pl | en

Gramofon

 

TechDAS
AIR FORCE III

Producent: STELLA Inc.
Cena (w czasie testu):
89 000 zł (podstawa, bez ramienia)

Kontakt: 51-10 Nakamarucho | Itabashi-ku | Tokyo 173-0026 | JAPAN
e-info@stella-inc.com

www.techdas.jp

MADE IN JAPAN

Do testu dostarczyła firma: RCM


ideaki Nishikawa-san – niegdyś konstruktor firmy Micro Seiki, dzisiaj TechDAS – w czasie wystawy High End 2015 w Monachium pokazał najnowszy, najtańszy gramofon swojego projektu, model Air Force III, kosztujący dokładnie połowę tego, co Air Force Two (158 000 zł). A Air Force Two kosztował dokładnie połowę tego, co Air Force One (345 000 zł), flagowiec firmy. Każdy z nich wygląda inaczej, różnie też brzmią. Mimo to dzielą pewne cechy wspólne, jak przysysanie płyty do talerza, poduszka powietrzna pod nim, sterowny mikroprocesorowo silnik synchroniczny AC z regulowanym automatycznie naciągiem sztywnego paska napędowego itd. Różnice są jednak równie duże i sprowadzają się do innych podstaw, talerzy oraz odprzęgnięcia nóżek i to one generują wzrost ceny.

Hideaki Nishikawa-san i Air Force III podczas wystawy High End 2015 w Moanchium.

Wiedząc o tym, że powstaje najmniejsza wersja Air Force’a domyślałem się, że będzie to wariacja na temat kształtu klasycznego gramofonu Micro Seiki SX-8000. I nie pomyliłem się. Nie przewidziałem jednak, że będzie to najładniejszy i zarazem najzgrabniejszy spośród wszystkich trzech gramofonów pana Nishikawy. Jest stosunkowo nieduży i – zachowując możliwość zamontowania do czterech ramion – zajmuje najmniej miejsca. Jego podstawa jest kwadratowa, a obok stawiamy silnik w okrągłej obudowie. Znacznie dalej stawiamy z kolei dużą, czarną skrzynkę z pompami i sterowaniem silnika. Nie dlatego, że jest brzydka, bo nie jest, a dlatego, że nieco drga i lepiej trzymać ją od gramofonu jak najdalej.

Sterowanie prędkością i przyssaniem umieszczono na niewielkim „panelu” wysuniętym z przedniej ścianki. Jest to bardzo wygodne i ładne rozwiązanie. Przyciski ‘Stop’ i ‘Suction’ zostały podświetlone na zielono, a pozostałe oznaczone zostały mlecznobiałym światłem; jeśli przez jakiś czas nie używamy gramofonu, pompa automatycznie zostaje wyłączona, a ‘stop’ zmienia barwę na czerwoną. Na niewielkim wyświetlaczu odczytamy prędkość obrotową i jej wartości w trakcie ustalania właściwej wartości.

Gramofon można uzbroić w aż cztery ramiona. Wystarczy dokupić odpowiednie bazy, przykręcane do umieszczonego w każdym z rogów trzpienia (każda za 8200 zł). W czasie testu gramofon miał trzy ramiona: podstawowym był przepiękny, znany mi już wcześniej Dynavector DV507 mk2 (34 300 zł) z wkładką Shelter Accord (13 500 zł), drugim był SME M2-9-R z wkładką Miyajima Labs Zero, a trzecim 14” Kuzma 4Point, którą znałem już z gramofonu pana Sikory, z zamontowanym… Denonem DL-103.

Gramofon wygląda znakomicie. Wykonany z aluminiowych płyt i odlewów, z aluminiowym talerzem (w przygotowaniu inne materiały) unoszącym się na cieniutkiej warstwie sprężonego powietrza, z masywnym korpusem silnika z boku sprawia ważenie delikatnej, ale stanowczej siły.

Nagrania wykorzystane w teście (wybór)

  • Benny Carter, Jazz Giant, Contemporary Records/Analogue Productions AJAZ 7555, „45 RPM Limited Edition #0404", 2 x 180 g LP (1957/2009)
  • Bert Kaempfert, Bert Kaempfert - From The Original Mastertapes - Four Hits On 45 rpm, Image HiFi, 007, 45 rpm, 180 g LP (2004)
  • Cannonball Adderley, Somethin’ Else, Blue Note/Analogue Productions AP-81595, „The Blue Note Reissues, 45 RPM Special Edition #2468”, 45 rpm, 2 x 180 g LP (1958/2008)
  • Charlie Haden, The Private Collection, Naim Label LP110, 3 x 180 g LP (2000/2008)
  • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Recordings PIASR311DLP, 2 x 180 g Green Wax LP (2016)
  • Depeche Mode, Leave In Silence, Mute 12 Bong 1, 12” single (1982)
  • Elvis Presley, Recorded Live On Stage In Memphis. 40th Anniversary Edition, RCA Records/Music On Vinyl MOVLP1052, 4 x 180 g LP (2014)
  • Extra Ball, Birthday, Polskie Nagrania „Muza” SX 1414, „Polish Jazz Vol. 48”, LP (1977)
  • Frank Sinatra, No One Cares, Capitol Records/Mobile Fidelity MFSL-1-408, „Special Limited Edition No. 186”, 180 g LP (1959/2012)
  • Frank Sinatra, The Voice, Columbia/Classic Records CL 743, Quiex SV-P, „50th Anniversary”, 180 g LP (1955/2005)
  • Julie London, By Myself, Liberty Records MCR-1, „Columbia House Record Club”, LP (1965)
  • Nat ‘King’ Cole and the Trio, After Midnight, Columbia/Analogue Productions 28180, 3 x 180 g 45 rpm LP (1957/2010)
  • Pink Freud, Pink Freud Plays Autechre, MMA Rec MMA03, Limited Edition No 78/250, 2 x 180 g LP (2015)
  • Romuald & Roman, The Polish Psychedelic Trip 1968-1971, Kameleon Records KAMPLP 13, 180 g Pink Wax LP (2016)
  • Semafor Combo, Semafor Combo, OBUH V30, 180 g LP (2012)
Japońskie wersje płyt dostępne na

Myślę, że nie da się tego uniknąć – AFThree będzie porównywany do obydwu droższych braci. I z tego porównania wyjdzie pokonany. Jeśli sądzimy, że za mniejsze pieniądze dostaniemy lepszy dźwięk, albo nawet porównywalny, jesteśmy w błędzie; wątpiącym przypominam casus odtwarzaczy Vivaldi i Rossini firmy dCS, więcej TUTAJ. Myślenie życzeniowe poprawia samopoczucie, ale nie zmienia rzeczywistości.

Również postrzeganie najmniejszego z gramofonów TechDASa w kategoriach „zastępstwa” za modele I lub II jest bez sensu. Być może dlatego bardzo spodobało mi się to, co w podobnej sytuacji napisał Andrew Everald:

Nie ma potrzeby, aby na NAP 500 DR padał długi cień jego, mającego postać wysokiej wieży, brata: w żadnej mierze to nie jest sytuacja typu „no cóż, jeśli mnie nie stać na Statementa…”, ale moc będąca klasą samą w sobie, jak przystało na topowy model w ofercie Naima.

Andrew Everald, Naim NAP 500 DR, „Hi-Fi News & Record Review” May 2016, Vol61, No.05, s. 37

Maleństwo TechDASa ma swój własny „głos”, o wielu cechach wspólnych z większymi Air Force’ami. Ponieważ jednak musiał sobie przyswoić nie tylko lekcję, jaką mu one dały, ale i nieuniknione kompromisy, brzmi znacząco inaczej i żadną miarą nie jest czymś „zamiast”, nie jest wyrobem czekoladopodobnym. Żeby to jak najdokładniej naświetlić, napiszę najpierw o tym, czym Air Force Three jest, a potem czym nie jest. Podsumowanie będzie się powoływało na obydwie części.

To be…

Cechą łączącą gramofony tego producenta jest bardzo solidna prezentacja. Mówię o przekazie, w którym wszystko jest poukładane, ma swoje miejsce. Gramofon pokazuje muzykę w zdyscyplinowany sposób, gwarantując absolutną powtarzalność pomiędzy poszczególnymi odsłuchami tej samej płyty (co wcale nie jest zbyt częste). W niemal całym paśmie, poza niskim basem, nie rozmiękcza ataku, nie wygładza go. Punktualność jest znakomita, dźwięk ma wewnętrzny drive i być może przez to jest tak stabilny.

Opis „Jedynki” i „Dwójki” w kontekście barwy był dość prosty. Najdroższy model brzmiał miękko, powtarzając to co najfajniejsze w dźwięku gramofonów odsprzęganych, tj. brak akcentowania fali „wznoszącej”. Chodzi o brzmieniu, które jest precyzyjne, ale nie zbyt precyzyjne. Choć wygląda to na sprzeczność, to nią nie jest. Zbytnia precyzja to akcent na „jestem” z odpuszczeniem „jestem z…”. To zresztą jeden z nielicznych elementów brzmienia AFTwo, który różnił go od AFOne. Środkowy model wydawał się precyzyjniejszy i bardziej rozdzielczy, ale tylko jeśli nie słyszeliśmy nigdy czegoś lepszego, np. taśmy-matki z magnetofonu szpulowego lub modelu One.

„Trójka” bliższa jest „Dwójce”, ale też nią nie jest. Jej brzmienie jest cieplejsze i bardziej – paradoks – wypełnione. Po części to zasługa ramienia Dynavectora, które z basu robi spektakl na cztery ręce, ale i samego gramofonu. Wysoka góra podana została z umiarem, a uwaga słuchacza skupiana jest na środku pasma. Inaczej, co oczywiste, niż w gramofonach odsprzęganych, jak np. w bardzo przeze mnie lubianym modelu Acutus Reference firmy Avid HiFi. Tam chodzi o ocieplenie, o wygładzenie wszelkich nierówności w dźwięku, które mogłyby zwrócić naszą uwagę na wstydliwy fakt, że to tylko niedoskonała imitacja rzeczywistości. Tutaj, w III, chodzi o precyzję i rozdzielczość, dające naturalne ciepło.

Formalny odsłuch, po kilku dniach nocnych sesji ze słuchawkami na uszach, rozpocząłem od płyty Birthday grupy Extra Ball Jarka Śmietany. Czekając na reedycję z remasterem Jacka Gawłowskiego sięgnąłem po jej pierwsze wydanie. Wrażenie było znakomite. Gramofon wykreował wiarygodne wydarzenie, z pięknie pokazanymi zmianami dynamiki, barwy, z gęstymi, ale i rozdzielnymi planami. Bez trudu zarysował sporej wielkości bryły na pierwszym planie, trochę odpuszczając to, co działo się dalej. Nie udawał, że to współczesne nagranie i pokazał całość w nieco ciemny, zamknięty sposób, bo tak to zostało zarejestrowane.

Słychać było, że to gramofon, który kreuje wydarzenie na sporej wielkości owalu przed nami. Akustyka dużych pomieszczeń jest skracana, a efekty przestrzenne, dzięki którym dźwięk nas otacza – pomniejszane. Mówię to w kontekście najlepszych gramofonów, ale i innych konstrukcji za te pieniądze. AFThree jest, moim zdaniem, mistrzem pierwszego planu, zbliżenia, intymnego kontaktu. Nieprzypadkowo tak bezbłędnie zabrzmiał Frank Sinatra, czy to ze starych nagrań wznowionych na płycie The Voice, czy z późniejszych, stereofonicznych realizacji, np. na No One Cares. Jego głos miał duży wolumen, był solidny, wypełniony i czytelny.

Z nagraniem She’s Funny That Way usłyszałem coś, na co warto zwrócić uwagę przy konfiguracji systemu. To gramofon, który stawia na precyzję i robi to pomimo tego, co napisałem powyżej. Choć nie słychać podkreślonych wysokich tonów, chociaż atak nie jest zbyt konturowy, część zakresu z okolic 2-4 kHz ma sporą energię. Głos Sinatry, w nagraniach brzmiących w taki sposób, jakby przed ustami uformował z rąk tubę, był trochę bardziej „tubowy”. W innych nagraniach, w których wokal miał poprawną barwę, bez zniekształceń, brzmiał niesamowicie „równo”. Jeśli jednak cokolwiek w nagraniu odchodziło od tego, szczególnie w górnym paśmie, gramofon pokazywał to trochę mocniej.

Nie wiem, czy to dlatego, choć pewnie coś w tym jest, ale jest to urządzenie, które nie maskuje trzasków. Przy odsłuchu przez kolumny w ogóle mi to nie przeszkadzało. Z nowymi tłoczeniami ich właściwie nie było. Z kolei przez magnetostatyczne słuchawki, model HE-6 HiFIMANa, które nerwowo reagują na wyższą energię wysokich tonów, było to słyszalne mocniej. Generalnie to zbliżony poziom do tego, co słychać z gramofonami Transrotora, Acoustic Signature i SME, ale wyraźniej niż z gramofonami odsprzęganymi, jak również z droższymi modelami TechDASa.

…or not to be

To jedna z cech najlepszych, najdroższych gramofonów – separują muzykę i artefakty związane z jej odtworzeniem. Umieszczają je w osobnych planach, których my, nasz mózg, nie musi już rozdzielać. Z „Trójką” są one ładnie tłumione, nic nie zakłóca wysokich tonów, ale też nie ma takiego „odejścia”, jak w droższych modelach, szczególnie w One, który jest pod tym względem obłędny.

Także wielkość instrumentów, wolumen dźwięków jest tu mniejszy. Scena dźwiękowa nie jest bardzo głęboka, chociaż nie odbieramy tego jako coś złego, bo nasza uwaga skupia się na pierwszym planie. Szczególnie dobrze to słychać z analogowymi remasterami jazzu, np. Speakers Corner czy Analogue Productions. To gramofon, który z analogowym źródłem po prostu gra najlepiej. Płyty wytłoczone z cyfrowych lików brzmią nieźle, Dead Can Dance z wydanego na zielonych krążkach (Record Store Day 2016) albumu Anastasis podobał mi się i to nawet bardzo. Wystarczyła jednak chwila z przywołaną płytą Extra Ball, z reedycjami Somethin’ Else Adderleya, Jazz Giant Cartera, czy pięknie nagranym w rogalowskim studiu OBUH krążkiem grupy Semafor Combo (analog od początku do końca), żeby wiedzieć, że to jest TO! One wszystkie płyty grał zachwycająco, Two bardzo dobrze, ale waloryzował dodatnio analogowe, a Three po prostu jest dla nich stworzony.

Dźwięk w droższych gramofonach tego producenta ma większy rozmach, jest swobodniejszy i bardziej rozdzielczy. III trochę wszystko podciąga pod nakreślony przez siebie, wspólny mianownik. Niski bas „maleństwa” nie jest tak uważny i tak dobrze kontrolowany. Nie przeszkadza, tłumienie impulsów jest bardzo dobre, ale wiemy, że dałoby się to poprowadzić jeszcze niżej, że odpowiedź pomieszczenia mogłaby mieć jeszcze większy rozmach.

Podsumowanie

Jeśli ktoś powie, że Three jest bezbłędny, to albo skłamie, albo będzie niedoinformowany. Ważniejsze jest jednak to, że jeśli ktoś powie o III „słaby” skłamie jeszcze bardziej lub będzie jeszcze bardziej niedoinformowany. Pójdę o krok dalej i powiem, że nawet ci, którzy ostentacyjnie będą wyrażali swoje zdanie mówiąc „gorszy niż…” , mając na myśli droższe TechDASy, powinni to przemyśleć, bo najwyraźniej nie rozumieją audio i nie umieją oddzielić produktu od jego kontekstu.

Air Force Three jest gramofonem o konkretnym dźwięku, który trzyma się paradygmatu wyznaczonego przez model One. Wszystkiego jest w nim mniej, ale też cena jest zupełnie inna. To piękny przykład precyzyjnej inżynierii, w której muzyka wybija się na plan pierwszy. Gramofon świetnie różnicuje, bez podkreślania wad. Najlepiej reaguje na nagrania w pełni analogowe i to one, np. Blue Note, Columbia itp. będą najczęściej gościły na jego talerzu. Punkt ciężkości na niskiej średnicy powoduje, że wokale brzmią fantastycznie i są trójwymiarowe. To gramofon, który ma wady, który nie wszystko robi idealnie. Jest jednak dojrzałym, pięknym produktem, emanacją geniuszu ludzkiego w najlepszym wydaniu. Nie zapominajmy też, że to konstrukcja, którą można będzie w przyszłości ulepszyć, dodając docisk, platformę, zmieniając talerz.

Air Force III firmy TechDAS to gramofon masowy, nieodsprzęgany, z napędem paskowym. Jego podstawa ma kwadratowy obrys i jest stosunkowo niewysoka. Wykonana została z doskonale spasowanych, aluminiowych odlewów i posadowiona na czterech, regulowanych nóżkach. Nie są one odsprzęgnięte pompowanym powietrzem, jak w AFOne, ani przez gumowe „poduszki” jak w AFTwo. Zamiast tego mamy odsprzęgnięcie „sztywne”, z kolcem i łożem. Firma zakłada, że w większości przypadków będzie ono wystarczające, ale też rozumie tych, którym to nie wystarczy – dla nich ważną informacją będzie to, że w przygotowaniu jest pneumatyczna platforma pod gramofon. Dla AFOne podstawę przygotowywała firma HRS ciekawe więc, kto tym razem został wybrany do tego zadania.

Jak mówiłem, korpus wykonano z 21 kg aluminiowego odlewu, z aluminium wykonany jest też 9 kg talerz. Jak informuje TechDAS, w przygotowaniu są talerze z innych materiałów i jak uczy doświadczenie z AFOne, daje to ogromne zmiany w dźwięku. Od góry talerz został wykończony materiałem poprawiającym sprzęgnięcie z nim płyty, a na obwodzie i w środku ma wystające na zewnątrz silikonowe uszczelki. To część systemu przysysania płyty do talerza – nie znam lepszej metody na integrację płyty i gramofonu. Mankamentem tego rozwiązania jest to, że przysysane są jedynie płyty 12”. Sam talerz unoszony jest na filmie ze sprężonego powietrza na wysokość 30 μm nad krążkiem z hartowanego szkła.

Powietrze dla obydwu systemów, przysysania i unoszenia, doprowadzane jest z tyłu gramofonu za pośrednictwem dość długiego węża. Ciśnienie wytwarzane jest w osobnym systemie pomp, zamkniętych w czarnej skrzynce. Skrzynka ta jest wykonana z aluminiowych płyt i wygląda jak wysokiej klasy wzmacniacz mocy. Wraz ze sterowanymi mikroprocesorem pompami znalazł się tam również zasilacz i układ sterujący pracą silnika. Odpowiedni kabelek, zakończony multipinowymi pinami biegnie wraz z wężykiem od pomp do tylnej ścianki gramofonu. Pompy zapożyczono z AFOne i trzeba powiedzieć, że pracują absolutnie bezgłośnie.

Synchroniczny silnik AC podpinamy osobnym, krótkim kabelkiem, do gramofonu. Umieszczono go w bardzo solidnym, ciężkim odlewie, stojącym na czterech, regulowanych nóżkach, wyglądających jak miniaturki nóżek gramofonu. Zazwyczaj silnik montowany jest całkowicie na „sztywno” – tutaj też jest bardzo stabilny, ale umożliwiono jego ruch w kierunku do i od gramofonu. To część systemu mikroprocesorowego służącego do precyzyjnego naprężenia paska. Jest on bowiem nierozciągliwy, w czym przypomina napędy strunowe. Procedura kalibracji jest automatyczna i raz wykonana wystarcza na bardzo długo.

Ramię montujemy na wysięgniku z odlewu, który przykręcamy do trzpienia w rogu podstawy. Trzpienie są cztery, możemy więc zamontować do czterech ramion o długości od 9” do 12”, a w przypadku ramion 4Point Kuzmy – do 14”. Bazy kosztują.

I jeszcze sterowanie – silnik i przysysanie aktywujemy za pomocą podświetlanych przycisków na niewielkim panelu wystającym z przedniej ścianki. Dostępne są dwie prędkości obrotowe, 33 1/3 oraz 45 rpm, ale można też precyzyjnie je dostroić, służą do tego dwa przyciski ‘Pitch’, dające kontrolę w krokach co ± 0,1 rpm. Ze względu na zastosowanie ultraprecyzyjnego sterowania, rozpędzenie silnika trwa nieco dłużej niż w zwykłym gramofonie. Najpierw talerz rozpędzany jest do nieco wyższej prędkości niż znamionowa, po czym powoli jest hamowany, dopóki nie osiągnie właściwej prędkości.

Firma oferuje własne wkładki gramofonowe, ale nie ma swoich ramion – stąd wybór aż trzech różnych w teście. To zupełnie zrozumiałe. Ale nie bardzo rozumiem, dlaczego trzeba dodatkowo zapłacić za docisk do płyty (3600 zł). Zresztą nie tylko w tym przypadku, bo także do AFOne i AFTwo.


Dane techniczne (wg producenta)

Podstawa
Wymiary (S x G x W): 312 x 360 x 160 (bez podstawy ramienia)
Waga: 21 kg, talerz 9 kg

Silnik
Wymiary (S x G x W): 188 x 155 x 140 mm
Waga: 4,6 kg

Pompa i sterowanie
Wymiary (S x G x W): 350 × 270 × 160 mm
Waga: 9 kg


Dystrybucja w Polsce:

RCM S.C.

Czarnieckiego 17
40-288 Katowice | Polska

www.rcm.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
- Pasywny filtr Verictum X BLOCK

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
Odtwarzacz plików: Lumin D1
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono