Kolumny głośnikowe
Avatar Audio
Producent: AVATAR AUDIO |

![]() |
![]() |
![]() Każdy taki przypadek to osobna Historia. Pan Andrejczuk w poprzednim życiu był fotografem. Wraz z Modelem Numer Trzy swoich kolumn przywiózł mi w prezencie, wydany przez National Geographic, album Biebrza ze zdjęciami swojego autorstwa (Cezariusz Andrejczuk, Marek Konarzewski, Biebrza, Warszawa 2008). Nie drążyłem tematu, ale wyraźnie widać, że wciąż chodzi o tę samą pasję, która kazała mu latami czekać w terenie na tych kilka zdjęć. Muzyka jest bowiem dla niego przeżyciem tak osobistym i tak intensywnym, że musiał się jej poświecić, nie zważając na koszty. Holophony Numer Trzy Historia zaczyna się typowo. Jako aktywny meloman i audiofil szef Avatar Audio chciał słuchać w domu muzyki, przede wszystkim klasycznej, tak aby dostać te cechy dźwięku na żywo, na których mu zależało najbardziej. Specjalnie w tym celu założył więc firmę Graj-End, która następnie przekształciła się w Avatar Audio. I tutaj „typowość” się kończy. Jak pisałem w poprzednich testach, w brzmieniu ceni sobie ponad wszystko wierność, przejrzystość, szybkość. Aby sprostać tym wymogom sięgnął po głośniki przed wielu lat o papierowej membranie i materiałowym zawieszeniu. Numer Trzy to model dwudrożny, bas-refleks, wolnostojący. Głośnik wysokotonowy jest typowy, ale tylko dla tego producenta – to stożkowy przetwornik z papierową membraną o średnicy fi 100 mm. Pochodzi on z lat 60. XX wieku. Średnie i niskie tony również odtwarza papierowy, ale większy – średnica fi 250 mm – głośnik. Ma on materiałowe zawieszenie, o kształcie zbliżonym do fałdy gumowej znanej ze współczesnych przetworników – ten z kolei opuścił fabrykę w latach 70. Tego typu przetworniki mają stosunkowo niewielkie wychylenie i znikomą masę membrany. Projektowane były w czasach, kiedy kino domowe było tylko dla najbogatszych i nikt jeszcze nie wiedział, że aktywny subwoofer będzie czymś zupełnie normalnym. W ich działaniu chodziło więc o jak najszybsze oddanie impulsu. Co niesie za sobą problemy. Tego typu głośnik jest bardzo przezroczysty na wszystko, co się z nim dzieje. Na przykład na obudowę. Pan Cezariusz przez długi czas dobierał grubość ścianek ich kształt, a potem eksperymentalnie ustalał, w których miejscach należy nakleić filc, minimalizujący odbicia. A potem drugie tyle spędził na strojeniu zwrotnic. To praca, która nigdy się nie kończy. Numer Trzy to kolumny w ofercie szczególne – mają nieco niższą skuteczność niż modelu Dwa i wyższą wytrzymałość mocowa, co powoduje, że – przynajmniej potencjalnie – to konstrukcje, z którymi można zagrać bardziej zróżnicowany materiał muzyczny. ![]() Płyty użyte w odsłuchu (wybór)
Japońskie wersje płyt dostępne na ![]() „Welcome to the real world” – słowa Morfeusza z pierwszej części trylogii Matrix (reż. Lary, Andy Wachowski, 1999) już na zawsze staną się w kulturze masowej synonimem przejścia, odrodzenia, nowego początku. Ale wcale nie „rajskiego”, a takiego, który wymaga bolesnej reorientacji. To „nowe” wymaga wysiłku, nagrodzonego realnym spojrzeniem na rzeczywistość, a nie mieleniem wciskanej nam papki. Jestem pewien, że pan Cezariusz, zapraszając nas do swojego świata, mógłby powiedzieć coś podobnego. Byłoby to bliższe „Welcome To My World” z piosenki Depeche Mode (Delta Machine, 2013), ale intencje będą oczywiste – będzie to próba obudzenia ze snu, który dla większości jest rzeczywistością. Kolumny Avatar Audio są bowiem całym odrębnym światem. Podobnie jak większość kolumn sprzed kilkudziesięciu lat, a współcześnie kolumny tubowe, Model Trzy przynosi dźwięk niepodobny do tego, co współcześnie oferują firmy audio. Niepodobny nie przez dziwaczność, a przez zupełnie inny zestaw najważniejszych cech. Wymaga on akomodacji i otrząśnięcia się z przyzwyczajeń. Miejmy świadomość, że słuchając przez całe życie pewnego konkretnego typu reprodukcji przyjmujemy to jako coś oczywistego, a wszystkie jego modyfikacje jako odstępstwo. Potrzeba czasu na detox i przyjęcie innego spojrzenia bez „bagażu”. ![]() Brzmienie kolumn Holophony najłatwiej byłoby mi opisać jako połączenie magnetostatycznych paneli Magnepana i kolumn tubowych. Ze wszystkimi ich zaletami i wadami. To połączenie daje wartość naddaną, której nie mają ani jedne, ani drugie. W brzmieniu tym dominuje środek pasma. Nie wydaje mi się, aby chodziło o uwypuklenie tego zakresu na paśmie przenoszenia. Jestem pewien, że dzieje się tak dlatego, że kolumny podkreślają jego wagę i w hierarchii ustawiają na pierwszym miejscu, przypominając, iż to właśnie tam ma miejsce 90% akcji. Daje to dźwięk ciemniejszy, cieplejszy, mniej naznaczony jaskrawością i nerwowością niż we współczesnych konstrukcjach. Góra jest stale obecna, jest jej zaskakująco wiele, jak na głośnik stożkowy. Ma ona jednak mniej „metalu”, a więcej „drewna” w sobie, jeśli tak można powiedzieć. Być może dlatego saksofon Arta Peppera z płyty …the way it was! w remasterze Mobile Fidelity zabrzmiał tak gęsto, tak naturalnie. Nie było w nim zbyt wiele kąśliwości, która z saksofonu czasem dochodzi. To było dla mnie oczywiste. Ale też bardzo rzadko daje się odczuć drewniana natura tego instrumentu, tak gęsta i z tak ładną bryłą. |
![]() Spostrzeżenia te, tj. budowanie skupionych, gęstych hologramów potwierdziło się zaraz potem i z nowo zremasterowaną płytą Drifting feather grupy Paradox, i z najnowszą płytą Song-Jin Cho. W obydwu przypadkach mamy dość ciepłe brzmienie i skupienie się na fakturze dźwięku, a nie na elementach zwykle przez hi-fi hołubionych, tj. detalu, rzutowaniu na scenie muzycznej itp. To nie tak, to kolejny produkt absolutnie NIE hi-fi, który nie odwołuje się do powszechnie dzisiaj przyjmowanych za podstawowe cech dźwięku. Powiedziałbym, że chodzi raczej o całościowe spojrzenie na muzykę. Bardzo, ale to bardzo przypominało mi to sposób grania wzmacniacza Kondo OnGaku, który kilka dni wcześniej musiał – niestety – opuścić mój system. W obydwu przypadkach był to dźwięk wykreowany w sposób, który pozwala zapomnieć o mechanicznej naturze odtworzenia. Model Trzy pozwala się odprężyć i słuchać muzyki jako całości, nie nakłania, nie przymusza do jej analizy. ![]() Nie wiem, czy taki był zamysł konstruktora, ale te konkretne kolumny są bardziej uniwersalne niż bardziej wyrafinowany, droższy, większy itd. Model Dwa. We wstępie wspominałem o tym, że użyte głośniki są nieco nowsze, a przez to jak gdyby „wyglądają” w stronę innej muzyki – już nie tylko klasyka, już nie tylko wokalistyka i jazz, ale i elektronika. Z wielką przyjemnością wysłuchałem najpierw płyt Master CD-R z mającej się wkrótce ukazać płyty Three City panów Przemysława Rudźa, Krzysztofa Dudy i Roberta Kanaana, a zaraz potem ostatni krążek pana Rudźa pt. Let Them Float. Obydwie płyty w dużej mierze bazują na rytmie perkusji, a także na dużych planach dźwiękowych. Wydawałoby się, że takie kolumny jak Holophony, tj. charakteryzujące się małym wychyłem membrany, sobie z tym nie poradzą. A było fantastycznie. Zbudowały bowiem przede mną gęstą „membranę”, z której wyłaniały się instrumenty i dźwięki, zawsze połączone w całość. Słychać było swego rodzaju „tubową” naleciałość polegającą na dowartościowaniu pogłosu, szczególnie jego części ze środka pasma, co dawało jednak wyjątkowy efekt nasycenia, jakby to by dojrzały dźwięk. Usłyszałem wówczas w pełni to, co wcześniej miałem przed oczami z płytami jazzowymi, m.in. wspomnianym Pepperem. Kolumny te wybitnie ukazują zależności przestrzenne. Tyle że inaczej niż inne konstrukcje, bo nie budują bardzo szerokiej i bardzo głębokiej sceny. Ich prezentacja jest nieco mniejsza, ale bardziej naturalna. Myślę o słabszym zaznaczaniu krawędzi, o lepszym przejściu między instrumentami, o bardziej naturalnym „blendowaniu” instrumentów i akustyki. Na płycie Let Them Float doszło do tego wybitne ukazanie dźwięków wokół słuchacza. Tak pełnego i skupionego „surround” z dwóch głośników nie słyszałem u siebie bardzo dawno. Przechodzenie za głową, bokiem, zmiany natężenia, nawet z najmniejszymi detalami – wszystko to było fantastyczne, a zarazem nigdy nie wydawało się artefaktowe. Pan Rudź wyraźnie założył, że jest to część jego wizji artystycznej i jeśli tego nie wydobędziemy, to będziemy o tę warstwę ubożsi. Z Holpohony dostaniemy więcej (jestem tego pewien) niż można było usłyszeć w studiu podczas realizacji materiału. Plus-minus Nie muszę chyba mówić, że tego typu komuny nie oddadzą energii niskich dźwięków w podobny sposób, jak duże głośniki z gumowym zawieszeniem i dużym skokiem. Nie będę więc nawet próbował. W tym przypadku nie miałem jednak wrażenia utraty energii, a po prostu niski dół nie był tak „fizyczny”, jak się od tego przyzwyczaiłem. To wciąż była jednak spójna opowieść, nawet jeśli była to płyta w rodzaju Dummy Portishead, czy Briefly Shaking Anji Garbarek. Nie dostaniemy też bardzo dużych źródeł dźwięku. Jak mówiłem, to kolumny o innym sposobie budowania przekazu, skupiające się na tym, co dźwięki łączy, a nie na tym, co dzieli. W związku z tym prezentacja sceny będzie odmienna od tej, którą dostajemy z klasycznymi konstrukcjami – wszystko jest nieco mniejsze i nie tak „rozdmuchane”, jak z klasycznymi kolumnami. No i nie posłuchamy na nich bardzo głośno. Z normalnym poziomem siły głosu, w średniej wielkości pokoju głośność będzie absolutnie wystarczająca, ale imprezy nimi nie nagłośnimy. Podsumowanie Choć o tym w czasie testu nie wiedziałem, Model Trzy został zaprojektowany inaczej niż wszystkie wcześniejsze kolumny pana Cezariusza. Po raz pierwszy w tym procesie użyty został wzmacniacz tranzystorowy. Nie wiem, czy to właśnie dlatego, ale nowe kolumny wydają mi się o wiele bardziej liniowe i uniwersalne niż – przecież dużo droższy – Model Dwa (który niedawno został przeprojektowany). To kolumny wciągające w swój świat, dające mnóstwo szczegółów, które jednak odbieramy w całości, bez ich dzielenia na mniejsze części. Posłuchajcie ich z dowolnie wybranym przez siebie wzmacniaczem i nie będzie miało znaczenia, czy to wzmacniacz tranzystorowy, czy lampowy – modyfikacje brzmienia należą do nas. Ale wypróbujmy je z urządzeniem tranzystorowym pracującym w klasie A, np. firm Sugden, albo jeszcze lepiej FirstWatt, a usłyszymy coś wyjątkowego i niezapomnianego. ![]() Holophony Model Trzy firmy Avatar Audio to wolnostojąca kolumna dwudrożna typu bas-refleks. Ich bryła jest niemal prostopadłościenna, ale z tyłu, na wysokości głośnika wysokotonowego ścianka jest zaokrąglona. Minimalizuje to fale stojące wewnątrz obudowy i pomaga w dyspersji fali dźwiękowej. Aby wytłumić jej odbicia pochodzące od ścianek obudowy duża jej część została od zewnątrz oklejona czarnym filcem. Kolumny malowane są na szary kolor, ale można zamówić je w dowolnym wykończeniu. Nigdzie poza dolną ścianką nie widać śrub – to dlatego, że głośniki montowane są od wewnątrz, właśnie przez otwór na dolnej ściance. Użyte głośniki to przetworniki typu „vintage”, tj. ze starej produkcji. Obydwa mają papierowe membrany. Wysokie tony odtwarza stożkowy głośnik o średnicy fi 100 mm, a średnie i niskie tony głośnik o średnicy fi 250 mm. Z tym ostatnim współpracuje bas-refleks na tylnej ściance. Ma on niewielki przekrój i zwęża się w kolumnie, dochodząc do 27 mm u wlotu. Sygnał doprowadzamy do solidnych, pojedynczych zacisków pokrytych rodem. Najwięcej czasu konstruktorowi włożył w strojenie zwrotnicy, która przygotowywana jest indywidualnie dla każdej pary przetworników. ![]() Kolumny stoją na firmowych nóżkach odsprzegających. Pan Cezariusz nie lubi kolców, dlatego przygotował własne nóżki, które można też kupić osobno. W ich budowie wyróżnić można trzy elementy izolujące. Od drgań podłoża kolumny chronione są poduszką magnetyczną – kiedy pchniemy lekko kolumnę, ta się odchyli, o czym wróci do pionu. Z kolei podłoże od kolumn chronione jest za pomocą konstrukcji z gumowych kulek i mat. Materiał dla nich został dobrany eksperymentalnie. Konstrukcje przychodzą w drewnianych, solidnych skrzynkach. ![]() Dane techniczne (wg producenta) Moc: 20 W |

|
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity