Krakowskie Towarzystwo Soniczne
SPOTKANIE #102:
Cena (w czasie testu): 328 290 zł |
isiał, wisiał nad tym spotkaniem cień poprzedniego, w którym odsłuchiwaliśmy odtwarzacz Compact Disc dCS Rossini. Do rękoczynów wprawdzie wówczas nie doszło, jednak różnice w ocenie urządzenia były olbrzymie i nie do uzgodnienia. Po kilku próbach wszyscy okopaliśmy się na swoich pozycjach i na nich pozostaliśmy. Chociaż wydawało się, że brak wspólnego mianownika jest jak zakalec, maile od czytelników „High Fidelity”, telefony od znajomych pokazały coś innego: twórczy ferment. Nasza kłótnia zaktywizowała wielu z nich, pchnęła do własnych porównań i przemyśleń. Z jednej strony usłyszałem, że ci, którzy starali się pomniejszyć dCS-a to „zazdrośnicy”, „głusi”, „zawistnicy”, a z drugiej, że być może dotarliśmy w jakości odsłuchiwanych przez nas produktów do miejsca, w którym osobiste preferencje na tyle mocno odciskają się w naszych ocenach, że trudno mówić o złej woli którejkolwiek ze stron. Zapewne obydwie mają rację, ale każda w ramach swoich „ustaleń”. I że być może rzeczywiście jest tak, iż na tym poziomie jakościowym różnice w opiniach mają taką samą wagę, jak w systemach budżetowych, ale mówią nie o jakości bezwzględnej produktu, a o jakości względnej i są przez to powiększane do niewyobrażalnych rozmiarów. Tym bardziej, że spotkania #101 oraz #102 tworzą dylogię, uzupełniają się. Jestem po nich trochę mądrzejszy i znowu czegoś się nauczyłem. Odsłuchiwany przez nas dzielony odtwarzacz Compact Disc firmy MSB spolaryzował słuchaczy nie mniej niż dCS, ale większość – poza dwoma nieprzekonanymi – w bardziej zniuansowany sposób. SYSTEM Tym razem odsłuch przeprowadziliśmy u Tomka, w systemie, w którym odsłuchiwaliśmy kiedyś kopie taśm-matek na magnetofonie szpulowym Nagry (czytaj TUTAJ), gdzie Japończycy z Accuphase’a prezentowali nam korektor DG-58 (czytaj TUTAJ) i gdzie Gerhard Hirt przygotował światową premierę swojego odtwarzacza plików Ayon Audio S-3 z bezpośrednim („direct”), a nie przez protokół DoP przesyłem plików DSD. System ten znam i cenię. Dzisiaj stara się to robić każdy szanujący się producent. Zatem słuchaliśmy odtwarzacza płyt Compact Disc. Podobnie jak kiedyś było z gramofonami, kiedy wydawało się, że ich dni są policzone, powstawały wówczas najlepsze, najciekawsze konstrukcje, jakby chcąc pokazać, że spisanie tego formatu na straty jest błędem, tak i dzisiaj podobny trend obserwuję u producentów mających w swojej ofercie odtwarzacze płyt optycznych, głównie CD, ale również SACD (patrz dCS Vivaldi, Vitus SCD-025 i inne). Kosztujący wraz z kablami zasilającymi i innymi akcesoriami niewiele mniej niż 400 000 zł odtwarzacz MSB Technology porównywaliśmy z kosztującym około 70 000 zł dzielonym odtwarzaczem Ayon Audio, składającym się z transportu Compact Disc CD-T oraz Stratosa, tj. przetwornika cyfrowo-analogowego i przedwzmacniacza analogowego w jednym. Urządzenia były na stałe podpięte do końcówki mocy Accuphase A-70 – Ayon przez kable RCA, a MSB przez XLR. Porównanie obydwu tych wejść w Accuphase pokazuje, że różnią się one od siebie minimalnie. Poza tym wyjście Stratosa jest w rzeczywistości niezbalansowane – zarówno na RCA, jak i XLR mamy impedancję wyjściową 300 Ω. Testując urządzenia tej firmy zawsze wybieram ich wyjścia RCA. MSB TECHNOLOGY Obchodzącą w tym roku 30-lecie swojego istnienia firmę założyło dwóch inżynierów, Larry S. Gullman i Mark S. Brasfield. MSB to skrót od „Most Significant Bit”, a więc parafrazy „Least Significant Bit”- określenia dotyczącego sygnału cyfrowego. LSB, nazywany też najmłodszym bitem, to bit o najmniejszej wadze, znajdujący się w słowie binarnym na miejscu najbardziej wysuniętym w prawo. I choć, tak się składa, są to również inicjały Marka S. Brasfielda, właśnie taka jest oficjalna wersja. 1986 rok wciąż należał do „dziecięcego” okresu w rozwoju formatu Compact Disc i większość z odtwarzaczy CD wyposażonych była w niskiej jakości przetworniki D/A lub/i kiepskie filtry cyfrowe. Wiedząc to panowie postanowili zaprojektować własny DAC. Ich pierwszym produktem był przeprojektowany odtwarzacz firmy Philips. W ten sposób firma MSB stała się specjalistą od źródeł cyfrowych. Filozofia jaka stoi za jej produktami jest bardzo ciekawa. Założyciele to inżynierowie z krwi i kości, a także melomanami - w tej kolejności. Mimo to postawiali na połączenie projektowania „inżynierskiego”, tj. z pomiarami, programami komputerowymi itp. z sesjami odsłuchowymi, w których ostatecznie dobierają wartości elementów, konkretne komponenty itp. Do tego celu Larry od lat wykorzystuje nie byle jakie miejsce, a mianowicie pobliski kościół w Reedwoods. W tym samym celu zatrudnił do pracy inżyniera, który jest jednocześnie gitarzystą. W kościele odbywają się więc odsłuchy, w tym porównania instrumentu na żywo i jego nagrania. „The legacy continues” – krótka historia MSB To nie jest mój pierwszy kontakt z tą firmą. Pod koniec 2011 roku testowałem dla „Audio” wówczas topowy system firmy, składający się z transportu Compact Disc, przetwornika D/A oraz zasilacza: Platinum Data CD IV + Platinum Signature DAC IV + Platinum Signature Power Base. Z kolei pod koniec 2013 roku przesłuchałem dla „High Fidelity” tańszy model, The Analog DAC. System, którym zajęliśmy się w ramach KTS-u przez lata był najlepszym produktem firmy. Teraz tę rolę przejął Select. Cechy charakterystyczne odsłuchiwanego systemu to modułowa budowa, transport CD będący zmodyfikowaną wersją transportu komputerowego CD-ROM oraz DAC wykonany „na piechotę” z wykorzystaniem oporników w drabince rezystorowej R-2R sterowanej układem DSP. To układ typu multi-bit o rozdzielczości 28,5 bitów i górnej częstotliwości próbkowania 384 kHz. Mniej „wypasione” moduły D/A tego producenta można znaleźć także w przetworniku Maximinus firmy Thrax. Ponieważ wersja, która mieliśmy, wyposażona została w analogowy układ regulacji siły głosu.Urządzenie można podłączyć bezpośrednio do wzmacniacza mocy. Jak mówię to system modułowy. Użytkownik może kupić urządzenia w podstawowych wersjach, a potem je doposażać w miarę rozwoju systemu lub własnych potrzeb. Poniżej znajdą państwo jego pełną specyfikację – jedynym elementem, który nie był „topowy” to zegar taktujący. Na samym szczycie jest bowiem zegar Femto. Odtwarzacz MSB w czasie odsłuchu to: Urządzenia porównywaliśmy przełączając wejścia w końcówce mocy najpierw co cztery utwory z czterech płyt, potem z trzech, a w końcu na pojedynczych utworach. Osobno wykonaliśmy krótkie porównanie wejść USB w MSB i Ayonie– MSB jest wielokrotnie lepszy w tej mierze niż Ayon. Po austriackim przetworniku nie było nawet czego zbierać, ani czego porównywać. Z płytami Compact Disc było jednak inaczej. Sesja I
Janusz Właściwie, to nie wiem, co powiedzieć. A właściwie wiem, ale nie wiem, jak… Przy pierwszym odtworzeniu z płyty Stockfischa przekaz był jednoznacznie na korzyść MSB. Tu nie było cienia wątpliwości i słychać było, że to rasowe granie. Wyodrębnienie głosu było fenomenalne, naprawdę zjawiskowe. Był on całością z muzyką, ale był jednocześnie wyodrębniony – to fenomen, który wychodzi tylko w najlepszych systemach. Z Ayonem został pokazany razem, wszystko było na jednym planie. Wciąż bardzo przyjemne, dobre, ale MSB pokazał, jak to powinno naprawdę wyglądać. Ale potem coś się stało takiego, że z każdym utworem Ayon grał lepiej. Zupełnie zdumiewające było to z saksofonem Muniaka. Przecież znamy jego brzmienie z klubu, nie raz siedzieliśmy od niego ze dwa, trzy metry. Pamiętacie przecież, że byliśmy tam z Johnem Tu, który zagrał z nim na perkusji. I Ayon pokazał to tak, jak znam to z klubu – saksofon na pierwszym planie, żywy, obecny, a cała reszta jako tło. Z MSB saksofon wtopił się w całość, zgasł. Trochę może przesadziłem z tym, że Ayon był zawsze lepszy – z Dire Straits, moim zdaniem, MSB znowu pokazał klasę, ale nie była to porażająca różnica. Z rzeczy, które były z MSB lepsze wymieniłbym na przykład głębię gitar, naprawdę fajnych. Ale już przy łomocie Megadeth przekaz jako całość był na niekorzyść MSB. Kurcze, znowu sobie zaprzeczę, ale głos w kawałku Megadeth był znacznie lepszy z MSB. Ale to słychać było już przy Stockfischu – głosy są z MSB wybitne. Bartek Trzeba to powiedzieć – płyta Megadeth jest strasznie źle nagrana, jakby wszystkie metalowe zespoły z czasem coraz mniej słyszały. I może dlatego MSB nie zagrał jej najlepiej. Do metalu szukałbym czegoś innego. System złagodził brzmienie, zatracił gdzieś energię gitar. Z Ayonem grało może i ostrzej, w mniej wyrafinowany sposób, ale prawdziwiej, bo z kopem i uderzeniem. Był pazur, który z MSB został schowany. Z MSB znacznie lepiej zabrzmiała natomiast płyta Stockfischa. Wokal był w niej na pierwszym planie, był pięknie pokazany. Także Dire Straits podobał się bardziej z MSB. To o to w tej muzyce chodzi, o plany, barwy. Ale już Muniak, tutaj zgadzam się z Januszem, o wiele lepiej zabrzmiał na Ayonie. Nie wiem, czy to nie w tym cała rzecz, że chociaż Ayon gra bardziej wulgarnym dźwiękiem w porównaniu z MSB, nie tak dopieszczonym i wielobarwnym jak MSB. Ma kopa, energię, coś co „ciągnie” utwory. Marcin Mam podobne zdanie do Janusza, co mnie trochę dziwi, bo przy dCS-sie nie mogliśmy się bardziej nie zgadzać. Przy Stockfischu, który bardzo ładnie zagrał, MSB był znacznie lepszy, nie było o czym gadać. Wszystko było wyraźniejsze, bardziej plastyczne. Ale potem było gorzej. Mam tę płytę Dire Straits na winylu i wiem, że jest nagrana trochę ostro i czasem jasno – i tak powinna grać. MSB jest bardziej szczegółowy i jaśniejszy, przez co trochę „przedobrzył” cały przekaz, a Ayon pokazał wszystko z właściwą równowagą. Przy płycie Muniaka różnica, moim zdaniem, nie była duża, nie sprzeczałbym się o nią specjalnie. No, a Megadeth można zagrać na wszystkim, nic mu nie pomoże… Rysiek B. Dwie pierwsze płyty to była rekomendacja dla MSB. Było pięknie. Wymieniłbym lepszą separację planów, lepszą przestrzenność i plastykę, a także niesamowite wypełnienie sceny dźwiękiem. Problem pojawił się, o czym już mówili przede mną, przy Muniaku. Nie mam pojęcia, co się stało, ale na MSB zagrał po prostu źle, nie mogę w to uwierzyć! Pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Przy Megadeth nie miałem problemu – Denon za 1000 zł sprawdziłby się równie dobrze. Wiciu Zupełnie się z wami nie zgadzam – mam odtwarzacz Ayona w domu i wiem jak gra. Uważam, że cena MSB powinna zostać podzielona przez dziesięć. |
Dołączyłem spóźniony do szacownego grona słuchaczy, gdy odtwarzana była płyta zespołu Megadeth i moim zdaniem Ayon w tym przypadku zagrał lepiej. Tomek Ś. Powtórzę to, co już mówili przedmówcy – przy Stockfischu MSB zagrał naprawdę lepiej. Przyjemność słuchania była z nim o wiele większa – nie chcę się wdawać w audiofilskie szczegóły. Z kolei przy Muniaku Ayon był znacznie lepszy, podobnie jak przy Megadeth. W tym ostatnim MSB stępił gitary, zgasił je, a nie o to chyba w tej muzyce chodzi. Tomek (gospodarz) Ponieważ ustawiliśmy ten system u mnie w czwartek, spędziłem z nim już dwa dni słuchając na okrągło. Utwory dobrałem przypadkowo, ale podświadomie chciałem chyba pokazać jak świetny MSB jest – chciałem potwierdzić tezę, a dostałem antytezę. Moim zdaniem z jednej strony MSB gra niesamowicie naturalnym, przyjemnym dźwiękiem. Naprawdę przepięknie. Ale z drugiej strony z Muniakiem zagrał źle. To znaczy nie źle w ogóle, ale gorzej niż Ayon. Z drugiej strony MSB inteligentnie wpisuje się w akustykę mojego pomieszczenia, jakby starał się niwelować jego problemy z jednym sporym rezonansem na basie, którego nie mogę się pozbyć. Pamiętam jak z korektorem DG-58 Accuphase’a to pięknie zniknęło. MSB zrobił coś podobnego, a przecież nie ma tam żadnej korekcji dźwięku. Jak gdyby tak wysoka jakość brzmienia dawała inne korzyści niż sam dźwięk, jakby dopełniała system i pomieszczenie. Ale działa to oczywiście tylko do pewnego stopnia. Przy muzyce akustycznej MSB zagrał więc pięknie, ale z elektroniką i metalem okazało się, że mocno ugrzecznia przekaz, że go wygładza, a tej muzyce to nie jest potrzebne. Sesja II
Marcin Po drugiej paczce płyt już wiem, że wyszedłbym ze sklepu z MSB pod pachą. Z tymi nagraniami nie było żadnej wątpliwości, że jego dźwięk jest niesamowicie przyjemny, gęsty, „analogowy”. I, co zaskakujące, żywszy. Z tymi konkretnymi remasterami Ayon owijał wszystko w kokon, nie dopuszczał wielu dźwięków. To nie był zły dźwięk, ale MSB po prostu przejechał się po Ayonie. Tomek Ś. Tutaj MSB był żywszy, miał lepszą energię, był znacznie przyjemniejszy. Zagrał naprawdę świetnie. Nie ma co dodawać, to była wyjątkowa klasa. Bartek Wreszcie widzę uzasadnienie ceny MSB – tutaj zagrał po prostu dużo, dużo lepiej niż Ayon. Słychać, że brzmi niesamowicie elegancko, a za taką elegancję się płaci. Tym bardziej nie rozumiem tego, co wcześniej się działo z Muniakiem. Jeślibym zaczął słuchać od tej serii płyt, to w ogóle bym na Ayona nie spojrzał. Janusz Po pierwszych czterech płytach stawiałem na Ayona. MSB ma wiele dobrych cech, ale kompletnie nie uzasadniały one wtedy jego ceny. Chociaż o pieniądzach dżentelmeni nie dyskutują, tylko je mają, to przecież od tego w audio nie uciekniemy. Po tych trzech płytach moje rozumienie dźwięku MSB zmieniło się o 180º. Był on w każdym aspekcie lepszy od Ayona, to w ogóle nie było porównanie. Nawet jeśli pamiętamy o różnicy w cenie, to Ayon po prostu zdechł. Scena MSB była lepiej zorganizowana, nasycona, wszystko było zaangażowane, pełne, wyrafinowane. Muszę powiedzieć, że im dłużej słucham tego odtwarzacza, tym lepiej rozumiem jego dźwięk i tym bardziej mi się on podoba. To, co wcześniej brałem za wady, teraz słychać jako zalety. Przy MSB Ayon po prostu był i tyle. Wiciu Jej portret Nahornego rzeczywiście na MSB zagrał dużo lepiej. Przy płycie Jerzy Milian Trio nie byłem już taki pewien jego przewagi, a przy Sygitowiczu, moim zdaniem, Ayon pobił go na głowę. Przecież 12-strunowa gitara, która się co jakiś czas tam pojawia na żywo nigdy tak nie brzmi jak prezentuje ją MSB! MSB podbija wysokie tony, a Ayon zagrał ją naturalniej, tak jak ją znam z koncertów na żywo. Rysiek B. Ja jednak powiem po dwóch sesjach, że dla mnie ocena jest jasna – Ayon jest bardziej muzykalny. Nie wiem, co wy słyszycie, może musicie do tego przekazu dojrzeć, ale Ayon jest ciepły, przyjemny, Tym razem MSB kompletnie mi się nie podobał. Był szary, zgaszony i jednowymiarowy. Nie było głębszych planów, wszystko było na jednej linii. Nie mam wątpliwości, MSB mi się nie podoba. Panowie - konkludując dodam, że bez odsłuchu muzyki klasycznej moja opinia nie jest obiektywna. By skomplikować przypomnę, że płyta Stockfisch dała prezentacje MSB o klasę lepszą. Na koniec powiem, że byłem na bodaj 98 spotkaniach KTS-u, ale ta sesja była najbardziej zdumiewająca w historii. Tomek (gospodarz) Sygitowicz zagrał spektakularnie, muszę go sobie od Wojtka pożyczyć! Zupełnie nie zgadzam się z Ryśkiem, nie wiem, co on słyszy, ale dla mnie MSB zagrał fantastycznie, o wiele lepiej od mojego Ayona. MSB posiadł specyficzną umiejętność budowania muzyki w moim pokoju, z moim systemem. Przy dwóch pierwszych płytach w tej sesji nie byłem do końca przekonany, czy te zmiany są na korzyść. Ale Sygitowicz mnie przekonał na tak. Teraz już jestem pewien, że jeślibym miał słuchać muzyki przez lata na jednym źródle, to bez wahania wybrałbym MSB. Ayonowi trochę do niego brakuje, z tą serią płyt wyszedł z porównania zwycięsko od ‘A’ do ‘Z’. Szczególnie uderzyły mnie wszystkie instrumenty perkusyjne na Sygitowiczu – to naprawdę świetna płyta! – które były z MSB spektakularne. Sesja III
Po dwóch pierwszych sesjach urządziliśmy krótsza trzecią, a następnie przeszliśmy do kolejnych porównań trochę na chybił trafił. Kilkakrotnie przesłuchaliśmy też, po raz kolejny, utwór z płyty nieodżałowanego Muniaka. Wszystko to tylko utwierdziło nas w naszych przekonaniach. I nikogo nie przekonało do zmiany swojej opinii. Chociaż z zapisu rozmów tego nie widać, różnice w ocenie odtwarzacza były nie mniejsze niż przy dCS-ie, a może nawet większe. Rzecz w tym, że wszyscy podeszli do sprawy bardziej wyluzowani, nie było takich emocji, jak podczas poprzedniego KTS-u. Ale słowa były nawet mocniejsze – ponieważ jednak padały w przerwach między sesjami, kiedy przystępowaliśmy do konsumpcji (dziewczyny – piękne dzięki za poczęstunek!), nie zapisywałem ich. A było na przykład tak: - Panowie, nie znacie się chyba na tym, albo jesteście za młodzi – jak będziecie w moim wieku, to zobaczycie, co jest ważne. Muzyki słuchajcie, a nie dźwięków – MSB to dźwięki, a Ayon to Muzyka! To realny, podsłuchany przeze mnie dialog. Wprawdzie słowa padały między kolejnymi kęsami i kielichami, ale jednak. I teraz najważniejsze pytanie: co się stało, że się zje…ło? Nie z MSB, zaraz do tego wrócę, ale z ludźmi z KTS-u. Ponieważ miałem sporo czasu po dCS-ie, mogłem porównać swoje spostrzeżenia z reakcjami na MSB, mam hipotezę tłumaczącą te różnice. To oczywiście hipoteza prowizoryczna, chwilowa, ale jako punkt wyjścia będzie w sam raz: coraz mocniej przywiązujemy się do własnej wizji dźwięku (czyli swojego systemu), uważając ją za TĄ właściwą i zamykając się na poglądy innych. Czym innym jest przecież bronienie swojego zdania, a czym innym zamykanie uszu na zdanie innych. Tak, jakby przestawało nam zależeć na konsensusie. Wyszły przy tym problemy ze „słowem”. Słuchając wypowiedzi niektórych z uczestników nie wierzyłem własnym uszom – ja słyszałem „czarne”, a oni „białe”, ja „długo”, a oni „krótko”. Nie do wiary! Ale wraz z rozwijaniem wypowiedzi, po dopytaniu się, okazało się, że słyszymy to samo, ale część określeń jest przez nas rozumiana inaczej. Kiedy bowiem MSB określany był jako „jasny”, chodziło nie o to, że był ostry. Ayon podawał atak dźwięku w bardziej konturowy sposób, gitary na Megadeth były z nim ostrzejsze. Chodziło o to, że MSB pokazuje dużo więcej informacji na górze pasma i wyższej średnicy, przez co sprawiał wrażenie jasnego. Podobne problemy sprawiał opis rozplanowania przestrzeni. Kiedy mówiono o potężnej przestrzeni z Ayona i jednowymiarowym przekazie z MSB chodziło o to, że Ayon pokazuje znacznie mniej elementów, odsuwając tylne plany od nas, a pierwsze pokazując mocno. MSB z kolei pokazuje przestrzeń „niepodzielną”, jak z wysokiej klasy nagrania puszczanego z analogowego, studyjnego magnetofonu – tam również nie mówimy o planach, bo to jest nieważne, nie wchodzi w ogóle do równania. I był jeszcze bas, pokazywany przez Ayona mocniej, bardziej jednoznacznie. Ale i dość prosto. MSB lepiej kontrolował ten zakres i nie był tak jednowymiarowy, przez co wydawał się lżejszy. Ale w ten sposób dochodzimy do podsumowania, czyli tego, co ja wyniosłem z tego odsłuchu. Wojtek, czyli podsumowanie Odtwarzacz MSB jest, moim zdaniem, niebywale wyrafinowanym źródłem. To, jak pokazał najpierw Stockfischa, a potem płyty GAD Records było imponujące. To był duży, niezwykle zniuansowany wewnętrznie dźwieył duz niezwykel zniuansowany wewnęytrznie dźwiek, w którym wszystko "ące, nawet mając w pamieci to, jak grał w tym pokojuęk, w którym wszystko „grało”, zazębiało się. To, co mówił Janusz, że wraz z kolejnymi płytami dochodziło do niego o co chodzi w MSB, było świętą prawdą. Tomek zauważył w którymś momencie, że jest przekonany co do tego, że 99% osób które by weszły z ulicy i miały wziąć do domu jedno ze źródeł wzięłyby Ayona. Ten gra prostszym dźwiękiem, w którym wysoka średnica jest trochę tępa, jest tam znacznie mniej „życia”, a przez to nie sprawia problemów adaptacyjnych, po prostu gra od „kopa”. MSB nie daje prostych odpowiedzi, nie jest zero-jedynkowy. Rysiek i Wiciu absolutnie by się z tym nie zgodzili, ale uważam, że to odtwarzacz, który pokazuje złożony świat, który musimy ogarnąć i ocenić. Ocena nie musi być na jego korzyść, ale nie można mu odmówić miejsca w Panteonie, tam przynależy. Jego dźwięk jest niezwykle miękki, ale wewnętrzną miękkością, jest też bardzo bogaty wewnętrznie. Dźwięk jest przez to duży, bogaty, gesty. Przestrzeni jako takiej nie ma, to znaczy nie rozumiemy jej jako „przestrzeni” w audiofilskim ujęciu. Są źródła dźwięku, które coś „mówią” i tworzą razem coś ponad to wszystko. Jedno, z czym się zgadzam, to że do mocnej muzyki, elektronicznej i rockowej, MSB może się okazać zbyt mało energetyczny. Taka muzyka wymaga, jak się wydaje, prostszych środków, a nie komplikowania przekazu. To nie problem MSB, jak myślę, tylko czegoś w naszej głowie, ale ostatecznie to nasza głowa „słucha” i musimy się z tym zmierzyć, musimy wybrać. Wybory uczestników spotkania wydają się jednoznaczne. Jedynym problemem, którego nie umiem na ten moment rozwiązać jest ten z saksofonem Muniaka. Z MSB rzeczywiście został wtopiony w tło, nie był taki namacalny, jak z Ayonem. Ale może tak właśnie został nagrany, może wcale nie miał być na pierwszym planie, a miał być częścią, pokazanego z perspektywy, zespołu? Trzeba to będzie jeszcze wyjaśnić. Sukces więc, czy porażka? Drogi Czytelniku – musisz sobie na to pytanie odpowiedzieć sam. Najlepiej konfrontując nasze opinie z własnym odsłuchem odtwarzacza MSB. I tego oczekuj kiedy pisze się o audio – fermentu i zachęty do własnych eksperymentów. Jeśli potrzebujesz prostego bryku, ściągi, to znajdziesz ją w testach tańszych produktów, gdzie łatwiej o ocenę, gdzie margines możliwości jest mniejszy. W high-endzie, szczególnie top high-endzie, liczy się przede wszystkim kontekst, czyli oczekiwania, system, poglądy na odtwarzaną w domu muzykę. Choć przez lata magazyny audio przyzwyczajały nas do dokładnie odwrotnej wizji świata, tj. do tego, że na samym szczycie jest jakiś „złoty środek”, to rzeczywistość okazuje się znacznie bogatsza. Chyba, że rzeczywiście jesteśmy głusi, co też jest przecież możliwe. SYSTEM UŻYTY DO PORÓWNAŃ
Dystrybucja w Polsce: |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity