pl | en

Krakowskie Towarzystwo Soniczne

 

SPOTKANIE #98:
Roger Waters
AMUSED TO DEATH
REMASTER 2015

Data wydania:
- 1. wydanie: 1 września 1992
- remaster: 2015

USA

rogerwaters.com
www.columbiarecords.com
www.qsound.com


QSound jest procesem rejestracji/miksowania stosowanym w wielu studiach audio, bazującym na obróbce dźwięku według specyficznego algorytmu, w taki sposób, aby wydawało się, że mamy do czynienia z dźwiękiem 3D, podczas kiedy używamy do tego celu tylko dwóch głośników.

Za: www.giantbomb.com, czytaj TUTAJ

źwięk przestrzenny zawdzięczamy w głównej mierze kinu. Pierwszym systemem stereofonicznym był Fantasound, opracowany przez inżynierów Walta Disneya na potrzeby filmu animowanego Fantasia z 1940. „Stereofoniczny” nie był wówczas jeszcze synonimem „dwukanałowego” – dźwięk zapisano na trzech ścieżkach, bazując na pracach Grahama Bella, który uważał, że to optymalna liczba kanałów. Z czasem, ze względów praktycznych, porzucono kanał centralny, a trzykanałowe taśmy (m.in. Kind of Blue Milesa Davisa) są miksowane do dwóch ścieżek. Dzisiaj mówiąc: ‘stereofoniczny’ myślimy: ‘dwukanałowy’.

Z czasem logicznym krokiem było zwiększenie liczby ścieżek, a co za tym idzie głośników. Dopiero jednak lata 70. i 80. przyniosły rozkwit systemów wielokanałowych – najpierw analogowych (Dolby Surround), a potem cyfrowych (Dolby Digital i DTS). Dały one spektakularne efekty, przede wszystkim w przypadku filmów kinowych, a potem w systemach kina domowego. Mimo podjęcia przez różne firmy działań w celu spopularyzowania systemów kwadrofonicznych (systemy czterokanałowe) w audio w ostatecznym efekcie spełzły one na niczym. Warto zauważyć, że istniejące dziś wielokanałowe systemy audio są jedynie marginesem współczesnej techniki. Myśląc dzisiaj o ‘surround’ automatycznie łączymy to pojęcie z filmem.

QSOUND

Niemniej istnieją jednak sposoby, dzięki którym można uzyskać iluzję dźwięku otaczającego („surround”) za pośrednictwem dwóch kanałów. Dla słuchawek są to nagrania binauralne. Natomiast jednym z najciekawszych, przeznaczonych do odtwarzania poprzez kolumny jest system QSound. Jest to system kodowania, pozwalający za pomocą dwóch kolumn (kanałów) dostarczyć wrażenia przestrzenne wykraczającypoza „wirtualne okno” powstające pomiędzy dwoma kolumnami głośnikowymi. System ten został opracowany przez kanadyjską firmę QSound Labs, założoną przez Larry’ego Ryckmana (CEO), Danny’ego Lowe’a oraz Johna Leesa, na podstawie badań psychoakustycznych na dużej grupie słuchaczy.

Polega on na nagraniu na taśmie analogowej (to jeden z wymogów) wielu monofonicznych ścieżek i poddaniu każdej z nich obróbce w układach DSP na podstawie napisanego w tym celu programu. Taśma ta jest miksowana w końcowym etapie do dwóch kanałów. To system, w którym do odtwarzania dźwięku przestrzennego po stronie odbiorcy nie jest potrzebny żaden dekoder – cała praca „dzieje się” po stronie producenta nagrań.

Pierwszym przypadkiem użycia realizacji tego typu była reklama Hilltop Reunion Coca-Coli związana z Superbowl (1990), a kolejnym muzyka w popularnym serialu TV pt. The Wonder Years. Z naszego punktu widzenia znacznie ważniejsze jest użycie QSound na płytach z muzyką - a jest o czym mówić. Pierwszym krążkiem CD nagranym w tej technice był bowiem The Immaculate Collection Madonny (Warner Bros., 1990). Rok później na rynku był już pierwszy album przygotowany od początku do końca z myślą o tym systemie, The Soul Cages Stinga (A&M 75021-6405-2, 1990).

Trzeba więc oddać firmie sprawiedliwość – umiała zainteresować swoim pomysłem kogo trzeba. Tym bardziej, że po tych albumach przyszły następne. Firmowa strona QSound podaje listę ponad 60 albumów zakodowanych tym algorytmem, a wśród nich wskazuje na najważniejsze:

  • Madonna, The Immaculate Collection (1990)
  • Sting, The Soul Cages (1991)
  • Europe, Prisoners in Paradise (1991)
  • Julian Lennon, Help Yourself (1991)
  • Paula Abdul, Spellbound (1991)
  • Roger Waters, Amused to Death (1992)
  • Paul McCartney, Paul is Live (1993)
  • Sophie B. Hawkins, Whaler (1994)
  • Pink Floyd, Pulse (1995)
  • Rick Wright, Broken China (1996)
  • Pink Floyd, Is There Anybody Out There? - The Wall Live (2000)
  • Roger Waters, In The Flesh (2000)

Po początkowej aktywności na polu muzyki, firma szybko podpisała kontrakty z producentami gier komputerowych i na nich skupiła swoją uwagę. Szybki rozwój systemów kina domowego, w tym symulujących wielokanałowy przekaz, spowodował, że tak wyrafinowane systemy, jak QSound straciły rację bytu. Od pierwszej pozycji płytowej do ostatniej upłynęło zaledwie 11 lat.

Dla zainteresowanych, więcej TUTAJ.

ROGER WATERS, AMUSED TO DEATH

Jednym z bardziej aktywnych artystów obecnych na liście jest Roger Waters – zarówno w projektach solowych, jak i w ramach zespołu Pink Floyd. Najciekawszą i najbardziej znaną jest Amused to Death.
Wydany w 1992 roku album był trzecim solowym projektem basisty i wokalisty Pink Floyd. Wyprodukowany został przez Patricka Leonarda, Watersa, z pomocą Nicka Griffithsa. Nagrania miały miejsce w Londynie i USA, w studiach: The Billiard room, Olympic Studios, CTS Studios, Angel Studios, Abbey Road Studios i innych. Jego rejestracją zajęli się Hayden Bendall, Jerry Jordan i Stephen McLaughlan, a miks wykonał James Guthrie.

Amused to Death jest concept-albumem, opowiadającym o wpływie, jaki na ludzi mają środki masowego przekazu, ze szczególnym uwzględnieniem telewizji (nie śmiano wówczas przypuszczać, że jej rolę przejmie internet) i wpływ kultury masowej. Płytę otwiera The Ballad of Bill Hubbard, z monologiem Alfreda "Raz" Razzella, weterana I wojny światowej, opowiadającego o traumatycznych przeżyciach z nią związanych.

Płyta ta od samego początku należała do żelaznego kanonu prezentacji muzycznych i audiofilskich ze względu na dobry dźwięk, ale przede wszystkim dzięki niesamowitym efektom przestrzennym, które zawdzięczała systemowi QSound. Nasłuchiwanie szczekającego na początku płyty psa stało się synonimem „wtajemniczenia” i jeśli system pokazywał go właściwie, tj. z boku i daleko za „oknem” uważany był za grający „przestrzennie”. Było to oczywiste uproszczenie, ponieważ przestrzeń to głównie ulokowanie instrumentów względem siebie, w jakiejś akustyce, ale przyjęło się, że dla audiofilskiego odsłuchu to najważniejszy moment albumu.

Płyta ukazała się jako podwójny album winylowy oraz na krążku Compact Disc. Wydana została przez Columbia Records, label należący do Sony Music. Płyta CD dla całego świata, z pominięciem Japonii, tłoczona była w Austrii, w tłoczni firmy Sony (Columbia COL 468761 2). Zatem niemal cały świat otrzymał więc dokładnie tę sama wersję. Inaczej było w Japonii. Tam ukazały się aż trzy wersje Amused…: klasyczna, na podkładzie aluminiowym, tłoczona w Japonii (Sony Music Entertainment (Japan) SRCS 5913) oraz dwie wersje na złotym podkładzie – przeznaczona na rynek amerykański, wydana w serii Sound Master oraz mająca identyczną poligrafię, co „regularna”, wersja na rynek japoński.

W 2005 roku wyszła w Japonii seria płyt Watersa w wersji „mini LP”, z odtworzonymi okładkami płyt winylowych (przypomnijmy, że płyta CD z 1992 roku na okładce miała przybliżone zdjęcie zajmujące na albumie LP mały fragment w centrum czarnej okładki z tłoczonymi literami). Do tej edycji Amused… sięgnięto po oryginalny master. Biorąc pod uwagę popularność tego albumu, trudno zrozumieć, dlaczego dopiero w 2015 roku ukazała się pierwsza zremasterowana (a właściwie zremiksowana i zremasterowana) jego wersja.

REMASTER 2015

W roku 2013 otrzymałem od ElusiveDisc, amerykańskiego sklepu internetowego, w którym regularnie dokonuję zakupów, ofertę zapisania się na przedpłatę na nową wersję płyty Watersa. Za remaster i – to nowość – remiks (czyli sięgnięcie do wielokanałowych taśm-master, a nie do stereofonicznego mastera) odpowiedzialna miała być firma Analogue Productions. Znana przede wszystkim z doskonałych reedycji płyt LP, także na 200 gramowym winylu 45 rpm, miała w tym doświadczenie, ponieważ wcześniej z jej logo ukazał się remaster płyty Wish You Were Here Pink Floyd. Za sterami analogowej konsoli mikserskiej zasiadł ponownie James Guthrie, a za produkcję odpowiedzialni byli znowu Patrick Leonard i Rogers Waters.

Coś w trakcie tej pracy musiało się zdarzyć nieprzewidzianego, ponieważ jej efekt poznaliśmy dopiero w sierpniu 2015 roku. Najpewniej chodziło o to, że choć początkowo miała być dostępna jedynie wersja stereofoniczna, finalnie otrzymujemy obok niej również wersję surround 5.1.

Mamy przy tym do czynienia z sytuacją bez precedensu: ogromny koncern powierza oto produkcję i wydanie winylowej wersji ważnego dla siebie albumu niewielkiej, niezależnej firmie. Podwójny, ciężki winyl został bowiem wytoczony w USA w tłoczniach Analogue Productions, z jej masterem. Oferowany zaś jest w dwóch wersjach – przez Analogue Productions oraz Sony Music. Trzeba jasno powiedzieć (na co wskazują, póki co, wszystkie źródła), że krążki w obydwu wydaniach są identyczne, opuściły tę samą tłocznię. Różnice dotyczą jedynie poligrafii – ta od Sony jest nieco cieńsza i ma inny kolor wewnętrznej strony koperty.

Z kolei wersje cyfrowe są zupełnie odmienne. Ukazało się kilka różnych wydań – co najmniej pięć:

  • regularna wersja CD (Sony Music | Columbia | Legacy),
  • wersja CD + Blu-ray (Sony Music | Columbia | Legacy),
  • wersja Blu-spec CD2 (Japonia) (Sony Music Labels | Legacy),
  • wersja Blu-spec CD2 + Blu-ray (Japonia) (Sony Music Labels | Legacy),
  • hybrydowa płyta SACD/CD (Columbia/Legacy/Analogue Productions).
Na płytach Blu-ray zamieszczono stereofoniczną i wielokanałową wersję PCM 24 bity, 96 kHz, a na płycie Analogue Productions stereofoniczną i wielokanałową wersję DSD. PCM i DSD zostały zakodowane bezpośrednio z taśm analogowych. Oprócz tego można kupić również plik DSD.

Porównanie tak wielu formatów było na tyle trudne, że zrezygnowałem z niego zaraz na początku. Skupiłem się wyłącznie na wersjach Compact Disc. W porównaniu udział wzięły:

  • 1. wydanie europejskie CD 1992 (Columbia),
  • 1. wydanie japońskie CD 1992 (Sony Music Entertainment (Japan),
  • japońska reedycja mini LP z 2005 roku (Sony Music Direct (Japan) Inc.),
  • regularna wersja CD Remaster 2015 (Sony Music | Columbia | Legacy),
  • japońska wersja Blu-spec CD2 Remaster 2015 (Japonia) (Sony Music Labels | Legacy),
  • hybrydowa płyta SACD/CD Remaster 2015 (Columbia/Legacy/Analogue Productions).

Jak widać, poważnym brakiem była nieobecność wersji na złocie. (Płyta jest dostępna, ale jej ceny na ebayu zaczynają się od 150 dolarów (plus cło i przesyłka) i idą w górę. Na polskim Allegro.pl widziałem jedną ofertę za ponad 500 zł!) Wersji tej w czasie odsłuchu więc nie było. Na szczęście udało mi się ją pożyczyć później i pod koniec sprawozdania/artykułu dopowiem o niej parę słów od siebie.

Po odsłuchaniu kolejno wszystkich płyt na końcu spotkania porównaliśmy najlepszą, według nas, wersję z pierwszą wersją europejską. Po przesłuchaniu każdej płyty pytałem słuchaczy o to jak pozycjonują daną wersję i co o niej myślą. Zwykle przytaczam wszystkie wypowiedzi po kolei, jednak tym razem materiał był znacznie obszerniejszy, a wyniki niejednoznaczne. Żeby więc zaproponować strawną lekturę, dokonałem syntezy wypowiedzi.

W ramach rozgrzewki posłuchaliśmy kilku płyt, na których zastosowano QSound – m.in. singiel All This Time Stinga (z albumu The Soul Cages) oraz polski album 99 grupy Abraxas, zarejestrowany i zmiksowany przez – uwaga – Jacka Gawłowskiego, tego samego, który kilkanaście lat później odbierze statuetkę Grammy za „Najlepszy album jazzowy 2014”, album Włodka Pawlika, na którym odpowiedzialny był za dźwięk.

Już podczas pierwszego odsłuchu wyszło na jaw, że usłyszenie realnej przestrzeni zakodowanej poprzez system QSound determinowane jest ściśle określonym miejscem , w którym znajduje się słuchacz.. Im dalej od osi między kolumnami znajduje się słuchacz, tym gorsza jest jego percepcja efektu przestrzenności . Dochodziło nawet do tego, że lokalizacja efektów przestrzennych była zupełnie zaburzona – wskazywali na to słuchacze siedzący po bokach. Niektóre efekty, normalnie słyszane daleko z lewej lub prawej strony słuchacza umiejscowionego w osi głośników, wypadały dla siedzących z boku dokładnie pośrodku sceny muzycznej. Efekt przestrzeni realizuje się lepiej w przypadku słuchacza umiejscowionego bliżej kolumn głośnikowych niż siedzącego w pewnym oddaleniu.

Austria 1992 vs Japonia 1992

Jak mówił Rysiek B. „obydwie płyty wypadły fantastycznie”. Europejska wersja brzmiała na tyle dobrze, że większość słuchaczy nie faworyzowała wyraźnie „japończyka”, co ma zwykle miejsce. Jak mówił Wiktor, europejska wersja jest ładniejsza, ciekawsza, a japońska gładsza, jakby trochę zamglona. Wiciu zwracał uwagę na to, że ta ostatnia była trochę głośniejsza i miała bardziej wyeksponowaną linię basu. Rysiek S. na to, że była ona brudniejsza.

Innego zdania byli Tomek, Marcin, Bartosz i Justyna. Według nich austriacka kopia była ostrzejsza i bardziej jazgotliwa. Jak mówił Bartek, atak na japońskiej był wygładzony, w dobrym tego słowa znaczeniu, tj. wydawała się przyjemniejsza. Japońska wersja brzmiała według Justyny i Marcina mocniej, głośniej – coś, co już wcześniej zauważył Wiciu. Wszyscy oni wskazali na mocniejszą „obecność” wokalu (choć to ten sam miks, różnica polegała jedynie na innym miejscu tłoczenia krążka). Jak się wydaje, rzecz w mocniejszym basie wersji z Japonii, przez co niska średnica była lepiej wypełniona, a przez to wokal – mocniej „obecny”.

Japonia 1992 vs Japonia 2005

Także przy porównaniu obydwu japońskich wersji (przypomina, że chodzi o ten sam master z 1992 roku) słuchacze się podzielili. Wszyscy jednak zgodnie podkreślali, że wersja z 2005 brzmi głośniej – wydaje się więc, że przed wytłoczeniem sygnał był poddany jakiejś obróbce.

Dla Bartka zmiany poszły na plus, chociaż nie były duże (istotne). Mankamentem była „ograniczona szerokość sceny”. Rysiek S. również wskazał na tę wersję jako na lepszą, dla niego różnice były jednak bardzo duże, jak mówił „różnica na korzyść wersji z 2005roku była miażdżąca”. Także Wiktor zdecydowanie opowiedział się za nowszą wersją. Mówił o większej detaliczności, która nie była jednak mecząca. Rysiek B. jednoznacznie wskazał na nowszą wersję, jako na lepszą, mówiąc że była „jednoznacznie lepsza”. Wskazał też na lepsze gitary – w wersji ‘1992’ brzmiały bardziej mdło. Co potwierdzałoby wskazania z pierwszego porównania.

Z kolei Marcin, poza większą głośnością nie zauważył większych różnic. Wiciu również. Justyna mówiła o bardzo podobnym graniu, może poza basem, nieco głębszym w nowszej wersji.

Japonia 2005 vs Japonia 2015 (BSCD2)

O ile odsłuch pierwszych wersji przebiegł w miarę spokojnie, o tyle przy porównaniu oryginałów i remasterów emocje były, i to duże. Wcześniej słuchacze podzielili się między tych, którzy preferowali wyraźniejszą, mocniejszą wersję japońską z 2005 roku i łagodniejszą, gładszą, ale również japońską, z 1992.

Teraz z jednej strony mieliśmy Ryśka S., dla którego nowa, japońska wersja Blu-spec CD2 (BSCD2) była „dramatycznie zła” – dźwięk był „zwężony, poszarzały”, a wszystko działo się w „tunelu” między kolumnami. Podobnie twierdził Wiciu, dla którego znowu problemem była gorsza lokalizacja basu w remasterze. „Prawdopodobnie remaster został przygotowany dla ludzi, którzy będą korzystali z plików mp3, na małych słuchaweczkach” – tak Tomek rozpoczął swoją wypowiedź. Słabe były według niego – dynamika i wokale kobiece. Jedynie głos Watersa został pokazany z lepszym „body” i pełnią, miał lepszą barwę i wielkość. Wiktor dodał, że remaster to „po prostu nuda, gorsza barwa, uboga przejrzystość”.

Po drugiej stronie opowiedzieli się Bartosz i Marcin. Dla tego pierwszego wersja BSCD2 była „z 500 razy lepsza” – dźwięk był ładniejszy, bardziej dynamiczny, lepiej zrealizowane były elementy przestrzenne. Marcin dodał, że „barwa była znacznie bardziej „elegancka’ i gładsza”, „może i była zaokrąglona, ale kiedy trzeba, pokazywała pazur”. Chłopaków poparła Justyna, według której BSCD2 zagrało ładniej, przyjemniej.

Analog Productions (warstwa CD z płyty hybrydowej SACD/CD) vs Japonia 2015 (BSCD2)

Różnice pomiędzy tłoczeniami (master był w obydwu przypadkach ten sam) Analogue Productions i Sony okazały się znaczące. W skrócie były podobne do tego, co słyszeliśmy wcześniej między wersją europejską z 1992 roku i wersją japońską z 1992 roku, tyle że na odwrót.

Wszyscy słuchacze wskazywali na znacznie gładsze, przyjemniejsze brzmienie wersji AP. Jednocześnie jednak linia podziału była między słuchającymi zarysowana została o wiele mocniej. Rysiek B. mówił, że „jest przepaść na korzyść wersji amerykańskiej”. Dla niego BSCD2 brzmiało, jakby „była odtwarzana z urządzenia przenośnego”. Choć to oczywista przesada, wtórował mu w tym jednak Wiktor, dla którego wersja Analogue Production była znacznie bardziej ciekawa barwowo, lepiej zrównoważona, bardzo „muzykalna” i o wiele lepsza pod względem stereofonii („pies!”).

Z kolei Rysiek S. na to, iż „z BSCD2 szerokość sceny była bez porównania lepsza”. Mimo to i dla niego, i wcześniej dla Wiktora, był to krok w tył w porównaniu do japońskiej wersji z 2005 roku. Bardziej jednoznacznie wypowiedział się Bartosz, dla którego BSCD2 zabrzmiała wyraźnie lepiej. AP brzmiała dla niego w mdły sposób, „miała zgaszoną dynamikę – dokładnie tak grają warstwy CD z hybrydy”.
Jedynie Tomek, Justyna i Wiciu stwierdzili, że choć różnice o których mówili poprzednicy są słyszalne, to są na tyle niewielkie, że nie ma co sobie nimi zawracać głowę. Znacznie większe różnice występują bowiem między pierwszymi wersjami i remasterami.

Podsumowanie

W udzielonym magazynowi „Rockline” wywiadzie z 8 stycznia 1993 roku Rogers Waters mówił o tym, że nie wszystko udało mu się na Amused To Death zrealizować tak, jak to sobie postanowił. Dla przykładu, chciał użyć na płycie sampli dialogu z filmu Kubricka 2001: A Space Odyssey (1968), z monologu umierającego HAL9000. Kubrick odmówił twierdząc, że otworzyłoby to drzwi do kolejnych próśb, a tego wolał uniknąć. Od razu znaleźli się jednak tacy, którzy widzieli w tej odmowie zemstę reżysera, który nie mógł zapomnieć, że grupa Pink Floyd nie pozwoliła mu niegdyś wykorzystać muzyki z albumu Atom Heart Mother (1970) w filmie A Clockwork Orange (1971).

Prawdy już nie poznamy – Stanley Kubrick zmarł w 1999 roku. W końcu stanęło jednak na tym, czego chciał Waters. Po śmierci reżysera od jego spadkobierców otrzymał stosowną zgodę i użył zsamplowanego HAL-a, w Perfect Sense, part I, podczas trasy koncertowej In the Flesh. Materiał z niej ukazał się na płycie, zakodowanej w QSound. Podczas remiksowania płyty Amused To Death spełnił swoje marzenie i dodał ten fragment do istniejącego podkładu.

Tzw. „remaster 2015” nie jest bowiem dokładnie tą samą płytą, która ukazała się w 1992 roku. Zmieniono niektóre fragmenty, uwypuklając lub cofając instrumenty, głosy, efekty, dodając tu i ówdzie coś nowego. Porównanie wersji z 1992 roku z nową było więc nie tylko porównaniem jakości dźwięku, ale również innych wizji artystycznych. I myślę, że na tym polegały różnice między słuchaczami – jedni wyraźnie preferowali starszą, inni nowszą wersję.

Nie da się jednak pominąć różnic w brzmieniu. Po zakończeniu odsłuchów poprosiłem o wskazanie kolejności odsłuchów i na ostatnim miejscu u niemal wszystkich (poza Wiktorem) był Remaster 2015 w europejskiej wersji. Poniżej zobaczą Państwo typy poszczególnych uczestników spotkania (podane po czasie danym na namysł).

Najpierw chciałbym jednak krótko podsumować różnice. Wersja europejska z 1992 roku była naprawdę dobra. Japońska z 1992 była gładsza, pełniejsza i bardziej mi się podobała. Jeszcze dalej w tym kierunku idzie złota wersja z 1992 roku i to ona jest dla mnie najlepsza. Ale zaraz za nią jest japoński Remaster 2015 w wersji na Blu-spec CD2. Łączy je gładkość, płynność, pełnia, przy dużym skomplikowaniu wewnętrznym przekazu. Wszystkie pozostałe wersje, z tą z 2005 roku na czele, wydają mi się zbyt jazgotliwe, a bardzo dobra wersja AP – zbyt zgaszona. Tyle tylko, że część uczestników miała inne zdanie.

Rozmawiając można było dojść do wniosku, że wszyscy słyszymy dokładnie to samo, jednak różne rzeczy w różny sposób wartościujemy. To, co dla jednego było zaleta, dla innego wadą i na odwrót. Nie ma więc jasnej konkluzji tego spotkania – tym razem będą Państwo musieli wykonać cały proces samodzielnie. Mam tylko cichą nadzieję, że nasze spostrzeżenia pomogą Państwu w wyborze.

Typy uczestników spotkania

Rysiek B. oraz Wiktor
1. Japońska z 2005 roku
2. Analogue Productions, Remaster 2015
3. Europejska 1992
4. Japońska 1992
5. BSCD2, Remaster 2015
6. Europejska, remaster 2015

Wiciu
1. Japońska 1992
2. Japońska z 2005 roku
3. Analogue Productions, Remaster 2015

Rysiek S.
1. Japońska z 2005 roku
2. Europejska 1992
3. Analogue Productions, Remaster 2015 4. Japońska 1992
5. BSCD2, Remaster 2015
6. Europejska, remaster 2015

Justyna
1. BSCD2, Remaster 2015
2. Japońska z 2005 roku

Tomek
1. Japońska 1992
2. Europejska 1992
3. Japońska z 2005 roku
4. BSCD2, Remaster 2015
5. Analogue Productions, Remaster 2015
6. Europejska, remaster 2015

Bartek i Marcin
1. BSCD2, Remaster 2015
2. Japońska z 2005 roku
3. Japońska 1992
4. Europejska 1992
5. Analogue Productions, Remaster 2015
6. Europejska, remaster 2015

SYSTEM UŻYTY DO ODSŁUCHÓW

Transport Compact Disc: Ayon Audio CD-T
Przedwzmacniacz/DAC: Ayon Audio STRATOS
Wzmacniacz mocy: Accuphase A-70, test TUTAJ, czytaj również TUTAJ
Kolumny: Dynaudio C4 Signature
Kable głośnikowe: Acrolink 7N-S8000 ANNIVERSARIO
Interkonekty: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, test TUTAJ
Listwa sieciowa: Oyaide MTS-4e, test TUTAJ

CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ? SZYBCIEJ?
DOŁĄCZ DO NAS NA TWITTERZE: UNIKATOWE ZDJĘCIA, SZYBKIE INFORMACJE, POWIADOMIENIA O NOWOŚCIACH!!!
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl