Uma Elmoto piąty album w roli lidera w nagraniu ECM, duńskiego gitarzysty JAKOBA BRO, przedstawiający nowe trio z norweskim trębaczem ARVE HENRIKSENEM i hiszpańskim perkusistą JORGE ROSSYM.
Płyta została wydana przez monachijską wytwórnię ECM Records 12 lutego 2021 roku, a album dostępny jest na płycie Compact Disc oraz w formie plików MQA w serwisie streamingowym Tidal Master – recenzujemy tę drugą wersję.
Jak czytamy w materiałach prasowych, to że muzycy ci występują razem po raz pierwszy jest „zadziwiające”, ponieważ „tworzą tak doskonale spójny zespół”. Jest jednak tak, że ci trzej muzycy po raz pierwszy znaleźli się razem podczas sesji – płytę nagrano w studiu Swiss Radio w Lugano, a producentem był założyciel ECM Manfred Eicher. Uma Elmo potwierdza obserwację „London Jazz News” dotyczącą twórczości Bro, że „nie ma z tą muzyką pośpiechu, a jest w niej wielka głębia”.
JAKOB BRO foto. mat. prasowe
Jednym z najważniejszych elementów albumu jest według wydawcy otwierający go Reconstructing a Dream, pełen „mrocznej lirycznej zadumy”. Z kolei przemawiający do polskiego odbiorcy To Stanko jest wyciszonym hołdem dla nieżyjącego już, wielkiego polskiego trębacza Tomasza Stańko, który wystąpił z gitarzystą w swoim kwintecie wydanym na album ECM Dark Eyes.
Innym hołdem złożonym zmarłemu starszemu jest Muzyka dla czarnych gołębi, której sugestywny tytuł nadał saksofonista Lee Konitz. Jak czytamy, słuchacze rozpoznają szeptane, poetyckie brzmienie Henriksena z jego albumu ECM z 2008 roku pt Cartography, a także nawiązania do jego wydawnictw dla tej wytwórni z Trio Mediaeval i Tigran Hamasyan. Rossy jest dobrze znany fanom jazzu po obu stronach Atlantyku, zwłaszcza z ponad dziesięcioletniej kadencji w pierwszym trio Brada Mehldau. Jeśli chodzi o lidera, „DownBeat” trafnie zauważył w recenzji swojego poprzedniego albumu ECM, Bay of Rainbows, że „gitara Bro jest świetlista… jego muzyka jest zarówno hipnotyczna, jak i dramatyczna”.
▬
PERSONEL
JAKOB BRO – gitara
ARVE HENRIKSEN – trąbka
JORGE ROSSY – perkusja
▌NAGRANIE
Materiał na Lonely Shadows został zarejestrowany w studioAUDITORIO STELIO MOLO w szwajcarskim Lugano – tym samym, w którym nagrywał również MACIEJ OBARA.
AUDITORIO STELIO MOLO foto. mat. prasowe
To sala koncertowa, część RSI, czyli Auditorio Radiotelevisione Svizzera (Szwajcarskiego Radia i Telewizji). Studio radiowe w Lugano jest jednym z miejsc, w których producent albumu, Manfred Eicher, zjawia się dość często. Przypomnijmy, że właśnie tam swoją płytę Lonely Shadows nagrał DOMINIK WANIA (recenzja TUTAJ).
To sporej wielkości pomieszczenie, wyłożone w całości drewnem, z miękkimi siedzeniami ustawionymi w podkowę na dwóch poziomach, gości najczęściej zespoły muzyki klasycznej. Nagrywane są tam płyty dla takich wytwórni, jak EMI, Arts, Virgin, Erato, Deutsche Grammophone i grali tam najwięksi współcześnie muzycy (więcej TUTAJ; dostęp: 29.09.2020).
Płyta została zarejestrowana w trzy dni w domenie cyfrowej PCM w systemie Pro Tools HD, czyli komputerowej stacji roboczej (DAW = Digital Audio Workstation). Dźwięk zapisano wielośladowo, w rozdzielczości 24 bitów, z rozdzielczością 96 kHz. Realizacją dźwięku zajął się STEFANO AMERIO.
▬
PROGRAM
Reconstructing A Dream (Jakob Bro) 09:17
To Stanko (Jakob Bro) 04:33
Beautiful Day (Jakob Bro) 05:03
Morning Song (Jakob Bro) 06:55
Housework (Jakob Bro) 11:05
Music For Black Pigeons (Jakob Bro) 07:54
Sound Flower (Jakob Bro) 05:55
Slaraffenland (Jakob Bro) 03:52
Morning Song (var.) (Jakob Bro) 07:07
▌SŁUCHAMY
RECONSTRUCTING A DREAMPłytę rozpoczyna kontemplacyjny niemal przebieg po strunach gitary, wraz z trąbką, do których za chwilę dołącza perkusja. Gitara ma niesamowicie głębokie brzmienie, a trąbka grana jest delikatnie, niemal jak „szept”, słychać więc sporo ustnika. Blachy perkusji są tu nieco schowane, co już się więcej na tej płycie nie powtórzy – ale to świadomy zabieg artystyczny, a nie wada, czy błąd.
TO STANKO To jeden z piękniejszych utworów, jakie ostatnio słyszałem. Ponownie otwiera go perkusja, po czym wchodzi gitara, która od razu ustala nastrój tej płyty. W dali, za nią po werblach i kotłach Rossy przeciąga miotełkami, uderzając czasem dużą pałką, ale delikatnie, niespiesznie. Niesamowite wrażenie robi trąbka, wokół której jest niewiarygodnie dużo powietrza, a która ma jednak świetne skupienie i klarowność.
Gitara z mikrofonem przy piecu gitarowym jest nieco wycofana i ma mniejszą objętość niż, dla przykładu, gitara Scofielda, z niedawno przez nas recenzowanego albumu SWALLOW TALES (recenzja TUTAJ). Zejście basu przy stopie perkusji jest zadziwiająco niskie i szybkie. To trudny do oddania element, a tutaj słychać go tak, jakby realizatorzy z tą umiejętnością się urodzili. Dodajmy, że utwór rozwija się dynamicznie i od cichego, niemal szeptu, pod koniec przechodzi w mocne, choć melancholijne forte.
Pliki odtwarzane były przez odtwarzacz Mytek Brooklyn Bridge
BEAUTIFUL DAYChoć początek to przetworzona, grana zupełnie inaczej niż w poprzednich utworach gitara, przypominająca analogowe syntezatory z lat 50., to utwór ponownie „ustawiany” jest dynamicznie przez perkusistę. Gra on tutaj bardzo szeroko, na wielu elementach, a gitara brzmi trochę, jak instrument preparowany, a nie jak „czysta” gitara. Trąbka jest nieco dalej niż w poprzednim utworze, chociaż i tu jest wokół niej mnóstwo powietrza.
MORNING SONGMorning Song to pierwszy utwór tej płyty, który jest jednoznacznie otwierany przez gitarę. Choć i tutaj wchodzi zaraz perkusja z mocnymi, wysoko ustawionymi blachami, to jednak właśnie instrument lidera nadaje całości ton. Blachy są niesamowicie czyste i namacalne, choć na całość nałożono długi, gęsty pogłos. To utwór o niemal „kosmicznym” klimacie, nadawanym przez brzmienie gitary, w którym słychać, jak gdyby została ona nagrana dwa razy – raz klasycznie i drugi z przetworzonym dźwiękiem.
HOUSEWORK W Housework mamy wreszcie niski instrument, grany przez Henriksena, a który brzmi, jak saksofon barytonowy. Opis płyty o tym nie mówi, ale tak to słychać. Poczekajcie państwo chwilkę i zobaczcie, jak w 0:30 uderza kocioł – genialnie! Szybko, dynamicznie, niemal, jak na żywo – powtarza się to zresztą co jakiś czas.
MUSIC FOR BLACK PIGEONSI znowu popis realizatorów – blachy perkusji w najlepszym wydaniu. Otwiera go uderzenie w bębny, do których dochodzą zaraz hi-hat i czynel – niemal ekstatyczne przeżycie dla każdego, kto ma wysokiej klasy system audio. ECM jest znane z takich propozycji, ale tutaj słychać to w sposób po prostu wyjątkowy. Instrumenty są zarówno dość daleko od nas, jak i na wyciągnięcie ręki – sztuka, której można tylko pozazdrościć.
Uderzenia blach są dźwięczne i masywne, to nie są cyknięcia, a jędrne, mocne, gęste dźwięki. Trąbka jest w tym utworze ustawiona nieco dalej niż gitara, mimo że to właśnie trąbka prowadzi linię melodyczną, a gitara stawia akordy. Pomaga im w tym kontemplacyjny charakter utworu, nie ma tu zamieszania, każdy z elementów perkusji gra osobno, można więc ja podczas miksu ładnie pokazać, ale jednak…
Gitara jest tłem, ale co jakiś czas jej ciepłe brzmienie wybija się ponad graną z wyczuciem trąbkę. A ta ma niesamowitą dynamikę i głębię. Nie nagrano jej w ostry i jasny sposób, nie jest to więc trąbka, której byśmy słuchali z kilku metrów, a raczej instrument słyszany w dobrej sali koncertowej, niech to będzie katowicki NOSPR, z kilkunastu metrów.
SOUND FLOWER To trąbka jest tu najważniejsza, a gitara i perkusja stanowią dla niej tło – ważne, ale jednak tło. Gitara brzmi tu nieco inaczej niż wcześniej, bo lider trio postawił na dłuższe wybrzmienia niż na gęste granie. Perkusja dynamiczna, ale uważna, nieco wycofana. Dopiero po 2:30 brzmi mocniej, bo i cały utwór zaczyna „rosnąć” w dynamice, głośności i wolumenie. Dźwięk jest wówczas naprawdę duży.
SLARAFFENLANDUtwór rozpoczyna gitara, na długim pogłosie ale dość wyraźna, ustawiona dość blisko nas. Trąbka tym razem delikatni przygrywa gdzieś z tyłu i tylko perkusja, ponownie, uderza co jakiś czas talerzami, bębnami, rzadziej gęstszym wejściem. To utwór, który się rozwija, staje się głośniejszy i gęstszy, ale tempo jest przez cały czas niemal identyczne. I ponownie słychać dźwięki, jak z przetworzonej gitary.
MORNING SONGPłytę kończy utwór, w którym gitara jest ciepła, duża i gęsta. Choć w 0:30 wchodzi perkusja, to jest ona wyciszona, delikatna – podobnie zresztą, jak trąbka. To prawdziwie delikatny poranek.
▌PODSUMOWANIE
To jedna z lepiej nagranych płyt wytwórni ECM, jakie znam. Pomaga jej w tym kontemplacyjny charakter utworów, które idealnie komponują się z estetyką wytwórni ECM, polegającą na długich pogłosach, ale i tak wyróżnia się na tle innych realizacji. To również przepiękna muzyka, co razem – muzyka i nagranie – tworzą coś, co zdarza się niebywale rzadko, prawdziwe piękno. ■
Krakowskie Towarzystwo Soniczne to nieformalna grupa melomanów, audiofilów, przyjaciół, spotkająca się po to, aby nauczyć się czegoś nowego o produktach audio, płytach, muzyce itp.