Wzmacniacz mocy | stereo Rogue Audio
Producent: ROGUE AUDIO, Inc. |
Test
Tekst: WOJCIECH PACUŁA |
No 204 1 kwietnia 2021 |
A PUDEŁKACH, W KTÓRYCH PRZYCHODZĄ DO NAS wzmacniacze amerykańskiej firmy ROGUE AUDIO, pod logiem z czarnym krukiem czytamy” Vacuum Tube Amplifiers”. To bowiem kolejna amerykańska firma, która poświęciła swój czas i zapał na konstruowanie wzmacniaczy wykorzystujących tę, mającą ponad 100 lat, technikę. W przeciwieństwie do wielu innych producentów, którzy z szlachetnym przecież zrywie szlifowali jakość dźwięku bez oglądania się na koszty, jej celem jest udostępnienie możliwie szerokiej grupie melomanów i audiofilów: Wysokiej klasy wzmacniacze osiągają zazwyczaj stratosferyczne ceny. Rogue Audio zostało założone w przekonaniu, że świetne wzmacniacze można zaprojektować i wyprodukować po przystępnych cenach. Pierwszym produktem w jej ofercie był przedwzmacniacz Sixty-Six (Rogue 66) z zewnętrznym zasilaczem i lampami 12AU7 oraz 6DJ8/6922. Dzisiaj firma oferuje cztery różne przedwzmacniacze, aż siedem wzmacniaczy mocy (stereo i monobloki), trzy wzmacniacze zintegrowane, jak również przedwzmacniacz gramofonowy. We wszystkich tych produktach znajdziemy lampy, nawet w końcówkach mocy korzystających z modułów półprzewodnikowych pracujących w klasie D. Jednym z dwóch tego typu modeli, które Rogue Audio oferuje, obok Hydry, jest model DragoN (pisownia oryginalna – zaraz do tego wrócimy). ▌ DragoN W WYWIADZIE Z 2012 ROKU, który Mark O’Brian udzielił magazynowi internetowemu www.DAGOGO.com, mówił: Jestem szczególnie zadowolony z naszych nowych hybryd lampowych w klasie D, ponieważ, o ile wiem, jesteśmy pierwszą firmą, która wprowadziła ten typ wzmacniacza na rynek. Brzmią one znakomicie i mają pewne zalety w stosunku do tradycyjnych konstrukcji lampowych. Są kompaktowe, nie grzeją się i nie wymagają regularnego serwisowania lamp. Co najważniejsze, grają jak duże, potężne wzmacniacze lampowe, ale przy współczynniku tłumienia ponad 1000, dzięki czemu mają potężne uderzenie na basie. Szef Rogue Audio musiał wówczas sporo zaryzykować sięgając po technikę, nawet dzisiaj w high-endzie przyjmowaną z oporami, a wówczas będącą wciąż w powijakach. Wzmacniaczem o którym mówił był, wprowadzony do sprzedaży w styczniu roku, modele Hydra i Medusa. To w nich O’Brian wyznaczył strukturę, z którą spotkamy się również w najnowszym swoim wzmacniaczu, który właśnie testujemy. Podstawą tej konstrukcji są dwa moduły wzmacniaczy Hypex NCore NC500 (stąd literka ‘N’ w nazwie DragoN). NCore jest pierwszym wzmacniaczem pracującym w klasie D – wzmacniaczem analogowym, dodajmy – który jest szeroko chwalony. Łączy on stabilność modułów UcD z większą niezależnością od impedancji – a to jest rzecz, która nęka większość podobnych konstrukcji. Bardzo dokladnie przeliczono w nim algorytm podtrzymujący oscylacje, przez co zmniejszono jego zniekształcenia i zminimalizowane straty energii bez sygnału wejściowego. Zastosowano w nim również nową pętlę sprzężenia zwrotnego o głębokości 20 dB. DragoN, jak czytamy w materiałach firmowych, „unikatowy projekt” bazuje na topologii o firmowej nazwie tubeD, w którym zintegrowano sekcję wejściową bazującą na lampach oraz, już wspomnianych, modułach Hypex; proszę zwrócić uwagę na grę słowną: połączenie ‘tubed’, czyli „olampowany”, a mowa o przedwzmacniaczu, z literką ‘D’, mówiącą o klasie pracy końcówki mocy. Uzyskano dzięki temu wysoką moc – aż 300 W przy 8 Ω i 500 W przy 4 Ω. Na wejściu zastosowano podwójne triody ECC802S, po jednej na kanał. Mowa o nowoczesnym, sterowanym mikroprocesorowo układzie, z sekwencją startową, wydłużającą żywotność lamp i chroniącą kolumny głośnikowe, a także z zaawansowanym układem zabezpieczającym przed zwarciem, przeciążeniem i pojawieniem się na wyjściu napięcia stałego. jak państwo zobaczą w sekcji poświęconej budowie, okaże się, że i tak najwięcej miejsca zajmuje zasilacz liniowy z aż trzema (!) transformatorami zasilającymi. DragoN jest energooszczędnym, „zielonym” z ducha projektem, który nie wymaga ustawiania prądu podkładu lamp, czy też regularnego serwisowania urządzenia o prostej, utylitarnej obudowie. Jego przednia ścianka powtarza pomysły z początków istnienia firmy, to jest okrągłe wycięcie, pośrodku którego umieszczono wyłącznik standby oraz trzy diody świecące – pomarańczową, sygnalizującą tryb standby oraz rozgrzewania, niebieską – praca, oraz czerwoną, informującą o zadziałaniu zabezpieczenia. W 2018 roku firma O’Briana przeprowadziła się do nowej siedziby w Brodheadsville, gdzie zbudowała dla siebie, od podstaw, nową fabrykę. W niej właśnie został zbudowany testowany wzmacniacz. Na sam koniec kilka ciekawostek dotyczących właściciela Rogue Audio, które MICHAEL LAVORGNA – niegdyś redaktor naczelny portalu „AudioStream”, a dzisiaj naczelny TWITTERINGMACHINES.com – zamieścił w swoim artykule opisującym jej nową siedzibę: 1.Mark O’Brien był sparing partnerem znanego boksera Larry’ego Holmesa. Wywiad z Michaelem Lavorgna dla naszego magazynu znajdą państwo w lutowym wydaniu naszego magazynu z 2016 roku; więcej TUTAJ, w przygotowaniu jego druga, po pięciu latach, część. ▌ ODSŁUCH JAK SŁUCHALIŚMY Wzmacniacz mocy Rogue Audio DragoN stanął w miejscu, w którym zwykle stoi odtwarzacz SACD Ayon Audo CD-35 HF Edition, czyli na pneumatycznej platformie Acoustic Revive RAF-48H (HF № 198 | 16.10.2020; test TUTAJ) i stoliku Finite Elemente. Tym razem obok rezydował gramofon Muarah MT-1 EVO z ramieniem Mørch DP-6 MkII i wkładką Shelter Harmony, nie miałem więc innego wyjścia, jak wyłączyć tym razem płyty cyfrowe z równania. W zamian za to słuchałem płyt LP oraz plików – tych ostatnich z odtwarzacza Mytek Brooklyn Bridge. Amerykański wzmacniacz zasilany był kablem Harmonix X-DC350M2R IMPROVED-VERSION. Sygnał do kolumn HARBETH M40.1 przesyłany był kablem SILTECH TRIPLE CROWN, ale – ponownie – wykorzystałem również kabel głośnikowy WESTERN ELECTRIC WE16GA typu NOS. Płyty użyte w teście | wybór → Pliki TESTOWANY WZMACNIACZ MA JEDNĄ Z WAŻNIEJSZYCH CECH, definiujących coś, co można by nazwać „dobrym dźwiękiem”: energetyczność. Mówię o cesze wymykającej się często ocenie, przynajmniej w krótkim demo, choć – jak się później zazwyczaj okazuje – przesądzającej o naszym odbiorze danego produktu. A chodzi o zdolność do rozwibrowania powietrza w pokoju, w którym słuchamy muzyki, do przerzucenia mostu pomiędzy kolumnami i słuchaczem, coś na kształt mostu Bifröst łączącego Midgard (czyli nas) i Asgard (to jest świat muzyki). Właśnie dlatego wszystkie kolejne utwory,, których słuchałem za pośrednictwem Tidala, czy to była piękna płyta The Golden Renaissance: Josquin des Prez w wykonaniu STILE ANTICO, czy fantastyczny, koncertowy kawałek BILLIE EILISH zapowiadający jej nową płytę, czy wreszcie monofoniczne nagranie SEASICKA STEVE’A z krążka Blues In Mono, każdy z nich powodował żywsze bicie serca, w dodatku za każdym razem w innym tempie i w innej, że tak powiem, tonacji. |
| Nasze płyty ⸜ SEASICK STEVE Blues In Mono There's A Dead Skunk Records/Tidal Master
SEASICK STEVE, A WŁAŚCIWIE STEVEN GENE WOLD to amerykański muzyk bluesowy, gitarzysta i wokalista, autor tekstów i muzyki, który przez wiele lat pracował jako inżynier dźwięku – zarówno w USA (Hawaje), jak i w Europie. Komercyjny sukces przyszedł do niego późno, bo dopiero w 2006 roku, kiedy miał już 55 lat! W jego muzyce zwraca się uwagę na teksty dotyczące dorywczych prac w młodości oraz ne grę na mocno modyfikowanych przez siebie gitarach. Grał, między innymi, w zespole towarzyszącym Lightnin' Hopkinsowi. DRAGON JEST WZMACNIACZEM, który z jednej strony przypomina brzmienie urządzeń lampowych, ale z drugiej, słuchając go „w ciemno” trudno by było na to od razu wpaść. Nie wpisuje się więc łatwo w stereotyp produktów tej części audio. Można powiedzieć, że atak jego dźwięku jest lekko wyoblony, wygładzony – i będzie to prawda. Ale podobnie brzmiały, pracujące w klasie A, półprzewodnikowe wzmacniacze mocy WestminsterLab REI i Bladelius LOKE. Testowany wzmacniacz nie ma aż tak ciepłego brzmienia, jak one, bo jest bardziej otwarty, bardziej nastawiony na energię. Dlatego właśnie nie jest to ocielone brzmienie, ani tym bardziej zaokrąglone. Zaskakiwał mnie DragoN nie raz, a to przy niskich uderzeniach w kotły w utworze To Stanko z przepięknej płyty Uma Elmo JAKOBA BRO, zdumiewał znakomitym operowaniem basem we wspomnianym utworze Elish. A robił to wszystko z wyczuciem, nie było w tym przekazie eksponowania siły, prężenia muskułów. Urządzenie wspaniale wysterowało kolumny Harbetha, co nie zdarza się często, wiedziałem więc, że mam do dyspozycji dużą moc i wyjątkową wydajność prądową. Mimo, że nie była to „brutalna” moc, a moc podana z wyczuciem, z wewnętrzną pasją. Jeszcze lepiej te jego zalety wyszły przy odtwarzaniu płyt LP. Nie, żeby z plikami mu czegoś brakowało, ale dopiero z winylem usłyszałem większą rozdzielczość i lepszą selektywność. A to ważne, bo przy całym swoim wyrafinowaniu DragoN nie jest wzmacniaczem, który by eksponował selektywnie detale, który by wchodził głęboko w opis brył instrumentów. Kiedy BILLIE HOLIDAY w utworze otwierającym krążek Songs For Distingue Lovers śpiewa „Day in, day out”, to jest w tym wiarygodna, jej głos jest czysty i dźwięczny. Dobrze słychać szum taśmy „master”, choć wysokie tony nie są przez testowany wzmacniacz podkreślane. Po prostu to otwarty dźwięk, z dobrze nasyconym środkiem pasma i mocnym basem. Ten ostatni jest naprawdę niski i mocny, a przy tym energetyczny, jego rozdzielczość jest dobra, ale –podobnie zresztą, jak i wysokich tonów – nie jakaś nadzwyczajna. Wzmacniacze lampowe w tej cenie górę pasma pokazują zwykle nieco lepiej, a wzmacniacze tranzystorowe pracujące w klasie AB – bas. Ale nie są to duże zmiany, nie ma się czym za bardzo przejmować. Tym bardziej, że DragoN wszystko to robi naprawdę bardzo dobrze i nie ma właściwie słabszych stron, jak to bywa i w przypadku wzmacniaczy lampowych, i tranzystorowych. Słuchając fantastycznej reedycji płyty Groove Yard THE MONTGOMERY BROTHERS trudno było nie zadumać się nad tym, jak szybko technika stojąca za wzmacniaczami pracującymi w klasie D dojrzała i okrzepła. To było energetyczne, naturalne brzmienie z dźwięcznym i kolorowym brzmieniem gitar, z niskim i punktowym kontrabasem. Rzeczy, które kiedyś definiowały tę technikę są teraz na wysokim poziomie i wreszcie można korzystać z jej zalet, przede wszystkim wysokiej mocy uzyskiwanej z małej „objętości”. Fajne jest również to, że DragoN nie epatuje szczegółami, a jednak wszystko w jego przekazie jest klarowne i poukładane. Dosłownie kilka dni wcześniej przyszła do mnie płyta GEORGE’A MICHAELA Faith - pierwsze tłoczenie w bardzo dobrym stanie, w dodatku w wersji przeznaczonej do prezentacji. Wzmacniacz lekko oddalił pierwszy plan, podobnie jak przy innych płytach, ale nie na tyle, żeby wokalista był wycofany. Otrzymałem coś w rodzaju nieco większego dystansu przy zachowaniu zbliżonego wolumenu i nasycenia. ▌ PODUMOWANIE NIE NADA SIĘ DRAGON DO KOLUMN O JASNEJ PREZENTACJI. Jego wyższa średnica ma tendencję do ukazywania problemów nagrań, szczególnie kompresji, która przejawia się w utwardzeniu i „wypłaszczeniu” ataku. To rzecz, która wiąże to urządzenie z innymi wzmacniaczami w klasie D. Ale łącząc go ze zrównoważonymi tonalnie konstrukcjami kolumn otrzymamy niezwykle energetyczny, dynamiczny i wielobarwny dźwięk, w którym będą i ładne barwy, i niski bas, i gęstość. Głębia sceny będzie dobra, choć ładniej rozkłada się ona wszerz. Im dłużej słuchałem wzmacniacza Rouge Audio, tym bardziej doceniałem to, co robi i to, czego stara się nie robić. Nie udaje niczego, czym nie jest, a stara się pokazać zalety techniki, która zanim stoi. Naprawdę fajne, bardzo, bardzo uniwersalne urządzenie, które bez kompresji wysteruje niemalże dowolne kolumny. I to wszystko w godziwej cenie. Mamy więc do czynienia z nieczęstym przypadkiem, w którym założenia publikowane przez producenta w materiałach prasowych pokrywają się z rzeczywistością. Gratulacje! ▌ BUDOWA DRAGON JEST HYBRYDOWYM WZMACNIACZEM MOCY (rzadkość!), z lampowym wejściem i półprzewodnikowym wyjściem, zastępującym w ofercie Rogue Audio model Medusa. Front wzmacniacza jest grubą, aluminiową płytą, z okrągłym wycięciem ma przycisk standby i diody świecące, informujące użytkownika o statusie urządzenia. Główny wyłącznik znajduje się na tylnej ściance. Tam też umieszczono gniazda wejściowe – XLR i RCA – firmy Neutrik oraz solidne, pojedyncze gniazda zasilające firmy Cardas. Maja one blisko siebie umieszczone trzpienie, dlatego radziłbym skorzystać z wtyków bananowych. Układ elektroniczny został „przećwiczony” w poprzednich wcieleniach wzmacniaczy tego typu produkcji Rogue Audio. Cały układ elektroniczny, wraz z zasilaczem, ale bez końcówek mocy, znalazł się na dużej płytce drukowanej. Sygnał z wejść trafia do transformatorów wejściowych firmy Jansen (JT-11P-1HPC), a następnie do dwóch lamp – po jednej na kanał – podwójnych triod ECC802S, produkcji słowackiej firmy JJ Electronics. Są to niskoszumne, długowieczne odmiany lamp ECC82. Z końcówkami mocy sekcja przedwzmacniacza sprzęgnięta jest za pomocą polipropylenowych, metalizowanych kondensatorów francuskiej firmy Solen (PA-MKP-FC). Sprzęgnięcie wykonane jest w formie zbalansowanej, najwyraźniej więc końcówki mocy przyjmują tego typu sygnał. A są to moduły Hypex NCore NC500. Mają one niewielkie rozmiary i przykręcono je do wspólnej, aluminiowej płyty, a tę do spodu obudowy. W ten sposób zaoszczędzono na jednym z podstawowych składników ceny każdego wzmacniacza – radiatorze. Największe wrażenie robi jednak coś innego – zasilacz. Zbudowano go przy użyciu trzech transformatorów toroidalnych, z których jeden obsługuje układy logiczne, drugi lampy, a trzeci, naprawdę potężny, końcówki mocy. Naliczyłem nie mniej niż kilkanaście osobnych zasilaczy, z którymi współpracuje siedem dużych kondensatorów elektrolitycznych, tłumiących tętnienia sieci (m.in. Nichicon) oraz wiele scalonych stabilizatorów napięcia. Przypomina to, nie przesadzam, zasilacz z „doczepionymi” układami, coś jak silnik z doczepioną obudową w samochodach biorących udział w wyścigach NASCAR. ■ Dane techniczne (wg producenta)
Nominalna moc wyjściowa: |
System referencyjny 2021 |
|
|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST| |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST| |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST| |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710 |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST| |
|
Okablowanie Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST| Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ| |
|
Zasilanie Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST| Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST| Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST| Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST| Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST| Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST| Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST| |
|
Elementy antywibracyjne Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS| Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST| Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ| Nóżki pod testowanymi urządzeniami: |
|
Analog Przedwzmacniacz gramofonowy: Wkładki gramofonowe:
Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition Mata:
|
|
Słuchawki Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|Słuchawki:
|
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity