Więcej basu!
Witam serdecznie Panie Wojtku! Zapewne pan mnie pamięta. Pisałem do pana już kilka razy. Pierwszym razem dzięki panu wybrałem zestaw Xindaka A-06, potem pytałem pana o stożki pod sprzęt. Następnie pytałem pana o wzmacniacz, kończąc na kolumnach. Uważam, że najważniejszymi elementami systemu jest wzmacniacz, kolumny oraz odtwarzacz CD. Okablowanie i zasilanie ma również znaczący wpływ (wnioskuję z przeczytanych recenzji - Pańskich, jak również informacji dostępnych w internecie). Ja natomiast w trakcie mojej krótkiej przygody z audio mogę to tylko potwierdzić doświadczając to przy zmianie średniej klasy przewodów na przewody również średniej klasy jakimi są przewody Audionovy. Zdaję sobie jednak sprawę, że w moim przypadku należy cały czas ulepszać elektronikę. Prawda? Po zakupie kolumn Audioacademy Phoebe III byłem i jestem bardzo zadowolony. Kolumny moim zdaniem są przednie, jednak dopiero teraz widzę co mi się w moim systemie podoba a co mi mój system nie okazuje, a jeśli już to bardzo rzadko.. To co mi się w nim podoba to kultura grania, można to chyba nazwać "małym wyrafinowaniem". Dźwięk po zmianie kolumn na AA Phoebe III stał się wręcz idealny.Niema się do czego doczepić. Chodzi mi o jakość dźwięku. Oto jak brzmią poszczególne instrumenty. Trudno doszukać mi się jakiegoś błędu, jakiejś małej kompresji. Naprawdę są dobre. Zgadzam się z Pańską recenzją odnoście kolumn Phoebe III zamieszczoną na highfidelity.pl. Zdaję sobie sprawę, że w moim systemie brakuje jeszcze "dobrych" kabli, dobrego zasilania, a akustyka pomieszczenia nie jest idealna, choć powoli wieszam kwiatki, półki, obraz w niedalekiej przyszłości. Małe przemeblowanie. Jest coraz lepiej. Przejdę w końcu do sedna. Słuchając mojego systemu cały czas chciałbym usłyszeć większą potęgę brzmienia. Bas jest na dobrze zrealizowanych płytach moim zdaniem ok. Może wolałbym nieco więcej.. Wynika to może z tego, że kiedyś słuchając na mini wieży Sony MHC W550 ;-) zwracałem tam głównie uwagę na skraj pasma (góra oraz dół). Zawsze lubiłem duuuży bas i tak mi zostało? Wcześniej Technics z Tonsilami Premium również jakoś z basem sobie "lepiej"? radził. Być może było to spowodowane możliwością korekty pokrętłem nasycenia niskich tonów, z którego często korzystałem. Wracając do mojego systemu właśnie czasem brakuje mi tego uderzenia "mięsa". W moim systemie jest "mięso" ale moje wymagania są większe.. Niedawno słuchałem nowej płyty Ira "9". Powiem szczerze, że właśnie między innymi na tej płycie brakuje mi troszkę najniższych rejestrów. Jest ich za mało. W tych, że momentach, gdy basu jest dosyć mało lub poprostu średnia jego ilość przy większej głośności (nie jakiejś dużej, po prostu na np godzinę "9") powoduje odczucie natarczywości średnicy, wokalu i ogólnie pojętych średnich tonów. Nie lubię tego typu grania, że basu jest co kot napłakał a średnica "rządzi". Do wysokich tonów nie mam zastrzeżeń. Graja jak trzeba jak na moje potrzeby. Reasumując odechciewa mi się słuchać gdy rządzi średnica a basu tyle co nic. Podam może przykład płyty, w której z powodu "lekkiego" grania (zbyt płytki i mało odczuwalny bas) rzadko jej słucham. To np płyta U2-War. Wiem, że niektóre płyty są tak po po prostu nagrane a sprzęt bez regulacji tonów zagra tak jak jest na płycie. Byś może jestem skazany na wzmacniacz, który jest jednak w taką regulację tonów wyposażony? Natomiast lubię granie, w którym potęga brzmienia, wyraźny kontrolowany bas jakby jest podstawą, fundamentem muzyki. Oczywiście przy równoczesnym nie zagłuszaniu innych rejestrów.. Lubie powiew basu i szeroko pojętą potęgę brzmienia. Mój Xindak tego mi chyba nie zapewnił? Wiem, że zmienię wzmacniacz prędzej czy później. Na razie sam wzmacniacz. Wiem, że to on teraz będzie miał największy wpływ na poprawę potęgi brzmienia, głębię sceny, której również bardzo oczekuję. Chcę jak to mówią zacząć przeżywać muzykę. Słuchanie już mi nie wystarcza :) Za przykład płyty, która sprawia mi dużo przyjemności ze słuchania podam : Dire Straits "On every street". Tutaj jest poprawnie, aczkolwiek mogłoby być na pewno dużo lepiej. No dobrze tyle moich wywodów. Pewnie za dużo mądrych rzeczy nie napisałem, ale mam nadzieję, że mnie pan zrozumiał :) Podsumowując: zmiana wzmacniacza teraz: Na NAD 315BEE z regulacją tonów i zbieranie na dobry wzmacniacz za 6-7 tyś zł. Czy to ma sens? Co zmienił by NAD 315 w połączeniu z C-06? Kupca na Xindaka A-06 już mam. Czy jednak warto poczekać i uzbierać na wzmacniacz za wspomniane pieniądze, który jednak zagra z moim Cd-06 na miarę moich oczekiwań. Zmianę CD biorę pod uwagę, ale w dalekiej przyszłości. Czy CD-06 ograniczy znacząco dobry wzmacniacz jeśli chodzi o głębie sceny? Bo potęgi brzmienia chyba nie umniejszy?. Wolałbym, aby ten wzmacniacz za 6-7 tyś zł miał również możliwość regulacji tonów ( na wszelki wypadek). Czyli zalecane przez pana wzmacniacze Carat A-57 czy Xindak V-10 odpadają ze względu na brak regulacji tonów?! Po krótkiej lekturze ze wzmacniaczy, które przyszły mi na myśl widzę kilka... ale nie wiem czy zagrają w moim systemie :) Mam na myśli. Np. NAD 375, Creek Destiny. Jedno wiem, że chyba musi mięć dużą wydajność prądową by stworzył oczekiwaną potęgę brzmienia.. Jak do tej pory mój system wygląda następująco: - elektronika: Xindaka 06, - kolumny: Audio Academy Phoebe III, - okablowanie: Audionova IC Proteus, głośnikowe Moonwalk. Z poważaniem i pozdrowieniami, Przemek |
Witam! Rzeczywiście, wzmacniacz jest najważniejszy. CD spokojnie zagra w droższym systemie, podobnie kolumny. Ja bym jednak się wstrzymał teraz z zakupem, bez sensu zmieniać Xindaka na 315, bo zmiany wielkiej nie będzie. Jeśli chodzi o barwę, to rzeczywiście najlepiej byłoby kupić Carata, ale nie ma on regulacji barwy... A może udałoby się kupić z drugiej ręki wzmacniacz Krell S-300i? Drogi, ale to jest dokładnie ten rodzaj grania, o jaki Panu chodzi. A jeśli nie, to droższe NAD-y będą w sam raz. Lepiej jednak dążyć do tego, żeby nie korzystać z regulatorów barwy, bo po prostu psuje to dźwięk. Pozdrawiam Wojciech Pacuła |
strona główna | muzyka | listy/porady | nowości | hyde park | archiwum | kontakt | kts
© 2009 HighFidelity, design by PikselStudio,
serwisy internetowe: indecity