Wzmacniacz zintegrowany
Chario
Producent: CHARIO LOUDSPEAKER |
eśli przypomnimy sobie jak wyglądają wzmacniacze z podstawowej linii firmy Pro-Ject, należące do serii Box Design modele MAiA i Stereo Box Phono, jedno spojrzenie na wzmacniacz Quadro Włochów z Chario i wiadomo, że tym razem mówimy o ludziach, którzy z designu uczynili sposób na życie. Kiedy dokładnie rok temu recenzowaliśmy kolumny Chario Reflex Prima, były dla nas sporym zaskoczeniem. Zaskakiwały niebanalnym projektem plastycznym, ciekawym podejściem do akustyki, a przede wszystkim ceną. Za parę dużych, świetnie wyglądających, wyprodukowanych we Włoszech kolumn trzeba było zapłacić naprawdę niewiele. Być może było to kwestią czasu, ale seria Reflex została rozbudowana o urządzenie elektroniczne. To odważny krok dla firmy, która nawet w swojej nazwie (Chario Loudspeaker) ma „zapisaną” specjalizację. Może więc dobrze, że pierwszy tego typu produkt, wzmacniacz zintegrowany Quadro, należy do podstawowego przedziału cenowego. Można bowiem zapomnieć o wzniosłych ideach, niemal nigdy nie realizowanych, o głębokich przemyśleniach, rzadko kiedy wykorzystywanych i skupić się na tym, co najważniejsze: projekcie plastycznym, funkcjonalności i dźwięku. Już to zasygnalizowałem: włoski wzmacniacz(-yk) wygląda obłędnie. W oklejonej sztuczną, białą okleiną drewnianej obudowie mamy mleczną, ściankę przednią z półprzezroczystego Corianu z punktami białego światła, sygnalizującymi wybrane wejście. Obok jest pojedyncza, złocona, gałka, która służy zarówno do regulacji siły głosu, jak i do zmiany wejść. Chario nazywa ten produkt „wzmacniaczem Bluetooth” („Bluetooth Amplifier”). To pewne nadużycie, ale usprawiedliwione podobnymi działaniami producentów odtwarzaczy SACD, nazywającymi je „odtwarzaczami CD/SACD”, odtwarzaczy CD z wejściami cyfrowymi, o których mówi się „odtwarzacz CD/DAC” i przetworników cyfrowo-analogowych, nazywanych „przetwornikami cyfrowo-analogowymi USB”. Nadużycie polega na opisaniu urządzenia cechą, na którą chciałoby się zwrócić uwagę. „Wzmacniacz Bluetooth” mówiłby więc w tym przypadku o obecności odbiornika Bluetooth z kodekiem AptX i co za tym idzie DAC-a. A to jasno wskazuje krąg odbiorców, do których ten produkt jest skierowany – to ludzie korzystający ze smartfonów, tabletów i laptopów. Podkreślono to zresztą napisem na pudełku: „Chario Lifestyle Collection”. Chyba po raz pierwszy dostaną produkt znanej, uznanej firmy, o znakomitym projekcie plastycznym i dobrej funkcjonalności. Oprócz odbiornika Bluetooth, sygnalizowanego antenką na tylnej ściance, mamy bowiem cyfrowe wejście optyczne TOSLink, dwa wejścia liniowe, w tym jedno na mini-jacku 3,5 mm oraz wyjście RCA dla subwoofera. Wejście cyfrowe akceptuje sygnał do 24 bitów i 192 kHz. Jak widać, ma to być serce niewielkiego, być może nawet „biurkowego” zestawu, do którego można podłączyć komputer stacjonarny, odtwarzacz Blu-ray i ew. dodatkowe źródło analogowe – być może gramofon (RCA), a jako drugie przenośny odtwarzacz plików (mini-jack). Jedyne, czego mi zabrakło, to wyjścia słuchawkowego i wskazania poziomu siły głosu. Gałka sprzężona jest z enkoderem, a nie potencjometrem, nie ma więc znaczenia, jak bardzo jest odkręcona, bo i tak nie wskazuje realnej głośności. Zapewne niektórzy będą też pytali o wejście USB – za tak nieduże pieniądze nie dostaniemy jednak wszystkiego, co byśmy sobie wymyślili. Funkcjami wzmacniacza można sterować również za pomocą niewielkiego, zgrabnego pilota zdalnego sterowania. Znajdują się na nim nie tylko guziki do zmiany wejść i siły głosu, jak również do sterowania odtwarzaniem muzyki z urządzenia Bluetooth; to start/pauza i przewijanie w przód i tył. Urządzenie pobiera niewiele mocy, co wskazuje na pracę końcówek w klasie D. Po 15 minutach bez sygnału wejściowego przechodzi w tryb standby. Chociaż Quadro przeznaczony jest dla młodszych użytkowników, został potraktowany jak pełnoprawny, pełnowymiarowy wzmacniacz. Zagrał więc w systemie odniesienia z kolumnami Harbeth M40.1. Uzupełnieniem odsłuchu był czas spędzony z kolumnami Castle Richmond Anniversary Edition. Sygnał doprowadzany był z odtwarzacza CD kablem The Chord Company zakończonym wtykiem mini-jack. Łącze Bluetooth wypróbowałem korzystając z laptopa HP Pavilion dv7 i smartfona Samsung Core. Wzmacniacz dostarczany jest z kablem sieciowym zakończonym wtykiem tzw. „ósemką”; w teście zastosowałem przejściówkę na IEC i kabel sieciowy Tellurium Q Ultra Silver. Wzmacniacz stanął na niewielkich podstawkach z drewna Hickory Cube Insulator HQ-4 firmy Acoustic Revive. Płyty użyte do testu (wybór)
Byłem w ciężkim szoku, kiedy odpaliłem Quadro z potężnymi Harbethami, o czym zaraz opowiem. Ale w jeszcze większe zdumienie wprawił mnie dźwięk łącza Bluetooth i od niego chciałbym zacząć. Jeszcze kilka lat temu skompresowany, podatny na zakłócenia protokół bezprzewodowej łączności Blutetooth uważany był za najgorszy z możliwych. I nie bez przyczyny – przesyłany w ten sposób sygnał był koszmarny – zgaszony, wyprany z dynamiki i emocji, irytujący jak zjełczałe masło. Obchodziłem go szerokim łukiem. Poprawę przyniosło powszechne stosowanie aplikacji aptX, która pozwala przesłać sygnał porównywalny z sygnałem CD (16/44,1). Nawet to nie przekonało mnie jednak do tego pomysłu. Dźwięk wzmacniacza Quadro z sygnałem przesyłanym w ten sposób, z plikami o jakości CD, zastał mnie nieprzygotowanego, z opuszczoną gardą. Nie było przecież powodu, żeby się spinać, to miała być formalność. A tu – bum!, tak bez ostrzeżenia. Dostałem ciepły, pełny, ładny dźwięk z zaskakująco niskim zejściem basu. Nie było mowy o rozdzielczości, selektywności i innych audiofilskich parametrach opisu, ale sam był palnął każdego, kto by zaczął o tym mówić. Znaczyłoby bowiem, że w ogóle nie zrozumiał ani tego produktu, ani tego dźwięku. Bardzo szybko przyszło mi do głowy porównanie, z którym zostałem już do końca odsłuchów – włoski wzmacniacz gra przez Bluetootha tak, jak wysokiej klasy, wysmakowane nagłośnienie w luksusowym samochodzie. Był „flow”, rytm, struktura utworów pozostała nietknięta, niezależnie od tego, czy był to „ciężki, audiofilski stuff”, czy muzyka, z jaką zapewne urządzenie się spotka. Pop, elektronika, muzyka autorska – wszystko to brzmiało gęsto, tłusto, nisko. Wzmacniacz nie dopuszcza do rozjaśnienia dźwięku i zawsze zachowuje jego spójność. Trudno wskazać podbarwienia i poza wycofaniem wysokiego środka całość wydaje się po prostu równa, naturalna. Ze źródłem podłączonym przez wejście analogowe, w moim przypadku z odtwarzaczem CD, dźwięk jest dokładniejszy i trochę jaśniejszy. To pod każdym względem bardziej poprawne granie. Rzecz w tym, że wzmacniacz nie gra specjalnie czysto w tym sensie, w jakim się do tego w hi-fi przyzwyczailiśmy. Stawia na całościowy przekaz, a nie na smaczki i popisy. Kiedy więc dostarczymy mu taki właśnie, czystszy sygnał, jego słabsze strony są wyraźniejsze. Chcąc, nie chcąc skończyłem więc na odsłuchu plików przez Bluetootha iraz wejście cyfrowe i tego nie żałowałem. Była potęga, jakiej nie dostaniemy z dużych wzmacniaczy, było ciepło, jakiego nie daje wiele wzmacniaczy lampowych i płynność, jakiej po niedrogich wzmacniaczach nikt nie oczekuje. Podsumowanie Słabsze strony? – Nie ma problemu, mogę wyliczyć ich równie wiele, jak zalet. Byłaby to niezbyt wyraźna kontrola najniższego basu, niewysoka rozdzielczość, zamazanie części detali, oddalenie pierwszego planu. Ich wysunięcie przed zalety fałszowałoby jednak obraz, nie mówiłoby prawdy o Quadro. A ta jest prosta: w swojej cenie, wyglądając, jak wygląda, pochodząc z firmy, z jakiej pochodzi, grając, jak gra, to niezwykle atrakcyjna propozycja dla każdego, dla którego audiofilizm kojarzył się do tej pory z dziwakami i obsesjonatami. A to przecież my, nasza branża oferuje wzmacniacz, który daje wiele z hardkorowego audiofilskiego idiomu z wygodą i przyjaznym designem, jakiego oczekują ludzie z „zewnątrz”. Być może więc jest dla świata audio jakaś szansa na „wyjście z cienia”. |
Quadro to wzmacniacz zintegrowany, z końcówkami mocy pracującymi w klasie D i z zasilaczem impulsowym. Może być więc niewielki i oferować jednocześnie wysoką moc – 2 x 50 W przy 4 Ω. Łączyłbym go jednak z kolumnami o dość przyjaznej impedancji i raczej wysokiej niż niskiej skuteczności. Wzmacniacz jest niewielki i całkowicie można nakryć go 7” winylowym singlem. Obudowę wykonano z niezbyt grubej płyty MDF oklejonej białym winylem. Po bokach wycięto niewielkie okrągłe otworki, a od spodu większe, podłużne szczeliny. Mają one chłodzić wnętrze – wzmacniacz nagrzewa się mocniej niż się tego spodziewałem. Całość postawiono na czterech, przyklejanych podstawkach z gumy. Front wykonano z mlecznego, półprzezroczystego materiału o nazwie Corian (polimer akrylowy + wodorotlenek glinu [ATH]). To materiał firmy DuPoint (odpowiedzialnej m.in. za Teflon), stosowany najczęściej na blaty kuchenne, ponieważ jest niezwykle wytrzymały mechanicznie. Ale też świetnie wygląda. W Quadro pod powierzchnią zamontowano białe diody, wskazujące wybrane wejście i przejście w stan „uśpienia” (standby). Możemy go uśpić przyciskiem na pilocie zdalnego sterowania, albo sam się uśpi po 15 minutach bez sygnału. Ładnie komponuje się z tym złocona, wykonana z mosiądzu, gałka. Z tyłu jest mechaniczny wyłącznik sieciowy, wejścia analogowe RCA oraz mini-jack 3,5 mm, a także wejście optyczne TOSLink, do którego można dostarczyć sygnał aż do 24 bitów i 192 kHz. Jest też wyjście liniowe, monofoniczne, przeznaczone dla subwoofera. Gniazdo sieciowe to tzw. „ósemka”, szkoda, że nie klasyczne IEC. Warto więc kupić kabel przygotowany w ten sposób (np. Audioquest), albo wykorzystać przejściówkę. Warto, bo to dobry wzmacniacz, który zasługuje na coś lepszego niż cienki, nijaki kabel, który dostajemy w komplecie. Elektronikę zmontowano na pojedynczej płytce drukowanej, przykręconej do stalowego chassis. Zasilacz impulsowy jest częścią wzmacniacza w klasie D. Na wyjściu widać pojedynczą tuleję ferrytową, tę samą dla obydwu kanałów, tworzącą wraz z kondensatorami wyjściowymi filtr „rekonstrukcyjny”. Siła głosu sterowana jest enkoderem sprzężonym z przełącznikiem wejść. Niestety wszystkie układy nalutowano od spodu i bez całkowitego demontażu nie da się dojrzeć, kto je wyprodukował. To ładna, całkiem prosta konstrukcja, która gra znacznie lepiej niż by na oto wskazywał opis budowy. Dane techniczne (wg producenta) Wejścia analogowe: RCA imini-jack 3,5 mm Dystrybucja w Polsce: Rage Against The Machine RAPECORE | REEDYCJA Wydana w 1992 roku, w rok po założeniu w Los Angeles (USA) zespołu Rage Against The Machine (RATM), jego debiutancka płyta momentalnie podbiła zmysły i serca słuchaczy, trzykrotnie pokrywając się w USA platyną, raz w Kanadzie, a w Wielkiej Brytanii i Australii zdobywając status złotej. Co samo w sobie jest ciekawe, ponieważ to nie jest zespół komercyjny, a lewicujące teksty nie są lukrowaną tapetą. Umiejętnie dobrana mieszanka rapu, hard rocka, punku i funku oraz przekazu słownego okazała się jednak tym, czego ludzie potrzebowali. Elementem charakterystycznym brzmienia, oprócz mocnych gitar, był wokal Zacka de la Rocha, który opuścił RATM w 2000 roku. Nazwa zespołu pochodzi od tytułu piosenki grupy Inside Out, w której wcześniej de la Rocha występował. Tom Morello, gitarzysta grupy, mówiąc o nazwie, powiedział, że „maszyną może być wszystko, od policji na ulicach Los Angeles, która katuje kierowców, po władzę, która robi z ludzi bezmyślne roboty.” W 2012 roku przypadła 20. rocznica wydania debiutanckiego albumu. 23 listopada tegoż roku ukazała się jubileuszowa, zremasterowana wersja albumu, zawierająca dodatkowo m.in. oryginalne demo płyty, DVD z nagraniami występów na żywo i zdjęcia zespołu z początku lat 90. Recenzowana wersja pochodzi z 2016 roku i przygotowana została przez specjalizującą się w wysokiej jakości reedycjach wytwórnię Audio Fidelity. Jest dla niej wydawnictwem szczególnym, ponieważ na co dzień specjalizuje się ona w szeroko pojętej amerykańskiej muzyce rockowej, funkowej i soulowej. Remaster dla tej edycji przygotowany został przez Steve’a Hoffmana i Stephena Marsha w studio Marsh mastering. Źródłem były analogowe taśmy-matki stereo. Płyta została wydana jako hybrydowy krążek SACD/CD (stereo), wykonany w austriackiej tłoczni firmy Sony i nie zawiera bonusów. Poligrafia jest charakterystyczna dla Audio Fildelity i nie zmieniła się od lat – płyta znajduje się w klasycznym „plastiku” (jevelcase), na które nasuwa się kartonową nakładkę z wyciętym z przodu półokrągłym oknem, przez które widać krążek. To pozostałość po czasach poprzednika Audio Fidelity, firmy DCC, która w ten sposób pokazywała złoty nośnik używany na swoich płytach. Nie da się ukryć, że nie jest to zbyt atrakcyjny wizualnie sposób wydawania płyt i aż się prosi o nowy, świeży pomysł. Nakład jest limitowany, a każdy egzemplarz posiada naklejkę z indywidualnym numerem, stąd nazwa: „Limited, Numbered Edition”. DŹWIĘK Mocna muzyka, jaką znajdziemy na płycie RATM rzadko kiedy ma szczęście być nagrana, a potem wydana tak, żeby dało się tego słuchać. Niemal zawsze jest przesterowana, skompresowana i „chuda” w dolnych rejestrach. Trudno w ich przypadku mówić też o rozdzielczości i selektywności. Płyty z mocnym graniem, słuchane na dobrym sprzęcie, są prawie zawsze rozczarowujące. Oryginalne wydanie recenzowanego krążka niespecjalnie się z tego schematu wyłamywało. Wersja Audio Fidelity to zmienia. Mastering dodał głębi i wypełnienia basu – chociaż nie schodzi on specjalnie głęboko, to jest ładnie rozciągnięty i ma bardzo fajną, lejącą się barwę. Wokal Zacka de la Rocha jest dwuwymiarowy i wtopiony w miks – tak został nagrany i żadne sztuczki tego nie zmienią. Całość ma jednak „flow”, który tłumaczy jego sukces. Nowy remaster dodaje do tego głębię i puls, którego w oryginale nie ma. Bardzo dobra reedycja trudnej do poprawnego wydania muzyki, która wciąż, po 24 latach powoduje żywsze bicie serca. Jakość dźwięku: 7/10 |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 - Pasywny filtr Verictum X BLOCK SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity