pl | en
Test
SYSTEM:
Wzmacniacz zintegrowany + DAC + gramofon


Lym Audio LYM 1.0T PHONO
Producent: Lysis-May SRL
Cena (w Europie): Lym Audio - 320 euro
Kraj pochodzenia: Włochy

Arcam rLINK
Producent: A&R Cambridge Ltd
Cena (w Polsce): 799 zł
Kraj pochodzenia: Wielka Brytania/Chiny

Music Hall mmf-2.2
Producent: Music Hall Audio
Cena (w Polsce): 1790 zł
Kraj pochodzenia: USA/Chiny

Tekst: Wojciech Pacuła | Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Data publikacji: 1. października 2012, No. 102




Mogłoby się wydawać, że urządzenia audio to przedmioty nieożywione, z samej definicji martwe. My audiofile oczywiście je antropomorfizujemy, nadajemy im cechy ludzkie, bo jesteśmy z nimi związani i uczuciowo, i emocjonalnie, i - wreszcie - finansowo. Nie zmienia to jednak tego, co napisałem na początku - urządzenia są martwe. I kropka.
Jest jednak tak, że mimo obiektywnej martwoty, pewne urządzenia wywołują w NAS jakąś reakcję, przez co stają się mniej martwe, stają się trochę bardziej "żywe". Robimy wtedy coś, co by nam z innym produktem nie przyszło do głowy, a jeśliby nawet przyszło, to byłoby to raczej wykoncypowane niż "odebrane".
I tak dokładnie było z maleństwem, które któregoś dnia przyszło do mnie z Włoch. Wzmacniacz zintegrowany LYM 1.0T PHONO o którym mowa, produkcji włoskiej firmy Lysis-May SRL jest mniejszy niż zeszyt szkolny, tak na oko, ze dwa razy. Można na nim położyć płytę XRCD i choć z jednej strony będzie trochę wystawał, to druga strona skryje się głęboko w jej cieniu. Mimo to mamy jednak do czynienia ze wzmacniaczem zintegrowanym, w dodatku wyposażonym w przedwzmacniacz gramofonowy!
Jak można się łatwo domyśleć, takie maleństwo musi pracować w klasie D, żeby w ogóle działać, żeby się nie grzało i oddawało - jak deklaruje producent - 2 x 17 W przy 4 Ω i 2 x 10 W przy 8 Ω. Wzmacniacze w tej klasie bazują najczęściej na kilku modułach znanych producentów. Nie inaczej jest i tym razem. Lym 1.0T Phono bazuje na module TA2024C firmy Tripath, autora patentu na "klasę T", czyli odmianę klasy D. Wzmacniacz ten jest obecnie jednym z dwóch w ofercie LYM-a, a właściwie jedną z dwóch wersji jednego modelu.

Pan Matteo Malguzzi, szef firmy, wyjaśnia to w ten sposób:
"Szanowny panie Wojciechu!
Mam nadzieję, że dobrze się bawisz słuchając muzyki za pośrednictwem naszego małego wzmacniacza. Piszę, żeby cię poinformować, że zmiany wprowadzone do podstawowego modelu (w LYM 1.0T PHONO mamy inne cewki, inne charakterystyki i jest wzmacniacz mocniejszy) dostępne są za dodatkową opłatą. Klienci mogą zamówić te zmiany, wprowadzając je do swojej wersji LINE za 30 euro (wzmacniacz - 230 euro + zasilacz - 30 euro+ agrejd - 30 euro = 290 euro). Dziękuję za cenny czas, który nam poświęciłeś.
Z poważaniem
Matteo Malguzzi
LYM AUDIO"

I właśnie ten wzmacniacz zainspirował mnie do czegoś, co robię rzadko, co było jednak w tej chwili zrozumiałe samo przez się, jakby LYM 1.0T PHONO wyzwolił coś we mnie, jakby do mnie coś mówił... Odebrałem wyraźny impuls: miałem zestawić system z tym właśnie wzmacniaczem w jego centrum. Do dyspozycji miałem dwa wejścia - jedno liniowe i jedno gramofonowe, dla wkładki MM. I możecie mi państwo wierzyć, albo nie, ale od razu przyszły mi do głowy obydwa urządzenia towarzyszące, co do których nie miałem wątpliwości, że idealnie zgrają się z LYM-em.
Pierwszy to przetwornik rLINK firmy Arcam, zupełna nowość. Wiedziałem, że będzie OK., bo niedawno robiłem test do "Audio" jego braciszka z "miotu", że tak powiem, przetwornika rPACK, z wejściem USB. rLINK ma dwa wejścia cyfrowe, obydwa w formacie S/PDIF - optyczne TOSLINK i elektryczne RCA. Obydwa przyjmują sygnał do 24 bitów i 192 kHz. Urządzenie jest zapakowane w niewielką, odlewaną z aluminium, niezwykle solidną i po prostu ładną obudowę. Na jej górze jest tylko jedna dioda, świecąca w różnych kolorach, wskazująca status urządzenia. DAC zasilany jest zewnętrznym zasilaczem ściennym.
Gramofon też od razu był dla mnie jasny, choć akurat w tym przypadku skorzystałem z tego, że był na miejscu, za miedzą, w firmie Eter Audio, u dystrybutora firmy Music Hall. To stamtąd ściągnąłem model mmf-2.2 tej firmy, z wkładką Tracker, robioną przez Goldringa na zamówienie dla Roya Halla. Gramofon też wcześniej znałem, ponieważ robiłem jego test do "Audio". Do wejścia liniowego podłączyłem DAC-a, do gramofonowego - gramofon.
Celowo nie wybierałem do tego systemu kolumn - to część, która zależna będzie od wielkości pomieszczenia, gustu słuchacza, estetyki itp. Pod koniec testu podaję jednak parę tropów, których warto się trzymać.

Metodologia testu

Urządzenia grały tylko ze sobą, porównywałem je jako całość (system) do systemu odniesienia, w którym odpowiednikiem przetwornika był odtwarzacz CD Ancient Audio lektor AIR V-edition, wzmacniacza kombinacja przedwzmacniacza Ayon Audio Polaris III [Custom Version] i końcówki mocy Soulution 710, a gramofonu model Xtension 10 Pro-Jecta, właśnie testowany do "Audio".
DAC współpracował z kilkoma źródłami sygnału. Przede wszystkim z napędem CD Philipsa CD-Pro2 LF w Anciencie, ale także z napędem Blu-ray w odtwarzaczu Cambridge Audio Azur 751BD (czytaj TUTAJ). Odtwarzacz Cambridge'a pracował także jako odtwarzacz plików audio, zarówno przez sieć Ethernet, z serwera Synology, jak i z pendrajwów.
Do testu użyłem kabli głośnikowych i interkonektów analogowych firmy Acoustic Revive RCA-2.0PA (solid-core), jak również nowego kabla cyfrowego firmy Ear Stream o nazwie Digix2.

ODSŁUCH

Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór) Płyty CD (SACD)

  • A Day at Jazz Spot 'Basie'. Selected by Shoji "Swifty" Sugawara, Stereo Sound Reference Record, SSRR6-7, SACD/CD (2011).
  • Carol Sloane, Little Girl Blue, Sinatra Society of Japan, XQAM-1036, HQCD (2010).
  • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, Special Edition Hardbound Box Set, CD+USB drive 24/44,1 WAV (2012).
  • Jean-Michel Jarre, Magnetic Fields, Dreyfus Disques/Epic, EPC 488138 2, CD (1981/1997).
  • Komeda Quintet, Astigmatic, Polskie Nagrania Muza/Polskie Nagrania, PNCD 905, "Polish Jazz Vol. 5", CD (1966/2004).
  • Kraftwerk, Minimum-Maximum, Kling-Klang Produkt/EMI, 3349962, 2 x SACD/CD (2005).
  • Portishead, Dummy, Go! Discs Limited/Universal Music [Japan], UICY-20164, SHM-CD (1994/2011).
  • Sting, Sacred Love, A&M Records, 9860618, Limited Edition, SACD/CD (2003).
  • Sting, Songs From The Labyrinth, Deutsche Grammophon, 170 3139, CD (2006).
  • Sting, The dream of the blue turtles, A&M Records/Mobile Fidelity, UDCD 528, gold-CD (1985/1990).
  • The Beatles, Rubber Soul, Parlophone/Apple/Toshiba-EMI, TOCP-51116, CD (1965/1998).
  • Thom Yorke, The Eraser, XL/Warner Music Japan, WPCB-100001, CD (2006/2007).
  • Vangelis, Spiral, RCA/BMG Japan, 176 63561, K2, SHM-CD (1977/2008).
  • Yo-Yo MA & Bobby McFerrin, Hush, Sony Music/Sony Music Hong Kong Ltd., 543282, No. 0441, K2HD Mastering, CD (1992/2012).
Pliki audio
  • David Sylvian, World Citizen (I Won't Be Disappointed) + Angels [z:] David Sylvian, Sleepwalkers, P-Vine Records, PVCP-8790, WAV, rip z CD.
  • Dead Can Dance, Anastasis, [PIAS] Entertainment Group, PIASR311CDX, Special Edition Hardbound Box Set, USB drive 24/44,1 WAV (2012).
  • Kankawa, Dear Myself [z:] Kankawa, Organist, T-TOC Records, UMVD-0001-0004, Ultimate Master Vinyl, 24/192 WAV; recenzja TUTAJ.
  • Keith Jarrett, January 24 1975. Part I [z:] Keith Jarrett, Köln Concert, WAV 24/96, HDTracks..
  • Pieter Nooten & Michael Brook, Searching [z:] Pieter Nooten & Michael Brook, Sleeps With The Fishes, 4AD, GAD 710 CD, WAV, rip z CD.
  • Sonny Rollins Tenor Madness [z:] Sonny Rollins, Tenor Madness, WAV 24/96, HDTracks..
  • Stan Getz & Joao Gilberto, Corcovado (Quiet Nights Of Quiet Stars) [z:] Stan Getz & Joao Gilberto, Getz/Gilberto, WAV 24/96, HDTracks.
  • The Alan Parsons Project, Sirius + Eye In The Sky [z:] The Alan Parsons Project, Eye In The Sky, WAV 24/192, rip z DVD-A.
Płyty LP
  • AC/DC, If You Want A Blood, Atlantic, ATL 50 532, LP (1978).
  • Brendan Perry, Ark, Cooking Vinyl/Vinyl 180, VIN180LP040, 2 x 180 g LP (2011).
  • Budka Suflera, Cień wielkiej góry, Live 2011 + studio 1975 (box), Polskie Nagrania Muza/Budka Suflera Productions, BSP 05-2011, 2 x 180 g LP + 2 x CD; recenzja TUTAJ .
  • Komeda Quintet, Astigmatic, Polskie Nagrania Muza/Polskie Nagrania, XL 0298, "Polish Jazz Vol. 5", LP (1966/2007).
  • Kraftwerk, Autobahn, King Klang Produkt/EMI, STUMM 303, Digital Master, 180 g LP (1974/2009); recenzja TUTAJ.
  • Mel Tormé, Oh, You Beautiful Doll, The Trumpets of Jericho, Silver Line, 904333-980, 180 g LP (2000).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Źródła cyfrowe
Wzmacniacz jest zaskakujący w każdym calu. To, że jest niewielki i niedrogi, to tylko niespodzianka, do której się szybko akomodujemy. Prawdziwym zaskoczeniem jest jego dźwięk. Gdybym nie widział tego, co widzę, gdybym nie wiedział tego, co wiem, pomyślałbym, że słucham niezbyt mocnego, ale całkiem drogiego wzmacniacza lampowego. Dopiero sposób, w jakim wzmacniacz wchodzi w przesterowanie, typowy raczej dla urządzeń półprzewodnikowych, nie lampowych pokazałby, z jaką technologią mam do czynienia. Już jednak z odgadnięciem ceny byłoby znacznie trudniej.
Wzmacniacz gra pełnym, dużym dźwiękiem o znakomitej dynamice. To nie jest pitu-pitu, tylko dobrze rozwinięty, muskularny przekaz ze świetną podstawą basową. Rozciągnięcie pasma, jeśli znamy moc i cenę LYM-a, jest wręcz szokujące. Nie zrobiły na nim wrażenia ani niemal infrasoniczne uderzenia w bębny z najnowszej płyty Dead Can Dance Anastasis, ani elektroniczne pomruki z płyt Jeana-Michela Jarre'a, czy Vangelisa. Przy pierwszej z nich, o bardzo małej kompresji, bęben uderzający w utworze nr 2 regularnie przesterowywał wyjście wzmacniacza, co objawiało się miganiem pomarańczowej lampki z przodu wzmacniacza. Ponieważ jednak na zniekształcenia niskich częstotliwości nie jesteśmy zbytnio wrażliwi, ponieważ akurat w tym rejonie kolumny - nawet najlepsze - mają największe zniekształcenia, zupełnie mi to nie przeszkadzało. Było bardzo nisko, mocno i bardzo - jak mówię, to sprawa psychoakustyki - czysto.
Z płytami Jarre'a (Magnetic Fields) i Vangelisa (Spiral) było znacznie łatwiej, bo na nich bas jest płytszy i bardziej skompresowany. Można więc było zagrać je głośniej. Ale ze wszystkimi trzema wymienionymi płytami słychać było, że to granie bez skrępowania, bez kompresji, co w przypadku wzmacniacza o tak niewielkiej mocy nominalnej i niemal żadnym zapasie przesterowania jest niezwykłe.
Drugi skraj pasma był odbiciem dołu - był dobrze rozciągnięty, czysty i po prostu ładny. We wzmacniaczach pracujących w klasie D góra jest niemal zawsze (są wyjątki, ale nieliczne) dość szybko gaszona. To wynik zastosowanej technologii oraz współpracy stopnia wyjściowego i kabli głośnikowych, wchodzących w skład dolnoprzepustowego filtra rekonstrukcyjnego na wyjściu wzmacniacza. Tutaj udało się to jakoś zminimalizować. Nie mówię, że wyeliminować, bo chyba jednak nie, ale nie było tego specjalnie słychać. Dopiero z nagraniami o wyższej niż CD częstotliwości próbkowania, jak 96 i 192 kHz, dało się to odczuć jako lekkie zamknięcie widma, nieco gorzej definiowaną akustykę, rzadsze powietrze. Ale nawet z nimi było bardzo dobrze - z CD zaś znakomicie.

Zacząłem analizę od barwy, a w szczególności od skrajów pasma, bo to zwykle one sprawiają wzmacniaczom tego typu największy problem. W tym przypadku będą państwo zaskoczeni, jak ładnie, jak fajnie mogą one być prezentowane we wzmacniaczu kosztującym tyle co wtyczka w moim kablu sieciowym. Choć trzeba pamiętać i o przetworniku D/A, jeszcze tańszym, który to wszystko wzmacniaczowi przekazał! Trzymając się więc porównania sprzed chwili, powiedziałbym, że system gra obłędnie, a kosztuje tyle, ile półtorej wtyczki w mojej sieciówce...
A jednak, kiedy bas nas zaskoczy, kiedy góra wprawi z zdumienie, prawdziwy szok przeżyjemy słuchając tego, co dzieje się na środku. Tego, że to mocny, głęboki przekaz, że wokale mają świetną teksturę, tego się już państwo pewnie domyślają. To jest i już. Kolejnym zaskoczeniem po rozciągnięciu pasma będzie jednak niesamowita umiejętność różnicowania wszystkiego, co się dzieje na średnicy. Bo choć pisałem najpierw o elektronice, to większą część odsłuchów - od tego zacząłem i na tym skończyłem - przeprowadziłem z muzyką z wokalem w centralnym punkcie - zarówno jazzową, jak i rockową, i klasyczną. Z każdą płytą byłem zaskoczony, jak to wszystko dobrze ze sobą współgra, jak dobrze jest ze sobą połączone. Nie miało się ochoty niczego analizować, bo nie atakowały nas detale, nie wyskakiwało nagle "coś tam, coś tam", a dostawaliśmy koherentny, spójny przekaz.

Najważniejsze w tym było jednak różnicowanie. Przetwornik i wzmacniacz doskonale pokazywały różnice między płytami. To, że The Eraser jest mocno skompresowany i niezbyt czysty, to że Anastasis DCD jest nagrany z niesłychanym rozmachem, że remaster Magnetic Fields z 1997 roku jest dość ciepły i ograniczony od dołu i góry, że utwory zebrane na płycie Carol Sloane Little Girl Blue są diametralnie od siebie różne itp., to wszystko było normalne, po prostu było to słychać.
Nie dało się oczywiście precyzyjnie powiedzieć CO dokładnie się zmienia i JAK się zmienia, bo ostatecznie rozdzielczość i selektywność są tu ograniczone, jednak ogólne pojęcie o zmianach będziemy mieli.

To ostatecznie nie jest drogi system (trzeba by właściwie powiedzieć, że jest bardzo tani, tyle że firmy tego nie lubią - nie lubią, jak sie o ich produktach mówi 'tani'...) i pewnych rzeczy nie zrobi. Ale w ramach swoich ograniczeń jest cudowny. I choć po zastanowieniu się mógłbym powiedzieć, że system gra nieco ciepło, to jednak musiałbym się naprawdę nad tym pochylić - normalnie tego typu przekaz odbiera się jako naturalny.

Mimo koherencji i współdziałania wszystkich poszczególnych elementów dźwięku, tj. barwy, dynamiki, rozdzielczości, selektywności, prezentacji przestrzeni, teksturalności itd. wzmacniacz, bo to on jest tu centralnym elementem, nie sprowadza wszystkiego do jednego mianownika. Pewne rzeczy unifikuje, powiedziałem już, że nie usłyszymy dokładnie JAK coś jest robione, ale że coś JEST robione - jak najbardziej. Dla przykładu powiem, że system bardzo wyraźnie pokazał, że debiut solowy Stinga, nawet w najlepszej cyfrowej wersji, jaką mam, tj. na złotej płycie Mobile Fidelity, jest nagrany dość przeciętnie. Pomimo powszechnej, przeciwstawnej opinii. Pokazał też, że Ten Summoner's Tales jest nagrana lepiej, że Sacred Love bardzo źle, a Songs From The Labyrinth żenująco słabo. Wzmacniacz niczego nie homogenizuje, a mimo to pozwala się cieszyć z każdej kolejnej płyty, bo chyba tylko ostatniej z wymienionych płyt Stinga nie dałem rady przesłuchać.

Gramofon
Wejście gramofonowe jest tym, co różni ten konkretny wzmacniacz od jego "liniowego" brata. Choć odsłuch zacząłem od źródeł cyfrowych, to jednak sprawa brzmienia niedrogiego gramofonu podpiętego do LYM 1.0T PHONO będzie zapewne ważniejsza.
Ogólny sposób prezentacji pozostaje ten sam, co z przetwornikiem rLINK Arcama. To duży dźwięk o wysokiej dynamice i znakomitym rozciągnięciu skrajów pasma. Bas jest gorzej kontrolowany i nie tak zróżnicowany, jak z Arcamem, jednak takie są przypadłości niedrogich gramofonów i wkładek - tego za te pieniądze nie poprawimy. Nie dochodzi jednak do buczenia, nic się nie wzbudza - po prostu przy bardzo niskich zejściach, jak np. z płyty Brendana Perry'ego Ark, dolny zakres tylko sugeruje definicję dźwięków, nie realizując jej do końca.
Z kolei góra będzie bardziej plastyczna niż ze źródeł cyfrowych i to niezależnie od proweniencji materiału źródłowego, tj. czy to była taśma cyfrowa czy analogowa. Bardzo ładnie pokazała to płyta Astigmatic Komedy, a właściwie jej reedycja z 2007 roku. Nie jestem pewien, jakie było źródło dźwięku dla niej, ale stawiałbym, że to remaster cyfrowy. Niezależnie od tego płyta brzmi naprawdę dobrze i ze wzmacniaczem Lym Audio zagrała z mocną, bardzo ładnie akcentowaną, nieprzesadzoną górą. Zresztą, wszystko zagra dobrze, bo wzmacniacz narzuca nieco swój punkt widzenia - gra z rozmachem, ale z lekko osłodzoną wyższą średnicą. Ciekawe, ale jest to mocniej słyszalne z materiałem cyfrowym - z analogiem jeśli ten zakres jest trochę mocniejszy, jeśli nie jest perfekcyjny, dostajemy nieco bardziej płaską prezentację na środku pasma, trochę bardziej cofniętą.
Wzmacniacz bardzo dobrze ukazuje różnice w dynamice materiału. Nie wszystkim się to spodoba, ale takie są uroki winylu - sposób w jaki został wytłoczony materiał jest znacznie ważniejszy niż w przypadku płyt CD (choć i to jest ważne - czytaj TUTAJ). I część tłoczeń jest po prostu słaba, jak np. koncertowy materiał AC/DC z 1978 roku If You Want A Blood. Muzycznie jest świetnie, to dobra okazja, żeby posłuchać Bona Scotta, jednak jakość dźwięku jest raczej kiepska. I właśnie to - bardzo małą dynamikę, obcięte skraje pasma i płaską scenę dźwiękową - włoski wzmacniacz pokazał bardzo dobrze.

Trzeba też powiedzieć o sposobie budowania sceny dźwiękowej, bo jest ona inna niż z materiałem cyfrowym. Myślę, że to problem niedrogich gramofonów w ogólności i nie da się tego przeskoczyć. Chodzi o to, że wokale są nieco dalej od nas, są raczej za linią łączącą głośniki, niż na niej. Nawet głosy, które zawsze są pokazywane bardzo blisko, jak np. Mel Tormé z zawierającej historyczny, przegrany z szelaku materiał płyty Oh, You Beautiful Doll, czy Krzysztof Cugowski z koncertowej wersji płyty Cień wielkiej góry, z boxu pod tym samym tytułem (czytaj TUTAJ), tym razem były nieco dalej, nie były tak przejmujące w swojej obecności. To samo słyszałem wcześniej przy Perrym. Przekaz jako taki jest rewelacyjny, jednak nie mogę tego nie zauważyć. Być może jest tak, że na tym poziomie cenowym problemy winylu, a te występują, są bardziej widoczne niż problemy cyfry? Kto wie...
Z kolei scena dźwiękowa, jej rozmiary, intensywność dźwięku wydają się z płytami LP bezkonkurencyjne. Cyfra jawi się w takim porównaniu jako bardzo fajna, świetnie poukładana, ale trochę "pusta". Winyl tworzy półsferę przed nami, za głośnikami, ale szeroką i wysoką, nie ograniczoną kolumnami. Puszczamy Dead Can Dance, czy Autobahn Kraftwerka i od razu to słyszymy - ekspansywność, rozmiar, rozmach. Choć jednocześnie cały plan jest dalej od nas niż z przetwornikiem D/A Arcama.

Podsumowanie

Włoski wzmacniacz, który znalazł się w centrum tego systemu jest znakomity. Choć klasa D wciąż nie do końca kojarzy się z dźwiękiem wysokiej jakości, to w tym przypadku jest z nim tożsama. Znam oczywiście kilka niedrogich wzmacniaczy, pracujących w klasie AB, lepiej wyposażonych, większych, pochodzących ze znanych firm - np. NAD i Music Hall, które też są bardzo fajne. Jeślibym jednak miał tylko dwa (ew. trzy) źródła, w tym gramofon, to chyba wybrałbym jednak Lym Audio. Jego dźwięk jest bezpretensjonalny, a przy tym na tyle efektowny, żeby zatrzymać słuchacza przed głośnikami.
Świetnie w to granie wpisały się rLINK Arcama i mmf-2.2 LE Music Halla. Ten pierwszy jest absolutnym zaskoczeniem - świetnie radzi sobie nie tylko z materiałem CD, ale i z plikami wysokiej rozdzielczości. No i ma dwa wejścia, co pozwala podłączyć do niego np. transport CD lub Blu-ray i jednocześnie TV (kablem optycznym). Music Halla znałem wcześniej, wiedziałem, czego się po nim spodziewać, a tym razem tylko potwierdził swoją klasę.
Nie wybierałem do testu kolumn, a to dlatego, że to największa zmienna i rozrzut może być ogromny. Ale mam kilka modeli typu "pewniak", z którymi zestaw ten muszą państwo wypróbować. Z kolumn podłogowych byłyby to polskie Pylon Audio Pearl, albo brytyjskie Monitor Audio Monitor Reference 4 lub 6. Można też wyżej, np. Castle Knight 4. Kolumny podstawkowe, to właśnie seria Knight Castle'a i coś z Monitora. Wszystkie są przeze mnie sprawdzone.
I tak dostaniemy świetny, naprawdę świetny system, niezwykle wszechstronny, niewielki, niedrogi. To będzie znakomite wejście do cudownego świata audio dla każdego początkującego melomana. Jego budowę zacząłbym od wzmacniacza.

System otrzymuje wyróżnienie RED FINGERPRINT.

Poprzednio wyróżnienie to otrzymały:
  • kolumny wolnostojące Dynaudio Focus 260; czytaj TUTAJ
  • przetwornik D/A USB Musica Ibuki Digital; czytaj TUTAJ
  • programowy odtwarzacz plików audio JPLAY, czytaj TUTAJ
  • platforma antywibracyjna Pro Audio Bono Acrylic AP, czytaj TUTAJ
  • wzmacniacz zintegrowany Hegel H70, czytaj TUTAJ
  • wzmacniacz zintegrowany Leben CS-1000P, czytaj TUTAJ
  • przedwzmacniacz liniowy ModWright LS 36.5, czytaj TUTAJ
  • przedwzmacniacz liniowy Octave Jubilee, czytaj TUTAJ
  • BUDOWA

    LYM 1.0T PHONO
    Pan Matteo Malguzzi przysłał mi szczegółowy opis swojego wzmacniacza - to na pewno nie jest firma, która chciałaby cokolwiek ukryć.
    Urządzenie jest maleńkie i mierzy zaledwie 192 mm x 139 mm x 61 mm. Waży - całe 550 g. Obudowę wykonano ze sztywnych, aluminiowych blach. Sztywności pomagają także małe wymiary urządzenia. Front jest nieco grubszy niż pozostałe ścianki. Mamy na nim niewielką gałkę siły głosu, która jest także wyłącznikiem sieciowym, mały, ładny hebelek do zmieniania wejść oraz dwie diody LED - białą, wskazującą na podłączone zasilanie oraz pomarańczową, sygnalizującą przesterowanie. Ta ostatnia nie pali się cały czas, a pokazuje realne, chwilowe przesterowanie. Jeśli miga delikatnie co jakiś czas nie mamy się czym martwić. Z tyłu zmieściły się solidne, złocone gniazda głośnikowe, dwie pary wejść RCA i gniazdo dla zewnętrznego zasilacza. To po prostu zasilacz z laptopa.
    Całe urządzenie zmontowano na jednej płytce drukowanej. Montaż jest bardzo ładny, sensowny. Przy (niezłoconych - złocona jest tylko masa) wejściach RCA mamy małą płytkę lutowaną do większej, płytkę z układami wejściowymi. Mamy tam trzy, montowane powierzchniowo, naprawdę świetne układy scalone National Semiconductors LME49860. To na nich zrealizowano przedwzmacniacz gramofonowy. Wszystkie elementy są lutowane powierzchniowo. Układ ma dwie sekcje - zasilającą i korekcyjną. Sekcja korekcyjna jest całkowicie pasywna., bez sprzężenia zwrotnego. Płytka ma dwie warstwy, jedna służy wyłącznie jako ekran.
    Sygnał idzie stąd najpierw do mechanicznego przełącznika wejść, potem do małego, "samochodowego" potencjometru Alps, a w końcu do kości Tripath TA2024C, nalutowanej bez radiatora. Obok układu widać otwory przygotowane dla radiatora. I stąd idziemy bezpośrednio do wyjścia, gdzie są dwa stopnie filtrowania, na różnych induktorach - jeden z nich to bardzo ładne induktory Wurtha, drogie i cenione. Z boku widać niewielki zasilaczyk, filtrujący dodatkowo napięcie z zewnętrznego, impulsowego zasilacza. Naprawdę bardzo ładny, czysty montaż. Wzmacniacz jest w całości wykonywany we Włoszech!

    rLINK
    Przetwornik Arcama umieszczono w niewielkiej, ale znakomitej obudowie, przypominającej miniaturkę rDAC-a. Góra i boki to jeden odlew ze stopu aluminium, a spód to gięta blacha stalowa, tworząca też front i tył. Dół połączono z grubą gumą - stopą, przeciwdziałającą przesuwaniu się urządzenia. Z jednej strony mamy wejścia cyfrowe i gniazdo sieciowe dla zewnętrznego, ściennego zasilacza, a z drugiej parę wyjść liniowych, analogowych RCA (złoconych).
    Układ elektroniczny zmontowano na jednej płytce drukowanej. Przy wejściach mamy układ scalony z selektorem wejść. Przetwornik D/A to nowoczesna kość Burr Brown PCM5102, zdolna przyjąć sygnał do 32 bitów i częstotliwości próbkowania do 384 kHz! Parametry mierzalne nie są może imponujące, bo stosunek sygnał-szum wynosi 112 dB (to układ przewidziany do urządzeń przenośnych), ale możliwości teoretyczne są ogromne. W kości jest nie tylko DAC, z wybieranymi filtrami cyfrowymi, ale także konwerter I/U, filtry dolnoprzepustowe i kompletny układ wyjściowy, ze wzmacniaczem i buforami. To dlatego z wyjścia DAC-a trafiamy niemal od razu do gniazd wyjściowych. Dodajmy, że przed przetwornikiem jest odbiornik cyfrowy Wolfsona WM8804, który "ustala" parametry sygnału wejściowego - to układ 24/192. Zgrabne, ładne urządzenie.

    mmf-2.2
    Gramofon Music Halla jest klasyczną, nieodsprzęganą konstrukcją o małej masie, z ramieniem o zawieszeniu kardanowym o długości 9". Jego podstawę wykonano z płyty MDF o grubości 29 mm i polakierowano na czarno (dostępny jest też kolor czerwony) w taki sposób, aby przypominało lakier fortepianowy.
    Z lewej strony, z tyłu, wyfrezowano w podstawie nieregularny otwór pod silnik. To niewielka jednostka synchroniczna, zasilana z zewnętrznego zasilacza ściennego 16 V AC. Zmianę prędkości obrotowej w tym gramofonie wykonuje się ręcznie. Trzeba zdjąć talerz, przenieść pasek napędowy z górnej części, zamontowanego na osi silnika talerzyka, na dolny i z powrotem nałożyć talerz. Wspomniany talerzyk jest aluminiowy i ma szerokie kołnierze pomiędzy dwoma średnicami.
    Moment obrotowy przenoszony jest krótkim, płaskim paskiem z gumy na średniej wielkości (fi 143 mm) sub-talerzyk z plastiku. Zatopiono w nim stalowy trzpień, będący osią, na którą nakładamy talerz i płytę, z drugiej strony tworzący część głównego łożyska talerza. Jego druga część – tuleja i łoże – wykonane jest z mosiądzu. Smarowanie zapewnia olej na bazie Teflonu, który ma starczyć na kilka lat. W razie potrzeby firma sugeruje użycie kilku kropel samochodowego oleju Mobile 1. Talerz wykonano z grubej na 2 mm, wytłaczanej blachy aluminiowej, pokrytej czarnym lakierem. Uformowano w nim szeroki kołnierz, przez co wygląda na wyższy niż jest w rzeczywistości. Kołnierz ma za zadanie obciążyć zewnętrzną część talerza i poprawić stabilność obrotów. Na wierzch nakładana jest cienka mata z filcu.
    Ramię to model Pro-Jecta typu gimballed z aluminiową rurką o tej samej średnicy i łożyskach z stalowym ostrzem i szafirowym łożem. Przeciwwaga to niewielki, mosiężny, lakierowany na czarno walec z zamontowanym plastikowym kółeczkiem, na które naniesiono skalę w gramach. Trzpień, po którym się porusza wykonano z plastiku i nieco obniżono w stosunku do rurki ramienia, przybliżając punkt ciężkości przeciwwagi do poziomu, na którym znajduje się igła (to dobrze).
    Antyskating to klasyczna żyłka z obciążnikiem, mocowana na krótkim trzpieniu, wystającym z tylnej strony łożyska ramienia. Sygnał prowadzony jest w miedzianych linkach, przedłużonych aż do wtyków RCA – nie ma możliwości podłączenia innego interkonektu.
    Gramofon stoi na trzech (dwie z przodu) nóżkach z plastiku i tłumiącego drgania elastomeru. Do kompletu dostajemy też przezroczystą klapę przeciwkurzową, którą do odsłuchu należy podnieść, albo – jeszcze lepiej – zdjąć. Dostajemy jeszcze małą, plastikową wagę do wkładki, trójkącik dla singli 45 rpm (7”) oraz plastikowy pasek służący do ustawiania geometrii wkładki.
    Gramofon przychodzi z zamontowaną i wyregulowaną, bardzo ładną wkładką Music Hall Tracker, wykonywaną dla tej firmy przez Goldringa. To wkładka typu MM z eliptycznym ostrzem, które – w razie konieczności – można za niewielkie pieniądze wymienić na nowe. Jej nacisk określony jest na 1,5-2 g, z referencją 1,75 g. Dla mnie ciut lepiej zagrała z naciskiem 1,9 g – góry było nieco mniej, za to lepiej wypełniony był dół.

    Lysis-May - kontakt z producentem
    Lysis-May SRL
    Matteo Malguzzi Via A. Manzoni, 84 | 21028 Travedona Monate (Va) | Italy
    tel.: 0332 978405 | fax: 0332 977609
    e-mail: info@lysismay.it
    Strona internetowa: www.lysismay.it

    Arcam - dystrybucja w Polsce
    Audio Center Poland
    ul. Malborska 56 | 30-646 Kraków | Polska
    tel.: 12 265 02 85 | 12 265 02 86 | fax: 12 425 64 43
    e-mail: audiocenter@audiocenter.pl
    Strona internetowa: www.audiocenter.pl

    Music Hall - dystrybucja w Polsce
    Eter Audio
    ul. Malborska 24 ǀ 30-646 Kraków ǀ Polska
    tel./fax: 12 655 75 43
    e-mail: info@eteraudio.pl
    Strona internetowa: www.eteraudio.pl



    System odniesienia

    • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR V-edition (test TUTAJ)
    • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
    • przedwzmacniacz: Polaris III [Signature Version] + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
    • końcówka mocy: Soulution 710
    • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
    • kolumny: Harbeth M40.1 Domestic (test TUTAJ)
    • podstawki pod kolumny: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω
      (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
    • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo
      (test TUTAJ)
    • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
    • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) | Harmonix X-DC350M2R Improved-Version (recenzja TUTAJ)
    • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
    • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
    • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
    • platforma antyrezonansowa Acoustic Revive RAF-48 (pod odtwarzaczem CD, recenzja TUTAJ)
    • platforma Pro Audio Bono pod wzmacniaczem Leben CS300 [Custom Version] (recenzja TUTAJ)
    • wkładki gramofonowe: Miyajima Laboratory KANSUI (test TUTAJ), Miyajima Laboratory SHIBATA (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)