pl | en

Gramofon

SME
MODEL 6

Producent: SME LIMITED
Cena (w czasie testu): 34 000 zł

Kontakt: MILL ROAD
Steyning | West Sussex
BN44 3GY | England | UNITED KINGDOM


sme.co.uk

MADE IN UK

Do testu dostarczyła firma: RCM


Test

Tekst: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: SME | Wojciech Pacuła

No 200

1 grudnia 2020

Firma SME została założona w 1946 roku jako Scale Model Equipment Company. W 1959 roku, kiedy to jej właściciel, Alastair Robertson-Aikman (1924-2006), zaprojektował pierwsze ramię gramofonowe, powstała spółka SME Limited. Bazujący na tym opracowaniu pierwszy komercyjny produkt, model 3009, pojawił się w sprzedaży we wrześniu tego samego roku. Dzisiaj znana jest zarówno z doskonałych ramion, jak i gramofonów.

IERWSZE INFORMACJE o najmniejszym, najbardziej przystępnym cenowo gramofonie angielskiej firmy SME dotarły do nas w połowie tego roku, mniej więcej wtedy, kiedy miała się odbyć wystawa High End 2020 w Monachium; wystawa odwołana, dodajmy, z powodu pandemii koronawirusa.

Do tej pory gramofonem „startowym” tego producenta był Model 12 (test TUTAJ). Był to gramofon masowy i odsprzęgany – odsprzęgnięcie jest bowiem jedną z technik, która wyróżnia produkty tej firmy od innych; drugą są ramiona własnej konstrukcji. Wraz z modelem 6 trzeba jednak mówić: „wyróżniały”, a czas przeszły jest konieczny, ponieważ nowy gramofon jest konstrukcją nieodsprzęganą,. Co więcej – to nie jest gramofon masowy.

To trzecia, po modelach Synergy oraz, już wspomnianym, modelu Modelu 12, konstrukcja przygotowana pod okiem nowego właściciela, firmy CADENCE AUDIO. Sprzedaż SME doszła do skutku w 2016 roku, kiedy to firma obchodziła 70-lecie swojej działalności i była to kolejna zmiana po tym, jak po śmierci Sir Alastair Robertsona-Aikmana (3 listopada 2006 roku), założyciela firmy i jej głównego konstruktora na czele firmy stanął jego syn Cameron.

Informując o modelu Synergy nowy CEO firmy SME, pan Stuart McNeilis, wcześniej związany z przemysłem samolotowym, mówił tak:

To gramofon przeznaczony dla klientów szukających systemu, który został skonfigurowany i ustawiony w fabryce i który od razu jest gotowy do grania. Wybrani przez nas partnerzy odpowiadają rygorystycznym wymogom SME. Bardzo ważne było dla nas nawiązanie współpracy z podobnie myślącymi producentami wysokiej klasy sprzętu audio o nienagannej historii.

Najnowszy gramofon SME, Model 6, wydaje się rozwinięciem tej idei – ma być produktem „plug’n’play”, do którego montujemy wkładkę i który nie wymaga żadnych regulacji.

| MODEL 6

PODSTAWA MODEL 6 JEST GRAMOFONEM o napędzie paskowym, nieodsprzęganym, o lekkiej budowie. Jego zalety mają się uwidaczniać, jak czytamy w materiałach firmowych, przez precyzyjną obróbkę i zaawansowaną inżynierię. Aby zredukować cenę firma SME zdecydowała się zrezygnować z aluminium i wykonała podstawę z czegoś, co wygląda, jak POM, a co w materiałach firmowych jest nazywane „unikalnym materiałem z żywicy polimerowej o dużej gęstości” (ang. „unique polymer high density resin material”).

Podstawa gramofonu jest bardzo prosta, wręcz pozbawiona jakichkolwiek cech własnych. Podstawy o tym kształcie i wielkości znajdziemy – dla przykładu – w produktach firm Cleraudio (modele Concept, Ovation), czy Dr. Feickert Analogue – tam są jednak wykonane z sandwicza aluminium i sklejki. Na ich tle SME Model 6 wygląda dość ubogo i nijako.

Pewnym zaskoczeniem jest też brak możliwości regulowania poziomu podstawy. Nóżki, na których stoi Model 6, zostały wykonane z materiału przypominającego sorbotan i nie są odkręcane. To jedyny element sprężysty w tym gramofonie. Trzeba więc zadbać, aby płaszczyzna, na której stoi gramofon była odsprzęgnięta i wypoziomowana.

SILNIK Silnik zamocowano na sztywno pod talerzem, blisko małego, aluminiowego sub-talerza. Moment obrotowy przenoszony jest za pomocą krótkiego, płaskiego paska z gumy. Silnik ma bardzo mały moment obrotowy, dlatego talerz, choć lekki, musi kilka razy się obrócić, aby „złapać” właściwą prędkość. Jak się wydaje, chodziło o to, aby silnik jak najmniej drgał, ponieważ jest blisko głównego łożyska i nie jest odsprzęgany.

Sam talerz wykonano z tego samego materiału, co podstawę, a jego górną powierzchnię wyfrezowano w sposób, który przypomina talerze firmy Garrard. Materiały firmowe wskazują na to, że łożysko główne, trzpień oraz rolkę napędową wykonano w równie precyzyjny sposób, co w droższych modelach tej firmy.

Asynchroniczny silnik 24 V DC zasilany jest z osobnego sterownika, którego obudowa została wykonana z tego samego materiału, co podstawa gramofonu. Uwagę zwraca przede wszystkim duże pokrętło, służące do precyzyjnego ustawiania prędkości obrotowej. Firma dołącza do zestawu matę stroboskopowa – o lampkę musimy się zatroszczyć sami. Obroty włączamy i wyłączamy małym guzikiem, a zmianę między prędkościami 33 1/3 oraz 45 rpm wymuszamy naciskając gałkę o której wspomniałem (RPM = Rotation Per Minute). Sterownik z gramofonem łączy kabelek zakończony klasycznym wtykiem.

Dodam, że płytę dociskamy rodzajem nakładki z nakrętką – początkowo nie jest ona zbyt wygodna, przynajmniej dla mnie, ale po jakimś czasie się do niej przyzwyczaiłem i muszę powiedzieć, że jest łatwiejsza w obsłudze niż nakręcane dociski, które SME stosuje w droższych modelach.

RAMIĘ Gwiazdą tego gramofonu, nie mam co do tego wątpliwości, jest ramię SME M2-9, w czarnym kolorze, nieco zmodyfikowane dla tego projektu tak, aby mogło obsłużyć wkładki o masie od 2 do 12 g (chodzi o masę wkładki, a nie o docisk).

To jedno z lepszych ramion na rynku w tej cenie. Jak wiemy, od jakiegoś czasu SME nie sprzedaje swoich ramion innym producentom, pomimo że to była jedna z ważniejszych gałęzi jej biznesu. Teraz, jeśli chcemy mieć ramię SME, musimy albo poszukać go na rynku wtórnym, albo kupić gramofon tej firmy. Osobno kupowane M2-9 z drugiej ręki kosztuje od 7000 do 9000 złotych.

Ramiona z serii M2, do wyboru długość 9, 10 i 12”, współpracują z szeroką gamą wkładek, ze szczególnym uwzględnieniem tych o średniej i niskiej podatności. Wersja 9” ma długość efektywną 233,2 mm i masę efektywną  9,5 g. Prosta rurka wykonana została ze stali, a odkręcana główka ramienia ze stopu magnezu w formie nadającej korpusowi dużą sztywność i małą masę. Bagnet mocujący główkę zapewnia precyzyjny i sztywny uchwyt w ramieniu, oraz umożliwia regulację azymutu.

W podstawowej wersji ramię mocowane jest na podstawie, która umożliwia jego przesuwanie, a tym samym regulację overhangu. Tutaj zamocowane jest klasycznie, w okrągłym otworze, a za pomocą obejmy możemy regulować jego wysokość (VTA). Układ przeciwdziałający sile dośrodkowej (antyskating) zrealizowano w oparciu stare rozwiązanie z żyłką i ciężarkiem. Przypomnijmy, że wymyślił je John Crabbe, wieloletni redaktor magazynu „Hi-Fi News” (1929-2008).

I teraz – gramofon przychodzi do nas bez interkonektu łączącego go z przedwzmacniaczem gramofonowym. To chyba pierwszy raz, kiedy w SME, bo zawsze dostawaliśmy je z kablami firmy van den Hul. Teraz firma forsuje kable CystaConnect (dawniej Crystal Cable) – Cadence Audio jest właścicielem firm Siltech i – właśnie CrystaConnect (więcej o zmianie nazwy TUTAJ). Polski dystrybutor SME zdecydował się jednak dołożyć do Modelu 6, za darmo, interkonekt gramofonowy firmy Van Den Hul, dokładnie taki sam, jaki dostawaliśmy do tej pory z droższymi modelami.

PODSUMOWANIE SME Model 6 jest wykonany porządnie i precyzyjnie. To prosta w obsłudze i ustawieniu, przyjemna konstrukcja. Budowa i wygląd (poza ramieniem) tego najtańszego w ofercie firmy gramofonu są jednak tak odmienne od tego, do czego nas ten specjalista przyzwyczaił, że czuję pewien zawód. Tym bardziej, że w tym przedziale cenowym konkurencja jest ogromna.

| ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY Testowany gramofon stał na swoich nóżkach, na górnej półce stolika Finite Elemente Master Reference Pagode Edition. Z przedwzmacniaczem RCM Audio Sensor Prelude IC łączył go, wspomniany przed chwilą, interkonet Van den Hula. Gramofon kupujemy bez wkładki, ale polski dystrybutor wyposażył ją w bardzo fajny, wysokopoziomowy model wkładki MC (MC HO), Dynavector 10X5 MkII. Wypróbowałem kilka różnych obciążeń – Sensor ma ustawienie 2,5 mV – ale najlepiej mi to w sztandarowym ustawieniu, to jest 47 kΩ i 5 mV.

Płyty użyte w tekście | wybór

PLAYBACK AT JAZZ KISSA BASIE, Universal Music ‎UCJU-9102, 180 g LP (2020)
⸜ ART BLAKEY & THE JAZZ MESSENGERS, Just Coolin', Blue Note ST-64201, 180 g LP ([1959] 2020); recenzja TUTAJ
⸜ CASSANDRA WILSON, New Moon Daughter, Capitol Records/Pure Pleasure Records ‎PPAN BST32861, 2 x 180 g LP (1995/2013)
⸜ ELLA FITZGERALD, The Lost Berlin Tapes, Verve Records | UMe B0032590-02, „TEST PRESS”, 2 x 180 g LP (2020); recenzja TUTAJ
⸜ JOHN COLTRANE, The Roulette Sides, Roulette | Stateside ‎SR-52126, „RECORD STORE DAY 2017”, LP (2017)
⸜ LESZEK ŻĄDŁO QUARTET, Komeda. Wygnanie Z Raju, For Tune ‎0140 (089), 180 g LP (2019)
⸜ SANTANA, Santana, Columbia/CBS 40-63815, LP (1969)

W 2017 ROKU, Z OKAZJI RECORD STORE DAY, imprezy promującej niezależne sklepy płytowe specjalizujące się w sprzedaży płyt winylowych, ukazała się 10” płytka LP The Roulette Sides, na której znalazły się cztery utwory Johna Coltrane, zarejestrowane 8 września 1960 roku w studiu United Recording. W nagraniu, oprócz lidera, udział wzięło jeszcze tylko dwóch z trzech pozostałych członków John Coltrane Quartet.

Nagranie jest monofoniczne i nie jest olśniewającej urody technicznej. Ale jest w nim coś, co każe mi do tej płyty wracać regularnie – nie za często, ale na tyle, abym miał w głowie jej „wzór”. Gramofon SME pozwolił na komfortowe przywołanie jej wszystkich poprzednich odsłuchów. Bez „spiny”, bez jakiegoś zewnętrznego nacisku, który kazałby mi wsłuchiwać się w niuanse i detale. To było przyjemne, bezstresowe odtworzenie.

Chodzi o to, że Model 6 gra inaczej niż droższe modele tego producenta, to jest inny „dźwięk własny”. Skrót SME to dla mnie synonim precyzji, dokładności, pewności powtórzeń, brzmienia na którym zawsze można polegać, jak na najlepszym, japońskim narzędziu. Testowany gramofon odchodzi od tego wzorca i to znacznie.

To gramofon, który kreuje dźwięk poprzez budowę relacji barwowej między poszczególnymi instrumentami. Dlatego też płyta Coltrane’a zabrzmiała płynnie, gładko, przyjemnie, tyle że nie było to granie otwarte, ani też selektywne. Ale to jednak gramofon SME, prawda? Przesunięcie, o którym mowa, jest więc zrobione tak dobrze, że słuchamy kolejnych płyt może nie w skupieniu, a w „obecności” wobec muzyki – a to znacząca różnica.

Mówię o poczuciu „kompletności” dźwięku. To gramofon, który ma do przekazania swoją „opowieść”, raczej dłuższą powieść niż nowelkę, jeśli państwo wiedzą, o co mi chodzi. Napięcie może być więc budowane stopniowo, bez pośpiechu, w taki sam sposób poznajemy też bohaterów. Znakomicie pokazała to płyta Playback At Jazz Kiss Basie.

| Nasze płyty

Playback At Jazz Kissa Basie

Universal Music ‎UCJU-9102 | 180 g LP (2020)


TO JEDNA Z CIEKAWSZYCH, ale i dziwniejszych płyt, jakie przyniosły ostatnie miesiące. Wydana 2 września tego roku przez Universal Music w Japonii zawiera nagrania dokonane w słynnym klubie-kawiarni „Basie”, znajdującej się w japońskim mieście Ichinoseki i która od ponad 50 lat jest magnesem dla sceny jazzowej. Występowali tam tacy artyści, jak Count Basie, Elvin Jones i Sadao Watanabe. Ten pierwszy był przyjacielem właściciela klubu – historia ta została opisana w książce przygotowanej przez magazyn „Stereo Sound”.

W 2020 roku Tetsuya Hoshino, japoński reżyser, zdecydował się nakręcić swój pierwszy film dokumentalny o tym wyjątkowym miejscu. Magnesem przyciągającym fanów jazzu są nie tylko koncerty, ale i odsłuchy płyt. Kawiarnia zachwyca, między innymi, zamontowanymi tam imponującymi głośnikami JBL. Cały system dźwiękowy wygląda następująco:

Gramofon: LINN Sondek LP12
Ramię: SME 3009 Series II improved
Wkładka: SHURE V15 Type III
Przedwzmacniacz: JBL SG520
Elektroniczna zwrotnica: JBL 5232
Wzmacniacze mocy: JBL SE400S
Kolumny: JBL 2220B (Woofer) | JBL 375+537-512 (Midrange) | JBL 075 (Tweeter)


⸤ Właściciel klubu, S.S. Swifty | zdj. S.S. Swifty

Specjalnie na potrzeby filmu jego ekipa dźwiękowa odtwarzała za pomocą systemu audio płyty z kolekcji właściciela tego miejsca i nagrała dźwięk na dwa magnetofony analogowe Nagra IV i na rejestrator cyfrowy; z taśmy analogowej nacięto płytę LP, a ze źródła cyfrowego powstała płyta SACD. Jak mówił reżyser Hoshino „Chcę, żeby publiczność słuchała i czuła sercem”.

Na Playback At Jazz Kissa Basie zapisano więc dźwięk nagrany w realnym klubie, ale odtwarzany przez system audio, z muzyką graną z płyt LP. Mimo to jej dźwięk jest niebywały – naprawdę można się poczuć, jakbyśmy tam byli – to stosunkowo niewielki klub i doskonale „słuchać” ściany pomieszczenia. To granie z pewnej odległości, ale właśnie takiej, jak przy odsłuchach w sporym pomieszczeniu przez potężne kolumny. Polecam, bo to wyjątkowe przeżycie!

TESTOWANY GRAMOFON zagrał płytę Playback At Jazz Kiss Basie dokładnie tak, jak chyba powinna być odtworzona. Miałem poczucie, że siedzę w, albo tuż obok – to jednak nie jest jeszcze wysoki high-end – klubie Basie. Może nie przy pierwszym od strony kolumn i sceny stoliku, ale też nie na zapleczu. Model 6 brzmi bowiem w nieco ciepły, raczej gęsty niż wykonturowany sposób.

Świetnie wyszło to również przy płycie Art Blakey & The Jazz Messengers Just Coolin'. To genialne nagrania, które przeleżały w archiwach Blue Note przez 62 lata, świetnie zremasterowane na potrzeby edycji cyfrowej i analogowej. Nie wiem, czy remastering był analogowy, czy cyfrowy, ale z zarówno z płyty SHM-SACD, jak i ze słuchanego przy tej okazji LP (w wersji wytłoczonej w Europie, jest też wersja tłoczona w RTI) brzmi to znakomicie (recenzja płyty SHM-SACD TUTAJ).

SME pokazał zarówno otwarty, mocną górę, z wyraźnymi, dynamicznymi, mającymi swoją „wagę” blachami perkusji Arta Blakey’a, jak i ładny, nie za niski, ale skupiony i brzmiący naturalnie kontrabas Jymiego Merritta. To było granie z wysokiej półki i jeśli to remaster cyfrowy, to czapki z głów! Jedyne, czego bym sobie jednak jeszcze życzył, to wyraźnej informacji na okładce płyty mówiącej o drodze, jaką przebył sygnał audio – od taśmy „master” do płyty, to nasze prawo, jako konsumentów mieć takie informacje.

Już od pierwszej wspomnianej przeze mnie płyty, czyli krążka Johna Coltrane’a, słuchać było, że to gramofon, z którym nie dostaniemy precyzyjnego rysunku sceny, który nie buduje dokładnych planów i nie przekazuje wyraźnych brył. Pod tym względem zachowuje się zupełnie inaczej niż droższe modele tego producenta. Testowany gramofon robi za to coś innego, co jestciekawsze niż w Modelu 12 i Modelu 15 – pokazuje wydarzenia w ich całości. To gęste, wysycone informacje, tyle że bez dokładnego określania pozycji w przestrzeni. Nie dostaniemy więc z nim dokładnych planów, ani brył instrumentów. Od samego początku słychać było że to coś innego, co pokazuje, że ludzie stojący za Modelem 6 wiedzieli, co robią i że był to świadomy wybór, a nie przypadek.

Chodzi mi o poczucie obcowania z realnym wydarzeniem. Można to zrobić na wiele sposobów, ale ten podany przez SME tym razem jest najprzyjemniejszy. Jest coś w powiązaniu dźwięków, co powoduje, że choć nie dostajemy z nim wyraźnego obrazowania, to jego brzmienie jest zaskakująco wiarygodne. Być może przez podskórny puls, który jest utrzymywany w utworach. Choć na pierwszy rzut oka to spokojne granie, to jednak dynamika jest tu bardzo wysoka i zadziwi państwa nie raz.

Pięknie pokazała to koncertowa płyta Elli Fitzgerald pt. The Lost Berlin Tapes, wydana niedawno przez wytwórnię Verve (więcej TUTAJ). Grałem ją z wersji Test Press, a wiec o nieco wyżej ustawionym brzmieniu niż finałowy LP, ale wcale tego nie poczułem. To było gęste, bardzo gęste, granie z mocną, ale i słodką górą. Wokal Fitzgerald był blisko mnie, ale nie za blisko, a pozostałe instrumenty nieco dalej, za nią, ale też bez nadmiernego oddalenia i bez zatopienia ich w pogłosie. Ten efekt jest w na tej płycie spory i słychać go przede wszystkim z wokalem Fitzgerald, ale Model 6 trochę go skraca. I chyba o to chodziło, kiedy mówiłem, że nie buduje precyzyjnych planów.

| Podsumowanie

Budowa najnowszego gramofonu firmy SME do mnie nie przemawia w taki sam sposób, jak w przypadku droższych gramofonów tego producenta. To nie jest po prostu ten sam poziom, co w pozostałych modelach tej marki i nie ma chyba sensu nad tym dyskutować, bo „jaki jest koń, każdy widzi”. Ale też, skoro już jesteśmy przy hippice, nie będę się „z koniem kopać”, bo nie jest to konieczne: Model 6 broni się dźwiękiem.

Dostajemy z nim niesamowicie satysfakcjonujący, „skończony” przekaz, z którym posłuchamy dowolnej płyty w komforcie, ale i bez poczucia, że coś nam umknęło. Balans pomiędzy tym, co „możliwe” i tym, to „potrzebne” w tym przedziale cenowym został w testowanym gramofonie odnaleziony bezbłędnie. To właśnie nazywa się doświadczenie! Bez fajerwerków, ale i bez zadęcia i z duszą – to chyba najkrótszy opis gramofonu SME, z którym mogę państwa zostawić. Miłego słuchania!

Dystrybucja w Polsce

RCM S.C.

ul. Czarnieckiego 17
40-288 Katowice | POLSKA

rcm.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2020



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|