WZMACNIACZ ZINTEGROWANY Aurorasound
Producent: AURORA SOUND Inc. |
Test
tekst WOJCIECH PACUŁA |
No 230 16 czerwca 2023 |
IEDY W ŚWIECIE AUDIO mówisz „Japonia” niemal odruchowo słyszysz „lampy”. I nic dziwnego, Ten azjatycki kraj jest w dużej mierze odpowiedzialny za ich renesans w latach 70. przypieczętowany międzynarodowym sukcesem wzmacniacza Kondo OnGaku (więcej → TUTAJ i → TUTAJ). W kraju tym istnieje mnóstwo niewielkich i całkiem dużych firm oferujących tego typu urządzenia. O ile jednak w highendowej stratosferze stosunkowo jest osiągnąć zakładane wyniki, a mówię o doświadczonych konstruktorach, o tyle o wiele trudniej jest je powtórzyć w niższych przedziałach cenowych i w produktach, które są mniejsze od dwudrzwiowej lodówki. Spośród kilku firm z Japonii, które znam udało się to, na przykład Uesugi U•Bros, SPEC, Lebenowi i – właśnie – Aurorasound. Produkty tej ostatniej testowaliśmy już w „High Fidelity” wielokrotnie, postać jej założyciela i konstruktora, pana SHINOBU KARAKI, powinna być więc państwu znana. Nie zaszkodzi jednak przypomnieć i podkreślić, że jego podejście do budowy urządzeń audio jest znacząco odmienne od tego, z czym Japonię kojarzymy – znacznie bliżej mu do firmy SPEC niż do Lebena. Jej twórca przez 29 lat pracował jako specjalista od półprzewodników. Doświadczenie zdobył pracując przez dwadzieścia dziewięć lat dla japońskiego oddziału Texas Instruments. Kiedy przeszedł na wcześniejszą emeryturę wrócił do młodzieńczych pasji – budowy urządzeń audio oraz nauki grania na gitarze. Zaczynał od działalności DIY, a w 2010 roku przekształcił ją w pracę zawodową, zakładając firmę AURORASOUND. Choć w jej ofercie znajdziemy wzmacniacze mocy z lampami, to wszystkie pozostałe urządzenia są półprzewodnikowe. A i lampy, o których mowa, są sterowane za pomocą elementów z krzemu, a nie elektronów emitowanych w próżniowej bańce. Podobną genezę ma jego najnowszy produkt, mający zadatki na to, aby stać się najpopularniejszym urządzeniem tej marki, wzmacniacz zintegrowany HFSA-01. Opowie o nim jego twórca. | Kilka prostych słów… SHINOBU KARAKI ⸜ Pan SHINOBU KARAKI w swoim laboratorium ZACZĄŁEM TEN PROJEKT jakiś rok temu. Moi klienci prosili mnie o nowe produkty w postaci bardziej popularnych i wszechstronnych wzmacniaczy. I, dodam, miał to być wzmacniacz lampowy, ponieważ lampy to lepszy dźwięk i bogatsze doświadczenia odsłuchowe. Odwiedziłem wówczas mojego przyjaciela w jego domu – to znany japoński influcencer audio i muzyczny. Używał wówczas wzmacniacza pracującego z lampami EL85 w układzie push-pull z kolumnami Alteca. Brzmiał on w niebywale gładki sposób i fantastycznie odtwarzał muzykę w małym, japońskim pokoju. Bardzo popularna lampą, już od lat 60. ubiegłego wieku, jest EL84 i jest wiele opartych o nią wzmacniaczy oraz schematów,. Łatwa do wysterowania, łatwo z niej uzyskać wystarczająco wysoką moc oraz dobre osiągi mierzalne, jak THD, pasmo przenoszenia oraz SNR. Ale ja NIE CHCIAŁEM powtarzać tych starych rozwiązań. Przestudiowałem charakterystyki EL84 i okazało się, że w bardzo łatwy sposób można ją wysterować za pomocą układu półprzewodnikowego. To jest w całości metodologia Aurorasound, polegająca na dobrym połączenia starej i nowej technologii tak, aby otrzymać nowy dźwięk i nowe granie. Dlatego też opracowałem nowy układ półprzewodnikowy w którym zastosowałem układy scalone OPA604. HFSA-01 jest urządzeniem typu „Pre-main AMP”. Zintegrowałem z nim przedwzmacniacz gramofonowy, regulację barwy, regulację głośności oraz wzmacniacz mocy z zasilaczem i transformatorami. Trudnym zadaniem okazało się rozmieszczenie wszystkich tych elementów w obudowie, jak i osiągnięcie dobrej wentylacji lamp, a przede wszystkim uzyskanie dobrego balansu między tymi wszystkimi funkcjami, uzyskując przy tym niskie szumy podczas odsłuchu przez słuchawki. Poświęciłem na ten projekt 505 godzin pracy, zanim otrzymałem kompletny wzmacniacz w jednej obudowie. ⸜ Domowy system odsłuchowy pana SHINOBU KARAKI: kolumny B&W 801D4, 10 cm, dwudrożne konstrukcje Amphion i Altec 604-8G. Najważniejszymi elementami składowymi nowego wzmacniacza są transformatory wyjściowe i zasilający. Zamówiłem ich opracowanie u jednego z japońskich producentów i wypróbowałem po kolei trzy konstrukcje, zanim znalazłem najlepszą. HFSA-01 oferuje moc 14 W na kanał, ale transformatory wyjściowe są obliczone na 20 W na kanał. Mają wystarczającą wielkość i wagę. Transformator zasilający również ma wystarczającą moc – to bardzo ważny aspekt konstrukcji, aby wzmacniacz brzmiał dobrze w każdym miejscu, w każdym czasie i każdym źródłem. HFSA-01 są w stanie napędzić kolumny B&W 801D4, 10 cm, dwudrożne konstrukcje Amphiona i Alteki 604-8G. Od konstrukcji nowoczesnych po vintage’owe. Ale, pamiętajmy, 14 W to za mało, aby grać naprawdę bardzo głośno :) SK HFSA W NAZWIE WZMACNIACZA TO AKRONIM od High Fidelity Stereo Amplifier, a „01” mówi o tym, że jest to pierwszy taki produkt w ofercie firmy. Mowa o wzmacniaczu stereofonicznym o niewielkich rozmiarach 360 x 145 x 320 mm (szer. x wys. x gł.) i wadze 10,3 kg. Urządzenie oferuje moc 14 W na kanał i jest bardzo wszechstronne. Ma bowiem trzy wejścia liniowe oraz wejście gramofonowe dla wkładek MM. Układ tej sekcji został opracowany na bazie droższych urządzeń Aurorasound, na przykład VIDA Mk II (więcej → TUTAJ). Na wyposażeniu znajdziemy również wyjście słuchawkowe oraz regulację barwy, którą możemy odłączyć. Już na zdjęciach, zanim jeszcze postawiłem i siebie w systemie, widziałem w nim nawiązanie do ikony tego typu urządzeń z Japonii, wzmacniacza CS-300 firmy Leben. Wiem, to inna konstrukcja i inny dizajn, a jednak tak to widzę. Konstrukcja jest o tyle inna, że sekcja przedwzmacniacza oraz drivera lamp wyjściowych oparta jest na układach scalonych, a nie na lampach. HFSA-01 jest więc wzmacniaczem hybrydowym, ale o odwróconej konfiguracji, podobnie jak urządzenia firmy KR Audio Electronics (więcej → TUTAJ). Wyjście urządzenia oparto na pentodach mocy EL84. To niewielkie, ale świetne lampy, które znam z wielu rozwiązań. Są niedrogie i łatwo można ich zapas, także typu NOS. Lampy pracują w ultra liniowej konfiguracji push-pull w klasie AB1. Przedwzmacniacz gramofonowy i regulacja barwy to układy aktywne, oparte o wzmacniacze operacyjne. Wyjście słuchawkowe podłączone jest do bufora wyjściowego przedwzmacniacza, jest więc wyjściem półprzewodnikowym. Wspomniałem o dizajnie. Choć na pierwszy rzut oka Leben i Aurorasound różnią się od siebie, to tylko pozornie. Obydwa są bowiem „dziećmi” lat 70. z ich kultem czystych, technicznych kształtów rodem z laboratorium. Co, dodam, świetnie się sprawdza. Na przedniej, srebrnej ściance wzmacniacza mamy czarne, dobrze dobrane gałki siły głosu, zmiany wejść oraz regulacji barwy i dwa przełączniki hebelkowe, odłączające sekcję regulacją barwy i przełączające wzmacniacz w tryb monofoniczny. Urządzenie nie ma pilota zdalnego sterowania. ▌ ODSŁUCH ˻ JAK SŁUCHALIŚMY ˺ Wzmacniacz Aurorasound HFSA-01 testowany był w systemie referencyjnym HIGH FIDELITY i porównywany był do systemu dzielonego, złożonego z przedwzmacniacza lampowego Ayon Audio Spheris III i tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710; osobny podsłuch poświęciłem na porównanie go ze wzmacniaczem Leben CS-300 Limited Edition. Do odsłuchu wyjścia słuchawkowego użyłem słuchawek HiFiMAN HE-1000 v2, Sennheiser HD-800 oraz Beyerdynamic DT-990 Pro (600 Ω). HFSA-01 stanął na stoliku Finite Elemente Master Reference Pagode Edition Mk II. Z odtwarzaczem SACD Ayon Audio CD-35 HF łączyły go interkonekty RCA Crystal Cable Absolute Dream, a z kolumnami Harbeth M40.1 kable Art Series Da Vinci tej samej firmy. Wzmacniacz zasilany był przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version. W torze były także filtry głośnikowe SPEC RSP-901EX, o których producent pisze: REAL-SOUND PROCESSOR. Płyty użyte w teście | wybór
⸜ CAROL KIDD, Both Sides Now, Impex Records IMP8320, Numbered Limited Edition ⸜ No. 0525/2000, Ultimate HQCD (2020); recenzja → TUTAJ. KIEDY TYLKO MAM CZAS, przed właściwymi, analitycznymi odsłuchami siadam przed systemem audio z nowym produktem w torze i słucham płyty, której dawno nie słyszałem. Nie ma znaczenia, czy to jest wysokiej klasy dźwięk, czy przeciętny, interesuje mnie w tym momencie tylko muzyka. To coś w rodzaju „kalibracji”. Szukam wówczas w odsłuchu emocji, sprawdzam, czy coś mnie zainteresowało, zaciekawiło, a może zdziwiło. Tak było i tym razem. Płytą, po którą sięgnąłem, był wydany 2020 roku album CAROL KIDD zatytułowany Both Sides Now. To płyta-trybut dla Joni Mitchell, która wydała płytę pod takim samym tytułem w 1969 roku. Krążek ten został wydany niesłychanie starannie przez amerykańską wytwórnię Impex Records w Japonii na krążku Ultimate HQCD w limitowanym, numerowanym tłoczeniu. Ponieważ wszystko na niej „zagrało”, mastering Kevina Gray’a z Coeharent Audio tylko to wszystko uporządkował. Płyta ta zabrzmiała z japońskim wzmacniaczem w otwarty, czysty, nośny sposób. I niebywale energetycznie. Nie słyszałem w jej brzmieniu spięcia, ani wysiłku. Wokal Carol Kidd miał całkiem mocne sybilanty, takie jakie znam z systemu referencyjnego „High Fidelity”. To nie było granie „audiofilskie” w tym sensie, że „złote” coś tam i „przydymione” to czy tamto. |
Zazwyczaj wzmacniacze lampowe trochę je wygładzają i ocieplają, robi to nawet Leben CS-600X. Co ciekawe, nie ociepla ich model CS-300 tej firmy. Pod tym względem byłyby to więc bardzo podobne w budowaniu barwy urządzenia. W każdym razie, wzmacniacz Aurorasound zabrzmiał bardzo żywo, trochę tak, jak to znam z sytuacji scenicznych. Świetnie radził sobie również z budową planów, w oddaniu skali instrumentów, w ukazaniu pogłosów. Jak mówię, grał zupełnie bez wysiłku, jakby te jego czternaście watów było pięćdziesięcioma. Polegało to na tym, że różnicowanie dynamiczne było wyjątkowe. Kiedy w When I Dream na początku słychać gitarę elektryczną z charakterystycznym efektem, było to brzmienie otwarte barwowo, z wieloma informacjami na temat głębokości efektu, ale wypełnione dynamicznie, jeśli tak mogę powiedzieć. A wchodzące pod koniec pierwszej minuty delikatne smyczki pokazane zostały dalej w głębi sceny, ładnie wypełniając panoramę. Co bym jednak nie powiedział, czego bym nie napisał, i tak zapewne poganiacie mnie państwo w duchu, abym powiedział wreszcie coś o basie. Niska moc i małe rozmiary lamp EL84 to przecież wyzwanie dla konstruktorów. Z kolei dla nich wyzwaniem są moje potężne, niezbyt przyjazne wzmacniaczom kolumny Harbeth M40.1. Spieszę więc z wyjaśnieniami: HFSA-01 brzmi jak wysokiej klasy, mocny wzmacniacz o doskonałej barwie i jeszcze lepszym zejściu i nasyceniu basu. Pod warunkiem, że nie gramy zbyt głośno, przynajmniej z kolumnami o średniej skuteczności. Znam doskonale CS-300 Lebena i wiem, co te lampy potrafią. Wzmacniacz pana Karaki nie zawiódł mnie, a nawet pokazał coś więcej – pokazał, że można z nich wydobyć nie tylko barwę, ale i dynamikę oraz różnicowanie. To ostatnie było szczególnie wyraźne, kiedy słuchałem Use Me, utworu z płyty Companion PATRICII BARBER. Słychać było nie tylko instrumenty, ale i dźwięk szklanek czy butelek z tyłu, za barem. A to informuje o tym, że jest to niezwykle rozdzielcze urządzenie. Być może jeszcze większym zaskoczeniem będzie jednak to, jak ta maleńka konstrukcja gra rocka. Pamiętacie państwo Naima NAIT? – To doskonale podobne pod względem transformacji dźwięku w energię urządzenia. Wydaje się, że wzmacniacz z Japonii ma pod „maską” zgromadzoną energię, którą oddaje z niskim basem, granym z energią i wykopem. Od strony technicznej jasne jest, że chodzi o wysoką wydajność prądową. My odbieramy to jednak właśnie jak nieskrępowaną dynamikę. Co jest po tyle ciekawe, że wiele, może nawet większość, dużych wzmacniaczy gra lekko przyduszonym dźwiękiem, jakby cała moc przeznaczona była na kontrolę głośników i gdzieś w tym wszystkim ginęła z oczu sama muzyka. Tutaj to muzyka jest przed techniką, ale tylko dzięki temu, że technika to umożliwia. Wydaje się, że to paradoks, a tak naprawdę właśnie w ten sposób audio powinno być konstruowane. Tak, jak wcześniej pan Taku Hyodo, założyciel i konstruktor Lebena, tak dzisiaj robi to doskonale pan Shinobu Karaki. Ach, jak pięknie zabrzmiały więc gitary PATA METHENY’ego z płyty What’s It All About! Muzyk gra tu solo, w kolejnych utworach sięgając po cztery różne instrumenty. Pierwszy z utworów wybrzmiewa za pomocą gitary barytonowej. I japoński wzmacniacz naprawdę pięknie pokazał jej barwę. Bez dociążania i docieplania. To nie jest wzmacniacz, który skoryguje jaskrawy system. Lampa w tym przypadku wykorzystana jest po to, aby dźwięk był maksymalnie szybki, otwarty, ale i nasycony harmonicznymi. I jeszcze, aby te harmoniczne były zgodne czasowo z dźwiękiem podstawowym. No właśnie – czas. To dzięki niemu „widzimy” przestrzeń. Zmiany fazy, opóźnienia w dochodzeniu dźwięku do naszych uszu, wielkość (wolumen) instrumentów – wszystko to opisywane jest przez sygnały o niskiej amplitudzie a przez to łatwe do zgubienia. Wzmacniacze o prostym torze wzmocnienia i niskiej mocy radzą sobie z tym lepiej niż te duże, przynajmniej większość z nich. A Aurorasound robi to jeszcze lepiej niż większość małych wzmacniaczy. Gitara Metheny’ego, zawieszona w dużej przestrzeni za pomocą pogłosów, była niebywale żywa, ekscytująca, energetyczna. Duża przestrzeń uzyskana została przez nasycenie niskiego basu, ale też przez zgodność czasową. Niskie częstotliwości nie mają z HFSA-01 równie dużej energii, jak z mocniejszych urządzeń, ani też bryły instrumentów nie są równie dobrze charakteryzowane. Ale to coś, co trzeba poświęcić w imię tego, co dostajemy, takie życie. A, wierzcie mi państwo, wystarczy krótki odsłuch w dobrym pomieszczeniu, abyśmy zrozumieli z czym mamy do czynienia. ˻ SŁUCHAWKI ˺ Produktami pana Karaki, które cenię najbardziej są przedwzmacniacze liniowe i wzmacniacze słuchawkowe. Być może dlatego, że znam je najlepiej. W HFSA-01 nie ma osobnego wzmacniacza słuchawkowego, a sygnał do słuchawek pobierany jest z wyjścia buforu po przedwzmacniaczu. Dźwięk na ich wyjściu kształtowany jest więc w głównej mierze przez jakość przedwzmacniacza. Po pierwsze, jeśli lubimy słuchać muzyki głośno lepiej sięgnąć po słuchawki o mniejszych wymogach prądowych niż HiFiMAN HE-1000 v2. To dlatego tak fajnie zagrały Sennheisery HD-800 i zupełnie rewelacyjnie stare, pochodzące jeszcze z czasów mojej pracy w studio Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, Beyerdynamiki DT-990 Pro w wersji 600 Ω. Ale przy odsłuchu na sensownym poziomie nawet HiFiMANy pokazały to, co spodoba się ludziom preferującym ten rodzaj odsłuchu, to jest czystość, szybkość, precyzję. Słuchawki dynamiczne dodają do tego jeszcze wypełnienie i zejście basu. Ale z tym ostatnim można sobie w pewnej mierze poradzić korzystając z pokrętła regulacji barwy. O ile z kolumnami nie czułem takiej potrzeby, o tyle ze słuchawkami dodanie +6 dB na niskich tonach wypełniało dźwięk na tyle, że wszystko „siadało” na swoim miejscu. Tak słuchany Billie Jean MICHAELA JACKSONA, a zaraz potem utwory z płyty The Mix KRAFTWERKA, a generalnie – wszystkie płyty miały znakomite brzmienie. Krążek niemieckiej grupy pochodzi z boxu The Catalogue i został zakodowany w binauralnym systemie o nazwie Headphone Surround 3D. To jeden z najlepszych koderów, jaki znam, o wiele lepszy od tego, co dają nam systemy Dolby Atmos i 360⁰ Reality Audio (więcej → TUTAJ). W przeciwieństwie do nich daje on namacalne, energetyczne źródła dźwięku, a przy tym realną, dookólną perspektywę. Japoński wzmacniacz doskonale „rozpoznał” tę jego wyższość i nawet tak dobre przykłady wykorzystania wspomnianych wyżej koderów, jak Mood Ring LORDE (ach, ta okładka :), Therefore I Am BILLIE EILISH (ach, ten głos :) czy I Feel the Earth Move CAROLE KING (ach, ten kocio :) nie potrafiły w żaden sposób poruszyć mnie równie mocno, co muzyka Kraftwerka. Ta miała mocny pierwszy plan, gdzie koncentrowała się energia przekazu, oraz wyraźne, szczelnie wypełniające „czaszę” wokół mnie dźwięk dookólne. Japoński wzmacniacz bardzo ładnie spisał się w oddaniu tego typu nagrań, ale równie fajnie zagrał płyty zarejestrowane w klasyczny sposób. ▌ Podsumowanie OD DŁUŻSZEGO CZASU BRAKOWAŁO na rynku niedużego, lampowego wzmacniacza, który pracowałby równie dobrze z kolumnami, co ze słuchawkami. Aurorasound HFSA-01 wypełnia tę lukę doskonale, jakby zawsze w niej się znajdował. Gra otwartym, czystym dźwiękiem o niezwykłej energetyczności. Jego dźwięk nie jest zduszony, ani pozbawiony życia, jak to się zdarza dużym urządzeniom. Ma przy tym wystarczający autorytet na dole pasma, aby pokazać skalę wydarzeń, wolumen instrumentów i głębię sceny dźwiękowej. Nie jest idealny jeśli chodzi o budowę trójwymiarowych brył i nie zatrzęsie ścianami pokoju. Z drugiej strony wcale tego nie potrzebowałem. Wiedząc o jego ograniczeniach akceptowałem je bez oporów. Tym bardziej, że japoński wzmacniacz równie dobrze gra z kolumnami, co i ze słuchawkami. Nie wiem, jakiej klasy jest jego przedwzmacniacz gramofonowy, ale znając inne konstrukcje tego producenta byłbym o to spokojny. Piękny przykład minimalizmu w duchu zen w połączeniu z nowoczesnymi rozwiązaniami. Od nas wysycone, pełne czerwieni wyróżnienie ˻ RED FINGERPRINT ˺. ▌ BUDOWA WZMACNIACZ AURORASOUND HFSA-01 ma niewielką, zwartą budowę, co pozytywnie wpływa na kontrolę drgań, ale wymaga biegłości w topologii, koniecznej do odseparowania od siebie poszczególnych modułów. ˻ PRZÓD I TYŁ ˺ Urządzenie osadzono na stalowym chassis, do którego od przodu i tyłu przykręcono płaty aluminium. We wszystkich ściankach, poza przednią, wycięto podłużne otwory wentylacyjne, dla umieszczonych w środku lamp. Elementem ozdobnym są drewniane paski po bokach. Zazwyczaj producenci proponują całe boki z drewna, jak Leben, a ostatnio NAD i MoFi Electronics, a Aurorasound wybrała element stosowany przez lata przez McIntosha, choć Amerykanie wykonywali go z aluminium. Z przodu znalazły się cztery, ładne, choć plastikowe pokrętła, dwa przełączniki hebelkowe, gniazdo słuchawkowe ϕ 6,35 mm (TRS) oraz wysokiej klasy wyłącznik zasilający. Z tyłu zobaczymy plastikowe gniazda głośnikowe z ładnymi, złoconymi stykami, cztery pary wejść RCA, zacisk do uziemienia i gniazdo zasilające IEC z widocznym powyżej bezpiecznikiem. Wzmacniacz stoi na czterech nóżkach z aluminium, w które wpasowano gumowe O-ringi. ˻ ŚRODEK ˺ Układ elektroniczny podzielono na moduły i zmontowano w całości na płytkach drukowanych. Przy wejściu znalazł się przedwzmacniacz. Z gniazd RCA, jak się okazuje, niezłoconych i lutowanych do płytki, trafiamy do selektora opartego na przekaźnikach Omron. Po wybraniu wejścia sygnał z wejścia dla gramofonu jest wzmacniany w niskoszumnych układach scalonych LT1028, a z wejść liniowych od razu przesyłany do potencjometru. W przedwzmacniaczu zastosowano bardzo ładne podzespoły, jak oporniki Dale, kondensatory Wima i Philips, a także kondensatory elektrolityczne Nichicon Muse. Potencjometr Apsa (malachitowy) umieszczono przy przedniej ściance, dlatego kabelki nie są za krótkie. Po stłumieniu sygnał wraca na płytki z lampami. Projekt ten jest nietypowy o tyle, że układ odwracający fazę jest półprzewodnikowy, oparty na układach scalonych. Jak mówi producent, zapewnia to precyzyjną inwersję fazy sygnału. Układ wyjściowy złożono z czterech lamp EL84 (EL84/6BQ), po dwie na kanał, pracujących w ultraliniowym układzie push-pull. Są to, niestety, lampy rosyjskiego Sovteka i to z nowej produkcji. Warto pamiętać, że w przyszłości musimy dysponować lampami spoza Rosji i Chin. Przed końcówką, przy przedniej ściance, zamontowano transformatory wyjściowe. Podobnie jak transformator zasilający zostały one zaprojektowane przez firmę Aurorasound i wykonane dla niej na zamówienie w Japonii. A będąc przy zasilaczu: trafo to jest bardzo duże i dostarcza kilka osobnych napięć zasilających. Na płytce z układem zasilającym są kondensatory dla sekcji lampowej, dwa Nichicony, oraz stabilizator napięcia dla półprzewodników, na jeszcze ładniejszych kondensatorach Nichicon Fine Gold. I jest jeszcze jedna płytka, z regulacją barwy. Choć może się ona wydawać tylko dodatkiem, jest wyjątkowo ładnym, rozbudowanym układem. Bazuje on na układach scalonych Burr Brown OPA604 i podobnych podzespołach biernych, co w przedwzmacniaczu gramofonowym. Tutaj potencjometry są niestety otwarte, a nie hermetyczne. Całość jest czysta, spójna koncepcyjnie i wyjątkowo ładna. Nie zapominajmy o bardzo dobrych, w znaczącej większości, podzespołach. ● ▌ Dane techniczne (wg producenta)
• Znamionowa moc wyjściowa: 2 x 14 W/8 Ω |
System referencyjny 2023 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity