TRANSPORT PLIKÓW AUDIO Aurender
Producent: AURENDER Inc. |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA | TOMASZ FOLTA |
No 208 1 sierpnia 2021 |
IRMA AURENDER SWÓJ PIERWSZY PRODUKT, transport plików z wbudowaną pamięcią, model S10, miała niezwykle dobrze przemyślany. O tym, że był to wynik długiego procesu projektowego, a nie „wyskok” szalonego inżyniera świadczy to, że te same rozwiązania, zarówno jeśli chodzi o estetykę, ogólną koncepcję produktu, jak i rozwiązania techniczne, znajdziemy w najnowszym produkcie tego południowokoreańskiego producenta, transporcie plików N20. Najpierw to, co widać. Od samego początku Aurender prezentował bardzo atrakcyjny projekt plastyczny, którego centralną częścią były dwa wyświetlacze AMOLED, okupujące niemal całą przednią ściankę, mające przekątną 8,8” i rozdzielczość 1980 x 480 pikseli. Z czasem zastąpił je jeden, ale o jeszcze większej rozdzielczości i po prostu ładniejszy. W N20 wyświetlana jest na nim okładka, nazwa wykonawcy, tytuł płyty i utworu, a także metadane dotyczące typu odtwarzanego pliku. Także i forma urządzenia i jego budowa mechaniczna są kontynuowane, jako że w nowym transporcie jest ona wykonana ze świetnie dopasowanych, grubych, aluminiowych płyt w środku dodatkowo usztywnionych przez ekrany. Nie zmieniło się również podejście do zasilania – w N20 jest ono niezwykle rozbudowane. O ile jednak S10 bazował na płycie głównej Mini-ITX z pamięcią 2 GB na której zapisano napisany samodzielnie w Linuxie program, o tyle nowe urządzenie jest wielokrotnie bardziej wydajne, ponieważ pracuje w nim procesor Intel Quad Core CPU, może nie najmocniejszy na rynku, ale sam w sobie – potężny. Dlaczego mówię o procesorach komputerowych? Odtwarzacze i transporty plików, podobnie jak ich odmiana – serwery plików – są specjalizowanymi komputerami i historycznie rzecz biorąc mają więcej wspólnego z branżą IT niż audio. Na stronie internetowej Aurendera zamieszczono recenzję S10 opublikowaną w – już nieistniejącym – magazynie internetowym AUDIOSTREAM, w której czytamy: Co to jest serwer muzyczny? Serwer muzyczny to komputer. W dzisiejszych czasach, czym nim nie jest? W naszych samochodach są komputery, ale nie nazywamy ich komputerami, nasze telefony są komputerami w tym samym sensie, ale również nie nazywamy ich komputerami. Serwer muzyczny jest specjalnie skonstruowanym komputerem, którego celem jest przechowywanie i odtwarzanie muzyki opartej na plikach, a Aurender S10 jest taką bestią i – nie zdradzając zbyt wiele – powiedzmy, że doskonale spełnia swoje zadanie. Z czasem, kiedy za dopracowanie urządzeń służących do odtwarzania plików wzięli się inżynierowie audio, ta proporcja pomiędzy IT i audio zaczęła się zmieniać, a z nią także i dźwięk transportów i odtwarzaczy plików – jest on z roku na rok coraz lepszy. Rolą producenta takiego urządzenia jest przede wszystkim wybranie procesora, jego oprogramowanie oraz przygotowanie specjalistycznej sekcji wejść/wyjść. Jak pokazuje doświadczenie, można to zrobić na wiele różnych sposobów, dających skrajnie różne wyniki (czytaj: dźwięk). Ci, którzy mówią, że transport plików nie powinien w teorii wnosić nic od siebie, nic nie wiedzą i siejąc dezinformację idą w ślady tych, którzy przez długi czas twierdzili, że nie ma też różnicy między transportami CD. A to zostało zdyskredytowane już dawno temu. ▌ N20 MATERIAŁY FIRMOWE MÓWIĄ O N20: „High Definition Caching Music Server/Streamer”, podkreślając w ten sposób dwie rzeczy: zdolność urządzenia do przetwarzania sygnału z wysoką rozdzielczością (chodzi o umiejętności urządzenia, a nie o rozdzielczość plików) oraz jego przeznaczenie, czyli odtwarzanie plików (STREAMER) i pracę w roli biblioteki muzycznej (SERVER). To, czego się z tej nazwy nie dowiemy dotyczy funkcjonalności – N20 jest TRANSPORTEM PLIKÓW AUDIO. W przeciwieństwie do ODTWARACZY PLIKÓW AUDIO nie ma wbudowanego przetwornika cyfrowo-analogowego, dlatego musi pracować z zewnętrznym „dakiem” (DAC – „digital to analog converter”). Transport plików rozpakowuje pliki audio i zamienia je na sygnał cyfrowy, wysyłany następnie przez wyjście cyfrowe. Jeśli ma wbudowaną pamięć może pełnić także funkcję serwera, czyli biblioteki muzycznej. Zarządzać zawartością jego pamięci możemy dzięki odpowiedniej aplikacji sterującej; posłuzy ona również do odtwarzania plików z jednego z serwisów stremingowych hi-res – TIDAL lub QOBUZ. ⸜ FUNKCJONALNOŚĆ Dzięki mocnemu procesorowi najnowszy transport Aurendera odtwarza niemal wszystkie znane dzisiaj pliki oraz obsługuje sygnał cyfrowy o wysokiej częstotliwości próbkowania i głębokości bitowej: • PLIKI: Native DSD, DSD (DSF, DFF), WAV, FLAC, AIFF, ALAC, M4A, APE, Od jakiegoś czasu odtwarzacze i transporty Aurendera oferują dekodowanie plików MQA (Master Quality Authenticated), pilki oferowane przez serwis Tidal. W przypadku N20 nie jest to jednak pełny dekoder. Rzadko się o tym mówi, ale „rozpakowanie” sygnału MQA przebiega w dwóch krokach – w pierwszym „otwierana” jest pierwsza warstwa i otrzymujemy sygnał o częstotliwości próbkowania 88,2 lub 96 kHz, w zależności od sygnału źródłowego. Jeśli plik ma jeszcze wyższą częstotliwość próbkowania, na przykład 192 kHz, a nawet 386 kHz, wymagana jest kolejna operacja – drugi krok. Najlepiej jest, kiedy proces ten wykonywany jest w jednym układzie, w jednym „rzucie”. Niemal zawsze ceduje się rolę wykonawcy na przetwornik cyfrowo-analogowy. Duża część tego typu produktów, zwłaszcza starszych, ale też i nowych, również z wysokiego high-endu, takowego dekodera nie ma. I właśnie dla nich Aurender ma coś ekstra – można „rozpakować” w nim pierwszą część pliku MQA, otrzymując na wyjściu cyfrowym 88,2 lub 96 kHz „zwykłego” sygnału PCM, zrozumiałego dla dowolnego DAC-a. Z mojego doświadczenia wynika, że wystarcza to w jakiś 90% przypadków. Sygnał na zewnątrz można wysłać jednym z czterech wyjść cyfrowych. Najważniejsze jest USB, bo ono jest „najszersze”, ale jeśli nie lubimy tego łącza – a jest wielce badziewne, dodajmy – lub mamy przetwornik D/A bez wejścia USB, możemy skorzystać z jednego z trzech klasycznych wyjść: RCA i BNC w formacie S/PDIF lub XLR z sygnałem AES/EBU (zbalansowany S/PDIF). Ponieważ większość przetworników D/A nie przyjmuje przez nie sygnału DSD, producent zadbał, aby pliki DSD zostały skonwertowane do PCM. Operację tę przeprowadza układ FPGA z programem napisanym przez inżynierów Aurendera. Pliki do N20 można dostarczyć na trzy sposoby. Pierwszy, najbardziej naturalny, to przesłanie ich z zewnątrz – albo z dysków NAS („Network Attached Storage”) w naszej lokalnej sieci lub z któregoś serwisów streamingowych, czyli dysków NAS należących do tych firm. Służy do tego łącze LAN Gigabyte Ethernet (RJ45), którym podłączamy N20 do routera. Drugi sposób, to wyposażenie testowanego transportu w pamięć wewnętrzną. N20 jest dostarczany bez zainstalowanych dysków twardych. Z tyłu ma jednak dwa sloty, przeznaczone do montażu 2,5-calowych dysków SSD o pojemności 1, 2, 4 lub 8 TB lub dysków HDD do 5 TB każdy. I są jeszcze dwa porty USB 2.0, do których podepniemy zewnętrzne dyski lub pendrajwy. Urządzeniem steruje się za pomocą bezpłatnej aplikacji Aurender Conductor App, zarówno dla posiadaczy produktów Apple’a, jak i z OS Android. Aplikacja jest łatwa w użyciu i ładna. Zabrakło mi w niej tylko informacji o rodzaju pliku i jego rozdzielczości na poziomie kolejki utworów (listy). W materiałach prasowych czytamy: Aplikacja Aurender Conductor App zamienia iPad’a we wszechstronny interfejs użytkownika, służący do sterowania muzycznymi serwerami/odtwarzaczami Aurender. Wszystkie ustawienia i funkcje urządzeń są łatwo dostępne poprzez menu iPad’a, a aplikacja została wyposażona w olbrzymią ilość opcji znacznie ułatwiających przeglądanie, odtwarzanie i zarządzanie kolekcjami muzycznymi zapisanymi w plikach wysokiej rozdzielczości. Jeśli zainstalujemy w N20 dyski możemy skorzystać z innego programu, AMM (Aurender Media Manager), współpracującego z komputerami Mac (od OS X 10.9 w górę) oraz Windows 7 lub nowszymi. Użytkownik może uruchomić oprogramowanie AMM na dowolnej platformie – wystarczy wybrać serwer NAS jako lokalizację przechowywanych danych, a program automatycznie wyszuka Aurendera w sieci lokalnej i stworzy muzyczną bazę danych. ⸜ TECHNIKA Zniekształceniami, z którymi walczy się w audio cyfrowym od lat, a z którym wygrać się nie da, jest JITTER. Polega on na rozmyciu czasowym sygnału – zarówno krótkoterminowym, jak i długoterminowym, losowym (stochastycznym) i modulowanym. To niezwykle skomplikowany problem, a jednak podstawowy, ponieważ to jitter odpowiedzialny jest za jasny, jaskrawy, ostry dźwięk wielu urządzeń cyfrowych. Nota bene – pierwszy miernik jittera zaproponował Paul Miller, dzisiaj redaktor naczelny magazynu „Hi-Fi News”. Urządzenie to jest częścią Jitter Measurement Suite firmy MILLER AUDIO RESEARCH. Z jitterem walczy się na kilka sposobów, ale na pierwszym miejscu jest jak najprecyzyjniejsze taktowanie sygnału. W urządzeniach cyfrowych stosuje się do tego zegary taktujące, będące czymś w rodzaju „wzorca”. Już w S10 Aurender zastosował wysokiej klasy zegary – OCXO („oven-controlled crystal oscillators”), czyli z własnym „grzejnikiem”, który utrzymywał ich stała temperaturę. Oscylatory OXCO o blisko 10x większej stabilności niż klasyczne układy należą do najdokładniejszych i najbardziej stabilnych zegarów, będących obecnie w użyciu. Są one o całe rzędy wielkości dokładniejsze i stabilniejsze, niż szeroko stosowane oscylatory kryształowe, które zazwyczaj wykorzystuje się w komputerach osobistych. Zmiany temperatury powodują, że oscylacje kryształowe ulegają wahaniom, co może prowadzić do powstawania zniekształceń w cyfrowym sygnale audio. Ponadto, zwykłe kryształy są znacznie mniej stabilne i z biegiem czasu tracą dokładność. W zegarach OXCO, niezwykle stabilny, wysokiej jakości oscylator, jest zamknięty w specjalnej przegrodzie i utrzymywany w stałej temperaturze, aby zapobiec powstawaniu zakłóceń jitter indukowanych przez jej wahania. W N20 zastosowano ich najlepsze dostępne warianty, charakteryzujące się 4 do 10 razy większą stabilnością (stabilność częstotliwości w funkcji obciążenia) niż te zastosowane w modelu N10. Jeśli to nam nie wystarcza, możemy do transportu podłączyć zewnętrzny zegar referencyjny. Jitter można kontrolować również stosując precyzyjne układy wyjściowe. Sygnał cyfrowy jest więc w testowanym urządzeniu wysyłany przez transformatory dopasowujące (BNC, RCA i XLR) lub przez opracowany samodzielnie układ USB. Także i wejście LAN jest chronione – to podwójnie izolowany port. Podobnie jak W20SE i ACS10, N20 wykorzystuje podwójnie izolowany port LAN do filtrowania szumów indukowanych przez router. Druga metoda to zapewnienie jak najlepszego zasilania. N20 wyposażono w niezwykle rozbudowany system liniowego zasilania w którym zastosowano dwa transformatory z czterema uzwojeniami wtórnymi. Ale to nie wszystko. Jeśli rzucimy okiem do wnętrza urządzenia, to zobaczymy trzeci, większy transformator i cztery bardzo duże kondensatory. To system podtrzymywania napięcia, podobny jak w komputerach, chroniący N20 przed zanikami napięcia zasilającego. Układ ten również zmniejsza szumy pochodzące od sieci zasilającej. I jest jeszcze jedna warstwa redukcji jittera, pomysł stosowany przez Aurendera od pierwszych urządzeń. Sygnał z dowolnego źródła jest najpierw ładowany do półprzewodnikowego dysku M2 o pojemności 500 GB, który jest wykorzystywany do buforowania odtwarzanych nagrań. Kiedy wybrany utwór bądź album zostanie zbuforowany na dysku odtwarzającym, dysk twardy przechowujący pliki przejdzie w tryb uśpienia. „Dzięki buforowaniu odtwarzanych plików – jak czytamy – elektryczny i akustyczny szum pochodzący od obracających się dysków, ruchomych głowic i silników, jest całkowicie wyeliminowany”. N20 jest znakomicie zbudowanym i niezwykle wszechstronnym transportem plików, jednym z lepszych, jakie widziałem. ▌ ODSŁUCH ⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Test N20 został przeprowadzony w dwóch systemach, przez dwóch słuchaczy (podobnie jak przy poprzednich Aurenderach) – w systemie referencyjnym „High Fidelity” oraz w systemie TOMASZA FOLTY, członka Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, który porównywał go do swojego odtwarzacza X100L tej samej firmy. W HF dźwięk N20 porównywany był do odtwarzacza SACD AYON AUDIO CD-35 HF oraz odtwarzacza plików MYTEK BROOKLYN BRIDGE, który posłużył mi przy odsłuchu pików z serwisu Tidal oraz plików odtwarzanych z dysku NAS (UPnP) Synology DiskStation DS410j z czterema dyskami HDD, po 2 TB każdy. Transport N20 podłączony był do wejścia USB najpierw Ayona, a później Myteka. Do tego połączenia użyłem kabla Nordost Valhalla 2 USB. Aurender zasilany był kablem ACROLINK 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDITION. Centrum systemu był router Orange FunBox 3.0, do którego sygnał internetowy przesyłany jest światłowodem. Po raz pierwszy skorzystałem jednak z mojego nowego nabytku, przełącznika LAN SILENT ANGEL N16 LPS, do którego podłączone były zarówno Aurender, Mytek, jak i dysk NAS. Do połączenia poszczególnych urządzeń w sieci LAN użyłem kabli ACOUSTIC REVIVE LAN-1.0 PA (już nieprodukowanych). Przełącznik zasilany był kablem Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a na jego górze postawiłem filtr pasywny Verictum X-Block. Test został podzielony dwie części. W pierwszej, podstawowej, porównywałem dźwięk plików odtwarzanych przez Aurendera do płyt SACD i CD z tym samym materiałem, odtwarzanych przez Ayona. W części drugiej porównywałem N20 do sekcji transportu plików w Myteku. W porównaniu z Ayonem chodziło mi o ustalenie, w którym miejscu względem wzorca – bo tak pojmuję nośniki fizyczne – jest testowane urządzenie, a w drugiej w którym miejscu jest względem popularnego, udanego urządzenia ze średniej półki cenowej. Płyty użyte w teście | wybór → PLIKI ODSŁUCH TRANSPORTU PLIKÓW AURENDER N20 był niezwykle ciekawy nie tylko dlatego, że mowa o jednym z najbardziej doświadczonych producentów tego typu urządzeń, w dodatku firmy łączącej tradycje inżynierskie i audiofilskie, ale również dlatego, że chyba po raz pierwszy usłyszałem urządzenie tego typu brzmiące tak, jak brzmią wzmacniacze lampowe. Długie zdanie, ale konieczne do tego, aby właściwie ten test otworzyć. Wszystko bowiem, co znajdą państwo poniżej jest jego prostą konsekwencją. N20 jest świetnym źródłem cyfrowym, zawodowcem wśród innych zawodowców. Jego przekaz jest gęsty i wypełniony. Barwy ma ułożone w niezwykle wyrównany sposób z tendencją do ocieplenia góry i środka pasma. Słuchany pod tym kątem BILL EVANS z płyty Portrait in Jazz, a zaraz potem z koncertu zarejestrowanego podczas festiwalu w Montreux w 1968 roku zabrzmiał w namacalny, bardzo płynny sposób. Aurender jest tego rodzaju źródłem, którego przekaz budowany jest wokół barw, niekoniecznie detali. Z tym odtwarzacze plików zawsze miały problemy, ponieważ nie są tak rozdzielcze, jak płyta CD, czy SACD, w mojej ocenie oczywiście, i N20 nie jest żadnym wyjątkiem. A mimo to nie miałem nigdy poczucia braku, nie było to granie z „dziurami” w graniu. Wydaje mi się, że zawdzięcza to właśnie płynności barw, które wypełniają przestrzeń między głośnikami. Urządzenie skupia się na pierwszym planie, dopala go i „dosmacza”. Wokal CHETA BAKERA z cudownej płyty Baker’s Holliday miał więc zmysłową aurę, a jego wolumen był wyjątkowo duży. Dźwięk uzyskany z plików PCM 24/192 był całkiem blisko brzmienia jednowarstwowej płyty SACD w wersji Test Press – bliżej oryginalnego materiału źródłowego chyba już być w cyfrze nie można. I choć to płyta brzmiała bardziej soczyście i w bardziej rozdzielczy sposób, to różnice nie były jakieś duże i bez bezpośredniego porównania będą trudne do wyłapania. Koreański odtwarzacz ma bowiem w swoim przekazie coś, co pozwala go porównać nie tylko do brzmienia wzmacniacza lampowego, ale również do winylu. Do tej pory z tej strony znałem tylko odtwarzacze firmy Lumïn, ale – jak się okazuje – nie mają one monopolu na takie granie. Podana została w ten sposób nie tylko muzyka jazzowa. Jak się okazało N20 nie dzielił sygnału pod kątem gatunków muzycznych, a dla każdej kolejnej płyty miał zbliżoną propozycję, którą można by określić jako nienarzucające się „towarzyszenie”. Zarówno DIRE STRAITS z płyty Brothers in Arms, jak i Five Miles Out MIKE’a OLDFIELDA pokazane zostały w całościowy sposób, bez rozbijania dźwięku na milion detali, które musimy sobie złożyć. Co ciekawe, obydwie płyty zagrałem z Aurendera w postaci podstawowych plików AIF 16/44,1, a porównywałem je do płyt – odpowiednio – SACD i SHM-CD. Różnice na korzyść fizycznych krążków były klarowne, ale znacznie mniejsze niż się tego spodziewałem. Co przydało się, i to przydało wyjątkowo, przy odsłuchu plików z serwisu Tidal. Słuchałem głównie muzyki zakodowanej w MQA, ponieważ jest ona podawana w bez porównania lepszy sposób niż zwykłe pliki FLAC, ale to wciąż pliki streamowane z zewnętrznego serwera, z definicji poddane większej „presji” zniekształceń niż pliki grane z nośników lokalnych, jak NAS czy HDD/SSD. |
Zarówno nowa płyta KINGS OF CONVENIENCE zatytułowana Peace Or Love, jak i klasyki JOHNA COLTRANE’a, Przyjazny dźwięk tego urządzenia jest wspomagany w znacznym stopniu przez sposób, w jaki obrazowana jest scena dźwiękowa. Urządzenie podkreśla źródła stojące bliżej nas, ale ich nie wypycha do przodu. Skupia się na dźwięku bezpośrednim, promując większe plany, a nie drobne detale. Gra płynną całością, ale też przekaz jest zmulony, a przestrzeń sucha. Powiedziałbym nawet, że źródła dźwięku pokazywane są na gęstym „kokonie” czegoś pomiędzy nimi – może bez jakiejś wybitnej rozdzielczości, ale za to w spójny, poukładany sposób. | SYSTEM II Tekst i zdjęcia: TOMASZ FOLTA/KTS TRANSPORT PLIKÓW AURENDER X100L już 7 lat towarzyszy mi jako najczęściej używane źródło, w bardzo pod tym względem rozbudowanym systemie (aż 4 cyfrowe oraz 2 analogowe). Zawsze zadziwiała mnie ewolucja odtwarzanego przezeń dźwięku (podkr. – red.), jaka dokonała się w tym czasie.Otóż okazuje się, że udoskonalany bez przerwy przez koreańskiego producenta software, istotnie nań wpływa, a wisienką na torcie była udostępniona kilkanaście miesięcy temu opcja zakupu (bezpośrednio w aplikacji Aurender Conductor App) dekodera rdzenia MQA służącego do pierwszego etapu dekodowania tychże plików do częstotliwości 88,2 lub 96 kHz. Polska cena tego apgrejdu to 220 złotych, a bezsprzecznie wyniósł on odtwarzanie z Tidal na zupełnie nowy poziom. Od dawna byłem ciekaw, jak większa, nowsza i zarazem znacznie droższa, maszyna tego producenta sprawdzi się w bezpośrednim starciu z X100L, nie mogłem więc odmówić Redaktorowi Naczelnemu propozycji przetestowania u siebie w domu modelu N20. Urządzenie z zewnątrz robi świetne wrażenie, jest solidnie wykonane, pełnowymiarowe, czyli dwukrotnie szersze od mojego Aurendera X100L, zastosowano wyświetlacz o dużej rozdzielczości, okładki albumów pięknie się na nim prezentują a tytuły odtwarzanych utworów mogłem bez problemu odczytać z miejsca odsłuchu, pomimo odległości wynoszącej prawie 5 metrów. Po kilku próbach postanowiłem skorzystać z wyjścia USB, nie tylko ze względu na możliwość przesyłania w tym standardzie plików DSD, ale generalnie zagrało ono dla mnie przyjemniej niż np. AES/EBU. Wszystkie odtwarzacze Aurendera korzystają z tej samej aplikacji Aurender Conductor V3 na iPada (co prawda jej wersja Lite na iPhone’a jest już dostępna od jakiegoś czasu, niemniej jednak iPad jest tutaj wciąż niezbędnikiem, aby w pełni docenić możliwości tych streamerów), używam jej więc na co dzień i obcowanie z N20 nie mogło sprawić mi pod tym względem żadnej niespodzianki, na uwagę zasługują jednak stabilność i pewność działania – przez tydzień użytkowania nie zdarzyły mi się spóźniona reakcja na jakąś komendę, jakikolwiek „zawias” systemu itp., wszystko działało jak w nowiutkim komputerze. Kto korzysta z odtwarzacza plików ten wie, jak ważna to kwestia i ile nerwów można stracić obcując z niedopracowanym urządzeniem. Pamiętam, że pierwszego wieczoru, słuchając trochę „jednym uchem” stwierdziłem, że różnica pomiędzy N20 a moim X100L nie jest duża. Miałem oczywiście świadomość, że nawet wygrzane już urządzenia nie grają dobrze z marszu wrzucone w mój system, niezwykle wrażliwy na kwestie układania się kabli po ruszeniu czegokolwiek, o rozpięciu całości nawet nie wspominając, niemniej jednak jakoś pewnie podświadomie wygodna była dla mnie ta wersja. Kolejne dni brutalnie zweryfikowały tę tezę, obnażając przepaść dźwiękową różniącą te urządzenia. Prawie dwa lata po premierze Fear Inoculum grupy TOOL wciąż nie byłem do tego albumu przekonany, choć nie ukrywam, że słuchałem go wielokrotnie, zawsze jednak coś mi w nim „nie leżało”. Ku mojemu zdumieniu, odtwarzany z pliku HD Aurendera N20 wciągnął mnie natychmiast, zarówno muzycznie jak i brzmieniowo, a być może właśnie dlatego mi się spodobał, że pierwszy raz usłyszałem go w tak dobrej jakości (na zakup płyty CD w dniu premiery jakoś się nie zdecydowałem, a gdy pojawiły się w końcu rozsądniejsze opcje, straciłem już do tego albumu serce). Niechętnie sięgam po muzykę powstałą przed datą mojego urodzenia. Gdy słucham płyt dostępnych dla mnie w przeszłości, przypominam sobie w jakich okolicznościach je nabyłem, wspominam osoby bądź wydarzenia, które z danym albumem mi się kojarzą. Również gdy odkrywam nową muzykę zastanawiam się, co robiłem w czasie, gdy płyta ta była wydawana. W przypadku albumów sprzed 1979 rokiem moja wyobraźnia nie pozwala na takie przemyślenia, unikam więc tego, z kilkoma dosłownie wyjątkami jak Queen, The Doors czy debiut Dire Straits. Postanowiłem jednak skusić się na odsłuch Idle Moments GRANTA GREENA przyciągnięty doskonale znaną mi okładką – otóż w wersji winylowej jest to jedna z ulubionych płyt mojego dobrego kolegi, mimo woli odsłuchałem ją więc mnóstwo razy i na wielu systemach. Z Aurendera N20 nie mogłem się wręcz od niej oderwać, zabrzmiała tak naturalnie, jak gdybym słuchał gramofonu. Unikam zwykle tego typu porównań, uważam, że są to tak skrajnie różne urządzenia, każde naznaczone w jakiś sposób mocno sygnaturą swojego brzmienia, w tym jednak przypadku Aurender rzeczywiście przywołał w mej głowie najlepsze winylowe odtworzenia tego albumu, jakich dane mi było doświadczyć. Wasteland polskiego RIVERSIDE to jeden z moich ulubionych albumów ostatnich lat, zdziwiłem się znalazłszy go w pliku wysokiej rozdzielczości na dysku Aurendera (posiadam winyl w kolorze niebieskim), nie mogłem nie skorzystać z okazji wysłuchania całości. Również i w tego typu muzyce N20 potrafił wzbudzić wiele emocji. Testowanego Aurendera cechuje spokój brzmienia i lekkość grania, co jest bardzo ważne, gdyż pliki od zawsze miały dla mnie tendencję do wewnętrznej nerwowości przekazu, co wpływało na postrzeganą „cyfrowość” tego nośnika – tu mamy dowód, że da się zupełnie inaczej. Co jednak najbardziej zachwyca w N20 to budowanie ogromnych planów, gra on naprawdę wielkim dźwiękiem tworząc angażujący słuchacza spektakl muzyczny w zasadzie bez względu na to, z jakiego typu pliku czy streamingu w danym momencie korzystamy. Wbrew powyższym cechom urządzenie określiłbym jako ponadprzeciętnie analityczne, daje możliwość wgryzienia się w szczegóły realizatorskie utworów, nawet nie ocierając się jednak o sterylność brzmienia. Pamiętam, że gdy ostatnio testowałem odtwarzacz plików dla „High Fidelity”, być może był to MSB, a może dCS, nie mam pewności, gdyż minęło już kilka lat, zastanawiałem się, czy to jest już ten moment, że rip płyty CD brzmi nie gorzej niż sama ta płyta odtwarzana z transportu CD. Otóż Aurender N20 podnosi dla mnie tą poprzeczkę znacznie wyżej: na dzisiaj posiadanie transportu CD w ogóle przestaje mieć dla mnie sens, gdyż każdy plik/stream przez niego odtwarzany, grał przyjemniej, bardziej naturalnie a mniej cyfrowo, niż płyta CD. Co prawda N20 jest aż trzykrotnie droższy od używanego przeze mnie transportu Ayon Audio CD-T, a dwukrotnie od jego drugiej inkarnacji, myślę jednak, że moje porównanie było uczciwe, gdyż obydwa podłączyłem do tego samego przetwornika cyfrowo-analogowego Ayon Stratos. Na korzyść transportu CD przemawiało czarniejsze tło, muszę dodać dla sprawiedliwości. Ku mojemu zdumieniu, słuchając N20 mogłem pozwolić sobie na znacznie wyższe poziomy głośności niż z transportu CD, na znacznie dłuższe głośne odsłuchy bez zmęczenia. Kilka miesięcy temu zawitał do mnie pewien znajomy audiofil, a pretekstem do spotkania był wypożyczony przez niego do testów holenderski serwer Grimm Audio MU1 (bezpośredni konkurent Aurendera N20, biorąc pod uwagę cenę i fakt dostępności w Polsce u tego samego dystrybutora). Pamiętam, że odtwarzacz ten wpięty w mój system zrobił na nas świetne wrażenie, zagrał pięknym dźwiękiem przypominającym mi brzmienie starego, dobrego Sonus fabera, jeszcze z czasów Franco Serblina. Jedynym zarzutem, jaki do niego miałem, było rysowanie planów cienką kreską. Panorama stereofoniczna była bardzo czytelna, głęboka, skupiona jednak między kolumnami, za ich tylną linią. Osobiście preferuję taką ekspansywną prezentację jak w N20, duży dźwięk rozpoczynający się przed linią kolumn. Koledze Grimm MU1 spodobał się tak bardzo, że postanowił go nabyć. Zdaję sobie sprawę, że brzmienie Aurendera N20 nie jest do końca neutralne, być może nie w każdym systemie wywoła aż tak spektakularne efekty jak w moim, jestem jednak gotów porzucić jakąś część obiektywizmu na korzyść jakże pięknego, ogromnego dźwięku, budowanego przez ten odtwarzacz. Tak jak wspomniałem powyżej, test Aurendera N20 spowodował, że byłbym skłonny całkowicie pozbyć się już transportu CD z mojego systemu (VAT plus ryczałtowa opłata pocztowa dla płyt sprowadzanych z Japonii, jaką od 1 lipca uraczyła nas UE, również dorzuci kamyczek do tego ogródka), nie chciałbym jednak deprymować wagi kolekcjonowania nagrań. Po pierwsze parę lat temu wróciłem do gramofonu i to właśnie kolekcja płyt winylowych rozrasta się u mnie w ogromnym tempie, po drugie kolejne lockdowny uświadomiły mi, że kiedyś może przyjść taki moment, że będziemy mieć tyle muzyki, ile posiadamy na fizycznych nośnikach. Nie zmienia to jednak faktu, że dopóki mamy internet dostępny w ścianie, dźwięk N20 będzie dla gramofonu i transportu CD na tyle groźnym konkurentem, że na ogół, ze względu na wygodę, wygra walkę o prymat i będzie najczęściej używanym źródłem, od którego codziennie ciężko wstać z kanapy, aby wreszcie pójść spać. TF ▌ PODSUMOWANIE TRANSPORT PLIKÓW FIRMY AURENDER N20 nie brzmi jak typowe źródło cyfrowe. Myślę, że jest to cel wielu konstruktorów tego typu produktów, choć nie wszystkich. Inżynierowie Aurendera starali się zbliżyć do brzmienia winylu z jego ciepłem, gęstością i brakiem irytujących zniekształceń kojarzonych zazwyczaj z „dźwiękiem cyfrowym”. Myślę, że się to udało, nawet jeśli kosztem ultymatywnej rozdzielczości. Otrzymujemy więc dźwięk, dzięki któremu odsłuch jest przyjemnością, a nie czymś, co musimy „załatwić”. O, jak fajnie, jak gęsto, jak płynnie, ale i niesamowicie dynamicznie zagrała najnowsza (wybitna!) płyta JOE’A BONAMASA Royal Tea! Nie oczekujmy, że N20 nagle zmieni reguły gry i że winyl nie będzie potrzebny, że płyta SACD się nie sprawdzi i że sprzedamy wszystkie swoje krążki CD, nie oto chodzi. Chodzi o to, że będzie to nasze równorzędne źródło dźwięku, którego – ze względu na dostępność muzyki w streamingu oraz łatwość wyszukiwania na dysku lokalnym – będziemy zapewne słuchali najczęściej. Tak, to jest tak dobre urządzenie – nie idealne, ale po prostu bardzo dobre, wręcz znakomite. ▌ BUDOWA AURENDER N20 JEST URZĄDZENIEM wykonanym z dbałością o każdy szczegół. Popatrzmy na jego obudowę, wykonaną z precyzyjnie frezowanych aluminiowych płyt, a od razu będziemy wiedzieli, że mamy do czynienia z „grubą rybą”. Tej klasy obróbka jest rzadka, nawet w high-endzie. Sztywna, odporna na wibracje obudowa jest w urządzeniach audio kluczowa, a w produktach cyfrowych, w których mamy do czynienia z sygnałami o bardzo wysokiej częstotliwości okazuje się, wraz z zasilaniem, elementem kluczowym. Dlatego też na samej obudowie, która pełni również rolę radiatora (nagrzewa się ona dość mocno), się nie kończy. Wewnątrz znalazła się bowiem dodatkowa konstrukcja, również z płyt aluminiowych, będąca ekranem z jednej strony i wewnętrznym, usztywniającym konstrukcję, stelażem. ⸜ PRZÓD I TYŁ Najpierw powiedzmy jednak o tym, co na zewnątrz. Front jest bardzo czysty i mamy na nim tylko pięć przycisków – wyłącznik zasilający ze świecącą, zmieniającą barwę obwódką, a także cztery przyciski, którymi możemy sterować odtwarzaniem podobnie, jak w odtwarzaczach CD. Niemal cały przód zajmuje duży, piękny, czytelny i klarowny wyświetlacz OLED, na którym wyświetlana jest okładka i informacje o pliku. Wolałbym, żeby wszystkie informacje dotyczące jego technicznej strony, to jest rodzaj pliku, jego rozdzielczość itp. były obok siebie, ale nie będę narzekał. Z tyłu mamy trzy grupy gniazd. Na górze, po lewej, umieszczono wyjścia cyfrowe – USB oraz AES/EBU. To pierwsze zakotwiczone jest w odkręcanej płytce i w środku zobaczymy, że całą tę sekcję będzie można wymienić na lepszą, jeśli tylko firma takową opracuje. Po prawej stronie mamy cztery gniazda – optyczne Toslink, RCA i dwa BNC. Toslink, RCA i jedno BNC to wyjścia cyfrowe, a drugie BNC służy do połączenia zewnętrznego zegara taktującego. Wszystkie wyjścia elektryczne, oprócz USB, są sprzęgane transformatorami dopasowującymi impedancję. Przy dolnej krawędzi umieszczono gniazda związane nie z sygnałem audio – jak powyżej – a z plikami. Mamy więc dwa płaskie gniazda USB, do których możemy podłączyć zewnętrzne nośniki danych, jak dyski HDD/SSD lub pendrajwy, jest też gniazdo Ethernet, za pomocą którego włączymy N20 w domową sieć internetową (do routera). Skrajnie po lewej jest gniazdo zasilające IEC, obok którego umieszczono zacisk do uziemienia – sztuczna masa jest rzeczą, o której w tym kontekście trzeba koniecznie pomyśleć. Powyżej widać dwa sloty na dyski HDD/SSD 2,5”. ⸜ ŚRODEK Jak już mówiłem, wnętrze zostało podzielone na sekcje aluminiowymi ekranami. Z przodu umieszczono zasilacz, z dwoma transformatorami dającymi zasilanie symetryczne i jednym, większym, zasilającym inne sekcje. Współpracują z nimi dobre kondensatory Nichicon odsprzęgnięte małymi kondensatorami polipropylenowymi – w ten sposób poprawia się własności kondensatorów elektrolitycznych. Po lewej stronie widać cztery, jeszcze większe kondensatory. Na dolnej płytce umieszczono mikroprocesor i układy wspomagające. To ta część współpracuje z gniazdami obsługującymi pliki, o których przed chwilą mówiłem. Wejścia i wyjścia znalazły się na płytce powyżej. Widać tam przepiękny, kompensowany temperaturowo i mechanicznie zegar taktujący OCXO MV197 firmy Morion Inc. Obok są dwa kolejne, również bardzo dobre, choć na tle tego jednego po prostu zwyczajne zegary. Sekcja ta obsługiwana jest przez dwa, programowalne układy FPGA – XMOS i Xilinx (Spartan-6). N20 jest znakomicie wykonanym, złożonym technicznie produktem. Każdy jego element, który jestem w stanie rozpoznać i zrozumieć wygląda niezwykle profesjonalnie. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Oprogramowanie: Aurender Conductor iPad App, Android App Dystrybucja w Polsce ul. Romanowska 55e, pasaż, lokal 9 91-174 Łódź | POLSKA www.AUDIOFAST.pl |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity