Firma nie chce ujawnić, co dokładnie robi, ale z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że chodzi o filtry cyfrowe, upsampling itp. Właściwe przetworniki cyfrowo-analogowe są dwa: TI PCM 4104 dla wyjść głównych oraz TI PCM 5122 dla wyjścia słuchawkowego. Jak jednak mówi Jeff Haagenstad, CEO firmy, nie mają one zbyt wiele do roboty, bo większość działań, jakie zazwyczaj mają miejsce we współczesnych konwerterach cyfrowo-analogowych wydzielono do kości DSP przed nimi. Nie wiem, czy państwo pamiętają, ale niegdyś był to standard – DAC składał się z dwóch elementów: kości filtra cyfrowego oraz układu D/A. Wyjścia analogowe są podwójne – mamy parę niezbalansowanych wyjść RCA i parę zbalansowanych wyjść XLR. RCA i XLR mogą pracować jednocześnie – RCA można przeprogramować tak aby pracowały w trybie stereo, jako kanał centralny (zakładam, że w systemach wielokanałowych – materiały nie są w tej mierze jednoznaczne) lub dla subwoofera. Można na nich ustawić wówczas opóźnienie sygnału, jak w amplitunerach AV. Urządzeniem sterujemy na dwa sposoby: pilotem zdalnego sterowania lub przez aplikację na smartfona lub tablet. Pilot wygląda jak do bramy garażowej, ale jest całkiem wygodny – służy do zmiany siły głosu, wejścia i wyjścia (główne lub słuchawkowe) i aktywujemy nim również „mute”. Inaczej niż zwykle w trybie tym sygnał nie jest całkowicie wyciszany (tak działa tryb „Attenuator” we wzmacniaczach Accuphase). Aplikacja Exogal Remote App przeznaczona jest na smartfony i tablety Android (4.3 i wyżej, z obsługą BLE) oraz urządzenia Apple (iPad, iPhone 4s lub nowszy, iPod Touch). Comet jest także wzmacniaczem słuchawkowym – z boku umieszczone gniazdo typu duży jack (fi 6,3 mm) z osobno regulowaną siłą głosu i osobnym przetwornikiem cyfrowo-analogowym, innym niż na wyjściach głównych. Is High-Resolution Digital Audio for You? Comet, jeśli skorzystamy z wejścia USB, zaakceptuje niemal wszystkie dostępne na rynku pliki; pozostałe wejścia ograniczone są do sygnału PCM. Pojęcie „Hi-Res”, czyli „High Resolution Audio” nie jest mu więc obce. Żywiołem, w którym ludzie tej firmy czuli się najlepiej były jednak płyty Compact Disc (i kodowanie PCM). Nawet kiedy do gry weszły płyty SACD, to i tak sygnał z nich był transkodowany do PCM 88,4/24. W dzisiejszych czasach, kiedy „hi-res” jest modnym wytrychem, otwierającym serca i portfele klientów mówienie prawdy, czyli tego, co się naprawdę myśli jest aktem odwagi, szczególnie jeśli jest to niewielka firma. A jednak – na stronie producenta znajdziemy akapit zatytułowany: „Is High-Resolution Digital Audio for You?” („czy cyfrowe audio wysokiej rozdzielczości jest dla ciebie?”). Co samo w sobie nie jest niezwykłe – 99,999999% producentów odpowie na nie „jest dokładnie dla mnie”. Exogen odpowiada jednak zgodnie ze swoim sumieniem: „szczerze mówiąc – nie dla nas”. Dlaczego? – Powiem (za siebie) tak: bo to wciąż najlepiej brzmiący format cyfrowy. Jak mówią ludzie z Exogala: „nawet korzystając z formatów „low-quality”, w rozdzielczości CD (próbkowanie 44,1 kHz i 16-bitowa długość słowa) nasze algorytmy spowodują, że prawdopodobnie twoja muzyka zostanie oddana najlepiej, jak to jest możliwe”. W czasie testu płyty CD były więc moim priorytetem. Było to o tyle łatwe, że są nim zawsze. Przepiękne reedycje katalogu King Crimson na Platinum SHM-CD w formacie 7”, z boxami, perfekcyjnym odwzorowaniem poligrafii pierwszych japońskich wydań analogowych (dwa pierwsze wydania, tj. dwie okładki, na każdą płytę!), pierwsze krążki UHQCD (Ultimate Hi Quality CD), m.in. z koncertem Crimsonów, wiele płyt pana Winstona Ma, także z dedykacjami dla mnie, któremu w ten sposób chciałem oddać hołd i podziękować za wszystko, co dla nas zrobił - rest in peace przyjacielu! – wszystko to było podstawowym źródłem sygnału dla Cometa. Płyty kręciły się na odtwarzaczu Lektor AIR V-edition, z transportem Philipsa CD Pro2 LF i koaksjalnym kablem cyfrowym Acrolink Mexcel 7N-DA6100 trafiały do DAC-a. Urządzenie grało w systemie z aktywnym, lampowym przedwzmacniaczem Ayon Audio Spheris III, ponieważ uważam, że wysokiej klasy przedwzmacniacz jest w systemie niezbędny. Osobny odsłuch poświęciłem jednak na ocenę regulacji siły głosu w Comecie, podłączając jego wyjścia zbalansowane bezpośrednio do wejść w końcówce mocy Soulution 710. Osobny test przeprowadziłem ze słuchawkami wpiętymi bezpośrednio do DAC-a. Zaraz na początku okazało się, że jego wzmacniacz słuchawkowy ma zbyt niską moc, aby wysterować HiFiMANy HE-6, co akurat jest normą. W teście korzystałem więc Audeze LCD-3, AKG K701 oraz Sennheisery HD800 – przede wszystkim te ostatnie. Audeze i Sennheisery grały z kablami Noir Hybrid HPC firmy Forza Audio Works. Płyty były demagnetyzowane w urządzeniu Acoustic Revive RD-3. Płyty użyte do testu (wybór)
Nie będę się rozpisywał, postaram się zmieścić opis brzmienia DAC-a Comet Plus w możliwie najkrótszy sposób – mam jeszcze sporo płyt do przesłuchania, a dzień (i noc) jest krótki (nie ma to jak efektownie zacząć, prawda?). To absolutny przypadek, ale w krótkim okresie czasu miałem do czynienia z trzema produktami, które powodowały wypieki na twarzy i ekscytację tym, jak uzdalniały mój system odsłuchowy do odtwarzania muzyki. Były to: set kabli TARA Labs Evolution za ok. 200 000 zł, gramofon Kronos Sparta za około 130 000 zł (test w numerze lipcowym „High Fidelity”), a teraz jest to przetwornik cyfrowo-analogowy Exogal Comet Plus DAC za 3500 USD. I nic nie poradzę na to, że dysproporcja cenowa w żaden sposób nie oddaje tego, jak amerykański DAC gra. To nie jest najlepsze urządzenie tego typu, jakie znam, jakie miałem u siebie w domu, ale na pewno jedno z najbardziej interesujących. Ostatnim „dakiem”, który tak na mnie działał był Chord Dave za 47 000 zł. Comet Plus może nie jest aż tak wyrafinowany, ale nie brakowało mi z nim niczego. Poza tym jest inny. Jego brzmienie najłatwiej byłoby przyrównać do brzmienia kabli TARY z serii Evolution. To także bardzo zbliżony poziom jakościowy – nawet jeśli trochę przesadzam, to w dobrej wierze, tak w tej chwili czuję. Jeśli znają i pamiętają państwo dźwięk odtwarzaczy CD Wadii, musicie wyrzucić go z głowy, ten DAC jest zupełnie inny. A może zresztą nie, może wcale nie jest inny, a tylko rozwija w wirtuozerski sposób to, co panowie robili wcześniej? W tej chwili odsuwam to na bok. Najważniejsze, aby zapomnieć o stereotypowym dźwięku Wadii. Comet gra ekstremalnie otwartymi świeżym dźwiękiem. Po przejściu z Lektora AIR V-edition wydaje się, jakby polskie urządzenie było zawoalowane. Ale nie przez brak góry, ani jej małą energię – tego mu nie brakuje – a przez mniejszą ilość szczegółów, które z energii i ilości wynikają. Nawet dCS Rossini, przecież bardzo otwarty, świetny odtwarzacz, będzie nieco mniej „informacyjny” niż testowany DAC. Z rozmysłem nie mówię o „szczegółowości” i „detaliczności”, bo są one wrogiem różnicowania i bogactwa; ich nadmiar prowadzi do zubożenia dźwięku i jego szarości, a w efekcie martwoty. Mówię o prawdziwym bogactwie naturalnych wybrzmień, harmonicznych, pięknej łączności wszystkich podzakresów; nie tylko wysokich i średnich tonów, ale i niskich: od jakości wysokich tonów zależy także jakość basu – nic nie poradzisz, taka prawda. Niski zakres jest klarowny, ale i naturalnie miękki. Nie przedłuża podtrzymania i wybrzmienia, nie stara się pompować powietrza, dzięki czemu zachowuje zwartość, zarówno przy lepiej zarejestrowanych nagraniach, jak i przy tych gorszych. Jest bogaty i tłusty, ale wewnętrznie, „bebechowo”, a nie na pokaz. Jeśli miałbym go odnieść do innych urządzeń, to bliżej by mu było do basu CD9 Reference Audio Research niż do dCS-a Rossini; po drodze byłoby mu także z topowym, dzielonym odtwarzaczem MBS-a. |
Mimo to nie jest podobny do żadnego z powyższych. Ma i miękkość, i zwartość, jest szybki, ale i tłusty. Tak zresztą ten DAC brzmi jako całość, generalnie, bez rozbioru nad podzakresy. Kiedy puścimy płytę o realnej dynamice, dla przykładu niech to będzie piąta i finalna wersja Jazz at the Pawnshop. Vol. I, II & III według nieodżałowanego pana Winstona Ma, okażę się, że to niewielkie pudełko ma siłę rażenia C4 – brzmi tak, jakby było nim naładowane. Także polskie płyty, jak grana z płyty Master CD-R Go Right Kurylewicza w remasterze Jacka Gawłowskiego była wybitna (więcej TUTAJ). Dzieje się to bez wysiłku, bez spięcia, w bardzo naturalny sposób, co automatycznie przywołuje mi na myśl szpulowy magnetofon analogowy grający kopię taśmy „master”. Mówię o podskórnej dynamice, która nie przekształca się w swoją parodię przez podkreślenie ataku, czy akcentowanie części basu. To realna, niesamowita dynamika. Z obrazu magnetofonu skorzystam też przy opisie sceny dźwiękowej. Comet nie rozkłada jej na plany i bryły. Chciałoby się mieć bardziej namacalny dźwięk, ale to domena odtwarzaczy grających nieco inaczej – jak przywołany Lektor AIR V-edition, czy jego lepsza wersja, Lektor Grand SE. Także CD9 Reference mocniej wyodrębni te elementy, pokaże je bliżej, w bardziej zmysłowy sposób, chociaż przy mniejszej rozdzielczości i znacznie słabszej dynamice. Comet unifikuje plany i bryły, przynajmniej według „audiofilskiej” terminologii. Cały przekaz jest całością, a obraz instrumentów, z ich wagą, przestrzennością, kształtami, „tworzy się” u nas, na podstawie drobnych zmian w perspektywie, odmiennych barw, czegoś nieuchwytnego. To znacznie bardziej prawdziwy sposób prezentacji, tj. przypominający to, co jest na analogowych taśmach-matkach. Płyty z amerykańskim „dakiem” brzmią w nośny, porywający sposób. Zachęca on do sięgania po kolejną i kolejną, po kupowanie nowych, ich porównywanie i „obczajanie”. Z tego też powodu wydaje się niesamowicie dobrze różnicującym urządzeniem. Ale nim nie jest. To paradoks, bo wszystkie te cechy sugerują różnicowanie, ale Comet stara się, aby wszystkie płyty bez wyjątku grały w równie dobry sposób. Trochę, ale tylko troszeczkę, przypomina to moje spotkanie z czteropudełkowym odtwarzaczem dCS Vivaldi. Miałem wrażenie podobnego feelingu, flow muzyki z dowolną płytą. O zderzeniu piękna i różnicowania pisałem przy okazji testu serii Evolution TARA Labs, nie będę się więc powtarzał. Comet pokazuje wszystko to, co kiedyś Wadia, ale w o wiele lepszy sposób. To jednak wciąż swego rodzaju „wadiowanie”, w tym sensie, że wszystkie nagrania są świeże, pełne, gładkie, dźwięczne. Różnicowanie wewnętrzne, tj. w ramach jednego nagrania, jest ponadprzeciętne – tak dynamiki, jak i barwy. Kiedy na Lost & Found | The Radio Years Frank Sinatra śpiewa ciemnym, ciepłym, dużym głosem, a za nim gra dość jasna, pozbawiona podstawy basowej orkiestra, to owo rozróżnienie, wynikające z innego omikrofonowania i miksowania, jest dociągnięte na maksa. Głos jest gęsty i niski, a orkiestra wysoka i jasna. Ale nie rozjaśniona, nigdy nie jest nieprzyjemna, a głos nie jest sztucznie ocieplany i nie jest przybliżany. Ale puszczamy inną płytę, niech to będzie dla przykładu King Crimson, i różnicowanie przeprowadzane jest w taki sam sposób, podobnie jak na Sinatrze. To dźwięk piękny i wciągający, ale trzeba się liczyć z tym, że wcale nie jest uniwersalny, ani nie dla wszystkich. Jeśli cenicie sobie państwo „prawdę czasu, prawdę ekranu”, stawiacie ją wyżej od przyjemności słuchania, wówczas na Cometa nawet nie patrzcie. Jeśli jednak macie to gdzieś, jeśli szukacie w muzyce piękna – patrzeć nie przestawajcie, najlepiej jeśli go będziecie mieli u siebie w systemie. Comet jako przedwzmacniacz Ocena regulacji siły głosu polegała na porównaniu bezpośredniego połączenia wyjścia XLR Cometa i wejścia XLR wzmacniacza Soulution 710 z wyjściem RCA Cometa oraz wejściem RCA tego wzmacniacza, ale za pośrednictwem przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III. Układ bez przedwzmacniacza był więc zbalansowany, a z przedwzmacniaczem niezbalansowany. Ale tylko w ten sposób mogłem porównać obydwa układy natychmiast, przełączając wejście w końcówce i redukując/podnosząc siłę głosu w DAC-u. Siła głosu była za każdym razem taka sama – bez przedwzmacniacza w torze wyświetlacz Cometa wskazywał ‘86’. Regulacja siły głosu w DAC-u jest wysokiej próby. Mówię to niechętnie, ale bezpośredniość i namacalność dźwięku bez preampu była wyższa. Także dynamika i „natychmiastowość” przekazu bez Ayona były lepsze. Comet podłączony bezpośrednio do koncówki Soulution grał nieco jaśniej i inaczej formował bryły. Instrumenty były bliżej i bardziej na pierwszym planie. Regulacja wprowadza do dźwięku nieco suchości, ponieważ wydobywa instrumenty z ich akustycznej otoczki i przybliża je do nas. Trzeba się z tym liczyć budując system. Nie zauważyłem utraty rozdzielczości w niskim zakresie. Był on nieco bardziej zwarty i skupiony wyżej niż z przedwzmacniaczem. Ale też nie miał tak dobrego, miękkiego zejscia na sam dół, jak z przedwzmacniaczem. To na wysokich tonach dało się wyczuć niewielkie zmniejszenie rozdzielczości, manifestujące się mniejszym nasyceniem dźwięków i ich lekkim zubożeniem. Ale tak działa cyfrowa regulacja siły głosu, niezależnie czy to jest prosty układ w odtwarzaczach Accuphase’a, czy wyrafinowane systemy dCS-a, czy – właśnie – Exogala Comet Plus DAC. Ten ostatni radzi sobie z tym znakomicie, znacznie lepiej niż większość innych producentów. Chociaż więc wolałbym go słuchac z przedwzmacniaczem, to koszt takiego urządzenia, które sprostałoby zadaniu będzie wysoki. Być może lpeiej więc wydać te pieniądze na lepsze kolumny, koncówke (końcówki) mocy lub na adaptację akustyczną pokoju. Comet jako wzmacniacz słuchawkowy Tor słuchawkowy w Comecie jest w części niezależny od części wyjściowej – wspólne są zasilanie oraz obróbka dźwięku cyfrowego w układzie DSP. Jego brzmienie jest więc nieco inne. Ma nieco złagodzony atak, jest mniej rozdzielcze i generalnie bardziej pastelowe. Różnice w rozdzielczości są jednak niewielkie, podobnie jak w różnicowaniu – ale na tym poziomie jakościowym (bo nie chodzi o cenę) są one istotne. Ale też nie bardzo widzę sensu inwestowania w osobny przedwzmacniacz słuchawkowy. Chyba, że mają państwo do wydania więcej niż 6000 zł na wzmacniacz i kable do niego. Wtedy poprawimy to o czym pisałem i dostaniemy wszystkie zalety wyjścia liniowego. W innym przypadku to nie ma sensu. Cometa ze słuchawkami słucha się bowiem niezwykle przyjemnie. To wielowymiarowy, otwarty dźwięk o przyjemnej, „analogowej” patynie. Nie ma w nim mięsistego, niskiego basu, ale w żadnym przypadku mi to nie przeszkadzało, ponieważ całość jest spójna, fajna, przyjemna. Jest bardzo dobrze. Podsumowanie Comet jest urządzeniem, które odtworzy niemal wszystkie (poza ekstremalnymi wersjami DSD) rodzaje plików audio i zrobi to bardzo dobrze, z gracją. Jak dla mnie jego prawdziwa wartość zamyka się jednak w jednym: w tym, jak odtwarza płyty CD. A robi to niesamowicie dobrze, z wyczuciem. Jego dynamika jest nieprawdopodobna, podobnie jak otwarcie dźwięku na informacje (a nie na szczegóły). Wszystkie nagrania brzmią z nim lepiej, bardziej naturalnie, trochę jak z taśmy analogowej. Ale, jak mówię, wszystkie, mimo że czasem na to nie zasługują. Odsuwam to na bok, bo w muzyce trzeba wybierać. Zresztą za te pieniądze taki dźwięk się nie zdarza. Chętnie przyznałby, więc Cometowi wyróżnienie GOLD Fingerprint, gdyby nie to, że ma ono nagradzać nie tylko sam produkt, ale i firmę w jej wieloletnim dążeniu do doskonałości. Dlatego też „tylko” RED Fingerprint. Za kilka lat GOLD będzie z automatu :) Comet Plus DAC firmy Exogal jest przetwornikiem cyfrowo-analogowym z regulowanym wyjściem oraz wzmacniaczem słuchawkowym. Przy ustawieniu „100” na wyświetlaczu cyfrowym regulacja siły głosu jest nieaktywna, a urządzenie zachowuje się jak DAC z wyjściem bez regulacji. Siłę głosu możemy regulować niezależnie dla wyjścia liniowego i wyjścia słuchawkowego, ale i tak po każdym przełączeniu między nimi wraca ono do pozycji „65”. Wskazania odczytujemy z niewielkiego, niepodświetlanego wyświetlacza LCD o kwadratowym kształcie. Pomysł to ciekawy, wyświetlacz zupełnie inny niż to, co się widzi w innych urządzeniach. Problemem jest to, że jest kompletnie nieczytelny, już z niewielkiej odległości i niewielkiego kąta. Wartości można odczytać na tablecie lub smartfonie, ale kto odpala coś takiego, żeby się dowiedzieć, jaką ustawił się głosu? Wyświetlacz ulokowano na przedniej ściance w wycięciu. Obudowa wykonana jest w większości z aluminiowego frezu tworzącego cztery boczne ścianki. Górną wykonano z ciemnego akrylu i naniesiono na niej logo firmy, bardzo ładne. Pod spodem dokręcono przezroczysty akryl, przez który przepuszczono cztery metalowe kulki, na których urządzenie stoi. Jak zwykle z ciekawymi urządzeniami, pojawiły się już firmy „mod”, np. koreańska, oferująca spód i nóżki z plecionki z włókna węglowego (więcej TUTAJ). Wyjście słuchawkowe znajdziemy na prawej ściance, a pozostałe łącza na tylnej. Ponieważ jest tam niewiele miejsca, gniazda RCA z analogowymi wejściami i wyjściami nie są zbyt wysokiej klasy i są stanowczo zbyt blisko siebie. Nie mogłem w teście skorzystać więc z kabli Siltech Triple Crown, które normalnie używam. Na szczęście mam Tellurium Q Silver Diamond, które spisały się znakomicie. Oprócz typowych łączy mamy również wejście i wyjście HDMI opisane „Exonet”. Przeznaczone są one dla firmowej końcówki mocy. I jest jeszcze gniazdo dla małej antenki wi-fi. To nie jest odbiornik Bluetooth, a służy ona do sterowania „dakiem” przez domową sieć wi-fi. Wejście koaksjalne występuje tylko jako BNC. To oczywiście technicznie znacznie lepsze gniazdo niż RCA, bo prawdziwie 75-omowe. Ale też znacznie rzadziej w domowym audio stosowane. W komplecie dostajemy przejściówkę BNC-RCA, ale to dodatkowe styki. Myślę, że powinny być więc dwa gniazda koaksjalne – RCA i BNC. Układ elektroniczny zmontowano na jednej płytce drukowanej. W jej centrum jest duży układ DSP Altera Cyclone IV, a obok widać dwa, bardzo ładne zegary taktujące sygnał. Zaraz za nim umieszczono upsampler SRC4192 Burr Browna – wygląda więc, że w DSP są tylko filtry cyfrowe. Sygnał płynie następnie osobno do wyjścia liniowego i do wyjścia słuchawkowego. Na wyjściu linowym pracuje przetwornik cyfrowo-analogowy TI PCM 4104, za którym widać rząd sześciu dużych układów scalonych – buforów i wzmacniaczy jednocześnie. To sześcionóżkowe układy LME99600. Osobne są dla wyjść zbalansowanych i niezbalansowanych, dlatego można z nich korzystać jednocześnie. Przy wyjściu słuchawkowym z kolei mamy DAC TI PCM 5122, współpracujący z dwoma takimi układami. Cały układ to przykład nowoczesnej technologii, z montażem powierzchniowym, bez egzotycznych komponentów. Zwraca uwagę rozbudowany układ stabilizacji napięcia o wielu biegach. Jest tu również niewielki, kompletny odbiornik wi-fi BlueGiga. Obudowa dostępna jest w dwóch kolorach – czarnym i srebrnym. Zasilacz umieszczono w niewielkiej, czarnej obudowie z aluminium. Na jego przedniej ściance pali się dioda LED w kolorze zielonym, co mnie do niego szczególnie dobrze nastawiło. Napięcie 12 V DC przesyłane jest do DAC-a niezbyt ładnie wyglądającym, ale najwyraźniej spełniającym swoje zadanie, kabelkiem. Jedynie wtyczka, wzięta w prostu z popularnych urządzeń domowego użytku, nie przystaje jakością do samego urządzenia. To, zaskoczenie, zasilacz impulsowy. W filtracji zastosowano jednak mnóstwo niewielkich kondensatorów o sumarycznej pojemności 85 000 μF i wiele kaskadowych układów stabilizujących napięcie. Zakładam, że ludzie wiedzą, co robią, bo efekty mówią same za siebie. Jedną z zalet takiego zasilacza jest możliwość współpracy z niemal dowolnym napięciem zasilającym (85 VAC - 264 VAC ) – nie trzeba stosować różnych zasilaczy dla różnych krajów. Dane techniczne (wg producenta) Comet Dystrybucja w Polsce: |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity