Wzmacniacz zintegrowany Stein Music
Producent: STEIN MUSIC Ltd. |
iedy producent znany z akcesoriów służących do poprawy dźwięku, przez wielu uważanych za co najmniej podejrzane, oferuje „normalne” urządzenia elektroniczne, musi mieć ku temu powód. Wprawdzie Stein Music, o którym mowa, swoja ofertę rozwinął już jakiś czas temu, to jednak wciąż widok wzmacniacza lub odtwarzacza CD z jego logo skutkuje zdziwionym uniesieniem brwi. Powód może być tylko jeden – Stein wierzy w to, że danej cenie jest w stanie zaproponować coś, czego na rynku nie ma, a także że tylko w ten sposób jego pomysł na dźwięk ma większe szanse na pełną realizację. Zresztą – Amp 2 Stateline nie jest takim samym wzmacniaczem, jak wszystkie inne. Jego DNA nosi silne ślady wpływu rynku DIY (Do-It-Yourself), jak również własnych przemyśleń na temat wpływu poszczególnych sekcji i podzespołów na efekt końcowy. I dopiero odkręcenie górnej ścianki zmienia tę perspektywę. Są trzy obszary, w których Stein wykonał woltę – zasilanie, wzmacniacz mocy, DAC: To, co firma ma do powiedzenia można streścić w paru słowach: optymalizacja, tuning, mniejsze zło. I nie da się ukryć, że w takim podejściu do problemów, z jakimi spotykamy się w audio nie jest osamotniona. Żeby to z sobą „zagrało” trzeba poświęcić mnóstwo czasu i wysiłku. A to możliwe jest jedynie w niewielkich firmach, w których rachunek biznesowy układany jest inaczej niż w tych dużych. Obok Stein Music można bowiem wskazać na takie firmy, jak Clones Audio, ze wzmacniaczem 25i opartym o układ scalony LM3875, Dubiel Accoustic, która w odtwarzaczu CD Nirvana zastosowała kość D/A Philips TDA1541, czy SPEC, która w obudowach swoich urządzeń stosuje drewno, także jako nóżki, i wyrafinowane kondensatory – tak samo, jak w Amp 2 Stateline (więcej TUTAJ). Wzmacniacz występuje w dwóch wersjach – „regularnej” (8600 zł) oraz „Signature” (11 300 zł). Podzespoły o których mowa są najlepsze w wersji Signature, którą testujemy. Lepszy jest tutaj również odbiornik USB, akceptujący sygnały do 24/192, zamiast 24/96. Cała reszta jest jednak taka sama w obydwu przypadkach. Identyczne są również dla obydwu nich pomiary. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Jeśli można odpowiedzialnie wskazać na obszary, w których część melomanów i audiofilów nie zgadza się z kierunkami rozwoju współczesnego audio, to jednym z częściej wymienianych jest tonalność. Dążąc do jak najniższych zniekształceń, duże koncerny japońskie w latach 70. i 80. zapomniały o tym, że nie są to wszystkie zniekształcenia, jakie wpływają na sygnał i że ostatecznie muzyki się słucha, a nie tylko mierzy. Podejście to zemściło naprawdę przeciętnym dźwiękiem większości urządzeń, przejawiającym się najmocniej w płaskiej, nijakiej barwie. Przykre jest to, że do dzisiaj wielu producentów, wielu projektantów myśli podobnie. Firma Stein tego nie zmieni, jest – jak na tę branżę – maleńka. Może za to zaoferować własną koncepcję dźwięku i starać się zainteresować nią choćby niewielką grupę ludzi, którym nie wystarcza przeciętność. A tonalność gra w przypadku testowanego wzmacniacza kluczową rolę. Jego brzmienie jest pod tym względem wyjątkowo wyrafinowane – gęste, nasycone, wybitne na górze pasma. Wybitność przejawia się fantastyczną dźwięcznością i swobodą, jak również różnicowaniem. Tak dobrze nie grają nawet wzmacniacze lampowe, a przynajmniej nie za te pieniądze, cenione właśnie za sposób, w jaki pokazują blachy perkusji, otoczenie akustyczne itd. Nawet tak dobre wysokie tony są tu tylko przedłużeniem środka. Z przyjemnością wysłuchałem nie tylko naturalnie zarejestrowanych głosów z lat 50., ale i płyt z mainstreamu, na których kompresja, zniekształcenia, clipping cyfrowy są czymś normalnym – dla przykładu niech będą to Patience George’a Michaela i Xscape Michaela Jacksona. Głos Michaela został pokazany blisko, w ciepły, intymny sposób – tak, jak został pomyślany. W rzeczywistości jest trochę zapiaszczony, ma podkreślone głoski syczące, co jest szczególnie słyszalne tam, gdzie nałożony został długi pogłos. Stein to wygładził, ale wcale nie złagodził, nie wycofał wysokich tonów. Lubię tę płytę i tym razem mogłem jej posłuchać z prawdziwą przyjemnością. Tym większą, że okładkę i graficzny układ zaprojektował do niej nasz rodak, mieszkający wówczas w Warszawie Grzegorz Jakóbek (Greg Jakobek). Znacznie wcześniej, bo w 1964, ukazała się inna płyta z okładką naszego rodaka – myślę o The Sheriff The Modern Jazz Quartet i Stanisławie Zagórskim, autorze wielu wybitnych okładek jazzowych. Także na tej płycie usłyszałem fantastyczny sposób prowadzenia rytmu, gęste granie, dużo muzyki z czymś „za” głównymi dźwiękami, dzięki czemu miały one duży wolumen. Z płytą tą usłyszymy też coś, z czym potencjalny nabywca Steina będzie się musiał zmierzyć i co będzie musiał przemyśleć: sposób prezentacji niskich tonów. Dodajmy od razu, że nie będzie w tym osamotniony – jestem pewien, że wcześniej przed identycznym wyborem stanęli ludzie ze Stein Music i że to działanie świadome, że wybrali w ten sposób mniejsze zło. Co słyszałem wcześniej np. z wybitnym, po prostu wyjątkowym wzmacniaczem z Włoch, Lym Audio LYM 1.0T Phono. Niskie tony nie są bowiem precyzyjnie kontrolowane. Przynajmniej jeśli porównamy je z jakimś mocnym wzmacniaczem solid-state Naima, Cambridge Audio, Marantza, Denona i innych znanych firm. Najbliżej do tego, co otrzymujemy w tym przypadku byłoby wzmacniaczom lampowym, przede wszystkim CS-660P Lebena i, w mniejszym stopniu, Audio Research Galileo GS150. Stein ma przyjemną barwę basu. Świetnie komunikuje się ona ze środkiem pasma i górą, nigdy też nie dominuje nad przekazem. To prawdziwe dopełnienie tego, co znajduje się powyżej. Trudno jednak w jego przypadku mówić o definicji gitary basowej i kontrabasu, o szybkim ataku. To raczej granie legato, łączące niż dzielące. Na szczęście nic się nie wlecze. Pomimo że wzmacniacz operuje większymi plamami, a nie punktowym obrazowaniem, to ładnie tłumi wybrzmienia. Bo to wzmacniacz, który ma znakomitą dynamikę i świetną rytmiczność. Ta ostatnia przy uśrednionej definicji i różnicowaniu niskiego zakresu mogłaby się wydawać stracona, a tak nie jest. Przy małych składach, spokojnych utworach, nie zawsze da się takie zależności wyłapać. Ale już przy Amazing Michaela, Bloodline z płyty X Eda Sheerana, czy nawet Rush Hour z New Dawn duetu Dominic Miller & Neil Stacey, jeśli wzmacniacz nie radzi sobie z basem, jest katastrofa. Amp 2 Stateline w wersji Signature to jednak innego rodzaju zwierzę – zagrał te kawałki z pasją, ogniem, bez kompresji i bez przedłużania basu. Zagrał je lepiej niż mocne piece, w których mamy problem z harmonicznymi i ze spójnością. |
Oczywiście – duże pomieszczenia, trudne kolumny, duża odległość słuchającego od kolumn spowodują, że w pewnym momencie zabraknie mocy i dźwięk się spłaszczy. Jeśli jednak zachowamy rozsądek i ułożymy swój system z głową, wówczas dostaniemy same zalety, przy pomijalnych wadach takiej aranżacji. Wejście cyfrowe Użycie układu TDA1543, z wyłączonym oversamplingiem, determinuje dźwięk, jaki uzyskujemy. Jest on ciepły, nie ma w nim zbyt dużo góry i detali. Ale też jest bardzo spójny i naturalny, a przynajmniej tak go odbieramy. Bas nie sięga nisko, ale nigdy nie miałem wrażenia, żeby czegoś mi brakowało – zarówno Portishead z Third, jak i Charlie Haden z koncertu na cześć swoich 50. urodzin, brzmieli wystarczająco fajnie, a grana przez nich muzyka wciągała. I tak bym traktował te wejścia – jako zaproszenie do słuchania muzyki. Nie dostaniemy z nimi dużej rozdzielczości i selektywności, a otoczenie akustyczne instrumentów będzie uśrednione. Zarazem jednak, właściwie za darmo, możemy zmienić odtwarzacz CD w coś wyjątkowego – taką spójność i płynność mają tylko bardzo drogie urządzenia. A jeśli zdecydujemy się na dedykowany transport CD, chociażby CXC firmy Cambridge Audio, dostaniemy też ładną motorykę i skupienie. Podsumowanie Nieduże wzmacniacze o bardzo krótkiej ścieżce sygnału i wysokiej klasy podzespołach biernych mają kilka wspólnych cech, takich jak: piękne barwy, duża szybkość, brak rozjaśnień. O tego typu dźwięku mówimy: naturalny. Niemiecki wzmacniacz gra dokładnie w ten sposób, łukiem omijając pułapki urządzeń powstających zwykle jako projekty DIY, będących zazwyczaj klonami istniejących rozwiązań. Jego barwa nie jest bowiem nigdzie podkręcana, ani zmieniona. Nie słychać kompresji. A bas nie jest podkreślony. Amp 2 Stateline Signature Version będzie więc idealnym kompanem wyrafinowanego systemu, z kolumnami Harbetha, Spendora, Castle’a, Sonus fabera, Xaviana i dobrym transportem CD. To absolutnie klasyczne granie, w którym komunikatywność i „piękno” przekazu są w jego centrum. Jedyną rzeczą, nad która trzeba się pochylić i zdecydować jest bas – bardzo ładny, ale prowadzony bez nadzwyczajnego skupienia. Niewielkie manufaktury audio mają ten sam problem: obudowy ich urządzeń, choć często solidne, dobrze spełniające swoją rolę, są brzydkie. To jeden z powodów, dla których produkty specjalistycznych firm, stojąc na półce w sklepie, przegrywają już na starcie. Przód i tył Ale nie w tym przypadku. Wzmacniacz Amp 2 Stateline, choć niewielki, wygląda ładnie, można by powiedzieć, że – szacownie. Przednią ściankę wykonano z czarnego, grubego akrylu, z którym ładnie kontrastują stalowe gałki zmiany wejść i siły głosu, jak również wyłącznik sieciowy. Chociaż nie lubię niebieskich diod LED (w technice nic nie „mówią”), to jednak w tym przypadku ta wskazująca włączone zasilanie wygląda całkiem na miejscu. Nie przeszkadza również druga, wskazująca synchronizację przetwornika z nadajnikiem (transportem, komputerem itd.). Wejść mamy aż sześć – cztery analogowe, niezbalansowane (RCA) oraz dwa cyfrowe – USB oraz S/PDIF (RCA). Te ostatnie w wersji Signature mają akceptować sygnał do 24 bitów i 192 kHz. Niestety nigdzie nie znalazłem sterownika dla komputera PC, dlatego muzyka odsłuchiwana była z sygnałem max. 24/96. Ciekawostką jest fakt, o którym przeczytałem na stronie jednego z dystrybutorów firmy Stein, że sygnał cyfrowy przetwarzany jest bez oversamplingu. A to oznacza, że w roli konwertera D/A zastosowano któryś ze starych, niezwykle cenionych układów Philipsa, akceptujących sygnał do 16 bitów i 44,1 kHz. Z tyłu, oprócz wejść analogowych i cyfrowych na złoconych, zwyczajnie wyglądających gniazdach RCA, pojedynczych par wyjść głośnikowych, znajdziemy również podpis właściciela firmy – ostatecznie jest to wersja Signature, prawda? Środek Patrząc do wnętrza urządzenia znajdziemy ich znacznie więcej. Po pierwsze – to wzmacniacz oparty na pojedynczym układzie scalonym – znanym i popularnym TDA1552Q. Przykręcono go do sporej wielkości radiatora. W środku mamy cztery wzmacniacze, po 11 W każdy, które można jednak zmostkować, jak tutaj. Pozostawiono w nim niewielkie sprzężenie zwrotne, co dało przyjazny rozkład zniekształceń, na poziomie 0,2%, głównie parzystych, „przyjaznych” dla ludzkiego ucha (mózgu). Firma argumentuje wybór układu scalonego krótką ścieżką sygnału, jaką za jego pomocą uzyskała. Do wyjść głośnikowych sygnał płynie miedzianymi kablami typu solid-core. W sekcji wejściowej pracują tylko dwa tranzystory, z czego jeden jako w układzie korekcyjnym, a więc poza ścieżką sygnału. Wcześniej jednak, po wybraniu wejścia sygnał trafia do potencjometru Alpsa (selekcjonowanego). W układzie widać rezystory Beyschlag 020 i kondensatory Siemensa/Epcosa MKP. Inaczej jest w części z „dakiem” – jest ona wykonana w technice SMD. Jedynie sama kość DAC-a to klasyczny układ, montowany na podstawce, model TDA1543 firmy Philips. Wejście USB obsługiwane jest przez układ CMedia CM6632a, przyjmujący sygnały do 24 bitów i 192 kHz. Obok niego widać trzy, precyzyjne zegary taktujące – podstawę udanego przetwornika. Zupełnie odlotowy jest zasilacz. Niewielkie firmy niemal zawsze mówią o przewagach liniowych zasilaczy, z dużymi transformatorami. Stein i w tym punkcie jest inny – zastosował bowiem zasilacz impulsowy zaprojektowany przez firmę IBM. Jak czytamy, okazał się on „idealnym partnerem i był dźwiękowo wyraźnie lepszy niż różne zasilacze bazujące na klasycznym transformatorze, jak również od innych zasilaczy impulsowych”. Układy elektroniczne są dodatkowo stabilizowane w pięciu różnych układach stabilizujących, z którymi współpracują kondensatory SMPT o pojemności przekraczającej 36 000 µF. Do filtracji wybrano kondensatory różnych typów, zwracając uwagę na to, jaką wnoszą sygnaturę dźwiękową. Aż 30 z nich (6600 µF) to cenione kondensatory OsCons. Zamontowano je na dodatkowej płytce drukowanej nad zamkniętym w „puszce” zasilaczem. Pozostałe to kombinacja elementów od firm Panasonic (FC), Capxon oraz Jamicon. Pilot Wzmacniacz sterowany jest pilotem zdalnego sterowania tzw. „uczącym się”. Można zaprogramować go dla różnych urządzeń, nie tylko wzmacniacza. To proste i eleganckie rozwiązanie, chociaż cierpi na tym ergonomia – zbyt wiele na nim guzików. Pilot można wstawić do podstawki, która utrzymuje go w niemal pionowej pozycji. Żeby to jednak miało sens podstawkę trzeba jakoś przymocować do podłoża, bo inaczej będzie po nim jeździła. Całość jest niezwykle ciekawa i przemyślana. Co więcej, wzmacniacz i z zewnątrz, i od wewnątrz wygląda bardzo solidnie. Dane techniczne (wg producenta) Moc wyjściowa: 2 x 20 W Dystrybucja w Polsce: DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.5TRIPLE C-FM, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-2.5TRIPLE C-FM, recenzja TUTAJ SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ Odtwarzacz plików: Lumin D1 Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity