Krakowskie Towarzystwo Soniczne | spotkanie № 152 PRZEDWZMACNIACZ –
152. spotkanie Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego poświęciliśmy problemowi, z którym styka się wielu audiofilów - na pewnym etapie niemal wszyscy. Chodzi o przedwzmacniacz liniowy. Potrzebny, czy nie, poprawia dźwięk, czy go psuje, a przede wszystkim – czy warto dopłacać tyle pieniędzy za coś, co można „załatwić” regulacją głośności w przetworniku D/A? |

Krakowskie
tekst wstępu i zakończenia WOJCIECH PACUŁA |
![]() |
Towarzystwo Soniczne 1 sierpnia 2025 |
MAM CZĘSTO WRAŻENIE, że temat przedwzmacniacza liniowego jest odbierany przez audiofilów w podobny sposób, jak porównanie urządzeń tranzystorowych do lampowych, źródeł cyfrowych do analogowych, a ostatnio zderzenie serwisów streamingowych Tidal i Qobuz – na „wiarę”. Chodzi o to, że te, a i inne, podziały w audio przypominają waśnie religijne, czasem wręcz walki. Jak gdyby chodziło o coś więcej niż o dźwięk: o emocje, przynależność, wręcz – tożsamość. Podobnie jest z przedwzmacniaczem. Ten temat ma jednak nieco inną dynamikę niż te, o których wspomniałem powyżej, a do których można by dodać zwolenników łączy zbalansowanych i niezbalansowanych, kolumn z jednym przetwornikiem i z wieloma, wysokoskutecznych i klasycznych czy nawet gramofonów odsprzęganych i masowych. W przypadku przedwzmacniacza chodzi bowiem o to, że albo coś jest, albo tego czegoś nie ma: albo mamy w systemie osobny przedwzmacniacz, albo go eliminujemy i korzystamy z regulacji siły głosu w źródle, najczęściej przetworniku cyfrowo-analogowym, ewentualnie odtwarzaczu plików. ![]() ⸜ Naprawdę dwóch jedynych w swoim rodzaju… Drobny upominek dla Tomka podpisują Robert Szklarz, w którego sklepie dwadzieścia kilka lat temu zaczynałem spotkania nazwane Audioszołek i publikowane w magazynie „Audio”, a po prawej Rysiek B., jeden z dwóch uczestników tych spotkań, którzy wciąż są członkami KTS-u. A problem ma sporą wagę, bo jest zarówno audiofilski, jak i ekonomiczny. Zacznijmy od pierwszego z wymienionych. ‘Audiofilski’ dlatego, że wpinając kolejne urządzenie w tor audio zmieniamy sygnał. W teorii im więcej elektroniki w torze, tym łatwiej zniekształcić informację. Ideałem jest, tak zwany, „drut ze wzmocnieniem”. To obrazowy sposób na opisanie minimalizmu układowego, w rzeczywistości nieosiągalny, ale nośny. To znaczy – dobrze brzmi i jako skrót myślowy łatwo „wchodzi” zastępując realną wiedzę wiedzą fragmentaryczną. Prawdziwe życie pokazuje jednak, że kolejne stopnie wzmocnienia, buforowania itp. są zazwyczaj konieczne i ich wyeliminowanie jest kosztowne pod względem dźwiękowym. A jednak na przedwzmacniacz często patrzy się w perfekcjonistycznym audio nie jak na część systemu, a jak na intruza. Dlatego, jeśli tylko to możliwe, stara się go wyeliminować. Tak sobie jednak myślę, że chodzi bardziej nawet nie o dźwięk, a o pieniądze. Byłby to więc drugi z podanych powodów, ‘ekonomiczny’. Bo na dobry przedwzmacniacz trzeba wydać dużo pieniędzy. Trzeba do niego dokupić dobry kabel zasilający AC i interkonekty. Trzeba go, wreszcie, gdzieś postawić. A to wszystko kosztuje. Jak to więc jest z tym przedwzmacniaczem – potrzebny („Tak”), czy zbędny („Nie”)? 152. spotkaniem Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego na pewno nie odpowiemy na wszystkie pytania, ale postaramy się przynajmniej zadać niektóre z nich, a na część wątpliwości może nawet znaleźć wystarczająco dobre wyjaśnienie. Przynajmniej w topowym wydaniu audio. W czym pomoże nam nasz stary znajomy, członek KTS-u od wielu, wielu lat, GERHARD HIRT. ![]() ⸜ Obowiązkowe podpisy z życzeniami na płycie dla Tomka Właściciel Ayon Audio jest jedną z bardziej sensownie myślących osób w branży jaką znam. Nie kieruje się uprzedzeniami, a pragmatyzmem. Ma swoje preferencje, ale nie narzuca ich, wybór pozostawiając klientom – tak, jak w przypadku przedwzmacniacza. Jego źródła cyfrowe, niemal od początku, są bowiem wyposażone w regulowane wyjścia. To, jak mówi, „specjalny” układ lampowy, w którym nie ma buforów na wyjściu, a jedynie układy wzmacniające. Są na tyle dobre, że wielu jego klientów podłącza do nich końcówki mocy. Ale ma przecież w ofercie doskonałe przedwzmacniacze, z których ja sam korzystam od kilkunastu lat. Do Krakowa przywiózł swój najnowszy produkt, przedwzmacniacz Spheris Evo Quadruple. To jedyna tego typu na świecie konstrukcja lampowa, przeznaczona do zasilania wzmacniaczy w bi-ampingu. W skrócie – to dwa przedwzmacniacze stereofoniczne w jednym pudełku, zasilane dwoma osobnymi zasilaczami plus dodatkowa regulacja gainu na wejściu. Kolumny Dynaudio Tomka, u którego się spotkaliśmy, mają pojedyncze wejścia, korzystaliśmy więc tylko z połowy urządzenia, które w tym trybie pracuje niemal jak klasyczny Spheris Evo; recenzja → TUTAJ. Był to jeden z dwóch przedwzmacniaczy tego wieczora. Drugim był bowiem topowy pre firmy Accuphase, model C-3900; recenzja → TUTAJ. Obydwa urządzenia są równie wysokiej klasy, ale mają odmienną budowę – Ayon jest urządzeniem lampowym, z lampowym zasilaczem, a Accuphase przedwzmacniaczem w pełni półprzewodnikowym. Były one wpinane do systemu, w którym na co dzień gra DAC Ayon Audio Kronos z regulowanym wyjściem i były do niego porównywane. ▲ Kilka prostych słów GERHARD HIRT ![]() ⸜ Gerhart Hirt w czasie 152. spotkania KTS PO PIERWSZE, PRZEDE WSZYSTKIM bardzo dziękuję za przybycie. Bardzo się cieszę, że znów widzę te wszystkie uśmiechnięte twarze. Dla mnie również to ogromna przyjemność być z wami na spotkaniu Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, ponieważ praca, którą wykonujecie od tak dawna, ma ogromne znaczenie dla rynku hi-fi. Zresztą nie tylko dla rynku hi-fi, również dla miłośników muzyki to ważny drogowskaz. Jak wiecie, mamy w Krakowie bardzo skutecznego dystrybutora, mojego ukochanego Roberta, który wykonuje świetną robotę i sprawił, że nasza marka jest tu bardzo silna. Jak wiecie, mam również szczególną relację z Wojtkiem, którego poznałem jeszcze przed Robertem. Uważam, że Wojtek jest jednym z kilku, co najwyżej pięciu najlepszych dziennikarzy audio na świecie, a znam chyba wszystkich, z większością znam się od bardzo dawna. To dla polskiego audio niesamowita sprawa i ogromna pomoc. (…) Przedwzmacniacz, który tu widzicie, jest pierwszym przedwzmacniaczem lampowym tego typu na świecie, a w Krakowie jest jego światowa premiera. Żeby lepiej zrozumieć, o czym mówię, proponuję, abyśmy się cofnęli o jakieś dwadzieścia lat wstecz. Być może niektórzy z was pamiętają, że byliśmy jednymi z pionierów w projektowaniu odtwarzaczy wyjściem lampowym. Myślę, że to był nasz drugi odtwarzacz CD, zapewne model CD-1S, w którym zastosowaliśmy regulację głośności. Nazywamy to „stopniem wyjściowym bez bufora”. Wprowadziliśmy tę regulację i bezpośrednie połączenie ze wzmacniaczem – proszę mi wierzyć, już 20 lat temu lub coś koło tego, w modelu CD-1S działało to idealnie. Efekt był taki, że w przypadku zwykłego przedwzmacniacza przeważnie przegrywał on z naszym układem. Oczywiście w takim przypadku, to jest bez buforów wyjściowych, musimy zadbać o dopasowanie do parametrów wejściowych wzmacniacza mocy. Kabel nie powinien być zbyt długi, a pojemność i indukcyjność powinny być zrównoważone. Jeśli to wszystko działa, można zainwestować może 10 000 euro w przedwzmacniacz, żeby to poprawić, inaczej – nie ma szans. ![]() Kiedy zaczynaliśmy 20 lat temu, optymalizowaliśmy i optymalizowaliśmy, a jednym z naszych najlepszych stopni wyjściowych bez bufora znajdziemy w DAC-u Kronos i odtwarzaczeach CD-35 i CD-35 Mk II (w wersji HF Edition). To jest obecnie szczytowa wersja tego układu. Z drugiej strony mamy również przedwzmacniacze, jak Polaris czy Spheris. Wszystkie są przedwzmacniaczami z buforem i uwierzcie mi, nie jest łatwo poprawić ich dźwięk stosując zwykły przedwzmacniacz. Oznacza to, że trzeba wymyślić naprawdę wyjątkową konstrukcję, aby stworzyć przedwzmacniacz, który je przewyższy. Podczas moich podróży po całym świecie w ciągu ostatnich dziesięciu lat spotkałem wielu klientów, dystrybutorów, dealerów. Mieli oni duże systemy, duże głośniki, drogie głośniki i duże pieniądze do wydania. Mają prawie wszystko: przedwzmacniacz, źródła, wzmacniacz mocy, duże głośniki, zadbaną akustykę pomieszczenia, topowe kable, a mimo to nadal chcą inwestować pieniądze. Jaki jest następny krok? Drugi wzmacniacz mocy. I tu zaczyna się katastrofa. Kiedy podłączasz drugi wzmacniacz mocy, nie ma znaczenia, czy do przedwzmacniacza półprzewodnikowego, czy lampowego, popełniasz błąd. Zazwyczaj jest tak, że klient kupuje drugi stereo lub drugą parę monobloków. Inwestuje dużo pieniędzy i pierwszą rzeczą, którą słyszy, jest większa moc. Wszystko brzmi więc trochę bardziej dynamicznie. Ale w rzeczywistości scena dźwiękowa nie jest już trójwymiarowa, wszystko jest pomniejszone. Ale nie rozpoznajemy tego od razu, ponieważ drugi wzmacniacz mocy przynosi trochę inny dźwięk. Odciążamy pierwszy wzmacniacz mocy, głośnik może oddać większą dynamikę i myślimy, że to „poprawa”. A tak nie jest, ponieważ drugi wzmacniacz mocy natychmiast obciąża stopień wyjściowy i parametry elektryczne od razu ulegają zmianie, prowadząc do pogorszenia transferu sygnału. Zastanawiałem się, jak możemy to rozwiązać. Pewnego dnia wpadłem na pomysł, żeby całkowicie oddzielić każdy kanał, aby wysterować końcówki oddzielnie. W przypadku przedwzmacniacza zbalansowanego mamy w każdym kanale sygnał „minus” i „plus”. Oddzieliliśmy je i w pierwszej chwili wydawało się, że to będzie łatwe: stosujemy cztery, całkowicie oddzielone od siebie, sekcje wzmocnienia w przedwzmacniaczu i jesteśmy „w domu”. Problemem była jednak regulacja siły dźwięku. W modelu Spheris mamy regulację głośności, w której nie ma rezystorów, potencjometru, chipu ani niczego innego. W sygnale podstawowej wersji przedwzmacniacza mamy więc: lewy „minus”, lewy „plus”, prawy „minus” i prawy „plus”, co oznacza cztery transformatory regulujące głośność. Powiedzielibyśmy, że skoro mamy dwa przedwzmacniacze w jednej obudowie, to po prostu potrzebujemy ośmiu transformatorów. Jak jednak widzicie, w wersji Quadruple Spherisa mamy ich aż dwanaście. ![]() Jak widać, sterowanie głośnością jest bardzo skomplikowane, ponieważ musimy wziąć pod uwagę zakłócenia, różne parametry obciążenia elektrycznego itp. Oznacza to, że kluczową kwestią nie jest to, że mamy w torze lampy C3m. Chodzi o system regulacji głośności. I proszę mi wierzyć, że taka konstrukcja, na przykład z drabinką rezystorową, o potencjometrze nawet nie mówię, sprawia, że natychmiast się gubi się dynamika, że dźwięk gaśnie. Spheris Quadruple jest pierwszym przedwzmacniaczem lampowym na świecie, w którym rozwiązaliśmy ten problem. Możemy sterować, bez żadnych strat, od wejścia do wyjścia, dwoma stereofonicznymi czterema lub oddzielnymi (monofonicznymi – red.) wzmacniaczami mocy. Przedwzmacniacz jest wykonywany na zamówienie i produkujemy tylko pięć sztuk rocznie, a czas realizacji wynosi minimum rok, a czasem nawet dwa lata. Kiedy wiele lat temu po raz pierwszy przedstawiłem ten pomysł mojemu ukochanemu technikowi, a ten technik jest naprawdę bardzo, bardzo dobry, powiedział mi, że jestem szalony, że zawsze mam szalone pomysły i żebym o tym zapomniał. Ponieważ znałem go i wiedziałem, że trzeba go jakoś przekonać do pomysłu, wtedy zabierze się za jego realizację z pasją. Powiedziałem więc, żebyśmy poszli się napić wina do naszego lokalnego baru. Piliśmy całą noc, to prawdziwa historia, siedzieliśmy pijąc i pijąc, i pijąc. A wiem, że kiedy mój inżynier pije, mam szansę na to, że reszcie pomyśli o moim pomyśle. Nad ranem powiedział: „Wiesz, że jesteś szalony?”. Powiedział też, że to nie jest tak, że po prostu czterokrotnie powiększamy system regulacji głośności i stopień wyjściowy i wszystko będzie w porządku. Na papierze to proste, szczególnie z oporowym regulatorem. Ale w high-endzie – już nie. Po czym dodał, żeby musi to przemyśleć, a mnie zapaliło się światełko nadziei. Pomyślałem, że chyba udało mi się go przekonać. A jak już zaczął, musiał doprowadzić sprawę to do końca, to ten typ. Zbudowaliśmy wiele prototypów, wiele kombinacji i zajęło nam to naprawdę dużo czasu, bo zawsze mieliśmy jakieś problemy – ale w końcu nam się udało. A potem, kolejnej nocy, przy dużej ilości wina, ten pomysł mógł być kontynuowany. I mogę wreszcie powiedzieć, że zbudowaliśmy maszynę, w której wszystko jest gotowe. Płytki są przygotowane, wszystko jest polutowane. Złożenie tego egzemplarza zajęło mu trzy miesiące, ponieważ robił wszystko sam. Nie mówię o inżynierii, mówię tylko o montażu. To naprawdę niesamowite – sam wierci otwory w obudowie, żeby zrealizować swój pomysł. Naprawdę sam ręcznie wierci każdy otwór i go gwintuje. Nie używa nawet CNC. Myślę, że jest to około 400 otworów i gwintów na przedwzmacniacz. • GH W PORÓWNANIU WZIĘŁY WIĘC UDZIAŁ dwa przedwzmacniacze – lampowy i tranzystorowy. Z jednej strony przewagę miał ten pierwszy, Ayon Audio Spheris Evo Quadruple, ponieważ w systemie był DAC Ayon Audio Kronos – a synergia rzecz święta. Spheris zastępowałby więc wyjście regulowane Kronosa, pozostając w tym samym świecie dźwięków „by Ayon Audio”. Z drugiej jednak strony w tym samym systemie pracuje tranzystorowa końcówka mocy Accuphase P-7300. Dodanie do niego przedwzmacniacza tej firmy, w dodatku topowego (pod każdym względem), promowałoby synergię w tym miejscu toru audio i dźwięk „by Accuphase”. Dlatego uznaliśmy, że obydwa przedwzmacniacze mają równe szanse. ![]() ⸜ Tomek, gospodarz imprezy, w pozycji klęczącej, znanej ze średniowiecznej ikonografii… Jak widać, spotkanie było szczególne i to z wielu względów. Przede wszystkim ze względu na temat – rzadko badany. Po drugie dlatego, że naszym gościem był Gerhard Hirt, który przywiózł premierowo urządzenie, jedyne w swoim rodzaju, a wraz z nim unikatową wiedzę. Po trzecie mieliśmy jeszcze jednego gościa – po raz pierwszy pojawił się u nas Roman Nowak, właściciel i szef → NAUTILUS WEJHEROWO ATELIER. I był jeszcze czwarty powód do radości: było to 30. spotkanie KTS-u w tym miejscu, to jest u Tomka Folty, dla którego była to dobra okazja, aby oficjalnie zaprezentować logo swojej nowej firmy → AUDIO-CONSULTING TOMASZ FOLTA. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch miał miejsce w systemie Tomka Folty, w którym źródłem sygnału jest transport plików → AURENDER N20 połączony cyfrowo z przetwornikiem cyfrowo-analogowym Kronos w wersji Signature. Na jego wyjściu jest regulacja siły głosu z układem lampowym bez bufora wyjściowego, o którym mówił wcześniej Gerhard. Sygnał z niego biegnie zbalansowany interkonektami do końcówki mocy Accuphase P-7300. ![]() ⸜ System odsłuchowy, z kolumnami Dynaudio, końcówką mocy Accuphase, „dakiem” Ayon Audio i transportem plików Aurender; na stoliku przedwzmacniacz Accuphase, na platformach przed nim potwór Ayon Audio. Regulację siły głosu w Kronosie można wyłączyć, działa wówczas jak klasyczny DAC ze stałym poziomem wyjściowym. Po wyłączeniu podłączaliśmy do niego Ayona i Accuphase’a, słuchając po dwa utwory. Z przedwzmacniaczami w torze sygnał przesyłany był najpierw kablem Siltech Triple Crown, a do końcówki Acoustic Revive Triple-C Absolute o długości 2 m. Niestety w czasie odsłuchu nie mieliśmy do dyspozycji równie długiego Siltecha, co spowodowało pewne problemy, o czym w trzeciej części odsłuchu. Kronos i przedwzmacniacze zasilane były przez kable Siltech Master Crown; drugi taki kabel zasilał listwę. Jako źródło plików wykorzystaliśmy serwisy streamingowe Tidal i Qobuz. » NAGRANIA UŻYTE W TEŚCIE ˻ I ˺ Accuphase C-3950 vs Ayon Audio Spheris Evo Quadruple ⸜ FRANK SINATRA, Witchcraft (Restored Edition '25), Mouton Recordings/Tidal, FLAC 24/96 ⸜ 2025. ˻ II ˺ Ayon Audio Kronos Signature vs Ayon Audio Spheris Evo Quadruple ⸜ THE DEAD SOUTH, In Hell I'll Be In Good Company, Qobuz, FLAC 16/44,1 |
˻ I ˺ Accuphase vs Ayon Audio TOMEK FOLTA , TF Audio Consulting, KTS • Słuchając pierwszego utworu, FRANKA SINATRY, miałem wrażenie, że być może Accuphase miał jakieś zalety, że był bardziej rozdzielczy itp. Ale kiedy zagrał utwór BERNARDA LAVILLIERSA, wówczas dynamika, drajw, przestrzeń, które Spheris oddał były tak fantastyczne, że wiedziałem, iż problemy z akustyką nie zależą w tym miejscu od adaptacji akustycznej, tylko od wysterowania wzmacniacza mocy. Ze Spherisem moglibyśmy pogłaśniać do oporu, a Accuphase wymagał wręcz przyciszenia, żeby zachować balans tonalny. Z Ayonem dudnienia nie było, a bas był fantastyczny, rozdzielczy i bardzo dobrze kontrolowany. Kiedy puściliśmy trzeci utwór, Polo Margariteño (Polo), też przez chwilę miałem wątpliwość i to Accuphase wydał mi się przez chwilę ciekawszy. Natomiast ostatecznie Spheris wygenerował tak fantastyczny, miły, pastelowy dźwięk, że również w tym utworze okazał się dla mnie zwycięzcą porównania. ROMAN NOWAK, Nautilus Wejherowo Atelier • Dla mnie faworytem w każdym utworze, bez żadnych wątpliwości był Ayon Spheris. Ta prezentacja jest bliższa mojego sercu. Wokal Sinatry urzekał, był bardziej realny, bardziej prawdziwy, różnica była – nie przesadzam – miażdżąca. Dzięii wspaniałym barwom jego głos kojarzył mi się z epoką, w której nagranie powstało. ![]() Podobnie było w przypadku nagrania Bernarda Lavilliersa. Sięgam po nie często, ponieważ jest spektakularne. Atak werbla na początku, jego zawieszenie w przestrzeni, siła, precyzja i klarowność, to zdecydowanie było na korzyść Spherisa. Podobnie jak kontrola basu. W nagraniu CHRISTINY PLUHAR i L'ARPEGIATTY to po prostu barwy, barwy, barwy… Są one kluczowe dla przyjemności i to tutaj różnica wydała mi się największa, ponownie na korzyść przedwzmacniacza z Austrii. To za co kocham Spherisa, to właśnie barwy i to jak jest je w stanie przekazać. To popis magii i doświadczenia zamkniętych w tym pięknym urządzeniu. MARCIN, KTS • Nie będę oryginalny i uważam, że Spheris zagrał dużo, dużo lepiej. Ale największe różnice zauważyłem na pierwszym utworze, to jest na Sinatrze. To, jak zabrzmiały instrumenty dęte na Spherisie, można by pomyśleć, że system tylko z „dakiem” był z innej półki. Przesadzam, ale tak to odebrałem. Wokal brzmiał lepiej z Ayonem, ale to trąbki pokazały jego miażdżącą przewagę. WICIU, KTS • Dla mnie szokiem było pierwsze takty Sinatry. Przy wersji z Accuphasem byłem mocno rozczarowany, bo Wojtek mówił, że to wyjątkowo dobre nagranie. Zupełnie mi się ono nie podobało. A za drugim razem, ze Spherisem, usłyszałem Sinatrę takiego, jakiego znamy. Pozostałe dwa utwory podobnie – śpiewność, muzykalność, kontrolowany bas. Poszerzyła się z nim i pogłębiła scena dźwiękowa. Dzisiaj, tu i teraz, nie mam żadnych wątpliwości, że Spheris zagrał lepiej. RYSIEK B., KTS • Byłem rozczarowany pierwszym odtworzeniem, z japoń. Z japońskim przedwzmacniacze. Z pre Ayona rzeczywiście byłem pod wrażeniem, bo zagrało to lepiej niż u mnie w domu. A zwykle to, co mam u siebie podoba mi się najbardziej :) Uważam, że Ayon doskonale współpracuje z „dakiem” tej firmy, natomiast Accuphase ma wyraźne kłopoty z takim połączeniem. Myślę, że to nie jest wina samego przedwzmacniacza, a właśnie tego, jak został tu zaimplementowany. To przykład na to, że jedne rzeczy z sobą synergizują, a inne w ogóle, bez względu na poziom cenowy. To jest za duża różnica, aby to był problem japońskiego przedwzmacniacza. JANUSZ, KTS • Wydaje mi się, że Ayon dorzucił mnóstwo ciepła, aksamitności dźwięku, zmiękczył go, dzięki czemu na Sinatrze pojawiło się ciepło, czego z Accuphasem nie było. Podobnie było w dwóch kolejnych utworach, ale z zastrzeżeniem, które poczynił Tomek – Accupahse daje przedwzmacniacze lepszą szczegółowość, dokładniejszy rysunek dźwięku, czego mi trochę z Ayonem brakowało. Ale potem stwierdziłem, że na dłuższą metę to Ayon jest przyjemniejszy, można się zanurzyć w tych barwach. Także przestrzeń była lepsza i było czuć różnicę. Robi robotę… ![]() JULIAN, Soyaton, KTS • Dla mnie wybór również jest ewidentny – Ayon zagrał w zupełnie innej lidze. Któryś z was wcześniej powiedział, że już po pierwszych taktach miał wrażenie, że Accuphase był zepsuty, o tyle lepiej zagrał Ayon. Zgadzam się, różnica była tak duża, że nie było o czym mówić. Ayon to barwa, kolor, poszerzyła się scena. Z Accuphasem grało płytko, ścianą dźwięku. Z Ayonem pojawiła się podobnie jak kontrola basu. Z japońskim przedwzmacniaczem pomyślałem, że znowu źle siedzę, znowu usiadłem w miejscu, w którym dudni. Okazało się, że nie – z Ayonem zupełnie to zniknęło i pojawiła się świetna kontrola basu, jego różnorodność i dynamika. Nie podobało mi się trzecie nagranie, Polo Margariteño (Polo), ale dlatego, że to – moim zdaniem – słaby plik, jakiś taki wewnętrznie pusty. Mam tę płytę na CD i jest o niebo lepiej. Ale poza tym – Ayon rządzi. ROBERT SZKLARZ, Nautilus • Dystrybuuję Accuphase’a od dwudziestu lat, to dla mnie ważna marka, ale zgadzam się z tym, co było powiedziane, przede wszystkim z Ryśkiem. Tutaj nie ma żadnej synergii i przedwzmacniacz C-3950 jest na spalonej pozycji. Znam to urządzenie z wielu konfiguracji i tak źle grającego Accuphase’a jeszcze nie słyszałem. On tu po prostu nie pasuje. Mimo że przecież końcówka jest tej samej firmy. A Spheris idealnie wkomponował się w ten tor. Z doświadczenia wiem, że Accuphase „lubi się” z innymi urządzeniami tej firmy, a wrzucany w inne systemy nie musi wcale się odnaleźć. To dla mnie bardzo ciekawe porównanie i nauka dla ludzi, żeby nie kupować po prostu najlepszych produktów i nimi grać. Należy je z sobą odpowiednio połączyć – i to jest realna wiedza. Accuphase powinien grać w systemie z innymi urządzeniami tej firmy i tyle. Ayon wydaje się znacznie bardziej uniwersalny – u Wojtka gra przecież końcówką Soulution. To ostrzeżenie dla czytelników, aby przede wszystkim słuchali, a nie mieszali rzeczy bez sensu bazując tylko na cenie. ˻ II ˺ DAC vs Ayon Audio ROMAN • Chciałem zabrać głos jako pierwszy dlatego, że czuję się komfortowo mogąc powiedzieć, że choć obydwie prezentacje były fajne, to jednak to był odsłuch ze zdecydowanym wskazaniem na Spherisa. Właściwie w każdym utworze pokazywał czym jest rozdzielczość, ale prowadził i pokazywał tę rozdzielczość w sposób fantastyczny, taki po prostu taki naturalny, nienachalny. Prowadził kolumny Dynaudio w znacznie przyjemniejszy sposób, znacznie bardziej mi odpowiadała ta prezentacja, ponieważ z przedwzmacniaczem Ayona system lepiej je kontrolował. Ale największe różnice, jak uważam, nastąpiły po zrezygnowaniu z przedwzmacniacza. Mając do porównania urządzenie klasy Spheris Evolution, po jego wypięciu z systemu mamy po prostu do czynienia z płaskim dźwiękiem. Przesadzam, to oczywiste, uważam że regulacja głośności w źródłach Ayona jest fantastyczna. Ale użycie przedwzmacniacza takiej klasy, jak ten definiuje dźwięk i wyraźnie wskazuje jakie są zalety, bezsprzeczne zalety używania przedwzmacniacza takiej klasy. Oprócz bogatszych barw mamy bowiem wybitną holografię. To jest coś, za co jestem w stanie dać się pokroić. To jest fundament dobrego brzmienia. A biorąc pod uwagę szczególne ustawienie kolumn u Tomka, czyli możliwość wglądu bardzo głęboko w scenę dźwiękową, to mamy tę przyjemność, a tracimy ją wchodząc w regulację bezpośrednią, czyli ze źródła głośności. W przypadku Spherisa jest to jest to zdecydowanie bardziej bogate, bardziej sugestywne granie, prawda? I jeszcze jedną rzecz chciałem powiedzieć – przy Spherisie czuję spokój. Po prostu, kiedy słucham systemu z tym przedwzmacniaczem czuję naturalnie płynącą muzykę, otwierające się okna, czuję, że dźwięk jest bardziej oderwany od kolumn. Myślę, że na tym poprzestanę, ale jeszcze może na koniec chciałem powiedzieć jedną rzecz: z mojego doświadczenia wynika, że im wyższej klasy końcówka, a już na pewno monobloki, tym więcej lepiej pokazują cechy przedwzmacniacza takiej klasy jak Spheris Evo. Zakładam, że ideą twórcy, ideą Gerarda było to, żeby Spheris zwieńczył dzieło i grał w najwybitniejszych systemach, więc tam go słuchajcie. Według mnie tam jego rola jest po prostu nie do przecenienia. Jest absolutnie niezbędnym komponentem. I to tyle. Dziękuję bardzo. MARCIN • Nie mam innego wyjścia, tylko muszę się zgodzić z przedmówcą. Spheris wnosi bardzo dużo do całego dźwięku. Całkowicie się z Romanem zgadzam. Urządzenie poprawia dynamikę, barwy, kolory. Utwory, których słuchaliśmy zaczęły z nim żyć. Ale, to ważne, nie jest tak, że gdy graliśmy bez przedwzmacniacza to było źle. Bo przecież to brzmiało bardzo ładnie. Ale jest tu wyraźnie zauważalna rzecz, a mianowicie, że im utwór jest – moim zdaniem – gorzej nagrany, trudniejszy do odtworzenia, tym więcej Spheris pokazuje, co może z nim zrobić dobrego. Jeżeli były utwory ładnie nagrane, ładnie skomponowane, to przedwzmacniacz miał mniej roboty, bo i bez niego brzmiało to też bardzo ładnie. To z mojej strony tyle. ![]() WOJCIECH PACUŁA • Czyli podobało się? MARCIN • Mnie się podobało jedno i drugie odtworzenie, aczkolwiek widać zdecydowaną różnicę na plus dla Spherisa i to, że wszystko naprawia. Nawet dobry dźwięk można przecież poprawić. A kiedy już z nim posłuchamy muzyki, to trochę bez sensu słuchać bez niego – „po co pić to samo piwo, skoro czujesz, że uleciał gaz?”, że przywołam klasyka :) W pierwszym granym przez nas utworze była z nim o wiele większa scena. Instrumenty były lepiej na niej rozłożone, lepiej wyczuwalne. Podobnie w ostatnim utworze, w którym grał bandeon. Bez przedwzmacniacza było tak, jak mówił Roman, nawet jeśli to przesada: płaski, płaski ekran i po prostu jakby się nie słyszało planów. RYSIEK B. • To teraz wsadzę, tradycyjnie, kij w mrowisko. Nie zgadzam się z niczym, co mówicie, poza jednym – że ze Spherisem mamy czystość, co jest zdecydowanie na jego korzyść. Skalowanie barw – tak samo na korzyść. Kontrola basu – na korzyść z przedwzmacniacza. Ale uważam, odwrotnie niż Marcin, że przedwzmacniacz Ayona jest odpowiedni do nagrań wysokiej klasy, do dobrych nagrań, dobrze nagranych płyt. Uśmiechy i poparskiwania wśród słuchaczy… Tak, tak, dlatego powiedziałem, że kij w mrowisko – dla mnie jest jasne, że do wysokiej jakości dźwięku Spheris jest odpowiedni. Natomiast jeżeli chodzi o wokal, system z przedwzmacniaczem dosłownie „krzyczał”. Źle mi się słuchało wokalu, naprawdę. I nie uciszycie mnie, to jest dom wolnego słowa. Dlatego powtórzę: to momentami krzyczało, takie są moje odczucia. I mimo że muzykalność wydaje mi się z przedwzmacniaczem lepsza, większą przyjemność słuchania miałem bez Spherisa. ![]() Uważam, że wszystkie odsłuchiwane przez nas nagrania były niskiej jakości i to one sprawiły mi większą przyjemność słuchania bez przedwzmacniacza w systemie. Po prostu mógłbym tego słuchać godzinami. Tak, nie ma nudy, dziękuję bardzo. JANUSZ • Żeby się nie zgodzić z tym co powiedział Rysiu, czyli powiedzieć coś przeciwko temu co powiedział, czyli zanegował to co było fajne, a już nie jest. Ale o czym to ja mówiłem… :) Wracając do sedna, mam problem z pierwszym utworem, który lepiej zabrzmiał zdecydowanie na samym „daku”. Był tam bardzo dobry wokal, fajne faktury. Instrumenty były z nim namacalne, fajne. Natomiast już przy drugim utworze, kiedy przeszliśmy z przedwzmacniacza na DAC, ewidentnie wszystko „siadło” i nie było już rozmachu, nie było dynamiki tej, którą Spheris oferuje. JULEK • Jestem z moimi spostrzeżeniami najbliżej tego, co powiedział Janusz. Rzeczywiście w pierwszym utworze, THE DEAD SOUTH, In Hell I'll Be In Good Company, bardziej podobał mi się dźwięk, kiedy Kronos był podłączony bezpośrednio do końcówki mocy. A to dlatego, ze Spherisem było wszystkiego za dużo, za dużo było dźwięków. To chrapliwe granie, które nie potrzebuje dopalenia. Z pozostałymi trzema utworami nie było żadnych wątpliwości co do tego, że znacznie lepiej brzmiały z przedwzmacniaczem w torze, że Spheris dodał do przekazu jakąś magię. Chodziło o temperaturę barw, muzykalność, dynamikę, 3D – po prostu w każdym aspekcie było lepiej. ROMAN • Chciałbym zwrócić uwagę na jeden techniczny aspekt – w porównaniach tego typu kluczowe jest ustawienie identycznej głośności. Kiedy zagraliśmy te same utwory z DAC-a, po odłączeniu Spherisa, dźwięk był głośniejszy, co mogło zadziałać na jego korzyść. U nas w atelier, jeśli chcemy porównać łeb w łeb dwa różne komponenty, to stosujemy decybelomierz. Decybelomierz to podstawa, ponieważ średnia głośność na obu odtworzeniach musi być identyczna. Z Kronosem w torze zagrało głośniej, dlatego pierwszy utwór mógł się wydać lepszy właśnie z nim, bez przedwzmacniacza. Ale rozdzielczość od razu była lepsza ze Spherisem, podawał tekstury w doskonały sposób, ilość informacji była z nim znacznie większa. ![]() ROBERT • W pierwszym utworze mieliście rację w tym w tym sensie, że trudno porównywać jakość dźwięku na przeciętnie nagranych utworach. Natomiast wszystkie kolejne ewidentnie lepiej zagrały ze Spherisem. Przyjemność ze słuchania muzyki była lepsza, bo to jest najważniejsze, prawda? Oczywiście, kontrola basu ze Spherisem była o wiele lepsza. To bezdyskusyjna zmiana na plus, wielki plus. Głębokość sceny, barwy, te wszystkie aspekty były ciekawsze. Ale jedna rzecz, którą pominęliśmy, to – wspomniana przeze mnie – przyjemność ze słuchania muzyki. Spheris dawał wielką frajdę. TOMEK • Cieszę się, że tak dużo uwagi przykuł utwór grupy The Dead Souls z ich debiutanckiego albumu, który to gatunek muzyczny jest zupełnie nie z mojej bajki, jak każdy się pewnie domyśla. Mimo to dwa czy trzy miesiące temu dobry kolega z liceum podesłał mi tę płytę i „siadła mi” tak, że uzależniła mnie od siebie i słuchałem jej ostatnio codziennie, w samochodzie, co mi się absolutnie nie zdarza. Dlatego chciałbym się kategorycznie nie zgodzić z przedmówcą, że audiofile, bądź klienci branży audio, bądź melomani, jakkolwiek ich nazwiemy, powinni budować swoje systemy pod dobrze nagrane utwory. Moim zdaniem powinni je budować pod swoje systemy i pod swoją muzykę. Cieszę się, że w tym starciu Goliata z Dawidem, Kronos tak dobrze się obronił, bo oczywiście to wszystko, co powiedzieliście jest prawdą i drive, jaki Spheris wnosi do nagrania, sposób w jaki tworzy przestrzeń, w jaki generuje trójwymiarową stereofonię, to wszystko jest z nim ponadprzeciętne. Natomiast każdy, nawet na wysokim poziomie cenowym systemu, musi wziąć pod uwagę, że to kolejny wydatek dziesiątek tysięcy euro. Oczywiście, kiedy budujemy system typu money is no object za miliony to ostateczna cena nie ma znaczenia i w takim systemie nie da się obejść bez Spherisa. Bo, ostatecznie, Ayon Spheris jest wielkim zwycięzcą. W tego typu porównaniu nie mogło być innego wyniku. Ale uważam, że Kronos z bezpośrednim połączeniem do końcówki też świetnie się obronił, biorąc pod uwagę różnicę w cenie. ▌ Podsumowanie SPOTKANIE Z PRZEDWZMACNIACZAMI Ayona i Accuphase’a pokazało kilka interesujących rzeczy. Po pierwsze – kluczem do sukcesu jest synergia i proste pytanie „z przedwzmacniaczem czy bez przedwzmacniacza” musi być obudowane dodatkowymi informacjami w rodzaju: „w jakim systemie”, „z jakim przedwzmacniaczem”, czy – to równie ważne – „w porównaniu z jakim wyjściem regulowanym”. Po głównym odsłuchu Robert Szklarz poprosił o drobną zmianę i jeszcze raz posłuchaliśmy przedwzmacniacza Accuphase’a, tyle że w miejsce kabla Acoustic Revive wpięliśmy drugi interkonekt Siltech Triple Crown. Okazało się, że urządzenie zagrało o wiele, wiele lepiej. Ale wciąż nie na takim samym poziomie co Spheris. A przecież to doskonałe urządzenie, testowałem je w swoim systemie, w którym spisało się doskonale. Po prostu w tym konkretnym zestawieniu – nie zagrał. Nawet ważniejsze może się okazać jednak coś innego – jakość regulowanego wyjścia w źródle sygnału. Jest bowiem tak, że to, co Gerhardowi udało się wykonać w CD-35 (I i II) oraz Kronosie to rzecz bez precedensu. Jak mówił w długiej i szczerej wypowiedzi w czasie przerwy, 95% jego klientów nie używa w systemie Ayona przedwzmacniaczy. Tak, wpięcie preampu w rodzaju Polarisa czy Spherisa daj poprawę, ale skok jakościowy nie zawsze jest wart wyłożonych pieniędzy. Inaczej będzie jednak, oj inaczej!, z odtwarzaczami plików/CD/SACD czy „dakami” w których jest klasyczna regulacja siły głosu lub regulacja jest cyfrowa. Wówczas może się okazać, że dodanie przedwzmacniacza – ale tylko takiego, który zagra w synergii z systemem – powinno być numerem jeden na liście naszych zakupów. Bo przecież nawet w tym porównaniu, z regulowanym wyjściem Kronosa, Spheris zmiótł wszystkich barwami, dynamiką, przestrzenią i kontrolą basu. Tak więc na pytanie: „Przedwzmacniacz – tak czy nie?” nie ma jednej odpowiedzi. Wszystko zależy od systemu i nie zawsze dodanie preampu poprawi dźwięk. A jeśli poprawi, to koszt tej operacji będzie niewspółmiernie duży w stosunku do uzysku. Jeśli jednak wszystko jest w nim w porządku, jeśli chcemy uzyskać dźwięk najlepszy z możliwych, przedwzmacniacz da nam coś, czego nie da żaden inny element toru audio. ● ▲ SYSTEM ODSŁUCHOWY ⸜ Odtwarzacz plików: AURENDER N20 ![]() |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity