pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

 

Crayon
CFA-1.2

Producent: Crayon Audio GmbH
Cena: 18 900 zł

Kontakt: Triesterstrasse 388-394B
8055 Gratz | Austria
tel.: ++43 (0) 699 100 134 61


e-mail: info@crayon-audio.com
www.crayon-audio.com

Made in Austria

Produkt dostarczyła firma: Moje Audio


aki jest wzmacniacz zintegrowany – każdy widzi. To zazwyczaj niewielkie urządzenie z regulacją siły głosu i selektorem wejść, do którego z jednej strony wchodzimy sygnałem ze źródła (np. CD lub gramofonu) a z drugiej wychodzimy sygnałem do kolumn głośnikowych. „Integracja” informuje w tym przypadku o tym, że w jednej obudowie znalazły się przedwzmacniacz oraz wzmacniacz mocy. Wszyscy to znamy.
Idiom wzmacniacza zintegrowanego ma jednak dwa oblicza: „japońskie”, którego realizacją są urządzenia Accuphase’a i Luxmana, oraz „brytyjskie”, którego obliczem byłyby produkty Naima, Arcama, Linna. Te pierwsze charakteryzują się znakomitą funkcjonalnością, mnóstwem regulacji, przełączników, z kolei te drugie są z tych wszystkich dodatków odarte – to tylko selektor wejść i regulacja siły głosu. Obydwa rozwiązania mają swoich zwolenników, z których argumentacją trudno dyskutować. Ci pierwsi uważają, że wzmacniacz zintegrowany powinien użytkownikowi dawać maksimum swobody w łączeniu z innymi produktami i w kształtowaniu końcowego dźwięku. Drudzy mówią, że liczy się jedynie dźwięk.
Od jakiegoś czasu daje się jednak zauważyć próba połączenia tych dwóch wizji. Pozostawiając czystą ściankę przednią, producenci aplikują wzmacniaczom regulację barwy dźwięku, loudness, balans między kanałami tak, żeby tego nie było widać. Umożliwił to rozwój mikroprocesorów, spadek ich cen, jak również coraz niższe ceny wykładane na ich programowanie. Żeby to jednak zrobić dobrze potrzebna jest wiedza zarówno z zakresu audio, jak i z zakresu sterowania.


Według tego właśnie pomysłu wykonany był niedrogi wzmacniacz Advance Acoustic X-i60, podobnie przygotowany został też testowany Crayon CFA-1.2. To wzmacniacz wymyślony i przygotowany przez Rolanda Krammera, specjalistę z zakresu programowania mikroprocesorów, prywatnie melomana. Sercem urządzenia jest klasyczny układ mostkowy na tranzystorach MOSFET, ale sterowany mikroprocesorem i zasilany z zasilacza impulsowego. To ostatnie w audio spotykane jest stosunkowo rzadko. Od lat swoje rozwiązania w tej dziedzinie rozwijają firmy Linn i Chord Electronics, a nowe produkty z zasilaczami tego typu przygotowuje od dwóch lat szwajcarski Soulution, którego końcówkę (jeszcze z zasilaczem liniowym) 710 od dwóch lat mam w swoim systemie odsłuchowym. Nie będę się rozpisywał na temat zalet jednego czy drugiego rozwiązania, bo w dużej mierze wynik końcowy zależy od aplikacji. Ale, podobnie jak w przypadku funkcjonalności wzmacniaczy, istnieje w środowisku audio wyraźna opozycja jednego „obozu” i drugiego. Nie mówię, że obydwa rozwiązania dają takie same efekty – wprost przeciwnie, są wyraźnie inne. Co innego jednak powiedzieć „inne”, a co innego je wartościować – to musi zrobić, za każdym razem, z każdym produktem z osobna, meloman, który dany wzmacniacz odsłuchuje. I tylko jego własna opinia będzie wiążąca, reszta to szum informacyjny.

Kilka prostych słów…
ROLAND KRAMMER, Crayon Audio – współwłaściciel, konstruktor


Mój partner i ja jesteśmy zaangażowani w audio od początku lat 80. Pomysł na prądowe sprzężenie zwrotne („Current Feedback”) przyszedł mi do głowy w 1985 roku i od 1986 roku budujemy wzmacniacze mocy, które ten koncept wykorzystują. Przez większą część życia pieniądze zarabiałem jednak robiąc coś innego – projektując układy elektroniczne dla przemysłu.
Pomysł na CFA narodził się w 2003 roku. W tym czasie pracowałem w niemieckiej firmie w Regensburgu. To dlatego dopiero w 2006 roku gotowy był pierwszy prototyp, który można było przetestować. Po kilku modyfikacjach, zarówno układu, jak i obudowy, w połowie 2007 roku mieliśmy u siebie gotowych pierwszych 100 sztuk. Kolejnym krokiem były poszukiwania dystrybutorów i dilerów, co – nawiasem mówiąc – wcale nie jest takie proste.
Wiele się od lat 90. wydarzyło. Dużo pracy, przy bardzo małych pieniądzach i wiele problemów, które trzeba było rozwiązać – to tak pokrótce… Największym problemem było znalezienie właściwych ludzi do produkcji i dystrybucji. W 2009 roku otrzymaliśmy od Srajana („6moons.com” – przyp. red.) pierwszą recenzję – to był powód, dla którego zdecydowaliśmy się wykonać „skok wiary” i przekształciliśmy Crayon Audio w Crayon Audio GmbH.

Pierwszy wariant naszego wzmacniacza, CFA-1 miał 40-watową końcówkę mocy. Wydawało się, że osiągnęliśmy sukces. Okazało się jednak, że w płytce drukowanej była ukryta wada. Po tym, jak wiele wzmacniaczy do nas wróciło przyhamowaliśmy sprzedaż, co uderzyło w naszego pierwszego dystrybutora, frankfurcką firmę Hörgesellschaft. Początkowo nie mieliśmy pojęcia o co chodzi. Dziewięć miesięcy symulacji i analiz nie przybliżyło nas do rozwiązania ani o krok. Jeśli nie wiesz, gdzie popełniłeś błąd, nie możesz go poprawić, prawda? To był główny problem. I tylko przypadkowi zawdzięczamy to, że go znaleźliśmy. Kiedy już wiedzieliśmy o co chodzi, błąd był dla nas wyraźnie widoczny – zawiniła zła procedura przygotowania płytki drukowanej. Cóż – po prostu nie wybiera się nieudolnego producenta PCB tylko po to, żeby zaoszczędzić parę dolarów. Przeprojektowaliśmy płytkę i tak powstał zupełnie nowy wzmacniacz – CFA-1.2. To parę słów na początek ..... ;-)

Chciałbym powiedzieć też parę zdań o różnicach między CFA-1 i CFA-1.2 – obydwa były testowane przez Srajana. Przede wszystkim – płytka drukowana jest całkowicie nowa. To stara płytka była problemem. W ponad 50% starych płytek po upływie czasu powstawało zwarcie pomiędzy VCC i GND (zasilaniem i masą – przyp. red.). Tym razem płytkę wykonała firma ILFA z Hannoveru, a obsadziła ją TAUBE Electronic z Berlina. To małe firmy high tech o których wiem, że mogę na nich polegać. Znałem je, ponieważ robiły wcześniej dla nas (kiedy pracowałem w firmie UNITEL) płytki do produktów Pandora International LTD. To były 26-warstwowe PCB z kośćmi FPGA Xilinxa mającymi 1500 nóżek w obudowie z wyprowadzeniami sferycznymi w siatce rastrowej („ball grid array”) i znacznie bardziej zaawansowaną budowę. Firmy te wykonały 5 prototypów bez żadnych błędów. Wszystkie od początku pracowały idealnie. Steve Brett może o tym zaśpiewać piosenkę.... :-)
Teraz impulsowy jest także zasilacz standby. Można go zasilać napięciem od 115 do 230 V, podobnie jak główny zasilacz. Podświetlenie wyświetlacza zmieniliśmy na bursztynowe, ponieważ żywotność białych LED-ów wynosi tylko 1000 godzin. Bursztynowy wyświetlacz będzie działał przez 100 000 godzin. To takie problemy nowoczesności. Myślę, że współczesny marketing przestał mówić prawdę, musieliśmy więc dowiadywać się takich rzeczy na własnych błędach.

Wejście CD ma teraz maksymalny poziom wejściowy +16 dBu (dla odtwarzaczy z napięciem wejściowym powyżej 2 V). Można zmniejszyć w menu jego wzmocnienie do -6 dB. Procesor pozwala na zmianę tylko wysokich i niskich tonów. Zmiany te wymusiło zawieszenie produkcji starszych procesorów ST Micro. Ale to i tak nie miało znaczenia, jako że używam regulacji barwy jedynie dla programowalnego konturu („loudness”), a regulacja średnich częstotliwości i tak nie była używana. Mogę spokojnie powiedzieć, że w nowym wzmacniaczu oprogramowanie jest bardziej wyrafinowane.
Stopień sterujący mostka charakteryzuje się większym wzmocnieniem niż wcześniej. CFA-1 bardziej się grzał – tak się nam przynajmniej wydawało, kiedy stał na mikserze w studio. Dźwięk jest teraz pikantniejszy i żywszy. Poprawiliśmy też parę rzeczy, które wyszły z czasem – jak np. ustawienie warystorów w układzie zabezpieczającym przez skokami napięcia sieciowego. Dioda LED dla Standby i Active Mode jest teraz całkiem zwykła - czerwona dla pierwszego i zielona dla drugiego.
Stosujemy obecnie zasilacz o mocy 320 W (czyli wyższej niż poprzednio) produkowany przez firmę Mean Well. 10 na 100 zasilaczy TRACO, stosowanych przez nas dotychczas, było wadliwych, z kolei zasilacze Mean Well nigdy nas jeszcze nie zawiodły. Dodaliśmy też wyjście z przedwzmacniacza i wymieniliśmy zaciski głośnikowe na WBT-y - wszystkie nowe wzmacniacze będą teraz dostarczane z zaciskami WBT NextGen. Można dzięki temu stosować wtyki bananowe. Tak wygląda sytuacja z CFA-1.2, a proces udoskonalania tego produktu ciągle trwa.

Od samego początku, odkąd powstała pierwsza obudowa – zawsze wykonujemy ją samodzielnie. W przyszłości chcemy wykonywać ją jeszcze lepiej i będzie jeszcze masywniejsza. Chcielibyśmy przygotować też CFA bez nakrętek od góry oraz w innych kolorach. I na koniec trzeba powiedzieć, że nowa wersja CFA-1 jest droższa.
To tak pokrótce……..



Nagrania użyte w teście (wybór)


  • In The Mood For Love, soundtrack, reż. Wong Kar-wai, Virgin France 8505422 8, CD (2000).
  • Le Jeu des pèlerins d’Emmaüs, Ensemble Organum, Marcel Pérès, “Musique D’Abord”, Harmonia Mundi HMA1951347, CD (1990/2014).
  • Art Farmer and Jim Hall, Big Blues, CTI/King Records KICJ-2186, "CTI Timeless Collection 40", CD (1978/2007).
  • Bajm, Ballady, Pomaton EMI 8 55988 2, CD (1997).
  • Czesław Niemen, Dziwny jest ten świat…, Polskie Nagrania Muza/Polskie Nagrania PNCD 1570, CD (1967/2014).
  • Czesław Niemen, Spod chmury kapelusza, Pomaton/EMI PROMO CD 435, SP CD (2001).
  • Depeche Mode, Policy of Truth, Mute CD BONG 19, SP CD (1990).
  • Diary of dreams, Elegies in Darkness, Accession Records A 137, “Limited Edition”, CD (2014).
  • John Coltrane, Coltrane’s Sound, Atlantic/Rhino R2 75588, CD (1964/1999).
  • Marin Marais/Alcione, Suites des Airs à joüer, wyk. Le Concert Des Nations, dyr. Jordi Savall, Alia Vox Heritage AVSA9903, SACD/CD (2014).
  • Rachmaninoff , Rachmaninoff Plays Rachmaninoff, RCA Red Seal/Sony Music 8697-48971-2, “Zenph Re-Perfomance”, CD (2009).
  • The Cure, Disintegration, Fiction Records 8393532, CD (1989).
  • The Doors, The Doors, Electra/Warner Music Japan WPCR-12716, CD (1967/2007).
  • The Pat Moran Quartet, While at Birdland, Bethlehem Records/Victor Entertainment VICJ-61470, “Bethlehem K2HD Mastering Series, No. 20”, K2HD, CD (1957/2007).
Japońskie wersje płyt dostępne na

Pierwsze pół godziny odsłuchu rozczarowały mnie. Chociaż włączyłem urządzenie na kilka godzin przedtem, brzmienie Crayona było bezbarwne i bardzo lekkie – zabrakło w nim wypełnienia środka pasma i mocnego basu. W ciągu następnych 20 minut, może pół godziny to, czego brakowało – pojawiło się. Wygląda na to, że wzmacniacz nie tyle, że powinien być przed odsłuchem włączony (to oczywiste), ale naprawdę pracować. Tak, jakby bez sygnału wejściowego tranzystory wyjściowe nie grzały się na tyle, żeby uzyskać docelowe parametry (to fizyka).
Jak mówię, pół godziny później wzmacniacz „przemówił”. Zabrzmiał bardzo równym dźwiękiem, w którym lekko uprzywilejowana została średnica i wyższy bas – czyli dokładnie to, czego mi wcześniej brakowało. Przyniosło to znaczące zmiany w dźwięku, który poszedł w kierunku wypełnienia i gęstości – elementów, które cenię w reprodukowanym dźwięku szczególnie. Urządzenie zagrało więc nowy remaster płyty Dziwny jest ten świat… Czesława Niemena, przygotowany m.in. przez jego córkę Eleonorę Atalay w dokładnie tym samym duchu, w jakim odtworzył ją, kosztujący wielokrotnie więcej, system odniesienia. Czyli z naciskiem na wokal, z wycofanymi instrumentami. Zamiana na „złotą” płytę z serii Niemen od początku momentalnie wywróciła wszystko do góry nogami, pokazując sporo góry i wysoki, irytujący pogłos. Znowu – tak, jak być powinno.


Urządzenie gra bowiem w niezwykle uporządkowany sposób. To dlatego tak ładnie „wskakuje” na drugi plan, kiedy trzeba pokazać jakąś cechę nagrania. Jasne jest, że taką charakterystykę można by przyporządkować dowolnemu neutralnemu urządzeniu. Jak jednak wielokrotnie podkreślałem, sama neutralność, bez czegoś poza nią, bez drugiego dna, rozumiana jako BRAK dodanych podbarwień (bez informacji np. o wypełnieniu, fakturach itp.) jest drogą donikąd. Wzmacniacz, o którym mówimy zachowuje się inaczej. Ale nie „dokładnie odwrotnie”. Zachowując neutralność nasyca przekaz na tyle, że można mówić o naturalnych źródłach pozornych i bardzo dobrym obrazowaniu.

Drzemie w nim dualizm, który dla wielu melomanów będzie odkryciem, strzałem w dziesiątkę. Urządzenie jest neutralne, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Z drugiej jednak strony jest „wybaczające” jeśli chodzi o problemy z barwą, z selektywnością, z rozdzielczością. Robi to jednocześnie, w jednym „przebiegu”, nie robiąc do nas oka. To nie jest walka światła z ciemnością, gdzie światłem byłoby przesłanie twórcy wzmacniacza mówiące o prymacie prawdy ponad wszystkim, a ciemnością słaba realizacja nagrań. To raczej coś w rodzaju wpływania przez twórcę na wynik przez „dogadanie się”, bez przemocy.

Działa to w ten sposób: bierzemy płytę, co do której wiemy, że potrafi zagrać ostrawo, na której realizatorowi chodziło o podkreślenie ataku dźwięku, jego „rockowego” charakteru – mogą to być Ballady Bajmu. Puszczamy ją z Crayonem i kolumnami o ładnej barwie, w wyniku czego otrzymujemy dokładny obraz tego, co jest na płycie. Ale z „twistem”: dźwięk nie jest agresywny. Jeśli lubimy płyty, z którymi w systemach audiofilskich jest zazwyczaj problem, odetchniemy głęboko słysząc, dla przykładu utwór Małpa i ja. To, jak dla mnie, najlepszy utwór Bajmu ever i jeden z lepszych polskich kawałków w ogóle. Wysoka średnica i twardy atak góry, której nie ma znowu tak wiele, odstręczają jednak od jego słuchania na analitycznych systemach, z analitycznymi komponentami. Neutralność zakłada obecność analityczności a priori, ale Crayon podchodzi do tego od strony nie analizy, a syntezy, jakby tamował te problemy. Odsłuch Ballad był z nim bardzo przyjemny – i to przy wysokich poziomach głosu! Jeszcze do tego, tj. umiejętności grania w niewymuszony, nieskompresowany sposób, wrócę. Problemy o których mówiłem zostały wygładzone i złagodzone. Gdzieś tam, pod powierzchnią były, nie wpływały jednak na jakość odsłuchu – wiadomo było o co chodzi, ale przyjmowałem to jak „koloryt”, jako część składową nagrania. I słuchałem.
Działa to również tak: bierzemy płytę, co do której mamy pewność, że nie brzmi szczególnie rozdzielczo. Na przykład pierwszą cyfrową edycję Disintegration The Cure z 1989 roku. Materiał na nią został zarejestrowany analogowo i analogowo zmiksowany. Stąd na płytce oznaczenie AAD (według SPARS). Nagrania są raczej ciemne i nie do końca selektywne, a nawet mało selektywne. Ze wzmacniaczem pana Rolanda Krammera nic się w tej mierze nie zmieniło – to wciąż nie był otwarty, nośny dźwięk. Ale pokazało się coś innego, co zrekompensowało te niedostatki: gęsty środek i ładny dół. Płytka zagrała fajnie, z nerwem, gęsto.

Myślę, że to połączenie neutralności z dbałością o materię muzyki Crayon CFA-1.2 zawdzięcza w dużej mierze nadzwyczajnej dynamice i nasyconemu dołowi – przede wszystkim jego wyższemu i średniemu zakresowi. Jak mówiłem, wzmacniacz bardzo dobrze spisuje się grając głośno. Ma oczywiście swoje ograniczenia, ale nie są one manifestowane wprost. Można słuchać muzyki tak, jak została nagrana i nie ma się wrażenia zatykania, albo bałaganu, nerwowości. Urządzenie gra tak samo w podkładzie, przy rozmowie, jak i budząc do życia klepki w podłodze. Bas nie schodzi tak głęboko, jak w Soulution 710, nie ma na to szans, ale jest gęsty i mocny. Czasem zdaje się nawet trochę konturowy. Bez irytowania, ale z zaznaczonym atakiem, z mocniejszym elementem „zaskoczenia” przy nagłych wejściach perkusji, jak np. na singlu Policy of Truth Depeche Mode, masterowanym przez Nimbus Records.
Łączy się to ze świetnym obrazowaniem. Mam na myśli przestrzeń i sposób pokazywania w niej instrumentów. Wzmacniacz ma tendencję do grania głęboką sceną, z pierwszym planem odsuniętym od słuchacza. Dotyczy to przede wszystkim wysokich tonów. Być może to część większego założenia, dzięki któremu urządzenie tak ładnie pokazuje problematyczne nagrania – nie wiem. Ale efekt jest właśnie taki. Jest przy tym Crayon jednym z niewielu wzmacniaczy w ogóle, które dobrze, wyraźnie i głęboko rysują scenę dźwiękową na osi, przed słuchaczem. Daje to muzyce oddech, otwiera ją za kolumnami i nakręca dynamikę.


Urządzenie nie daje więc namacalnych, gęstych źródeł pozornych, które przez realizatora zostały „dopalone” i celowo umieszczone przed instrumentami. Często tak jest z nagraniami jazzowymi z lat 50. Jasne jest z nim to, że właśnie wokal (dla przykładu) jest elementem wiodącym, bo ma największy wolumen. Ale nie jest on tak treściwy, jak z systemem odniesienia czy – dla przykładu – testowanym niedawno Jeffem Rowlandem Continuum S2. Amerykańska integra „robi” dźwięk po swojemu, łagodząc go i zaokrąglając atak. Ociepla przy tym przekaz – robi to doskonale, ale jednak modeluje przekaz po swojemu, „wyciągając” pierwsze plany na wierzch.
Crayon podchodzi do materii muzycznej ostrożniej, w dużej mierze tak, jak Lavardin IT-15. Francuski, przygotowany na 15-lecie firmy, wzmacniacz akcentuje w przekazie wokale, nieco je ocieplając, ale gra równie szybko i przejrzyście, jak CFA-1.2. Austriackie urządzenie jest bardziej otwarte i przejrzyste, ma przy tym wyższą dynamikę zarówno od Jeffa, jak i Lavardina.

Podsumowanie

Nie próbowałem tego, ale z różnych źródeł wiem, że testowany Crayon ma znakomitą sekcję gramofonową. Bazując na tym, co słyszałem ze źródeł cyfrowych, jest mi dość łatwo w to uwierzyć. To ciekawy przykład wzmacniacza neutralnego i jednocześnie nasyconego „ludzkim” pierwiastkiem. Jego niewielka obudowa nie sugeruje tak mocnego, dynamicznego basu, ani w ogóle tak dobrej dynamiki. Pozwala na słuchanie muzyki z dużą głośnością, niezależnie od jakości realizacji (byle była sensowna – bez przesady…). Słuchacz stara się z nim zrozumieć muzykę, łatwo zapominając o jej „formie”, tj. mechanicznej naturze reprodukowanego przekazu.
Nie jest idealny. Nie nasyca pierwszych planów tak, jak się do tego przyzwyczaiłem, nie schodzi niskim basem tak wyraźnie, jak mój Soulution 710. Na tle innych wzmacniaczy za te pieniądze będzie doskonały, to obowiązkowa „lektura” w salonie audio, nawet dla własnej nauki. Nie można jednak mówić o „najlepszym wzmacniaczu zintegrowanym”. Ten tytuł dzierży Soulution 530 - dziesięciokrotnie droższy (niemal – ale efektowniej to brzmi, prawda?) potwór ze Szwajcarii.
Crayon nie jest też na tyle ciepły, żeby pokochali go zwolennicy gęstego grania lamp. Niczego mu pod tym względem nie brakuje, ale też nie udaje niczego, czym nie jest. I wreszcie – nie pokazuje równie dużego wolumenu źródeł, co wszystkie wspomniane integry.
Tyle, że tego wszystkiego robić nie może. Jego ograniczenia są wpisane zarówno w konstrukcję, jak i cenę. Jeśli jednak zrozumiemy, co z nim dostajemy, z głowy zniknie natrętna myśl o „najlepszości”. Pozostanie natomiast komfort i oddech, pewność co do tego, że urządzenie nie przekłamie informacji, nie „podpowie” coś od siebie. I przyjemność płynąca z odsłuchów muzyki bez irytacji i nerwowości, w skupieniu. Dodajmy do tego znakomitą funkcjonalność i ciekawy wygląd, a być może to będzie NASZ wzmacniacz. O dobór kolumn jestem spokojny – to wzmacniacz, który poradzi sobie z większością dostępnych na rynku konstrukcji. Warto jednak wziąć pod uwagę, że firma ta od długiego czasu na wszystkich wystawach prezentuje się z producentem Trenner & Friedl, którego kolumny Pharoah testowaliśmy TUTAJ.

To zgrabne, zwarte urządzenie. Jego obudowę wykonano w całości z aluminium, ze skręcanych z sobą płyt. Ma to na celu z jednej strony ochronić układy elektroniczne przed promieniowaniem elektromagnetycznym z zewnątrz, a z drugiej zapewnić im pracę w jak najlepszych warunkach pod względem mechanicznym. Grube ścianki obudowy dobrze tłumią wibracje, szczególnie jeśli struktura jest tak zwarta jak tutaj. Temu samemu celowi służą nóżki. To swego rodzaju „pilary”, ściskające między dwoma nakrętkami obudowę. Dolna nakrętka, duży krążek aluminium, jest jednocześnie nóżką. W górnej nakrętce wyfrezowano wgłębienie – można tam postawić kolejne urządzenie Crayona, które będą tworzyły wówczas coś w rodzaju „stolika” antywibracyjnego. Podobne rozwiązania stosuje brytyjska firma Chord Electronics.
W ciekawy sposób rozwiązano sposób chłodzenia tranzystorów – zamiast klasycznego radiatora wykorzystano bardzo grubą sztabę aluminium, w której nawiercono osiem otworów o średnicy fi 24 mm i powtórzono je następnie w dolnej i górnej ściance. Tego typu chłodzenie widzieliśmy ostatnio we wzmacniaczach Dana D’Agostino – tam jednak element chłodzący (z miedzi) umieszczony był na zewnątrz (czytaj TUTAJ).

Projektantom bardzo zależało na tym, aby urządzenie wyglądało estetycznie i nowocześnie. Przednia ścianka pozbawiona jest więc niemal zupełnie manipulatorów. Jest tam tylko pięć, zlicowanych ze ścianką, dużych przycisków oraz pomarańczowy wyświetlacz. Przyciskami zmienimy siłę głosu oraz aktywne wejście i wyłączymy lub włączymy urządzenie (ze stanu standby). Wyświetlacz znalazł się w podcięciu, przez co jest nieco zagłębiony. Nie jest zbyt duży – a szkoda. Jest dwulinijkowy – na górze wyświetlane jest wybrane wejście, a na dolnej siła głosu. Ta ostatnia może być wyświetlana w formie paskowego bargrafu lub alfanumerycznie. Tam też odczytamy wszystkie informacje z menu – CFA-1.2 jest bowiem nowoczesnym urządzeniem, sterowanym mikroprocesorowo, dającym użytkownikowi wiele dodatkowych funkcji. Roland Krammer – szef projektu i właściciel firmy – pracował poprzednio jako szef wydziału technicznego Unitel GmbH, asystent techniczny dla Presens GmbH, Infolog GmbH i Syrinx DSPC GmbH, a także jako szef rozwoju Micro Analog GmbH. Jego CV jest imponujące.

W Crayonie możemy:

  • ustawić wzmocnienie danego wejścia, w krokach co 2 dB, w zakresie od -6 do +18 dB,
  • zmienić barwy dźwięku – niskie tony przy 100 Hz w zakresie od -14 do +14 dB, co 2 dB oraz wysokie przy 12 kHz, w takim samym zakresie,
  • ustawić balans między kanałami (co 1 dB),
  • wybrać typ wkładki dla wejścia gramofonowego (czyli wzmocnienie) – MM lub MC,
  • określić skuteczność podłączonych kolumn (o czym poniżej),
  • ustawić kontrast wyświetlacza,
  • aktywować tryb „loudness”.

Określenie skuteczności podłączonych kolumn nie jest związane ze wzmocnieniem, jakie oferuje wzmacniacz. Chodzi tylko o odpowiednią pracę „inteligentnego” układu loudness, czyli podkreślającego bas. To zmiana softwarowa, mająca na celu poprawę jakości odsłuchu przy niskich poziomach dźwięku. Jak wiadomo, krzywa słuchu wygląda w ten sposób, że tylko przy jednym poziomie głośności wszystkie częstotliwości słyszymy równie dobrze (oczywiście z korektą na osobnicze możliwości) – przy cichym odsłuchu gorzej słyszymy niskie i wysokie tony. To po to wymyślono tryb „loudness”, czyli filtr podbijający niskie i wysokie tony. W Crayonie dodawany jest tylko bas i to w dwóch krokach – najpierw o 2 dB, a potem o 4 dB. Moment zadziałania zależy od ustawionej przez nas skuteczności – np. dla kolumn o skuteczności 88 dB pierwszy punkt przypada przy wskazaniu ‘45’ (siły głosu), a drugi przy ‘36’.

Funkcjonalność wzmacniacza jest więc znakomita. Tylko tak sobie myślę, że wszystko to powinno być pokazywane na większym wyświetlaczu, żeby nie trzeba było przed urządzeniem klęczeć. Można by to zrobić również przy użyciu tego wyświetlacza – wystarczyłoby wyświetlać, choćby przez chwilę, wybraną nastawę (np. źródło i siłę głosu) w obydwu linijkach. Inne firmy, chociażby Marantz, tak właśnie robią.
Najwyraźniej uznano, że szum, jaki wyświetlacz wprowadza do układu należy zminimalizować, dlatego gaśnie on po kilku sekundach. Po naciśnięciu dowolnego guzika jest aktywowany. Świeci się wówczas dioda LED obok niego – czerwona, gdy wzmacniacz jest w trybie standby oraz zielona, kiedy pracuje.

Na tylnej ściance od razu rzucają się w oczy wysmakowane, bardzo dobre gniazda głośnikowe firmy WBT – to model WBT-0708 Cu NextGen z metalowymi elementami wykonanymi z czystej miedzi i zredukowanymi do minimum. Jeśli państwo pamiętacie, tę „rewolucję” zainicjował dr Eichmann we wtykach RCA BulletPlug. Wkrótce potem podobne (w duchu) rozwiązania zaproponowała firma WBT, a nową serię nazwała NextGen.
Gniazda liniowe wyglądają zwyczajnie – to zwykłe gniazda, złocone, lutowane do płytki. Są trochę blisko siebie, więc nie da się całkiem oddzielić od siebie grubych wtyków. Wejścia liniowe są trzy plus jedno dla gramofonu. Obok niego umieszczono dodatkową parę gniazd RCA, w którą wkładamy wtyki z wlutowanymi wewnątrz opornikami – tak ustawia się obciążenie wkładki. Dokładnie takie samo rozwiązanie stosuje od długiego czasu firma Ayon Audio. Jest tam również wyjście do nagrywania oraz wyjście z przedwzmacniacza. Obok gniazda sieciowego IEC umieszczono mechaniczny wyłącznik.


Już o tym pisałem, nie będzie to więc zaskoczeniem: wzmacniacz zasilany jest z kupowanego na zewnątrz zasilacza impulsowego. Zasilacz został wyprodukowany w Chinach przez firmę Mean Well - ta, założona w 1982 roku, firma jest jednym z bardziej szanowanych producentów tego typu układów. Zasilacz zamknięto w aluminiowej obudowie, ekranującej elektronikę od znacznych szumów RF, jakie tego typu układy emitują. Wychodzą z niego dwa osobne napięcia (lewy i prawy kanał?) i dostarczane są na drugą stronę potężnego bloku aluminium, pracującego jako radiator dla tranzystorów, stanowiącym także barierę dla szumów RF.
Całą elektronikę umieszczono po drugiej stronie tego radiatora i zmontowano głównie za pomocą montażu SMD na płytce gwarantującej rezystancję ścieżek niższą niż 1 Ω. Wielowarstwowe płytki produkowane są przez hannowerską firmę Ilfa, a obsadzane w Berlinie, w Taube Electronic.
Wygląda na to, że w układzie wzmacniającym pracują tylko tranzystory. W stopniu prądowym mamy cztery komplementarne pary tranzystorów Fairchild Semiconductor Corporation typu MOSFET (FQP65N06 + FQP27P06). Pracują one w trybie mostkowym, z prądowym sprzężeniem zwrotnym. Wzmacniacz nie jest objęty globalnym sprzężeniem zwrotnym, jedynie lokalnymi. Tłumienie sygnału ma miejsce w układzie ST Microsystems TDA7440 – w kości tej mamy zarówno drabinkę rezystorową, jak i regulację barwy dźwięku; firma mówi o nim „audio processor”. Układ zmienia tłumienie w krokach co 1 dB w zakresie od 0 do -80 dB. Przed wyjściami głośnikowymi nie ma przekaźników – stany nieustalone, w tym „uderzenie” przy włączaniu i wyłączaniu wzmacniacza wyciszane są przez układ soft-startu.

Jak można się dowiedzieć z wypowiedzi Rolanda Krammera dla magazynu „6moons.com”, układ bazuje na opracowaniach szwajcarskiej firmy Goldmund oraz wzmacniaczy Job, których pierwowzorem był ultraprecyzyjny układ zaprojektowany dla oscyloskopów Tektronixa (czytaj TUTAJ). Ważnym tropem były też układy Bakoona (czytaj TUTAJ).

Dane techniczne (wg producenta)

Wymiary (H x W x D): 85 x 438,8 x 312 mm
Waga: 11 kg
Pobór mocy (max): 325 W
Maksymalne napięcie wejściowe (Line/CD): +10 dBu/+16 dBu
Impedancja wejściowa (Line): >10 kΩ
Czułość wejściowa (gramofonowe): 5 mV (MM)/0,8 m(MC)
Wzmocnienie (gramofonowe, 1 kHz): 42 dB (MM)/56 dB (MC)
Dokładność krzywej RIAA: +/- 0,25 dB/25 Hz – 20 kHz
Napięcie wyjściowe (Rec): 2,743 V
Moc wyjściowa: 64 W/8 Ω | 90 W/4 Ω (muzyczna – 117 W/4 Ω)
Pasmo przenoszenia: 25 Hz – 100 kHz (+/- 0,5 dB)
Stosunek sygnał/szum: >90 dB (Line)
Szybkość narastania sygnału: >25 V/μs

Dystrybucja w Polsce:

MOJE AUDIO

ul Sudecka 152
53-129 Wrocław

biuro@mojeaudio.pl

www.mojeaudio.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

Źródła analogowe
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
Źródła cyfrowe
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
- Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
Wzmacniacze
- Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
- Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
Kolumny
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-101/GL
Słuchawki
- Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
Okablowanie
System I
- Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
- Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
Sieć
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
Audio komputerowe
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
Akcesoria antywibracyjne
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
Czysta przyjemność
- Radio: Tivoli Audio Model One