pl | en

Przedwzmacniacz gramofonowy | MM/MC

RCM Audio
THE BIG PHONO

Producent: RCM s.c.
Cena (w czasie testu): 35 000 euro

Kontakt: ul. Czarnieckiego 17
40-077 Katowice | Polska


rcm.com.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: RCM s.c.


Test

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła | RCM Audio

No 197

1 października 2020

PREMIERA

RCM Audio to część produkcyjna znanego polskiego dystrybutora, firmy RCM. Jej właścicielem jest ROGER ADAMEK, znany w Polsce fan i propagator analogu. Pierwszym produktem był wzmacniacz zintegrowany Bonasus, a kolejnym przedwzmacniacz gramofonowy SENSOR Prelude IC, który do dzisiaj jest naszym przedwzmacniaczem referencyjnym.

rzedwzmacniacz The Big Phono jest topowym produktem katowickiej firmy RCM Audio. W jej ofercie znajdziemy też dwa tańsze przedwzmacniacze gramofonowe: Sensor Mk2 oraz The RIAA Mk2. Pierwszym jej produktem związanym ze wzmacnianiem sygnału pochodzącego z wkładki gramofonowej był model Sensor Prelude IC. Już w jego przypadku, choć kosztował „tylko” 6000 złotych, można było w nim znaleźć rozwiązania, które znajdziemy również i w tym, kosztującym około 150 000 projekcie.

Przede wszystkim – zasilanie na zewnątrz. W testowanym urządzeniu to potężna, ciężka jak diabli obudowa, z której wychodzą trzy osobne zasilania. Po drugie – aktywne wzmocnienie sekcji MC, z niechętnym spojrzeniem rzucanym w kierunku transformatorów dopasowujących. Wprawdzie Roger, szef firmy i pomysłodawca kolejnych produktów, jak również ich pierwszy i najbardziej krytyczny słuchacz, mówił ostatnio, że Thrax Audio przygotował taki właśnie transformator, który jest naprawdę wyjątkowy, to jednak należy to traktować w kategoriach wyjątku.

I jest wreszcie trzecia rzecz charakterystyczna dla przedwzmacniaczy gramofonowych RCM Audio, a mianowicie wybór elementów wzmacniających. W świecie audiofilskim jednym z aksjomatów jest to, że istnieje ich wyraźna gradacja. Na samym szczycie byłyby lampy, a właściwie triody, poniżej tranzystory – najlepiej polowe (JFET, MOSFET itp.), a w najtańszych produktach – układy scalone.

Wprost ten pogląd wyraziła firma Musical Fidelity, która właśnie wprowadziła do sprzedaży, kosztujący 8395 złotych przedwzmacniacz gramofonowy Musical Fidelity M6x. To dobry przykład hierarchii o której mówię w praktyce. W odróżnieniu od najdroższych przedwzmacniaczy tego producenta, w których znajdziemy lampy (nuvistory) i tańszych, w których stosowano układy scalone, w nowej wersji M6 znajdziemy układy dyskretne.

W jego opisie prasowym czytamy:

Musical Fidelity uzasadnia odejście od stosowania op-ampów dwojako. Po pierwsze, wynika to z ich charakteru brzmienia, które według inżynierów MF nie odpowiada aktualnej misji firmy, czyli dostarczania urządzeń o brzmieniu: neutralnym, naturalnym, dynamicznym i barwnym. Po drugie, projektowanie urządzeń na bazie obwodów dyskretnych pozwala, jak czytamy, na uzyskanie dużo precyzyjniejszego, indywidualnego efektu końcowego.

Musical Fidelity podkreśla także, że projektowanie obwodów dyskretnych to domena największych producentów w branży, których stać na poświęcenie setek godzin na dobór najlepszych kombinacji podzespołów, co wymaga odpowiedniej skali sprzedaży. Ale producenci, którzy dysponują odpowiednią skalą mogą zaoferować ,zaawansowane rozwiązania w autorskim wydaniu w dużo korzystniejszej cenie, niż producenci skupiający się wyłącznie na konstruowaniu urządzeń w oparciu o op-ampy.

Więcej TUTAJ, dostęp: 22.09.2020

Trzeba powiedzieć, że w wielu przypadkach, może nawet w ich większej części, ten podział się sprawdza. Ale nie zawsze.

| The BIG PHONO

W sercu wszystkich przedwzmacniaczy RCM Audio są bowiem układy scalone. Nie wiedząc o tym nigdy bym tego nie powiedział. Miałbym trudność we wskazaniu rodzaju elementów wzmacniających, które w nim pracują. Porównując Sensora do wielu innych, zwykle znacznie droższych urządzeń, powiedziałbym, że gra gęściej, w bardziej rozdzielczy sposób niż one.

Model The Big Phono jest logicznym rozwinięciem wszystkich tych rozwiązań i również on bazuje na układach scalonych. Powstawał cztery lata i mogliśmy jego kolejne prototypowe wersje zobaczyć i usłyszeć w czasie wystaw Audio Video Show. Za jego układ i programowanie logiki odpowiedzialny jest Jakub, wówczas jeszcze student, pan JAKUB CIEŚLIŃSKI, obecnie pracownik firmy Delphi Poland SA, dzisiaj noszącej nazwę Aptiv Services Poland S.A; przypomnę, że Sensora zaprojektował ROBERT ROLOF.

Obudowę wykonuje firma Thrax Audio – powstają tam obudowy dla wielu high-endowych producentów z Europy i USA – a precyzyjną płytkę drukowaną przygotowuje firma Techno-Service. Pod projektem mechanicznym i większą częścią projektu plastycznego podpisał się z kolei WOJTEK HRABIA (przypomnę, że mój imiennik przygotował dla państwa krótki poradnik o tym, jak ustawiać gramofon: KALIBRACJA GRAMOFONU – kurs dla początkujących | HF № 140) To praca kolektywna, ale jej koordynatorem i pomysłodawcą większości rozwiązań był Roger Adamek.

| Kilka prostych słów…

ROGER ADAMEK
Właściciel, konstruktor

⸤ Pierwszy prototyp zasilacza, ver. 0, jeszcze na desce – dosłownie…

Jest taka firma jak Vitus Audio, która produkuje taki przedwzmacniacz gramofonowy. jak MP-P201 z serii Masterpiece, mogący służyć za jeden z wzorców tego, jak powinien brzmieć dobry,  a właściwie – bardzo dobry,  a tak naprawdę – zajebisty przedwzmacniacz gramofonowy. Ale, jak to w życiu bywa, posłuchali pocmokali popodziwiali i... pozazdrościli. Jak zawsze, gonić lub chcieć dorównać Mistrzowi nie jest proste i zajmuje wiele czasu – my potrzebowaliśmy cztery lata. Ale warto było.

⸤ Drugi prototyp zasilacza, już z transformatorami EI i miedzianymi płytami chłodzącymi układy stabilizujące napięcie

Jak zawsze z niewinnego pomysłu na poprawienie  zasilacza do modelu TheRIAA i z podpatrzonych rozwiązań w innych firmach zrodził się projekt całkiem nowego przedwzmacniacza, bo pomysł na zasilacz już był. Postawiliśmy sobie wtedy pytanie, co by było gdyby… zastosować go z innym (może nie do końca innym, ale jednak) rozwiązaniem niż do tej pory, z bardziej precyzyjnym prowadzeniem sygnału, z perfekcyjną dbałością o poziom szumów i zniekształcenia pochodzące od zasilania?

⸤ Gotowy przedwzmacniacz w warsztacie, w którym jest budowany

Krok po kroku, po wielu kolejnych prototypach doszliśmy do finalnego układu, którego „dopieszczanie” trwało ponad pół roku. Chodziło przede wszystkim o dobór i kolejność zastosowanych wzmacniaczy operacyjnych, typ i producenta kondensatorów w zasilaczu (przetestowaliśmy cztery różne komplety) itp.

W międzyczasie Wojtek Hrabia wykonał rysunki techniczne wnętrza i zarys zewnętrzny urządzenia, z rozmieszczeniem przycisków, wyświetlacza i gniazd na tylnej ściance. Przesłaliśmy to następnie do Rumena  Artarskiego, szefa Thrax Audio,  gdzie dopracowano projekt i wykonano obudowy do The Big Phono. Cały montaż, zarówno płytek, jak i mechaniczny, no i oczywiście testowanie, wykonuje Marek Piotrowski.

A ja, no cóż, ja... muzyki słucham. RA

THE BIG PHONO to przedwzmacniacz gramofonowy, współpracujący z wkładkami MM i MC, oferujący dwa wejścia RCA i dwa wyjścia – niezbalansowane RCA i zbalansowane XLR. Każde z wejść ma osobno ustawiane obciążenie – wybór widoczny jest na sporej wielkości wyświetlaczu OLED z bursztynowym ekranem. Do dyspozycji mamy osiem wartości impedancji, od 20 Ω do 47 kΩ, oraz siedem pozycji wzmocnienia, od 0,3 mV do 5 mV. Co ważne, zmianę można wykonać albo przy pomocy guzików na przedniej ściance, albo z pilota zdalnego sterowania, programowalnego pilota firmy Apple.

SPRAWA KRZYWEJ | Zapewne to państwo zauważyliście, ale jednym z „gorących” dodatków do wielu przedwzmacniaczy gramofonowych w ostatnich latach jest możliwość zmiany krzywej tłumienia. W latach 40. i 50. każda wytwórnia robiła to po swojemu. Jednym z pierwszych współczesnych producentów, którzy oferowali tę zmianę był Zanden z modelem 1200; obecnie znajdziemy je nawet w niedrogich przedwzmacniaczach.

Spytałem więc Rogera o to, dlaczego w The Big Boy nie ma takiej możliwości:

Na płytach LP nie znajdziemy informacji, czy krzywa, z którą została nacięta to RIAA, czy jakaś inna. Bardzo ciężko dotrzeć do takich informacji, a szukanie na „słuch”, to tak, jakby używać regulacji barwy. Poza tym przez ostatnich 50 lat krzywa jest ta sama – to RIAA. Po co więc inne firmy oferują inne krzywe wzmocnienia? To po prostu tani chwyt marketingowy…

UKŁAD | Wstępne wzmocnienie dokonywane jest w czterech stopniach, w których pracuje wiele układów scalonych. To niskoszumne wzmacniacze operacyjne firmy Texas Instruments pracujące z niewielkim wzmocnieniem. Dzięki takiej aranżacji pracują niemal bez „wysiłku”. Krzywa RIAA uzyskiwana jest w układzie pasywnym, a po korekcji RIAA są kolejne stopnie wzmacniające.

Całość zmontowano na płytkach drukowanych wykonanych z grubego laminatu FR4, a ścieżki z grubszej warstwy miedzi, która została pozłocona. Płytki są dwustronne z ekranowaniem. Zastosowano przy tym zarówno montaż powierzchniowy, jak i przewlekany. Jak mówił Roger, to najlepsze elementy przemysłowe, jakie można dostać, bez względu na cenę. Obsadzanie płytek odbywa się w firmie i zajmuje się nim MAREK PIOTROWSKI, odpowiedzialny również za mechaniczny montaż urządzeń.

W niemal identycznej obudowie, tyle że bez wyświetlacza, znalazł się zasilacz. Jest on jeszcze cięższy niż sam układ wzmacniający. Oparty jest on na dwóch, bardzo dużych transformatorach z blachami EI, o mocy 200 W każdy. Zasilają one, osobno, lewy i prawy kanał – The Big Phono ma budowę dual-mono. Trzeci zasilacz jest przeznaczony dla układów logicznych i wyświetlacza. Symetryczny zasilacz ma wielostopniową stabilizację (12 stopni). Chłodzenie układów stabilizujących napięcie zapewniają dwie, duże płyty miedziane, przykręcone do obudowy. Zasilacz z przedwzmacniaczem łączą trzy kable zakończone wielopinowymi wtykami firmy Neutrik.

Obudowa została wykonana z aluminiowych elementów wyfrezowanych w środku i spasowanych w perfekcyjny sposób. Projekt plastyczny urządzenia jest prosty, ale – tak mi się wydaje – ponadczasowy. Mam wrażenie, że punktem odniesienia mogłyby być dla niego produkty brytyjskiej Regi – tam również obudowa złożona była z dwóch identycznych elementów – dołu i góry. Dodam jeszcze, że gniazda połączeniowe RCA też są w testowanym przedwzmacniaczu doskonałe – to topowe gniazda japońskiej firmy Furutech z rodowanymi stykami. Od Furutecha mamy też gniazdo zasilające IEC oraz bezpiecznik. Łącza XLR (w tym wielopinowe) są od Neutrika.

| ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY | Przedwzmacniacz The Big Phono stanął stoliku Finite Elemente Master Pagode Edition – sekcja wzmacniająca na osobnej półce, a zasilacz na górnej ściance zasilacza przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III – po prostu nie starczyło mi miejsca…

Test polegał na porównaniu A/B/A oraz B/A/B ze znanymi A i B. Punktem odniesienia był przedwzmacniacz gramofonowy RCM Audio Sensor Prelude IC. To niedrogie urządzenie, które kupiłem w 2007 roku i które towarzyszy mi od tamtej pory w każdym teście wkładki, gramofonu i przedwzmacniacza gramofonowego – a to już 12 lat!

Słuchałem z nim takich gramofonów, jak:

J.Sikora Reference,
Transrotor Argos,
SME 20/3,
Avid Acutus Reference,
Kuzma XL2,
Kronos Pro Limited Production MkII,
TenToGra Oscar,
Benny Audio Immersion,
Scheu Analog Premier Mk2,
a nade wszystko całą rodzinę produktów TechDAS z gramofonem Air Force One na czele.

W teście The Big Phono udział wziął gramofon Thrax Audio Yatrus z wkładką  Etsuro Urushi Bordeaux oraz ramieniem Shroeder CB.

Odsłuch podzieliłem na „trójki” – to mój sposób na dogłębne „wejście” w świat danego produktu. W przypadku produktów okołogramofonowych polega to na tym, że wyszukuję i łączę z sobą trzy płyty, które mają wspólnego wydawcę, producenta, są podobnie wydane, nagrane itd. Dostaję w ten sposób wariacje na dany temat – podobne, powtarzalne, a jednak różne. Pozwala mi to ocenić nawet drobne zmiany i to, jak dany produkt na nie reaguje. W czasie tego testu miałem ponad 20 takich zestawów – poniżej podaję cztery z brzegu.

PŁYTY UŻYTE W TEŚCIE | wybór

WYDANIA ORYGINALNE
⸤ The Modern Jazz Quartet,Fontessa, Atlantic Records AS 128 019, LP (1956)
⸤ Julie London, Julie is her name. Vol. 1, Liberty Records LPR 3006, LP (1955)
⸤ The Dukes of Dixieland, The Dukes of Dixieland, Audio Fidelity AFSD 9004, LP (1957)

REEDYCJE MOBILE FIDELITY
⸤ Frank Sinatra, Swingin’ Session!!!, Capitol Records/Mobile Fidelity MFSL 1-407, “Special Limited Edition | No. 346”, 180 g LP (1961/2012)
⸤ Dire Straits, Brothers in Arms, Vertigo/Mobile Fidelity Sound Lab MFSL-2-441, „Special Limited Edition | No. 3000”, 45 RPM, 2 x 180 g LP (1985/2014)
⸤ Dead Can Dance, Into The Labyrinth, 4AD/Mobile Fidelity MoFi-2-001, “Silver Line Special Limited Edition | No. 1545”, 2 x 140 g LP (1993/2010)

REEDYCJE ANALOGUE PRODUCTIONS
⸤ Miles Davis, Miles Davis and The Modern Jazz Giants, Riverside/Analogue Productions AJAZ 1106, “Top 100 Jazz, 45 RPM | Limited Edition #0706, 2 x 180 g, 45 rpm LP (1956/?)
⸤ Nat ‘King’ Cole and his Trio, After Midnight – Complete Session, Capitol/Analogue Productions APP 740-45, 45 RPM, 3 x 180 g LP (1957/2010)
⸤ John Coltrane, Blue Train, Blue Note/Analogue Productions AP 81577, „The Blue Note Reissues | 45 RPM Limited Edition | # 2365, 180 g LP (1957/2008)

REEDYCJE/JAPONIA
⸤ Count Basie And His Orchestra + Neal Hefti , Basie, Roulette/Nippon Columbia YW-7508-RO, „Roulette Jazz Library | No. 8”, LP (1958/1978)
⸤ Sonny Clark Trio, Sonny Clark Trio, Time Records/Teichiku Records ULS-1801-V, „Time Original Collection”, Japan LP (1960/?)
⸤ Falla, The Three Cornered Hat, Decca/Esoteric ESLP-10003, „Master Sound Works. Limited Edition”, 200 g LP (1961/2008)

PORÓWNANIE przedwzmacniacza gramofonowego kosztującego w momencie premiery, czyli trzynaście lat temu, 6000 złotych (wersja Sensor mk2 kosztuje obecnie 12 000 zł) z urządzeniem wycenionym na 150 000 złotych może się wydać absurdem. Zresztą niewiele mniejszym niż wycenienie przedwzmacniacza gramofonowego na 35 000 euro i zbudowanie go z wykorzystaniem układów scalonych. Ale nie dla mnie – i to zarówno jeśli chodzi o porównanie, jak i cenę.

Tak bowiem jest, że słuchając z niewielkim przedwzmacniaczem Sensor Prelude IC najlepszych i najdroższych wkładek świata, najlepszych i najdroższych gramofonów świata, porównując go z drogimi i bardzo drogimi przedwzmacniaczami nigdy nie czułem, że coś mi umyka, że czegoś w jego dźwięku brakuje. To była i jest kompletna oferta, dźwięk „spełniony”. Jego wady są mi znane (na wylot), wiem w czym ograniczenia budżetowe i rozmiar wpłynęły na efekt końcowy. Nie miało to jednak dla mnie znaczenia.

Bo Sensor Prelude IC oferuje coś, czego nie dał mi chyba żaden inny przedwzmacniacz gramofonowy: niebywały transfer energii. Pisałem o tym przy okazji testu wzmacniacza Closer Acoustics 300B Provocateur, który wyszedł spod tej samej ręki – Roberta Rolofa: to element, którego w dźwięku szuka każdy muzyk, każdy inżynier dźwięku, a która niemal zawsze ginie, a to w fazie postprodukcji, a to podczas odtwarzania muzyki w domu (więcej TUTAJ).

I choć nie słyszałem jeszcze najnowszego przedwzmacniacza Roberta, modelu Flō, to wydawało mi się, że tak już zostanie i wszystkie kolejne, nowe urządzenia tego typu będę oceniał przez pryzmat małego, stosunkowo prostego, opartego o układy scalone przedwzmacniacza RCM Audio. Usłyszałem jednak The Big Phono i moja perspektywa się zmieniła. Może nie o 180º, ale na tyle, żebym mógł za klasykiem powiedzieć: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem”…

Rzecz w tym, że topowy przedwzmacniacz RCM Audio nie tyle, że robi wszystko lepiej – choć robi – a o to, że robi wszystko „bardziej”. ‘Lepiej’ sugeruje bowiem jakiś brak, coś podrzędnego, a przecież przed chwilą powiedziałem, że niczego mi w „małym” RCM Audio nie brakowało. Mówiąc ‘bardziej’ mam na myśli, że w jakiś sposób udało się w „dużym” przedwzmacniaczu doprowadzić do naturalnego dopełnienia, wypełnienia, do konkluzji wszystkich elementów składowych dźwięku. Nie mówię przez to, że nic nie da się już zrobić, że to urządzenie perfekcyjne. Mówię tylko, że wszystko, co The Big Phono robi, robi na tyle dobrze, że nie dociera się nawet do momentu w którym zaczyna się szukać wad, zawieszając się na muzyce.

Tonalnie to niebywale zrównoważone urządzenie. Dużą niespodzianką było dla mnie porównanie z Sensorem, w którym po raz pierwszy usłyszałem, że mały przedwzmacniacz ma podkreślony niski środek, przez co jego przekaz jest duży i masywny. Jeśli w jakimś systemie brzmi jasno i „lekko”, to znaczy, że ten system ma problemy z tymi elementami i dużą ilość informacji, głównie o dynamice i energii, bierze za natarczywość. To się często zdarza, dlatego konstruktorzy tańszych urządzeń maskują informacje, z którymi taki produkt nie wie, co zrobić, a przez to gra gorzej, niż gdyby był mniej rozdzielczy. To po prostu jedna ze strategii.

The Big Phono w ogóle tam nie dochodzi. Nie wiem, czy pamiętają państwo mój test odtwarzacza SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, w którym pisałem, że nie brzmi on ani jak źródło „cyfrowe”, ani jak „analogowe”, przy czym pod tym drugim rozumiałem „gramofonowe”. To odtwarzacz, który brzmi bardziej jak taśma analogowa. Dzisiaj to rozróżnienie – winyl vs taśma – jest jasne, głównie dzięki spopularyzowaniu odsłuchów i pokazów, ale wtedy wydawało mi się, że mówię do ściany, że „analog” to dla większości melomanów i konstruktorów audio „gramofon”.

Wracam do tego wyjątkowego doświadczenia dlatego, że dokładnie to samo poczucie czegoś przełomowego miałem słuchając nowego przedwzmacniacza RCM Audio. I chociaż w kontekście gramofonu mówienie, że brzmi on nie jak „winyl”, a bardziej, jak „taśma” mogłoby się wydawać nie na miejscu, to wierzę w to, że wszyscy jesteśmy dzisiaj na zupełnie innym poziomie wiedzy i w innym stanie mentalnym niż jeszcze kilka lat temu i że wiedzą państwo, o czym mówię.

To dźwięk niezwykle ciemny. To znaczy taki, że słuchając muzyki nie zwracamy uwagi na to, czy wysokie tony są jasne, czy jest ich dużo itd. Bo to nie są już tylko wysokie tony, ale blachy perkusji i dopiero potem wysokie tony – tak przynajmniej przebiegał mój tok myślenia. Znacznie słabiej słychać z The Big Phono szum przesuwu i trzaski, pomimo że z Sensorem nigdy na to nie narzekałem. A mimo to niewiarygodnie dobrze słychać z testowanym przedwzmacniaczem to, co jest na płycie zarejestrowane. Jak wtedy, kiedy rozpoczyna się płyta The Modern Jazz Quartet pt. Fontessa i po chwili ciszy wchodzi wysoki szum i przydźwięk – elementy pozostałe po studiu nagraniowym Atlantic Records, albo kiedy rozpoczyna się płyta Counta Basiego pt. Basie, również dość wysokim szumem.

Szum sam w sobie jest zakłóceniem, błędem, ale przyzwyczailiśmy się do niego, bo – ostatecznie – nie jest tak irytujący, jak zniekształcenia innego typu. Z testowanym przedwzmacniaczem to rozróżnienie było klarowne, jak mało kiedy – może, jak wtedy, gdy słuchamy, muszę to powtórzyć, taśmy analogowej. Tak więc to ciemny dźwięk o niewiarygodnej ilości informacji o wysokich tonach. Są one gładkie i jedwabiste. Sensor – w porównaniu – brzmi bardziej surowo, w mniej realny sposób. Dzięki wybitnej energii układa całość w wyjątkowy sposób, ale brakuje mu w tym wyrafinowania.

A The Big Phono jest pod tym względem fantastyczny. To wyrafinowane granie pełnym pasmem. Bas schodzi bardzo nisko i ma świetną artykulację, choć wydaje się cieplejszy niż w Sensorze. Zresztą cały ten dźwięk można by określić jako „ciepły”, gdyby nie to, że nie ma w nim nic z ocieplenia, a taki odbiór wynika z tego, że mamy lepsze zrozumienie przekazu. Doskonale więc wypadają z nim zarówno płyty nagrane w technice direct-to-disc, jak i wyprodukowane od początku do końca w studio, z wieloma ścieżkami, rejestracją cyfrową itp.

Te pierwsze brzmią w bardzo naturalny sposób, ich energia jest wybitna, ale też nie są wysuszone, co często się takim realizacjom przydarza ze strony toru audio. Są w pewien sposób lepiej wyprodukowane, gęstsze, po prostu lepsze. Te drugie są z kolei mniej „techniczne”. Brzmią cieplej i ciemniej. Obydwa typy nagrań są też wybitne w przekazywaniu detali, tyle że nigdy nie są one same w sobie, a zawsze są częścią czegoś większego. Zresztą, jak mówiłem, na detale i tak nie zwracamy uwagi. Tym bardziej, że w jakiś sposób trzaski i szumy są tu słabsze niż w innych przedwzmacniaczach, a otwarcie góry większe.

Na co więc uwagę zwracamy? To zależy od naszego osłuchania, ale jeszcze bardziej od naszych oczekiwań. W moim przypadku chodziło chyba o zaangażowanie. Kiedy słuchałem nagrania koncertowego, zatapiałem się w tym wydarzeniu, niezależnie od tego, jaka była techniczna strona realizacji. Kiedy słuchałem nagrań „live-in-studio”, czyli niemal wszystkich nagrań jazzowych z lat 50. słyszałem doskonałość, pomimo że wiele z tych taśm było przed wydaniem edytowanych, niektóre wręcz okrutnie (celował w tym Gil Evans). Wklejane były fragmenty innych podejść, wklejane partie wokalu, wycinane elementy itp. Ale edycje te służyły podniesieniu klasy utworu – i tak też je odbierałem.

Na koniec dodam jeszcze rzecz, od której równie dobrze mógłbym ten test rozpocząć: The Big Phono jest trochę, jak The Big Boy: fenomenalnie buduje bryły instrumentów, ich trójwymiarowość i faktury – kiedy są blisko, na pierwszym planie, są duże i gęste, dalej w planach – mniejsze, ale też nigdy małe. Kiedy są bardziej „porowate”, są tak pokazane, ale kiedy są gładkie – słychać je w ultragładki sposób. Taki poziom wyrafinowania spotyka się w najlepszych magnetofonach analogowych i w najlepszych nagraniach cyfrowych DSD. To światowy top.

| Podsumowanie

Krążę tak i krążę wokół klasycznych dla audiofilizmu kategorii, nie akcentując ich zbyt mocno, bo to granie na absolutnie najwyższym poziomie. Przekaz The Big Phono jest ultragładki, ultragęsty i ultrarozdzielczy. Ale nic z tych określeń nie wynika wprost, to tylko słowa. Realne, prawdziwe, ale jednak wtórne, a przez to jakoś mniej ważne. Z testowanym przedwzmacniaczem trafiamy do nowej „rzeczywistości”, w której to wszystko znika. Przekaz przed nami ma duży wolumen, przestrzeń jest duża i doskonale zorganizowana, ale ani instrumenty, ani głosy, ani wreszcie plany nie są od siebie „separowane”, nie są też uwypuklane.

A jednak… Słuchając muzyki z The Big Phono docieramy w naszej podróży do miejsca, w którym można już odpocząć. Na pewno będzie coś lepszego i jeszcze bardziej wciągającego, bo taka jest natura audiofilskich poszukiwań. Ale jeszcze nie teraz, nie tutaj. Bo, jak śpiewa Sinatra:

When you're smiling
When you're smiling
The whole world smiles with you
When you're laughing
When you're laughing
The sun comes shining through

Joe Goodwin/Larry Shay/Mark Fisher When You’re Smiling (The Whole World Smiles With You), w: Frank Sinatra, Swingin’ Session!!!, Capitol Records (1961)

Dlatego też przyznajemy przedwzmacniaczowi gramofonowemu The Big Phono wyróżnienie GOLD FINGERPRINT, nasze najwyższe wyróżnienie, które w ciągu szesnastu lat otrzymało nieco ponad dziesięć produktów; to wyróżnienie za czystą doskonałość.

Gratulacje!

Dane techniczne (wg producenta)

Czułość wejściowa: 0,3 - 5 mV (zmienna, w 7 krokach)
Wzmocnienie: 52 - 74 dB (wyjściowe napięcie znamionowe 2 V rms)
Impedancja wejściowa: 20 Ω – 47 kΩ (w 8 krokach)
Pojemność wejściowa: 100 pF
THD: <0,01%
Stosunek S/N: 89 dB (przy najmniejszym wzmocnieniu)
Liniowość krzywej RIAA: +/- 0,1 dB (20 Hz-20 kHz)
Impedancja wyjściowa: 70 Ω
Nominalne napięcie wyjściowe: 2 V rms
Maksymalne napięcie wyjściowe: 9 V rms
Wymiary (szer. x gł. x wys.):
• przedwzmacniacz – 430 x 410 x 145 mm
• zasilacz – 430 x 410 x 145 mm
Waga:
• przedwzmacniacz – 25 kg
• zasilacz – 32 kg
Pobór mocy (max): 250 W

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2020



|1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
|2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
|3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
|4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
|5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
|6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
|7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|