pl | en

Wzmacniacz mocy | monobloki

Thöress
EHT Mono

Producent: THÖRESS
Cena (w czasie testu): 57 990 zł/para

Kontakt: Reinhard Thöress
Martinstrasse 17
52062 Aachen | GERMANY


www.thoeress.com

MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma: AUDIO ATELIER


Test

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Piksel Studio/Bartosz Łuczak | Wojciech Pacuła

No 198

16 października 2020

hybryda
1. coś złożonego z różnych, często niepasujących do siebie części;
2. w biologii: krzyżówka odmian, ras lub gatunków roślin; mieszaniec, hybryd;
3. fantastyczne zwierzę będące połączeniem istniejących zwierząt, np. gryf; […]
Słownik Języka Polskiego PWN, dostęp: 6.10.2020

eśli byłaby w audio nagroda, którą przyznawano by produktom za ich dizajn, marka Thöress miałaby szansę otrzymać od razu dwie – za najładniejsze obudowy i jednocześnie za najbrzydsze. Wyglądają bowiem jakby zostały przez szczelinę w czasie wyciągnięte wprost z lat 50. XX wieku, najpewniej z jednego z laboratoriów. Ponieważ należę do tej pierwszej grupy odbiorców, którzy lubią rozwiązania retro, byle z sensem, produkty Thöressa wyzwalają we mnie wyłącznie dobre myśli.

Reinhard Thöress, założyciel, właściciel i konstruktor w jednej osobie, wychodzi z założenia, że były to złote lata w audio, kiedy nie liczył się w firmie księgowy, a inżynier. To dlatego proponowane przez niego urządzenia mają tak solidną budowę i tak ciekawe rozwiązania. Nie ucieka przy tym pan Thöress od nowoczesności – obudowy wykonuje z niemagnetycznego materiału, jakim jest aluminium, a nie ze stali lub żeliwa, jak dawniej, ponieważ udowodniono, że aluminium ma mniejszy wpływ na układy audio. Sięga również po techniki spopularyzowane dopiero w latach 70. i 80. XX wieku – w przypadku testowanego wzmacniacza po tranzystory polowe typu MOS-FET.

I właśnie o nie zapytałem pana Reinharda Thöressa.

| Kilka prostych słów…

REINHARD THÖRESS
Właściciel, konstruktor

WOJCIECH PACUŁA Widzę, że w każdym kanale pracują dwa tranzystory MOS-FET – czy pracują one równolegle?
REINHARD THÖRESS Tranzystory MOSFET w tym układzie nie są połączone równolegle, a pracują jeden za drugim. Tranzystor na wejściu to bufor mocy kontrolowany przez wyjście lampowe. Wyjściowy MOSFET służy jako źródło prądowe, które przepuszcza prąd z wyjścia poprzedniego tranzystora (około 3 amperów). Oba tranzystory FET to IRFP260N, zwykłe i łatwo dostępne tranzystory polowe z kanałem typu N.

WP Czyli drugi stopień lampy i tranzystor pracują w układzie transkonduktancyjnym ze wzmocnieniem równym 1?
RT Tak, dokładnie tak.

WP Czy możemy więc założyć, że to wzmacniacz lampowy (pierwszy stopień) z buforem i źródłem prądowym (wyjście)?
RT Tak właśnie jest. Ponieważ jednak MOSFET pracuje na wyjściu źródła N-kanałowego, to rozwiązanie nazywa się SINK, a nie SOURCE, o ile dobrze pamiętam :)

WP Jakie jest pochodzenie tego układu?
RT Przepis jest tak prosty, że aż oczywisty… Weź tranzystor typu MOSFET. Użyj go jako wtórnika napięciowego w trybie single-ended w klasie A. Jako element PULL (komplementarny MOSFET z kanałem P, jak w przypadku układu przeciwsobnego) nie może on przepuszczać prądu jałowego, to musi być ŹRÓDŁO PRĄDOWE. Zaangażuj więc w to drugi tranzystor MOSFET, aby wykonać tę pracę. I masz to – idealny bufor mocy.

Wysteruj bramkę tego bufora stopniem lampowym wykorzystując do tego wysoce liniową triodę (taką jak 6J5GT) przy maksymalnym dopuszczalnym prądzie jałowym z aktywnym obciążeniem anodowym. Umieść kolejny bufor o wzmocnieniu równym jeden („unity gain”) na drugiej lampie (wtórnik katodowy) między triodą 6J5GT a buforem mocy do napędzania bramki MOSFET z najniższą możliwą rezystancją wyjściową. W tym celu wybierz wysoce liniową lampę o wysokim współczynniku wzmocnienia i wysokim nachyleniu („mutual conductance”), taką jak 12HG7, w układzie wtórnika katodowego, tym razem przy aktywnym obciążeniu katodą i przy wysokim prądzie podkładu.

Dostaniesz w ten sposób doskonały stopień wzmacniający, po którym masz doskonały bufor wtórnika katodowego, napędzający doskonały bufor mocy. To wszystko. Po prostu „postanowiłem” zastosować ten obwód. Nie musiałem niczego wybierać, nie było niczego do wymyślenia czy stworzenia. Jedyną zasługą, którą mogę sobie przypisać jest to, że zrealizowałem ten obwód naprawdę przyzwoicie.

WP I na koniec – dlaczego montaż punkt-punkt, a nie PCB?
RT Płytki PCB są idealne, jeśli mamy dużo wielonóżkowych układów scalonych. Moim zdaniem płytki nie nadają się jednak, choć mówię to z bólem serca, do lamp. A już szczególnie w moich układach. Elementy wzmacniające są w nich duże, nagrzewają się i wymagają odpowiedniej wentylacji. Także napięcia i prądy są w nich wysokie itd. RT

| EHT Mono

HYBRYDA EHT Mono to najnowszy dodatek to portfolio tej firmy, który po raz pierwszy został pokazany na wystawie High End 2019 w Monachium. EHT to monofoniczny wzmacniacz mocy o budowie hybrydowej. Oferuje on umiarkowaną moc wyjściową: 30, 40 i 50 W przy obciążeniu – odpowiednio – 8, 6 i 4 Ω. Pan Thöress lubi akronimy – EHT znaczy „EINTAKT. HYBRID. TRIODE” (z niem.: single-ended hybrid triode). W przeciwieństwie do swoich wcześniejszych urządzeń lampowych, jak testowane przez nas monobloki 854 Mono, to wzmacniacz hybrydowy.

Wyrażenie ‘hybrydowy’, spopularyzowane zostało w ostatnich latach przez przemysł samochodowy, gdzie oznacza samochód w którym mamy dwa rodzaje napędu – elektryczny i spalinowy. Bo ‘hybryda’ to „osobnik powstały w wyniku krzyżowania na drodze płciowej 2 różnych genetycznych form rodzicielskich, np. odmian, ras” (Słownik Języka Polskiego PWN). W audio ‘hybrydowy’ odnosi się najczęściej do wzmacniacza, w którym stopień wejściowy (napięciowy) wykonany jest z wykorzystaniem innej techniki niż wyjściowy (prądowy).

Niemal zawsze chodzi o to, że na wejściu mamy lampy, a na wyjściu tranzystory. Wyjątkiem są wzmacniacze KR Audio, w których jest na odwrót. Wśród zalet tego rozwiązania wymienia się liniowość lamp, które najlepiej sprawdzają się w stopniu napięciowym oraz wydajność prądową tranzystorów. W skrócie –wzmacniacz hybrydowy ma mieć „magię” lamp i umiejętność wysterowania szerszej gamy kolumn niż wzmacniacze lampowe.

„Hybryda” w wydaniu Thöressa jest jednak czymś zupełnie innym. Po pierwsze, to urządzenie, w którym całe wzmocnienie powierzono lampie wejściowej, a dwa pozostałe stopnie pracują ze wzmocnieniem równym ‘1’. Co więcej, tranzystory wyjściowe, po dwa na kanał, pracują w trybie single-ended. Pan Thöress przygotował specjalny artykuł, w którym argumentuje, dlaczego układy zbalansowane (push-pull) są złym pomysłem (THÖRESS - Behind the Curtain). Bo EHT Mono to, tak w ogóle, bardzo ciekawa konstrukcja z rzadko spotykanymi rozwiązaniami.

KONSTRUKCJA Wspomniałem o niskiej – jak na urządzenie z tranzystorami – mocy wyjściowej. EHT Mono jest czymś innym, czymś więcej niż „zwykłym” wzmacniaczem hybrydowym – to wzmacniacz lampowy z tranzystorowym „dopalaczem”. Ścieżka sygnału jest w nim bardzo krótka, ponieważ składa się z dwóch pojedynczych triod i dwóch, pracujących równolegle tranzystorów na wyjściu. Całe wzmocnienie napięciowe powierzono lampie 6J5GT. To lampa oktalowa, połówka popularnej podwójnej triody 6SN7, opracowana pierwotnie do układów detektorów, wzmacniaczy oraz oscylatorów – to ona odpowiedzialna jest za „dźwięk” urządzenia.

Po niej mamy jeszcze trzy stopnie, z czego dwa to stopnie pracujące ze wzmocnieniem ‘1’, czyli ‘unity-gain’. Pierwszy zbudowany jest za pomocą rzadko w audio widywanej lampy 12HG7, lampy o stosunkowo nowej konstrukcji, bo zaprezentowanej w 1964 roku. To pentoda średniej mocy, tutaj pracująca w trybie triodowym. Sygnał trafia z niej do kolejnego bufora, tym razem tranzystorowego (kolejny MOSFET), a na końcu mamy źródło prądowe, też na tranzystorze MOSFET.

Tranzystory w tym układzie nie wzmacniają sygnału (tryb unity-gain), a jedynie dostarczają prąd. To rzadko stosowana, ale wyjątkowo obiecująca dźwiękowo technika. Mieliśmy z nią do czynienia we wzmacniaczach kanadyjskiej firmy Tenor Audio 175S (tor lampowy) i wzmacniaczach włoskiej firmy Audia Flight (tor tranzystorowy).

Lampy pracują w komfortowych warunkach, zapewnianych przez układ składający się z tranzystorów i diod LED, które stabilizują napięcie, a także pracują jako aktywne źródła prądowe. Jak zwykle w przypadku produktów lampowych, brzmienie możemy korygować doborem lamp. Dźwięk tej konkretnej pary monobloków jest więc w jakiejś mierze warunkowany tym, że obydwie lampy, zarówno wejściowa 12HG7, jak i buforująca 6J5GT to lampy NOS Radiotron RCA. Dodajmy, że dokładnie te same lampy zostały użyte w przedwzmacniaczu liniowym Dual Function Preamplifier (DFP) tego producenta.

Ważnym elementem budowy testowanych monobloków jest zasilacz. Jego podstawą jest tutaj, nawijany samodzielnie przez Reinharda Thöressa, duży transformator typu „podwójne C”. To kolejny niecodzienny wybór, bo w konstrukcjach audio dominują transformatory toroidalne i klasyczne, czyli z kształtkami EI, a czasem R-core. „Podwójne C” jest trudniejszym wyborem, a znajdziemy go w urządzeniach francuskiej firmy YBA (na przykład Passion PRE 550 & Passion AMP 650).

Nietypowo dlatego typu produktów, montaż przeprowadzono metodą punkt-punkt, przy pomocy szyn, charakterystyczną dla urządzeń lampowych. Jest ona czasochłonna, bo wykonywana ręcznie, a więc kosztowna, ale daje lepsze wyniki niż montaż na płytce drukowanej. Cały układ w EHT Mono, zamontowano nie na podstawie, jak zazwyczaj, a „podwieszono” na metalowych wysięgnikach, przykręconych do radiatorów. W jakiejś mierze chroni to lampy przed drganiami. Podwieszone są również duże, wysokiej klasy kondensatory tłumiące tętnienia sieci, przykręcone plastikowymi śrubami od spodu do bakelitowej płytki. Osobno, na metalowym stelażu i za pośrednictwem gumowych podkładek, przykręcono transformator zasilający.

WYGLĄD Wzmacniacze EHT Mono wyglądają klasycznie dla tego producenta. Ich obudowy złożono z aluminiowych blach o obłych krawędziach i polakierowano na ładny, ciemnozielony kolor; podobnego koloru używa japońska firma SHINDO LABORATORY. Wraz z szarym frontem i charakterystycznymi nadrukami, mamy wrażenie, że mamy w rękach produkt prosto z lat 50. XX wieku.

Urządzenia są dość duże, bo mierzą 434 x 184 x 434 mm (szer. x wys. x gł.) i ważą 14 kg każdy. To niewiele, ale w tym przypadku chodzi o stosunkowo niewysoką moc, a co za tym idzie mniejsze radiatory i zasilacz niż w dużych piecach. Z przodu mamy tylko pomarańczową (właściwie wpadającą w czerwień) kontrolkę, wskazującą włączone zasilanie i nawiercono tam otwory ułożone w kształt litery ‘T’. Także i górna oraz dolna ścianka są pocięte otworami. Chodzi o to, aby jak najlepiej chłodzić wnętrze – duże radiatory dla tranzystorów umieszczono w środku, także i lampy są zagłębione w obudowie. Wyglądają przez górną ściankę, aby użytkownik wiedział, że to urządzenie przede wszystkim lampowe.

Tył urządzenia jest bardzo prosty. Znajdziemy tam niezbalansowane wejście RCA, parę gniazd głośnikowych oraz gniazdo zasilające IEC z mechanicznym wyłącznikiem – to jedyny wyłącznik w tym urządzeniu. Wolałbym, żeby był gdzieś z przodu. Złocone gniazdo RCA ma zielony kolor (jak w urządzeniach Haiku-Audio), a gniazda głośnikowe są niezłocone – to tak naprawdę gniazda stosowane w urządzeniach pomiarowych.

Mamy z tyłu jeszcze coś: czteropozycyjny przełącznik obrotowy. Możemy za jego pomocą w czterech krokach ustalić wzmocnienie urządzenia: 2, 10, 18 i 26 dB. Pomoże to dopasować system do posiadanych kolumn.

Dodajmy jeszcze, że we wzmacniaczu nie zastosowano sprzężenia zwrotnego, a z toru wyeliminowano wszystkie podzespoły spotykane w układach zabezpieczających; pomimo to urządzenie jest w pełni chronione przed zwarciem.

To świetnie wykonane wzmacniacze o unikatowym układzie – zarówno purystycznym, jak i wyrafinowanym. Minimalizm w najlepszym wydaniu.

| ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY Monobloki Thöress EHT Mono stanęły na górnej półce stolika FInite Elemente Master Reference Pagode Edition, obok siebie. Zasilane były dwoma identycznymi kablami Acoustic Revive Absolute Power o długości 2 m każdy, bezpośrednio z gniazdek ściennych, z osobnym obwodem zasilającym. Odtwarzacz SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, który stał normalnie na jednej z tych półek postawiłem na tymczasowym standzie złożonym z podstawy kolumnowej Sonus faber i pneumatycznej platformy Acoustic Revive RAF-48H.

Sygnał do kolumn Harbeth M40.1 przesyłany był kablem Siltech Triple Crown, ale znakomite rezultaty osiągnąłem z kablem NOS Western Electric WE16GA.

PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE | wybór

⸤ BOGDAN HOŁOWNIA, Chwile…, Sony Music Polska 5052882, „Pre-Mastering Version”, Master CD-R (2000)
⸤ CANNONBALL ADDERLEY, Somethin’ Else, Blue Note/Esoteric ESSB-90125, SACD/CD (1958/2015) w: 6 Great Jazz, „MasterSound Works”, Blue Note/Esoteric ESSB-90122/7, 6 x SACD/CD
⸤ HILDEGARDA VON BINGEN, Canticles of Extasy, Deutsche Harmonia Mundi 77320 2, CD (1994).
⸤ J.S. BACH, Sonatas & Partitas vol. 1 BWV 1004-1006, wyk. Isabelle Faust, Harmonia Mundi HMC 902059, CD (2010)
⸤ JEAN-MICHEL JARRE, Magnetic Fields, Dreyfus Disques/Epic EPC 488138 2, CD (1981/1997)
⸤ NEW ORDER,Power, Corruption & Lies, Factory FACT 75/Rhino Records, Promo CD-R (1983/2008)
⸤ SŁAWEK JASKUŁKE, Park.Live, Sea ‎54.439954/Core Port RPOZ-10053, CD (2020)

„ZNAM TEGO TYPU DŹWIĘK”, pomyślałem sobie, słuchając już pierwszej płyty. Tak się złożyło, że był to album Sławka Jaskułke pt. Live.Park, wydany w Japonii przez wytwórnię Core Port. Płyta została zarejestrowana 25 lipca 2019 roku w czasie koncertu, który miał miejsce na dziedzińcu Muzeum Sopotu. W nagraniu mamy wszystko – fortepian, mewy, bawiące się dziecko i słuchaczy; to swego rodzaju „instalacja dźwiękowa” w której udział biorą różne postaci, a każda ma do odegrania swoją rolę.

| Nasze płyty

⸤ SŁAWEK JASKUŁKE Park.Live

Core Port RPOZ-10053 | Compact Disc


CORE PORT TO JAPOŃSKA wytwórnia specjalizująca się w muzyce jazzowej. Co ciekawe, znajdziemy w jej ofercie także muzyków polskich. Trafiłem na nią szukając płyt Sławomira Jaskułke – są niemal wszystkie – ale również płyty Hani Rani. Bardzo ciekawe są również dwie składanki: Polish Pianism oraz Polish Lyricsm, na których znajdziemy utwory z różnych polskich wytwórni (więcej TUTAJ).

Park.Live Nature Concrete Music Vol. I to najnowsza płyta Jaskułke, płyta solowa, pierwsza z zakresu muzyki konkretnej (kierunek twórczy, w którym jednym ze środków wyrazu jest przestrzeń, w której muzyka jest wykonywana, bądź dla której jest komponowana). Jak mówi Jaskułke: : „Rejestrowanie muzyki w otwartej przestrzeni jest dość ryzykowne, bo obarczone wieloma aspektami technicznymi i akustycznymi. Daje jednak możliwość wzbogacenia dźwięków o niemożliwy do uzyskania w studyjnych warunkach walor – odgłosy natury.”



Nagranie na wolnym powietrzu nie jest pomysłem nowym, ale potraktowanie elementów pozamuzycznych jako równoważnych samej muzyce jest ciekawe; w pewien sposób one też są jej częścią. Powstała dzięki temu niezwykle intymna, ale zarazem „otwarta” płyta ze świetną muzyką, w dodatku fantastycznie wyprodukowana. Dźwięk fortepianu jest ciepły, gęsty i bardzo dynamiczny, a do tego dochodzą wysoko brzmiące dźwięki otoczenia – naprawdę znakomicie! Dziwne, że Jaskułke nie został jeszcze zaproszony do serii Polish Jazz, zasługuje na to, jak mało kto.

W Japonii płyta ukazała się 15 stycznia tego roku, a w Polsce dopiero 10 lipca. Jej producentem muzycznym jest sam muzyk, a za dźwięk odpowiada IGOR BUDAJ. To realizator dźwięku i aktor, epizodycznie występujący w dubbingu bajek i gier. Pracował dla Aidem Media i Active Sound Studio, obecnie jest związany z Filharmonią Bałtycką im. Fryderyka Chopina w Gdańsku.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 9/10

FORTEPIAN JASKUŁKE BRZMI zazwyczaj dość ciemno i gęsto. Nie chodzi mi tylko o płytę Sea, nagraną w specyficzny sposób, z pianinem zakrytym kołdrą (to miała być tylko rozgrzewka przez właściwą sesją), ale generalnie, o brzmienie instrumentów, na których gra. Nie wiem, czy to pochodna techniki jego gry, czy wpływ na to ma dobór instrumentów, czy wreszcie to świadomy wybór producentów, ale tak właśnie jest.

Znam tego typu dźwięk, bo słyszę go z urządzeniami, których twórcom zależało na oddaniu nie tyle „litery” nagrania, co raczej jego „ducha”. Wychodząc bowiem z założenia, że skoro nie jest możliwe perfekcyjne oddanie rzeczywistości, trzeba zrobić tak, żeby była wiarygodna – a ‘perfekcja’ i ‘wiarygodność’ to w audio dwie różne rzeczy. Gdyby to były absoluty i gdybyśmy żyli w świecie idealnym, to zgoda, mówimy o synonimach. W świecie realnym mamy jednak do czynienia wyłącznie z przybliżeniami. A przybliżenie od strony wiarygodności twórcom takim, jak Reinhard Thöress, wydaje się najwłaściwsze, bo bardzo „ludzkie”.

Dźwięk EHT Mono charakteryzuje się więc nieprawdopodobnym wręcz nasyceniem. Coś takiego trudno w audio uzyskać i to niezależnie od tego, czy „robimy” w tranzystorach, czy lampach. To raczej stan umysłu, stan ducha niż technika. Z testowanymi wzmacniaczami fortepian Jaskułke miał nie dość, że ciepły, gęsty dźwięk, to jeszcze zostało to dopełnione, dogęszczone. Mówiłem o aurze, na którą składają się na tej płycie dźwięki z otoczenia – ze wzmacniaczami Thöressa była fajna, tyle że mniej ważna od pierwszego planu.

Oprócz wybitnego nasycenia jedną z podstawowych cech brzmienia EHT – a także dużej części wzmacniaczy tego typu – jest bowiem przybliżenie pierwszego planu do słuchacza i jego powiększenie. Jeśli jeszcze tego nie powiedziałem wprost, to zrobię to teraz – to nie jest wzmacniacz, który by celebrował detale, szczegóły, który by się pochylał nad każdym skrzypnięciem krzesła pianisty, nad każdym oddechem kontrabasisty. Jeśli w nagraniu te elementy występują, to EMT Mono nam je przekażą. Tyle, że zrobią to „mimochodem”, obok muzyki.

Wszystko w przekazie tych urządzeń jest – tak, jak szybujące w górze mewy w czasie koncertu Jaskułke, tak i dzwonki w nagraniu otwierającym album Chwile… Bogdana Hołowni, a zaraz potem blachy w Somethin’ Else z płyty Cannonballa Adderleya, granej ze świetnej reedycji SACD firmy Esoteric, wszystko to w dźwięku było. Ale ważniejsza była pełnia, ważniejszy był wolumen, ważniejsza była spójność.

Kiedy w utworze Autimn Leaves gra saksofon lidera, schodząc w dół, mimo że to saksofon altowy, miał bardzo głębokie brzmienie, słychać go było tak, jakby stał w odległości dwóch metrów od nas. Z drugiej strony trąbka Milesa Davisa, grana tutaj z tłumikiem, zabrzmiała rewelacyjnie, bo mocno, jasno, ale nie agresywnie. No i fortepian Hanka Jonesa – było w jego brzmieniu coś z płyt o których mówiłem wcześniej.

Rzeczą, która mówi wiele o charakterze EHT Mono było to, z jakim zainteresowaniem i zaangażowaniem wsłuchiwałem się w brzmienie kontrabasu i stopy perkusji, jako motoru napędowego nagrań. Obydwa instrumenty są przez te wzmacniacze dowartościowane. Normalnie powiedziałbym, że są podkreślone, ale technika zastosowana w testowanych urządzeniach daje coś innego niż podbarwienie – daje wypełnienie, osadza nagranie na mocnym, solidnym, gęstym fundamencie prawdy o dźwięku.

A jak zagrał Jean Michel Jarre z płyty Magnetic Fields! Remaster Scota Hulla ze studia Masterdisk jest sam w sobie ciepły i raczej ciemny, ale z niemieckimi monoblokami doszło do tego jeszcze nasycenie dołu. Nie wyobrażam sobie, żeby komukolwiek brakowało w takim zestawieniu wypełnienia tego zakresu. Dla wielu melomanów może być zaskoczeniem, jak wiele informacji o przestrzeni, dynamice, wolumenie, ale również o wysokich tonach, jest „kodowane” w dolnym zakresie pasma. EHT Mono pokazują, że bez niego trudno mówić o wiarygodnym przekazie.

| Podsumowanie

Mamy więc nasycenie, ciepło, gęstość, mocny bas, ciepłe, jedwabiste wysokie tony i prymat pierwszego planu. Daje to w sumie nieprawdopodobnie wręcz naturalny dźwięk. Ale dźwięk nastawiony na barwę, a nie na detal. Trzeba o tym pamiętać. Hybrydowe monobloki Reinharda Thöressa oferują całościowe spojrzenie na materiał muzyczny i jego reinterpretację. Ich dźwięk jest raczej miękki niż skupiony, raczej ciepły niż otwarty i raczej bisko nas niż podany z perspektywy.

To dźwięk na długie, bardzo długie odsłuchy, nie tylko do głośnego grania, ale także przy ustawieniu gałki głośności na minimum. Nawet przy cichym odsłuchu dostaniemy z nimi pełnię i gęstość, których z innymi wzmacniaczami prawie nigdy wówczas nie ma. Odkręćmy gałkę i pojawi się dynamika, a dźwięk wypełni przestrzeń przed nami. Wzmacniacze bardzo dobrze radziły sobie z przecież trudnymi kolumnami Harbeth M40.1. Kreują wydarzenia w swoim własnym otoczeniu akustycznym, które jest w całości przenoszone do naszego pomieszczenia. Piękny, organiczny, to jest – całościowy i wewnętrznie poukładany – dźwięk dla tych, którzy cenią barwy ponad wszystko.

Dystrybucja w Polsce

AUDIO ATELIER

tel. +48 606 276 001

www.audioatelier.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2020



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|