SŁUCHAWKI ⸜ dokanałowe (IEM) Lime Ears
Producent: LIME EARS |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 209 16 września 2021 |
IME EARS JEST SPECJALISTYCZNĄ FIRMĄ skupioną na jednym typie produktu: słuchawkach dokanałowych przeznaczonych do zastosowań profesjonalnych, jako tzw. „osobiste monitory sceniczne”. Oferuje ona słuchawki z górnej półki jakościowej i cenowej. Lime Ears jest przy tym jedną z tych polskich firm, które są równie znane lokalnie, jak i globalnie. Na scenie jej charakterystyczne, „cutomizowane” słuchawki zobaczymy w uszach muzyków takich zespołów Katatonia, Decapitated, Happysad, Bokka, Lao Che, a także Dawid Podsiadło. Słuchawki tego typu noszą z angielska nazwę IEM, skrót od In-Ear Monitor. to słuchawki douszne (dokanałowe), używane przez muzyków jako osobiste monitory w czasie występów. Dzięki temu na scenie jest znacznie ciszej, a realizatorzy mogą dokładnie ustawić siłę głosu, jak również proporcje poszczególnych muzyków, dopasowane tylko dla nich. Firm oferujących słuchawki IEM zarówno na scenę, jak i do domu warto wymienić JH Audio, Sensaphonics, Etymonic, Campfire Audio. Ofertę tę uzupełniają klasyczni producenci mikrofonów i słuchawek scenicznych, jak Shure, Sennheiser, Audio-Technica i Mackie. Pierwszy kontakt z produktem Lime Ears miałem przy okazji testu drugiego od góry modelu Aether R i to wtedy EMIL STOŁECKI, jej współzałożyciel, opowiedział pokrótce o korzeniach firmy. Przypomnijmy więc, że zaczęła ona działalność jako dwuosobowa manufaktura we Wrocławiu, a oficjalnym startem działalności był wrzesień 2012 roku. Z wykształcenia pan Emil jest akustykiem, więc wziął na siebie kwestie kreacji brzmienia słuchawek, a KAROLINA ROMAN, wraz z którą założył firmę, zajęła się sztuką wytwarzania „customowych" obudów dopasowanych do ucha słuchacza. Właśnie – „customowych”. Zanim przejdziemy do opisu technicznego testowanego modelu musimy się zatrzymać przy tym, jak słuchawki Lime Ears wyglądają. To superważny element tej oferty, ponieważ definiuje nie tylko samą firmę, ale i użytkownika. Ten może wybrać rodzaj pokrycia, mogą to być – na przykład – płatki złota lub srebrne punkciki miki – może nanieść własne logo, albo skorzystać jednego z motywów ozdobnych proponowanych przez producenta. Jak w przywołanym teście mówił szef firmy, będąc muzykiem, basistą, chciał najpierw zrobić monitory dla siebie, a jako realizator dźwięku pragnął, żeby były świetnie nie tylko technicznie ale i estetycznie (czytaj TUTAJ). To etap „dizajnerski” dopasowywania słuchawek do własnych potrzeb. Drugim etapem, chyba ważniejszym, jest etap „soniczny”. Chodzi o dokładne dopasowanie wylotu słuchawek do ucha. Klasycznie stosuje się do tego końcówki douszne gumowe, silikonowe, albo wykonane z pianki „pamiętającej” kształt i są to niezłe rozwiązania. Profesjonaliści wolą jednak dopasować wylot do własnego ucha – a każde jest inne. Zamiast miękkiej nakładki firma mocuje wówczas wykonany z plastiku element, który powtarza kształt naszego ucha. Aby to zrobić należy najpierw udać się do audiologa i zamówić „wycisk”, który wysyłamy następnie Lime Ear. Tam, na jego podstawie, wykonują finalny element, który zakłada się zamiast nakładek z silikonu. ▌ PNEΠMA OFERTA LIME EARS JEST STOUNKOWO WĄSKA. Firma oferuje pięć modeli: Λ lambda, Ψ psi, Model X, Aether R oraz Pneuma (producent zamiast literki ‘U’ stosuje greckie „Pi”), kosztujących w podstawowej wersji od 480 USD za Λ lambda do 1800 USD za Pneuma. Ten ostatni jest więc topowym modelem producenta i jednym z najnowszych. Do sprzedaży wszedł pod koniec 2020 roku. Są to słuchawki dokanałowe, typu IEM, o budowie hybrydowej, czyli z czterema przetwornikami armaturowymi oraz dynamicznym przetwornikiem basowym z tytanową membraną. W materiałach firmowych czytamy: Dzięki 7-milimetrowemu tytanowemu przetwornikowi dynamicznemu odpowiedzialnemu za częstotliwości subbasowe, niskie tony są wyraźniejsze i mocniejsze niż w innych słuchawkach Lime Ears. […] ponieważ jest to konstrukcja hybrydowa z dynamicznym przetwornikiem, skupiliśmy się na dynamice. Wyobraziliśmy sobie, że mieniący się kolor czerwony jest kolorem dynamiki (trochę jak stopiona lawa), w połączeniu z symbolem Seed Of Life reprezentującym kreację. Obudowę wykonano z akrylu, a wylot z mosiądzu krytego rutenem. Słuchawki są więc lekkie i sztywne. Blisko dolnej krawędzi znajdziemy przełącznik podbijający bas – jest dyskretny, ale całkiem łatwy w obsłudze. Na ich powierzchni naniesiono symbol „świętej geometrii”, która była, jak zaznacza w swoich materiałach producent, inspiracją dla tego modelu. Święta geometria uważana jest za starożytną naukę, która wykorzystuje „energię” specyficznych wzorów geometrycznych. Przypomnijmy, że amerykańska firma CARDAS AUDIO, producent okablowania, również sięga po ezoterykę – jedną z podstawowych zasad konstrukcyjnych jest tzw. „Golden ratio”, czyli „złota proporcja”. ⸜ PRZETWORNIKI Podstawą konstrukcji są cztery przetworniki armaturowe dzielone pasywną zwrotnicą. Dwa przetworniki służą do odtwarzania wyższego basu (powyżej 100 Hz) i niskiej średnicy, jeden, szerokopasmowy, odtwarza średnicę, a kolejny wysokie tony. Osobny, dynamiczny przetwornik z tytanową membraną o średnicy ø 7 mm odtwarza najniższe tony i można go wyłączyć małym przełącznikiem. Za jego pomocą można kompensować nieliniowość ucha ludzkiego, opisywaną przez krzywe Fletchera-Munsona (FML). Zmiana w modelu Pneuma wynosi od +3 do +6 dB, w zależności od tego przy jakim poziomie siły głosu pomiar jest wykonywany. ⸜ VariBore Zwrotnica jest, jak pisze producent, „hybrydowa”, czyli chodzi zapewne o połączenie tłumienia akustycznego – połączenie naturalnego opadania pasma przenoszenia membrany oraz komory, w której jest umieszczona – i podzespołów elektronicznych. Częścią ich strojenia jest firmowa technika VariBore, obecna w słuchawkach tego producenta od Modelu X, czyli od początku 2019 roku. Kiedy spojrzymy na wylot słuchawek, bez nakładki, zobaczymy trzy otwory. Najmniejszy, o średnicy ø 1 mm, jest wylotem komory niskotonowej, a dwa kolejne, każdy po 2 mm, to wyloty komór średnio- i wysokotonowej. W przypadku wysokich częstotliwości jego średnica w połączeniu z wewnętrznym tłumieniem akustycznym zapewnia, jak czytamy w materiałach firmowych, „otwarty dźwięk i gładkie wysokie tony”. ⸜ BAM W opisie modelu Pneuma znajdziemy jeszcze jedno firmowe rozwiązanie, nazwane BAM. Backfiring Acoustically-damped Membrane jest opracowaniem podobnym do systemu bas-refleks w kolumnach głośnikowych. Wykorzystuje ono energię wypromieniowaną przez tylną część membrany przetwornika do wzmocnienia niskich tonów. Dodajmy, że dynamiczny przetwornik niskotonowy został wytłumiony starannie dobraną pianką z pamięcią kształtu o otwartych komórkach, co pozwoliło zmniejszyć rezonanse akustyczne wewnątrz obudowy. ⸜ AKCESORIA Słuchawki Lime Ears pakowane są do bardzo ładnego, kartonowego pudełka z magnetycznym zatrzaskiem – podobnego do tego, jakie firma Sephora używa dopakowania kosmetyków na prezent. W środku znajdziemy kolejne ładne pudełeczko, podróżny kejs Pelican Case 1015. Całość podtrzymywana jest przez papierowe „ostrużyny”, wśród których dostrzeżemy cukierki – krówki w papierkach Lime Ears. W kejsie umieszczono słuchawki, kabel do nich oraz końcówki douszne SpinFit z silikonu, w czterech rozmiarach, jak również komplet końcówek piankowych (trzy rozmiary). Jest również mały przyrząd do czyszczenia otworów VariBore. Egzemplarz demo, który dotarł do testu, nie miał przejściówki typu „duży jack” 6,3 mm → mini-jack ø 3,5 mm. Emil tłumaczy to w ten sposób, że większość użytkowników i tak już ma swoją przejściówkę. Skorzystałem więc przejściówki firmy AKG. Kabelek o którym mowa wyprodukowała firma PW Audio i jest on dość gruby i sztywny. Jego budowa jest znacznie lepsza niż użytego w modelu Aethera R, ale też nie układa się on tak dobrze i jest nieco cięższy. PW Audio (Peter Wong Audio) jest firmą mającą swoją siedzibę w Hongkongu. Kabelek zastosowany w modelu Pneuma wygląda podobnie, jak model „Anniversary” No.10 i jest to, o ile się nie mylę, srebrzona miedź. ⸜ JAKOŚĆ BUDOWY Słuchawki Lime Ears zostały wykonane z wyjątkową starannością. Każdy element ich konstrukcji wygląda na przemyślany i wypracowany. Ich wygląd jest po prostu odlotowy, a możliwość wykonania „customowych” wersji to gwarancja niepowtarzalnego wyglądu oraz dokładnego dopasowania słuchawek do swoich uszu. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Słuchawki Lime Ears PNEΠMA odsłuchiwane były w trzech różnych systemach, z dwoma różnymi punktami odniesienia. Systemem podstawowym był mobilny zestaw składający się ze smartfona Samsung A41 wyposażonego w zewnętrzny przetwornik cyfrowo-analogowy ALO AUDIO PILOT, z aplikacją USB AUDIO PRO. Ten amerykański DAC/wzmacniacz słuchawkowy jest niewielkim, ale znakomitym urządzeniem wyposażonym w kość ESS Sabre ES9281C PRO, co zapewnia mu natywne wsparcie dla gęstych formatów plików muzycznych – obsługuje on sygnał cyfrowy PCM do 32 bitów i 384 kHz oraz DSD do DSD128 (5,6 MHz), dekoduje także sygnał MQA. To ostatnie jest to tyle ważne, że wiele godzin spędziłem słuchając muzyki z serwisu Tidal Master (FLAC i MQA). |
A w tym pomaga wspomniana aplikacja. Jest niedroga, a działa cuda – to ona jest wówczas sterownikiem dla USB. Pozwala na odtwarzanie plików w natywnej postaci do 32 bitów i dowolnej częstotliwości próbkowania, w tym MQA. Normalnie smartfon przelicza wszystko do 48 kHz, bez względu na to, jaka jest oryginalna częstotliwość próbkowania. A to naprawdę źle działa na dźwięk… Do kupna przekonał mnie jeden z czytelników HF, który wskazał mi źródło problemu i któremu tym samym bardzo dziękuję!!! Do porównania w tej części użyłem dwóch par przenośnych słuchawek, z których korzystam od lat, to jest FOCAL SPHEAR (179 USD; test TUTAJ) oraz AKG K3003 (4190 zł; test TUTAJ). Drugi system służył mi jako wzorzec. Składał się on ze wzmacniacza lampowego LEBEN CS600X (25 900 zł, test TUTAJ) oraz słuchawek planarnych, magnetostatycznych, HiFiMAN HE-1000 v2 (15 000 zł, test TUTAJ) i Audeze LCD-3. W tym drugim przypadku źródłem sygnału był odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition. Osobny odsłuch przeznaczyłem na porównanie testowanych słuchawek Lime Ears z HiFiMAN HE-1000 v2 przy wykorzystaniu wyjścia słuchawkowego odtwarzacza plików MTEK BROOKLYN BRIDGE. Jedną z ważniejszych właściwości funkcjonalnych testowanych słuchawek jest przełącznik aktywujący subwooferową membranę dynamiczną, a tym samym wzmacniającym niskie tony. Inaczej niż przy modelu Aether R, przez dużą część odsłuchów był on przestawiony w położenie „OFF”. Wszystkie nagrania jazzowe z Blue Note, Prestige, Atlantic itd. z lat 50. i 60. brzmiały dzięki temu czyściej, a basu było w sam raz. Choć czasem nachodziła mnie ochota na dodanie do muzyki „mięsa” i wówczas „klikałem”… Płyty użyte w teście | wybór → SUPER AUDIO CD/COMPACT DISC CHOĆ TO MOŻE SIĘ WYDAWAĆ NIELOGICZNE i technicznie niepoprawne, słuchawki różnią się między sobą nie tylko tonalnością, dynamiką, rozdzielczością, selektywnością, ale również i przestrzennością. Można to tłumaczyć różnym kątem nachylenia przetworników względem muszli ucha, jak i podstawową różnicą pomiędzy klasycznymi słuchawkami wokółusznymi i konstrukcjami IEM, które dostarczają dźwięk bezpośrednio do jego wnętrza. Jak jednak wytłumaczyć różnice między słuchawkami o bardzo zbliżonej geometrii? Czym tłumaczyć różnice w lokalizacji instrumentów między różnymi modelami IEM? A porównując Lime Ears Pneuma z dowolnymi słuchawkami dousznymi dojdziemy do wniosku, że polskie konstrukcje zupełnie inaczej „widzą” przestrzeń, inaczej ją projektują. Są bowiem znacznie bliżej źródła dźwięku niż inne słuchawki . Powiedziałbym, że lepiej odtwarzają realną sytuację, to jest stawiają się w miejscu mikrofonu. Powiedziałbym tak, gdyby nie to, że przy nagraniach „konstruowanych”, a nie „dokumentach” – a takie dominują i do takich jesteśmy przyzwyczajeni – ustawienie mikrofonu jest tylko początkiem kreacji przestrzeni, bo potem dochodzą pogłosy, kompresja, efekty itd., które są równie ważne, jeśli nie ważniejsze. W każdym razie Pneuma robią coś w rodzaju „przybliżenia”. Są trochę jak szkło powiększające – ale nie do końca. Dłużej słuchane okazują się czymś więcej. Znika poczucie przybliżania, a rozumiemy, że chodzi nie o fizyczne przybliżenie źródeł dźwięku, a o ich lepszą definicje, o to, że są lepiej przez nas – pozostańmy przy porównaniu z okiem – „widziane”. Są to bowiem jedne z najbardziej rozdzielczych słuchawek, jakie słyszałem, bez względu na konstrukcję i przeznaczenie. Wystarczyło kilka taktów kontrabasu Michaela Arnopola z drugiego na płycie PATRICII BARBER Companion utworu Use Me, kilka pierwszych słów zaśpiewanych przez ELLĘ FITZGERALD na płycie Like Someone In Love, pięknie zremasterowanej w DSD i wydanej na krążku SACD przez japońską firmę Esoteric, żeby usłyszeć bogactwo informacji, mnóstwo detali, których nie słyszałem w tak klarowny sposób z żadnym modelem referencyjnym (odniesienia), to jest ani ze słuchawkami HiFiMAN HE-1000 v2, ani też Audeze LCD-3. A przecież są to ultrarozdzielcze konstrukcje planarne, magnetostatyczne! Ale nie w tym rzecz, że Pneuma rozbijają przekaz na drobne informacje – jest dokładnie odwrotnie, to inne słuchawki wydają się to robić, przynajmniej w bezpośrednim porównaniu z Lime Ears. Te ostatnie wydają się przy nich wręcz ciepłe, jedwabiście gładkie. Bliżej im pod względem barwy do brzmienia słuchawek Audeze i – jeśli chodzi o konstrukcje dynamiczne – AKG K701 i Beyerdynamic DT-990 Pro (600 Ω) niż HiFiMAN i Sennheiser HD-800. Barwa o której mówię wynika nie z nasycenia jakiegoś podzakresu , czyli z podbarwienia, a z dostarczenia takiej ilości informacji, która pozwala na bezproblemowe „zrekonstruowanie” dźwięku w głowie. A mniejszy wysiłek oznacza mniejsze zmęczenie, a w rezultacie – relaks. I tak właśnie te słuchawki brzmią – w nieprawdopodobnie zrelaksowany, niebywale nasycony i jednocześnie dokładny sposób. Bardzo dobrze pokazują też różne typy nagrań, masterów i remasterów, doskonale wyłapują przejście z nagrań o jakości CD i plików „Master”, w Tidalu, zakodowanych w MQA. To ostatnie jest o tyle ważne, że właśnie z urządzeniami przenośnymi słuchawki Pneuma spędzą zapewne najwięcej czasu. O ile w przypadku płyt CD i SACD zmiana jednej wersji na drugą była słyszalna, ale ostatecznie nie była „znacząca”, o tyle w przypadku Tidala była ona krytyczna – pliki hi-res mają w tym przypadku nie tyle sens, co są „być, albo nie być”. Poprawia się dosłownie wszystko. Najważniejsze jest jednak to, że nagrania brzmią o wiele bardziej naturalnie, prawdziwie. Dlatego z takim zdziwieniem przyjąłem publikację, wyczekiwanej przeze mnie, najnowszej płyty MARYSI PESZEK Ave Maria, którą wydawca zaprezentował w zwykłym pliku FLAC 16/44,1. W momencie, w którym największe serwisy rezygnują na zawsze z kompresji stratnej i mówią o setkach tysięcy plików hi-res, wersja „CD” w serwisie audiofilskim, nastawionym na jakość dźwięku, wydaje się anachronizmem. Tym bardziej, że Pneuma są tak rozdzielcze i te zmiany pokazują jak na dłoni. Co ciekawe, nie dołują jednak słabszych nagrań, a nagradzają te lepsze. Ich barwa jest bowiem dość ciepła i nie ma w ich brzmieniu cienia utwardzonego ataku, który kończy się często-gęsto jazgotliwością lub ciężką do zniesienia natarczywością. Limea Ears są jaka arystokracja, przynajmniej ta wyobrażona przez nas , potomków chłopów (mówiąc ‘my’ mam na myśli oczywiście siebie, nie państwa :). Błyszcząca, kolorowa, zamożna, bez przyziemnych problemów. Bas w testowanych słuchawkach nie jest aż tak szybki i tak rozdzielczy, jak w konstrukcjach planarnych, ale z drugiej strony wydaje się bardziej kolorowy, lepiej wypełniony. To dlatego głosy wokalistów były tak nieprawdopodobnie naturalne, czy to była wspomniana Fitzgerald, czy Rick Davies i Roger Hodgson z, wdanej w 1990 roku, składanki z największymi przebojami SUPERTRAMP , czy wreszcie doskonały NATHANIEL RATELIFF z koncertowego albumu Red Rock 2020 (Live). W żadnym z tych wypadków nie potrzebowałem wsparcia przetwornika „subwooferowego”. Czasem sięgałem po przełącznik, kiedy miałem do czynienia z muzyką elektroniczną. Skorzystanie z „subwoofera” nieco zamazuje jednak przekaz. Daje „kopa”, ale jednocześnie przesuwa naszą uwagę z relacji przestrzennych na barwę. A to przecież słuchawki, które nie narzucając się jasną barwą – bo nie są jasne – wchodzą głęboko między dźwięki, między instrumenty, nie trzeba więc im w ten sposób pomagać. ▌ PODSUMOWANIE MODEL AETHER R FIRMY LIME EARS zaskoczył mnie i to pod każdym względem – jeśli chodzi o pomysł, projekt plastycznym, wykonanie i wreszcie dźwięk. To model, który stawia znakomitą większość innych słuchawek IEM w trudnym położeniu. Nie dlatego, że jest bezwzględnie najlepszy, ale dlatego, że jest tak wszechstronny, tak dobrze „ułożony”, tak przyjemny w odsłuchu. Topowy model jest lepszy, nawet znacznie lepszy, czyli jest w absolutnej czołówce światowej. Może konkurować nie tylko ze słuchawkami dokanałowymi, ale z dowolnymi słuchawkami, także planarnymi. Ale jest przy tym w swoim wyrazie inny niż duża część słuchawek z górnej półki, w tym Aether R. O ile te ostatnie są bardzo efektowne, dynamiczne, wręcz „wyrywne”, o tyle model Pneuma dawkuje wszystko w lepszy sposób, bardziej uważnie. Robi to jak zawodowiec, który nie musi niczego udowadniać. Ich barwa jest niewiarygodnie dobrze ustawiona, a rozdzielczość ponadprzeciętna. Wydaje się, że grają w ciemny, ciepły sposób, ale to złudzenie, któremu ulegamy zwiedzeni naszymi przyzwyczajeniami ze słuchania muzyki przy pomocy innych słuchawek. Przestrzeń jest z nimi niebywała w gęstości, ale też pokazują dźwięk blisko nas – choć, tak naprawdę, to NAS przybliżają do dźwięku. Nagrania binauralne są przez to lepsze niż z jakimikolwiek słuchawkami, jakie słyszałem, a te klasyczne, w tym mono – niebywale przyjemne. Warto jednak wiedzieć, że duże słuchawki wokółuszne kreują większe źródła pozorne, z lepiej definiowaną bryłą. Pokazują też wydarzenia dalej od nas, przez co zbliżają się do tego, co słyszymy przez kolumny. Co by jednak nie mówić, Lime Ears Pneuma są jednymi z kilku najlepszych słuchawek, jakie kiedykolwiek słyszałem, bez względu na konstrukcję i cenę. A o wszystko ze standardowymi, silikonowymi elementami, które sprzęgają je z naszymi uszami. Co powiedziawszy dodam, że już mam umówioną wizytę u audiologa, aby zrobić wycisk mojego ucha. Nie mogę się bowiem bez tych słuchawek obyć – dlatego zamówiłem je dla siebie. ■ |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity