pl | en

No. 89 wrzesień 2011
THE FIRST

W historii każdego kraju znajdziemy urządzenia audio, które stały się dla danego rynku ikoniczne. Powiedzmy, że dla Anglii będą to kolumny BBC LS3/5A i QUAD ESL57, a dla USA wzmacniacz Krell KSA50 czy gramofon Eda Vilchura Acoustic Research AR-1. Każdy z tych produktów był w swoim czasie innowacyjny, a ich legenda dotrwała do dziś, powtarzana i przetwarzana zarówno przez producentów, jak i użytkowników.
Również w świadomości polskich melomanów-audiofilów zapisały się urządzenia dla naszego rynku szczególne, takie jak: ikoniczne kolumny Tonsila z serii Altus, stereofoniczne amplitunery Radmor (np. model 5102), wzmacniacz Unitra WS-503, czy gramofon Daniel G-1100fs.
Jak się jednak wydaje, nie do końca da się doświadczenia z naszej, polskiej ziemi porównać do doświadczeń zza Żelaznej Kurtyny. Nie chcę nikogo urazić, nie o to chodzi; chciałbym jednak jak najlepiej uchwycić główną myśl tego wstępniaka: żaden z polskich produktów nie był na tyle oryginalny, żeby zainspirować innych i żaden nie był na tyle dobry, żeby i dzisiaj wprawiać w zdumienie. A tak jest ze wszystkimi produktami przywołanymi w pierwszym akapicie. Można oczywiście argumentować, że zamknięci w socjalistycznym obozie pracy nie mieliśmy szans wypłynięcia na szerokie wody i kto wie, co by było, jakby nasze produkty były swobodnie sprzedawane w sklepach w Londynie, czy Paryżu. Myślę jednak, że to argument nie do końca trafiony – wciąż najważniejsze pozostają bowiem dwa kryteria: innowacyjności i długowieczności. To pierwsze w pewnej mierze, w przypadku może jednego, może dwóch urządzeń dałoby się jakoś obronić, co jednak nie czyni z tego reguły. Druga rzecz jest jednak bezdyskusyjna – żaden z przywołanych produktów nie broni się dzisiaj tak, jak bronił się w czasie, kiedy wchodził do produkcji. Sorki, wiem, że nostalgia, że duma narodowa, że coś tam, coś tam, fakty są jednak nieubłagane.

Jest jednak produkt, który na mniejszą skalę, ale pewnie i swobodnie spełnia obydwa powyższe założenia – to niepozorne pudełeczko zawierające przetwornik cyfrowo-analogowy DAC The First firmy Kustagon Laboratories. Po raz pierwszy spotkałem się z nim czytając „Magazyn Hi-Fi” (6/1997), wtedy jeszcze czarno-biały magazyn wydawany w Trójmieście. Była to recenzja specjalnej wersji konwertera The First SE. Urządzenie zostało przygotowane przez dwóch ludzi, właścicieli Kustagona – Adama Kubeca i Dariusza Starzyka. Było to małe, czarne pudełeczko z zewnętrznym zasilaczem, mające polepszyć dźwięk odtwarzaczy CD. Dość szybko powstała jego wersja SE, a potem MkII. I właśnie ta ostatnia została spopularyzowana przez ludzi zajmujących się DIY – ponieważ Kustagon udostępnił wkrótce potem pełną dokumentację produktu, wraz z płytkami (rzecz dzisiaj nie do pomyślenia), w dość łatwy sposób można było sobie wykonać Firsta osobiście.
Z Darkiem znam się od lat, od czasów mojej pracy w magazynie „Sound and Vision” – Mikołów, gdzie Darek mieszka, był stosunkowo niedaleko od redakcji pisma i często się w niej spotykaliśmy. A to dlatego, że testowałem wówczas zarówno urządzenia Kustagon z nowej serii Enigma, jak i ich kolumny sprzedawane pod marką Amparo To wtedy, na pamiątkę, dostałem wersję DAC The First SE. Dzisiaj działalność firmy podzielona jest między trzy marki – Kustagon, Amparo oraz Lowther Club.

Jak mówię, DAC The First broni się długowiecznością i wpływem na krajową scenę audio. Jak powyżej wskazałem, równie ważny jest jednak drugi element tworzący „legendę”, a mianowicie wysoka jakość dźwięku. Żeby zweryfikować to ostatnie postawiłem DAC-a Kustagona obok najlepszych źródeł cyfrowych, jakie właśnie miałem – odtwarzaczy Ancient Audio Lektor Air V-edition oraz Soulution 745. Obydwa urządzenia pracowały też jako napędy: w Airze mamy CD-Pro2 LH Philipsa, a w 745 UMK-5 Esoterica.
Zanim zacząłem słuchać, przez chwilę kontemplowałem wygląd przetwornika. Jeśli można mówić o swego rodzaju „jasnowidzeniu”, to Kustagon najwyraźniej przewidział i wyprzedził trend, który właśnie się w pełni rozwinął – First ma proporcje i wygląda w bardzo zbliżony sposób do wszechobecnych dzisiaj „daków” z Chin, Tajwanu itp. (proszę porównać np. z Trends Audio). Ma również zewnętrzny zasilacz, tak jak i one. Właśnie po tym ostatnim widać jednak upływ czasu – w Kustagonie był to porządny, bardzo duży zasilacz liniowy (niestabilizowany – stabilizacja następowała w urządzeniu, tuż przy zasilanych obwodach), podczas kiedy dzisiaj wszyscy stosują maleńkie, tanie zasilacze impulsowe o wielkości pudełka od zapałek. Jak mówię, ten w Kustagonie jest potężnym ciężki (może niezbyt ładny, ale takie czasy). Napięcie do niego doprowadzane jest dość badziewnym kabelkiem z płaskim wtykiem (teraz robi się to inaczej), jednak napięcie z niego wysyłane jest za pomocą ładnego kabla koncentrycznego, zakończonego zakręcanym wtykiem, niezwykle podobnym do tego, jaki mamy w wielu współczesnych, dobrych urządzeniach.
Sam DAC jest niewielki. Jego przednia ścianka jest jednak bardzo solidna, bo to aluminiowa, anodowana płytka. Są na niej dwie diody – niebieska (ale matowa, jedna z pierwszych niebieskich diod LED, jakie pojawiły się w sklepach), wskazująca podłączone zasilanie i druga, zielona, sygnalizująca poprawne połączenie z napędem. Z tyłu mamy złocone wyjścia stereo, wejście cyfrowe RCA i optyczne. No i czteropinowe gniazdo (męskie) do zasilania.
W środku widoki, jakich się dzisiaj nie spotyka – potężne układy scalone odbiornika cyfrowego oraz przetwornika, wlutowane DO (nie NA) dwustronnej płytki drukowanej. Odbiornik to kość Crystala CS8412-CP, akceptująca sygnały cyfrowe do 24 bitów i częstotliwości próbkowania między 25 i 55 kHz. Także przetwornik D/A to układ Crystala, CS4390-KP, wpięty do podstawki – masowo apgrejdowano wówczas układy, jak tylko weszły do produkcji nowe modele, najczęściej kompatybilne ze starszymi. Dzisiaj to bardzo trudne – układy są maleńkie i lutowane powierzchniowo. I najczęściej nie są ze sobą kompatybilne. W każdym razie CS4390 to układ typu sigma-delta, 24-bitowy, o dynamice 105 dB, a więc rozdzielczości nieco ponad 17 bitów. To ciekawy układ z tego powodu, że zintegrowano z nim analogowy filtr wyjściowy optymalizowany pod kątem liniowej fazy (Linear Phase Filtering). Na wejściu miał z kolei 128 x filtr interpolacyjny. Po „daku” jest filtr I/U na wysokiej klasy kondensatorach i układach scalonych Burr-Browna. Z większości elementów starto napisy – to kolejny znak czasów, kiedy wszyscy namiętnie kopiowali rozwiązania innych i sprzedawali jako własne. Na płytce można odczytać jego numer seryjny to v.1.0 ser. 001 MCMXCVII. I jeszcze kilka liczb: częstotliwość próbkowania: 32/44,1/48 kHz, impedancja wyjściowa: 27 Ω, napięcie wyjściowe: 2,37 V.

Odsłuch Kustagona pokazuje, jak czujni byli jego projektanci, jak dobrze słyszeli. A przecież nie mogli mieć dostępu do tak dobrych urządzeń cyfrowych, do jakich mogliby mieć dzisiaj. Duża część z tego, co słychać musi więc pochodzić z przeczuć, z pewności co do tego, jak odtwarzacz cyfrowy powinien brzmieć.
Najważniejsza w tym odsłuchu była bowiem znakomita równowaga tonalna Firsta. Nie ma w jego brzmieniu cienia ostrej góry, ani chropowatości. Duża część współczesnych odtwarzaczy CD gra jaśniej i bardziej do „przodu”. Co burzy delikatną równowagę między tym, co natychmiastowe” i tym, co „podskórne”. Muzyka żywi się obydwoma.
Świetny jest też bas. Na samym dole obcięty, ale naprawdę na dole, poniżej jakiś 40 Hz (umownie oczywiście). Średnica jest pełna i ładna, choć jej wyższa część jest lekko stłumiona. Najważniejsza jest jednak komunikatywność tego urządzenia, w kontekście jego ceny, a nade wszystko wieku, zabójcza. To rzecz, której często nie spotyka się. Barwa jest nieco ciepła, przypominająca trochę DAC HIFIDIY Mini USB DAC SE, który naprawdę mi się podobał. Idzie jednak jeszcze dalej, pokazując cieniowanie dynamiki i barw lepiej nawet niż rDAC Arcama. Ten ostatni jest jaśniejszy i bardziej bezpośredni – Kustagon jest bardziej wycofany.
Porównując Firsta z nowoczesnymi źródłami słychać wszakże, o co chodzi z wiekiem tej konkretnej kości DAC. Dźwięk nie jest tak rozdzielczy, jak w nowych układach, szczególnie w zakresie średnicy. Dynamika w skali mikro też jest trochę uśredniana. Ale to jedyne rzeczy, na które da się wskazać. Płyty brzmią z Kustagonem naprawdę świetnie. Zaskoczenie, pełne zaskoczenie!

Szkoda więc, że dzisiejsza działalność Darka ograniczona jest do jednostkowych egzemplarzy budowanych na zamówienie i że od wielu lat wywija mi się jeśli chodzi o testy. To człowiek, który wiele do polskiego audio wniósł, którego znaczenie nie zostało jednak wystarczająco „skonsumowane” przez niego samego. Wciąż mam jednak nadzieję, że coś się zmieni i że zobaczymy jego produkty w najlepszych salonach audio, nie tylko w Polsce. Bo warto – bez Darka i jego wspólników świat audio byłby uboższy.



Dalsza lektura: test w „Magazynie Hi-Fi” 6/97, dostępny TUTAJ.



ROZMÓWKI IV

Jest tyle rzeczy, o których chciałem państwu powiedzieć, z tyloma nowościami chciałem się podzielić, że trudno mi wybrać. Postaram się je przekazać w maksymalnym skrócie.

Nowe referencyjne kolumny „High Fidelity”

Przede wszystkim chciałem powiedzieć o moich nowych kolumnach referencyjnych (odniesienia). Szukałem kolumn dla siebie prawie dwa lata. Przez dłuższy czas korzystałem z Harpii Acoustics Dobermann (New), jednak zawsze dokuczała mi ich mało nasycona średnica. To były wyjątkowo udane konstrukcje, niebywale dokładne i rozdzielcze, z basem, jaki ma niewiele kolumn na ziemi (precyzja i głębokość), jednak środek nie był tak dobry, jak skraje pasma. Im dłużej je miałem, tym bardziej mi to doskwierało. Jednak moimi nowymi kolumnami wcale nie są Harpie.
Wiedząc o moich obiekcjach, ludzie z tej krakowskiej firmy postawili sobie za cel poprawienie środka, zachowując wszystkie zalety Dobermannów. Tak powstała nowa kolumna, którą miałem otrzymać w zeszłym roku w sierpniu do oceny. Tak się jednak złożyło, że nie dotarła – trudności obiektywne. Kilka miesięcy temu ponownie skontaktowałem się z firmą, jednak i tym razem nic z tego nie wyszło. A dłużej czekać nie chciałem.
Na szczęście prowadziłem równolegle intensywne poszukiwania – przez cały ostatni rok. Przesłuchałem tyle kolumn, że już zaczęły mi się mylić.
A problem z wyborem kolumn dla mnie jest duży. Muszą spełniać tak wiele, często przeciwstawnych zadań, że wydawało się, że nie da się ich pogodzić. I rzeczywiście – musiałem wybrać, zdecydować się w kilku punktach, co jest dla mnie najważniejsze. W głowie miałem brzmienie takich konstrukcji, jak Hansen Audio Prince v2, Magnepan MG20.1, Dynaudio Evidence Master, Sonus faber Stradivari i Avantgarde Acoustic Duo Omega i kilku innych, tańszych. Każda z nich równie doskonała, jednak, albo za duża do mojego pokoju, albo za mała, albo jeszcze mało uniwersalna, żeby być „narzędziem”, albo co innego. Zawsze było coś na przeszkodzie. Ale się udało.
Tak się jednak składa, że kupiłem kolumny, które wydają się przeczyć wszystkiemu, co mi się wydaje w konstrukcji kolumn istotne. Swoimi rozwiązaniami śmieją mi się w twarz. Ale są tak cudowne, że nie mogłem im się oprzeć. I są zdecydowanie najtańsze ze wszystkich, które wcześniej brałem pod uwagę, co mnie wcale nie martwi…
Wybrałem Harbethy M40.1 Domestic. Wybór dla mnie zaskakujący, ale tylko do momentu, w którym ich posłuchałem. Spełniają wszystkie moje założenia i wymagania. To nie są najlepsze kolumny na świecie, żeby była jasność. Ale mają to „coś” w sobie, co bez problemu kompensuje to, co niektóre inne topowe konstrukcje robią lepiej. Pewnie kiedyś kupię coś jeszcze innego, ale jeszcze nie teraz. I nie jutro. To doświadczenie uczy pokory.



Plany na październik

Październikowy numer jest już niemal zamknięty. Czekamy jeszcze na kilka rzeczy na ostatni moment, mamy nadzieję, że przyjdą. Jeśli nie, to mamy zapasowe testy. Plany są następujące:

  • Gramofon Pro-Ject Special Limited Edition 1-Anniversary, model przygotowany z okazji 20-lecia firmy. Ma być wyprodukowanych tylko 2000 sztuk. Chciałbym go przetestować z innym limitowanym produktem tej firmy, a mianowicie Phono Boxem Limited Edition z limitowanej serii w złocie, który od kilku lat mam u siebie.
  • Kolumny Spendor A3, najnowszy dodatek serii A tej brytyjskiej firmy.
  • Coś z oferty Abbington Music Research (AMR).
  • Kolumienki podstawkowe Monitor Audio Gold GX50 – zaskakujące minimonitory z wstęgą.
  • Wzmacniacz zintegrowany Perraux Audiant 80i – nowość od nowozelandzkiego producenta.
  • Harbeth M40.1 Domestic – już państwo wiedzą, o co chodzi…
  • Kolumny ART Loudspeakers.
  • Wzmacniacz Audiopax Model 88 A3, unikalny wzmacniacz lampowy z Brazylii w najnowszej wersji. W Polsce nie ma jego dystrybutora, jednak Srajan Eaben bardzo go poleca. Zobaczymy o co w tym chodzi.
  • W dziale Muzyka chciałbym zaprezentować dwie płyty: Diary of Dreams, Ego:X Deluxe Edition | Pat Metheney, What’s It All About w japońskiej edycji.

    Na listopad planujemy specjalny numer, poświęcony źródłom – odtwarzaczom SACD, CD, „dakom” i gramofonom. Zobaczymy, co się uda pozyskać, ale już dzisiaj wiadomo, że na okładce znajdzie się, kosztujący 190 000 zł, odtwarzacz SACD Soulution 745. I najprawdopodobniej test z tym urządzeniem znajdzie się w specjalnym, przygotowywanym co roku na wystawę Audio Show druku kolekcjonerskim. BTW – w tym roku seminaria ma prowadzić Michael Fremer, redaktor „Stereophile’a”, guru od analogu (jego prywatna strona internetowa „MusicAngle” TUTAJ). Koncerty ma dawać Antonio Forcione, człowiek ze „stajni” Naim Label. W tym roku Audio Show odbędzie się 12 i 13 listopada 2011 roku w Warszawie.

    W połowie września przyjeżdża do Krakowa (prosto od Srajana – „6moons.com” – ze Szwajcarii) na spotkanie z nami pan Ningsheng Liu, przedstawiciel firmy Synergy Hi-Fi/Create Audio. O jej lampach 300B pisaliśmy TUTAJ, zaś o wzmacniaczu 6F3 TUTAJ. Przygotowujemy spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, na które chcemy pana Liu zaprosić. Srajan też się do nas wybiera, najpewniej w innym terminie, zobaczymy, co z tego wyjdzie.

    Do testu dostaliśmy sporo nowych rzeczy, m.in. nowiutką platformę antywibracyjną RHB-20 Hickory Board Acoustic Revive. Intrygująca rzecz. Na stronie firmowej jej jeszcze nie ma, dlatego wiem tylko, że wykonano ją ze specjalnego drewna Hickory. Mamy też nowy przetwornik D/A USB (384/32) Young firmy M2Tech, o którym pisałem w reportażu z wystawy High End 2011 w Monachium (TUTAJ) oraz konwerter USB-S/PDIF HiFace EVO (192/24) z zasilaczem bateryjnym EVO Supply tej firmy. I kilka innych produktów, do których będziemy wracali na bieżąco.

    Pliki DSD

    We wstępniaku z zeszłego miesiąca (sierpień 2011, No. 88) pisałem o tym, że jedynym ratunkiem dla formatu DSD może być jego „uwolnienie” w postaci plików. Choć koncern Sony oficjalnie nic o tym nie mówi, w japońskiej literaturze widać pierwsze oznaki przełomu. A Japończycy w nowinkach są świetni. W najnowszym numerze magazynu „NetAudio” (2011 Summer, vol. 02) pokazano sporo urządzeń, które z takimi plikami współpracują. Okazuje się, że dyski DSD (a więc nie płyty SACD) odtwarzają m.in. konsola PlayStation 3, odtwarzacz SACD Sony SCD-XE800 i profesjonalne rekordery twardodyskowe Korg MR-2000S i MR-2. Do pisma dołączona jest płyta z plikami, wśród których najważniejsze są pliki DSD – z częstotliwościami próbkowania 2,8 MHz i 5,6 MHz. Trzeba się temu przyglądać uważnie, bo kto wie, czy nie skończy się to renesansem formatu.

    Redaktor naczelny
    Wojciech Pacuła



  • Kim jesteśmy?

    Współpracujemy

    Patronujemy

    HIGH FIDELITY jest miesięcznikiem internetowym, ukazującym się od 1 maja 2004 roku. Poświęcony jest zagadnieniom wysokiej jakości dźwięku, muzyce oraz technice nagraniowej. Wydawane są dwie wersje magazynu – POLSKA oraz ANGIELSKA, z osobną stroną poświęconą NOWOŚCIOM (→ TUTAJ).

    HIGH FIDELITY należy do dużej rodziny światowych pism internetowych, współpracujących z sobą na różnych poziomach. W USA naszymi partnerami są: EnjoyTheMusic.com oraz Positive-Feedback, a w Niemczech www.hifistatement.net. Jesteśmy członkami-założycielami AIAP – Association of International Audiophile Publications, stowarzyszenia mającego promować etyczne zachowania wydawców pism audiofilskich w internecie, założonego przez dziesięć publikacji audio z całego świata, którym na sercu leżą standardy etyczne i zawodowe w naszej branży (więcej → TUTAJ).

    HIGH FIDELITY jest domem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. KTS jest nieformalną grupą spotykającą się aby posłuchać najnowszych produktów audio oraz płyt, podyskutować nad technologiami i opracowaniami. Wszystkie spotkania mają swoją wersję online (więcej → TUTAJ).

    HIGH FIDELITY jest również patronem wielu wartościowych wydarzeń i aktywności, w tym wystawy AUDIO VIDEO SHOW oraz VINYL CLUB AC RECORDS. Promuje również rodzimych twórców, we wrześniu każdego roku publikując numer poświęcony wyłącznie polskim produktom. Wiele znanych polskich firm audio miało na łamach miesięcznika oficjalny debiut.
    AIAP
    linia hifistatement linia positive-feedback


    Audio Video show


    linia
    Vinyl Club AC Records