pl | en

TECHNIKA

FONICA i THORENS – historia pewnej współpracy

Od jakiegoś czasu nurtował nas temat współpracy łódzkich zakładów Fonica z firmą Thorens. Dodatkowym impulsem dla jego drążenia stały się ubiegłoroczne spotkania poświęcone historii Foniki organizowane przez Muzeum Miasta Łodzi.

O wspólnej karcie szwajcarskiego Thorensa i polskiej Foniki opowiadają panowie Paweł Cendrowicz i Maciej Tułodziecki

Kontakt: Maciej.Tulodziecki@simr.pw.edu.pl

MADE IN POLAND


d jakiegoś czasu nurtował nas temat współpracy łódzkich zakładów Fonica z firmą Thorens. Dodatkowym impulsem do jego drążenia stały się ubiegłoroczne spotkania poświęcone historii Foniki organizowane przez Muzeum Miasta Łodzi. Miłemu, sentymentalnemu nastrojowi wspomnień towarzyszyło jednak rozgoryczenie i trudność zrozumienia tego, że firma o takim potencjale, tradycjach i pozycji mogła tak marnie skończyć.

Głównym motywem tych rozważań było i jest załamanie się rynku środkowoeuropejskiego i wschodniego oraz konsekwencje. Zamierający eksport nie był oczywiście wrogim spiskiem dotyczącym wybranej marki, ale dotyczyła dużej grupy, wcześniej państwowych, przedsiębiorstw. Spora cześć z nich zdążyła się przeorientować na nowy kierunek handlu i współpracy. Współpraca Fonica-Thorens, także mogła dać pozytywny rezultat, a jednak skończyło się jak zawsze.

Jednym z podstawowych źródeł wiadomości o Thorensie jest monografia Thorens. Faszination einer lebenden Legende pod red. Gerharda Weicherta; ciekawostka: Łódź występuje w niej jako ‘Lódz’…

Do głębszych rozważań skłonił nas krótki tekst redaktora Wojciecha Pacuły, który ukazał się prawie dokładnie trzy lata temu w magazynie „High Fidelity” przy okazji testu gramofonu firmy Pro-Ject. Tekst zatytułowany Kilka prostych słów… Czyli Pro-Ject, a sprawa polska zawierał ciekawe informacje dotyczące współpracy Thorensa z Foniką:

Kiedy po 1989 roku załamała się sprzedaż (a więc i produkcja) gramofonów w łódzkiej fabryce Fonica, jej szefowie zaczęli szukać zleceń z innych firm. I taka okazja nadarzyła się, kiedy podwykonawcy szukała niewielka firma Andicom, mająca swoją fabryczkę w Pirna, w niemieckiej Saksonii. Andicom był z kolei podwykonawcą firmy Thorens, która zleciła jej produkcję najtańszych, półautomatycznych gramofonów. W roku 1991, podczas targów IFA w Berlinie (tak, były takie czasy, kiedy na IFA było audio!) zaprezentowano gramofon TD-180 z ramieniem TP-20 - półautomat z dodatkową prędkością 78 rpm. Gramofon ten produkowany był od samego początku po jego koniec w łódzkiej Fonice. Niestety, w roku 1992 firma zlecająca jej to zadanie, Andicom, została zamknięta, a Fonica ogłosiła upadłość.

Wcześniej w Łodzi rozpoczęto jednak produkcję, oprócz TD 180, także nowego gramofonu, modelu TD-280 Mk IV, jak również wyprodukowano prototyp nowego gramofonu, też niskobudżetowego, modelu TD-290 z ramieniem TP-40. W tym samym roku szwajcarska centrala Thorensa zbankrutowała a prawa do marki przejęła, także szwajcarska, firma Inter-Thorens. I to ona, w wyniku problemów Foniki (strajki itp.), zadecydowała o przeniesieniu produkcji najtańszych gramofonów gdzie indziej - do znajdującej się niedaleko Pragi w Litovecu firmy SEV Litovel s. r. o. Tak skończyła się przygoda Foniki ze Szwajcarami, a rozpoczęła niewyobrażalna z tamtego punktu widzenia, kariera Pro-Jecta.

Wojciech Pacuła, Kilka prostych słów… Czyli Pro-Ject, a sprawa polska w: tegoż, Pro-Ject 1xpression Carbon Classic + Ortofon M Silver, „High Fidelity”, No. 122, czerwiec 2015

Monografia Thorens. Faszination… pokazuje TD-180 i linię montażową oraz sekcję kontroli jakości

Podobny mechanizm nazwany przez Redaktora „problemy Foniki” zabił kilka przedsiębiorstw o pozycji zdecydowania silniejszej niż łódzkie zakłady, ale nie to jest głównym celem naszych rozważań. Postanowiliśmy bowiem przyjrzeć się bliżej produktom z szyldem Thorens i na ich podstawie określić zawartość „cukru w cukrze” czyli Foniki w Thorensach. Podstawowym źródłem wiedzy były same gramofony i ich dokumentacja techniczna. Wszak warto też było potwierdzić czy rysunki techniczne noszą cechy charakterystyczne dla opracowań biur konstrukcyjnych polskiego producenta gramofonów. Na wstępie spróbujmy ustalić warunki brzegowe.

Thorens

Thorens w latach 70. nie był marką tak znaną w Polsce jak Dual, Lenco czy Garrard. Napęd i „miękkie” zawieszenie subchassis powodowało, że przydźwięk silnika i skłonność do sprzężeń były o kilka rzędów mniejsze niż to, co osiągały napędy z rolką pośredniczącą, np. popularne wówczas Duale, zwane obecnie przez osoby wrogo nastawione do języka polskiego „idlerowymi”. Uznawane powszechnie za synonim ‘Thorens’ i ‘napęd paskowy’ tak naprawdę nie jest trafione, bowiem pierwszy, legendarny, flagowy model TD-112 ma napęd z rolką.

Kolejną cechą Thorensów z tamtych lat jest napęd z wykorzystaniem wolnoobrotowego silnika synchronicznego zasilanego wprost z sieci lub, jak w modelach TD-125 i TD-126, za pośrednictwem układu elektronicznego. Podstawowe modele Thorensa występowały też w wersji bez ramienia, co dotyczy np. modeli TD-124, TD-125, TD-126, TD-150, TD-160 itd. Wymienione gramofony zbudowały pozycję Thorensa, w tym także na polskim rynku. Trzeba przyznać, że cieszą się one wzięciem do dziś, być może dlatego, że na rynku nie ma zbyt wielu modeli posiadających miękkie zawieszenie zespołu talerz-ramię.

Nasze rozważania przesuną środek ciężkości z artykułu Pro-Ject a sprawa polska redaktora Pacuły w stronę „Thorens a sprawa polska”. Fonika dla Thorensa produkowała gramofony na początku lat 90. Były to modele Thorens TD-180 i później TD-280 Mk IV. Firma Andicon, na początku współpracy z Thorensem pośredniki w kontaktach z Foniką, była spadkobiercą RFT Ziphona z Żytawy, odpowiednika naszej Foniki w dawnym DDR. Gdy doszło do bezpośrednich kontaktów z Thorensem, ze strony Foniki w rozmowach uczestniczyli pan inż. Jerzy Majewski oraz pani inż. Halina Zatorska, natomiast Thorensa reprezentował pan Leitner. Pani Zatorska ze względu na doskonałą znajomość języka niemieckiego oraz zagadnień technicznych była postrzegana w Thorensie jako główna osoba odpowiedzialna za kontakty.

TD-180

TD-180 Mk1: Szczęśliwie udało się dotrzeć do takiego gramofonu. Ten egzemplarz przyjechał z Niemiec i mogliśmy zarówno skorzystać ze zdjęć autorstwa właściciela jak i zrobić nieco własnych

Pierwszym wyprodukowanym dla Thorensa modelem był półautomatyczny gramofon TD-180. Jednocześnie był on drugim, po TD-280, gramofonem bez miękkiego subchassis w ofercie tego producenta. Miał on być niskobudżetową alternatywą dla bardzo drogich gramofonów i odtwarzaczy CD. Thorens chciał tym modelem zatrzymać przy płycie winylowej początkujących melomanów, a to dzięki niskiej cenie przy akceptowalnych parametrach.

Jego konstrukcja bazowała na rozwiązaniach opracowanych w łódzkich zakładach Fonica jeszcze przed 1988 rokiem, czyli dwa lata wcześniej niż nawiązano współpracę z, reprezentowanym przez Andicona, Thorensem; można je znaleźć w konstrukcjach przeznaczonych na rynek Polski produkowanych pod oznaczeniem G-461, G-463, G-464. Po starannym przestudiowaniu dostępnych zdjęć i opisów postaraliśmy się także, zgodnie z zasadą jakiej staramy się trzymać, dotrzeć do egzemplarza tego gramofonu.

I tu okazało się, że dla dalszych rozważań powinniśmy na potrzeby tego opracowania wprowadzić rozróżnienie, tj. trzeba mówić o dwóch wersjach TD-180: z wcześniejszego i późniejszego okresu produkcji. Obydwie posiadają napęd przystosowany do trzech prędkości obrotowych 33 1/3, 45 i 78 rpm i korzystają z silnika zasilanego z zewnętrznego zasilacza, które to rozwiązanie można było wówczas spotkać w wielu innych modelach Thorensa. Wyrzucenie transformatora sieciowego poza obudowę niosło same zalety, wystarczyło tylko przekonać użytkowników, że zasilacz, którego transformator jest stale podłączony do napięcia z sieci, jest rozwiązaniem zgodnym z regułami sztuki. Jeszcze parę lat wcześniej takiego rozwiązania nikt by nie zaakceptował. A teraz? – Proszę spojrzeć na dowolny gramofon firmy Pro-Ject…

Mk 1

W pierwszej wersji, nazwijmy ją umownie Mk 1, gramofon był składany w Niemczech, co usprawiedliwia drukowany na tabliczce znamionowej napis „Made in Germany”. Przyglądając się mu dokładniej można jednak stwierdzić, że tyle w tym prawdy, ile obudowy. Wszystkie główne podzespoły gramofonu pochodzą bowiem z Foniki. Niestety także nieszczęsny silnik produkcji firmy Silma, którego parametry i trwałość nie dawały się określić już wtedy żadną klasą. Był to jednocześnie pierwszy przypadek zastosowania silnika prądu stałego (asynchronicznego) w gramofonie marki Thorens.

Również ramię R-10A, w które wyposażony był gramofon, wykonane było częściowo z tworzywa sztucznego. Ramię to było produkowane przez Fonikę, łącznie z jego wariacjami R-12, R-13, w nowo wybudowanym przez tę firmę zakładzie w Konstantynowie Łódzkim, dokąd przeniesiono montaż wszystkich ramion. Ramiona te trochę przypominają to, które było montowane w gramofonach Bernard, jednak zastosowanie tworzyw sztucznych w miejsce elementów ze stopu ZnAl-u zepchnęło je poniżej prezentowanego uprzednio poziomu. Po raz kolejny przy wyważaniu kompromisu między jakością a ceną, jakość dźwięku przegrała.

Dla ścisłości i umożliwienia porównań podajemy kilka wymiarów pobranych z natury:

- skrzynka 420x325x115/55 mm (bez pokrywy),
- średnica talerza 285 mm,
- średnica osadzenia talerza 138,8 mm,
- średnica rurki ramienia 6,5 mm,
- długość czynna ramienia 230 mm,
- średnica kołka zawiasu 6 mm (identyczna z Foniką).

W tym miejscu autorzy chcieliby serdecznie podziękować Panu Łukaszowi Szpakowi za udostępnienie zarówno zdjęć, jak i samego gramofonu TD-180.

Mk 2

Kolejnym krokiem było przeniesienie produkcji gramofonu do Łodzi. Ponieważ wszystkie podzespoły były wykonywane w Polsce, zaadaptowano do nich wiele elementów z innych polskich gramofonów, co przede wszystkim dotyczy skrzynki, pokrywy i nóg. Do takiego egzemplarza nie udało się nam dotrzeć, ale można je dokładnie obejrzeć na portalach aukcyjnych, gdzie występują stosunkowo często.

Na podstawie tego typu oględzin udało się nam jednak kilka rzeczy ustalić. Jest to wersja o wymiarach 440 x 145 x 365 mm, czyli skrzynka jest identyczna jak ta z TD-280 mk IV. Pokrywa jest taka sama, jak w modelu Adam, różnią się jedynie kolorem tworzywa. Zawiasy polskie – „kołkowe”. Otwór pod gniazdo zasilacza jest okrągły. Tabliczka znamionowa została wydrukowana, a numer serii został wypisany ręcznie. Odnotowaliśmy „cudowne” zniknięcie napisu „Made in Germany”. Zastosowane tu elastyczne nogi to typowy wyrób Foniki, stosowany przez nią już od 1980 roku w modelu G-8010. Wygląda na to, że TD-180 Mk 2 odziedziczył elementy obudowy TD-280, co może wskazywać na fakt, że oba te gramofony były produkowane równolegle.

Zajrzeliśmy także do oficjalnej instrukcji serwisowej TD-180. Rysunki przestrzenne, rozstrzelone jak i schemat elektryczny wyszły jak najbardziej spod ręki pań kreślarek zatrudnionych w Fonice. Na schemacie elektrycznym narysowany jest silnik Silmy, który też dokładnie widać na jednym ze zdjęć egzemplarza nr 1. Inżynierowie z Foniki, do których udało się dotrzeć, tj. pp. Łukaszewicz i Szczepański, potwierdzili „ojcostwo” Foniki w dziedzinie dokumentacji.

TD 280 Mk IV

Drugim modelem, który Fonica produkowała dla Thorensa był gramofon TD-280 Mk IV

Model TD-280 pokazany został przez Thorensa już w 1985 roku, a jego kolejne modyfikacje otrzymywały przypisek Mk II, Mk III. Wszystkie te wersje były produkowane w niemieckiej fabryce w Lahr i miały inne rozmiary – 440 x 135 x 355 mm – i wagę - 7,5 kg – oraz ramię TP 28, czyli inne niż kolejna wersja rozwojowa Mk IV (440 x 145 x 365 mm, waga 6,5 kg). Po modelu TD-180 Thorens postanowił odmłodzić ofertę o zmodyfikowany kolejny raz model TD-280, teraz już w wydaniu Mk IV. Ponieważ właśnie tę wersję zamierzano produkować w Fonice, uznano że zastosowanie skrzynki od TD-180 uprości i przyspieszy uruchomienie produkcji oraz zmniejszy koszty.

Polskimi podzespołami zastosowanymi w tym modelu były: zmodyfikowane ramię R-10A, łożyskowanie talerza, gniazdo zasilania, elektromagnes windy ramienia, skrzynka z pokrywą i zawiasami, elastyczne nogi z podstawą oraz bardzo ważny element – krążek centrujący do singli :)

Zmodernizowane ramię nazwane TP-35 miało metalowe jarzmo z antyskatingiem rozwiązanym podobnie jak w większości starszych ramion Thorensa np. TP-13, czy Tesla NC500, czyli przez zastosowanie ciężarka z „szubienicą”. Ta zmiana ma też głęboki sens techniczny. Otóż typowy dla polskich ramion mechanizm antyskatingu, składający się z ciężarka na dźwigience ciągnącego kołek połączony z ramieniem, ma niekorzystny rozkład sił powodujący malenie siły antyskatingu wraz z ruchem ramienia ku środkowi płyty. Gdyby ramię mogło przesunąć się jeszcze bardziej ku środkowi płyty siła ta mogłaby spaść niemalże do zera.

Drugim mankamentem jest tarcie między dźwigienką a kołkiem. Ten mankament bywa usuwany najczęściej tak, że między dźwigienką a ramieniem występuje krótka linka – patrz model Helius Scorpio (oczywiście nie ma żadnych przeszkód, aby taką przeróbkę wykonać także np. w Bernardzie). Poza tymi, dość istotnymi, zmianami ramię TP-35 odziedziczyło niestety wady genetyczne polskiego ramienia R-10A w postaci elementów oprawy łożysk z tworzywa sztucznego.

Cena egzemplarza prezentowanego na zdjęciach wynosiła w styczniu 1994 roku 495 DM. Być może był to jeden z ostatnich gramofonów wyprodukowanych w jeszcze istniejącej Fonice. Jednocześnie model ten był ostatnią produkowaną wersją tak zwanych „małych” Thorensów z serii TD-280

Zmianą na korzyść związaną z zastosowaniem nowego, metalowego jarzma i jego łożyskowania było zastąpienie wiotkiego, trudnego do wyregulowania wyłącznika krańcowego wyłącznikiem fotoelektrycznym. Dodatkowo przeciwwaga dostała gumową wkładkę („decoupling”) pomagającą w tłumieniu drgań. Jarzmo ramienia było produkowane przez kooperanta Thorensa, firmę Radiotechnika z łotewskiej Rygi. Również 24-biegunowy silnik synchroniczny (prądu zmiennego), zastosowany tutaj zamiast silnika Silmy, stanowił powrót do dobrej tradycji Thorensa. Do sterowania pracą układu napędowego zastosowano wypróbowany w innych modelach układ elektroniczny tej firmy.

Dziwnym za to wydaje się stosowanie łożyskowania osi talerza Foniki w zupełnie nowej, precyzyjnie wykonanej tarczy napędowej (subtalerzyku) i talerzu. Szczególnie, że zabudowanie oprawy łożysk w „drewnianej” obudowie wymuszało jej modyfikację. Modyfikacja polegała na częściowym obcięciu nadlewu tejże oprawy oraz wywierceniu nowych otworów mocujących obok istniejących nadlewów z otworami. Wynikało to chyba z fałszywo pojętej minimalizacji kosztów – chociaż udało się je zmniejszyć dzięki użyciu seryjnie produkowanego elementu, to z drugiej strony ją powiększono poprzez dodatkowy udział ręcznej pracy.

Stosowanie dobrej jakości ramienia oraz wyposażenie gramofonu w amerykańską wkładkę Stanton 500 MKIII z igłą o eliptycznym szlifie powodowało, że fani Thorensa uznawali ten model za tańszą alternatywę gramofonu o dobrych parametrach dźwiękowych. Thorens przewidywał sprzedaż tego gramofonu w wielu krajach o czym może świadczyć trzyjęzyczna instrukcja użytkownika, swoja drogą bardzo starannie opracowana.

TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne

THORENS TD-290 czyli epilog

Prototyp tego gramofonu prawdopodobnie powstał w Fonice. Niestety wersja produkcyjna została już uruchomiona w Litovlu koło Ołomuńca w dawnych zakładach Tesli, a wersja produkcyjna nie ma już nic wspólnego z produktami Foniki. Obudowa, układ mechaniczny i elektryczny to rozwiązania znane z wcześniejszych modeli Thorensa. Model ten doczekał się wersji luksusowej TD-295, gdzie górną część skrzynki wykonywano z grubej płyty akrylowej, a dolną z płyty MDF. Lakierowana na wysoki połysk (tzw. lakier fortepianowy) obudowa występowała w kolorach białym, czarnym, mahoniowym oraz orzechowym. Technicznie gramofon była identyczny z modelem TD-290. TD-295 w wersji MK IV jest oferowany przez firmę Thorens do dzisiaj. Można więc powiedzieć, że nawet w obecnie produkowanym Thorensie można znaleźć polskie geny…

POST SCRIPTUM

Wieża midi „high-end”

Jak się okazuje współpraca Foniki z Thorensem nie ograniczała sie tylko do gramofonów. Ostatnim wspólnym przedsięwzięciem Foniki i Thorensa było opracowanie ok. 1993 roku „high-endowej” wieży o wymiarach „midi”. Zestaw ten miał się składać ze wzmacniacza, tunera, odtwarzacza CD typu top-loader oraz gramofonu. Miał mieć parametry przewyższające typowe, popularne zestawy Hi-Fi. Dlatego też wiele elementów pokrywano złotem – między innymi widoczne na płycie czołowej śruby, przełączniki, pokrętła oraz płytka, na którą od góry kładziono płytę CD. Złocenie w/w elementów wykonywał Zakład Galwanizacyjny w Rzgowie, działający do dzisiaj. Cały układ mechaniczny wieży powstawał w Fonice. Niestety projekt ten zakończył się również razem z przeniesieniem produkcji z Foniki do Czech.

Pełny opis wieży można znaleźć TUTAJ.

WNIOSKI

Jakby na to nie patrzeć współpraca z Thorensem otwierała ciekawe perspektywy. Dla łódzkich zakładów była to nobilitacja i można było wesprzeć się pozycją rynkową szwajcarskiego specjalisty. Wszystko wskazuje na to, że Thorens był zadowolony ze współpracy z łódzkimi zakładami. Dowodem na to jest zaproszenie przedstawicieli Foniki do Wiednia na otwarcie wzorcowego salonu Thorensa, oczka w głowie pana Leitnera. Przy okazji Szwajcarzy pochwalili się, że wyroby rodem z Foniki są wystawiane na targach branżowych w Las Vegas.

Z drugiej strony część ortodoksyjnych wielbicieli Thorensa przyjęła nowe gramofony jako upadek Thorensa, w czym – jak się okazuje – było trochę prawdy. A wszystkich pogodził drastyczny spadek zainteresowania czarnymi płytami, który pociągnął do grobu także gramofony analogowe, przez co wiele firm zdecydowało się więc na obniżenie cen i przez to jakości wyrobów. Osobiście radziłbym lamentującym nad upadkiem Thorensa popatrzyć na wyroby skądinąd zacnych firm japońskich z tych lat, bo w tym kontekście to właśnie Thorens, nawet ten z Łodzi, zachował prawdziwą klasę.

Autorzy pragną podziękować p. Jerzemu Majewskiemu za podzielenie się cennymi informacjami i trud włożony w weryfikację naszego tekstu.

Maciej Tułodziecki: więcej tego autora

TECHNIKA: Polskie gramofony – historia od początku do lat 70.
TECHNIKA: Kronika życia magnetofonów kasetowych
TECHNIKA: polskie magnetofony szpulowe
TECHNIKA: Subiektywna historia polskich gramofonów
TECHNIKA: Gramofon w bez tajemnic, cz. 1-3, czytaj TUTAJ, TUTAJ, TUTAJ

  • TD-180 Mk1: Szczęśliwie udało się dotrzeć do takiego gramofonu. Ten egzemplarz przyjechał z Niemiec i mogliśmy zarówno skorzystać ze zdjęć autorstwa właściciela jak i zrobić nieco własnych.
  • TD-180 Mk1: Szczęśliwie udało się dotrzeć do takiego gramofonu. Ten egzemplarz przyjechał z Niemiec i mogliśmy zarówno skorzystać ze zdjęć autorstwa właściciela jak i zrobić nieco własnych.
  • TD-180 Mk1: Szczęśliwie udało się dotrzeć do takiego gramofonu. Ten egzemplarz przyjechał z Niemiec i mogliśmy zarówno skorzystać ze zdjęć autorstwa właściciela jak i zrobić nieco własnych.
  • TD-180 Mk1: Szczęśliwie udało się dotrzeć do takiego gramofonu. Ten egzemplarz przyjechał z Niemiec i mogliśmy zarówno skorzystać ze zdjęć autorstwa właściciela jak i zrobić nieco własnych.
  • TD-180 Mk1: Po zdemontowaniu talerza widać układ napędowy klasyczny dla Foniki, obecny nie tylko w niektórych gramofonach przeznaczonych na polski rynek, ale także tych eksportowanych na wschód.
  • TD-180 Mk1: Nogi tym razem nieco inne – dwie montowane tradycyjnie i dwie wpuszczone w obudowę, co komplikuje konstrukcję, ale obniża wysokość gramofonu dzięki czemu korzystniej on wygląda i wpasowuje się w ówczesną modę na „slim line”
  • TD-180 Mk1: Nogi tym razem nieco inne – dwie montowane tradycyjnie i dwie wpuszczone w obudowę, co komplikuje konstrukcję, ale obniża wysokość gramofonu dzięki czemu korzystniej on wygląda i wpasowuje się w ówczesną modę na „slim line”
  • TD-180 Mk1: Ewidentny polski wkład w TD-180 – płytka elektroniki i naklejka kontroli technicznej niezmienna od czasów Bambina, ponadto klasyczny silnik z Silmy z nadajnikiem prędkości w formie „wiatraczka”, niemieckie gniazdo zasilacza, tym razem w przecudnym podfrezowaniu skrzynki
  • TD-180 Mk1: Ewidentny polski wkład w TD-180 – płytka elektroniki i naklejka kontroli technicznej niezmienna od czasów Bambina, ponadto klasyczny silnik z Silmy z nadajnikiem prędkości w formie „wiatraczka”, niemieckie gniazdo zasilacza, tym razem w przecudnym podfrezowaniu skrzynki
  • TD-180 Mk1: Ewidentny polski wkład w TD-180 – płytka elektroniki i naklejka kontroli technicznej niezmienna od czasów Bambina, ponadto klasyczny silnik z Silmy z nadajnikiem prędkości w formie „wiatraczka”, niemieckie gniazdo zasilacza, tym razem w przecudnym podfrezowaniu skrzynki
  • TD-180 Mk1: Skrzynka wygląda inaczej niż te rodem z Foniki. Pokrywa ma inne rozmiary i kolor, choć umieszczona jest na zawiasach, które wyglądają na polskie
  • TD-180 Mk1: Skrzynka wygląda inaczej niż te rodem z Foniki. Pokrywa ma inne rozmiary i kolor, choć umieszczona jest na zawiasach, które wyglądają na polskie
  • TD-180 Mk1: Skrzynka wygląda inaczej niż te rodem z Foniki. Pokrywa ma inne rozmiary i kolor, choć umieszczona jest na zawiasach, które wyglądają na polskie
  • TD-180 Mk1: Talerz ustalony jest na tarczy napędowej lub, jak kto woli, na „podtalerzyku” (subtalerzu) o dużej średnicy, co jest kontynuacją klasycznego rozwiązania Thorensów z napędem paskowym, zainaugurowanym w TD-150
  • TD-180 Mk1: Talerz ustalony jest na tarczy napędowej lub, jak kto woli, na „podtalerzyku” (subtalerzu) o dużej średnicy, co jest kontynuacją klasycznego rozwiązania Thorensów z napędem paskowym, zainaugurowanym w TD-150
  • TD-180 Mk1: Podzespół ramienia pozornie identyczny, ale przeciwwaga ma podatną izolację, tzw. „decoupling”, taką jak później stosowane w TD-280 MK IV
  • TD-180 Mk1: Podzespół ramienia pozornie identyczny, ale przeciwwaga ma podatną izolację, tzw. „decoupling”, taką jak później stosowane w TD-280 MK IV
  • TD-180 Mk1: Podzespół ramienia pozornie identyczny, ale przeciwwaga ma podatną izolację, tzw. „decoupling”, taką jak później stosowane w TD-280 MK IV
  • TD-180 Mk1: Podzespół ramienia pozornie identyczny, ale przeciwwaga ma podatną izolację, tzw. „decoupling”, taką jak później stosowane w TD-280 MK IV
  • TD-180 Mk1: Podzespół ramienia pozornie identyczny, ale przeciwwaga ma podatną izolację, tzw. „decoupling”, taką jak później stosowane w TD-280 MK IV
  • Instrukcja serwisowa TD-180 rysowana była przez panie kreślarki zatrudnione w Fonice
  • Instrukcja serwisowa TD-180 rysowana była przez panie kreślarki zatrudnione w Fonice
  • Instrukcja serwisowa TD-180 rysowana była przez panie kreślarki zatrudnione w Fonice
  • Drugim modelem, który Fonica produkowała dla Thorensa był gramofon TD 280 Mk IV
  • Drugim modelem, który Fonica produkowała dla Thorensa był gramofon TD 280 Mk IV
  • Drugim modelem, który Fonica produkowała dla Thorensa był gramofon TD 280 Mk IV
  • Drugim modelem, który Fonica produkowała dla Thorensa był gramofon TD 280 Mk IV
  • Drugim modelem, który Fonica produkowała dla Thorensa był gramofon TD 280 Mk IV
  • Adam z pokrywą od Thorensa TD-280 i Thorens z pokrywą od Adama. Jak widać pokrywy i ich mocowanie jest identyczne
  • HighFidelity.pl
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne
  • TD-280 Mk IV: Szczegóły techniczne