Kolumny głośnikowe
JBL
Producent: Harman International Industries, Inc. |
Przez całą dekadę lat 70., i nie tylko, Model 4310 firmy JBL można było spotkać w profesjonalnych studiach nagraniowych na całym świecie. Było ich więcej niż jakichkolwiek innych monitorów odsłuchowych, przez co ustanowiły standardy w zakresie mocy i realizmu dla wszystkich innych producentów. pisy tej treści znajdziemy w materiałach promocyjnych amerykańskiego JBL-a, na firmowej stronie internetowej i w instrukcji obsługi. To oczywiście wynik pracy ludzi odpowiedzialnych za promocję i kontakty z prasą – należący do koncernu Harman JBL jest dojrzałą, stabilną firmą, w której nie ma przypadków – jest plan i jego realizacja. Jest w tym jednak coś więcej niż tylko PR, jest w tym autentyczna informacja. A to dlatego, że seria, do której należy Model 4319, ma ponad 40 lat i przez ten czas należące do niej produkty zdążyły wrosnąć w pejzaż znakomitej większości studiów nagraniowych z aspiracjami i tysiące ludzi związanych z dźwiękiem mogło te informacje zweryfikować. JBL z tą serią już nic nie MUSI, co najwyżej MOŻE. Rewitalizacja klasyków okazała się posunięciem doskonałym, które odświeżyło pamięć o dokonaniach firmy i przyniosło jej sporo pieniędzy. Tak się składa, że byłem w Berlinie, podczas wystawy IFA, kiedy po raz pierwszy pokazano kompletną serię, którą można ogólnie nazwać „Studio Monitor” i do dziś pamiętam dumę, z jaką mi ją prezentowano. To, co ją wyróżnia spośród niemal wszystkich innych produktów to długowieczność i bazowanie na klasyce. Kształt kolumn ostatecznie został opracowany w latach 70., podobnie jak ich budowa i użyte głośniki. Te ostatnie oczywiście ewoluowały, choć najmniej zmiany widoczne są w tym, co dla nich najważniejsze – w głośniku niskotonowym. Jest on tutaj najważniejszy, ponieważ definiuje wszystkie tego typu konstrukcje. To tzw. „duży woofer”, mający średnicę 300 mm. Podobnie jak 40, 50 i 60 lat temu, jego membrana wykonana jest z pulpy celulozowej (z której robi się papier). We współczesnych przetwornikach membrana zawieszona jest na gumowym resorze z dużą fałdą, o dużej podatności. Tutaj mamy sztywne, mało podatne zawieszenie z materiału tekstylnego, powleczonego gumopodobną substancją. Ponieważ jest sztywne, wymaga bardzo silnego magnesu. W zastosowanym tutaj modelu 2213Nd-1 zastosowano dwa, bardzo silne magnesy neodymowe, zazwyczaj spotykane w głośnikach wysokotonowych. Pracują one w trybie Differential Drive, współpracując z dwoma cewkami. W głośnikach o tej mocy neodym spotyka się bardzo rzadko, bo raz, że jest bardzo drogi (przemysł chiński wywindował ceny tego surowca o kilka tysięcy procent!), a dwa, że wymaga specjalnego traktowania – magnesy neodymowe po podgrzaniu tracą własności magnetyczne. Dlatego też na wielu głośnikach widać elementy chłodzące, działające jak radiator. Tymczasem kosze głośników JBL-a zostały wykonany jak jeden wielki radiator – są potężne i przypominają turbinę samolotu odrzutowego. Dzięki temu, że magnesy neodymowe nie muszą być duże, żeby wytworzyć silne pole magnetyczne, tylna część jest ładnie wyprofilowana, co pomaga w odprowadzeniu powietrza z tylnej strony membrany. Mimo więc pozorów „vintage” w sercu kolumn o których mowa drzemią nowoczesne, kosztowne rozwiązania. Kto w latach 70. widział metalowy głośnik średniotonowy? Kto słyszał i kogo było stać na neodym dla głośnika niskotonowego? Kto wreszcie stosował wysokiej klasy, polipropylenowe kondensatory w zwrotnicy, takie jak w 4319? To po prostu przykład tego, jak wykorzystując dobre rozwiązania z przeszłości, nadać im nowy wymiar, rozwinąć je bez utraty tego, w czym były niegdyś najlepsze. Lata 70. to okres, w którym kolumny miały inne proporcje niż dzisiaj – nie były już tak duże, jak wcześniej, ale wciąż miały duże głośniki niskotonowe, a przez to szerokie ścianki przednie. Były też wyższe niż dzisiejsze monitory podstawkowe. 4319 ma wysokość 597 mm, jest głęboki na 299 mm i szeroki na 362 mm. Oznacza to, że trzeba go postawić na dedykowanych mu standach. Skorzystałem ze standów Acoustic Revive, wykonanych dla mnie na zamówienie przez Kena Ishiguro dla kolumn Harbeth M40.1. Dolna krawędź głośników znalazła się na wysokości 370 mm od podłogi i to jest chyba optymalne rozwiązanie. Dedykowane podstawki znajdziemy u wielu japońskich producentów – niemal zawsze są one wykonane z grubych, drewnianych elementów. Kolumny napędzane były przez końcówkę mocy Soulution 710 i przez wzmacniacz zintegrowany Audia Flight FL Three S. Nie są bardzo wymagające prądowo, zasilimy je wzmacniaczem lampowym o średniej mocy, ale im więcej prądu dostaną, tym lepszą kontrolę nad całym pasmem osiągniemy. W tym przypadku moc nie jest jednak czymś, co powinno nam spędzać sen z powiek. JBL-e stanęły dokładnie w tym samym miejscu, co Harbethy, skierowane bezpośrednio na miejsce odsłuchowe. Pokrętła regulujące ilość średnich i wysokich tonów pozostawiłem w położeniu „0”, co dało najlepszy balans tonalny, przynajmniej w moim pokoju. Nie widzę jednak przeszkód, żeby odjąć ciut wysokich tonów lub dodać trochę dołu. To będzie absolutnie koszerne „dosmaczanie”. Płyty użyte do odsłuchu (wybór):
Schodząc w dół z modelu S3900 na 4429, a teraz z 4429 na 4319 za każdym razem zmniejszaliśmy ilość wydawanych pieniędzy mniej więcej o połowę. Z 45 000 zł doszliśmy w ten sposób do 16 000. Każde przejście w dół oznaczało nie tylko mniej wydanych pieniędzy, ale też i mniej „dobra”, jakie dostajemy. To normalna zasada, sprawdzająca się w każdej branży, także audio. Wyłamujące się z tego schematu wyjątki tylko ją potwierdzają, ponieważ działają zwykle poza klasycznym obiegiem (ze sprzedażą bezpośrednią), albo są to maleńkie przedsięwzięcia, obliczone na niszę, w której dobrze się czują i w której pozostaną na zawsze. Mniej „dobra” o którym mówię, to w audio gorszy dźwięk. I nie ma się co oszukiwać – mniejsze pieniądze oznaczają niemal zawsze (zakładam, że mówimy o dobrych produktach, sensownych firm) słabszy dźwięk. Powiedzmy więc od razu, że to, co usłyszałem było gorsze niż to, co dostałem niegdyś zarówno z S3900, jak i 4429. Można to jednak mieć głęboko w d…e. Kupujemy przecież produkty – a przynajmniej powinniśmy – dopasowane do naszych budżetów, systemów, pomieszczeń i potrzeb. Nie rzucimy się przecież na S3900, jeśli mamy maleńki pokój i do wydania 15 000 zł, prawda? Zakładam, że podchodzimy do muzyki, której słuchamy poważnie. A w takim przypadku model 4319 może się okazać tym jedynym, idealnym – lepszym nawet niż jego drożsi kuzyni. W brzmieniu tego monitora studyjnego, bo ostatecznie z tym właśnie mamy do czynienia, można wskazać kilka elementów, które składają się na jego przekaz. To: znakomita zdolność do klarownego pokazania różnic w nagraniu oraz ustawieniu mikrofonów w studiu, perspektywy, z której patrzymy na wykonawców, niezwykle dobrze kontrolowany bas, jak również niebywała scena dźwiękowa, a właściwie – to ten przypadek – holografia. Omówmy je po kolei. |
Mówiąc o „zdolności do klarownego „pokazania różnic w nagraniu oraz ustawieniu mikrofonów w studiu” mam na myśli to, że JBL-e ładnie informują nas o tym, czy mikrofon został przystawiony do wykonawcy/instrumentu bliżej, czy dalej. Niby nic, w postprodukcji, czyli masteringu, takie rzeczy się wyrównuje, jednak nigdy do końca. A wyrównanie oznacza oszustwo – chodzi o zmianę tego, co zostało zarejestrowane. Amerykańskie kolumny takie rzeczy przechodzą jak komandos kałużę, nawet ich nie zauważając. Mark Hollis (ex-Talk Talk) ma więc mikrofon tuż przed sobą, słychać go trochę jak na koncercie. Dokładnie w taki sam sposób odbieramy osobę zapowiadającą koncerty Maxa Roacha i Clifforda Browna z 1954 roku. Kolumny nieco przybliżają głosy, bo także śpiew Glena Goulda (właściwie, to podśpiewywanie, mruczenie) słychać wyraźnie, nie ma wątpliwości nawet co do jego intonacji. Takie rzeczy się w innych kolumnach zdarzają. Tutaj nie ma to jednak efektów ubocznych, jest tym, czym jest. Nagrania nie są „prześwietlane”. To, że tak dobrze słychać detale o których mówię, to wynik bardzo dobrej artykulacji kolumn, a nie hiperdetaliczności. Można nawet powiedzieć, że to nie są kolumny, które podkreślałyby detale. Pokazują „prawdę czasu, prawdę ekranu”, nie burząc przy tym przekazu, nie kawałkując go. To ważne zastrzeżenie, ponieważ barwa kolumn absolutnie na to nie wskazuje. Jest ona, podobnie jak większych modeli, kremowa i raczej ciepła niż zimna, jeśli już bym musiał takie rozgraniczenie wprowadzić. Oczywiście rozumiem, skąd brało się przeświadczenie o tym, że JBL-e grają jasno – przez wiele lat pracowałem z kolumnami estradowymi tej firmy, a do dzisiaj mam styczność z odsłuchami scenicznymi z jej logo. Wszystkie te konstrukcje łączy przejrzystość i klarowność. Nie to jest jednak ich problemem, a tego, że realizatorzy dźwięku i akustycy notorycznie rozjaśniają dźwięk, chcąc wyciągnąć jak najwięcej „bitu”, uderzenia, nie patrząc na to, że rujnują barwę. Potraktowane w ten sposób metalowe kopułki robią się nerwowe. Jeśli wszystko jest na swoim miejscu, jak tutaj, głośnika wysokotonowego nie słychać. Dźwięk jest otwarty, bardzo dźwięczny, ale nie ma się wrażenia, że góra dochodzi z kopułki, wydaje się, że gra cała kolumna. Moim zdaniem w tak dobrym odbiorze wysokich tonów pomaga wyjątkowy bas. Jest on szybki i krótki, jak w głośnikach z zamkniętą obudową. Kolumny, pomimo swoich rozmiarów, powinny się więc świetnie sprawdzić nie tylko w dużych pokojach, ale i w małych pomieszczeniach, blisko ścian. Najniższy zakres nie jest tak mięsisty i nasycony, jak z innych kolumn JBL-a czy Harbetha. Coś za coś. Nie brakuje go jednak jakoś szczególnie. To, co dzieje się powyżej przykuwa bowiem uwagę i całkowicie satysfakcjonuje. Tym bardziej, że umiejętność zniknięcia z przestrzeni jest w przypadku modelu 4319 fenomenalna. Słyszymy wszystko, jakby było zawieszone w półokręgu przed nami, bez związku ze sporymi przecież paczkami. Jeśli w realizator wykorzystał przeciwfazę, aby symulować dźwięki za nami i z boków, jak na na płycie The Minutes Alison Moyet, to zaskoczą nas intensywnością i tym, jak blisko nas się odezwą, jakby ktoś przyłożył nam nagle głośnik do ucha. I nawet w skrajnych przypadkach, jeśli nagrania dokonano w starym stylu, tj. lewa-środek-prawa, z instrumentami z lewej i prawej przyporządkowanymi tylko do jednego kanału, to nie będzie z tym problemu. Instrumenty będą większe niż kolumny i będzie się wydawało, że ich dźwięk dochodzi spoza paczek, a nie z nich. Jak każdy dobry produkt, tak i ten ma swój charakter. Nawet top high-endowe urządzenia mają w swoim dźwięku coś ze swojego twórcy; jeśli nie, to zwykle brzmią bezpłciowo i bez wyrazu, a tego nie lubię. JBL-e nie pokazują tak dużych i wyrazistych wokali, jak większe modele tego producenta. Niska średnica nie jest tu tak mocno nasycona, przez co wolumen dźwięków z tego zakresu, szczególnie ustawionych centralnie, na osi, nie jest tak duży. Kolumny maja też skłonność do skupiania naszej uwagi na środku, na tym, co dzieje się przed nami, lekko go do nas przysuwając. Cała reszta jest niezwykle przestrzenna, dobrze rozłożona na scenie, poza tym jednym – tym, co jest na osi. W barwie zwraca uwagę lekkie uprzywilejowanie zakresu, w którym instrumenty dęte mają sporo energii, ale gdzie nie są jeszcze metaliczne. Powoduje to, że dźwięk jest z nimi lekko podniesiony (choć nie jest wyostrzony). I jeszcze dynamika – nie jest ona tak ekspresyjna, jak w 4429 i moich Harbetach, to raczej gra typu legato. Podsumowanie To doskonała propozycja dla wszystkich, którzy lubią zrównoważony dźwięk o doskonałym wglądzie w nagranie, ale bez rozjaśniania brzmienia. JBL-e grają równie dobrze mocny rock, jak i skrzypce solo, pokazując kremową, gładką, nieco ciepłą barwę. Jeśli coś zagra jasno, to znaczy, że czas wyrzucić wszystko poza JBL-ami – to nie ich wina. Holografia jest fenomenalna – dźwięk jest oderwany od kolumn i niezwykle przestrzenny. Bas jest znakomicie kontrolowany, lekko tłumiony, nie powinno być więc problemu z dudnieniem nawet w bardzo małych pomieszczeniach. To fantastyczne, stosunkowo niedrogie kolumny, które mają wszystko to, co ich dwukrotnie i czterokrotnie droższe odpowiedniki w serii „Studio Monitor”, tyle, że w mniejszej ilości. Warto! Klasyczne proporcje modelu 4319 powodują, że albo się je kocha, albo od razu złomuje. Jak dla mnie są idealne. Wykonane z 19 mm płyt MDF obudowy oklejono naturalnym drewnem, a przednią ściankę polakierowano na niebieski kolor. Wyróżniają się na niej dwa jasne głośniki – biały niskotonowy i srebrny średniotonowy. Jeśli jednak nie lubimy takich widoków, możemy je zakryć maskownicą z ciemnego materiału o nazwie „Monitor Blue”. Nawet wówczas na zewnątrz pozostanie panel, w którym zamontowano głośnik wysokotonowy i dwa potencjometry, którymi regulujemy ilość średnich i wysokich tonów. Mniam! Model 4319 to „12-inch, 3-way studio monitor”, tj. trójdrożny monitor studyjny z głośnikiem niskotonowym o średnicy fi 12” (300 mm, model 2213Nd-1). Ma on papierową, białą membranę ze sztywnym zawieszeniem z nasączanego materiału tekstylnego. Na membranie widać charakterystyczne karbowanie, poprawiające jego sztywność. Pośrodku umieszczono nakładkę przeciwpyłową z czarnego materiału tekstylnego. Głośnik ma bardzo ciężki, solidny kosz i dwa magnesy neodymowe. Współpracuje on z bas-refleksem, którego dwa wyloty umieszczono powyżej, symetrycznie po obydwu stronach (dokładnie jak w Harbethach M40.1). Jeszcze wyżej widać charakterystyczny głośnik średniotonowy (model 105H-2) o średnicy fi 120 mm, z membraną o kształcie talerza anteny satelitarnej, bez nakładki przeciwpyłowej. Wykonano ją ze stopu aluminiowo-magnezowego. Kosz również jest odlewany i bardzo solidny. Punkty podziału ustalono na 650 Hz i 2,2 kHz, a pasmo przenoszenia, jak podaje producent, wynosi 38-40 000 Hz. Podobnie jak w systemach studyjnych, tak i tutaj użytkownik ma możliwość regulacji natężenia średnich i wysokich tonów. Zaznaczono punkt „0 dB”, zabrakło jednak zapadki w tym miejscu, która wyznaczałaby je precyzyjniej niż teraz. Zwrotnicę podzielono na dwie części – przykręconą do spodu niskotonową i średniotonową, przykręconą do tylnej ścianki. Widać w nich dobre cewki powietrzne i kondensatory polipropylenowe. Okablowanie z miedzianej linki wpinane jest do głośników i zacisków przez skuwki. Wyjątkiem jest głośnik niskotonowy – ma on złocone zaciski. Kable głośnikowe podpinamy z tyłu, do podwójnych zacisków głośnikowych, połączonych złoconymi blaszkami. Dokładnie takie same gniazda, tyle że pojedyncze, mam w Harbethach M40.1 i muszę powiedzieć, że do najlepszych to one nie należą. Blaszki o których mowa trzeba jak najszybciej wyrzucić i zastąpić je solidnymi zworami, najlepiej z tego samego kabla, co kabel głośnikowy. Warto zwrócić uwagę na to, iż parametry techniczne, takie jak: impedancja nominalna, punkt podziału oraz masa, różnią się między sobą, w zależności od źródła – nieco inne są na stronie firmowej JBL-a, na stronie angielskiej tego producenta, na polskiej, a jeszcze inne w instrukcji obsługi. Dane techniczne (wg producenta) Pasmo przenoszenia: 38-40 000 Hz (-6 dB) Dystrybucja w Polsce: DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!! |
SYSTEM A ŻRÓDŁA ANALOGOWE - Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version] - Wkładki: Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ - Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ ŻRÓDŁA CYFROWE - Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ - Odtwarzacz multiformatowy: Cambridge Audio Azur 752BD WZMACNIACZE - Przedwzmacniacz liniowy: Polaris III [Custom Version] + zasilacz AC Regenerator, wersja z klasycznym zasilaczem, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710 - Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ AUDIO KOMPUTEROWE - Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901 - Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ - Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ - Router: Liksys WAG320N - Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB |
KOLUMNY - Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ - Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands - Filtr: SPEC RSP-301 OKABLOWANIE System I - Interkonekty: Siltech ROYAL SIGNATURE SERIES DOUBLE CROWN EMPRESS, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ - Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ System II - Interkonekty: Acoustic Revive RCA-1.0PA | XLR-1.0PA II - Kable głośnikowe: Acoustic Revive SPC-PA SIEĆ System I - Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9300, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate, recenzja TUTAJ - System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R) System II - Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R (x 4 ), recenzja TUTAJ - Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, recenzja TUTAJ |
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE - Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy - Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny - Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ - Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ - Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4 SŁUCHAWKI - Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ - Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ - Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ - Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ - Radio: Tivoli Audio Model One |
SYSTEM B Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ Przedwzmacniacz gramofonowy: Linear Audio Research LPS-1 Odtwarzacz plików: coctailAudio X10, test TUTAJ Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380 Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity