pl | en
Test
Wzmacniacz zintegrowany/DAC + kolumny
NuForce DDA-100 + Amphion Ion+

Ceny: 1950 zł (DDA-100) + 4390 zł (Ion+/para)

Producenci:
Amphion Loudspeakers Ltd. | info@amphion.fi
Kraj pochodzenia: Finlandia

NuForce Inc. | support@nuforce.com
Kraj pochodzenia: USA

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Bartosz Łuczak/Piksel Studio | Amphion | NuForce | Grzegorz Ziemiański/www.fotohuta.pl dla KBF

Data publikacji: 16. kwiecień 2013, No. 108




Od studia nagraniowego do komputerowego audio – tak w skrócie wygląda historia testowanych kolumn Amphion Ion+. Wydawałoby się, że te dwa światy dzieli przepaść, prawda? Proszę jednak pomyśleć jeszcze raz: czym jest, tak naprawdę, współczesne studio nagraniowe? – Przecież to komputerowy system z rozbudowanymi możliwościami edycyjnymi i wielośladowym systemem zapisu. Zapisu na dysku twardym komputera! Naprawdę rzadko spotyka się obecnie inne systemy zapisu i edycji. Ion+, napędzany przez wzmacniacz/DAC NuForce DDA-100, niezależnie od tego, czy mówimy o studiu nagraniowym/masteringowym, czy o domowym systemie audio związanym z komputerem, jest tym samym: monitorem bliskiego pola.
Choć jego powstanie związane jest z jeszcze czymś innym. Martin Kantola, właściciel Nordic Audio Labs, organizuje seminaria dotyczące swoich mikrofonów. Prowadzi je w studiu Bruce’a Swediena, jednego z najbardziej znanych inżynierów dźwięku, zdobywcy 5 nagród Grammy za realizację dźwięku, człowieka, który pracował przy nagraniu takich płyt, jak np. Thriller Michaela Jacksona. Swedien, dodajmy, jest fanem mikrofonów Kantoli. Częścią jego seminariów były odsłuchy różnych modeli mikrofonów. Przygotowano do tego specjalny system, w którym fragmenty muzyczne puszczane były przez kolumny, a dźwięk wyłapywany był przez mikrofony. Słuchacze mieli w ten sposób możliwość porównania w tym samym momencie różnych mikrofonów. Problemem były oczywiście kolumny. Chodziło o niewielkie, raczej małe, konstrukcje o idealnej zgodności fazowej, koherentne, o minimalnych zniekształceniach – po prostu monitory pomiarowe. Tak postał model Ion+, w strojeniu którego pomagał Bruce Swedien. To teraz jego ulubione monitory bliskiego pola. Mówimy o dwudrożnych kolumienkach z bas-refleksem, tytanową kopułką wysokotonową i aluminiowym głośnikiem niskośredniotonowym.
Połączenie Amphiona i NuForce’a nie jest przypadkowe. Współpraca między firmami datuje się od 2011 roku, kiedy to, na wystawie High End 2011,wspólnie zaprezentowały system audio. DDA-100 to jeden z nowszych dodatków do linii NuForce, wzmacniacz zintegrowany i DAC w jednym. Noszący nazwę Direct-Digital Integrated Amplifier jest tak naprawdę cyfrowym wzmacniaczem (klasa D) z cyfrowymi wejściami, także USB. Niewielki, o dużej mocy wyjściowej, bardzo ładnym. Testujemy system składający się z kolumn i wzmacniacza.

O firmie Amphion pisaliśmy
  • NAGRODA ROKU 2012: Amphion KRYPTON³, czytaj TUTAJ
  • TEST: Amphion KRYPTON³, czytaj TUTAJ
  • TEST: Amphion ARGON 1, czytaj TUTAJ
  • REPORTAŻ: Finlandia - w krainie tysięcy jezior i dobrego dźwięku, czytaj TUTAJ
  • ODSŁUCH

    Płyty wykorzystane w odsłuchu (wybór)

    • Audio Accesory - T-TOC Records High Quality Data Master Comparison, TDVD-0002, DVD-R (2011), ripy 16/44,1, 24/96, 24/192 FLAC.
    • MJ Audio Technical Disc vol.6, Seibundo Shinkosha Publishing, MJCD-1005, CD (2013).
    • Random Trip, Nowe Nagrania, 005, CD+WAV 24/44,1 (2012); recenzja TUTAJ.
    • SATRI Reference Recordings Vol. 1, Bakoon Products, FLAC 24/96.
    • SATRI Reference Recordings Vol. 2, Bakoon Products, FLAC 24/192.
    • T-TOC Data Collection Vol. 1, T-TOC Records, DATA-0001, 24/96+24/192, WAV, ripy z DVD-R.
    • Al Di Meola, Flesh on Flesh, Telarc, 24/96, źródło: HDTracks, FLAC.
    • Bottleneck John, All Around Man, Opus3, CD 23001, SACD/CD (2013); recenzja TUTAJ.
    • Charlie Haden & Antonio Forcione, Heartplay, Naim Label, 24/96 FLAC.
    • Claudio Monteverdi, L’Orfeo, Ensemble La Venexiana, dyr. Claudio Cavina, Glossa, GCD 920913, 2 x CD (2007).
    • Depeche Mode, Heaven, Columbia, 47537, SP CD (2013); recenzja TUTAJ.
    • Diary of Dreams, The Anatomy of Silence, Accession Records, A 132, CD (2012).
    • Ella Fitzgerald & Louis Armstrong, Ella and Louis, Verve/Lasting Impression Music, LIM UHD 045, UltraHD CD (2010).
    • Frank Sinatra & Count Basie, Might As Well Be Swing, Universal Music Japan, UICY-94601, "Sinatra Society of Japan, No. 17", SHM-CD (1964/2010).
    • Frank Sinatra, Nice’N’Easy, Capitol/Mobile Fidelity Sound Lab, UDCD 790, gold-CD (1960/2002)
    • Jean Michel Jarre, Essentials & Rarities, Disques Dreyfus/Sony Music, 62872, 2 x CD (2011).
    • Kamp!, Kamp!, Brennessel, BRN016, CD (2013); recenzja TUTAJ.
    • Michael Jackson, Thriller. 25th Anniversary Edition, Epic/Sony Music Japan, EICP-963-4, CD+DVD (1982/2008).
    • Michael Rother, Fernwärme, Random Records/Belle, 091546, SHM-CD (1982/2009).
    • Miles Davis, Tutu, Warner Brothers Records, FLAC 24/96.
    • Pat Metheny Group, Offramp, ECM/Universal Music [Japan], UCCU-9543, gold-CD (1982/2004).
    • Sonny Rollins, Tenor Madness, WAV 24/96, HDTracks.
    • Tori Amos, Boys For Pele, EastWest, 80696, CD (1996).
    Japońskie wersje płyt dostępne na

    Pojęcie „dekonstrukcja” w znacznej mierze wyczerpało swą „moc”. Nadużywane, źle rozumiane, a nawet wykorzystywane jest często synonimem bełkotu. Niesłusznie. To jedno z ciekawszych narzędzi służących analizie tekstów (generalnie wszelkich tzw. „narracji”, nie chciałbym jednak nadużywać kolejnego, wyświechtanego zwrotu). Nie jedyne, wcale nie konkluzywne, jednak bardzo pomocne. Trudno znaleźć jego prostą definicję, sądzę jednak, że – na nasze potrzeby – wystarczy podstawowe znaczenie: bierzemy jakiś tekst (lub pojęcie), przyglądamy się mu i „rozmontowujemy”, starając się obejrzeć i zredefiniować każdą jego składową. Kiedy mamy zbiór takich małych „definicji”, na powrót składamy je w jedną całość. W wyniku tych działań dostajemy dokładnie ten sam tekst (pojęcie), niosące jednak kompletnie inne znaczenia, pogłębione i otwarte na różne, często równoważne, interpretacje. Uciekamy w ten sposób od, w gruncie rzeczy prostackiej, jednowymiarowej oceny i rozumienia.
    Jest mi to potrzebne w jednym celu: aby przemontować zdanie autorstwa Srajana Ebaena. Brzmi ono tak: „Phenomenal – show-me-the-money – high-end” i wybite jest dużymi literami na stronie internetowej Amphiona, w zakładce poświęconej modelowi Ion+. Znaczy to, że jest dla producenta bardzo ważne (test kolumn Ion+ w „6moons.com”, czytaj TUTAJ).

    Claudio Cavina nazywany jest często „nowym Orfeuszem”, czym wystawia się mu w ten sposób pomnik ze słów – pomnik mający uhonorować jego osiągnięcia w zakresie przywracania współczesności oryginalnego, niezaśmieconego przez historyczne dodatki, obrazu twórczości Monteverdiego. Śpiew „historycznie świadomy”, tj. bez vibrato, instrumenty z epoki, skład, sposób inscenizacji – wszystko to zostało przez włoskiego dyrygenta i muzyka doprowadzone do perfekcji. Trzeci w kolejności koncert w ramach festiwalu Misteria Paschalia 2013, koncert z L’Orfeo Claudio Monteverdiego, wykonany przez Ensemble La Venexiana pod dyrekcją Claudio Cavina mógłby służyć jako „exemplum” każdemu, kto potrzebowałby mocnego, niepodważalnego dowodu na to twierdzenie. Pięknie prowadzony, cudownie zaśpiewany i zagrany, lekki, ale mający wyrazistą, podtrzymywaną przez cały występ dramaturgię; wirtuozerski, ale nie „przegadany”; ogromnie się cieszę, że mogłem to zobaczyć i wysłuchać.
    Koncert miał miejsce w środowy wieczór i skończył się ok. 22.30. Było już zbyt późno na to, na co czekałem od tygodnia: na porównanie wykonania na żywo oraz rejestracji płytowej. Już o 8.00 rano następnego dnia siedziałem jednak przed kolumnami Amphiona, napędzanymi przez wzmacniacz DDA-100 NuForce i słuchałem dokładnie tego samego utworu, w wykonaniu tego samego zespołu – Ensemble La Venexiana, pod dyrekcją tego samego dyrygenta – Claudio Cavina. Podwójny, wydany przez Glossa Music, album został zarejestrowany w 2006 roku w kościele San Carlo w Modenie. Krakowskie wykonanie różniło się od niego ustawieniem muzyków, nieco innym składem. To jednak wciąż ten sam dyrygent, żelazną ręką trzymający całość, dokładnie ten sam „duch”.
    Krótki odsłuch wystarczył, żeby sformułować podstawowe wnioski: to nie są kolumny, które są w stanie pokazać prawdziwy wolumen instrumentów, głosów, o akustyce dużego pomieszczenia nie wspomniawszy. Ich bas nie schodzi zbyt głęboko i poniżej 100 Hz naprawdę niewiele się dzieje. Obydwa aspekty można poprawić przysuwając Iony+ do ściany, pogorszając jednak tym samym szybkość i precyzję dźwięku, a także spójność sceny dźwiękowej. Krótko mówiąc – Iony+ sterowane przez DDA-100 (ale i referencyjny system stereo) mają wyraźne ograniczenia. Nie ma mowy o wykreowaniu przy ich pomocy faksymile wydarzenia na żywo, ani nawet jego wiernej interpretacji. Nie ma mowy o „high-endzie” w rozumieniu, w jakim – jak zakładam – używa go producent.

    Kiedy uda się nam na chwilę zapomnieć o tej, przypiętej Amphionom, „łatce” trzeba spróbować zbudować swój własny obraz i kolumn, i systemu w skład którego wchodzą, ze wzmacniaczem NuForce jako jego centrum.
    A tak zestawiony system jest obłędny. Uzyskiwany za jego pośrednictwem dźwięk ma cechy, których nie ma większość kolumn głośnikowych na świecie, bez względu na cenę. U podstaw tego grania jest rozdzielczość. To element często niedoceniany, mylony z detalicznością i przezroczystością, polegający na oddaniu maksymalnie wielu, maksymalnie ze sobą „zgodnych”, dźwięków w jak najkrótszym czasie. To coś w rodzaju ilości „dźwięków w dźwięku”. Odsłuchiwany system potrafi pokazać tak wiele rzeczy z nagrania, że inne kolumny brzmią przy nich, jakby były zepsute, jakby ktoś je przeciągnął przez błoto i kazał im potem grać. Mówię nie o kolumnach z tego przedziału cenowego, co Iony+, bo to porównanie nie fair, ale w ogóle o kolumnach, także tych kosztujących 10 000, a nawet 100 000 zł.
    Co jest takiego w tym dźwięku, że miałem ciarki na plecach słuchając złotej edycji płyty Offramp Pat Metheny Group, że wsłuchiwałem się urzeczony w brzmienie najnowszego krążka z wydanej przez Opus3 płyty All Arround Man Bottleneck Johna? Co wreszcie spowodowało, że głęboko przeżyłem odsłuch płyty Boys For Pele Tori Amos?
    Mógłbym skwitować to jakiś okrągłym zdaniem, np. takim: „muzyka to detale powiązane w większą całość przez harmonie, współbrzmienie, tempo, w tym pauzy; kolumny Amphiona napędzane wzmacniaczem NuForce, pomimo że taki system kosztuje mniej niż dowolny kabel sieciowy w moim Systemie I, pokazały wszystkie te elementy w pięknym porządku, w cudownej jednomyślności”. I byłoby OK. Wolałbym jednak powiedzieć coś więcej.
    Nie wiem, jak Bruce Swedien i fińscy inżynierowie to zrobili: nie da się uzyskać tak perfekcyjnej zgodności fazowej przez przypadek. Nie da się tego uzyskać mając nawet długoletnie doświadczenie w dziedzinie projektowania i konstruowania kolumn. Trzeba mieć „coś” w głowie i uszach, żeby znaleźć złoty środek. To dlatego tak długo korzystałem z kolumn Marcus (new) firmy Harpia Acoustics (czytaj TUTAJ) – stosowane przez nią przetworniki, zwrotnica i sposób montażu powodowały, że nie było mowy o rozmyciu czasowym. Maleńkie Iony+ z – przecież – zaskakująco niedrogim wzmacniaczem DDP-100 robią to jeszcze lepiej.

    Zgodność fazowa, zarówno wzmacniacza, który został zoptymalizowany pod tym kątem, jak i samych kolumn, w których był to cel numer jeden, sama z siebie nie ma znaczenia. W tym przypadku przekłada się jednak na lepsze zrozumienie muzyki. Wszystko dochodzi do nas w jednym momencie, razem, połączone wewnętrzną siecią powiązań, tworzących z tego coś więcej niż zbiór dźwięków, tworząc MUZYKĘ. Inaczej niż się do tego przyzwyczailiśmy, rozdzielczość pomaga wydobyć nie detale i szczegóły, a właśnie te powiązania, nawet najmniejsze. To dlatego dźwięk jest tak bogaty, harmoniczne są naturalną, głęboką częścią dźwięku podstawowego. Budują coś „pod” dźwiękiem, co sugeruje nam, że to coś prawdziwego, realnego, normalnego.
    Dlatego kiedy słuchałem, otwierających płytę L’Orfeo trąbek, miałem przez chwilę wrażenie, że grają na żywo. Nie, nie miały dołu, przestrzeń nie miała nic wspólnego swoimi rozmiarami i „dramą” z tym, co dzień wcześniej słyszałem w Filharmonii Krakowskiej, a mimo to instrumenty brzmiały wiarygodnie. Krakowska inscenizacja różniła się od włoskiej chociażby tym, że trąbki zostały w niej umieszczone (na początku) na balkonie, po prawej stronie osi sceny. Odezwały się nagle, bez uprzedzenia, wyrywając wszystkich z ich strefy komfortu, zwracając w ten sposób, mocnym akcentem, uwagę na początek Orfeusza. Słuchając nagrania z 2006 roku przez system Amphiona i NuForce poczułem to samo „szarpnięcie”, co na koncercie. Nie chodziło wcale o pełną zgodność z oryginałem, a o brzmienie, które przeskoczyło nad warstwą analizy i weszło od razu do warstwy emocji. Po chwili wiedziałem, czego brakuje, pytałem się dlaczego nie ma w tym dźwięku głębi, dynamika jest ograniczona itp., było to jednak post factum, kiedy brzmiało już coś następnego, co znowu przeskakiwało wprost do emocji. I tak do końca utworu.
    Czy high-end nie jest właśnie TYM? Umiejętnością dotarcia wprost do emocji, wykreowania spektaklu, przy którym zapominamy o ograniczeniach? Trochę tak. Ale nie do końca. Uzależnilibyśmy bowiem tę kategorię od wyrobienia słuchacza, od jego wrażliwości. Każdy chyba pamięta swoje pierwsze odsłuchy, „imprint”, jakiemu wówczas został poddany. „Pierwszy raz” z muzyką odtworzoną na wysokim poziomie jest niezapomniany i wydaje się nam wówczas, że jesteśmy w niebie, że wreszcie dotarliśmy do domu. Czy to zawsze jest kosztowny, high-endowy system?

    Zazwyczaj nie, najczęściej to naprawdę niedrogie zestawienie; ale zestawienie spójne, przemyślane. Najczęściej, obiektywnie rzecz biorąc, nie mające nic wspólnego z high-endem. High-end musi mieć u podstaw emocjonalność, ale i obiektywnie wysoką jakość dźwięku. Dopiero połączenie tych dwóch elementów daje rasowy high-end, bez „ale”. Patrząc w ten sposób na testowany system trudno by go było zaliczyć do high-endu, nawet przy najlepszych chęciach. Szczególnie, kiedy system jest ograniczony od samego początku. A ten taki jest.

    Ale, ale: „obiektywnie wysoka jakość” też nie jest określeniem łatwo kwantyfikowalnym, nie ma określonego momentu, w którym się zaczyna. Jest zależna od wielu czynników. Jednym z nich, być może najważniejszym, jest „przeznaczenie” danego produktu. Jak bowiem porównać high-endowe słuchawki i high-endowe kolumny? I jedne, i drugie mają dokładnie tę samą robotę do wykonania, są przetwornikami elektroakustycznymi, prawda? A nikomu nie przyjdzie przecież do głowy stawiać ich na tych samych szalkach.
    Również testowany system też ma swoje „przeznaczenie”: systemy komputerowe, w których siedzimy blisko kolumn, nawet jakieś 50-60 cm od nich. To prawdziwe, rasowe monitory bliskiego pola. I kropka. Ale trzeba siedzieć naprawdę blisko, żeby wykorzystać w pełni ich potencjał. Siadając w odległości 1,5 m tracimy dużą część nasycenia i jędrności dźwięku. Warto wykonać prosty eksperyment, przysuwając się do nich co jakieś 20-30 cm. Im bliżej będziemy, tym lepiej wszystko będzie skupione, tym ładniej będzie wskakiwało na swoje miejsce. Niesamowity jest przy tym fakt, że mówimy przecież o wyjątkowo niedrogim wzmacniaczu, a właściwie wzmacniaczu/DAC-u! Za mniej niż 2000 zł dostajemy produkt grający rozdzielczo, selektywnie, właściwie barwowo. Jego ograniczenia są jasne – najlepiej gra, jeśli nie jest specjalnie „żyłowany”, czyli przy odsłuchu w bliskim polu, jego niski bas nie jest specjalnie masywny i mocny. W takim systemie, jak ten, pokaże się jednak z najlepszej strony i nawet nie będziemy wiedzieli, że czegoś nie potrafi.

    Podsumowanie

    Jeślibyśmy przeczytali to, co o Ionach+ napisał Srajan, czyli: „phenomenal – show-me-the-money – high-end” bez przygotowania, a potem tych kolumn posłuchali w salonie audio, musielibyśmy się stuknąć w głowę. To po prostu nieprawda. Nie ma high-endu bez właściwego obrazowania, bez pokazania poprawnych stosunków wielkości między instrumentami i wolumenu samych instrumentów. Nie ma high-endu bez pokazania szerokiego pasma przenoszenia – np. jeśli niezbyt mocno słyszymy kontrabas, o niskich partiach fortepianu nie wspomniawszy. Jestem już jednak mądrzejszy o dłuższy czas spędzony z kolumnami Ion+ i ze wzmacniaczem DDA-100 – ten ostatni okazał się idealnym dopełnieniem Amphionów. Jeśli będziemy z tego systemu korzystali w sposób, w jaki został wymyślony, czyli siedząc blisko kolumn, nie grając zbyt głośno, wówczas można będzie z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jesteśmy u celu; że to jest prawdziwy high-end. Nie słyszałem jeszcze tak dobrego systemu przeznaczonego do bliskiego odsłuchu , niezależnie od ceny. Jedynie aktywny system Ancient Audio Studio Oslo pokazywał coś podobnego, miał jeszcze lepszą koherencje i niżej schodził na basie. Nie był jednak tak przejrzysty, wnosił od siebie więcej niż testowany system. Rozdzielczość systemu Amphiona i NuForce jest bowiem bezkonkurencyjna. Siedząc blisko kolumn zapominamy o ograniczeniach. Na przykład o braku niskiego basu. Bas sam w sobie nie ma znaczenia, muzyka to przede wszystkim środek pasma. Żeby jednak ten środek poprawnie zbudować musi być podparty niskim zakresem – takie życie. Amphiony nie mają go zbyt wiele, potrafią jednak pokazać wyższe harmoniczne w tak perfekcyjny sposób, że jakoś tego nie zauważamy. Dla przykładu, w rozpoczynającym płytę Tori Amos Horses idealnie słychać było pracę pedałów fortepianu, choć zwykle giną w miksie, nawet z dużymi kolumnami. Fantastycznie słychać było szum taśmy, wnętrza. I znowu – samo w sobie nie ma to najmniejszego znaczenia. Jeśli jednak jest podane w tak idealnej zgodności z resztą przekazu, powoduje, że dźwięk szlachetnieje, robi się bogaty, prawdziwy. I tak właśnie się ten system odbiera – jako prawdziwy. Czy to jest właśnie high-end? No, chyba jednak: TAK.

    METODOLOGIA TESTU

    Amphion i NuForce od trzech lat łączą siły i na wystawach wspólnie prezentują swoje produkty. Teraz wiem dlaczego – wydaje się, że obydwie mają ten sam cel. Chodzi o spójność fazową, rozdzielczość, wewnętrzną zgodność i budowaną na tym „prawdziwość” dźwięku. Testowany system kosztuje niewiele, naprawdę śmieszne pieniądze. Mimo to, mówiąc o nim „high-end”, nie mijamy się z prawdą. Trzeba tylko zaznaczyć, że to high-end tylko w określonej sytuacji: przy bliskim odsłuchu.
    Żeby jednak wiedzieć o co w nim chodzi, musiałem najpierw posłuchać go tak, jak wszystkie inne systemy, czyli w konfrontacji z urządzeniami odniesienia kolumnami na podstawkach, w odległości 1 m od tylnej ściany i ok. 1,5 m ode mnie. To odsłuch w polu półbliskim, nie dalekim, jednak nawet w takiej sytuacji słychać było ograniczenia: brak basu, niezbyt wysoką dynamikę (bezwzględną), krzykliwość przy głośnym słuchaniu. Ale też: fenomenalną rozdzielczość, selektywność, brak rozmycia, idealne skupienie. Kiedy postawiłem kolumny na biurku (stole) i usiadłem blisko nich problemy zniknęły, a zalety pozostały. Pamiętajmy o tych ograniczeniach, a dostaniemy do ręki niezwykłe narzędzie.
    Warto też przemyśleć sposób podłączenia źródła cyfrowego do wzmacniacza/DAC-a. Wyraźnie słychać, że wejście RCA (S/PDIF) jest lepsze niż USB. To ostatnie nie jest złe, naprawdę. Podłączmy jednaj wysokiej klasy napęd CD przez RCA, a ten sam rip grany z komputera przez USB zabrzmi w mniej przekonywający sposób, nie tak czysto, nie tak rozdzielczo. Dlatego gorąco namawiam do kupienia zewnętrznego konwertera USB-S/PDIF, dźwięk będzie o wiele lepszy. A poza tym ominiemy ograniczenie górnej częstotliwości próbkowania, z wejściem USB wynoszącą 96 kHz. W teście korzystałem z dwóch, zasilanych bateryjnie, konwerterów: hiFace Evo z zasilaczem hiFace Supply (czytaj TUTAJ) oraz Human Audio Tabla (czytaj TUTAJ), obydwa asynchroniczne, przyjmujące sygnał do 24 bitów i 192 kHz. Nie są tanie, ale warto – Amphiony i NuForce na to zasługują.
    Sygnał wysyłany był z trzech różnych źródeł: płyty CD kręcił odtwarzacz Ancient Audio Lektor AIR V-edition, z napędem Philips CD-Pro2, pliki wysyłał odtwarzacz plików Marantz NA-11S1, a sygnał przez USB laptop z Win8, 8 GB RAM, 128 SSD + 520 HDD, JPLAYv5/foobar2000. Kabel USB – Acoustic Revive USB-1.0SPS, S/PDIF – Acrolink 7N-D5000. Wzmacniacz stał na platformie antywibracyjnej Acoustic Revive RST-38 i podłączony był do sieci kablem Acoustic Revive Power Reference.

    BUDOWA

    NuForce DDA-100

    Wzmacniacz zintegrowany/DAC amerykańskiej firmy NuForce należy do kategorii produktów nazywanych „Power DAC”. To wzmacniacz cyfrowy, do którego wystarczy doprowadzić sygnał cyfrowy – zamiana na sygnał analogowy następuje dopiero na samym końcu, w filtrze wyjściowym. Choć często wzmacniacze pracujące w klasie D nazywa się „wzmacniaczami cyfrowymi”, to zwykle nieprawda. Tutaj – jak najbardziej.
    Sygnał doprowadzamy jednym z czterech wejść: koaksjalnym na gnieździe RCA, dwoma optycznymi TOSLINK i USB. Trzy pierwsze przyjmują sygnał do 24/192, zaś USB 24/96. To wejście adaptywne (synchroniczne). Między wejściami wybieramy albo za pomocą guzików na maleńkim pilocie z przyciskami membranowymi, albo naciskając jedyną gałkę, jaką widać na przedniej ściance. Jej przekręcenie powoduje zwiększenie lub zmniejszenie siły głosu. Obok niej widać świetnie zaprojektowany wyświetlacz alfanumeryczny – to tak naprawdę maleńkie dziurki w przedniej ściance, pod którymi układają się odpowiednie wskazania. Wygląda to świetnie, jednak najjaśniejsze, najbardziej czytelne jest, kiedy patrzymy na wprost. Pod kątem jest gorzej. Na wyświetlaczu odczytamy nazwę wejścia (C1, O1, O2, U1) i siłę głosu. Wyjściom cyfrowym, o których mówię, towarzyszy wyjście cyfrowe optyczne TOSLINK i wyjścia głośnikowe. Jest też gniazdo sieciowe IEC z mechanicznym wyłącznikiem.
    Układ elektroniczny zmontowano na jednej płytce drukowanej. Osobno zmontowano impulsowy zasilacz. Ten jest bardzo zaawansowany, napięcie jest wielokrotnie stabilizowane i filtrowane, a na płytkę wysyłane są dwa osobne napięcia. Po wejściu cyfrowym RCA sygnał jest „kondycjonowany” w transformatorze dopasowującym. Trzy wejścia (poza USB) mają na wejściu odbiornik cyfrowy AKM AK4113. Przy wejściu USB widać osobny układ odbiornika – NFUSB96S 12W25, układ DSP z logo NuForce. To on ogranicza górną częstotliwość próbkowania do 96 kHz. Po wybraniu wejścia sygnał trafia od razu, w formie cyfrowej, do modulatorów PWM Infineon SAB2403. To zintegrowane wzmacniacze cyfrowe z oversamplingiem dającym taktowanie sygnału na poziomie 3 GHz (czyli wystarczająco wysoko, aby nie śmiecić za bardzo szumami RF w paśmie przenoszenia), optymalizowane pod kątem spójnej fazy – czuwa nad tym flirt cyfrowy FIR. Na wyjściu jest filtr analogowy, złożony z cewki rdzeniowej oraz kondensatorów polipropylenowych Wima. Urządzenie ma solidną, sztywną obudowę i stoi na plastikowych, małych nóżkach. Wyprodukowano je na Tajwanie.

    Dane techniczne (wg producenta)

  • Wejścia: USB, TOSLINK x 2, RCA
  • Częstotliwość próbkowania sygnału wejściowego:
    - USB 2.0: 44,1, 48, 96 kHz (16, 24 bity)
    - TOSLINK, RCA: 44,1, 48, 88,2, 96, 176,4, 192 kHz (24 bity)
  • Moc wyjściowa: 75 W x 2 (4 Ω), 50 W x 2 (8 Ω)
  • THD+N : 0,07%/15 W
  • Stosunek sygnał/szum: >95 dB
  • Maksymalna moc wyjściowa (peak): 250 W
  • Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz (+/- 0,1 dB)

  • Amphion Ion+

    Ion+ to nowa wersja kolumn Ion, z którymi dzielą, tak naprawdę, tylko dwa elementy: obudowę oraz membranę głośnika wysokotonowego. To kolumna podstawkowa o wymiarach 268 x 134 x 220 mm, dwudrożna, z wylotem bas-refleksu na tylnej ściance. Górę obsługuje kopułka z tytanową membraną o średnicy fi 25 mm i neodymowym magnesem, produkowana we Francji na potrzeby właśnie wprowadzanej do sprzedaży, nowej serii przeznaczonej do studiów nagraniowych Amphiona. Aluminiowy głośnik niskośredniotonowy o średnicy fi 120 mm produkuje norweski SEAS, według specyfikacji inżyniera fińskiej firmy, pana Corrado Faccioniego. Przetwornik ma bardzo solidny, odlewany kosz i nieruchomy stożek fazowy. Nosi oznaczenie: L12RCY/KP-AMP.
    Głośniki są koherentne fazowo. Przed kopułką wysokotonową uformowano coś w rodzaju tuby – to część rozwiązania o nazwie Uniformly Directive Diffusion, które Amphion stosuje we wszystkich swoich głośnikach. UDD pomaga kontrolować rozpraszanie fali dźwiękowej, a tym samym minimalizować zniekształcenia. Centra akustyczne obydwu przetworników są w tej samej odległości od słuchacza. Umieszczono przed nimi siateczki zabezpieczające przed zniszczeniem. Zwrotnica dzieli pasmo przy 1600 Hz. Zmontowano ją na płytce drukowanej, przykręconej wprost do zacisków głośnikowych. Jest niezwykle prosta – to duża, niskooporowa cewka powietrzna, kondensator polipropylenowy z logo Amphiona, kondensator elektrolityczny i dwa oporniki masowe. Głośniki połączone są cieniutkimi plecionkami, ze skuwkami. Wnętrze jest delikatnie wytłumione pianką na bocznych ściankach i na dolnej.
    Z tyłu, w plastikowej wytłoczce, umieszczono pojedyncze zaciski głośnikowe. Na wysokości głośnika wysokotonowego jest niewielki wylot bas-refleksu. W komplecie dostajemy zatyczki piankowe – używajmy ich tylko jeśli kolumny stoją tuż przy ścianie! Iony+ można też powiesić na ścianie lub na wysięgniku – na tylnej ściance są odpowiednie otwory montażowe.
    Wykonana z grubych płyt MDF obudowa jest niezwykle sztywna i głucha na opukiwanie. Ma zaokrąglone krawędzie i wygląda bardzo dobrze. Kolumny dostępne są w czarnym kolorze lub białym i z szeroką paletą barwną siateczek ochronnych.

    Dane techniczne (wg producenta)

    Głośnik wysokotonowy: 1", tytanowy
    Głośnik niskośredniotonowy: 4,5", aluminium
    Punkt podziału zwrotnicy: 1600 Hz
    Impedancja nominalna: 8 Ω
    Skuteczność: 86 dB
    Pasmo przenoszenia: 52 - 25 000 Hz (+/- 3 dB)
    rekomendowana moc wzmacniacza: 25 - 120 W
    Wymiary (h x w x d): 268 x 134 x 220 mm
    Waga: 6 kg

    Dystrybucja w Polsce
    NuForce: Audiomagic.pl

    ul. Sienna 61 | 00-820 Warszawa | Polska
    tel.: (22) 250 1234 | +48 668 478 461
    e-mail: pomoc@audiomagic.pl

    www.nuforce.pl

    Amphion: Moje Audio

    ul. Sudecka 152 | 53-129 Wrocław | Polska
    e-amil: biuro@mojeaudio.pl

    www.amphion.fi/pl


    System odniesienia

    Źródła analogowe
    - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
    - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ
    Źródła cyfrowe
    - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ
    - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD
    Wzmacniacze
    - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ
    - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
    - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    Kolumny
    - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
    - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
    - Filtr: SPEC RSP-101/GL
    Słuchawki
    - Wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
    - Słuchawki: HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ | HIFIMAN HE-300, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ
    - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
    - Kable słuchawkowe: Entreq Konstantin 2010/Sennheiser HD800/HIFIMAN HE-500, recenzja TUTAJ
    Okablowanie
    System I
    - Interkonekty: Acrolink Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 8N-A2080III Evo, recenzja TUTAJ
    - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
    System II
    - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II
    - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA
    Sieć
    System I
    - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ
    - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
    System II
    - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ
    - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ
    Audio komputerowe
    - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-801
    - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
    - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
    - Router: Liksys WAG320N
    - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
    Akcesoria antywibracyjne
    - Stolik: SolidBase IV Custom, opis TUTAJ/wszystkie elementy
    - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
    - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
    - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
    - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
    Czysta przyjemność
    - Radio: Tivoli Audio Model One