pl | en

WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

Daniel Hertz
MARIA 350

Producent: DANIEL HERTZ SA
Cena (w czasie testu): 13 200 Euro

Kontakt: Daniel Hertz SA
30141 Venice ⸜ ITALY


DANIELHERTZ.com

» MADE IN ITALY

Do testu dostarczyła firma: DANIEL HERTZ


Test

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”, Mark Levinson

No 242

1 czerwca 2024

DANIEL HERTZ jest firmą utworzoną przez MARKA LEVINSONA w 2007 roku. Zaoferowała wówczas duże, drogie wzmacniacze dzielone oraz wysokoskuteczne kolumny. Główna siedziba firmy znajduje się w Szwajcarii, jednak jej oddział znajdziemy też w Wenecji, gdzie ma miejsce produkcja wzmacniaczy. Testujemy wzmacniacz zintegrowany MARIA 350 bazujący na wyjątkowym opracowaniu o nazwie C Wave.

KIEDY DZWONI DO CIEBIE ktoś, kogo znasz od lat z jego produktów i nagrań, którego nazwisko nosi jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek highendowych na świecie, trudno żebyś nie był podekscytowany. I nieco przestraszony. Jak z kimś takim rozmawiać? O co pytać i jak odpowiadać? Jak, wreszcie, zareagować na jego propozycję, bo ostatecznie z jakimś pomysłem musi do ciebie dzwonić. Tym bardziej, jeśli dzwoniącym jest Mark Levinson.

Alan Tafel, przygotowujący rozdział poświęcony Markowi Levinsonowi w książce Illustrated History of High-End Audio Volume Two: Electronics zaczął go od rzeczy oczywistej, choć jednocześnie wyjątkowej: Levinson przebył jedną z najdłuższych i składającą się z największej liczby opowieści drogę w świecie audio. Raz, mowa o muzyku jazzowym, grającym na trąbce i kontrabasie, który w latach 1964-1971 grał z takimi sławami, jak Sonny Rollins, Stan Getz, McCoy Tyner, Paul Bley i inni. Drugą warstwę sugerował podtytuł rozdziału, o którym mowa: Mark Levinson Audio Systems, Cello, Red Rose Music, Daniel Hertz. To są firmy, które zakładał i prowadził, począwszy od 1972 roku, kiedy to powstała firma nosząca jego nazwisko.

Wraz z obecną, o nazwie Daniel Hertz, zatoczył pełne koło. To ponownie firma oferująca produkty audio przeznaczone na rynek konsumencki klasy Premium – wzmacniacze i kolumny – nosząca „znaczącą” nazwę. Oto bowiem Mark składa w ten sposób hołd swoim rodzicom – ojcu (Daniel) i mamie, której nazwisko panieńskie brzmiało Hertz. W podtekście był to też powrót do żydowskich korzeni, czyli do Szwajcarii, gdzie mieszkała jego babcia. Tam zresztą zarejestrowana została jego najnowsza firma. I tak, odpowiadam na niezadane pytanie, Mark potwierdza, że Heinrich Hertz, którego znamy głównie ze skrótu Hz będącego jednostką częstotliwości, był ich krewnym.

Maria

ROZMAWIAJĄC Z MARKIEM zwróciłem uwagę na słońce za jego plecami – piękne, pełne, zupełnie nie jak z północnej Europy. Jak się okazało, twórca wzmacniacza Maria, o którym chciałem państwu opowiedzieć, mieszka obecnie w Wenecji. I nieprzypadkowo. Z jednej strony chodzi oczywiście o słońce, miejsce, dobre wibracje itd. Z drugiej jednak strony powód był prozaiczny – to tam konstruktor znalazł ludzi, którzy byli w stanie zbudować jego najnowsze dzieło dokładnie tak, jakby sobie tego życzył i to w stosunkowo niewielkich ilościach. Jak mówił, nie chodzi mu o to, aby sprzedawać tysiące produktów, a tyle, na ile jest w stanie wszystkimi się osobiście zająć.

Z czym dochodzimy do głównego tematu tego testu, do wzmacniacza Maria w wersji 350. O czym mówimy?

Maria 350 to elegancki wzmacniacz stereo z pojedynczą obudową C Wave, zasilany przez układ audio Daniel Hertz Mighty Cat, który pełni funkcje przetwornika cyfrowo-analogowego (DAC), przedwzmacniacza, wzmacniacza mocy, wzmacniacza słuchawkowego i aktywnych zwrotnic, eliminując kable połączeniowe.

DANIELHERTZ.com, dostęp: 24.05.2024.

Z jednej strony mamy więc do czynienia z klasycznym wzmacniaczem wyposażonym w przetwornik cyfrowo-analogowy. Z drugiej… C Wave? Mighty Cat? O co w tym wszystkim chodzi?

»«

| Kilka prostych słów…

MARK LEVINSON
właściciel

CZYM JEST NASZE ROZWIĄZANIE C Wave? Wiąże się ono z dźwiękiem cyfrowym PCM. Ponieważ praktycznie cały dzisiejszy świat dźwięków jest cyfrowy, istnieje możliwość poprawy dźwięku – muzyki, soundtracku, dźwięku telefonu komórkowego, serwisów internetowych, dźwięku wzmacniacza, instrumentu muzycznego, dźwięku występu na żywo i tak dalej. Podczas gdy jedynym urządzeniem obsługującym C Wave jest obecnie wzmacniacz DH Maria, technologia ta może być zaimplementowana, w formie układu DSP Daniel Hertz Mighty, do dowolnego produktu.

Testy audio zostały opracowane w czasach rewolucji przemysłowej, kiedy to elektryczność była kluczowym elementem postępu. Tesla połączył częstotliwość (cykle na sekundę), napięcie i prąd (ampery), aby stworzyć energię elektryczną, którą można dziś znaleźć we wtyczkach w każdym budynku we wszystkich krajach na całym świecie. Co więcej, każdy bezpiecznik elektryczny ma specyfikację złożoną z trzech wartości: V, Hz i A. Zawiera więc nazwiska trzech pionierów w dziedzinie elektryki - Volt, Hertz i Amper – dlatego też pisane są wielkimi literami.

Kiedy ludzie zaczęli konstruować głośniki i wzmacniacze, pojawiła się potrzeba zdefiniowania ich jakości. Test mierzący charakterystykę częstotliwościową został opracowany w celu zmierzenia zdolności głośnika lub wzmacniacza do odtwarzania dźwięku w odniesieniu do ludzkiego słuchu. Ustalono, że najniższą częstotliwością słyszalną przez człowieka jest 20 Hz, a najwyższą 20 kHz. Charakterystyka częstotliwościowa w paśmie audio została opracowana w celu pomiaru dokładności głośnika lub wzmacniacza w decybelach. W dawnych czasach audio, odpowiedź od 20 Hz do 20 kHz w zakresie +/- 3 dB była uważana za płaską. Obecnie najlepsze laboratoryjne systemy pomiarowe audio mogą mierzyć z dokładnością do 0,1 dB.

Ponieważ zdarzało się, że dwa urządzenia audio o podobnej charakterystyce częstotliwościowej brzmiały inaczej, opracowano dodatkowe pomiary, w tym zniekształcenia harmoniczne, całkowite zniekształcenia harmoniczne (THD), zniekształcenia intermodulacyjne (IM) i tak dalej. Wydawało się więc, że sprawa jest dobrze opisana. Ale nie była.

Któregoś dnia dowiedziałem się o istnieniu Avatara, oprogramowaniu do diagnostyki zdrowia opartym na systemie Windows za 13 000 USD, które dokonywało pomiarów predykcyjnych w oparciu o pomiary napięcia elektroakupunkturowego. Avatar jest cichy, nieinwazyjny i generuje spójne, powtarzalne pomiary i wydruki komputerowe. Odkryliśmy, że Avatar był w stanie dokładnie i konsekwentnie wykryć obecność konwersji sygnału do PCM w danym nagraniu w 100% przypadków. Ten sam program potwierdził również, że dzięki C Wave negatywne efekty PCM zostały wyeliminowane. W rzeczywistości, osoby testowane wypadły lepiej słuchając muzyki z działającym układem C Wave niż nie słuchając żadnej muzyki.

Podsumowując, słuchanie cyfrowego dźwięku PCM sprawiało, że pomiary wykonane przez Avatara na badanych ludziach były gorsze niż kiedy nie słuchali żadnej muzyki; z kolei muzyka przetworzona przez C Wave sprawiała, że „mierzyli” lepiej niż bez słuchania muzyki i znacznie lepiej niż z cyfrową muzyką zakodowaną w PCM.

Inne próby obejmowały testy subiektywne, w których ludzie byli proszeni o słuchanie zwykłych nagrań PCM i tych samych nagrań z przetwarzaniem C Wave. W ciągu 10 lat praktycznie wszyscy preferowali nagrania przetworzone przez C Wave. Moja firma, Daniel Hertz, rozpoczęła sprzedaż oprogramowania Master Class (dla komputerów Mac) w 2014 roku, które obejmuje A+ i EQ. A+ to konsumencka wersja C Wave, która została zaprojektowana w celu poprawy wielu nagrań wraz z subtelnie zastosowanym EQ, aby przywrócić ich równowagę tonalną i aby brzmiały w bardziej naturalny sposób. Nikt nie zwrócił Master Class, a użytkownicy zgłaszali duże zadowolenie z rezultatów, nawet przy zastosowaniu tylko A+, bez EQ.

Kiedy w 2023 roku rozpoczęła się produkcja wzmacniacza Maria, otrzymaliśmy podobne raporty od tych, którzy go kupili, używając różnych źródeł sygnału i głośniki. Widzieliśmy tylko pozytywne reakcje, bez żadnych negatywów.

Amerykański Urząd Patentowy zatwierdził nasz patent na C Wave w oparciu o obiektywne pomiary. Ale powód akceptacji C Wave jest prosty – algorytm pomaga ludziom czerpać więcej przyjemności ze słuchania muzyki. Potwierdza to coś, czego nauczył mnie mój mentor Dick Burwen: audio to w 50% nauka i w 50% ucho. I potrzebujesz ich obu. Dick, obecnie 96-letni, jest człowiekiem, który zainspirował powstanie algorytmu C Wave i był moim mentorem, odkąd byłem 26-letnim muzykiem jazzowym, który ledwo potrafił wymienić baterię.

Dick, jeden z czterech założycieli firmy półprzewodnikowej Analog Devices, jest projektantem oryginalnego układu przedwzmacniacza LNP-2, schematu blokowego Cello Audio Palette, a także inspiracją dla C Wave i całej mojej działalności w branży audio. Od niego pochodzą podstawy solidnej inżynierii i dobrych pomiarów, a także docenienie ludzkiego słuchu. ML

»«

WZMACNIACZ MOCY • MARIA 350 JEST WZMACNIACZEM ZINTEGROWANYM, z wejściami cyfrowymi, a więc i z przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Urządzenie korzysta z kompletnych modułów wzmacniaczy mocy pracujących w klasie D. Levinson bardzo pochlebnie wypowiada się o tej technologii, szczególnie w wydaniu firmy Hypex, która opracowała moduły o nazwie NCore. Producent pisze o nich, że są „dziesięć razy lepsze” od jego poprzedniej technologii, UcD I dalej:

Ze względu na reakcję rynku i zapotrzebowanie na system o prawdziwie audiofilskich właściwościach, zaczęliśmy opracowywać nową technologię, która stała się znana jako NCORE®. Technologia NCORE® łączy stabilność UcD™ z większą niezależnością od obciążenia, niższymi zniekształceniami i niższą impedancją wyjściową, co przekłada się na wydajność, którą można sklasyfikować jako dziesięciokrotnie lepszą od poprzednika.

NCORE® jest pierwszym wzmacniaczem klasy D, który nie tylko przewyższa najlepsze wzmacniacze liniowe, ale przewyższa je w każdym aspekcie związanym z jakością dźwięku. Jeśli chcesz uzyskać najwyższą klarowność, rozdzielczość i muzykalność, rozmiar nie ma już znaczenia. Jakość NCORE® jest odwrotnie proporcjonalna do jego kompaktowych rozmiarów.

Hypex NCore Technology, → TUTAJ, dostęp: 24.05.2024.

Do swojego wzmacniacza Mark wybrał model NC502NP o mocy 450, 500 i 320 W przy, odpowiednio, 2, 4 i 8 Ω. Producent dodaje również, że główne cechy wyróżniające go to „płaskie pasmo przenoszenia niezależnie od impedancji obciążenia”, „niemal niezależne od częstotliwości zniekształcenia” oraz „bardzo niski poziom promieniowanych i przewodzonych zakłóceń elektromagnetycznych”. Sterowanie opiera się na samooscylującej pętli sterowanej przesunięciem fazowym, pobierającej sprzężenie zwrotne tylko na wyjściu głośnikowym (→ NC502MP OEM, www.HYPEX.nl, dostęp: 27.03.2024). To jeden z najlepszych projektów tego typu, dlatego sięga po niego wielu highendowych producentów.

PROCESOR • Jak mówił mi twórca wzmacniacza, wybór końcówki mocy był jednak tylko dopełnieniem serca urządzenia, którym jest Daniel Hertz Mighty Cat. To programowalny układ, w którym zapisany został algorytm nazwany C Wave. Mówił o nim twórca w „Kilku prostych…” i raczej wie, o czym mówi. W branży profesjonalnej jest obecny niemal od początku, a wraz z firmą Cello wszedł do tej rzeki po szyję. Magnetofony analogowe, a potem także cyfrowe były częścią jego pracy. Ale kiedy odkrył format SACD, kiedy na prototypowym rekorderze DSD firmy Sony nagrywał w swoim sklepie muzykujących przyjaciół, wiedział już co takiego jest – jego słowa „nie tak z PCM”. Nota bene, nagrania te ukazały się na płytach SACD w labelu Red Rose Music.

C Wave działa trochę jak procesor opóźniający wybraną część sygnału o precyzyjnie wyliczone interwały czasowe. Mózg te opóźnienia ma interpretować jednak pozytywnie, jakby – jak mówił mi Mark – „słuchał taśmy magnetofonowej”. Jeszcze raz przywołajmy materiały firmowe zawarte w tzw. „Białej księdze”:

Chociaż wielu miłośników muzyki wie, że istnieje duża różnica między czystym dźwiękiem analogowym a cyfrowym dźwiękiem PCM, nikt do tej pory nie był w stanie zmierzyć dlaczego tak się dzieje, pomimo wszystkich dostępnych zaawansowanych urządzeń pomiarowych audio.

Patent DH C Wave pokazuje dlaczego. Nie jest to problem audio. Chodzi o różnicę między sposobem, w jaki ludzki mózg reaguje na ciągły kształt fali czystego analogu a nieciągłym kształtem fali cyfrowego dźwięku PCM. C Wave wypełnia te przestrzenie za pomocą opatentowanego algorytmu opartego na precyzyjnie dostrojonym opóźnieniu z wykorzystaniem oryginalnych informacji muzycznych, które umożliwiają mózgowi reagowanie jak na ciągły kształt fali. Oznacza to, że problem cyfrowego dźwięku PCM może być konsekwentnie i powtarzalnie mierzony za pomocą testów zdrowotnych, tj. jest to kwestia fizjologiczna.

To układ cyfrowy, najlepiej więc, jeśli do Marii 350 prześlemy sygnał cyfrowy. Najlepszym wejściem do tego celu jest wejście USB, ale możemy także skorzystać z wejścia RCA, na przykład wysyłając sygnał z transportu CD. Nietypowo dla tej klasy urządzeń, ale wzmacniacz odbiera także sygnał cyfrowy przez Bluetooth i Wi-Fi, z kompatybilnych z tymi systemami urządzeń przenośnych. Do ich obsługi zastosowano gotowy układ firmy Rakoit Technology. Mark mówi, że nawet z takich źródeł dźwięk z C Wave może być bardzo przyjemny.

W razie potrzeby można też dostarczyć do wzmacniacza sygnał analogowy – na tylnej ściance mamy trzy pary wejść RCA. Towarzyszą mu układy wejściowe opracowane wcześniej dla przedwzmacniaczy tej firmy i charakteryzują się one bardzo wysoką impedancją wejściową, na poziomie 1 MΩ (!). To szczególny układ, mimo że korzysta ze zwykłych wzmacniaczy operacyjnych JRC4580. Sygnał analogowy musi być oczywiście zamieniony na cyfrowy. Zajmuje się tym przetwornik ADC Cirrus Logic CS5381. Wykonuje on próbkowanie, konwersję A/D i filtrowanie antyaliasingowe, generując 24-bitowe wartości dla lewego i prawego wejścia w postaci szeregowej przy częstotliwości próbkowania do 200 kHz na kanał.

Maria 350 jest nie tylko wzmacniaczem współpracującym z kolumnami, ale i pełnoprawnym wzmacniaczem słuchawkowym. Szef firmy podkreślał to w rozmowie ze mną, wskazując na to, że w obydwu przypadkach sygnał cyfrowy jest procesowany w układzie Migty Cat. Na wyjściu wzmacniacza słuchawkowego widać, ponownie, układy JRC4580.

OBUDOWA • Obudowa urządzenia jest nietypowa dla tego typu urządzeń. Konsensus w branży audio jest taki, że wzmacniacze pracujące w klasie D trzeba mocno ekranować, ponieważ generują duże szumy. Podobnie jest z układami cyfrowymi. Levinson zrobił coś przeciwnego, czym nawiązał do rozwiązań brytyjskiej firmy → DNM DESIGN.

Jej twórca, pan Denis Morecroft, wyszedł z założenia, że metal w pobliżu układów elektronicznych wprawdzie ekranuje je, ale też źle wpływa na ich pracę, oddając część zaabsorbowanej energii elektromagnetycznej, ale z opóźnieniem. W swoich wzmacniaczach, już od 1984 roku, na obudowy wykorzystuje więc akryl, a radiatory wykonuje z ceramiki. Idąc tym tropem, na początku lat 2000. Keith Eichmann zaprojektował wtyki RCA Bullet Plug, obecnie oferowane w ramach jego nowej firmy KLE Innovation (więcej → TUTAJ). Dodajmy, że podobne założenia towarzyszyły powstaniu wzmacniaczy firmy ASR Audio Systeme (więcej → TUTAJ).

Wzmacniacz Maria 350 również ma obudowę z akrylu. To czarne płyty, pokrywające wszystkie ścianki urządzenia. Ideę o minimalizacji metalu widać także przy fantastycznych zaciskach głośnikowych, osadzonych na płytach z Teflonu, a nie bezpośrednio na tylnej ściance. Zaciski można dociągnąć specjalnym kluczem, wpinanym do tylnej ścianki.

Dodajmy jeszcze, że sygnał analogowy pomiędzy płytką DSP oraz wzmacniaczem przenoszą dwa interkonekty włoskiej firmy C.T.E. Cablaggi z Padwy, a chip w którym zapisano C Wave to D2Audio D2-74083-LR. Płytkę drukowaną wykonała firma Elegant Audio Solutions, amerykańska, mająca swoją siedzibę w Austin w stanie Texas, specjalista wykonujący różnego rodzaju projekty w systemie OEM dla firm audio.

SYSTEM • I teraz – wzmacniacz o którym mowa występuje w dwóch wersjach: dwukanałowej, to model 350, i czterokanałowej, wówczas to model 800. Martk Levinson jest bowiem fanem rozwiązań systemowych, a Maria jest, tak naprawdę, częścią systemu w skład którego, oprócz niej, wchodzą także kolumny i okablowanie. Wraz z urządzeniem dostajemy miedziane linki, z którymi powinien on pracować.

I tutaj zaczyna się robić jeszcze ciekawiej. Pamiętam dobrze, pamiętam to doskonale, ponieważ zainteresowało mnie to niepomiernie, jak w japońskim magazynie „Stereo Sound” zobaczyłem reklamy, a potem testy produktów z logiem Daniel Hertz. Były to potężne wzmacniacze mocy z przedwzmacniaczami o impedancji wejściowej 1 MΩ, a także wysokoskuteczne kolumny z tubowym głośnikiem wysokotonowy. Wycenione jak na szwajcarski high-end przystało, wyglądały doskonale.

W obecnej ofercie firmy kolumny są podobne i podobnie wycenione, natomiast wszystkie wzmacniacze zostały zastąpione przez Marię (BDW – to imię żony konstruktora). Nowy wzmacniacz Marka Levinsona jest na tym tle po prostu tani. Nieco ponad 13 000 euro za urządzenie mające współpracować z kolumnami kosztującymi od 13 200 euro za „budżetowy” model Amber Midnight, to niedużo. Nawet ponad 33 000 euro za model Maria 800 przeznaczony do współpracy z wymagającymi bi-ampingu kolumnami M1 za 223 000 euro, to równie mało. Jak się wydaje, wzmacniacz jest teraz centralnym elementem wizji Levinsona.

ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY • Wzmacniacz zintegrowany Daniel Hertz Maria 350 porównywany był do dzielonego wzmacniacza odniesienia, czyli przedwzmacniacza Ayon Audio Spheris III i tranzystorowego wzmacniacza mocy Soulution 710, a także do wzmacniacza zintegrowanego Ayre EX-8 2.0. Podczas testu stanął na swoich nóżkach na górnej, węglowej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition Mk II.

W czasie testu jako źródło wykorzystałem odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, ale główne odsłuchy wykonałem z odtwarzaczem plików Lumin T3 pracującym w roli transportu plików. A to dlatego, że po analogowej sekcji wejściowej sygnał jest i tak zamieniany na cyfrowy. Wzmacniacz zasilany były przez kabel Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, a kolumny Harbeth M40.1 podłączone były przez firmowy kabel Daniel Hertz, który dostajemy w zestawie.

» PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE ⸜ wybór

⸜ TAB SMITH, Jump Time, Delmark Records/Tidal, FLAC 16/44,1 (1991).
⸜ PAUL WELTZ, Ode an den Bass, Columbia | Sony Music Entertainment Germany, SP, FLAC 24/48 (2024).
⸜ KENNY BARRON, Beyond This Place, Artwork Records/Tidal, FLAC 24/96 (2024).
⸜ ELBOW, Audio Vertigo,Universal Audio Music Operations Ltd./Tidal, FLAC 24/96 (2024).
⸜ MILES DAVIS, Kind of Blue, Columbia | Sony Music Entertainment/Tidal, FLAC 24/192 (1959/?).
⸜ MILES DAVIS, The Complete Birth of the Cool, Capitol Jazz/EMI 4945502, CD (1957/1998).
⸜ CHARLES KRIGBAUM, The Art Of The Fugue By J.S. Bach, Red Rose Music RRM 5, „Mark Levinson Recordings Archives – Volume 5”, SACD (2001).
⸜ GIUSEPPE TARTINI, Diavolo. 6 Sonatas, wyk. Adrian Chandler, Le Serenissima, Signum Classic/Tidal, FLAC 24/96 (2024).
⸜ JOHN RUTTER, Visions) wyk. Daniel Hyde, King’s College Cambridge Choir, Collegium/Tidal, FLAC 16/44,1(2016). ⸜ HANS ZIMMER, Dune: Part Two, soundtrack, Motion Picture Artwork | Warner Bros. Ejtertainment and Legendary/Tidal, FLAC 24/48 (2024).

» Wykorzystane w teście utwory znajdą państwo w playliście serwisu TIDAL → TUTAJ

»«

POWIEM TO OD RAZU na początku, żeby ustawić ten test w odpowiednim kontekście: nie wiem, czy wzmacniacz Maria sprawia, że sygnał cyfrowy jest prozdrowotny, czy nie. Rozumiem ideę stojącą za badaniami, które legły u jego podstaw, przyjmuję też do wiadomości informacje o obiektywnych pomiarach, które sugerują taki związek. Ale potwierdzić tego za pomocą odsłuchów się nie da. Przynajmniej nie wprost.

Mogę bowiem potwierdzić coś, co byłoby pośrednim dowodem na to, że urządzenie proponowane przez Marka Levinsona rzeczywiście powoduje, że muzyka płynie swobodnie, że ma w sobie swego rodzaju miękkość, że słucha się jej z przyjemnością. Ale trzeba też dopowiedzieć, że właśnie tego szukam w audio od lat i że przez wielu jestem krytykowany za te wybory. I jeszcze, że często tak brzmią płyty SACD, szczególnie te, dla których sygnał DSD został zakodowany bezpośrednio z analogowych taśm „master” lub które były tak nagrane, bez przechodzenia na PCM. Tak też brzmi wiele dobrych, tych najlepszych, wzmacniaczy pracujących w klasie D. Tak, wreszcie, budowany jest dźwięk wielu topowych wzmacniaczy pracujących z lampą 300B.

Widzą państwo o co mi chodzi? – Choć to nie jest potwierdzenie tego, czy układ C Wave działa, czy nie, to wyraźnie słychać, że wzmacniacz Maria ma wyraźną sygnaturę dźwiękową, której opis można sprowadzić do krótkiego stwardzenia: pełny spokój. Nie chodzi przy tym o uspokajanie dynamiki, bo ta jest z testowanym wzmacniaczem nadzwyczajna, a o spokój wewnętrzny. W tego typu przypadkach używam najczęściej określenia „bezstresowy”, co miałoby uzasadnienie w badaniach przeprowadzonych pod kątem algorytmu zastosowanego w Marii do „uleczenia” sygnału cyfrowego. Bezstresowy oznacza bowiem tyle, co ‘pozostawiony sam na sam z muzyką’.

Że każdy sprzęt audio ta powinien robić? – No, niby tak, ale w realnym świecie tak nie jest. Znakomita większość produktów audio włącza nas w ciąg rekonstrukcyjny muzyki każąc nam, podawane pezez siebie, składać detale w jedną całość. Dlatego też jasne, otwarte brzmienie jest, moim zdaniem, tak męczące. Choć pozornie to właśnie tak brzmi muzyka grana na żywo, to jest blachy perkusji są jasne i dźwięczne, a werbel potrafi ogłuszyć. Zagrana mocno trąbka, czym nawiążę do samego Levinsona, zadęta w mocny sposób może oszołomić mocą i atakiem.

Ale nagrania nie są wydarzeniem na żywo. Dlatego też aby nam się tak wydawało trzeba sięgnąć po narzędzia, które to umożliwią. Podbijanie góry jest, moim zdaniem, przeciwskuteczne, ponieważ tylko uwydatnia ułomność techniki nagraniowej, każdej techniki, a także toru odsłuchowego, każdego toru. Moim zdaniem powinno to wyglądać tak, jak to słyszę w swoim systemie i tak, choć z modyfikacjami, jak to słyszę ze wzmacniaczem Maria.

Po pierwsze: to jest dźwięk który w krótkim odsłuchu nie robi wrażenia. Prawdę mówiąc nie wiadomo, co o nim myśleć. Jest w pewnym sensie „przezroczysty” dla muzyki, jak gdyby nie miał „charakteru własnego”. Posłuchajmy go jednak dłużej, a okaże się, że to coś głębszego, że ów brak charakteru to pozór wynikający z tego, że nie ma między nami i muzyką mechanicznego pośrednictwa – a tak się nam przynajmniej wydaje.

Słuchany zaraz na początku TAB SMITH z, wydanej w 1952 roku, płyty Jump Time, zabrzmiał nieprawdopodobnie wręcz miękko i płynie. Nie miałem wrażenia, że coś jest za jasno, za ciemno, za nisko, za wysoko. To było bezbłędnie gładkie i zwarte wewnętrznie granie. Choć od wydania tej płyty minęły siedemdziesiąt dwa lata w jakiś sposób „patyna” czasu została z niego zdjęta, bo wszystkie podzakresy miały swoje miejsce do odegrania. I nawet brak wyższej góry i basu nie miał znaczenia, dlatego że całość była tak wewnętrznie zintegrowana.

Mam na myśli coś takiego, co zdarza się nam w realnym świecie – kiedy rozmawiamy z kimś przez telefon, to nawet jeśli jego głos jest poważnie zniekształcony, wiemy z kim rozmawiamy i rozumiemy, co mówi. Tutaj miałem wrażenie, że wzmacniacz robi coś podobnego. Czyli podaje dźwięk w taki sposób, że przestajemy zwracać uwagę na szczegóły detale. Nie ma znaczenia góra, dół, przestrzeń itp., bo odbieramy wszystko organicznie, jako jedną całość. Jesteśmy w pewien sposób „ślepi” na kategorie typowe dla branży perfekcjonistycznego audio.

To samo słyszałem we wspaniałym utworze Ode an den Bass artysty posługującego się zbitką imienia i nazwiska PaulWeltz, a który mieszka w Black Forest w Niemczech (to tam, tak przy okazji, produkowane były automatyczne gramofony firmy Dual, a dzisiaj gramofony tego typu firmowane przez Pro-Jecta). Jego pierwszym utworem był Misfits z lutego 2021 roku, mówimy więc o naprawdę świeżym nazwisku. Ode an den Bass jest jego najnowszym utworem z, jak można się domyślić, basem w roli motywu przewodniego.

Z Marią rzecz wyglądała następująco: bas był niski, bardzo dynamiczny, ale i wewnętrznie miękki, to jest nie atakował mnie konturem. Słuchając tego utworu miałem ochotę podgłaśniać go bardziej i bardziej, ponieważ na każdym poziomie głośności dostawałem nieco więcej informacji, ale bez nieprzyjemnych wyostrzeń, buczeń czy krzykliwości. I tak trzeba tego utworu słuchać, słyszymy przecież: „Hundertdreißig Dezibel, keiner spricht…” (pol. „Sto trzydzieści decybeli, nikt nic nie mówi…”).

Podobnie było zresztą przy odsłuchu doskonałego utworu Lowers’ Leap angielskiego zespołu ELBOW, singla pochodzącego z albumu Audio Vertigo. Jego podstawą jest niskie brzmienie gitary basowej granej bardziej jak instrument prowadzący niż rytmiczny, a dochodzi do tego wokal Guy’a Garvey’a z dodaną ścieżką przekształconą tak, jakby śpiewał przez vocoder. I znowu – chciałem żeby to grało bardzo głośno. Bo było tak wciągające i wszechogarniające.

Ani razu nie złapałem się na tym, żeby analizować barwę, dynamikę czy przestrzeń. Słyszałem to wszystko, nie odleciałem, nie o to chodzi. Testowany wzmacniacz ma jednak wyjątkową umiejętność „uchylania” klasycznych sposobów oceny. Kiedy się skupiłem na samym dźwięku mogłem powiedzieć, że to raczej ciepły, miękki przekaz o szerokiej panoramie i doskonałej dynamice. Różnicowanie barwowe, które oferuje jest wybitne, ale kompletnie odmienne od tego, co proponuje, dla przykładu, wzmacniacz Aavik I-880 (test → TUTAJ). To jak dwa różne kontynenty, równie duże, równie atrakcyjne, ale jednak kompletnie do siebie nieprzystające.

Wzmacniacz Marka Levinsona buduje duży pierwszy plan, wyraźnie wydobywając wokale z tła, podobnie jak instrumenty po bokach szerokiej panoramy. ‘Wydobywa’ to może złe słowo, ale nie bardzo widzę, czy mógłbym je zamienić na inne. Chodzi mi o to, że nie są one wycinane żyletką, a raczej „wytłaczane”, jak w formie. Nie bardzo umiemy wskazać miejsce, gdzie się kończą i zaczyna pogłos czy inne instrumenty, ale doskonale to „czujemy”.

Ciekawe, ale kiedy nagranie jest czystsze, na przykład są to instrumenty akustyczne, wówczas selektywność źródeł dźwięku znacznie wzrasta. Kiedy więc usłyszałem saksofon Immanuela Wilkinsa w utworze We See, autorstwa Theleniousa Monka, zapowiadającym wydany 10 maja album Beyond This Place KENNY’ego BARRONA, usłyszałem go dokładnie przede mną, w pewnej odległości nadanej przez pogłos. Fortepian lidera został rozłożony po kanałach, z lewą ręką po lewej stronie, a prawą po prawej. Mimo że to utwór grany tylko w duecie miałem wrażenie, jakby grało tam kilka dodatkowych instrumentów, tak gęsty emocjonalnie to by przekaz.

Także i tutaj musiałem się skupić, żeby „zobaczyć” elementy o których mówię, ponieważ nie zostały one podane explicite. W porównaniu z nim mocno skompresowane, słuchane wcześniej, nagrania PaulaWeltza i Elbow, a szczególnie wokale, wydawały się znacznie bliżej mnie. Ta płyta została zagrana w równie zrelaksowany sposób, ale dalej w planie, bez naciskania na mnie. Co prowadzi mnie do kolejnej konkluzji: choć tak się nie wydaje, a przynajmniej nie z początku, wzmacniacz Daniel Hertz Maria jest wyjątkowo rozdzielczym, znakomicie różnicującym wydarzenia urządzeniem.

I znowu: myślę, że znacząca większość moich braci w audiofilskiej wierze prychnie z niedowierzaniem, bo to przecież przekaz bez wyraźnych cech własnych, to jest bez ich wyraźnego akcentowania. A ja mówię, że to jest właśnie jego cecha własna: podawanie muzyki jako czegoś podskórnego, jako coś, co przechodzi „ponad” mechaniką nagrania. To nie jest więc wzmacniacz „audiofilski”, a przynajmniej w tym sensie, że trudno będzie za jego pomocą zachwycać się tym, czy innym aspektem brzmienia. A to dlatego, że niczego nie akcentuje, a przynajmniej niczego, do czego się przyzwyczailiśmy.

Ale kiedy puściłem głośno, naprawdę głośno So What z płyty MILESA DAVISA Kind of Blue, dostępnej w serwisie Tidal w postaci plików FLAC 24/192, otrzymałem nieprawdopodobnie nasyconą scenę dźwiękową wykraczającą po bokach poza kolumny i, dzięki kontrabasowi, rozciągającą się daleko w tył. Widzicie państwo, Mark Levinson jest grającym na trąbce muzykiem, co często podkreśla. Jedną z najlepszych reedycji wczesnych płyt Davisa, krążek Birth of Cool, jaką mam zremasterował właśnie Levinson, korzystając z urządzeń marki Cello, czyli innego swojego przedsięwzięcia. Maria pokazała ten instrument fantastycznie, bo mocno, dokładnie, a bez wycinania go z tła.

SŁUCHAWKI • Rozmawiając ze mną Mark Levinson zwracał uwagę na kilka aspektów jego wzmacniacza, a jednym z częściej przez niego podnoszonych było równoważne, jak mówił, znaczenie wyjścia dla kolumn oraz wzmacniacza słuchawkowego. Jak pisałem, to dwa odrębne urządzenia. Zakładam, że w przyszłości powstaną mniejsze produkty, na przykład DAC/wzmacniacz słuchawkowy, stąd waga, jaką producent przywiązuje do tego ostatniego.

Znam setki wzmacniaczy zintegrowanych w których mamy wyjście słuchawkowe i w większości przypadków jest to po prostu udogodnienie dla tych, którzy chcą z tej możliwości skorzystać co jakiś czas, ale nie są fanami tego typu rozwiązań. Wyjątków, które by potwierdzały tę regułę jest naprawdę niewiele. Z tych, które przychodzą mi na myśl tu i teraz to, przede wszystkim, polski wzmacniacz lampowy Fezz Audio Silver Luna oraz japońskie wzmacniacze firmy Leben, modele CX-300 oraz CS-600X (testy, odpowiednio, → TUTAJ, → TUTAJ i → TUTAJ); ten ostatni służy mi właśnie jako wzmacniacz słuchawkowy.

Maria jest pierwszym wzmacniaczem półprzewodnikowym od dawna, o którym mógłbym powiedzieć to samo, a nawet dodać, że to jeden z lepszych wzmacniaczy słuchawkowych, jakie znam. Gładkość, płynność, spokój, jakim wzmacniacz emanuje z kolumnami znajdą miejsce i ze słuchawkami, Ale całość zabrzmi w znaczący sposób inaczej. Słuchawki pokażą szybką, żywiołową stronę urządzenia. Co pokazuje, że za ciepło jako takie odpowiada moduł wzmacniacza mocy, a czip Mighty Cat jest z kolei dostarczycielem gładkości i płynności, ale też i dynamiki.

Główną część odsłuchów w tej części przeprowadziłem słuchając muzyki klasycznej. Wielki Tydzień, kiedy słuchałem Marii, to akurat czas w którym przez wiele lat chodziłem niemal codziennie na koncerty z cyklu Misteria Paschalia. Tym razem postanowiliśmy, mój syn i ja, że z nich zrezygnujemy. Od dłuższego czasu koncerty w tym cyklu są bowiem słabsze niż kiedyś, a całość gorzej pomyślana. W tym roku u jego steru postawiono Vincenta Dumestre’a, może coś to zmieni, ale na wyniki jego pracy trzeba będzie poczekać rok, może nawet i dwa.

Stąd dużo muzyki klasycznej. Zarówno skrzypce ADRIANA CHANDLERA, grającego wraz zespołem Le Serenissima sonaty GIUSEPPE TARTINIEGO, jak i podane w naprawdę dobry sposób w Dolby Atmos Wizje (ang. Visions) JOHNA RUTTERA w wykonaniu Daniela Hyde’a i z chórem King’s College Cambridge, zabrzmiały oszałamiająco przestrzennie, ale i w nasycony sposób. To, co pisałem przy okazji odsłuchu przez kolumny, to jest umiejętność różnicowania planów tutaj zostało pokazane jeszcze lepiej, jeszcze mocniej.

To był dźwięk pełny, ale raczej energetyczny i „skoczny”, że tak powiem. Nie było w nim nic z przesady, to nie było wyprzedzanie taktów, ale całość parła do przodu mocnym nurtem. Nie ma tu dopalania pierwszego planu, a jednak kiedy PaulWeltz zaśpiewał pierwsze „Und der Bass…”, to został pokazany na wyciągnięcie ręki. Ale wiedziałem, że chodzi raczej o mocną kompresję, a nie o przybliżanie dźwięku przez wzmacniacz.

Bas jest z tym urządzeniem pełny i klarowny, choć nie schodzi tak nisko, jak – chociażby – ze wzmacniaczem słuchawkowym → dCS LINA. Ale wzmacniacz Maria doprawił utwór, o którym mowa, energią i pędem, czymś w rodzaju élan vital. Doskonale wyszło to również z utworem zespołu Elbow, w którym rozłożone skrajnie po kanałach efekty gitarowe i syntezatorowe zostały pokazane bardzo szeroko, ale i w otaczający mnie sposób.

Nawet w mocnych spiętrzeniach, czyli kiedy słyszymy „Shake, shake…”, nie dochodziło to przewalenia dźwięku w kierunku jazgotliwości, chociaż dźwięk był wówczas jaśniejszy. To nie jest wzmacniacz o równie nasyconym i głębokim brzmieniu, jak to, co dostaję z Lebenem, ale to nie różnica klasy, a różnica stylów. A przecież dochodzi to do tego doskonała rozdzielczość, we wzmacniaczach słuchawkowych wcale nie taka oczywista. Nawet mój Leben czegoś takiego nie potrafi… Bo, co by nie mówić – Maria 350 jest doskonałym „dakiem”/wzmacniaczem słuchawkowym.

Podsumowanie

JAK MÓWIĘ: NIE POTRAFIĘ POTWIERDZIĆ ANI ZAPRZECZYĆ deklaracjom producenta na temat wpływu techniki C Wave na mnie i na mój mózg. Zdaję sobie sprawę z tego, że to ważna część identyfikacji firmy Daniel Hertz i jej kluczowa technologia. Mogę jednak potwierdzić, że wzmacniacz, nie wnikając w to, co się pod jego „maską” kryje, jest niebywale, nieprawdopodobnie wręcz dobrym wehikułem dla muzyki. Słuchanie jej za jego pośrednictwem było dla mnie prawdziwą przyjemnością, wręcz cieszyłem się na kolejne sesje odsłuchowe.

Co, przy okazji, potwierdziło to, co intuicyjnie stosowałem w swoich testach i poszukiwaniach od lat: liczy się całość, a nie detale, to co pod spodem, a nie na wierzchu. Kiedy JORDAN RAKEI śpiewał w utworze Learning, kiedy za nim w głębi sceny odzywał się chór śpiewający tytułowe „Learning”, miałem wrażenie, że robią to tylko dla mnie, tu i teraz. Ale kiedy usłyszałem potęgę uderzeń w bębny w utworze Beginning Are Such Delicate Times, otwierającym soundtrack do drugiej części filmu Dune otwarła się przede mną potężna przestrzeń wspólna z tysiącami ludzi.

Jest i różnicowanie. Kiedy w Harkonnen Arena mamy ścianę dźwięku, kiedy w Southerm Messiah daleko w głębi sceny śpiewa chór, wszystko to było doskonale różnicowane i potężne. A o to przecież HANSOWI ZIMMEROWI chodziło. Jak mówił magazynowi „Sound On Sound”, przy pomocy klasycznych instrumentów chciał wykreować dźwięk, „jak nie z tego świata” (więcej w: Dune: Hans Zimmer & FriendsTUTAJ, dostęp: 27.03.2024). Wzmacniacz Maria doskonale oddał te zamiary.

Bo, takie mam wrażenie, urządzenie to, podobnie jak inne wysokiej klasy produkty audio, które mi się podobają, a nie tylko je cenię, nie akcentuje tego, czy tamtego, nie wskazuje na to, czy tamto. Podaje dźwięk jako całość, w dodatku w sposób, który pozwala nam jej słuchać bardzo długo bez zmęczenia. Doskonale przy tym różnicuje dźwięk i jest niebywale rozdzielczy. Gra bardzo niskim basem, tyle że to bas raczej ciepły i raczej miękki niż punktowy. Podobnie rzecz się ma z górą pasma. Znam te cechy z innych wysokiej klasy wzmacniaczy pracujący w klasie D, ale to, co słyszałem z Marią było jeszcze lepsze.

Jeśli więc szukacie państwo urządzenia służącego do pokazania zalet systemu audio, do analizy itd., wydajcie swoje oszczędności gdzie indziej, to też będą dobrze wydane pieniądze. Jeśli jednak szukacie urządzenia, które prześle muzykę bezpośrednio do waszego pokoju, a nie zbiór dźwięków, które musicie sobie dopiero w głowie poukładać, Daniel Hertz Maria 350 może się okazać waszym ostatnim wzmacniaczem w życiu. To nie jest urządzenie idealne, takich nie ma, ale to, co robi – robi pięknie.

Test powstał według wytycznych przyjętych przez Association of International Audiophile Publications, międzynarodowe stowarzyszenie prasy audio dbające o standardy etyczne i zawodowe w naszej branży; HIGH FIDELITY jest jego członkiem-założycielem. Więcej o stowarzyszeniu i tworzących go tytułach → TUTAJ.

www.AIAP-online.org

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2024

Interkonekt: przedwzmacniacz


˻ 1 ˺ Kolumny: HARBETH M40.1 • → TEST
˻ 2 ˺ Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
˻ 3 ˺ Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III • → TEST
˻ 4 ˺ Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 • → TEST
˻ 5 ˺ Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
˻ 6 ˺ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II więcej → TUTAJ
˻ 7 ˺ Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) • → TEST

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) • → TEST
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Odtwarzacz plików → przedwzmacniacz -SILTECH ROYAL SINGLE CROWN • test → TUTAJ
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 • → TEST
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) • → TEST

Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) • → TEST
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE • → TEST

Elementy antywibracyjne

⸜ Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
⸜ Stolik: FINITE ELEMENTE Master Reference Pagode Edition Mk II • więcej → TUTAJ
⸜ Platforma antywibracyjna (pod listwą zasilającą AC): Graphite Audio CLASSIC 100 ULTRA • więcej → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (przedwzmacniacz liniowy): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 70 UNI-FOOT • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (odtwarzacz SACD): Divine Acoustics GALILEO • test → TUTAJ
⸜ Nóżki antywibracyjne (podstawki pod kolumny): Pro Audio Bono PAB CERAMIC 60 SN • test → TUTAJ

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV • → TEST
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC • → TEST
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Destiny • test → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero • → TEST
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe • → TEST

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition


Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: Leben CS-600X • test → TUTAJ
Platforma antywibracyjna (pod wzmacniaczem): Kryna PALETTE BOARD PL-TB-Cu-TP • test → TUTAJ
Kabel zasilający (wzmacniacz): Acrolink 8N-PC8100 PERFORMANTE NERO EDIZIONE № 1/15 • więcej → TUTAJ

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 • → TEST
  • Audeze LCD-3 • → TEST
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 • → TEST
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) • → TEST
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|